mixy kulturowe - wychowanie...

aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 lutego 2009 19:37
problematyka moich rozważań jest taka:

jak wychować dziecko w rodzinie nuklearnej zmixowanej kulturowo... ?

po polskiemu
jak wychować dziecko w momencie gdy rodzice są z innych krajów, mówią innymi językami i wywodzą się z kompletnie różnych kultur...
jakiego języka uczyć najpierw?
czy dziecko jest w stanie ogarnąć np. że mama mówi językiem x, tata językiem y a do siebie mówią językiem z ? xD
czy nie zaczyna mu się za bardzo mieszać w głowie? xD brzmi może śmiesznie, ale mimo wszystko...
czy np.: nie dochodzi do opóźnień rozwojowych, z racji, że dziecko dłużej musi się uczyć komunikacji z rodziną, bo przecież rzadko który rodzic jest na tyle utalentowany żeby zrozumieć dziamganie wynikające z trójjęzycznego pojmowania świata przez nieświadome dziecko...

czy jest ktoś tkwiący w takim związku i mający na tapecie tego typu zagadnienia?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 lutego 2009 19:52
Sąsiadka jest Polką, jej mąż - Marokańczykiem słabo mówiącym po polsku. Ich córka ma obecnie 12 lat. Od początku ojciec mówił do niej po arabsku, matka - po polsku. Mała nigdy nie miała problemów z porozumiewaniem się z rodzicami, ale w przedszkolu wyszło, że nie widzi różnic pomiędzy językami. Objawiało się to w ten sposób, że potrafiła w jednym zdaniu użyć słów polskich i zrobić wtręt po arabsku, a koleżanki nie rozumiały o co chodzi. Później, jak poszła do szkoły, problem zniknął. Jakoś tak samoistnie zaczęła rozróżniać te języki.

Koleżanka z angielskiego ma tatę Algierczyka, mamę - Białorusinkę i trzy siostry. Wszystkie dziewczyny świetnie mówią po polsku, bez obcego akcentu (a każda urodziła się w innym kraju, bo rodzice jeździli na placówki). Oprócz tego perfect opanowany angielski, rosyjski i w miarę dobrze arabski.

Koleżanka z grupy ze studiów ma mamę Litwinkę. Sama bardzo dobrze zna angielski (teraz siedzi na wymianie w Anglii), perfect mówi po litewsku, rosyjsku (chodziła w Moskwie do szkoły rosyjskiej) i polsku.

Wbrew pozorom takim dzieciom łatwiej wchodzi do głowy nauka języków. Poza tym rodzice zwykle choć trochę znają język swojej drugiej połowy. 🙂
1. co do języka - znam kilka rodzin "mieszanych" i nie ma z tym problemu kompletnie, dzieci rozmawiają z każdym z rodziców w jego języku i doskonale sobie dają radę

2. gorzej co do kultury, jeśli rodzice są w jednego kręgu kulturowego (np. polak/niemiec itd) nie ma większych problemów, zaczynają sie one gdy są różne wyznania (jeszcze w obrębie chrześcijaństwa jest w miarę logicznie) niestety inaczej może sie  zdarzyć gdy religia jest bardzo odmienna (kraje arabskie itd) to moze być problem, wystarczy poczytać jak zmieniają sie dobrze wykształceni "arabscy" meżowie, którzy w Europie/USA byli świetni - gdy nagle wracają do swojego rodzimego kraju...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 lutego 2009 20:11
W przypadków moich znajomych, gdzie ojciec jest Arabem, dzieciaki wychowywane są w poszanowaniu obu kultur. Nie zmienia to faktu, że w krajach arabskich dziewczyny chodzą ubrane tak, jak nakazuje tradycja, chyba, że kraj jest liberalny w tej kwestii. Ale bardziej wynika to z poszanowania kultury, niż z przymusu. Jak są w Polsce, to ojciec nie prostestuje przed mini, czy gołym pępkiem. Ale to chyba kwestia zachowania umiaru. Chociaż nie da się ukryć, że historie, które co jakiś czas przytaczają media mrożą krew w żyłach. I nie dotyczy to tylko Arabów. Wystarczy wspomnieć, co Niemcy robią w przypadku rozwodu, nie pozwalając dzieciom komunikować się z rodzicem-Polakiem w jego ojczystym języku.

Jeśli chodzi np. o święta, to w mojej rodzinie obchodzi się święta dwa razy - w terminie katolickim i prawosławnym. I w sumie nigdy nie zastanawiałam się po co, bo było to czymś naturalnym.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
08 lutego 2009 20:34
Dzieciaki nie mają problemów z nauką dwóch języków jednocześnie, jest to dla nich zupełnie naturalne. Mały człowiek ma bardzo chłonny mózg i nauka przychodzi mu z łatwością. Często rozmawiałam z rodzicami dzieci, które w domu mówiły tylko po polsku, a w szkole tylko po angielsku. Po kilkunastu tygodniach tacy malcy zasuwają po angielsku jak sami swoi, nawet bez akcentu. A rodzice wykorzystują ich jako tłumaczy  😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 lutego 2009 20:40
Ostatnio na Onecie chyba był artykuł, że dziecko do trzeciego miesiąca życia rozróżnia wszystkie języki świata. Później zaczyna to zanikać na rzecz języka ojczystego, ale u dzieci dziewięciomiesięcznych udało się odtworzyć znajomość chińskiego poprzez kontakt z chińską nianią.
No ciekawe, bo mnie na studiach uczyli, że dzieci z rodzin dwujęzycznych właśnie mają problemy językowe, np. później zaczynają mówić, miesza im się słownictwo, składnia itd. Oczywiście do czasu, ale na początku mają trudniej. A z tego co piszecie wynika, że hop siup i poligloci.

edit: Onet to nie jest wiarygodne źródło...
ushia   It's a kind o'magic
08 lutego 2009 20:45
no tak hop siup to nie, pamietam przyjaciol z dziecinstwa, matka Polka, ojciec Węgier, a do przedszkola czeskiego chodzili - mowili kazdym jezykiem po troche, tzn oni nie mieli z tym problemu, natomiast otoczenie tak 😉
problemy dotyczyly wczesnego dziecinstwa, tak do 3-4 roku zycia, potem zaczeli panowac nad umiejetnosciami
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 lutego 2009 21:10
No ciekawe, bo mnie na studiach uczyli, że dzieci z rodzin dwujęzycznych właśnie mają problemy językowe, np. później zaczynają mówić, miesza im się słownictwo, składnia itd. Oczywiście do czasu, ale na początku mają trudniej. A z tego co piszecie wynika, że hop siup i poligloci.

edit: Onet to nie jest wiarygodne źródło...


Nie traktuję Onetu jako wyroczni, po prostu przypomniał mi się ten artykuł. Nie kwestionuję też tego, czego uczą Cię na studiach. Wiem po sobie (gdzie w domu mówi się po polsku i rosyjsku) i po znajomych, którzy są w podobnej sytuacji, że łatwiej nam było opanować języki obce. Na pewno nie jest to hop siup, bo nawet poloniści miewają zagwozdki językowe, ale zawsze. Mój ojciec, który wychował się w rodzinie łotewsko-polskiej mówi biegle (!) kilkoma językami. Nie kwestionuję, że pobyty na placówkach nie odegrały tu istotnej roli, ale jednak kiedyś takiego dostępu do edukacji językowej nie było.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 lutego 2009 21:27
No ciekawe, bo mnie na studiach uczyli, że dzieci z rodzin dwujęzycznych właśnie mają problemy językowe, np. później zaczynają mówić, miesza im się słownictwo, składnia itd. Oczywiście do czasu, ale na początku mają trudniej. A z tego co piszecie wynika, że hop siup i poligloci.

edit: Onet to nie jest wiarygodne źródło...


miałam znajomą armenkę
właśnie tak to wyglądało

rodzice 100% ormianie
ona urodzona, wychowana w polsce, wyszkolona w polsce, ale polski szedł jej tak... średnio, w sensie dobrze, ale od razu można było poznać że nie polka... torchę inny akcent, nie wszystkie kolokwializmy rozumiała i wtrącała czasami obce słowa... nie wiem w sumie jak teraz...
no i miała problemy na języku polskim jako przedmiocie
i też nie była w stanie w 100% ogarnąć książek w języku polskim, większość rozumiała, ale jakoś nie potrafiła wyrazić wielu rzeczy i odczytać literaturę ponad dosłownie na poziomie dziecka w jej wieku...
Ushia, deidre...dokładnie tak na poczatku widać małe probemy ale to z czasem wyrównuje sie.
U moich znajomych: matka Polka, ojciec Czech dziecko w tej chwili 16 letnie bez problemu rozmawia w jezykach rodziców i po angielsku. Jak była dzieckiem 3-4 letnim mieszała słowa- trochę po czesku trochę po polsku...
U drugich Matka Polka, Ojcec Anglik, dziecko 4 letnie. Mówi w jezyku ojca. Rozumie wszystko po polsku- ale odpowieada po angielsku- ale u nich głównym językiem jest angielski,w  domu na co dzien tak sie rozmawia.
Generalnie zazdroszcze....sama chciałabym urodzic sie w rodzinie dwu jezycznej i od poczatku nie miec problemu z "obcym" jezykiem.
Aleqsandra, podobna sytuacja była/jest (?) w przypadku dzieci mojej nauczycielki chińskiego. Ona Chinka, mąż Polak. Dzieci świergoczą po ichniemu, a po polsku już tak średnio. Tak jakby przemycali chińskie tony do naszego języka 😉
Na pewno wpływ na to miał fakt, że w pierwszych latach swego życia mieszkali na Tajwanie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 lutego 2009 21:35
Bogdan, ja też. Uczyć i się 3 lata i być w stanie porozumieć się na poziomie podstawowym po francusku i niemiecku, a nie uczyć się obu tych języków przez 3 lata i nie umieć powiedzieć i zrozumieć nic w żadnym z nich. Czasem dobre chęci nie wystarczą...
Bogdan,  Czasem dobre chęci nie wystarczą...


dokładnie a tu praca, praca, praca...  😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 lutego 2009 21:42
Z angielskim jakoś nie miałam absolutnie  żadnych problemów. Może mistrzem gramatyki nie jestem, ale z rozumieniem i rozmową nigdy nie miałam problemów. natomiast niemiecki i francuski to jest masakra. uczę się, jakieś tam czasy nawet znam, ale żeby z kimś porozmawiać, albo napisać jakiś list czy coś? Nie ma mowy...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
08 lutego 2009 21:44
Latem przyjeżdża do nas na jazdy dziewczynka, której tata jest Holendrem, a mama - Polką. Mieszkają na stałe w Holandii, wakacje spędzają u teściowej w Polsce. Dziewczynka (10 lat) mówi po polsku i po holendersku. Jedyna uwaga babci była taka, żeby mówić do dziecka powoli i wyraźnie, ale jak w ferworze prowadzenia jazd zdarzało mi się mówić szybko, to też nie było kłopotów z komunikacją. Ale już dwójka polskich dzieci urodzonych w Anglii (matka Polska, ojciec - Anglik) między sobą rozmawiała po angielsku.

Moja dentystka ma rodzinę w Szwecji (dwie córki) i w USA (trzecia córka, mąż Wietnamczyk). Dzieci urodzone w Szwecji mówią biegle po polsku, angielsku i szwedzku. Ale już wnuk polsko-wietnamski mówi po angielsku i wietnamsku, ale po polsku już nie bardzo, bo rodzice nigdy go specjalnie nie uczyli. Babcia go zmusza do używania tego języka. 🙂

Oprócz tego dodam, że moja ciotka była w szoku, że dzieci w Holandii mówią biegle w kilku językach i są w stanie obcokrajowcowi wskazać drogę.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 lutego 2009 21:54
no ja mam Ciocie w Ameryce i Australii, i one też nie przykładają wielkiej wagi do nauczenia swoich dzieci polskiego

w sumie dzieciaki polski jako tako rozumieją, ale odpowiedzą po angielsku

czyli jak widać wiele też zależy ile wysiłku włoży rodzic w swoją pociechę... 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
09 lutego 2009 07:15
Dokładnie, koleżanka mojej mamy wyemigrowała ponad 25 lat temu do Szwajcarii i od razu zapowiedziała, że nie ma zamiaru uczyć dzieci polskiego. Bywa i tak. Tylko cierpią na tym dziadkowie, bo oni znają tylko polski.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
09 lutego 2009 09:02
mysle ze nie tylko dzieci z rodzin mieszanych szybciej sie ucza jezykow rodzicow, czasami wystarczy przeprowadzka na dluzej do innego kraju. przykladem jest moja kolezanka z koni. jak miala 12 lat przeprowadzila sie z rodzicami do szwecji. juz po pol roku tak wymiatala jezykiem ze bylo to cos nieprawdopodobnego.
teraz jak jest juz tam pare lat ma problem z polskim, zapomina niektore slowa. albo opowiada cos po polsku i nagle slysze cos innego czego nie rozumiem ( zaczyna wplatywac jezyki miedzy siebie)

kolejnym przykladem sa dzieci mojego kuzyna. w tamte wakacje kuzyn z zona i dziecmi przeniesli sie do kanady. ich dzieci 5l i 7l nauczyly sie jezyka w 3 miesiace ( chodzily do przedszkola)

wiec jak widac jedyka nie tylko szybko moga sie nauczyc dzieci z rodzin mieszanych ale i emigrujacych jak rowniez nie tylko male dzieci ale starsze tez 😉

zastanawia mnie jedno skad to sie bierze??
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
09 lutego 2009 09:25
Kiedyś miałam koleżankę , która wychowała się w Californi , mając rodziców Polaków. Przyjeżdżała na wakacje do Polski i mówiła sprawnie dwoma językami. Wytłumaczyła ,że chodzi jednocześnie do szkoły z używanym jeżykiem angielskim a jeden raz w tygodniu do polskiej. No i do rodziców mówiła po angielsku a oni jej opowiadali po polsku 😉
kujka   new better life mode: on
09 lutego 2009 10:07
Solina, skad? coz, mysle ze nie maja innego wyjscia i chcac nie chcac musza sie jezyka nauczyc zeby funkcjonowac w spoleczenstwie. zwlaszcza takie male dzieci, bo na to zeby ich rowiesnicy znali inny jezyk sa nikle szanse.
ja mam taka sytuacje, ja mowie do dziecka po polsku , a tata w hindi, miedzy soba rozmawiamy po angielsku i w hindi, ale mam nadzieje ze tego hindi bedzie coraz wiecej i angielski zostanie wyeliminowany. Zalezy mi bardzo zeby mowil biegle w ojczystych jezykach, a angielskiego nauczy sie  od innych dzieci i w przedszkolu.

Moja mama uczy w przedszkolu ,  w zeszlym roku w jej grupie byla dziewczynka, jej rodzice sa misjonarzami i przyjechali do Polskie z USA na kilka lat. W ciagu roku nauczyla sie mowic biegle po polsku bez cienia obcego akcentu, niestety ze zmiana upodoban zywieniowych bylo gorzej, nie chciala jest przedszkolnego jedzenia , a rodzice robili jej tosty i hamburgery, ktore jadla w czasie objadu  😉
Moja siostra wyszla za Hindusa i maja male polhindusiatko...
Dzieciak ma 4 lata obecnie i mowi tak ze trudno go zrozumiec... czasem miesza jezyki, ale nie lubi np ogladac bajek po ang tylko po polsku... mowi czasem: daj mi donat! albo: gimi socek! Wyrosnie z tego zapewne.
a jak wyglada ? 🙂
bo moj maly jest taki jasny ze czasami nachodza mnie mysli ze go podmienili w szpitalu  😀iabeł: 👀
dopiero teraz oczka zmieniaja mu sie z niebieskich na brazowe, i ma takie troche czarne wloski ale jest ich jeszcze malo, ma inny odcien skory , taki brazowy, ale nie jest ciemny, po prostu lekki jasny braz, jakby sie troche opalil, raczej nikt z zewnatrz by tego nie dostrzegl...
a jego tata jest z polnocy Indii wiec nie jest bardzo ciemny, powiedziabym, ze jak na hindusa jest bardzo jasny, ale mimo wszytko nachodza mnie glupie mysli  👀

a urodzil sie z blond wlosami i niebieskimi oczami  😲

przepraszam za  🚫
moj wujek ozenil sie z Chinka, mieszkaja w Belgii, maja 2 dzieci
miedzy soba mowia po angielsku, do dzieci tata mowi po polsku, mama po angielsku, dzieci w przedszkolu/zlobku mowia po flamandzku
poza tym rodzice mowia po niemiecku i francusku, wiec od czasu do czasu dzieci chcac niechcac maja z tymi jezykami stycznosc
starsza-obecnie 3 lata-bardzo fajnie rozroznia jezyki, zdarza jej sie odpowiedziec na pytanie zadane w j.polskim po angielsku albo powiedziec pol zdania po angielsku pol po polsku, maly jeszcze nie mowi, ma roczek, ale rozroznia brzmienie jezykow reagujac smiechem na flamandzki a placzem na jezyki inne niz te 3 😉
dzieciaki beda sie uczyc francuskiego, bo w Belgii to raczej konieczne, ale i tak na starcie potrafia biegle mowic w 3 jezykach 🙂

co do wyznan-wujek jest Chrzescijaninem, ale nie praktykujacym, zona ateistka, dzieci nie maja chrztu, ale beda mialy wybor jak podrosna
co do kultury-jest pol na pol, co 2 lata przyjezdzaja do Polski na swieta, wiec razem ubieraja choinke, pomagaja przy potrawach wigilijnych czy maluja pisanki, co 2 rok jezdza rowniez do USA do dziadkow ze strony matki, gdzie nie obchodza swiat ani nic z tych rzeczy, dziadkowie chinskiego ich nie ucza, kulture troche znaja, u nich w domu kroluje kuchnia polska, ktora zachwyca sie cala rodzina 😉

ogolnie mieszanie kultur i jezykow wydaje mi sie bardzo dobre, jesli mialabym mieszkac za granica moje dzieci na pewno beda mowic po polsku i beda wiedzialy co to jest bigos 😉
poza tym znajomosc 2-3 jezykow od malego daje pewne "zabezpieczenie" co do pracy np 🙂

p.s. co do wygladu-ich coreczka urodzila sie blond wlosa, ok ciemny blond, ale kto by pomyslal, ze nie odziedziczy tych kruczoczarnych wlosow, troszke jej pociemnialy, ale dalej ma bardzo jasne jak na pol-chinke, ich synek tez, ma ciut ciemniejsze niz ona, ale za to w ogole nie ma skosnych oczu. ogolnie malo chinskie sa te dzieci 😉
Liliana, ojciec jest Tamilem, wiec mocno ciemy 🙂 U nas to jak siostra idzie z dzieckiem sama, to ludzie mysla, ze Bogus jest adoptowany  😁
A jak byl mlodszy to jakas babka na ulicy zaczela ja opieprzac, ze takim malym dzieciom nie wolno dawac tyle beta-karotenu  🤔wirek: myslala, ze od tego taki odcien skory  😁
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
28 maja 2009 15:16
słuchajcie, podbijam wątek, gdyż piszę pracę na ten temat.

bardzo interesuje mnie, jeżeli znacie lub macie w rodzinie osoby 'uwikłane' w mieszane kulturowo małżeństwo, nieważne jakie narodowości zmixowane - jak radzą sobie językowo ich dzieci. Miłe będzie uwzględnienie kształcenia, czyli czy np. są posyłane do szkół wielojęzycznych czy nie i podejście rodziców generalnie, czy chcą wychowywać dziecko w jednej kulturze czy w wielu itd.

Im bardziej soczysty opis, nawet wybiegający poza to co napisałam powyżej, tym lepiej 🙂
Mam w rodzinie trochę pomieszanych językowo dzieci.
Np. rodzice Polacy, środowisko szwedzkie (+ bardzo wcześnie angielski, jak to tam, + hebrajski w niedzielnej szkółce). Albo: rodzice Polacy, środowisko angielskie.
Albo: rodzice Polacy, środowisko gruzińskie, niania rosyjskojęzyczna.
Albo: matka Polka, ojciec Austriak, środowisko aktualnie czeskie (a za chwilę Emiraty).
Albo u znajomych: matka Polka, ojciec Francuz, środowisko polskie, niania z Białorusi.
Rzeczywiście początki mówienia bywają u takich dzieci dziwaczne. Czasem zaczynają mówić później (chociaż trudno mi uogólniać, najpóźniej zaczął mówić chłopiec, a to chyba typowe niezależnie od języka?). Przez jakiś czas mówią dziwnymi mieszankami, splatając języki dość dowolnie. A potem im się "prostuje" w głowach i języki się rozdzielają. Głównym językiem zostaje język środowiska, w nim najlepiej czytają, mówią bez naleciałości. Przynajmniej, jeśli wcześnie pójdą do przedszkola i mają szansę wcześnie wsiąknąć w język.

Takie dzieci mają na początku trudniej, ale taki trening bardzo je rozwija. Łatwiej potem o takie nieco bardziej "abstrakcyjne", dojrzałe podejście do języka. Szybko się uczą, jaki to dziwaczny, względny twór i że to, co zwiemy różą, pod inną nazwą nie mniej by pachniało 😉

Kulturowe różnice nie są w powyższych przypadkach wyraźne, więc się nie rozpisuję.

[quote author=Lanka_Cathar link=topic=2215.msg169847#msg169847 date=1234125644]
Ostatnio na Onecie chyba był artykuł, że dziecko do trzeciego miesiąca życia rozróżnia wszystkie języki świata. Później zaczyna to zanikać na rzecz języka ojczystego, ale u dzieci dziewięciomiesięcznych udało się odtworzyć znajomość chińskiego poprzez kontakt z chińską nianią.[/quote]

To nie tyle chodzi o język w ogóle, co o to, że takie dziecko jeszcze "nie wie", które opozycje są znaczące, które nie. Wszystkie mogą takimi być. Dopiero potem to się zamyka. W polskim nie ma opozycji samogłosek krótka - długa, więc dziecko przestaje je "zauważać". Za to ważna jest opozycja r:l (rak to co innego niż lak), więc pozostaje znacząca. A dziecko japońskie odwrotnie: wyrasta z "odróżniania" r i l, za to długość samogłosek pozostaje ważna. Po prostu dziecko ma zdolność naturalnego przyswojenia sobie dowolnego języka. Z dorosłymi to wiadomo, nieco trudniej... Żeby zgubić akcent, trzeba się nieźle napracować. I, podejrzewam, mieć też talent.
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=2215.msg169921#msg169921 date=1234129456]

Oprócz tego dodam, że moja ciotka była w szoku, że dzieci w Holandii mówią biegle w kilku językach i są w stanie obcokrajowcowi wskazać drogę.
[/quote]

W Holandi dzieciaki ucza sie juz w szkole niemieckiego angielskiego i kilku innych 😉  No i wiele jest tam rodzin obcokrajowcow. A dodatkowym plusem jest tam to, ze wszystkie programy anglojezyczne sa emitowane po angielsku a tylko z holenderskimi napisami. To wspomaga nauke tego jezyka ...
Aleqsandra-w moim poprzednim poscie troche juz opisalam, ale uzupelnie informacja, ze dzieciaki juz sa zapisane do katolickiej szkoly (biorac pod uwage to, ze mama jest ateistka, ojciec chrzescijaninem niepraktykujacym- :lol🙂, w ktorej beda mowily po flamandzku i oczywiscie uczyly sie angielskiego-choc tego im nie potrzeba-i francuskiego bodajze
rodzicom zalezy, zeby dzieci mowily po polsku-z Polski zawsze wyjezdzaja ze stosem ksiazeczek, bajek i polskich filmow, poza tym czesto opiekuje sie nimi babcia, z ktora mowia tylko po polsku
z mama i dziadkami z USA mowia po angielsku i to im najlepiej wychodzi, od razu widac, ze angielski im latwiej przychodzi, bo zwlaszcza starsza potrafi droczyc sie mowiac tylko po angielsku no i robi wiecej bledow w polskim
nawiazaniem do kultury chinskiej, ktora chyba najmniej u nich widac sa drugie imiona dzieciakow, pierwsze maja "miedzynarodowe", drugie chinskie a nazwisko polskie bez polskich znakow, wiec generalnie jest zabawnie 😉
i co ciekawe-rodzice w ogole nie przywiazuja wagi do kultury belgijskiej, nie ucza dzieci flamandzkiego,kultury i jezyka naucza sie blyskawicznie jak pojda do szkoly, a teraz maja czas na szlifowanie polskiego i angielskiego
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się