kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

Wlaśnie nie mam żadnych problemów, które spedzałyby mi sen z powiek 😉 myślę o WSZYSTKIM - o dniu w pracy, o dniu ogólnie, o zwierzakach, gdzie pojechałabym na wakacje, co zrobię na obiad, co będę robiła za tydzień i za rok oraz co robilam sto lat temu. Po prostu wszystko i nic, przeskakuję z tematu na temat, zastanawiając się co by było gdybym zdecydowała inaczej (nie żebym miała z tym problem - po prostu układam sobie alternatywne scenariusze życiowe) bla bla blaa

Spróbuje z jakimś Forsenem, hydro mam dla psa więc ostatecznie też coś jest 😉
Gillian   four letter word
19 lutego 2016 17:16
👿 👿 👿
ille czasu może się ciągnąć zatrucie pokarmowe/jelitówka? mocno podejrzewam, że zaszkodziła mi pizza no ale z drugiej strony miałam kontakt z osobą chorą, może mi coś sprzedała. Czwarty dzień mieszkam w toalecie i nie mogę dojść do ładu. Dziś osiągnęłam sukces bo zjadłam Gerberka i jeszcze jest w żołądku  🙄
Gillian, okolo tygodnia
busch   Mad god's blessing.
19 lutego 2016 18:01
Gillian, tylko uważaj na odwodnienie i elektrolity :kwiatek: Z tężyczką to już w ogóle hardkor będzie jak jeszcze trochę tak pocierpisz. Ja bym się na Twoim miejscu zastanawiała nad wizytą na pogotowiu.
Gillian   four letter word
19 lutego 2016 18:07
Mam pogotowie w domu, leżę pod kroplówkami 🙁 mam dość 🙁 gerberek nieaktualny... :/
desire   Druhu nieoceniony...
23 lutego 2016 08:48
kolebka, mi ostatnio pomógł neopersen, spałam jak niemowle (a duużo już próbowałam ziołowych, po których nic sie nie działo..).  🏇
Desire dzięki, wyprobuje 🙂  w tym tygodniu mam nocki w pracy, więc generalnie mam ochotę potem spać 24h  🙇

Coś mi w uchu gra 😉 Słyszę dźwięk jakbym miała pianę w uchu - takie trzaskanie. Nie cały czas, tylko jak np przełykam ślinę. Do tego zatyka mi się to ucho. WTF? W zeszłym roku chodziłam do laryngologa, nic mi baba nie wynalazła (ale nie mam do niej zaufania...).
Nie wiem, kochani, gdzie pytać, a sprawa jest dla mnie bardzo ważna.

Przyjeżdża do mnie na obozy i jazdy 17-letnia dziewczyna, która 5 lat temu spadła nieszczęśliwe z konia łamiąc dwa kręgi. Po dwóch latach tłuczenia się po szpitalach i rehabilitacji wróciła do w miarę pełnej sprawności. Uwielbia konie całym sercem, wierzcie mi, że bakcyla złapała solidnego. Jest przy tym bardzo odpowiedzialna, dojrzała i rozsądna.

Była teraz na obozie, długo rozmawiałam z rodzicami czy są świadomi ryzyka, czy na pewno może jeździć i tak dalej. Otrzymałam wszelkie zgody oraz oświadczenia rodziców i lekarza.

Ponieważ dziewczynie się u nas spodobało i przyjeżdża dość często narosły w mojej głowie pytania czy nie ryzykujemy za bardzo. Jeździ na poziomie podstawowym, ot wchodzi w galopy. Oczywiście tylko na spokojnych koniskach. Niemniej jednak jestem przekonana, że upadek jest kwestią czasu. Może kwestią miesięcy i lat, a może się zdarzy na kolejnej jeździe. Przed przyjazdem do nas, a już po upadku spadła raz jeszcze i nic wielkiego się nie stało, ale nie jest to żaden dowód. Jeździ oczywiście w kamizelce i kasku.

Ja jako instruktor oświadczenie od lekarza mam, więc formalnie jestem w miarę zabezpieczona, ale po prostu nie chciałabym doprowadzić do tragedii. Lekarz wydał to oświadczenie nie robiąc żadnych badań, mimo iż wiedział o przeszłości dziewczyny.

Gdzie wobec tego powinna się udać po opinie? Do jakiego lekarza specjalisty/fizjoterapeutów/rehabilitantów? Nikt nie dał jej instrukcji co może robić, a co nie. Ma na siebie uważać - a ja coraz bardziej obawiam się, że oznacza to rezygnację z jazdy, a więc i zminimalizowanie ryzyka. Z drugiej strony rozumiem dziewczynę: ma totalną fiksację jeździecką i może być wspaniałym koniarzem/jeźdźcem. Co robić?
Atea przecież niczym nie ryzykujesz, zgoda od rodziców jest, zaświadczenie lekarskie jest, jazdy będziesz prowadzić odpowiedzialnie i bezpiecznie. Nawet gdyby coś się stało, to żadna w tym będzie Twoja wina czy Twoja odpowiedzialność. Daj dziewczynie czerpać frajdę, z tego co lubi robić. Drugi raz w tym miejscu połamać kręgosłup to jak trafić 6-tkę w lotka. Z drugiej strony himalaista przed wyprawą zdaje sobie sprawę, że może nie wrócić. Skoro jej rodzice są tego świadomi to w czym problem?
espana W tym problem, że chcę wiedzieć czy ryzyko jest bardzo podniesiona. Wiadomo, że nawet zdrowy człowiek może spaść i się połamać, ale jak dotąd nie miałam klientów po takich problemach (albo się nie przyznawali). Umknęło Ci też, że mi na dziewczynie i jej zdrowiu po prostu, po ludzku, zależy. I jeśli mogę zminimalizować ryzyko, to chcę to zrobić. Problem także w tym, że po wypadku nikt tak naprawdę dobrze jej nie przebadał i sama nie wie na czym stoi.

Frajda frajdą, ale traumę oczywiście ma. Panicznie boi się spadania, a to nie ułatwia nauki, wręcz czasami ją blokuję. To jednak nie jest ważne, bo pracować nie musimy szybko.

Ostatecznie też jako instruktor nie pozbierałabym się wysyłając kogoś na wózek bądź... jeszcze niżej.

tfu, tfu, tfu!
Atea, może warto poszukać ortopedy sportowego? Może w jakimś pobliskim klubie sportowym dadzą namiary na kogoś sprawdzonego. I do razu też namiar na fizjoterapeutę zajmującego się sportowcami.
Pakiet ćwiczeń wzmacniających garnitur mięśniowy. 
Uważałabym na kłus ćwiczebny - co prawda przydatny dla dziewczyny do lepszego znalezienia się w siodle , ale z drugiej strony obciążający bardzo dla kręgosłupa dopóki jeśli nie będzie opanowany perfekt.
Sama jazda nie powinna jej zaszkodzić, jeśli będzie prowadzona z głową. Czyli- spokojne konie, powolne tempo nauki dostosowane do możliwości jej psychiki i jej ciała, żeby nie wymuszać na niej czegoś do czego nie jest gotowa. Unikanie wysiadywanego, jeśli bolą ją po tym plecy. I faktycznie.. można pomyśleć o wzmocnieniu mięśni przy kręgosłupie, ale to już robota fizjoterapeuty

A co do ponownego złamania przy upadku. Jeśli upadnie niefortunnie, to może coś jej się stać. Nie zapobiegniesz temu inaczej niż poza ogólnymi zasadami bezpieczeństwa. I kamizelka na tułów. Nic innego nie wymyślisz. Tak uważam.
Dziękuję za opinię  :kwiatek: Na razie wysłałam ją do lekarza medycyny sportowej i napisałam do fizjoterapeutki zajmującej się jeźdźcami, może nam coś podpowie i pomoże.

To nie jest analogiczna sytuacja, ale moja mama latem połamała kręgosłup. Zoperowali, nawkładali śrub. Ostatnio była na kolejnej kontrolnej wizycie. I najbardziej ogólna odpowiedź "co dalej" jest taka: jak odbuduje się pancerz mięśniowy, można wracać do wcześniejszych aktywności. Bo póki się to nie stanie, wszystko będzie obciążało nadwyrężony szkielet.
Oczywiście nie ten wiek, gęstość kości jednak inna, nie ma takich samych urazów, zalecenia też u każdego pewnie inne. Ale myślę, że ten mocny gorset mięśni to jest podstawa.
Ortopeda sportowy to IMO dobry trop, bo "zwykły" ortopeda potrafi być zachowawczy, zupełnie nie nastawiony na usprawnianie.
oczywiście wypowiedzieć musi się lekarz, ale wiem, że przy wszelkich problemach z kręgosłupem jazda konna nie jest zalecana ze względu na działące na niego siły siły, rytmiczne kompresje np w galopie. Fizjoterapeuci zalecają ruch w prawie każdej formie, ale jazdę na zasadzie jeśli już musisz. Oczywiście zależy od schorzenia.
Rul nie jest to prawda. Owszem, przy skrzywieniach bocznych jazda może być przeciwwskazaniem, ale żeby przy wszystkich problemach...
poza tym co innego rozsądna jazda rekreacyjna, co innego sport
Oczywiście zależy od schorzenia.
espana, lekarze i rehabilitanci w zdecydowanej większości mówią o tym, że jazda konna przy problemach związanych  z kręgosłupem i z urazami mięśni przykręgosłupowych jest obciążająca.
Na szczęście ta zdecydowana mniejszość, która naprawdę zna biomechanikę ciała ludzkiego podczas jazdy konnej (najczęściej z własnych doświadczeń a nie z obejrzanych westernów) jest innego zdania.
Coś mi w uchu gra 😉 Słyszę dźwięk jakbym miała pianę w uchu - takie trzaskanie. Nie cały czas, tylko jak np przełykam ślinę. Do tego zatyka mi się to ucho. WTF? W zeszłym roku chodziłam do laryngologa, nic mi baba nie wynalazła (ale nie mam do niej zaufania...).

Ktoś coś?
obstawiam przytkne ucho woskowiną
O, właśnie mi się przypomniało z okazji przeczytania powyższego, że minęło mi szumiące pulsowanie w uchu.
Męty lewym okiem dalej widzę, ale dużo rzadziej. Jestem umówiona do okulisty na 6 maja. 😁
Czyli się nie przejmować i starać się tym nie irytować, czy coś z tym można zrobić?
magda, wyczyscic sobie ucho. A dokladniej najlepiej pojsc do laryngologa na plukanie ucha.
Ot taka wielka strzykawa z woda wyciagnie woskowine z ucha.
Można też kupić A -cerumen do rozpuszczania woskowiny w uchu i przepłukać samemu. Mój mąż do strzykawki podłączył wężyk od kroplówki i sam sobie przepłukał.  😂 Z tym, że warto mieć pewność, że się nie ma uszkodzonej błony bębenkowej, więc za takie porady nie biorę odpowiedzialności.  😉
tunrida, spryciarz z tego Twojego meza :-)
Ja mam traume po badaniu blednika ( chyba najgorsze badanie ever ) i za nic na swiecie nie dam sobie wstrzyknac niczego do ucha.

Dość mocno kluje mnie serce przy oddychaniu, szczególnie przy wydechu. Ostatnio przechodzilam ostre przeziębienie, pale papierosy i słabo się odzywiam. Kupić sobie jakieś minerały czy potrzebna będzie wizyta o lekarza ?
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
27 lutego 2016 12:15
Takie kucie może być też od kręgosłupa, a nie od serca.
Ale z uwagi na infekcję i tryb życia idź lepiej do lekarza.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się