Pęknięcia/ złamania kości u koni

Jak w temacie. U kobyły zdiagnozowano pęknięcie kości łokciowej, bez odłamów. Zalecono 3 miesięczny areszt boksowy 😕 Czy ktoś z Was spotkał się z takim przypadkiem?  W jakich okolicznościach się to wydarzyło? Weterynarz mówi, że najczęściej dzieje się to przez kopnięcie, lub przy gwałtownym wstawaniu na twardym podłożu.  Żeby było zabawniej, pół roku wcześniej u tego samego konia zdiagnozowano pęknięcie kości pęcinowej.  Areszt boksowy trwał niecałe dwa miesiące, z czego koń stał 3 tygodnie w gipsie.  Kość się zrosła, prognozy na przyszłość korzystne. Niestety nie do końca wiem jakie prognozy są przy pęknięciu kości łokciowej. Czekam na wszelkie rady, spostrzeżenia, sugestie  :kwiatek:
Pytanie podstawowe- ile lat ma kobyła? Czy masz w okolicy lekarza z densytometrem? (aparat badający gęstość kości) Ponieważ brak jest "szablonów" jaka gęstość jest prawidłowa, trzeba by zrobić pomiar i powtórzyć go np za 2-3 miesiące. Jeśli masa kostna spada- osteoporoza. Robiono kiedyś badania u owiec, i można kości uzupełniać selenem, np serwując koniowi sól z tym mikroelementem. Nie jestem alfą i omegą, ale coś w tym jest, że pękają jej kości. Chyba że to zwykły przypadek, albo ciekawy kolega z padoku.
Kobyła ma 9 lat. Raczej myślę, że to sprawa pecha. Zrobiliśmy szczegółowe badania krwi, wszystko w normie. Najbardziej martwi mnie to stanie w boksie tyle czasu. Kobyła jest nadpobudliwa, tylko czekać jak po kolejnym areszcie znowu coś pęknie..... Na razie jest grzeczna bo ją boli i to dość mocno, więc stoi spokojnie. Stoi teraz właściwie na 2 nogach bo w tamtej nodze, która jest juz zrośnięta, wkradło się zapalenie więzadła. Na szczęście leczenie tego więzadła jest już na końcówce, ale i tak często widzę jak stoi na dwóch nogach.  Boję się o pozostałe zdrowe nogi, czy nie zostaną zbytnio obciążone  :/
Można kupić zioła uspokajające ( jest na forum osobny temat)  i przede wszystkim nie dawać owsa, bo w dupe będzie kuło..
Owsa to ona w ogóle nie dostaje, zioła uspokajające odpadają bo jest źrebna, stoi na cool mixie póki co.
po piwewsze to serdecznie wspolczuje...

po drugie to odstawic calkowicie pasze tresciwa, zostawic na sianie/sieczce. polecalabym sieszczke Safe&Sound dodsona. po skonczonym areszte tez nie dawac odrazu owsa, lepiej pasze przygotowana wlasnie specjalnie dla koni wracajacych do pracy po dlugim staniu w boksie.

dobre by bylo zamontowanie zabawek w boksie, co by bidula z nudow i frustracji nie nabawila sie jakis glupich nawykow...
Katja dzięki za wyrazy współczucia :kwiatek: Trochę paszy treściwej musi dostawać. Na samym sianie mi schudnie, poza tym nie otrzyma wszystkich składników pokarmowych z siana lub sieczki potrzebnych do prawidłowego wykształcania płodu . Na cool mixie nie jest z nią tak źle. Owsa w pysku nie miała od ponad roku i raczej mieć nie będzie. Odnośnie zabawek, to już coś kombinuję, żeby zająć jej czas, tyle dobrze, że boks ma z widokiem na podwórko więc ma co oglądać.
przepraszam, pisalysmy chyba w tym samym czasie, bo jak czytalam to nie bylo postu o tym, ze jest zrebna. rany, to tymbardziej trzymam kciuki.
z zabawek konskich to wiadomo duzo w sklepacj , ale mozna zaoszczedzic i samemu zrobic. np do butelki po nestea (taka o,5 litra) wlac troche wody, zakrecic i to na sznurku powiesic w boksie, lizawki takie jak do likita powiesic na sznurku (bedzie "dyndalo" jak klacz bedzie lizac,)  mozna guziki takie duze nawlec na dlugi sznur i to powiesic od sciany do sciany (dosc lubiana zabawka przez konie, ale guziole musza byc wielkie i sznur odporny na zerwania), jesli masz duzy boks to mozesz wstawic taka pilke, ktora jest jakbyw  siatce sznurkowej a za te sznurki wpycha sie np kawalki marchewki, kon kombinuje jak je wyciganac przez co ma zajecie. oj, duzo jest takich zabawek.
Likity już zakupiłam. Tą piłkę w siatce to gdzie można kupić?
nie wiem jak w PL jest dostepna, w niemczech w praktycznie kazdym sklepie konskim. hmm to moze samemu zrobic taka pilke? albo sporbuj z tymi innymi zabawkami co pisalam, koszta zerowe, tylko chwilke czasu trzeba, jak sie klaczy nie spodobaja, to mozesz przeciez zmienic. Moj Gracjano butelke uwielbial, guziki musialam zabierac mu z boksu bo nonstop je tarmosil  😁
jesli chcesz sprobowac z ta pilka, to mozesz kupic zwykla i oblec ja sznurkiem rozciagliwym. za to poupychac kawalki marchwi lub jablka czy co tam uwazasz za stosowne. ( tylko uwaga przy "wpychaniu" za sznurki, bo wszystko wypada. wlasnie nie wiem jak to jest zrobione, ale w pilce zakupionej w sklepie ciezko cokolwiek upchac za sznurek, bo wypada, za to kon ma klopot jak to zza sznurka wycignac  🤔wirek:  🤔 nie wiem jak to tak dziala, ale jednak).
Czy ktoś ma może doświadczenia jeśli chodzi o pekniecia nadgarstka? Mój koń trzy miesiące temu doznał urazu nadgarstka- pekniecie spowodowane obciążeniem, nie w wyniku uderzenia. Pekniecie jest pod bardzo nietypowym kątem, idzie bardziej w głąb kości przez co ew zesrubowanie może być problemem. Był zamknięty w boksie przez 3,5 miesiąca, wydawało się ze jest lepiej ale dziś zrobiliśmy rentgen i okazalo się ze kość nie podjęła nawet próby zrosniecia się. Być może będzie trzeba jednak spróbować wsadzić srube ale w Anglii koszty tego bedą gigantyczne... Czy w Polsce srubuje się nadgarstki? I wiecie jakie mogą być tego koszty? Czy wiecie coś może o specjalnym ostrzykiwaniu które wspomaga zrastanie się kości? Pozdrawiam
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 października 2010 18:01
Croove, zadzwon do Dr Golonki najlepiej i pogadaj- na pewno uzyskasz rzetelna informacje
Golonki czy raczej lepiej Przewoznego?
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 października 2010 18:38
edit: dopiero doczytalam, ze to odkopany temat  😡, ale moze komu innemu przyda sie cos z tamtych tematow.

hanoverka,  tez przeszlam zlamanie, bardzo wspolczuje... Moja klacz rowniez slamala noge z niczego, najprawdopodobniej slabe kosci z uwagi na przypadlosc, ktorej nazwy nie pomne, a ktora rozpoczyna sie kiepskim zywieniem matki zrebnej i skutkuje kiepska budowa kosci-zmiany sa takze widoczne w wygladzie kosci.

Moze przyda Ci sie ktoras z informacji ze starego forum-tytul mojego watku byl zmieniany, ale tam jest cala historia.

Trzymam kciuki.

http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=4457&p=183625#p183625

http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=9061&p=514350&hilit=zlamaniu#p514350
BASZNIA wielkie dzięki za pomoc!!!!!!!!! Niedługo mijają 3 miesiące aresztu boksowego, będę prześwietlać, ale po tym co napisała Croove, że nie widać postępu u jej konia to słabo mi się robi 😕

BASZNIA przeczytałam te linki. Powiedz mi jak Twoja kobyła się teraz czuje?
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 października 2010 19:04
Jesli chodzi o zlamanie, to zroslo sie doskonale zwazywszy na to, w jakim stanie byla kosc-kon byl do uspienia. Staw pecinowy ma nieruchomy, ale podkreslam, ze to bylo makabryczne zlamanie-kosc w kilkunastu kawalkach. Dlugo zajela rehabilitacja-okolo roku. Na koncu tego okresu kon galopowal i co wazniejsze klusowal-czyli obciazal DOKLADNIE tak samo chora noge jak zdrowa ( co ciekawe najpierw chodzila stepa i galopowala, klus wdrozyla jako ostatni). Generalnie mielismy mega szczescie-zadnych kolek, ochwatu, nic. Zapas pecha wykorzystalismy jakis czas pozniej ( flegmona) i chyba wolalabym kolejne zlamanie...
Co do konca aresztu-bedzie trudno utrzymac konia w ryzach 🙁, u nas na poczatku spacery, ale kiedys bylo trzeba puscic...Co zrobila-obbrykala caly padok, nie wytrzymalam, poryczalam sie, poszlam do domu , maz zostal i po kilku minutach przyszedl mi powiedziec, ze nie polamala nic na nowo.......
U mnie podobnie jak u Baszni... Kon 12 letni, zima puszczany na hale rano zeby sobie lazil.. i poobiedzie normalnie jazdy... Pewnego dnia w ciagu 2 minut  polamal sobie noge masakrycznie...sam bez brykania.. nie mamy pojecia jak. Zlamanie okropne, pecina, staw pecinowy , policzyc mozna z 10 odlamow wiekszych i pelno malych.. doslownie pyl... Operacja cholernie droga, starszy kon, wiele ryzyka, typu wstawanie po operacji, kolki, ochwat maly procent szans po operacji na jakakolwiek uzytkowaosc konia, ryzyko ze staw dawalby odczyny.. Wlasciciele zdeycydowali sie zagipsowac zeby zroslo sie  i zeby mial emeryture jesli wszystko "dobrze" pojdzie. Stal w boksie chyba z 4-5 miesiecy az... niesamowicie dzielny, waleczny, nigdy nie zrezygnowal z podejscia po marchewke, czy zeby go poglaskac.. skakal z drugiego konca boksu , nie ograniczala go ta noga... tfu tfu zadnej kolki, zadnego ochwatu.. Strasznie trudno bylo nam zagipsowac, mroz -25... noga latala mi tak ze utrzymac w jednym miejscu strasznie ciezko.. Wytrzymal.. wyszedl na dwor.. na chwilke.. na dluzej... teraz galopuje po padokach... przeskoczyl ost plotki... Swietnie sobie radzi.. Sam robi sobie hydromasaz... wlazi do wielkie kaluzy i macha ciagle ta noga.. Staw zaczal pracowac... lekko sie zgina.. nie ma problemow zeby dal nogi do kowala...Moge zrobic zdjecie tej nogi, bo wiadomo ze zrosla sie krzywo.. Mimo wszystko.. niesamowita sila walki, wstawal , kladl sie...odpoczywal..
daje zdj zlamania:
http://s69.photobucket.com/albums/i64/koko_crazy/?action=view&current=skanowanie0001.jpg
o mamo..... straszne. U mojej na szczęście dwa razy peknięcie. Pierwsza była tylna pęcina, to peknięcie za to zostało przechodzone przez 4 miesiące, bo żaden wet nie umiał tego zdiagnozować!  Na szczęście dr Złoto się udało i stała jakieś1,5 miesiąca w boksie, a potem pierwsze spacery, później wdrażanie do pracy. Zdiagnozowana została na początku stycznia, a w czerwcu juz na niej siedziałam. Niestety za długo nie pojeździłam bo przyplatało się zapalenie więzadła w tej pęcinie i pęknięcie kości łokciowej. Odlot totalny.
Co do konca aresztu-bedzie trudno utrzymac konia w ryzach smutek, u nas na poczatku spacery, ale kiedys bylo trzeba puscic...Co zrobila-obbrykala caly padok, nie wytrzymalam, poryczalam sie, poszlam do domu , maz zostal i po kilku minutach przyszedl mi powiedziec, ze nie polamala nic na nowo.......
U mnie wyglądało to identycznie, puściłam i poszłam płakać. Wróciłam i nie uwierzyłam własnym oczom. I tak bidulka nacieszyła się może miesiącem wolności, żeby znów stać w boksie....

Wychodzę z nia tylko na lonży przed stajnię, żeby trochę trawę poskubała i się odprężyła, ale odpały ma okropne, boje się jej czasami, ale co mam zrobić. Czytałam, że miałaś problem z podawaniem wapna, ja pakuję do żłoba z 4 kg jabłek i je posypuję wapnem, na szczęście zjada wszystko 😉

Dodam jeszcze, że mam 3 konie w stajni i ona nie może zostać na chwilę sama, bo dostaje furii, zawsze jeden musi z nią stać, wtedy dwa są w stajni, a jeden na padoku, życie stadne prawie nie istnieje.

crazy napawasz mnie optymizmem :kwiatek: zdjęcie jest okropne!
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 października 2010 19:29
Ha, kochana, moja miala zlamanie jak byly tylko we dwie, dostawala szalu jak bralam Basznie przed boks ( angielski), wiec i basznia miala areszt-zdrowy kon 🙁. To byl horror, na szczescie, nie wiem jakim cudem, obie jakos to przezyly.

U mnie sytuacja praktycznie identyczna jak u crazy, , tyle ze nam nawet nie proponowano operacji-cytat z weta " Nie ma czego z czym skrecac" Moze tez zeskanuje zdjecie, bardzo podobna kaszana.

Co do wapna, gdybym wiedziala, jak kocha wyslodki ( teraz dostaje ) moze by sie udalo, wtedy ani kilogramy jablek, ani nic innego nie dzialalo, czylam sie strasznie bezsilna, fajnie, ze Twoja je, zawsze to cos.
Podbudowałaś mnie trochę, widać wszystko jest do przejścia. Najbardziej boli mnie to, że musi tyle stać. Już mam gdzieś plany z nią związane, nie muszę na niej jeżdzić, kupie kolejnego konia, może sobie chodzić do końca życia jako kosiarka, byleby tylko nie była uwięziona w tym boksie 🙁
Staw pecinowy ma nieruchomy, ale podkreslam, ze to bylo makabryczne zlamanie-kosc w kilkunastu kawalkach.
Mój podobnego nie przeżył...
Wieloodłamkowe złamanie typu Butterfly lewego stawu pęcinowego nogi przedniej- diagnoza dr Golonki, który początkowo postanowił zoperować konia, jednak po otwarciu nie dał żadnych szans na powodzenie i koń został uśpiony.
Czteroletni wałach arabski, moje kilkuletnie i na krótko spełnione marzenie.
Za tydzień (28 październik) będzie siedem lat od tego zdarzenia.
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 października 2010 20:09
RaDag, dlatego ja jestem szczesliwa, ze wet zdecydowal o leczeniu tradycyjnym, nie sadze, zeby operacja miala jakies szanse..

hanoverka, jako kosiarka jest genialna, zaraz zobacze czy mam zdjecie jak kosi wokol stawu na skarpach 😉

dodalam fote 😉

i przypomnialam sobie, ze byl jeszcze jeden watek o zlamaniach moj, tam wiecej o tym jak to bylo dalej.

http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=4961&st=0&sk=t&sd=a&hilit=ku+pokrzepieniu
Moj juz z dobre pol roku smiga po padokach, i teraz szukam mu domu.. wlasnie zeby sluzyl jako kon do towarzystwa albo kosiarka.. bo u mnie w pensjonacie  nie ma co go trzymac.. Szkoda go..
A pękniecie trzeszczki u starszego konia? Spotkał sie ktoś?
Savannah, masz PW.
crazy Strasznie się ciesze, że siw wygrał z tym złamaniem i teraz cieszy się wspólnymi padokowymi spacerami z kumplami i jeszcze ten hydromasaż. Niesamowity koń 🙂
trzeszczki   kto nie miał rudego, ten nie miał najlepszego
22 października 2010 11:01
To ja jeszcze podbuduje na duchu. Moja kobyła 2 lata temu przeszła 2 operacje -(opisywałam w innych tematach) odpryskowe złamanie stawu pęcinowego zadniej nogi. Operował cudowny dr. Turek. Potem rekonwalescencja rok a teraz pracujemy trochę mniej intensywnie niz kiedyś ale w 3 chodach, ustępowania, łopatki, lotne zmiany. Nie ustawiam jej wysoko, nie skacze oczywiście aby nie obciążać zadnich nóg ale tak to kobyła przeżywa drugą młodość. Teraz ma 14 lat. To, co się zmieniło to suplementacja no i magnetiki co noc, długi stęp a potem kłus na jeździe aby wszystko naoliwić. A tez myślalam, ze będę miała kosiarkę więc nie można się poddawać, trzeba wierzyć w cuda i miec dobrego weta.
To ja też dodam swoją cegiełkę pocieszenia : mój zwierzak w wieku 2 lat na torze na Służewcu wgalopował w dziurę i złamał wieloodpryskowo lewą kość pęcinową. Był operowany, śrubowany. Śruby zostały zdjęte. Koń w wieku 4 lat zaliczył cały sezon wyścigowy ( 7 gonitw) totalnie bez szału i osiągnięć, ale przede wszystkim jako zdrowy zwierzak. A u mnie w wieku 5 lat po rozbrykanym akcie radości- przewrócił się i pękła mu kość dodatkowa prawego napiąstka. Decyzją lekarza stał w boksie 4 mies.,potem był baaardzo spokojny i powolny rozruch i 9 mies. po kontuzji koń wrócił do lekkiego treningu. Teraz ma 9 lat, jest regularnie jeżdżony, skakany, w zeszłym i tym minionym sezonie zaliczył udane starty w P klasie WKKW oraz konkurencji skoków i  nie ma żadnych problemów zdrowotnych z aparatem ruchu.

edit. byki 😡
BASZNIA   mleczna i deserowa
22 października 2010 16:59
trzeszczki, czeggra1, niesamowite, super, ze konie w tak dobrej formie po tak powaznych kontuzjach!
trzeszczki, czeggra lejecie miód na moje serce :kwiatek:
Ja dziś beczałam 🙁 Wyprowadziłam ją przed stajnię, bo gnój był dziś wywożony. Wiał dośc silny wiatr, kobyła się wystraszyła i zrobiła pół kółka w galopie i stanęła dęba. Zajebiście, żyć nie umierać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się