Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)

kenna, ja bym je próbowała zamrożone porodzielać. Jak je rozmrozisz to zrobią się zlepioną masą, jak wrzucisz takie do wody to się moga porwać.
Ja tak robiłam z grzybami. Rozmrażałam chwilkę, tak, że te wierzchnie grzyby (a tutaj pierogi) się w miarę łatwo rozdzielało i tak po kolei. Trwa to długo, ale chyba nie ma wyjścia. Gorzej, jak są zwartą, zbita masą i nie ma za bardzo za co łapać, żeby oddzielić...
Uważaj jak będziesz rozrywać, bo ciasto może odchodzic od farszu i będą dziury. Najlepiej wyciagnij je dziś późnym wieczorem, albo z samego rana niech same się rozmrożą, bo inaczej klapa bedzie.
dea   primum non nocere
23 grudnia 2018 07:23
Nie czekałabym aż się same rozmrożą z surowymi, wyjdzie ciapa. To działa z gotowanymi. Jedyna opcja to spróbować porozdzielać zamrożone, jak się nie da, to próbować gotować razem. Jedno i drugie ma niestety spore ryzyko klapy. Powodzenia
Rozmrozenie ich tak jak się włożyło to chyba najgorszy pomysł. Jeszcze pod naporem swojego ciężaru zlepią się w jednego wielkiego pieroga...
Dea ma rację.
Kurcze, dziękuję dziewczyny! Mam nadzieję, że uda mi się je jakoś uratować... Akurat pierogi robiłam pierwszy raz i nawet całkiem dobre mi wyszły (ugotowałam sobie 2 na próbę), szkoda byłoby jakby wyszła klapa. Najwyżej zlepię taką kulę i pokroje im na talerze pod barszcz plastry pierogowego salcesonu  😂
dea   primum non nocere
24 grudnia 2018 07:25
Niestety spora szansa, że salceson będzie miał w środku kawałki ciasta surowego (tak, z własnych doświadczeń znam ten ból 😉 szczęśliwie nie w wigilię i kilka sztuk sklejonych), więc jak się tylko da, to spróbuj rozdzielić. Powodzenia! 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 grudnia 2018 08:59
kenna, następnym razem delikatnie podgotuj pierogi i dopiero zamroź. 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
24 grudnia 2018 09:01
O to to. Moja Babcia właśnie podgotowuje pierogi, czeka aż przeschną i wtedy mrozi 🙂
A u mnie mrozi się surowe oddzielnie na deskach i po takim zamrożeniu kilkugodzinnym wrzucamy wszystko do siatek razem już.
dea   primum non nocere
24 grudnia 2018 22:07
Jak się mrozi ugotowane, to najlepiej rozmrażać na parze, bo w wodzie drugi raz się mogą rozgotować. Działa jedno i drugie (mrożenie surowych i gotowanych), ale w obu przypadkach trzeba zamrozić oddzielnie. W przypadku ugotowanych łatwiej uratować sklejone (wrzucenie na parę często załatwia sprawę). Surowe przesypuje się mąką, gotowane dobrze przelać olejem.
galopada_   małoPolskie ;)
24 grudnia 2018 22:17
7 lat zabieram pierogi na wynos z domu i zawsze mrożę je bez gotowania bo są lepsze w smaku i mają przyjemniejsza konsystencję po ugotowaniu niż te podgotowane przed mnożeniem 😉 ja układam je po prostu w szufladzie każdego osobno, na taką warstwę kładę papier/folie do pieczenia i układam kolejna warstwę. Więcej niż trzech nie polecam bo się bardzo długo mrozi u mogą się skleić.  Później można przerzucić je do jakiś woreczków żeby nie zabieraly tyle miejsca. Polecam też robić grubsze ciasto jeśli wiadomo że będą do mrozenia. Z minusów -  gotują się odrobinę dłużej niż te podgotowane przed mnożeniem 😉
Dziękuję wszystkim za chęć pomocy! Oczywiście nie udało się uratować pierogów w 100%, ale te z wierzchu i boków udało się podrywać bez uszczerbku po lekkim rozmrożeniu w mikrofali, reszta była niestety w większym lub mniejszym stopniu dziurawa, ale i tak cieszyły sie uznaniem i popularnością na wigilijnym stole🙂 Po porozdzielaniu ich tak pi razy drzwi ugotowałam je, skropilam olejem i oplukalam zimna woda, żeby spłukać te większe fafroły z farszu, a przed samą kolacja odrobinę podgrzałam w piekarniku. Wszystkim smakowały🙂 Będę pamietać na przyszłość, dzięki!
Nigdy w życiu mi się nie rozgotowały podgotowane i zamrożone pierogi, dla mnie bujdy jakieś. Tak samo jak "lepszość" ciasta surowego od podgotowanego - ale tu już pewnie zależy od ciasta. Ale moja mama to pierogowe guru i zawsze robi doskonałe :P
dea   primum non nocere
25 grudnia 2018 20:20
Zależy od ciasta, u nas w rodzinie tradycja raczej miękkiego i delikatnego. Surowe się mrożą super, zamrożone gotowane na parze rozmrażam, bo się rozpadały. Jak się zrobi ciasto grubsze albo twardsze, to dają radę normalnie do wrzątku wrzucone.

Fajnie, że się udało choć trochę uratować 🙂
U mnie też zawsze cieniutkie ciasto.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 grudnia 2018 07:33

Jak się mrozi ugotowane, to najlepiej rozmrażać na parze, bo w wodzie drugi raz się mogą rozgotowa


Jest różnica między ugotować, a podgotować. Ja mrożę podgotowane, ale nie ugotowane.
dea   primum non nocere
27 grudnia 2018 12:44
Ilu ludzi, tyle patentów 😉 grunt, żeby działało.
O matko szkoda, że Was 2 dni temu nie przeczytałam, bo dzisiaj właśnie wyciągnęłam pierogowego potwora z pudełka na lunch...Myślałam, że się nie zdążą rozmrozić i posklejać...
Auto, kiedy wcześniej tego dnia pracowało bez zarzutów, nagle zaświeciło (przy ponownym odpaleniu) mi na żółto kontrolkę silnika i straciło totalnie moc. Na luzie przy pedale gazu w podłodze - zero jakiegokolwiek dźwięku, reakcji. Na drodze toczył się ledwo. Zgasilam go, poszłam do sklepu, dalam mu chwile odpocząć, moc odzyskał, ale kontrolka pali się nadal. Mój mechanik jest aktualnie w Holandii, do kogoś innego ciężko się dostać, auto potrzebne jest na już. Miał ktoś podobną sytuację i/albo może stwierdzić czy to jest coś poważnego, czy skoro odzyskał moc mogę jeździć śmiało na razie i poczekać? 😡
lazuryt00, Miałam dokładnie to samo w Oplu. Zdarzało się to tylko w chłodne dni. W lato nic. Jeździłam z tym, ale było to irytujące.
U nas problemem okazała się przepustnica. Została wyczyszczona za 150 zł i samochód śmiga jak nowy. Podjedź z tym gdziekolwiek do mechanika z komputerem, to zobaczy jakie błędy są i czy można z tym jeździć.
lazuryt00, też miałam coś takiego, w Skodzie Octavii z dieslem. Zaczęło się od tego, że wyłączała się turbina (to był silnik turbodiesel) - nie dało się rozpędzić samochodu do więcej niż 100 km/h. Pedał gazu dociśnięty do podłogi nie dawał efektu. Ponieważ nie miałam kasy na remont, jakoś z tym żyłam, tym bardziej że wystarczyło zatrzymać się na przystanku, wyłączyć i włączyć silnik, a wszystko wracało do normy. Ale nie ukrywam, że było to uciążliwe, a przede wszystkim niebezpieczne - na przykład przy wyprzedzaniu, bo nie wiadomo było kiedy napędowi znowu się uwidzi zdechnąć. Potem u mechanika okazało się, że z turbiną wszystko okej, z dopływami mocy wszystko okej... Nie znaleźli powodu, a teraz już tego samochodu nie mam. Może to była przepustnica, tak jak u Cri, ale teraz już się ne dowiem. Według mnie warto to sprawdzić i naprawić, ze względów bezpieczeństwa właśnie, ale nie jest to coś, co wyklucza auto z użytku.


Przy okazji moje pytanie - jak wypełniacie w papierowym formularzu adres e-mail, to kropkę stawiacie w osobnej kratce, czy pomiędzy kratkami?
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
27 grudnia 2018 19:49
U mnie podobne objawy były również spowodowane awaria (zapchana) przepustnicy.
No właśnie to o bezpieczeństwo chodzi, ja się bałam włączyć do ruchu jadąc, bo nie mogłam do końca przewidzieć jak zachowa się samochód...
U mnie to samo Toyota rav  4 d4d, diesel, od pół roku szukamy, egr nie, przepustnica nie, filtry nie, turbina nie, wtryski nie, przepływomierz nie. Byłam u elektryków  ich komputer pokazał  że  czujnik temperatury powietrza dolotowego.  Mam już kupiony i będziemy wymieniać po Nowym roku,  oraz dwa zawory SCV i mam nadzieję,  że  na tym zakończymy.  Byłam w serwisie Toyoty i nic nie znaleźli. Mechanik sugeruje też nieprawidłowe dzialanie systemu. Muszę poczekać do Nowego roku, wymienimy te dwie części  i zobaczymy. Wydaliśmy już ok 4500 i nadal nikt nic nie wie. Nie bardzo też chcą się zabrać za auto, bo ciężki przypadek jakiś.
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 grudnia 2018 09:32
Jak auto wyrzuca kontrolkę check engine i nie daje się rozpędzić, traci moc to znaczy, że silnik wszedł w tryb awaryjny i bezwzględnie trzeba auto oddać do mechanika, bo można go sobie zajechać na amen. Może być przepustnica a może być coś gorszego, bez podpięcia pod komputer i zbadania błędu nikt nic nie stwierdzi.
I w ogóle jeżdżąc takimi półtrupami stwarzacie zagrożenie na drodze dla siebie i innych.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 grudnia 2018 09:34
Na końskim forum można sobie gdybać, oddać auto do mechanika i nim nie jeździć, równie dobrze mogła zrobić się dziura w rurze od intercoolera 😉
Jest sporo opcji i raczej nikt inaczej niż organoleptycznie Ci tego nie zbada 😉
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
28 grudnia 2018 09:52
W moim aucie przy podobnych objawach (tylko nie paliła się kontrolka) pomogła wymiana pompki paliwa, przyczyn może być milion.

Słuchajcie, jak jesteście u kogoś w gościach i widzicie u kogoś w domu np. ohydnie brudny zlew/umywalkę czy coś tam to zdarza się Wam to umyć? Kurde, ostatnio byłam w sytuacji, że nakarmiłam dziecko z butelki i poszłam ją umyć do kuchni ale na miejscu zwątpiłam czy nie zostawić jej bez mycia bo czystość zlewu i jego otoczenie wołało o pomstę do nieba. Opłukałam w pośpiechu, na bezdechu i uciekłam. Miałam straszną ochotę wziąć szmatę i to wyczyścić ale czy to wypada? Może u siebie nie mam sterylnie ale też i nie przyklejam się do blatu czy płytek.
Tratata, tak mam ochotę wyjść, ale cóż głupio mi trochę,  nie chcę się wtrącać w czyjeś gary. Ja nie na widzę brudnych garów fuj!

Oczywiście,  że nie powinno się jeździć zepsutym autem, ale co zrobić kiedy mechanik się porządnie nie chcę za robotę wziąć,  nawet w serwisie mieli mnie gdzieś i odeslali mnie z kwitkiem. Teraz święta  i trzeba odczekać,  a passę dla koni czym przywieźć na taczce 20km? Jak to mówią-lepiej ciulowo jechać,  niż dobrze iść  ;D
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 grudnia 2018 15:08
Można pożyczyć od kogoś, poprosić kogoś o transport. Lepiej nie jeździć wcale niż niebezpiecznie 🙄
Ja sobie zdaję z tego sprawę, że jeżdżenie niesprawnym samochodem to głupota, ale auto zaczęło działać normalnie, po czasie zgasła nawet kontrolka check engine 👀 stąd było moje pytanie, na które odpowiedziałyście bardzo trafnie, bo wróciłam właśnie od mechanika - przepustnica do wymiany.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się