Niebezpieczne sytuacje, czyli głupota ludzka nie zna granic

Był kiedyś taki fajny watek ,,dziwne sytuacje mrożące krew w żyłach''-nie mogę go odszukać a chciałabym opowiedzieć Wam szokujące zdarzenie jakiego wczoraj doświadczyłam.
Otóż  późnym popołudniem wybrałam się na przejażdżkę konną.Było pochmurno więc wybrałam się nad zalew mając zamiar popławić konie,liczyłam że ze względu na nadchodzący deszcz na dzikim kąpielisku nie będzie już amatorów kąpieli.przeliczyłam się ,gdyż było pełno ludzi i cała masa zaparkowanych aut wzdłuż leśnej drogi gruntowej.Nakręciłam z zamiarem powrotu i zatrzymałam na chwilę konie(na jednym siedziałam w siodle,drugiego podręcznego prowadziłam obok) by chwilkę porozmawiać ze stojącymi na drodze  znajomymi.Stałam na środku drogi lekko w poprzek,przed sobą miałam zaparkowane auta,z boku stali znajomi z maleńkim dzieckiem w wózku.I nagle z tyłu podbiegł jakiś gówniarz lat ok.23 i mocno uderzył moją klacz w zad.Konie mam bardzo opanowane,bierzemy udział w różnych inscenizacjach z bitew i powieści sienkiewiczowskich ale na taki niespodziewany atak panicznie rzuciły się w przód.Chwilę trwało nim opanowałam spanikowane konie,obkręciły się i całe szczęście nie skopały stojących samochodów o które otarły się zadami.Znajomi włącznie ze mną nawrzucaliśmy idiocie po czym po ostrej wymianie zdań towarzystwo w liczbie 7 osobników zapakowało się do samochodu i odjechali.Koleś jeszcze zdziwiony powiedział,,no przecież skoro jedziesz to powinnaś umieć jeździć''
Nie wiem czy napastnik zdawał sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji swojego czynu
1.narażenie zdrowia i życia dziecka i grupki ludzi z którymi rozmawiałam
2.narażenie zdrowia i życia mojego
3.narażenie na zniszczenie aut zaparkowanych na poboczu
4.narażenie koni na okaleczenie
5.narażenie swojego własnego pustego łba na utratę zdrowia i życia gdyż koń w zgodzie ze swoją naturą mógł oddać
6.wreszcie narażenie mojej źrebnej klaczy na poronienie
Chciałabym aby ten człowiek dostał nauczkę,w głowie mi się nie mieści że można tak postąpić,pomijając to że ja moich koni nie biję i tym bardziej sytuacja ta mnie zirytowała.
Postanowiłam odszukać właściciela samochodu,zdobyć nazwisko tego debila i popsuć mu trochę krwi.Zawiadomię go o zamiarze złożenia zawiadomienia o wykroczeniu z Art. 78. Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne,podlega karze grzywny do 1.000 złotych albo karze nagany. oraz sprawy cywilnej.
Może jełop otrząśnie się i na przyszłość zastanowi dwa razy nim zrobi coś takiego.

jeżeli macie podobne doświadczenia-piszcie.
Eh,gdyby głupota miała skrzydła....
Otóż  późnym popołudniem wybrałam się na przejażdżkę konną.Było pochmurno więc wybrałam się nad zalew mając zamiar popławić konie,liczyłam że ze względu na nadchodzący deszcz na dzikim kąpielisku nie będzie już amatorów kąpieli.przeliczyłam się ,gdyż było pełno ludzi i cała masa zaparkowanych aut wzdłuż leśnej drogi gruntowej.Nakręciłam z zamiarem powrotu i zatrzymałam na chwilę konie(na jednym siedziałam w siodle,drugiego podręcznego prowadziłam obok) by chwilkę porozmawiać ze stojącymi na drodze  znajomymi.Stałam na środku drogi lekko w poprzek,przed sobą miałam zaparkowane auta,z boku stali znajomi z maleńkim dzieckiem w wózku.

To jest post samokrytyczny?
Wszystkie wymienione punkty /poza wytłuszczonym/ odnoszą się również do Ciebie .
orjentica, wersja piata bylaby najlepsza.... uwazam, ze przepis jest odpowiedni do sytuacji, nie zostawiaj tego tak!!!
Tania,a mogłabyś rozwinąć???
Bo zabrzmiało to trochę tak jakby jazda konna w miejscach uczęszczanych przez ludzi (nawet nie publicznych bo to miejsce nie ma statusu kąpieliska,kurortu ani nawet drogi publicznej)była co najmniej zabronionym lub niedozwolonym czynem.Trasa ta jest moją całoroczną trasą terenowa i z drogi tej korzystają również ludzie zwożący wozami drzewo z lasu.Nigdy nie jeździsz w tereny???
katija,właśnie nie mam zamiaru tego tak zostawić a już napewno uznać ze moim przewinieniem jest to że poruszam się konno.
No mogę rozwijać-tylko nie bardzo wiem co.Opisałaś sama- dwa konie,jeden w ręku,
zatrzymałaś się między autami,obok ludzi z małym dzieckiem.
Zamiast osoby,jaka spłoszyła Ci konie- co jest oczywiście głupie,podłe i naganne- mógł być to duży owad, przelatujący samolot, strzał zatkanego gaźnika-cokolwiek.
Jeżdżę w tereny a nasz ośrodek odwiedza wiele osób i nieraz jakoś się tam między ludźmi i autami przeciskamy.
Była jak było- zwracam Ci tylko uwagę,że zgłaszając sprawę możesz sama narazić się na przykrości.
Tak,tylko że po tylu latach takich eskapad moich koni nie płoszy samolot,gigantyczne owady(konie popryskane),huk wystrzałów z armat nie robi żadnego wrażenia-przetestowane wielokrotnie na inscenizacjach z bitew,tym bardziej jakieś stęknięcie z rury wydechowej czy peterdy,nie zaparkowałam na wprost stojących znajomych(tylko idiota stanąłby na wprost ludzi)lecz bokiem i w odległości ok 5 m jak nie więcej ,droga jest szeroka,3 stary by się zmieściły więc zarówno do samochodu napastnika jak i do zaparkowanych pojazdów po drugiej stronie miałam conajmniej po 5 m więc zaręczam Ci że była to zwyczajna,codzienna sytuacja gdyby nie zadziałał czynnik w postaci tego idioty więc moim zdaniem słusznym jest w tym przypadku obarczenie winą za zdarzenie  głupoty napastnika.
Różne są sytuacje w życiu,ludzie na imprezach oprowadzają dzieci,gdyby tam ktoś tak zrobił też powiedziałabyś że to wina tych co oprowadzają bo koń mógłby spłoszyć się owada???
Albo na zawodach przeprowadza się konie między ludźmi,zazwyczaj idą spokojnie ale jakby tak dać im siarczystego klapsa...???
W czasie rajdów na bramce też jest dużo ludzi i konie wiedzą jak się zachować,czy gdyby ktoś znienacka uderzył konia i ten odskoczył by w przód to też wina zawodnika bo po co pchał się między ludzi???
To wszystko prawda,co piszesz.
Tylko ten idiota,co spłoszył konia - będzie się bronił i odwróci stawiane zarzuty.
Ja ci życzę powodzenia, ale przestrzegam.
Wiem Taniu jakie są realia i dlatego do sądu nie idę.Co nie znaczy że zostawię to ot tak sobie.Zamierzam namierzyć gościa,udać się do niego(to jakiś prostak z okolicznej wioski)i poinformować jego i jego rodzinę(założę się że jest na utrzymaniu rodziców)o zamiarze podjęcia odpowiednich kroków.Na co liczę???Na słowo PRZEPRASZAM które podejrzewam bez puszki piwa w ręku przejdzie przez usta i być może rozum bez najmniejszego oporu.Oraz na to że jeżeli spotka mnie ,moje dzieci lub przyjaciół w takich okolicznościach to powstrzyma się od takich prostackich odruchów i nie stworzy niebezpiecznej sytuacji.

Wiele zaczepek mnie śmieszy ewentualnie popatrzę z politowaniem tudzież odpowiem dowcipną ripostą.Czasem nie reaguję ale jeżeli ktoś podnosi rękę na mojego konia to już nie jest nawet żenujące.
Co innego gdyby klasnął,krzyknął,tupnął...nawet by nas to nie obeszło.
Zatem powodzenia . Głupek miał szczęście,że koń mu nie wypłacił od ręki kopytem.
Obawiam się,że się tylko narazisz na przykrość i wątpię w to-przepraszam.
Mam nadzieję,że nie pójdziesz tam sama ? Weź silnego,dużego kolegę .
Ja na zeszłych wakacjach pojechałam grupą w teren - ok. 7 koni. Ze stajni trzeba było wyjechać drogą mniej więcej 300m i z drogi w wejście do lasu. Zwykle jeżdżą tamtędy auta, ale wolno, to nie jest droga z miasta do miasta czy coś po prostu wyjazd z ośrodka, więcej jak 20km/h to oni nie jadą, tak więc nie narażamy koni na zderzenie z autem, bo przy tej prędkości każdy zauważy zwierzęta i zdąży wyhamować.
Zostało nam jakieś 100m do zjazdu do lasu i jechało za nami auto. Zwykle ludzie się zatrzymują i czekają, aż wejdziemy między drzewa lub jadą wolno w odległości ok 15m od nas. Jednak wtedy jakiś inteligentny Pan podjechał mi dosłownie pod zad konia (miał jakieś 1m-1,5m odległości), koń opanowany więc idzie, luzik. Przyspieszyliśmy, bo widzimy, że idiota, no to szybko zejdziemy mu z drogi, zostało już dosłownie kilkadziesiąt metrów, pierwszy koń wchodzi do lasu, a gość za mną jak nie przypierduczył z klaksonu! No rzesz, jak można być takim idiotą? Konie nie boją się jakichś tam odgłosów czy coś, ale jak ktoś im perfidnie z za zadu taki hałas zapodaje... Od razu wszystkie ruszyły galopem (jechałyśmy stępem, była tam droga nierówna, gdzieniegdzie kamienie, co nie pozwala nawet na za kłusowanie), ja przywaliłam głową w jakąś gałąź, gałązki zahaczyły mi się o kask, głowę mi odciągnęło do tyłu, całe szczęście, że się odczepiły. Z końmi nic nie było, te które pogalopowały po tej nierównej nawierzchni nie doznały uszczerbku na zdrowiu.
Myślałam, że oczywistością jest nie używanie klaksonu przy zwierzętach, a przynajmniej przy tak płochliwych jak konie. :/ Szczęście, że nikt tam w jakieś drzewo nie przywalił, bo dopiero by było...

Orjentica, powodzenia! 🙂
Dzięki.Z samochodami to temat rzeka ale ostatnio panienka mnie normalnie rozwaliła(oczywiście w przenośni)
sprowadzałyśmy konie z pastwiska,musimy chodzić kawałek asfaltem ale nigdy nie miałyśmy problemów.Przechodząc obok domu sąsiada zauważyłam nadjeżdżające z tyłu auto.Poprosiłam córkę by zeszła na pobocze a że było to przy bramie wjazdowej do sąsiada który jest mechanikiem samochodowym nie było trawy tylko dłuższy pas wjazdowy służący także do parkowania.Grzecznie zeszłyśmy z jezdni na wjazd sąsiada chcąc ułatwić wyprzedzenie nas i nagle skojarzyłam że samochód wyprzedza nas a i owszem ale nie z lewej po ulicy tylko z prawej wjazdówką wciskając się pomiędzy ogrodzenie a konie 😲
Okazało się że z wizytą zajechała siostra tydzień wcześniej poślubionej żony syna sąsiada.Wyprzedzając nas z prawej zachowała odstęp 50 cm od konia i musiała poczekać bo nie mogła otworzyć drzwi gdyż drugi koń był już w połowie samochodu.
Córka zapytała mnie tylko zszokowana;Dobrze się ta pani czuje 😲
Sytuacje, które opisujecie wcale nie świadczą o głupocie ludzi niezwiązanych z końmi, tylko z ich  niewiedzy.
A dokładnie, z nieznajomości psychiki tych zwierząt , ich instynktownych zachowań.
Gdyby koniarz tak zachował się, to można mówić o głupocie , ale w innych przypadkach- chyba nie.

Człowiek , który użył klaksonu mógł pomyśleć, że w ten sposób ostrzeże , a nie spłoszy.

Znajomość końskich zachowań w społeczeństwie jest naprawdę nikła- bo skąd ma być większa?
Skoro nawet koniarze często nie rozumieją koni.  😉
I nagle z tyłu podbiegł jakiś gówniarz lat ok.23 i mocno uderzył moją klacz w zad.

tak, guli...to nie jest głupota ludzka, kretyn z niewiedzy podszedł i zrobił to co zrobił.
W tyłek niech sobie taki klepie swoją dziewuchę. Gdybym wiedziała którym autem koleś przyjechał to zeszłabym z konia, poprosiła swoich znajomych o chwilowe potrzymanie i "klepnęła" jego auto tak żeby idiota musiał udać się do blacharza (on miał prawo dotknąć mojej własności, dlaczego ja nie mam mieć takiego prawa).
Poza tym jak idzie sobie rolnik, czy jakiś tam człowiek z krowami szosą to czy ktoś trąbi? Śmiem twierdzić, że nie. A jak jedzie ktoś konno (kobieta w szczególności) to ręka aż świerzbi takiego kierowcę żeby zatrąbić...
Coś mi się jeszcze rzuciło na myśl. Niech się taki kierowca chwilę zastanowi...gdyby jego posadzić na rower i będzie jechał sobie ulicą, nadjedzie auto z tyłu i trąbnie to:
a) jeden rowerzysta obróci się, zerknie i pojedzie dalej prosto,
b) drugi obróci się i pojedzie tam gdzie patrzy (w bok) i może pocałować się z autem,
c) trzeci wleci do rowu i "dostanie zawału" - zwykłe ludzkie odruchy, zwierzęta zareagują podobnie.
No więc, niech taki kierowca zrobi sobie taki mały teścik na podwórku u siebie. Trąbnie z nienacka. Jakie będą reakcje przechodniów? I niech to przełoży teraz na potencjalne reakcje zwierząt, które zostały otrąbione.
Dokładnie takie same mam odczucia.jakoś ze dwa lata temu na tej samej drodze tyle że późną jesienią więc żadnych amatorów kąpieliska wracałam galopem(uwielbiam tam galopować,szeroka,miękka piaszczysta droga)i jakieś głupki wyskoczyły zza krzaków klaszcząc,tupiąc i rozkładając ręce.konie nawet nie zwróciły uwagi,może tylko starsza arabka spojrzała kątem oka z politowaniem i nie sądzę żeby zrobili to z nieświadomości.Oni poprostu bardzo chcieli żebym spadła a konie uciekły,mieliby niezła radochę ale przez puste makówki nawet nie przeszła myśl że jeździec mógłby wpaść pod konie,skręcić kark.Dla nich była to zabawa.Głupota i nic więcej a jest takie fajne powiedzenie-żyj i pozwól żyć innym 🙄
Nadal będę twierdzić, że w 90 % przypadków niebezpiecznych sytuacji wynika z niewiedzy ludzi.
Jeśli kierowca nigdy nie miał do czynienia z końmi, to przecież nie wie co dla nich jest zagrożeniem i jak wtedy reagują.

Ja będąc kierowcą często używam klaksonu widząc stojące , czy biegnące ulicą psy- i to bardzo dobrze skutkuje, bo pies natychmiast schodzi z ulicy.

Gdybym nic nie wiedziała o koniach, może użyłabym również klaksonu na stojące na ulicy konie.

Ilu ludzi procentowo posiada konie?
Skąd inni mają czerpać o nich wiedzę?

Dużo więcej jest psów , ale musiało dojść do kilku bardzo groźnych wypadków, żeby dostrzec  problem  zachowań ludzi wobec psów i ich reakcji.
Zaczęto uczyc dzieci odpowiednich zachowań i większosć z tych dzieci nie podbiegnie nagle do psa z wyciągniętą ręką, żeby  go poklepać .

Mój mąż ,  mimo, że 2 lata ma do czynienia z końmi na co dzień , ciągle stwarza niebezpieczne sytuacje , bo nie rozumie koni , ich zachowań.
Potrafi włączyć hałaśliwe urządzenie koło stajni, gdy ja akurat używam noża do kopyt :/ 
Albo wchodzi do boksu z dwoma końmi i wężem nalewa wodę do żłobu  pod dużym ciśnieniem, czyli z odpowiednim odgłosem.
Szczęście, że konie już traktują jego poczynania  z przymrużeniem oka 😉
Sytuacje, które opisujecie wcale nie świadczą o głupocie ludzi niezwiązanych z końmi, tylko z ich  niewiedzy.

guli, powiedz mi na czym polega niewiedza kolesia, który podbiega i klepie w zad konia. O czym on nie wie? że cudzej własności ot tak się nie klepie? że może dostać w głowę i resztę życia spędzi jako roślina lub w piachu? Tu powinna zadziałać chociażby wyobraźnia - a to nic trudnego przecież.
majek   zwykle sobie żartuję
05 lipca 2010 10:22
Ja to jestem pod wrażeniem niefrasobliwości organizatorów planujących różnego rodzaju pokazy...
Tydzień temu byłam rycerzem na paradzie. Koń przyzwyczajony do ludzi, samochodów, rycerzy w blachach i tym podobnych rzeczy - niejeden Grunwald i niejeden pokaz już zaliczył.
Organizator poprosił o przejazd w strojach historycznych znad Wisły pod Kościół.  `A co dokładnie będzie się działo?` `No przyjedziecie i ruszymy, będzie jeszcze 5 innych koni , ale dalej, a tak, to parada, jakieś bractwo będzie maszerować itd. I dawajcie robić ludziom zdjęcia z konikami`
OK, więc  spodziewamy się dużej  ilości ludzi z dziećmi, przebierańce, flagi itp... No i rzeczy festynowych typu baloniki, parasole itp. OK...
A jak było: Dęta orkiestra wojskowa  w naszych tyłkach  😁, przeciskanie się przez samochody ze świty Komorowskiego, który przecież najważniejszy jest i może sobie parkować gdzie chce, nawet jak uliczka ma 2 metry szerokości i ma nią przejść parada, w której w końcu i on uczestniczy. Potem był już tylko wjazd przez dmuchaną bramę (taką jak w wyścigach kolarskich), z włączonym agregatem.. (zrobiłam wjazd galopem na szyi na brykającym koniu). Gdyby mi ktoś powiedział, że będzie taka brama, to bym pewnie bym się zastanowiła, czy wziąć w tym udział, ew. nie wjażdżać przez tę bramę...
Ale wiecie, co najbardziej mi spłoszyło konia tego dnia? Głośne klaśnięcie i donośny, przeciągły gwizd pana rolnika, który chciał chyba wnuczkom pokazać jak fajnie konik się płoszy.
Guli ma rację. Ludzie często robią głupoty z niewiedzy, a spora część naszego społeczeństwa jest pozbawiona wyobraźni. Mój koń trąbiącego samochodu się raczej nie przestraszy, ale roweru wyjeżdżającego zza zadu owszem. I to ja muszę brać pod uwagę taką możliwość, jadąc w teren. Z wszelkiej maści skuterami, motorami, quadami żadnego problemu nie mamy dzięki okolicznym dzieciakom. Tyle raz próbowały mi spłoszyć konia trąbiąc i hamując z piskiem koło ujeżdażalni, że się na to całkiem uodpornił 😉
Koleś klepiący konia w zad to już inna historia. Głupota w czystej postaci. Miał masę szczęścia, ze nie zarobił porządnego kopa.
raczej nie o szczęście tu chodzi-od kilku lat niezmiennie systematycznie i codziennie obejmuję konie za zad,dotykam nóg,to już wieczorna ceremonia,papu w żłób i ogarnięcie ręka całego ciała.Pozwala namierzyć najdrobniejsze nawet zadrapanie ale u mnie odgrywa inna role-zaraz za dziećmi pojawiły się konie a dzieci jak to dzieci,zapomni się ,podbiegnie,przebiegnie z tyłu,sapnie,westchnie,dotknie ogona.Od lat oswajam konie z niespodziewanym dotykiem po to by w razie,,W''nie kopnęły do tyłu i super się sprawdziło.Wbrew pozorom chociaż mu się należało to ja poniosłabym odpowiedzialność za jego głupotę .Takie mamy prawo.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2010 10:56
wielu ludzi, w tym i wieśniaków, jest po prostu zawistnych  złośliwych i i jak widzą konia z jeźdźcem  to koniecznie musza pokazać jak im się to nie podoba. Standardem jest mijanie konia idącego nieruchliwą droga poboczem z prędkością światła.

Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
05 lipca 2010 11:05
Ja do dziś pamiętam, jak wyjeżdżając z sopockiego hipodromu do lasu mieliśmy "szczęście" stać na krzyżówce z Panem Rolnikiem w jego zdezelowanym dostawczaku. Pan Rolnik korbką szybkę opuścił, rzucił kilka komentarzy jak to on się na koniach zna, bo od pokoleń konie w gospodarce u niego robiły - ale nie takie chuderlawe jak te nasze... po czym wychylił się i "po chłopsku od serca" trzasnął siwego w zad. Siwy oddał, również od serca.
Chociaż niekuty, to drzwi wgniótł i zablokował zamek im. Szykowaliśmy się na awanturę, ale Pan Rolnik tylko powtarzał 'moja wina, moja wina' i na zielonym puścił nas przodem.
Tak, niebezpieczne sytuacje wynikające z nadmiernej miłości do koni też się zdarzają. W mojej miejscowości jest pijaczek, który jak nas widzi zaczyna płakać, klaskać, a jak mu się uda - to głaskać Komara i wtykać łapy do pyska, uszu, oczu. Na szczęście koń znosi to z godnością.
OT Alvika czy chodzi o tego siwego o którym myśle?

My ostatnio byliśmy na wystawie, podczas targów rolnych w Starym Polu. Konie były w stanowiskach w stodole. Na ziemi była namalowana biała linia i przed wejściem napisane jak wół -Nie przekraczać białej lini. I co? Pomijam fakt ,że to dzieci może i nie przeczytałay.Ale zadziwiały mnie osoby z dziećmi na  rękach które prawie właziły nam na stanowiska. Stały i patrzyły. A nasz 2letni ogier zimnokrwisty denerwował się muchami i ciągle trzepał nogami. Ale oczywiście na moje uwagi reagowali zdziwieniem albo oburzeniem. No bo co jakąs gówniara będzie im dorosłym ludzią z dziećmi i wnukami mówiła co mają nie robić...   🙄
Ja wiem  ,że laicy nie muszą koni rozumieć i ich zachowań jednak sami czasem robią niebiezpieczne sytuacje nie słuchając ludzi którzy konie znają....
Mój kolega miał ostatnio ostrą sytuacje kiedy pojechali se nad jezioro a wariat jakiś crossem w konie wjeżdżał, akurat filmik nagrali więc jak go znajdę to dodam ; )
he, he ja pamiętam historię sprzed dwóch lat. Wiozłam wowczas bryczką dzieciaki, miałam juz do domu a może z kilometr gdy nagle wyprzedziła nas Babka samochodem i.... zajechała nam drogę, bo z przeciwka jechal inny samochód. Nie zdązyłam zarzymac Kasi i niestety najechała jej na tył samochodu. Wybiegłam i sprawdzałam czy nic się konikowi nie stało, uspakajałam kobyłke a babsko na mnie i dalej zaczęła mnie wyzywac od najgorszych. Myslałam ,ze Babę zabiję, na szczęscie był swiadek zdarzenia ,podszedł i zapytał mnie czy może pomóc i radził wezwac Policję. Tak zresztą zrobiłam , bo miałam jej dosyc. Baba zapłaciła mandat , została poinformowana przez władzę ,że gdyby kon miał jakies uszkodzenia będzie musiała zapłacic. Na szczęscie poza lekkimi obcierkami nic klaczysię nie stało.
ja juz pisalam- na takich specjalistow mam wykupione oc na herszta. jak kopnie takiego szpeca, to szpec dostasnie odszkodowanie, choc sam sie prosil.
co do niewiedzy- jednak ma to dwa oblicza- przeciez czesto spotyka sie ludzi, ktorzy niewiedzac, nie starzaja niebezpiecznych sytuacji tylko zachowuja wlasnie wieksza ostroznosc- np pytaja, czy mozna przejsc, czy kon nie kopnie, czy moga do konia podejsc itp. ja twierdze, ze czesto ludzie sa zlosliwi i licza np na upadek jezdzca. bo to takie zabawne- na asfalcie np. boki zrywac.
Facet z "poczuciem humoru" klepiący konia w zad- 😵 🤔 👿 🥂 🥂 🥂 🥂
Macie nr rejestracyjne samochodu, tak?Ja bym na miejscu wzywała policję.Jest jakiś sens w słowach przeciw jeźdźcowi, który poczynił ryzyko aranżując taką a nie inną sytuację z udziałem dwóch koni, samochodów, ludzi z dziećmi.Jednak Jeździec robi to na własną odpowiedzialność i ma do tego prawo.Koleś walący konia(jakkolwiek to brzmi :hihi🙂 w zad na mój gust ewidentnie naruszył przepisy prawa.Szczęściem nic się nie stało(wtedy fakiko pewnie odpowiedziałby jeździec) i to daje szansę na ukaranie tego gnojka.Nie popuściłabym...Pytanie tylko brzmi jak wygląda w świetle prawa poruszanie się konno w miejscach publicznych?Obojętnie czy jest kąpielisko oficjalne czy nie, mi się to widzi tak, że to nadal miejsce użytku publicznego...
Chętnie poczytam jak się sprawa zakończyła...

A rolnikowi od wgniecionych drzwi bardzo dobrze 😜

guli, powiedz mi na czym polega niewiedza kolesia, który podbiega i klepie w zad konia. O czym on nie wie? że cudzej własności ot tak się nie klepie? że może dostać w głowę i resztę życia spędzi jako roślina lub w piachu? Tu powinna zadziałać chociażby wyobraźnia - a to nic trudnego przecież.


To zdanie o  dotykaniu cudzej własności jest mało strawne, jak dla mnie.
I raczej pod wykroczenie nie podpada 😉

A o czym ten koleś nie widział?
Nie wiedział, że koń instynktownie może takie klepanie odebrać jako zagrożenie i odpowiedzieć kopniakiem.
Czyli nie wiedział, że ryzykuje własnym zdrowiem czy może spowodować wypadek.
Jeśli chodzi o wyobraźnię , to człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie niczego, czego wcześniej nie widział.
Może więc nigdy nie widział jak koń kopie  człowieka w odpowiedzi na klepnięcie w zad?

Niestety, to jeździec odpowiada na wszelkie zachowania konia , chyba , że udowodni , że ktoś celowo spłoszył zwierzę.
Powodzenia w dowodzeniu 🙂

I oswajanie konia z klepaniem na zadzie jest bardzo słusznym działaniem , bo można uniknąć bardzo nieprzyjemnych sytuacji.

Ja w każdym razie klepię swoje, choć wcale nie mam pewności , czy cudze klepanie przyjmą ze spokojem.
Nie da się przewidzieć każdej przyszłej sytuacji w jakiej możemy znaleźć się , ale można konie przyzwyczajać do przeróżnych stresowych działań.
Nie  można też każdego człowieka posądzać, że jest głupcem celowym, czyli złośliwym.
Choć pewnie i tacy bywają  .
guli szukasz dziury w całym, bo to tak samo jakby koleś miał psa, a ja podchodzę i z zaskoczenia klepie ;d no sorry pies wtedy mógłby mnie ugryźć lub się rzucić i co ?! to jest moja nie wiedza, że czyjegoś się nie dotyka?! właściciel ma psa oduczyć reagowania na niebezpieczeństwo
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2010 11:43
no właśnie - co do zasady każdy normalny człek trzyma ręce przy sobie w stosunku do obcych zwierzaków albo sie pyta czy można i czy nie gryzie/nie kopie.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się