Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Gillian   four letter word
27 grudnia 2020 17:03
Są tacy ludzie, którzy znajdą problem na każde rozwiązanie. Bywa.
Pokolenie "płatków śniegu" i polityczna poprawność, do tego pandemia i przeniesienie do internetu relacji międzyludzkich  🤔wirek:

Z drugiej strony tekst "Porozmawiamy jak będziesz mieć swoje dzieci." jest moim ulubionym tekstem do częstowania bezdzietnych rozmowców, którzy usiłują się wtrącać w wychowanie mojego syna lub chcą mi udowodnić jakie to moje życie stało się beznadziejne i bezwartościowe bo mam w nim inną rolę niż kiedyś 😉 Zawsze działa bo odpowiedź brzmi, "że nie będę mieć dzieci" i temat się kończy lub "jak będę miała swoje to...zrobie tak i tak", co ja kwituję: " każdy jest idealnym rodzicem, dopóki nie ma dzieci" i też sie temat kończy.
Zastanawiajace, ze tekstu "zobaczysz jak..." uzywa sie tylko jako pasywno-agresywnej odzywki do usadzenia oponenta na zadzie przy braku argumentow i checi do dyskusji, nigdy w kontekscie "zobaczysz, jakie to cudowne uczucie spedzac rodzinne swieta z wlasnymi dziecmi", ale "zobaczysz, ze twoja wolnosc i narty w swieta to sie skoncza, jak bedziesz miec dzieci" 🤣

Btw mozna spedzac rodzinne swieta przy stole nie majac dzieci (z tego co wiem nie wyklucza to posiadania rodzicow, rodzenstwa, partnera etc ) i byc samemu jak najbardziej dzieci majac. Jak dla kogos dzieci sa tylko zabezpieczeniem przed samotnoscia to sie moze srogo zdziwic.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 grudnia 2020 08:57
Zastanawiajace, ze tekstu "zobaczysz jak..." uzywa sie tylko jako pasywno-agresywnej odzywki do usadzenia oponenta na zadzie przy braku argumentow i checi do dyskusji, nigdy w kontekscie "zobaczysz, jakie to cudowne uczucie spedzac rodzinne swieta z wlasnymi dziecmi", ale "zobaczysz, ze twoja wolnosc i narty w swieta to sie skoncza, jak bedziesz miec dzieci" 🤣


Byle ten drugi tekst nie przerodził się w  "zobaczysz jakie to cudowne uczucie, ponieważ nie masz dzieci, więc nie wiesz co to jest cudowne uczucie i twoje święta są do d***"  😁


Jeszcze w temacie dzieci - o ile jak wspominałam wcześniej pytania o posiadanie potomstwa mnie nie irytują, ponieważ (chyba) mogłabym je mieć ale (na pewno) nie chcę, o tyle bardzo ciężko mi znieść osoby, które argumentem o posiadaniu dziecka próbują zamaskować jakiś żal/zawiść/zazdrość, że ich życie nie wygląda tak jakby sobie tego życzyli. Jako iż jestem osobą dość aktywną, to baaardzo często spotykam się z tekstami:
- jeździsz w góry w każdy weekend? - bo nie masz dzieci
- zapisałaś się na studia w twoim wieku? - na pewno bym tak zrobiła gdybym nie miała dzieci!
- dostałaś awans? - bo nie masz dzieci i możesz więcej pracować!
- pojechaliście na wakacje pod namiot? - nooo to dlatego, że nie macie dzieci!
I tak można mnożyć w nieskończoność.. Oczywiście nie chcę generalizować, to są zawsze te same osoby (z którymi z różnych względów rozmawiać muszę), po prostu zawsze zastanawiam się, po co robili sobie te dzieci skoro nie chcą ich mieć.. (i mam tu pewne przeczucie, że gdyby nie dzieci, to takim samym argumentem byłby pies, praca albo cokolwiek innego 😉 ).
Zastanawiajace, ze tekstu "zobaczysz jak..." uzywa sie tylko jako pasywno-agresywnej odzywki do usadzenia oponenta na zadzie przy braku argumentow i checi do dyskusji, nigdy w kontekscie "zobaczysz, jakie to cudowne uczucie spedzac rodzinne swieta z wlasnymi dziecmi"


Serio? Nawet tutaj pojawiały się takie teksty, że "jak to fajnie jest z dziećmi" "ile dzieci dają radości", etc. W życiu codziennym też takich wypowiedzi słyszałam tyle samo, co straszenia posiadania dziećmi. Jakoś mi się wręcz nie chce wierzyć, żebyś nigdy takich tekstów nie słyszała.

smarcik, na pewno ważne jakim tonem powiedziane zostały te cytaty z Twoich znajomych, w jakim kontekście całej rozmowy. Ale czy stwierdzanie faktów "nie mogę czegoś-tam, bo są dzieci" to od razu negatywne stwierdzenia i wielka pretensja do życia. Jak dla mnie to po prostu opis stanu rzeczywistego - no bo tak to czasem wygląda, że czegoś się nie da zrobić, bo dzieci... bo pies, bo mało kasy, bo partner nie lubi. Etc, etc. Dla jednego wyjazd z dziećmi to jak splunąć, dla drugiego ciężki orzech do zgryzienia - ze względu na konstrukcję psychiczną poszczególnych zaangażowanych osób, sytuację zawodową, materialną i miliona innych czynników z jakich złożone jest życie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 grudnia 2020 10:39
Ascaia nie, mówię o zwykłym malkontenctwie i zrzucaniu winy na dziecko/psa/whatever. Nie trzeba do tego dodawać całej teorii o trudnościach życia, tam gdzie nie ma to żadnego znaczenia. Każdy ma w życiu trudności, serio! I jakoś nie każdy musi swoimi trudnościami zatruwać życie innym 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 grudnia 2020 10:55
Ja tam uwielbiam słuchać, że nigdy nie byłam naprawdę zmęczona, bo nie mam dzieci, a tylko życie z dziećmi naprawdę męczy, nie wiem tez co to odpowiedzialność, bo tylko posiadanie dzieci jest prawdziwą odpowiedzialnością, nie wiem co to bezwarunkowa miłość i strach o drugą osobę, bo tylko...

I ulubione „zmieni ci się”.


Tak, jak już napisałam 600 razy, „zobaczysz jak będziesz mieć dzieci”, to broń ostateczna, gdy nie ma już żadnego argumentu, a chcemy dopiec drugiej osobie i ustawić ją na pozycji niższej, niedoświadczonej, w dodatku mówimy o przyszłości, która jest jedną, wielką niewiadomą. Mówienie komuś „zobaczysz jak będziesz mieć dzieci/cokolwiek innego” ma za zadanie sprawić, że ta osoba poczuje się gorzej. 
dea   primum non nocere
28 grudnia 2020 11:47
Zastanawiajace, ze tekstu "zobaczysz jak..." uzywa sie tylko jako pasywno-agresywnej odzywki do usadzenia oponenta na zadzie przy braku argumentow i checi do dyskusji, nigdy w kontekscie "zobaczysz, jakie to cudowne uczucie spedzac rodzinne swieta z wlasnymi dziecmi", ale "zobaczysz, ze twoja wolnosc i narty w swieta to sie skoncza, jak bedziesz miec dzieci" 🤣

Ciekawe, bo ja właśnie pisałam, że mieliśmy fajne święta razem, z rodzeństwem i mamą - rodzeństwo w różnych konfiguracjach (każdemu się inaczej życie ułożyło), z dziećmi i bez, z partnerami i bez - wszyscy byli zadowoleni, nikt na nikogo nie szczekał, ale zostało to tutaj niezauważone, bo szczekanie jest hmmm... głośniejsze?😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 grudnia 2020 12:36
dea ale Ty chyba piszesz o czymś innym, jeśli dobrze zrozumiałam kokosnuss to za święta możesz podstawić cokolwiek, dowolną aktywność itp. - i chodziło o dyskusję z drugą osobą.  A Ty z tego co widzę po prostu opisałaś swoje święta  :kwiatek: Jeśli masz normalną rodzinę to dlaczego ktokolwiek miałby na kogokolwiek "szczekać"?  🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 grudnia 2020 14:37
dea, może dlatego, że to wątek "co mnie wkurza na co dzień" 🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 grudnia 2020 09:46
I ulubione „zmieni ci się”.


Tez to uwielbiam jak ktoś nie umie pojąć ze definicja szczęścia i ogólnego zadowolenia z życia czy ambicji nie wiąże się ze sprowadzaniem dzieci na świat, kredytu i mieszkania w osiedlu deweloperskim. Mnie wkurza ze ja nikomu nie mowie jak ma żyć ale jak ktoś ma mi mówić co sprawi ze będę super szczęśliwa to już jest spoko. Jakby wszyscy lepiej wiedzieli co mnie cieszy a co wkurza 😀

Ja w święta nie obyłam się bez wałkowania gdzie mam chłopa bo oczywiście 25 lat to stara panna. No i właśnie przez to ze mi tak ciagle marudza pod nosem a gdzie jest, a jaki ma być a jaki nie ma być itd. to nie wiedza ze już od dawna istnieje. Jak się będą zachowywać i może trochę zmienia nastawienie - autentycznie powiedzieli przez telefon „żebym im tu żadnego Angola nie przyprowadzała” a mój chłop jest Anglikiem - to wtedy się dowiedzą. A może się dowiedzą przy formalnościach, wszystko w ich rękach 😀

A co do wkurzania na codzień i na święta to w tym roku popisali się tez, tylko nie na ten temat. Było wypytywanie o prace. Pracuje na pełen etat od pierwszego roku (praca związana ze studiami) i studiuje dziennie. Zapierdzielam jak wół, kosztem wolnego czasu, życia prywatnego i snu. A na święta dostaje słodkie pytanie nt. jakie mam oceny, „a co inni”, i czy już aplikują do pracy nowej no bo mi by tez wypadało żeby tak jak inni robić bo trzeci rok i rzucać się w wyścig szczurów. No tak. Jakbym już dwa lata nie pracowała jako junior (w lecie można myśleć o awansie), gdzie inni będą dopiero o takie pozycje aplikować teraz.
Wkurzyłam się niesamowicie i to głównie dlatego ze poczułam się jak kilkanaście wstecz kiedy mi mowili „ale Jadzia dostała 5 wiec ty tez mogłaś dostać 5 a nie czwórkę plus”, tylko ze Jadzia jeszcze tego sprawdzianu nie pisała. Sama walczę z tym głupim przerostem ambicji i myśleniem ze nie zapier*alam wystarczająco, wiec jak już trochę to przepracowałam i czuje się komfortowo we własnej skórze i położeniu w życiu to mi przypomną na wypadek gdybym zapomniała, eh XD
O, właśnie, chłop-Anglik, straszna sprawa. Laboga.
Są jakieś miejsca na świecie, gdzie nie ma takiego bólu dupy? Chętnie się przeprowadzę.
Serio, mam wrażenie, że przez część wypowiedzi typu "o, XYZ! zobaczysz, będziesz miała dzieci/rodzinę/kredyt/normalne życie (o_O), to nie będziesz XYZ*!" przesącza się jakiś żal, foch, zawiść, nie wiem no.

*wstaw dowolne coś czego akurat nie ma osoba wygłaszająca daną opinię 😉
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 grudnia 2020 10:34
O, właśnie, chłop-Anglik, straszna sprawa. Laboga.
Są jakieś miejsca na świecie, gdzie nie ma takiego bólu dupy? Chętnie się przeprowadzę.
Serio, mam wrażenie, że przez część wypowiedzi typu "o, XYZ! zobaczysz, będziesz miała dzieci/rodzinę/kredyt/normalne życie (o_O), to nie będziesz XYZ*!" przesącza się jakiś żal, foch, zawiść, nie wiem no.

*wstaw dowolne coś czego akurat nie ma osoba wygłaszająca daną opinię 😉


Mi się wydaje ze to jest po prostu efekt braku kontroli nad dorosłym dzieckiem 🙂 no i zaściankowość, jakby nie było. Zreszta, jak nie zrobisz będzie zle. Kuzynka lat 21 urodziła córeczkę, odmówiła rodzicom przymusowego ślubu z chłopakiem. Rozeszli się jakoś niedawno bo on ja wkurzył konkretnie, nie będę podawać szczegółów. I co słyszę? Ajajaj XYZ przegrała życie teraz z dzieckiem samotna matka będzie no zobacz ojciec jej nie upilnował. Czego nie upilnował? Ma kondomy w kieszenie wciskac?

Nieee bo ślub trzeba było brać i może by chłopposzedl po rozum do głowy! No tak XD a ja się cieszę ze XYZ tego ślubu nie brała bo tak to miałaby żałosny tj. żaden wybór bo związała się z człowiekiem na całe życie.

Aha, haha a w innym kontekście jak śmiałam powiedzieć ze „dziecko w pewnym sensie to kula u nogi i ogranicza bo ani gdzie pojechać ani żadnej wolności na dobre kilka lat zanim wyrośnie” to reeeeeeeeeee jak tak możesz mówić dziecko to nie kula u nogi to dar przecież. No tak. A co mówiliście o XYZ ze zniszczyła sobie życie?

Mogłabym takimi przykładami sypać jak z rękawa, może to nie mój chleb powszedni ale cotygodniowy na pewno 😀
dea, bo mi nie chodzilo o spedzanie swiat z rodzina, albo bez, ani o posiadanie dzieci (bardzo normalna i ludzka rzecz 🙂 ) tylko takie meczybuly jak halo w tym watku, ktore musza sie niepytane wcisnac ze swoim patronizujacym "a zobaczysz jak...". Ktos przyszedl sie wyzalic, ze ma toksyczna rodzine i niefajne swieta, ktos inny pociesza, ze hej, swieta mozesz spedzic tak, jak sobie tylko wymarzysz, a tu przychodzi taka Madra Przez Los Doswiadczona pogrozic palcem, ze te oj ale jak pojawia sie dzieci, to juz tak pieknie nie bedzie 🤣

Tak jak pisze smarcik mnie to traci zatruwaniem innym zycia i pospolitym wylewaniem wlasnej frustracji.

I ten konkretny przekaz (zobaczysz, jak bedziesz dorosla/wyjdziesz za maz/pojawia sie dzieci/kupisz wlasny dom/podstaw dowolne) ma IMO na celu wylacznie pokazanie rozmowcy, ze z jakiegos arbitralnego powodu jego poglady czy punkt widzenia sa gorsze i sie nie licza. I osobiscie nie cierpie takiej komunikacji, bo sprowadza sie do braku szacunku do drugiej osoby.

Jak bylam dzieckiem to dorosli non stop rozmawiali z nami w taki deprecjonujacy sposob (bo co ty mozesz wiedziec i ogolnie to dzieci i ryby glosu nie maja), z tego co wiem w obecnym modelu rodzicielstwa sie od tego odchodzi i bardzo fajnie 🙂

donkeyboy, szczerze, jakby mnie ktos tak z buta traktowal, to bysmy raczej nie rozmawiali... chyba, ze dalsza rodzina, no to moze jakies niezbyt uprzejme komentarze mozna przelknac. Ale rodzice - serio, po tekscie z nieprzyprowadzaniem Angola bysmy tyle sie widzieli 🤔wirek:

U mnie o tyle weselej, ze moja wlasna matka stracila zainteresowanie moja osoba juz dawno temu i nieprawda, ostatnie wspolne swieta to jakos w pierwszej liceum i to ostro toksyczne rzecz jasna. Juz ladnych pare lat mija, odkad z nia ostatni raz w ogole rozmawialam, w okolicach mojej osiemnastki bodajze. Dostalam wtedy dwie dychy na odkupienie wspolnie wyjaranej paczki fajek i to bylo 100% jej wkladu w moje pozniejsze zycie 😀 Takze jak ktos poleca rodzine jako uniwersalny lek na bolaczki swiata doczesnego to podchodze do tego z pewna zdrowa ostroznoscia 😀 Ogolnie ludzie ze sposobu, w ktory mowie o matce, lubia wnioskowac, ze sie biedaczce zmarlo 🤣 a ja sie tylko zastanawiam czy mnie w przyszlosci aby nie pozwie o alimenty, bo ku mojemu szczeremu zdziwieniu polskie prawo jak najbardziej moze nalozyc na dzieci obowiazek alimentacyjny wzgledem rodzicow 🤔wirek:

Zeby nie bylo takiej dramy, moj ojciec jest milym czlowiekiem i slowa by nie powiedzial nawet jakbym usadzila przy wigilijnym stole reptilianina z jaszczurzym ogonem 😉 i nawet nie mial mi az tak za zle ze zakonczylam edukacje na licencjacie. Ale to tez musielismy wywalczyc na pewnym etapie, takie zycie.

To w sumie standard u rodzicow z kulturowego Wschodu, potrzeba kontroli i ulozenia doroslym dzieciom zycia. Zaraz przyjdzie halo i nam nagada, ze to ich swiete prawo, bo Wartosci, Kultura i bla bla cokolwiek :P
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 grudnia 2020 11:01
Oj tak. Ponieważ nam z P. święta u rodziców czy jego czy moich kojarzą się głównie z nerwową atmosferą, bo musi być wszystko na błysk posprzątane, musi być 12 potrwa i w takich ilościach, że głowa mała (ponad 200 pierogów, 4 blachy ciast, wielkie gary zup itp.) na 8 osób to wymiksowaliśmy się w tym roku. Trochę mi szkoda, że Dziadkami się nie widziałam, ale później przypominam sobie te "ciepłe" życzenia o dziecku, samochodzie, awansie - składane zaraz po tych karczemnych awanturach w kuchni.

Ugotowaliśmy wspólnie barszcz, grzybową - w takiej ilości, że tylko na Wigilię mieliśmy. P. upiekł rybę, zamówiliśmy pierogi i kapustę w ulubionej knajpie w ramach wsparcia. Zero awantur! Ba w Wigilię w kuchni tańczyłam do świątecznych piosenek!!  😜

Najlepsze święta mojego życia. Już się zastanawiam, jak się wymiksować za rok, bo teraz to mam bardzo duży kontakt z ludźmi w pracy i nie chciałam ryzykować  👀

edit: i jeżeli tradycją są te awantury, że nie ma porządku na poziomie Rozenkowej, albo mina przy gotowaniu pierogów jest nieodpowiednia to podziękuję za takie tradycje
safie dawaj do mnie za rok ! ja gdzieś wyjadę z rodziną a Ty się zajmiesz dobytkiem te parę dni ( z kotem nikt nie chce zostać ani go przygarnąć )

Ja bardzo bym chciała na święta wyjechać, ale to bardzo. Mam rodziców a nawet dziadków po rozwodzie, nawet gdybym chciała nie da się przez to skumulować większości rodziny w jednym miejscu. Więc albo zaliczam z 2 kolację albo muszę wysłuchać jak to u drugiej strony bd smutno bo zostaną sami. Od kiedy pojawiło się dziecko jest jeszcze gorzej - bo każdy chce naszą córkę na święta u siebie. Także pojawienie się dziecka zamienia jednej problem na inny
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 grudnia 2020 12:17
[quote author=Sankaritarina link=topic=20214.msg2957745#msg2957745 date=1609236808]
O, właśnie, chłop-Anglik, straszna sprawa. Laboga.
Są jakieś miejsca na świecie, gdzie nie ma takiego bólu dupy? Chętnie się przeprowadzę.
Serio, mam wrażenie, że przez część wypowiedzi typu "o, XYZ! zobaczysz, będziesz miała dzieci/rodzinę/kredyt/normalne życie (o_O), to nie będziesz XYZ*!" przesącza się jakiś żal, foch, zawiść, nie wiem no.

*wstaw dowolne coś czego akurat nie ma osoba wygłaszająca daną opinię 😉


Mi się wydaje ze to jest po prostu efekt braku kontroli nad dorosłym dzieckiem 🙂
[/quote]

Ale to musiałoby dotyczyć tylko rodziców i relacji z dzieckiem 😉 a przecież nie każda rodzina jest taka. Moja jest normalna - jeśli słyszę takie rzeczy, to właśnie od "wielkomiejskich wykształciuchów" czyli de facto jakichś znajomych ludzi z pracy itp. No generalnie od ludzi w teorii "podobnych do mnie". I to mnie chyba smuci/przeraża najbardziej - że te osoby mają wpływ na życie innych, są czyimiś szefami, mają posłuch itp. Być może to wynika z jakiegoś ich głębokiego poczucia bycia nieszczęśliwym i próby dowartościowywania się deprecjonowaniem innych (to tylko hipoteza).
Nie wiem czy wiecie, ale tych dzieci nigdy nie ma wystarczająco dużo. Ja np. nic nie wiem o życiu, bo mam tylko jedno. Albo bo ma tylko dwa lata (podrośnie to zobaczysz). Albo bo za dobrze śpi (co ty wiesz o zmęczeniu), bo jest za grzeczna (miałabyś takiego ancymona jak ja to byś dopiero wiedziała). Te uwagi pochodzą od bardzo specyficznych ludzi, mam dla nich specjalne szufladkę w moim świecie - i specjalne miejsce w d*pie.

Ale nie jestem całkiem odporna. U nas w tym roku miało nie być prezentów, jednak ktoś w ramach żarciku postanowił podarować nam książkę pt. "Chcę mieć braciszka!". Uważam, że nazwać to nietaktem to za mało. No słabe to było. Ale niech będzie, że jestem nadwrażliwym płatkiem śniegu, bo onie uważam, że sama potrzeba powiedzenia czegoś przez drugą stronę jest wystarczającym arumentem, żeby  to mówić 😜
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 grudnia 2020 12:34
ekhem nie pamiętam kto, ale kiedyś w wątku dzieciowym jakaś użytkowniczka napisała "jak masz jedno dziecko to tak jakbyś nie miała dzieci" 😉 Chodziło chyba o kwestię problemów z wychodzeniem na spacery..
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
29 grudnia 2020 12:47
Ja się cieszę, bo ten rok był chyba pierwszym w którym w życzeniach Świątecznych nikt nie życzył mi zajścia w ciążę. Rok w rok tak było, nawet siostry, które moje zdanie na ten temat znają od lat, teściowa... no za każdym razem ktoś się musiał wyrwać, a w tym roku nikt 😀 Głupie, ale cieszy, bo to już serio było męczące.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 grudnia 2020 13:09
smarcik i zaściankowość. W mojej wiosce-mieście ludzie lepiej wiedza jak ja się prowadzę niż ja sama. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji gdzie mamie ktoś gratulował zostania babcia bo niby ktoś mnie z wózkiem widział  😂 kiedy ja wizytuje 1-3 razy do roku i nikt mnie na ulicy nie poznaje jak komuś dzień dobry powiem. Ba, raz przyjechaliśmy rodzina do babci i „somsiadka” myślała ze jesyem narzeczona mojego brata 🤣 o to mi chodzi. I pewnie przez to tez ludzie uważają ze maja prawo ci coś powiedzieć, skoro lepiej wiedza jak żyjesz to i podpowiedzą ci jak masz żyć, żebyś się przypadkiem ze społecznych standardów nie śmiała wyskoczyć

ekhem masz racje, to wyglada tak:
kiedy zaręczyny > kiedy ślub > kiedy dziecko > kiedy drugie > masz dwóch chłopaków* to może dziewczynkę (*i na odwrót) > macie duży dom stać was to może czwarte i tak dalej do porzygu bo niektórzy nie maja innych tematów do dyskusji bo może nic w życiu ich innego nie interesuje. Wśród was tutaj macie pasje, jezdziectwo, a wierzcie mi ze jest dużo ojjjj dużo zakręconych „madek” które nie maja żadnych zainteresowań i dla nich takie pier...olenie jest równoznaczne z gadaniem o pasji.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 grudnia 2020 13:22
donkeyboy ja pochodzę z małego miasteczka w Polsce B, i w miejscowości rodzinnej nie spotykam się z takim zachowaniem wobec mnie.. za to jak napisałam: w aktualnym miejscu owszem, nawet wśród moich znajomych z korpo. Ba, nawet jeśli ktoś mnie w tamtych rodzinnych stronach pyta "kiedy coś tam" to tylko z życzliwości (na przykład: dla podtrzymania rozmowy), a nie "kiedy coś tam bo już powinnaś coś tam". Jeśli mam poczucie, że coś wynika z życzliwości, to jakoś mnie to nie razi. Za to bardzo razi mnie podejście "ty miałaś szczęście, a ja musiałam się napracować" - a z tym spotykam się właśnie w świecie korpo.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 grudnia 2020 19:24
smarcik no to to jest zazdrość i tyle, malkontentów nie brak. Sama czasem siedze i oglądam portfolio znajomych z roku i zazdroszczę ze maja bardzo ładne a ja nawet prac nie mam w kupe zebranych bo fizycznie na to czasu mam mało, no chyba ze przestane spac 😉 . Czy zazdroszczę im tego ze mieszkają u rodziców i realnie nie musza utrzymywać siebie/ogarniac mieszkania i dorosłego życia ogółem  - oczywiście. Dane mi bylo rok tak pożyć studiując w Polsce. Fajnie było.
Czy umniejszam ich umiejętnościom/pracom/im samym - nie, bo mamy zupełnie inne „bloki startowe” i etap w życiu oraz inne ambicje.

Ludzie toksyczni bądź o takich zapędach lubią innym umniejszyć aby sobie dodać, zwykle zakompleksienie i zaściankowość nie jest specjalnością tylko wiosek z Polski B (skąd tez pochodzę 😀). Olewać takich i robić swoje, może spytaj następnym razem po takim wywodzie czy im już lepiej 😉
busch   Mad god's blessing.
01 stycznia 2021 12:33
ekhem masz racje, to wyglada tak:
kiedy zaręczyny > kiedy ślub > kiedy dziecko > kiedy drugie > masz dwóch chłopaków* to może dziewczynkę (*i na odwrót) > macie duży dom stać was to może czwarte i tak dalej do porzygu bo niektórzy nie maja innych tematów do dyskusji bo może nic w życiu ich innego nie interesuje. Wśród was tutaj macie pasje, jezdziectwo, a wierzcie mi ze jest dużo ojjjj dużo zakręconych „madek” które nie maja żadnych zainteresowań i dla nich takie pier...olenie jest równoznaczne z gadaniem o pasji.


Zapomniałaś o ostatnim punkcie, czyli obrabianiu doopy "co oni nienormalni że sobie czwórkę dzieci zrobili? Nic dziwnego że potem narzekają na finanse" 🤣

Wkurza mnie okres przedświąteczny. Od lat kojarzy mi się jedynie z kłótniami , wrzaskami, aferami o sprzątanie, gotowanie, itp.

Mi też się święta głównie kojarzą ze stresem, najpierw w oczekiwaniu na aferix (i rozkminie jakie wydanie avanti będzie w tym roku, bo zawsze jakieś było), potem samym aferix, a potem jeszcze próbie przetworzenia całej sytuacji. Moje urodziny też mi się źle kojarzą, bo są czasowo 'doklejone' do świąt. Jak bardzo jestem przyzwyczajona do świątecznej spiny, zorientowałam się dopiero jak tym razem ze względu na pandemię zupełnie zmieniłam świąteczną konfigurację. Stres puścił dopieo w pierwsze czy drugie święto. I takie niedowierzanie... to chyba jest ta magia świąt, zbliżam się do trzydziechy i wreszcie poczułam ten klimat  😁 😁 😁. Tego Ci Sonkowa życzę, byś też mogła pewnego dnia ogarnąć o co chodzi z tymi świętami  😀

Ja tam uwielbiam słuchać, że nigdy nie byłam naprawdę zmęczona, bo nie mam dzieci, a tylko życie z dziećmi naprawdę męczy, nie wiem tez co to odpowiedzialność, bo tylko posiadanie dzieci jest prawdziwą odpowiedzialnością, nie wiem co to bezwarunkowa miłość i strach o drugą osobę, bo tylko...

I ulubione „zmieni ci się”.


Mi się wydaje że to "zmieni ci się" też niekoniecznie musi być wypowiedziane w złej wierze, bo... ludziom się faktycznie zmienia  😀. Wiadomo że nie każdemu, ale jeśli nie ma żadnego podtekstu, ustalonej głębokiej relacji itd., to może to być próba odwołania się do ogólnego lub konkretnego doświadczenia że bywa tak, iż ludzie nie chcą mieć dzieci, a potem zmieniają zdanie. Do pewnego stopnia jestem skłonna też tak samo przyjąć tekst pod tytułem "jak będziesz miała dzieci, to zobaczysz", bo mam przekonanie graniczące z pewnością że posiadanie dziecka to totalna zmiana paradygmatu w życiu człowieka. Być może przynajmniej niektórzy ludzie posługujący się tym tekstem usiłują po prostu w jakiś sposób przekazać, że pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć, opowiedzieć. Coś w stylu "nie da się przekazać dobrze słowami, jak to jest być zakochanym". No bo... nie da się.

Oczywiście jestem w stanie uwierzyć, że takie teksty mają też być czasami z pewnym kolcem w środku. Po prostu nie sądzę że to jest takie zerojedynkowe, że używasz tego zwrotu i to na pewno jest poniżej pasa, nie ok itd.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
01 stycznia 2021 17:24
A ja nie wiem czemu ludzie sobie aż tak nadinterpretują to co mówią/piszą inni. Dla mnie stwierdzenie "zobaczysz jak będziesz mieć to czy tamto (wstawić dowolne) nie jest równoznaczne z tym, że musimy to mieć. Ktoś stwierdza z własnego doświadczenia, że po zmianie sytuacji pewne rzeczy się zmieniają i to jest normalne. Po prostu strony mają inny punkt wyjściowy w rozmowie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2021 17:26
Constantia, ale skąd wiedzą, że tak będzie?
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
01 stycznia 2021 17:44
Constantia, ale skąd wiedzą, że tak będzie?


Bo tak jest. A ty nigdy nikomu nie powiedziałaś nic takiego? Przykładów możesz mieć mnóstwo. Jak będziesz mieć np. lepsze auto to będziesz mieć w nim więcej opcji czy gadżetów. Jak będziesz umieć galopować to będziesz mógł nauczyć się skakać. Jak będziesz mieć psa to będziesz z nim cały rok wychodzić na spacery niezależnie od pogody. Tak to jest. Nie każdy ma na czole wypisane co jest dla niego drażniącym tematem. Jeśli ktoś obcy mówi coś takiego, to ja nie widzę w tym nic złego. Jeśli ktoś bliski, kto wie o poglądach to z pewnością by mnie to irytowało. Trzeba umieć to rozróżnić. I nie wyciągajcie za zaraz jednego zdania, że mnie to irytuje, bo nauczyłam się nie zwracać na to uwagi, bo szkoda mi nerwów 😉 Poza tym nauczyłam się też, że starsze (ode mnie) i nie tylko osoby lubią mówić o swoich doświadczeniach życiowych. Odbieram to jako naukę jeśli jakaś sytuacja w moim życiu się zmieni.
W tym przypadku moim zdaniem 99% przekazu zależy od kontekstu. Samo zdanie - zlepek słów i tyle. Można to powiedzieć tak, że się kogoś podniesie na duchu i zmotywuje do czegoś a można też spowodować u kogoś skok ciśnienia. Ja sama nie lubię takiego protekcjonalnego tonu wszechwiedzącego człowieka, który do doświadczył już wszystkiego i wszędzie i teraz tylko z uśmiechem politowania kiwa głową i mówi 'zobaczysz, jak...' albo 'pogadamy, jak...'. Z taką osobą w ogóle nie chce mi się już gadać, bo to jest argument, którego nie da się przeskoczyć. Bo jak ktoś ci mówi, że nie jesteś wystarczająco doświadczony w temacie i w ogóle nie wiesz o czym gadasz, więc po co kontynuować tą dyskusję to co można więcej zrobić? Więc solidaryzuję się z tymi, których takie użycie tego stwierdzenia zapienia, bo mnie również 🙂 Ale to się na szczęście rzadko zdarza i w 99% to stwierdzenie nie budzi we mnie negatywnych emocji bo jest użyte luźno i bez drugiego dna, nie ma być argumentem mającym zdyskredytować wszelkie opinie i twierdzenia drugiej strony.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2021 18:06
Constantia, po pierwsze, kiepskie przykłady, ale proszę:
możesz też nigdy nie nauczyć się skakać, bo się boisz i nie, strach Ci nie przechodzi, pomimo dupogodzin, mijają lata, a Ty umiesz galopować, a nie bardzo możesz nauczyć się skakać. Możesz mieć nowe auto, ale tańsze, bez opcji i gadżetów i ciągle psujące się i jednak nie jest dla Ciebie wygodniejsze, a przecież "zobaczysz, będzie Ci wygodniej". Możesz mieć pss, ale wychodzi z nim ktoś inny.
Możesz mieć dzieci i nie być wiecznie zmęczona. Możesz mieć dzieci i żałować, że je masz. Możesz się zakochać i dalej nie chcieć mieć dzieci. Możesz czuć prawdziwą odpowiedzialność i strach, nie mając dzieci.

Możesz chcieć robić karierę albo nie chcieć jej robić.

Przyjdzie przyszłość i Ci się nie zmieni.

Pewne w życiu są tylko śmierć i podatki, więc mówienie "zmieni Ci się", jest zupełnie bez sensu. Naprawdę muszę tłumaczyć, dlaczego prorokowanie i wtrącanie się do cudzego życia w oparciu o własne, jest bez sensu? Zwłaszcza jak sobie na kogoś projektujemy i wmawiamy komuś swoje strachy/nadzieje/frustracje?

Ps2. Dodam moją ulubioną historię "zmieni Ci się".
Moja rodzina kocha rollmopsy (śledzie zawijane znaczy), uważają, że śledzie są prezentem z nieba i ostatecznym dowodem, że dobro na świecie istnieje.
Ja od małego dostawałam spazmów jak je widziałam i czułam ich zapach. Próbowałam je jeść, zawsze odruch wymiotny. Co na to moja rodzina zakochana w rollmopsach? ZMIENI CI SIĘ JAK DOROŚNIESZ! MY JAK BYLIŚMY MALI, TEŻ NIE MOGLIŚMY NA NIE PATRZYĆ, TERAZ TO AMBROZJA.
Fast forward 25 lat, jestem już po 30. Dalej mam konwulsje jak widzę/czuję rollmopsy, w dodatku jestem wege i żadnej ryby już nie zjem. A MIAŁO SIĘ MI ZMIENIĆ!?


Ps. Mówienie "zmieni Ci się" jest unieważnianiem cudzych uczuć. Powiedzenie "rozumiem, że tak się czujesz/masz taką postawę i to szanuję", jest o wiele trudniejsze. Bo właśnie wymaga wyzbycia się oceniania i naprawdę WYSŁUCHANIA  drugiej osoby, nie tylko słyszenia jej.


Strzyga
Zazwyczaj sie z Toba zgadzam, ale tym razem Ci powiem, ze sie w czymś zacietrzewiłas i niestety ale troche sie mylisz.
Jak sie ma psa to zycie sie zmienia, jak sie ma dziecko to zycie sie zmienia, jak sie zaczyna skakac to poziom jezdziectwa i swiadomsc sie zmienia. I nie trzeba tego wszystkiego chciec/miec/robic, ale prawda jest taka ze sie zmienia wszystko. I ludzie maja prawo Ci powiedziec,ze zobaczysz jak to bedzie, bo zanim tak bedzie, to nie wiesz jak bedzie. I nie ma sensu sie wkurzac.
Ty tez mowisz ludziom co myslisz, mimo ze nie zawsze chca tego sluchac.

Nie sadze ze ktokolwiek chce sluszec ze cos ujowo robi z konmi, mimo ze Ty nie masz problemu zeby to publicznie mowic i pietnowac, wiec oburzanie sie w tym przypadku to troche taka hipokryzja  🥂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się