Oddychanie a jazda konna

busch   Mad god's blessing.
20 lutego 2009 09:26
Na prawidłowy oddech jest położony nacisk w wielu różnych sportach ale jakoś u trenerów/instruktorów jazdy konnej nigdy nie zauważyłam, by zwracali w jakikolwiek sposób na to uwagę. Czasem można usłyszeć, że jak koń wystraszony, to trzeba spokojnie oddychać.
Tak mnie zastanawia- czy przypadkiem oddychanie nie będzie miało w siodle tak samo dużego wpływu jak na przykład podczas uprawiania jogi czy sztuk walki? Czy można w ogóle w pełni się rozluźnić i usiąść w siodło nie oddychając przeponą, płytko i nieregularnie? Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi- może to nie ma aż takiego znaczenia, jak mi się wydaje?

Pytam bo sama mam problemy z prawidłowym oddychaniem na codzień: bardzo często zdarza mi się wpadać w bezdech, oddycham normalnie i razem z przeponą tylko wtedy, gdy naprawdę się nad tym skupię. Oddychać prawidłowo podczas sprintu- dla mnie abstrakcja zupełna, zwykle jestem na bezdechu albo oddycham bardzo płytko. W siodle tak samo- w stępie jestem w stanie ładnie oddychać przeponą, w kłusie i galopie za to mam poważne problemy nawet wyedy, gdy się na tym skupię- po prostu wydaje mi się to "nienaturalne" i trudne do wyegzekwowania  🤔wirek: .
busch, przy koniach oddychanie powinno "zacząc" się już na ziemi, nabieramy powietrza, podnosimy energię
Z siodła chociazby to zatrzymanie konia na luznej linie na wydech
sosi   szczypior szczypior...
20 lutego 2009 09:35
ja się spotkłam ze zwracaniem uwagi na oddech jeźdzca przez trenerów
o w taki sposób:

"oddychaaj!!" 😎
(jak jeździec czerwienieje coraz bardziej podczas parkuru, albo skupiając się na jakimś ćwiczeniu uj)

ale rady typu"podczas zagalopowania wydech" to nigdy nie słyszałam
caroline   siwek złotogrzywek :)
20 lutego 2009 10:01
ja sie spotkałam wielokrotnie ze zwracaniem uwagi na oddech u wielu trenerów i jeźdźców.

z takich podstawowych to wydech przy przejsciu do nizszego chodu
Wystarczy zajrzeć do Harmonii jeźdźca i konia Sally Swift, żeby poczytać o oddechu w jeździe konnej. Prawidłowy, głęboki, spokojny oddech jest niezbędny do utrzymania rozluźnienia ciała... i umysłu. Nie bez kozery bierzemy głęboki wdech, kiedy zabieramy się za coś trudnego, wymagającego skupienia.

Najlepiej (a może po prostu najłatwiej) ćwiczenia oddechowe robić sobie na rozstępowaniu i w przerwach między ćwiczeniami.

O tym jak istotny jest oddech w obcowaniu z końmi najlepiej świadczy to, że jeśli koń czegoś się boi, a my oddychamy głęboko i spokojnie - on uspokaja także konia. Działa też głęboki wdech i raptowne wypuszczenie go (tak jak nosem robią podekscytowane konie).

busch, naprawdę, wystarczy zacząć czytać dobrą literaturę jeździecką, żeby zorientować się, że prawda nie jest taka, jak Ci się wydaje.
majek   zwykle sobie żartuję
20 lutego 2009 10:58
Ja miałam kiedyś trenera, z którym trenowaliśmy oddychanie... Fajnie było, jeździłam na lonży jak za starych dobrych czasów, z zamkniętymi oczami i miałam się rozluźnić właśnie za pomocą oddychania. Rzeczywiście jak się skupiałam na oddychaniu, to wszystko inne samo się rozluźniało...

Przede wszystkim rozluźnia się dolna partia brzucha w pewnym momencie, co pozwala bardzo głęboko usiąść w siodle - to fakt... Jak się nabierze powietrza i wstrzymuje oddech, całe napięcie wraca, a wtedy zaczyna się łapać to miejsce w siodle, w którym było wygodnie, za pomocą naprężania dolnej partii mięśni pleców no i pośladków i wtedy jest już koniec bajki...

Tak czy siak to akurat było fajne, rozstałam się z trenerem, bo jego inne metody nie bardzo mi odpowiadały, miałam wrażenie , że mojemu koniowi też nie...
Ale akurat z oddychaniem miał rację...

A i też było hamowanie na wydechu...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
20 lutego 2009 11:04
Mnie się zdarza wpadać w bezdech podczas pierszych minut prowadzenia zajęć w pracy 😉

Znam dwóch trenerów, którzy zwracają na oddech uwagę.

podczas zgrupowania z p. Szaszkiewiczem zwracał on dużą uwagę na oddech własnie, robiąc ćwiczenia i każąć głośno oddychać - wdech nosem, wydech ustami etc.

Mój obecny trener tez zwracał na to uwagę, gdy wpadałam w bezdech, teraz już mi się to raczej nie zdarza.
busch   Mad god's blessing.
20 lutego 2009 11:22
aurelia- czytałam "Harmonię...", więc nie musisz mnie do niej odsyłać. Ciekawe też, skąd wywnioskowałaś "jak mi się wydaje", skoro tylko zadawałam pytania  😉

Widocznie trafiałam na samych złych trenerów albo kończyliśmy za szybko współpracę.
Jeśli przy przechodzeniu do niższych chodów mam zrobić wydech, to czy przy przechodzeniu do wyższych mam zrobić wdech?
Owszem zadałaś pytanie Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi (...)? co jest niezgodne z rzeczywistością, co widać po powyższych postach :]


Gdybyś napisała Dlaczego nikt mi do tej pory na to nie zwracał uwagi? nie byłoby sprawy i odpowiedź byłaby jedna - miałaś słabych szkoleniowców, lub takich, którzy problemu nie zauważali.
sosi   szczypior szczypior...
20 lutego 2009 11:32
bo tak naprawdę to najważniejszy jest wydech, a nie samo oddychanie  👀

z 2 powodów
po 1: bezdech podczas skupienia na wykonywanym ćwiczeniu wygląda tak, że nabieramy i zatrzymujemy powietrze (a nie jak w przypadku bezdechu podczas snu, gdzie występuje on pomiędzy wydechem a następnym wdechem)
tak więc myśląc o wydechu, otrzymamy prawidłowe, rytmiczne oddychanie
a co za tym idzie:
2: wydech rozluźnia. wstrzymując powietrze - jesteśmy spięci i usztywnieni (pierwsza rzecz utrudniająca poprawne wykonywanie elementów) a nasze mięśnie przechodzą na pracę beztlenową  (powstają potocznie zwane zakwasy i/lub występuje zmęczenie mięśni)
a to dlatego, że wdech jest czynnością wymagającą pracy mięśni (tego najważniejszego przedewszystkim czyli przepony) a wydech jest czynnością zachodzącą samoistnie (rozluźnienie przepony - wydech)

pomijając kwestie 'energetyczne' opisywane wcześniej (wdech- podniesienie energii, wydech - jej obniżenie i uspokojenie konia) uważam, że ze względu na te 2 ww. opisane ptk., wszystkie ćwiczneia powinno się zaczynać od wydechu 🥂
przejścia w dół przedewszystkim, ponieważ jakiekolwiek usztywnienie -> usztywni konia i przejście będzie źle wykonane, ale właśnie dlatego przejście 'w górę' również najlepiej zaczynac od wydechu. szczególnie pamiętać o tym powinny osoby, które spinają się, pochylają do przodu i usztywniają rękę -> koń przyspiesza, zadziera i odgina grzbiet i sztywno przechodzi do wyższego chodu

mi dodatkowo bardzo pomogły wydechy (w sensie myślenie i zaczynanie od nich) przy bardzo elektrycznym i mocno idącym koniu do przodu (kwestia eneregtyczna) i nauce chodów bocznych -> głębiej usiadłam, na środku siodła wkońcu a nogi same opuściły się w dół (ale to z kolei przy koniu do pchania)

tylko trzeba uważac na garby wyrastające na naszych plecach podczas tych wydechów. ale garba łatwiej wyeliminowac i kontrolować jak już umie się siedziec rozluźnionym 💃

pozdrawiam
Serio udało się to wam zsynchronizować ?
Pomijając "Harmonię..." gdzie to jest obszernie pokazane, bla bla, to wielu trenerów zwraca uwagę na oddychanie. Może nie w taki obszerny i szczegółowy sposób jak Sally. Mówią "oddychaj, uspokój się" albo "głęboki wdech i wydech! i jedź!". Pamiętam jedną instruktorkę, która czasem robiła ćwiczenia przed jazdą, w stępie, polegające na głębokich wdechach i wydechach, które po części miały być takim uspokojeniem jeźdźców oraz próbą rozluźnienia. Ja sie nauczyłam pamiętać o głębokim i spokojnym oddychaniu jak coś się dzieje. 😁 Kilka razy miałam nieprzyjemne sytuacje związane z "tańczącymi" ze strachu końmi czy końmi płoszącymi się w danym, konkretnym miejscu na ujeżdżalni [duchy jakieś 😉] i wtedy mój spokojny oddech pozwolił mi samej się wyciszyć i zdobyć zaufanie konia.
Sosi ma racje,Sally nie czytalam ale jak pomysle o czym piszecie to potwierdzam-moze instynktownie ale wszelkie zmiany robie na dlugim wydechu.poza tym ja akurat wiecej pracuje z konmi nerwowymi,oddech bardzo uspokaja,odpowiednio wolny iregularny,bardzo wycisza,np.zauwazylam kiedys-wpadam przed burza na wybieg-szybko-szybko zgonic bo idzie nawalnica-a konie jakby juz w nie piorun dupna-na wszystkie strony,choc normalnie do reki przychodza,nie pomaga lagodny glos,zwolnienie ruchow,co jest-zastanowienie,a mnie tetno wali z tych tlumionych nerwow.chwila,wydluzenie,zwolnienie oddechu,i konie daly sie pobrac jak dzieci-wystraszylam je tym sapaniem 🤣powiem wam co najbardziej kocham-bo dla mnie to takie mistyczne doznanie-glaszcze konia,pooowoli,zwalniam oddech,poowoli,obnizam tetno do 60uderzen na minute,kon zamiera z nosem przy mnie dostosowuje oddech do mnie...chwila ktorej nie zamienie na nic....oddech-podstawa wszystkiego
busch   Mad god's blessing.
21 lutego 2009 01:03
Jeszcze odnośnie tego wydechu przy przejściach- kiedy właściwie mam wypuścić powietrze: przed, w trakcie czy tuż po? Da się to w ogóle tak ładnie zsynchronizować?

Przyjrzałam się swojemu bezdechowi nieco dokładniej i wyszło mi, że przestaję oddychać mając puste płuca również kiedy nie śpię  😜 - czyli raczej samo kontrolowanie wydechów będzie dość kłopotliwe.

A jak się ma mówienie do konia podczas jazdy do kontroli oddechu? Niby takie gadanie uspokaja konia ale siłą rzeczy się wtedy oddycha bardzo nieregularnie- muszę chyba zrobić testy czy koń szybciej się uspokoi jak się w końcu zamknę i zacznę oddychać  😁
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
21 lutego 2009 04:16
Nie spotkałam się z naciskaniem przez trenerów/instruktorów na kwestię oddechu, poza standardowymi krzykami "spokojnie, oddychaj!".  Na kursie in str.- to samo o zgrozo ( w częściach ogólnych coś tam było, ale głębiej pod kątem wykorzystania tego w jeździectwie praktycznie nic nie było).
Kiedyś gdy jeździłam na młodych folblutach po torach:
koń spięte/ nieufny/wystraszony itp. ->ja wstrzymując oddech, kurczowo się spinałam 'na wszelki wypadek' -> a to powodowało większe nerwy konia -> więc bardziej kurczowo sie wczepiałam, bardzie płytko oddychając -> koń z byle powodu odpalał ... I tak się kręciło błędne koło (parę wypadków było).  🤔wirek:

Jak ważny jest oddech uzmysłowiło mi kaika książek, w tym 'Harmonia jeźdźca i konia' Sally Swift zrobiła to chyba najlepiej.
Przy pracy z końmi trudnymi, elektrycznymi odpowiedni oddech jest niesamowicie ważny. Szczególnie gdy i jeździec jest pobudliwy (np. choleryk, czy sangwinik z dużymi i częstymi skokami emocji). Jeździec skupiony na oddechu -szybko wycisza swe emocje, a wtedy automatycznie uspokaja sie nawet nerwowy wierzchowiec. Jak często się trenuje ten schemat u siebie, czy konia , powstaje coś jak nawyk co raz szybszego uspokajania się (zrównoważenia emocji). - Coś takiego przerabiam z emocjami własnymi i mojej klaczy (dwie stresowe nerwozy  😎  ).
Np. gdy skupiam się na miarowym, spokojnym oddechu -> automatycznie głębiej (w)siadam, luźniej, jakby wydłużona -> koń sie uspokaja, rozluźnia,  -> wiec i mi jest wygodniej,  jeszcze głębiej oddycham -> konik skupia na mnie, parska .  I tak się pozytywie nakręcamy, pełen fun.
Gdy koń spanikuje -> (najważniejszy jest oddech) dość głośno, spokojnie 'łapię' oddech, czasem wzdycham -> a koń spowalnia oddech, rozluźnia się , memla itp.
Nagroda  w stój, głęboki oddech, czasem westchnięcie- koń też się uspokaja, głębiej oddycha, czasem parska, ziewa, memla. Relaks. Na ziemi podobnie. Poziom i jakość moich emocji/oddechu zazwyczaj przekłada się na jakość emocji/oddechu konia. Wiec wszelkie zmiany zaczynam od siebie.

Z mówieniem to jest tak, ze ton się zmienia wraz z jakością oddechu. Dlatego niemal obojętne co mówisz, a ważne jak to mówisz. Ja jak mówię do swojej spokojnie- to się gadzina uspokaja (im spokojniejszy oddech tym raczej niższy, przyjemniejszy i głębszy ton głosu). Jak jestem rozemocjonowana (wyższy,  ton)- to koń zaczyna być nerwowy, płochliwy, skłonny do wybuchów.  Raczej problemów z mówieniem nie mam, przeciwnie  🤣 Ale jak Tobie Busch mówienie przy głębokim oddychaniu sprawia kłopot, to olej je i skup się na samym oddechu. Lepiej się tym wszystkim bawić -  a nie stresować (bo"powinnam teraz mówić / oddychać,  by uspokajać  konia/ lepiej siąść "😉.  Lepiej uśmiechnąć się, pogłaskać zwierzaka i wsiąść głęboki oddech  😉
Wsiadłam kiedyś na bardzo nerwową kobyłkę, w stępie non stop próbowała podkłusowywać, kłusowała jak maszyna do szycia. Obojętnie, jak próbowałam ją uspokoić, nic nie dawało rezultatów. Wtedy trenerka kazała mi wolno i spokojnie oddychać, skupić się na samym powolnym, głębokim oddychaniu - zmiana nastąpiła natychmiast, klacz rozluźniła się i zwolniła. Tak samo mój i większość innych, na których jeździłam.
ushia   It's a kind o'magic
21 lutego 2009 10:53
bush a skad pomysl, ze przy mowieniu oddycha sie nieregularnie???
mowienie to wydech, jezeli "niuniasz" do konia wolno i spokojnie, to wolno i spokojnie robisz wydech
najgorsze jest wstrzymywanie oddechu, czego mowiac nie da sie zrobic
dobre tez jest spiewanie, zwlaszcza ze konie przewaznie lubia muzyke

jak masz problemy z oddychaniem tak ogolnie, to cwicz - nie na koniu, zeby sie dodatkowo nie stresowac, tylko w domu - spiewaj, recytuj, poloz sie na ziemi z ksiazka na przeponie i probuj ja podnosic, smiej sie z reka na brzuchu, tak zeby sie ruszala itp
cieciorka   kocioł bałkański
21 lutego 2009 15:14
mnie mówili ludzie: wypuść powietrze, ale odnosiło się to do mojego spięcia.

nie jestem pewna czy w temacie, ale tez o oddychaniu.
wsadzona zostałam kiedyś na konia który po oddech zmieniał chód. tnz jeśli mocna zaakcentowałam wdech- usztuwniłam sie lekko ruszał szybszym tempem. na zwolnienie wypuszczało się powietrze i flaczało jakby. swietne uczucie. to był koń pnh, i wyczuwał takie rzeczy wyjątkowo mocno. np skręcał w kierunku w którym spojrzałam, a szedł z samą linką na szyi.
dobre tez jest spiewanie, zwlaszcza ze konie przewaznie lubia muzyke

swego czasu, przy zagalopowaniu śpiewałam i trwało to do końca galopu ku niezmiernej uciesze gawiedzi. Śpiewanie wymaga rytmicznego spokojnego oddechu- inaczej nie starczy go na kółko galopu  😉
Na prawidłowy oddech jest położony nacisk w wielu różnych sportach ale jakoś u trenerów/instruktorów jazdy konnej nigdy nie zauważyłam, by zwracali w jakikolwiek sposób na to uwagę. Czasem można usłyszeć, że jak koń wystraszony, to trzeba spokojnie oddychać.
Tak mnie zastanawia- czy przypadkiem oddychanie nie będzie miało w siodle tak samo dużego wpływu jak na przykład podczas uprawiania jogi czy sztuk walki? Czy można w ogóle w pełni się rozluźnić i usiąść w siodło nie oddychając przeponą, płytko i nieregularnie? Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi- może to nie ma aż takiego znaczenia, jak mi się wydaje?


Kilka lat temu po przeczytaniu słów Sally Swift wstałam i poszłam do konia, z którym miałam problemy przy czyszczeniu, siodłaniu, wsiadaniu i w czasie jazdy.
Zaczęłam go czyścić i siodłać spokojnie i głęboko odychając. Stał się cud. Problem zniknął.
Było to dla mnie tak piękne i szokujące doświadczenie, że dzielę się nim z innymi do dziś.

Ale przyznaję rację, że nigdy nie słyszałam od instruktora, czy trenera o oddychaniu.
W Irlandii trenerka kazała nam recytować wierszyki w czasie skakania szeregów gimnastycznych, ale nie mówiła przy tym o oddychaniu, tylko o rozluźnieniu i rytmie.
Jestem jedyną znaną mi osobą, która zwraca uwagę na oddychanie. Tylko że ja jestem szarym instruktrkiem wyszkolenie podstawowego, a nie trenerem sportu, ale myślę, że to nie powinno mieć znaczenia, bo chyba łatwiej się uczyć dobrych nawyków od początku kariery jeździeckiej.
Wielki szacun dla Sally Swift  🙇 Jej książki powinny być lekturą obowiązkową dla instruktorów.
ushia   It's a kind o'magic
21 lutego 2009 16:00
kate - ja prawie zawsze spiewam na koniu 🙂
jak mam konia do pchania, pomaga to zachowac rowny rytm bez zwalniania
jak mam wyplosza, to go uspokaja
a mnie rozluznia
i wszyscy sa szczesliwi, w dodatku widownia ma ubaw 😉
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
21 lutego 2009 16:48
Osobiście nigdy sie nie spotkałam z trenerem, który zwracałby uwagę na sposób oddychania podczas jazdy. Niestety.
Kiedyś jednym z moich największych problemów było wstrzymywaniem oddechu, zaciskaniem zębów, mocne spinanie się itd. Dopiero jazda na bardzo nerwowym, płochliwym i ponoszącym koniu pokazała mi, jak duży wpływ na jego zachowanie ma rytm i głębokość mojego oddechu. Nauczyłam się, żeby nie wypatrywać potencjalnych "niebezpieczeństw", których koń mógłby się przestraszyć i nie wstrzymywać z przejęcia oddechu, tylko jechać dalej, nie zmieniając sposobu nabierania powietrza.
Głębsze, wolniejsze oddychanie pomogło mi również stabilniej usiąść w kłusie ćwiczebym. Miałam zły nawyk jazdy na bezdechu, a co za tym idzie - zero rozluźnienia i elastyczności, wszystko usztywnione i "sztuczne", trzymane "we właściwym" miejscu na siłę. Na początku "pomagało" mi to zamortyzować wstrząsy, ale tylko przez pierwsze 20 metrów :P Przez to bardzo szybko się męczyłam, kolki łapały mnie błyskawicznie.

A śpiewanie to był stadnard 😉 Mogłam gadać, nucić przez całą jazdę, byleby nie być jak ryba nadymka 😉
No i oczywiście prawidłowe oddychanie bardzo pomagało w przejściach, pracy na lonży itd.
Więc jak dla mnie spokojne oddychanie (w osiągnięciu tego bardzo, ale to bardzo pomógł mi jogging!!!), żucie gumy i gadanie, bardzo pomogły mi w pracy z koniem (samodzielnej niestety...)
I bez napięć, usztywnień i bólu kręgosłupa jazda zaczęła być przyjemna 🙂
kate - ja prawie zawsze spiewam na koniu 🙂
jak mam konia do pchania, pomaga to zachowac rowny rytm bez zwalniania
jak mam wyplosza, to go uspokaja
a mnie rozluznia
i wszyscy sa szczesliwi, w dodatku widownia ma ubaw 😉



mam tak samo 🙂

tylko widownia mniej zachwycona, bo co jak co ale talentu do śpiewania to mi bozia poskapiła

a najlepszy numer był kiedyś latem jak mi się na nerwowej kobyle repertuar skończył i w lipcowe popołudnie wiatr niósł nad łąkami "wśród nocnej ciszy"
ushia   It's a kind o'magic
21 lutego 2009 20:14
nie przejmuj sie, ja cały rok spiewam "joy to the world" na kłus i kołysanke brahmsa (po niemiecku) na step  😜
cieciorka   kocioł bałkański
21 lutego 2009 21:36
na legii był kiedyś pan, który tak śpiewnie gadał go konia:
papam, papam, tiriririaram papam....
wygladało to prześmiesznie 🙂


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się