Gdy koń "prosi" o galop

Moja niunia wymyśliła sobie nową rozrywkę - odbywa się to na zasadzie - chcę galopować, ale czy mogę. Niestety dla niej - jest w miarę posłusznym i opanowywalnym koniem, więc nie ma takiej sytuacji, że zagalopuje sama. Odbywa się to na zasadzie - jedziemy, kobyła chce zagalopować, więc - zadziera łeb do góry, kuli uszy i cała się skraca czekając na sygnał, taka wiecie -gotowa do startu i spięta. Ale sygnału nie ma, więc urządza przychrumy i przybryki oddając z reguły na łydki. Ale nie zagalopuje. Sytuacja od dłuższego czasu się powtarza, robiło się to nawet w pewnym momencie niebezpieczne, bo kobyła porządnym brykaniem usiłowała przepchnąć swoje pomysły. Zastanawiałam się ja i m.indira o co francy chodzi, czy siodło, czy nogi, czy coś tam. Otóż nie - i nie jest to też problem niewybiegania, czy za dużo treściwej. Kobył jest w tym momencie w bdb kondycji i lubi galopować. Sytuacja jest o tyle dziwna, że nie ponosi, nie robi samoczynnie zagalopowań, absolutnie, może mieć luźne wodze, nie wyjdzie. Tylko, że potem przez kilkanaście kółek jadę na takim wyryjonym koniu, który co kilka kroków "prosi" o ten galop. Aha i ta sytuacja zdarza się obojętnie czy wcześniej były galopy na jeździe, czy nie. Dodam, że makabrycznie się wtedy kładzie na łydkę i długo schodzi zanim "wypchnę" ją z tej nogi.
Co w takiej sytuacji? Jakieś pomysły? Sugestie? Co robię źle?
Miałam podobny problem z kobyłą.
Jak uparła się, że "teraz będziemy galopować" tak ciężko było wrócić do normalnej pracy.
U mnie pomogło mocne nawet czasem dość "gwałtowne" przejście (w chwili której zaczynała świrować) do galopu, poczym jak już ruszyła to pozwalałam iść jej swoim tempem tak długo jak sama chciała. W chwili gdy miała dość swobodnego galopu i kombinowała wrócić do kłusa - wtedy łyda i do przodu. Co zwalniała znowu łyda i tak pare kółek, po czym robiłam przejscie do żywego kłusa i sporo wolt, ósemek - ogólna "gimnastyka".
Odpuszczałam a jak kobyła usztywniała się i na nowo zaczynała kombinować powtarzałam wszystko od nowa.
Po kilku jazdach odpuściła bo chyba wiedziała, że jak będzie się wyrywać to zostanie dość mocno zmęczona 😉

Tyle, że moja bestia ma dopiero 6 lat a regularnie chodzi od roku i tyle samo pracuje z nią pod kątem typowo ujeżdzeniowym(wcześniej chodziła rekreacyjne stępo-kłusem a w galopie tylko pod zaawansowanymi)

Ha to się nazywa wspólna zaraza 😉 my od jakiegoś czasu cierpimy na to samo. Na początku wyglądało to tak co koń próbował/ chciał galopu był stęp i praca w stępie, potem każda próba wyryjenia się bryknięcia kończyła się szybkim sprowadzeniem konia na ziemie czyli albo stęp albo momentalnie wolniutki kłusik i zmiana ćwiczenia np. jakaś wolta ósemka czy zmiana kierunku. Niestety takie podbrykiwania i chęć galopu ostatnio skończyła się wysadzeniem mnie z siodła. Od paru dni praktykujemy natomiast stęp, troche kłusa i galop praktycznie na samym początku jazdy i tak jak pisze dorotkado galopu jest tyle ile ja chce a nie tyle ile kobyła sobie umyśli. Na początku barzdo sprawdzało się natychmiastowe zwolnienie chodu.
Mój koń zaczął robić tak jak nie mógł sobie poradzić po kontuzji - był sztywny - łeb w górę i przodem próba podgalopowywania. Potem mineło, potem potwórka z rozrywki jak siodło się robiło przyciasne... Niestety z mojej winy załapał wtedy, że tak można mnie postraszyć - że możliwe, że dam spokój z jazdą... Jeśli jesteś pewna, że wszystko z nogami, kręgosłupem, siodłem itp jest OK, to spróbuj przepracować - bo potem będzie jak u mojego - spokojny kłus był marzeniem. Dzięki konkretnej pracy mojej koleżnaki i rad jej trenerki w tej chwili występuje to praktycznie wtedy jeśli się mocno zdenerwuje, albo nie potrafi sobie poradzić z jakimś ćwiczeniem z jazdy na jazdę coraz mniej tego, czasem 2-3 jazdy nie ma wogóle. Tylko że ja z racji wrażliwości jego kręgosłupa maniakalnie sprawdzam siodło, wczoraj zęby, patrzę jak chodzi  - czy nie zaczyna skracać przodem np. - jeśli nie, to wobec konia normalne wymagania i zero zwracania uwagi na jego fochy.

acha, jak jeszcze ja jeździłam, to koń potrtafił tak także odpowiedzieć na moją mega chamską i niestabilną rękę, no ale to mój ciężki przypadek...
O i czasem jak kombinowała i zaczynała nawet caplować(ale sama do galopu nie ruszała) to od razu np z kłusa do stój plus cofnięcie pare kroków i znowu do stępa/kłusa ale tylko na początku to działało, później zatrzymanie i przyłożenie łydki do ruszenia kończyło się bryknięciem.
Jak ona bryk to znów cofanie, łydka-bryk - pare kroków do tyłu i przejście ze stój do galopu a po paru krokach do stępa i kontynuowanie jazdy.

Czasem za bryknięcie był bacior bez opcji wydarcia do przodu 😡

Akurat moja kobyła lubi czasem sprawdzać "kto tu rządzi" 🙄

Ogólnie dużo pracy nad przejściami "kontrolowanymi" i każda próba buntu z jej strony to praca podobnie jak u Pegasuski albo galopu tyle ile ja chce a nie tyle ile kobyła sobie umyśliła.

Dobrze że kobyła ma odpały od czasu do czasu a w większości idzie się z nią "dogadać" po dobroci 😉

U mojej ze zdrowiem, siodłem, wędzidłem, zębami ok.
Sama jeżdze pare ładnych lat, ręke mam stabilną i dosiad raczej też więc bunt nie jest wynikiem złej pracy tylko poprostu czasem kobyła ma "gorsze" dni.

Wałach ma podobie ale u niego to akurat wynik nadmiaru energii i wyjazd np w teren lub "luźniejsza" jazda bez konkretnej pracy pomaga.
Jak jest podbuzowany to nie może się skupić 😉
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 lutego 2009 11:00
Zaraza, jak mamę kocham.
Albo po prostu ograniczone zimą możliwości ruchu na padokach kłują nam konie w zadki.

Ja już nawet nie potrafię dodań w kłusie ćwiczyć zanim nie przegalopuję Kluska. Ba, nawet każda mocniejsza wew. łydka kończy się reakcją w stylu "galop-galop-powiedz że galop-pliiiz". No to galopujemy.
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
17 lutego 2009 11:10
Kiedyś czytałam fajna książkę w której było wiele sytuacji kiedy koń robił rzeczy których jeździec nie chciał lub nawet nie spodziewał się. W twoim przypadku koń chce cie zmusic do galopu. Zalecali tam aby w takim momencie znaleźć dla konia ćwiczenie , które będzie dla niego niezbyt przyjemne. dorotkado znalazła taki sposób, pozwoliła na galop a gdy koń się wybiegał zmusiła go do dalszej ciężkiej pracy (galopu) co sprawiło, że koń sam zorientował sie że gdy samowolnie zrywa sie do galopu musi później ciężko pracować co dla niego nie jest przyjemne. W 95% takie metody przynoszą pożądany efekt. Pamiętaj jednak o tym żeby uprzykrzyć jej to zachowanie aby moment zbierania sie (bez twojego sygnału) do galopu kojarzyła z ciężką pracą (galopem kiedy nawet tego nie będzie chciała).
Tylko najpierw trzeba wyeleminować inne czynniki jak np źle dobrane siodło itp.
U mojej kobyły zaraza wystąpiła jakoś wrzesień-październik-listopad(na początku nie bardzo wiedziałam co robić)
Czasami jazda kończyła się tym że i ona i ja byłyśmy wykończone 🙄
W terenie jak bywało podobnie to galopowałyśmy po łące aż miała dość.
Na padoku czasem bywało ostro i inne osoby jeżdzące przewracały oczami no ale niestety coś musiałam z nią zrobić bo ciężko było się dogadać i w terenie raz zrzuciła moją siostre bo kobyła chciała galopować ale nie otrzymała sygnału 🙄
Piękne rodeo i siostra na ziemi 🤔

W krytycznych momentach jak nie chciała galopować z mojej woli - bacik i przymusowy ruch do przodu bez opcji zwalniania ale w sumie było tak ze trzy razy.
Tylko trzeba pamiętać aby rozstępować dobrze zwierzaka 😉

No i teraz zimą odpuściłabym jej zupełnie gdyby dalej świrowała(sama lonża bez wsiadania no i padok oczywiście) bo nie mam hali a konia nie wolno karać za nadmiar energii bo jak go nosi to karanie sprawi że zacznie sie zupełnie buntować i odmówi współpracy całkowicie 🙄
Ja mam jednego, ktory prace w galopie po prostu bardziej lubi, niz klus. Klus jest fuj i wogole kto tam potrzebuje klusowac!  😁  Nawet ciagi w galopie i zmiany szybciej zlapal, niz ciagi w klusie  🙄  Jak tylko wiec zaczynamy trudniejsze elementy lub chcemy zbalansowac klus, to on mi zagalopowac chce. Wtedy my robimy cwiczenia, przy ktorych kon sie troche bardziej nasapac musi i jest git - mam spokoj. Do nastepnego razu (jemu to sie nie zdarza codziennie).
jedziemy, kobyła chce zagalopować, więc - zadziera łeb do góry, kuli uszy i cała się skraca czekając na sygnał, taka wiecie -gotowa do startu i spięta.
Nie do końca rozumiem, co ma piernik do wiatraka.
Dlaczego łeb do góry, skulone uszy, usztywnienie = zagalopowanie?

To chyba 2 problemy w jednym.
Coś nie tak z samym zagalopowaniem, jeśli koń tak je widzi.
Coś nie tak z emocjami/skupieniem/cierpliwością/sprawnością emocjonalną konia.

Ja bym szukała, kiedy się popsuło. Coś się jednak musiało zmienić...
I czy było dobrze wcześniej (choćby luz + dobra technika, luz, bez zadzierania głowy itd.)
U mnie pomysł z wygalopowaniem by nie zadziałał niestety  🙁 Mam w pracy Dziewczynkę która jest dla mnie wieczną zagadką. Klaczka jest nie do zajechania - prędzej padnie niż się zatrzyma.Stęp jest zawsze okay - równy i miarowy.Masakra zaczyna się przy kłusie bo nogi to jej aż po same uszy latają  🙄 Nie idzie wyryjona ale pędzi z prędkością światła i każdy fragment jej ciała pyta "czy to już?!".Puszcze w galop i leciiiiiiiii....leciiiiii......i nadal leciiiiiiii.Generalnie rzecz biorąc mogłabym się ułożyć w wygodnej pozycji i do zmroku czytać książkę a ona by tak patatajowała  🤔 Pytałam,radziłam się,sadzałam innych na nią,wracałam do podstaw,zmieniałam siodła,wędzidła....i nic.Raz na czas ma przebłysk że chodzi świetnie - nigdzie jej się nie spieszy,ja już na msze daje dziękczynną za jej nawrócenie a tu na następny dzień powtórka z rozrywki.
A co do problemu z nagłym wyjściem z kontaktu to nie wydaje mi się żeby koń prosił o galop..Plecki sprawdzane?To z dnia na dzień może się podziać a taka pozycja przypomina mi raczej próbę ucieczki od bólu.
Kobyła pracuje coraz lepiej. Ma niewiele ponad 5 lat. Bardzo długo jeździłam samym kłusem. Gdy zaczęły się właśnie "nauki galopów" kobyle pomysł się spodobał. Ona generalnie ma problem z niską pracą - ma jelenią szyję, dopiero po prawie roku mogę powiedzieć, że kobyła zaczęła uruchamiać grzbiet jak trzeba i wydłuża szyję do przodu, a nie usiłuje się schować i odwrócić. Ja na pewno jej nie pomagam, ponieważ nie mam jakichkolwiek możliwości pomocy trenereskich, ale się bardzo staram nie utrudniać jej życia ze mną.
Kobył nie chodzi całą jazdę wyryjony, potrafi się skupić na jeździe. Problem z tą chęcią zagalopowania zdarza się także w różnych momentach jazdy, czasem ledwo wsiądę, a czasem gdy w zasadzie to juz chciałam zsiąść  🙄
Siodło zmieniłam niecałe dwa miesiące temu - właśnie na bardziej dopasowane do koniny.
Powiem tak - na razie nie próbowałam pomysłów dorotki, tylko raczej robiłam właśnie stój, jakieś wygięcia, ciasne wolty czyli zmiana tematu...
Tylko, że jest jeszcze jedno - jej matka, która też była moja - ja ją kupiłam dokładnie z czymś takim - tylko takim poważnym utrwalonym problemem - przy zagalopowaniu potrafiła tak bryknąć, że "łomatko". Matka po torach i WKKW, ta prawie cały XX. Geny jakieś czy co  🙄 .
BTW - Teodora nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodzi  🙂
Mam nawet zdjęcie, jak to dokładnie wygląda. Nawet pięknie widać nerwowe mielenie ogonem.



Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się