kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

Martuha, choroba zwyrodnieniowa. Ortopeda który siedzi obok mnie mówi zeby żyć normalnie.
Ogarnij sobie jakieś usg 🙂, ale bez spiny
dzięki  :kwiatek:
Martuha to samo co pisze rtk + dobra rada:
Jak minie ostry stan zapalny na frozen shoulder bardzo dobry jest basen 🙂 Naprawdę polecam 😉
A tak to wiem jeszcze, że na ból oprócz maści ogólnie działa najlepiej gimnastyka ramienia pewnie dojdziesz do tego później sama 😉
Po prostu jak w środku nocy budzi ból to trzeba 5 minut ramię rozruszać gimnastyką i zwykle przechodzi 🙂
BlueHorse, też to masz?
Ile może trwać ta ostra faza? w nocy tak mnie napieprzało, że poszłam na SOR. byłam jedyną pacjentką i lekarz mnie oczywiście ochrzanił, że mu tyłek zawracam, ale tego bólu serio nie da się znieść. dostałam receptę na rantudil forte i traumon i chyba pomogło bo z godzinę później (koło 4 rano...) zasnęłam, w pozycji półsiedzącej bo jak leżę to boli zdecydowanie najbardziej. ten lekarz w szpitalu po obejrzeniu RTG stwierdził, że to zwapniennie kaletki podbarkowej. Nie wiem czy to to samo, co zamrożony bark. Chciałam jednak jeszcze dzisiaj iść na USG, ale przychodnie albo nie pracują albo nie mają osoby od USG. Masakra  😕

Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
24 grudnia 2014 22:52
Swieta swietami, ale u mnie robi sie coraz gorzej uciażliwa pewna sprawa. Mianowicie od x lat mam duze problemy z kregoslupem, biodrem i miednica. Od jakiegos tygodnia (intensywniejsza praca stojaca-fryzjer) pojawil sie po raz kolejny straszny bol w kregoslupie mniej wiecej kolo odcinka piersiowego schodzace nizej. Wczesniej mialam jakis dziwny skurcz, ktory poprawniej bym nazwala paralizem, poniewaz wykrzywiło mi prawa strone twarzy i reke. Ciagle bol jest prawej strony jakby kregi naciskaly na nerw. Zaczal sie bol szczeki nawet i lekkie szczekosciski oczywoscie tylko z prawej strony. Ciezko z tym funkcjonowac, bo wywoluja bardzo duzy bol, a teraz szans do lekarza nie ma,zeby sie dostac, wiec dopiero po sylwestrze. Moze ktos sie spotkal z czyms takim i powie co i jak? :kwiatek:
Dziewczyny ja z powikłaniami po niedoleczonym "przeziębieniu". Pozostał mi suchy kaszel, przy kaszlu przytyka mnie i nie mogę złapać oddechu. Kaszel bardzo męczący, doskwiera głównie rano i wieczorem, zdarza mi się przy nim popuścić. Samo przejdzie czy iść do lekarza?
Chatonne, Kaszel może się ciągną nawet i do 3 tyg po przeziębieniu.
Jezeli kaszel się nie zmniejsza, jest uporczywy, ciężko się oddycha to jednak proponuje do lekarza.
Trzeba osluchac.
busch   Mad god's blessing.
07 stycznia 2015 18:09
Czy ktoś może mi polecić jakiegoś sprawdzonego reumatologa w Warszawie? Może być prywatnie 🙂
busch, Reumatica w Warszawie. Ja byłam u Anny Zubrzyckiej - Sienkiewicz. Specjalnie dla mnie wracała w korku godzinę do kliniki, wizyta trwała grubo ponad pół h. Czułam się jak u House'a. Zleciła szereg badań, potraktowała jak człowieka, uspokoiła. Wstępna diagnoza postawiona po wywiadzie jest nadal najbardziej prawdopodobną (w moim przypadku nie ma pewności aż do następnego zachorowania).

Gillian   four letter word
07 stycznia 2015 18:53
Taka sytuacja - zapalenie tchawicy i krtani. Kaszel szczekający, uczucie zaciśnięcia, lekka duszność, świstanie przy wdechu. Problemy z wydobyciem głosu, praktycznie bezgłos. Brak gorączki i kaszlu. Według Was są wskazania do przepisania antybiotyku?
busch   Mad god's blessing.
07 stycznia 2015 19:14
abre, dziękuję! 🙂
Gillian, a jak z wydzieliną w gardle?
Jakbym miała się decydować na antybiotyk to wziewny Bioparox.

busch, nie ma sprawy 🙂 Nastaw się tylko, że badania laboratoryjne mogą wyjść drogo 🙁
Gillian   four letter word
07 stycznia 2015 19:39
abre, brak. Tylko glut spływający po gardle = kaszel.
Glut nie musi być bakteryjny. Ale uszkodzona błona może się nadkażać. Ja na takie rzeczy dostawałam właśnie Bioparox (przy glucie), albo steryd.
Gillian   four letter word
07 stycznia 2015 20:08
kurcze bo dostałam od rodzinnego lek na zmniejszenie obrzęku tylko, przy czym ten lekarz jest mega nieogarnięty - najlepiej mu wychodzi pisanie skierowań 😉 pół roku temu też miałam zapalenie krtani, poszłam na laryngologię i tam mi przepisali Azycynę. Trzy dni i po krzyku.

PS. a glut od początku był gęsty, zielono-żółty, nie cieknący. Pardon za opis 😉
Leczył ktoś nadwyrężone ścięgna? Od ponad 4 tygodni czekam na poprawę 🙁
Gillian, mi przez dwa tygodnie kiedyś nie chcieli uwierzyć, że mam coś z krtanią a objawy podobne jak u Ciebie. Po Bioparoxie przeszło w kilka dni... Ja bym się przeszła na Twoim miejscu do laryngologa jeśli tylko masz taką możliwość. Długo już tak świszczesz?
Gillian   four letter word
07 stycznia 2015 21:02
drugi dzień dopiero, ale ani spać ani srać za przeproszeniem, śpię na siedząco :/
Gillian, ja czekam zazwyczaj do 3 dnia na lekach. Jak nie widzę żadnej poprawy to idę do innego lekarza.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
07 stycznia 2015 21:45
Gillian, masz nebulizator? Jesli tak to inhalowac na potege zwykla sola fizjologiczna (edit: najlepiej taka z lodowki!), plus spac w kilku warstwach ale koniecznie w zimnie! Jesli zdarzy sie nocny napad szczekania-dusznosci okutac sie i otworzyc okno na osciez- wdychac zimne powietrze. Generalnie unikac wiekszego ciepla i inhalowac. Przerabialam identyczna sytuacja z... niespelna rocznym dzieckiem. Wyleczony w w.w. sposob.
Gillian   four letter word
08 stycznia 2015 08:09
nebulizatora nie mam 🙁
wkurza mnie to, że co pół roku mam zapalenie krtani :/ nie jem zimnego, chodzę w szaliku, nie drę się - i tak cyklicznie mnie dopada. Szału idzie dostać.

Edit - wykupiłam wczoraj receptę, co mi rodzinny wystawił. Baba w aptece mało nie rypnęła na plecy ze śmiechu. Otóż leczenie zapalenia krtani wygląda tak:
- Ascorutical
- Strepsils
- Hitaxa (na katar sienny)
- krople Sudafed
- ACC (wykrztuśne)

Jadę w poniedziałek zabrać kartę od tego oszołoma 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 stycznia 2015 23:15
Boli mnie jakby staw w lewym łokciu. Już któryś raz mi się to zdarza- wcześniej wdawało mi się, że może za dużo na lewej ręce leżałam, albo za długo ją zginałam i przytrzymywałam w tej pozycji czy coś- ale dziś nic takiego nie miało miejsca, w dzień spoko a pod wieczór staw boli :/
Czy ktoś coś takiego miał? 🤔 Nie jest to bardzo bolesne, ale po prostu denerwujące.
Myślałam też, że może ro od robienia na drutach przez cały dzień- ale wtedy chyba raczej swaty u obu rąk by bolały, a nie tylko u jednej? 🤔
Jak ręka leży luźno to nic nie czuć, dopiero jak próbuję nią ruszać to się odzywa.
Nie wiem czy tutaj mogę, jak coś to mnie pokierujcie do innego wątku  :kwiatek:
Spadłam z konia i jakoś tak niefortunnie na prawą nogę. Pojechałam na pogotowie i stwierdzono u mnie skrecenie kostki i pękniętą torebkę stawową. Mógłby ktoś mi powiedzieć coś więcej na temat pękniętych torebek stawowych. Jak długo to się leczy, czy ma to później jakieś znaczenie i co to w ogóle znaczy?
Behemotowa, leczy się długo.  Samo unieruchomienie to nie, ale powrót do pełnej ruchomości może poootrwać. Znaczy tyle, że musi się uformować nowa torebka stawowa 🙁 Zła wiadomość jest taka, że nie zawsze można słuchać lekarzy, i trudno zgadnąć kiedy trzeba słuchać, a kiedy nie. Od razu szukałabym konsultacji z ogarniętym rehabilitantem/fizjoterapeutą. Najlepiej ortopeda/rehabilitant w jednym.
Dużo zależy od ciebie - jak skutecznie będziesz rehabilitować. To nie jest błaha kontuzja, o nie.

CzarownicaSa, najpierw wyklucz ewentualność reumatyzmu. U lekarza poproś też, żeby obadał ci... węzły chłonne. Tak profilaktycznie, bo pewnie jednak to przeciążenie. Ale zanim skupisz się na problemie miejscowo - "sprawdź się" ogólnie.
halo Jeju, dziękuję. No nic, czas zacząć szukać kogoś sensownego. W środę idę do bardzo dobrego chirurga, zobaczymy, może uda mi się tego samego dnia znaleźć też dobrego rehabilitanta 🙂
busch   Mad god's blessing.
11 stycznia 2015 19:22
Behemotowa, też niestety mam takie doświadczenia z torebką stawową. W moim przypadku właściwie do całkowitej sprawności kostka nie wróciła nigdy. Jest już trwale "nalana", jakby była zapuchnięta, ma mniejszą ruchomość. Największe ograniczenie ruchomości u mnie było w tym ruchu "obciągania pięty" była to naprawdę widoczna różnica. Także kręcenie kostką długo było dla mnie niedostępne 😉. Uraz miałam dobre kilka lat temu (nie pamiętam teraz dokładnie, ale to było co najmniej 5-6 lat temu), wcześniej było gorzej, ale nadal różnica jest i ją widać, przy bieganiu też się czasem odzywa i boli. Po urazie bardzo długo biegać nie mogłam w ogóle, potem nie mogłam biegać po nierównym długie miesiące jeśli nie lata. Obciążanie strzemienia też było wyzwaniem co najmniej kilka miesięcy po urazie, stopniowo to przechodziło też, ale naprawdę stopniooowo, miesiącami 😉.

U mnie uszkodzenie było na tyle duże, że wpakowali mi tę nogę w gips na miesiąc - z czego byłam niezmiernie szczęśliwa, naprawdę nie mogłam się wtedy doczekać tego gipsu, bo bolało jak skurczybyk przy każdym ruchu, nawet przy poprawieniu się w łóżku, nie mówiąc już o przekręcaniu się na bok 😉. Miałam uszkodzoną torebkę i ścięgna, nawet dostałam orzeczenie z ubezpieczalni o trwałym uszczerbku na zdrowiu i odszkodowanie 😉. Także nie wiem, czy mój przypadek jest miarodajny - bo miałam tam niezłą sieczkę. Słyszałam też, że pakowanie tego w gips było złą decyzją ze strony lekarza i że teraz raczej usztywnia się to jakimiś ortezami i możliwie najszybciej zaczyna ruszać tą kostką - może przy takim postępowaniu nie byłoby aż tak źle z tą moją kostką?
Jak zaryłam kolanem w drzewo to na pogotowiu (naturalnie udałam się tam na drugi dzień  :hihi🙂 stwierdził u mnie jakiś konował skręcenie kolana i wsadził je w opatrunek z waty i bandaża. Prawie od kostki do połowy uda. Ortopeda do którego się udałam na drugi dzień od owej diagnozy załamał się i kazał chodzić. I przeszło. Do gabinetu weszłam o dwóch kulach i z "tutorem miękkim" a wyszłam o jednej kuli o bez opatrunku.

Więc możesz spodziewać się cudownego ozdrowienia  😁.

Teraz już nie wierzę tym przebierańcom na izbie...
No właśnie w tym rzecz, że trudno trafić z minimalnym potrzebnym okresem usztywnienia i jak to usztywnienie zrobić. Usztywnienie konieczne przy pękniętej torebce (żeby całkiem nóżki nie rozwalić) a jednocześnie trzeba ruszać jak najszybciej, dlatego trzeba kogoś kumatego i nowoczesnego.
Też dostałam 15% trwałego uszczerbku 🙂, tylko za rączkę.
Przypomnę: skręcenie - przemieszczenie kości w stawie i powrót na miejsce bez ingerencji. Niestety, gdy następuje skręcenie może dojść do uszkodzenia torebki, a to zupełnie innej wagi kontuzja niż samo skręcenie.
Zwichnięcie - przemieszczenie kości w stawie, przy którym trzeba kości z powrotem nastawić. Do uszkodzeń torebki dochodzi częściej.
Zwichnięcia i skręcenia z uszkodzeniem torebki są dużo bardziej groźne niż większość złamań.
Ale... skoro Kamil Stoch już skacze...
busch kurcze, to nie ciekawie. Ja od razu zostałam wpakowana w gips, ale z początku była tylko myśl o koniu czy na pewno go dobrze rozebrali, czy nalozyli derkę, czy ja zdjeli, czy nakarmili później. Dopiero jak wszystko było upilnowane poczułam ogromny ból jakbym dopiero wtedy mogła cierpieć. Powiem, że u mnie gips to nie jest wielka ulga, bo jestem na ketanolu i dalej umieram. Cały czas w jednej pozycji. Nie mogę spać, bo nie mam jak ułożyć nogi.
Ja mam ten problem, że mam skrecenie kostki, tą torebkę pękniętą, a i zapomniałam dopisać wcześniej o pęknięcie jakiejś kości, ale dokładniej nie powie, bo ten lekarz z izby tak napisał opis, że żaden lekarz nie jest w stanie przeczytać tego.
Behemotowa, uuu... Złamanie komplikuje sprawę (pęknięcie to złamanie), bo pewnie potrzeba będzie 6 tyg. usztywnienia, a przy tak długim nie obędzie się bez utraty ruchomości stawu.
Ech, że też takie "głupotki" potrafią dawać takie konsekwencje 🙁
No, bolesne to jest wściekle, i dość długo, ok. tygodnia.
Trzymaj się! I nie kozakuj!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się