Jak nauczyć konia...-czyli to co koniarzom się przyda

zrobiłam ten wątek, bo jest dużo rzeczy, które koń powinien umieć, by nam trochę "ułatwić" życie .
tutaj możemy pisać to , co niekoniecznie nadaje się do wątku o sztuczkach... 😀

np. Jak nauczyć konia by sam łapał wędzidło, a nie uciekał od niego ? 👀

zapraszam do pisania własnych pytań jak i odpowiedzi na zadane pytania [ na początek na to moje pierwsze ] 👍
Wiwiana   szaman fanatyk
18 marca 2010 15:13
Kliker i działasz 😉
Kliker i działasz 😉

Nie rozumiem 🤦
Wiwiana możesz sprecyzować ❓

np. Jak nauczyć konia by sam łapał wędzidło, a nie uciekał od niego ? 👀



hmm przede wszystkim sprawdziłabym, czy z wędzidłem wszystko ok - nie za długie/krótkie, nie za grube/cienkie... może koń lepiej przyjmie gumowe albo miedziane? może woli podwójnie łamane itd... dodatkowo kwestia samego zakładania - delikatnie, a nie pchanie do pyska na chama, bo to proste, że koń zacznie uciekać. czasem konie nie lubią, jak nagle pakuje im się zimny metal do pyska - wtedy dobrym rozwiązaniem jest wędzidło przez chwilę ogrzać w dłoniach, ja tak często robię zimą.
jeżeli nie ma podstaw do stwierdzenia, że któraś z powyższych rzeczy była w jakiś sposób zaniedbana próbowałabym delikatnie zachęcać konia do brania wędzidła, np. podając mu je z kawałkiem smakołyku. są też wędzidła z otworami na cukier. przede wszystkim cierpliwość i zrozumienie 🙂

co do klikera - jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do tej metody 😉 nie mówię, że jest zła, bo nie próbowałam jej, ale raczej wolę klasyczny sposób "na marchewę", co u Bazyla jest o tyle przydatne, że za kg marchwi by mnie sprzedał 😉 z pomocą marchewki nauczyłam go w 15 minut "daj cześć" stopniowo coraz mniej nagradzając go marchewką, teraz daje "cześć" za pochwałę, na starcie też wyeliminowaliśmy sposób na żebranie 😉
są też wędzidła z otworami na cukier.

poraz kolejny napisze, ze dziurki w wedzidlach dziurkowanych nie sluza do wkladania/wsypywania tam czegokolwiek, a zmniejszaja dodatkowo wage wedzidla, oraz ulatwiaja przeplyw sliny. sypanie czegokolwiek w to wedzidlo, spowoduje, ze szybko przestanie sie ono nadawac do uzytku, bo srodek zacznie gnic i fermentowac.
ja bym nie szla tak daleko w filozoficzne rozwazania. kon ma wiedziec, ze nie ma sensu kombinowac, bo i tak mu zalozysz oglowie.
Ja moim koniom na początku smarowałam wędzidło miodem. Teraz konie cieszą się na widok wędzidła i chętnie biorą go do pyska. Cukru nie używam. Wszystkie moje wędzidła są z dziurkami i po każdej jeździe trzeba je dokładnie umyć , w tedy nie ma problemu ze zgnilizną. Najgorzej jest domyć  po terenie 😉
katija, w takim razie pomyłka 😉 kiedyś mi gdzieś mignęło wędzidło właśnie tak opisane, przyjęłam do wiadomości, ale sama nie używałam nigdy, nie jestem zwolenniczką cukru dla konia.
zgadzam się, że koń musi wiedzieć że kombinatorstwo mu się nie przyda, ale można w miarę możliwości załatwić to pokojowo... przykład: w mojej starej stajni (rekreacyjnej) dziewczyna zakładała klaczy ogłowie. klacz nie zawsze przyjmowała wędzidło, należała raczej do osobników kombinujących, więc twardo trzymała zamknięty pysk. jaki dziewczyna "wynalazła" sposób? przeciągłe "eeeej" i bicie konia po pysku, co wg niej miało spowodować jego otworzenie 🤔wirek: jak tylko zauważyłam całą sytuację zabrałam jej to ogłowie i naciskając klaczy na bezzębną część żuchwy otworzyłam pysk i założyłam ogłowie.
a w poprzednim poście miałam na myśli przede wszystkim konie, które uczy się brać wędzidło, albo konie, które w jakiś sposób zostały do tego zrażone 😉
Wiwiana   szaman fanatyk
18 marca 2010 17:47
Moja Ruda ma uraz do ogłowia nabyty podczas wizyty u ogiernika, gdzie chyba na chama jej zakładali, ściskając za nos.
Jak tylko usłyszy dzwonienie wędzidła, odwraca się tyłem i tak stoi, a wzięta na siłę odsadza się i zadziera łeb.

Wczoraj założyłam ogłowie bez walki, za pomocą klikera i dużej ilości smaczków.
Cały proceder trwał pół godziny.
Najpierw nagradzałam kliknięciem i smaczkiem spojrzenie na ogłowie, potem wyciągnięcie nosa, potem tryknięcie nosem wędzidła, aż doszłyśmy do samodzielnego brania wędzidła do paszczy.

O klikaniu jest gdzieś temat na forum, więc nie będę się powtarzać i opisywać dokładnie techniki, bo tam są wszelkie potrzebne informacje.

MissTake wędzidło ma dobre [ tzn nigdy nie sprawiało ono problemów ] ale przez całe wakacje koń chodził w szkółce... no i gdy mnie nie było to dzieciaki poprostu mu wgniatały, wciskały itd ... 🤔wirek:
i dlatego teraz ucieka od wędzidła, teraz jest nawet zdolny cofać się w kłusie 🙁
wiecie, marchewkę nie raz próbowałam ale gdy nawet byłam w boksie z nim i przysunęłam go do ściany zadem to i tak się rzucał i nie przyjmował, bo albo w jedną albo w drugą uciekał, albo skakał na ciebie...
a ja chciałabym go nauczyć właśnie żeby się nie bał tego wędzidła...
szarotka dzięki za nowy pomysł, spróbuję tego miodu ... ale nie jestem przekonana czy się uda...

może jeszcze znacie jakieś metody ? 👀
Mój koń nigdy nie miał oporów przed zakładaniem wędzidła, ale z racji tego, że chciałam żeby je naprawdę szczerze polubił (chętnie żuł, bawił się przy okazji, żeby mu się dobrze kojarzyło) co jakiś czas daję razem z wędzidłem na dłoni smakołyk. Jako że Flash za żarcie da się pokroić, teraz (szczerze) kiedy widzi, że biorę ogłowie do ręki i przymierzam się w jego stronę, sam nadstawia pysk i kłapie wargami z daleka- doczekać się nie może żeby je wziąć? 😉 Dzieje się tak wciąż, mimo, że smakołyk teraz od wielkiego dzwonu.
Zmiana wędzidła też pomogła- lubi to mosiężne, kocha je memlać😉
A próbowałaś wypiąć wędzidło i ubierać mu samo ogłowie?? Spróbujcie luzem- puść konia na plac i zakładaj, zdejmuj itd Jeśli będzie się to odbywało bezproblemowo dopnij wędzidło i zacznij zabawe od poczatku- w obydwu przypadkach koń ma sam podejść i dać sobie założyć. Jeżeli zacznie w trakcie się buntować to musisz dociągnąć do końca i nagrodzić na końcu. Po chwili powtórzyć od nowa i znów nagrodzić. W czasie sesji robić to 3-4 razy.

Wendetta- ja zauważyłam, ze od kiedy kasztan żuje wędzidło, to także chętnie je łapie.
No tak, ale tak oprócz zachęcania smakołykami ?
jakieś inne próby ktoś podejmował ? 👀
bo narazie tylko smakołyki, smakołyki, a mojego na smakołyki się nie da jak w poprzednim moim poście pisałam ...
marysia550 jak tylko widzi ogłowie mogę z nim latać po całej ujeżdżalni , bez skutków jego złapania, ale może jakoś spróbję , dzięki za nowe pomysły  :kwiatek:
A zastanawiałaś się, jaka jest przyczyna takiego zachowania? Czy koń nie ma złych wspomnień z uczeniem zakładania ogłowia, czy nie wpychano mu tego wędzidła "na chama".... czy jeździec na jeździe ma czułą i delikatną rękę czy raczej szarpiącą, trzymającą i w ogóle nie pomagającą koniowi w zaakceptowaniu kontaktu....? A może zęby nie teges? I ogólny szacunek do człowieka "szwankuje"?
Wiele koni, którym wędzidło podczas jazdy robi notoryczną krzywdę, przestaje chętnie brać do pyska owo wędzidło, ponieważ kojarzy im się ono z nieustannym bólem.
I jak tu nie rozumieć takiego konia? Zlikwidujcie przyczynę, a nie skutek.

Poza wszystkim - dziwi mnie trochę ten wątek. O to w sumie można było zapytać w kąciku żółtodziobów, w temacie o wędzidłach....
A mój bułanek cofa się jak złapię go za nos do zakładania ogłoowia, ale po chwili sam ochoczo otwiera pysk żeby mu podać wędzidło  🤔wirek: Robi tak od dawna, więc to zaakceptowałam. Ale w ostatnią sobotę zmieniliśmy w. na smakowe i juz się nie cofa  😅

Kolejne pytanie ode mnie: Jak nauczyć konia wchodzic do przyczepy? Myślę, że każdemu się przyda 😉

U mnie to jest problem tego typu, że przy ostatnim ładowaniu wszystko było na siłę, byle szybciej. Tak to bywa jak jest się jedynym koniarzem w okolicy załadunku i do tego nieletnim  😤
od razu napiszę jakie kroki podjęłam, bo pod koniec kwietnia znów planujemy wyjazd na jeden dzień. Dziś po intensywnej sesji na round penie poszłam z wiadrem warzyw pod przyczepę, wzięłam długi uwiąz, usiadłam sobie na kole i trzymałam konia na całej długości linki, a obok mnie stało wiaderko z pysznościami. Efekt? Koń podszedł do przyczepy po dość długim czasie. Jednak nie dało rady jej obejść, czy podejść od strony klapy, więc dałam spokój. Jak na pierwszy raz było super. Jutro planuję kucyka wyczyścić przy przyczepce.
Sankaritarina ale to nie tylko będzie wątek o tym pytaniu tylko o różnych to po 1 , a po 2 to jakbyś przeczytała mój przedostatni post to byś wiedziała dlaczego tak jest, bo już napisałam i tego wątku nie jest tak dużo stron [ bo raptem zaczęliśmy pisać ] no i można się pofatygować i go przeczytać w całości ! 😀
aha i podczas jazdy nie robi mu krzywdy bo jest dobrze dostosowane, ja nie mam twardej ręki a osoby ze szkółki już na nim nie jeżdżą .
Jasnowata twój sposób jest dobry ale nie wszyscy mogą dawać dużo smakołyków koniom bo np. mają jakąś specjalną dietę czy coś... ja np. jak jechałam na zawody to konie często nie chciały wchodzić tak więc na początku nie kazałam im od razu wchodzić, najpierw podeszłam z koniem z większej odległości [ niech sobie popatrzy ], potem podchodziłam z nim powoli, co chwila zatrzymywałam i klepałam, potem pozwoliłam mu powąchać przyczepę , stawić na niej kilka kroków[ niech robi co chce ] jak już troch.ę powąchał to zazwyczaj sam wchodził z zainteresowaniem , a jak nie to zachęcając cukierkiem za kilkanaście kroków gdy wchodził , również dobrze jest czasem jak przed tym koniem co ma problemy z wchodzeniem wszedł ten który z łatwością wchodzi, wtedy drugi ma mniejsze problemy, wie że nie będzie sam i że wcześniejszy koń się nie boi czyli będzie fajnie  😀
TeQuila ^^   To tylko ja... xD
18 marca 2010 19:28
Tak !! Pomocy !!
W kwietniu czeka  mnie transport dzikiej 3 latki, która przyczepy na oczy nie widziała... ;/ Przyczepa przyjedzie i już... nie mogę jej z nią oswajać tak jak Jasnowata  ... help.
Szczerze mówiąc szkoda byłoby mi kasy na miód żeby konik grzecznie wędzidło przyjął 🤔 Jeśli wędzidło jest dobrze dopasowane i delikatnie je zakładamy to koń ma je przyjąc i tyle a nie nas sprawdzać i starszyć 🙄

(Co innego jeśli koń ma jakąs shize z przeszłości i to jest strach a nie zwykły foch)
Masz jakiegoś doświadczonego konia, który wchodzi do przyczepy? Jeżeli twój kucyk zobaczy, że ma tam w środku towarzysza, może to ułatwic sprawę.

Na początek radziłabym zrobic tak: bierzesz konia na dłuższy uwiąz, ustawiasz pod wejściem do przyczepy i sama wchodzisz do środka. Koń ma stac prosto, tak, jakby miał zaraz wejśc. Nie musisz od razu wymagac, żeby wszedł, on ma po prostu stac spokojnie. Nie możesz mu pozwolic na wiercenie się. Jak postoi przez chwilkę spokojnie, wyjdź z przyczepy, przespaceruj się w kółko z nim i zrób to cwiczenie jeszcze raz. To, co masz osiągnąc na początek, to właśnie spokojne stanie przy klapie wejściowej. Oczywiście, dużo i hojnie nagradzaj  😉
Jeżeli już nauczysz konia spokoju przy bukmance, powoli zachęcaj do wejścia (koń towarzysz w środku byłby bardzo pomocny). Dobrze by było, by ktoś ci przy tym pomógł. Ustaw konia przy wejściu, przyczep lonżę do boku przyczepy i tak ją ustaw, by "wpychała" zad konia do środka bukmanki. Inna osoba może także podnosic przednie nogi konia i ustawiac je nieco do przodu, sprawiając, że koń postawi przed siebie krok. Powinno go to zachęcic do wejścia do środka.
Cwicz wchodzenie do przyczepy dośc często, jak nabierze rutyny, to nie będzie później z tym żadnego problemu.

Napisałam tak po krótce, bo padnięta jestem  😉
TeQuila ^^ sposób Jasnowatej i ikariny jest dobry, ale polecam również mój , bo nie wiadomo co koniowi bardziej pomoże; ]]
Daniela to raczej shiza a nie foch , zresztą pisałam tu jego zachowanie i można sobie odpowiedzieć na to pytanie samemu, aha i uważasz że próbowanie różnych sposobów to straszenie  🤔? moim zdaniem trzeba próbować bo inaczej jak się człowiek podda to nigdy nie osiągnie tego czego chce i również koń jak zobaczy że my się poddamy będzie próbował jeszcze innych rzeczy ale tym razem nie od złego traktowania tylko coś co mu na myśl przyjdzie ... 😀
Oj nie, żaden inny koń nie wchodzi w grę. Mój kucyk jest całkowicie aspołeczny. Jest w naszej stajni od wielu lat, a nadal chodzi sam na wybiegi, bo atakuje inne konie. mógłby stać całkowicie sam w stajni i by mu to nie przeszkadzalo 🙄
Na razie muszę próbować sama, bo rzadko kiedy jest ktoś w stajence. Dziękuję za podrzucenie pomysłów.
Heh, tylko na razie z tymi lonżami, to jest tak, że na sam widok juz zaczyna się odsadzać, bo również był wpychany na siłę z linkami pod zadem. Ale to chyba musze po prostu z nim poćwiczyć to o czym piszesz z lonżą na widoku.
Jasnowata, to może spróbuj go wprowadzic na kolcu?
TeQuila ^^   To tylko ja... xD
18 marca 2010 19:50
No dobra dziewczyny dzięki... Jakoś będziemy próbować... Mój zakup stoi w małej stajni z której koniom tak samo nie śpieszy się do przyczepki...  🙄  
Pozdrawiam. :kwiatek:
Wolałabym raczej nauczyc go po dobroci niż szukać nowych patentów.
Bo to też nie jest tak, że on się boi tam wejść. On nie wejdzie, bo foch i już. Jak już się go wepchnęło (ja z nim jeździłam już 4 razy), to spuszcza łeb, zajmuje się sianem i nawet nie boi się zamykania poręczy i klapy z tyłu.
Tyle że teraz doszedł w pewnnym sensie strach przed samym władowaniem. Nie wiem jak to określić. Czasami nie potrafię rozgryźć tego konia  🤔
Szczerze mówiąc szkoda byłoby mi kasy na miód żeby konik grzecznie wędzidło przyjął 🤔

Tego miodu nie stosuje się przez cały czas tylko przez parę dni, w sumie 5-6 łyżeczek wystarcza, a to żaden wydatek 🙄
Co do wchodzenia do przyczepy to mój koń boi sie jej jak ognia. Jednak od czasu jak stoi ona blisko stajni to się już do niej przyzwyczaił i nawet chodzi ją powąchać. Jak zejdzie śnieg to mam zamiar postawić ją na padoku i otworzyć , włożyć do niej marchewkę i sianko. Znając jego ciekawość i łakomstwo to na pewno sam do niej wejdzie po paru dniach.
Inny sposób to ustawiamy konia przed klapą a sami wchodzimy do przyczepy, napinamy uwiąz , jak koń zrobi krok na przód to popuszczamy i nagradzamy. Następnie znowu napinamy, krok do przodu ,popuszczamy i nagradzamy. W połowie trapu mozna wyprowadzić konia i po paru minutach zacząć wszystko od początku. Jak koń wejdzie cały to nagradzamy i powtarzamy to jeszcze ze trzy razy. Najważniejsze to sie nie śpieszyć i nie denerwować. Po takiej sesji kobyła z ochotą wchodziła mi do przyczepy na drugi dzień.
Jasnowata, nie przejmuj się, właśnie się męczymy z taką jedną kobyłą, która zachowuje się podobnie. Nie wejdzie do ciężarówki nie dlatego, że się boi, tylko dlatego, że NIE. Stoi przy rampie, rozgląda się rozluźniona wokoło, strzyże uszami... Wpakowujemy ją do środka właśnie na kolcu i sposobem, który opisałam - przesuwanie przednich nóg krok po kroku. Miesiąc temu załadunek zabierał nam pół godziny, teraz - 5 minut. Tyle, że my cwiczymy z nią często - raz, dwa razy w tygodniu.
flicka1995, no i tu mnie masz, bo nie przeczytałam tego postu, ale... nie ma cudów. Skoro koń się boi, nie ufa i nie chce tego wędzidła wziąć to trzeba mu je oferować stopniowo, powoli i przekonywać, że nic mu nie grozi oraz pilnować na jeździe swoich rąk, by nie aplikowały koniowi bólu, który on ciągle będzie kojarzył na tej zasadzie co kojarzy -> nic nie mam w pysku = jest fajnie -> coś mi wsadzają do pyska = to boli, jest niefajnie, uciekam -> uciekam, nie wsadzają, rezygnują, to ja uciekam bardziej. Konie dążą do wygody.

Uch....eście się przyczepili tej przyczepki. 😁
Tak się składa, że ten temat będziemy mieć za jakiś czas "na tapecie".
Młody do przyczepy nie wchodzi [ i wcale mu się nie dziwię]. Nie miałam możliwości ani czasu, by go nauczyć raz a dobrze wchodzić, podróżował mało i teraz cierpię. No, ale, człowiek jest głupi i uczy się na błędach. Jak już miałam możliwość nauczenia go wchodzenia w świętym spokoju - to z niej w końcu nie skorzystałam.
Jak nauczyć konia wchodzić do przyczepy? stopniowo 😉
Konie przy przyczepie boją się 1) ciemnego, ciasnego miejsca 2) niepewnego podłoża=trapu do przyczepki. Czasem pomaga lampa na końcu przyczepy [oczywiście nieświecąca koniowi w oczy].
Ikarina i Szarotka w tym temacie dobrze piszą.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
18 marca 2010 20:31
Jasnowata wiozłam kiedyś Likiera na zawody w bukmance z 3 innymi końmi - jeden strasznie się rzucał, stawał dęba i parę razy fiknął. Likier musiał pewnie oberwać, bo od tego czasu nigdy nie wchodzi chętnie do bukmanki.
Dobrze przekonałam się o tym, że mogę tylko po dobroci - jakiekolwiek próby wepchnięcia go siłą za zad, liną itp kończą się totalnym fiaskiem. Wygląda to tak, że ktoś pcha go za tyłek, on szarpie głową a ja wylatuję jednym ruchem jego łba z bukmanki 😤
Tak więc zawsze wchodzi jako drugi, na wiadro z owsem. Jeśli bukmanka jest duża i jasna, to wchodzi jeszcze chętniej. Ostatnio z 30 minut zeszliśmy na 15 🏇
tak, koń się boi głębi przyczepy,nie wie co czyha na końcu. Można próbować otwierając drzwiczki z przodu. Oświetlić środek.
Jeśli kwestią jest różnca podłoża między przyczepą a ziemią można pokusić się o wysypanie trapu ziemią czy słomą. Mozna zbudować sobie trap na placu z czegoś tam (na małego i lekkiego konia np z drzwi)
Kolejny sposó to pakowanie konia prosto ze stajni- brak możliwości ucieczki na boki.

Kasztan jeździ od przypadku do przypadku, no i niestety pomoc miotły czy bata dopiero załatwia sprawę (dodam, ze jednorazowe użycie, nie jakieś znęcanie się)

Strucelka- a jak do  niego ma się wielkość przyczepy? Bo jak wieźliśmy hucułki (ich pierwsza podróż) to jedna po załadowaniu cofnęła się zadem pod przegrodą i zerwałą kantar, natępnie odwróciła się do wyjścia i wyskoczyła nad przegrodą zawieszając się na niej...nie bede mówić co przeżyłam. Zeby nie był to cakowity off topic dodam, ze wciągnelismy je na siłę do przyczepy. Dwie osoby za łeb, dwie za zad...
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
18 marca 2010 20:38
Marysia550 u mnie np. to nie problem podłoża - koń jest nauczony chodzić po pochylniach, kładkach i równoważniach 😉 ale fakt, że czasami pakowanie od razu ze stajni pomaga, widziałam już taki przypadek 🙂
Strucelka- chodziło mi o to, czy przyzcepa go ogranicza gdyby zaczął kombinować podczas jazdy, czy nie ma w niej za dużo pola do manewru?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się