Kto/co mnie wkurza na co dzień?

In., może źle się wyraziłam - za pierwszą gwiazdką i siankiem u stołu to po prostu tęsknię. Nie wymuszałam niczego na nikim u mnie w angielskiej rodzinie, jedynie barszczyk z uszkami zjadłam razem z nimi tak symbolicznie (wszyscy, łącznie zmężem kochają mój barszcz, więc bardzo się tym faktem ucieszyli)

Nie marudziłabym, gdyby było cos w zamian - a przeciez oni mieli w przeszłości mnóstwo tradycji. Dzisiaj jednak kończy się tylko na indyku, choince i prezentach. To właśnie to, co mnie denerwuje. I również to, że w ogóle nie wspomina się o Jezusie i Maryi. Na kartkach z życzeniami, w telewizji, w sklepach - NIC, ZERO, NULL 🙁 Jedynie, jak ktoś jest wierzący, to w kościele uświadczy jeszcze prawdziwej kolędy.
In.   tęczowy kucyk <3
25 grudnia 2013 14:58
Ano, jak ktoś jest wierzący to wie, gdzie szukać. Mi brak Maryjek, Jezusków i kolęd bynajmniej nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, natomiast w Polsce czuję się tym osaczona. Ale przyjeżdżając tutaj wiedziałam, na co się decyduję.
Teraz to większość osób obchodzi święta, a nie każdy wierzy. Dla mnie to jest po prostu taka tradycja, choinka, lampki, prezenty i jedzenie z rodziną... Ja nie wierzę, i znam dużo innych osób które nie wierzą a i tak obchodzą jak ja 🙂 A co do kolęd: wszyscy u mnie przynajmniej tak fałszują, że lepiej nawet nie próbować  😉
Alten, hehehe dobre 😀

Ja nie jestem jakąś totalnie wierzącą osobą, ale uważam, że święta to chrześcijanska tradycja (z korzeniami pogańskimi, jakby ktoś chciał się uczepic 😉) i kilka słów na temat narodzin Chrystusa zawsze powinno byc zawsze zamienionych. Nie mieści mi się w głowie, że w tym nie mogłam znaleźc ani jednej kartki z podobizną Świętej Rodziny.

I żeby nie było, że tylko ja jojczę - wszyscy znajomi (w większości Anglicy), ale to wszyscy, co do jednego powiedzieli mi, ze nie czują w ogóle magii świąt. Powiedziały mi to również dzieci, co mnie w ogóle się w pale nie mieści.
i to mnie bardzo smuci - takie spłycenie Świąt. Jeszcze bardziej mnie to dotyka, odkąd mieszkam za granicą. Angole nie mają tylu tradycji, co my, Wigilię zjadają dzień po naszej i do tego w środku dnia. Nie ma czekania na gwiazdkę, nie ma dzielenia się opłatkiem (czy też czymkolwiek), nie ma szopki. Zamiast tego: Przychodzi rodzina do domu, bach prezenty, bach indyk, bach alkohol, pogaduchy... i koniec imprezy. Wkurza mnie, że nigdzie nie można zobaczyc szopki, postaci Maryi, Józefa i dzieciątka Jezus nie widziałam NIGDZIE  😵

Patrząc na siebie wstecz i widząc małą dziewczynkę to owszem, święta znaczyły dla mnie więcej niż obecnie, gdzie jakaś baba w okularach, którą jestem dzisiaj nie czuje nic, poza pewnymi chwilami, gdzie naprawdę jest dobrze.
Pamiętam jak do leżącej Babci przyszli wszyscy, co do nas zawitali, bo kolację Mama przygotowała i zaprosiła rodzinę ze swojej jak i ojca strony. Przyjemnym było patrzeć na jej łzy, bo były one radością i poczuciem, że w ten szczególny dzień wszyscy o niej pamiętali. Żaden nie chciał dzielić się opłatkiem, póki ona pierwsza nie skosztowała.
Oj..trudny to temat. Każdy ma w sercu jakąś szczególną chwilę i wraca do niej myślami. A tu pospolitość ..... kłopoty, zwątpienie.I czarne myśli o nieobecnych. I robi się dobrą minę do złej gry, żeby obecni mieli miło.  🙁
I być może byłoby mi lekko lżej gdyby radiowa Jedynka nie nadawała "White Christmas" w wykonaniu... palestyńskiej piosenkarki. No nie wiem czy była jedna osoba, której na takim akurat wykonaniu zależało.
Jedno jest pocieszające: jutro o tej porze.......  😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 grudnia 2013 11:44
strasznie wkurza mnie brak śniegu. panie, ja chciałam zdjęcia porobić. i co teraz no?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 grudnia 2013 11:51
Wkurza mnie teściowa... -.-
Wkurzają mnie klienci, którzy nie doczytają do końca informacji o promocji i pretensje mają do nas. Bo klient przeczyta "Jest 50% zniżki!..." a nie doczyta dalej ".. na drugi produkt z tej samej linii." Na szczęście rzadko się tacy trafiają.
Wkurza mnie niesamowicie stand z figurkami Scheilcha. Bo są ceny z kolorkami- ale tylko do 25zł 😎 I nie ma nigdzie napisane, że np. dinozaury kosztują... 114zł. I wielu ludzi przeżywa szok przy kasie. A jedyne, co ja mogę zrobić, to uprzedzić jeszcze przed skasowaniem jaka jest cena figurki- na standzie takiej informacji umieścić nie mogę, bo to nie jest nasz stand :/ Wkurza mnie takie manipulowanie klientem.
Klienci to inna para kaloszy, aczkolwiek dzielą się na tych pozytywnych jak i negatywnych, bo wiadomo człowiek różni się od drugiego. Najśmieszniejsze są zdarzenia, gdy  persona ma przed sobą opisaną alejkę, patrzy na nią, a i tak zada pytanie czy ten towar tam jest, pomimo że litery są wielkości psa...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 grudnia 2013 12:32
Na ogół klientów mamy naprawdę super! 😀 Są mili, uśmiechnięci, ładnie dziękują za pomoc, naprawdę! Ale raz na jakiś czas trafi się taki ewenement, że witki opadają... mi osobiście póki co tylko raz się taki trafił przez cały miesiąc, ale dziewczyny mi opowiadały o innych sytuacjach.
Nie jestem wkurzona, tylko zażenowana. Laski, które w ramach wolontariatu prowadzą oficjalny profil miejskiego przytuliska na FB zablokowały mi dostęp do strony, bo śmiałam skomentować ich styl komunikowania się. Nie poszła im akcja znalezienia domu dla 3-letniego labka - właścicielka zdecydowała oddać psa z powrotem do hodowcy (nie dziwię się, biorąc pod uwagę ich styl prowadzenia akcji). A te dwie pindy zaczęły mieszać ją z błotem w komentarzach  😲

Napisałam co o tym myślę i dalej akcja potoczyła się standardowo - pyskówka w wiadomości prywatnej, skasowanie niewygodnych komentarzy, wywalenie mnie ze znajomych i zablokowanie dostępu. KLASA.

Wkurza mnie, że nic z tym nie mogę zrobić, a odrobina rozsądku naprawdę pomogłaby pomagać zwierzakom.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 grudnia 2013 12:51
ekhem, a jakby uderzyć bezpośrednio do władz (właścicieli?) przytuliska i powiedzieć, że takie prowadzenie profilu działa na niekorzyść zwierzaków?
madmaddie, będę próbować, ale obawiam się, że nie będzie to specjalnie skuteczne. Raz, że nie zdążyłam zrobić screenów, a dwa, że to niby są dorosłe osoby, chęci mają dobre, a właściciele przytuliska raczej cieszą się, że ktokolwiek chciał się tym zająć.
Niemniej jest jakaś nikła szansa, że zareagują, więc mam zamiar to zgłosić.

Przy okazji chyba zgłoszę się na ochotnika do prowadzenia oficjalnego fan page'a, skoro już mam pomysł jak poprowadzić go z głową.
Wkurzyła mnie dzisiejsza sytuacja. Siedzimy sobie w domu na świątecznym obiadku, oczywiście niektórzy piją coś mocniejszego i co? I facet mojej matki jak zwykle nie potrafi pić jak inni tylko musi się szybko nawalić, gadac jakieś obleśne i wkurzające rzeczy przy gościach. Wkurzyłam się, dałam do zrozumienia, że mi sie to nie podoba, on z fochem poszedł sobie do pokoju i co? I JA zepsułam święta. Dlaczego? Bo zwróciłam uwagę nachlanemu facetowi, który gadał okropne rzeczy i z tego co widziałam nikt nie był na tyle pijany żeby to tolerować i nikt nie miał ochoty go wysłuchiwac. Tymbardziej, że były małe dzieci. No ale jak zwykle moja wina. Jak zwykle ja jestem najgorsza. Mam już tego dość! Nie mogę się doczekać aż się wyprowadze z tego domu!
Sonkowa, bidulko, nie ma jak pijak w czasie, kiedy najbardziej ci zależy na rodzinnej, ciepłej atmosferze  :przytul: W ogóle wkurzają mnie tacy egoiści - błagasz, prosisz, że zależy ci, żeby na imprezie, spotkaniu wszystko było ok, z kulturą, to NIE  👿

Dziewczyna ode mnie z pracy spędziła Wigilię na dworzu - w czasie posiłku jej chłopak schlał się niemiłosiernie, spowodował armagedon w domu, dziewczyna straciła cierpliwośc i wyszła. Szkoda, że reszta rodziny wyjechała na święta za granicę...
Czysty egoizm  👿 Nie ma, jak magia świąt.
Okres świąteczny to czas bez procentów i tego się moja rodzina trzyma.
Sonkowa, trzymaj się, doskonale wiem co czujesz, tyle, że ja już po prostu zlewam. Zapowiedziałam, że w tym roku jak zobaczę procenty na wigilijnym stole, to wychodzę. Pojawiły się dopiero dzisiaj, ale na szczęście po obiedzie, więc po prostu sobie wyszliśmy 😉 Nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina :kwiatek: Tak będą mówić Ci, którzy z różnych względów się boją zwrócić uwagę pijanej osobie. A swoją drogą przyda się rozmowa jak delikwent jest trzeźwy.
[quote author=Być. link=topic=20214.msg1961251#msg1961251 date=1388084570]
Okres świąteczny to czas bez procentów i tego się moja rodzina trzyma.
[/quote]

Moja też! Ale czarna owca jest w rodzinie. Brat mojego Taty. Pamiętam jak dzisiaj jak dwa lata temu zaprosiliśmy go na kawę jak mój brat miał 18-stkę (wujek jest jego chrzestnym) i wujek powiedział, że nie przyjdzie, bo zapraszamy go na kawę, a nie na wódkę...  😵
Niestety, są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie żadnego spotkania w gronie rodzinnym bez wódki. Słabe to po maksie...
U mnie bylo wino, i w wigilie, i w wcźoraj i dzisiaj.
Ale lajtowo. 2 flakony na 8-10 osób do jedzenia. Jakoś mnie to nie razi kompletnie.
sandrita w każdej rodzinie znajdzie się taki jej członek, który swoim zachowanie delikatnie odstępuje od normy, aczkolwiek są pewne granice dobrego smaku, których w znaczących dniach należałoby nie przekraczać.
Dodofon, troszkę wina 'na lepsze trawienie' a nawalenie się jak świnia... Jest różnica. Tak jak ja nigdy nie ogarnę tych internetowych memów typu "Pastereczka? Ale się napier***limy!"... Totalny debilizm...
Fakt, mega pijaństwo w święta raczej powinno być ukrócone.
Zwłaszcza wódka na stole
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 grudnia 2013 19:38
U moich dziadków na święta zawsze bimber domowej roboty był, ale nigdy nie widziałam nikogo pijanego. Piło się z głową- kieliszeczek wódki, 20-30 minut jedzenia i dopiero kolejny kieliszek. Nie wyobrażam sobie nawalić się przy stole w święta...
u nas też wino na świątecznym stole, w zeszłym roku była wódka. teściowie wypili chyba po... 2 kieliszki? nie ma mowy o żadnym pijaństwie, pełna kultura, krawaty, sukienki, żadnego nawalenia. alkohol nie jest zły. zła jest przesada, bo można pić kulturalnie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
26 grudnia 2013 21:24
U mnie już po wigilijnej kolacji jeśli siedzimy z rodzicami i rodzeństwem i nikt nie wybiera się na pasterkę to coś tam pijemy  😉 W tym roku graliśmy w scrabble, do tego ja - drink, mama wypiła kieliszek wina, tata i brat trochę whisky. Nie wyobrażam sobie, żeby spożywanie alkoholu miało być pijaństwem i wydaje mi się, że jeśli ktoś nie umie poprzestać na jednym czy dwóch kieliszkach to ten jeden raz w roku mógłby sobie zupełnie odpuścić  🙄
Wkurza mnie presja sylwestrowego bawienia się. I w tym roku dam odpór. Popatrzyłam w kalendarz. Wychodzi mi, że dziś jadę do stajni (100km) w niedzielę wracam (100 km) poniedziałek, wtorek pracuję. Po pracy kotwiczę w korku znów do stajni (100 km - 3 godziny) snuję się do północy w środę wracam (100 km) i w piątek znów gnam do stajni (100 km). Kłopoty, marny nastrój. Nowy rok budzi wielkie obawy.
No i postanowiłam zostać sobie w Krakowie. Obejrzę coś w tv i pójdę spać. O! Sylwestra spędzę sama, odpocznę i tyle. Taki mam Plan.
Tania Bardzo dobry plan! 🙂 nic na siłę! Wstyd się przyznać ale ja też lubię Sylwestra na kanapie.  👀 I oglądanie "Królwej potępionych" do tego... I picie whisky... I oglądanie fajerwerek na żywo z każdego zakątka w mieście. Fajnie jest wtedy! 🙂
Tania Bardzo dobry plan! 🙂 nic na siłę! Wstyd się przyznać ale ja też lubię Sylwestra na kanapie.  👀 I oglądanie "Królwej potępionych" do tego... I picie whisky... I oglądanie fajerwerek na żywo z każdego zakątka w mieście. Fajnie jest wtedy! 🙂

O widzisz. To bedziemy we dwie. Może na RV ktoś się zjawi to toast wzniesiemy.  :kwiatek:
Ja po wszystkich akcjach z mamą/szpitalem/ jeżdżeniem poprostu nie mam siły gnać znów tak daleko, żeby wypić kieliszek szampana. No nie mam siły i już.
Dziewczyny, ja przecie też w domu będę siedzieć i robić to, co ma dusza lubi. Odpoczywać. Pić nie lubię, przyjemności w tym nie widzę zatem nigdzie na imprezę mnie nie ciągnie.
Grunt to nie robić sobie wbrew...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się