przepisy prawne (wydzielony z wątku o Brzozie)

.
totez wlasnie-od tego sobie bierzemy prawnika.akurat ta pani prawnik mnie nie przekonuje-zobacz sobie jak bierzesz na raty jakis produkt  np.samochod i masz klauzule ze do czasu splaty dlugu tenze samochod pozostaje wlasnoscia banku i w kazdej chwili moga ci go zabrac jesli sie NIE WYWIAZUJESZ Z UMOWY(czyli np zalegasz z 1 rata), nie placenie za utrzymanie konia jest takim samym nie wywiazaniem sie z umowy!,wypozyczajac np.sprzet jakis tam oprocz oplaty biora kaucje-moze tu kon moglby byc 'kaucja" za wynajecie stajni dla niego,jesli u nas w firmie ktos oddaje sprzet do serwisu i nie odbiera go w ustalonym terminie trzech tyg. sprzet zostaje sprzedany na pokrycie kosztow magazynowania(oczywiscie po uprzednim powiadomieniu wlasciciela) i jest to zawarte w umowie serwisowej. Tlumaczenie ze ktos zostal przymuszony do niekorzystnego rozporzadzenia mieniem jest jakas parodia,bo nikt nikogo nie zmusza do podpisania tekiej umowy (stad koniecznosc zapisu o dobrowolnym podpisaniu)-jak mu sie nie podoba to sobie moze isc gdzie indziej i to ta osoba musialaby mi udowodnic w sadzie w jaki to sposob ja zmusilam ja  (pistoletem?) do podpisania tego(to odnosnie tlumaczen pani prawnik). nie pamietam juz dokladnie tego artykulu ale znalezlismy w firmie sporo luk w jej rozumowaniu ktore nasz prawnik potrafilby wykorzystac inaczej. Nasze prawo w wielu miejscach jest malo dokladne i mozna je roznie interpretowac,a podstawa roszczen jest zawsze dokladna umowa.(zobaczcie sobie kilometrowe umowy bankowe przy kredytach,czy jak nie splacasz kredytu wzietego pod hipoteke i bank chce ci zabrac dom to mozna powiedziec ze wyludzili od ciebie ta chalupe ??) Bez niej nawet jak masz racje to sobie mozesz ...Nie znam realiow stajni pensjonatowych,ze mozliwe jest zabranie konia tak ze nikt o tym nie wie ( to pewnie i zlodziej by sobie poradzil!! ) ale jesli jest umowa i dane tej panny to tylko od wlascicieli zalezy czy zglosza na policje wyludzenie czy tez sa takimi ciapami ze to oleja dla swietego spokoju,ale w takim razie to ich problem, na wlasne ze tak powiem zyczenie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2009 19:02
Boswell: To że ktoś jest prawnikiem (mgr prawa) czy nawet radcą pr.  lub adwokatem czy dr prawa nie daje mu  licencji na wszystkiwiedztwo i jedyne słuszne opinie.  Ilu prawników tyle opinii. A prawo jest dla ludzi w sumie ogólnie rzecz biorąc i winno być tak skonstruwane by było zrozumiałe dla nie-prawników.

Co do długaśnych umów  ubezpieczeniowych np. w dodatku  małym drukiem zapisanych. No po to się je tak konstruuje by taki sobie żuczek przeciętny wiedział że nic nie wie.  Żeby jak przyjdzie do potencjalnej wypłaty za doznaną szkodę firma ubezp. wytknęła ci coś zapisanego własnie malym drukiem co spowoduje że nie będziesz mógł kasy otrzymać.



Pamiętajcie jednak o tym, że nad umową stoi prawo. I jeśli umowa zawiera coś, co nie jest zgodne z prawem, to można ją zaskarżyć nawet jeśli uprzednio się ją podpisało.
chyba mozna zaskarzyc tylko te punkty, w ktorych podnosi sie zarzut niezgodnosci a nie calosc.
Oczywiście to miałam na myśli. 🙂
A nie jest przypadkiem tak, że jeśli jakiś zapis w umowie jest niezgodny z KC to cała umowa traci ważność?
Jak na razie  próbuję do tego dojść poza forum. Gdy będę wiedziała coś pewnego - napiszę.
A może któryś z forumowych prawników się wypowie?
caroline   siwek złotogrzywek :)
22 lutego 2009 23:03
A nie jest przypadkiem tak, że jeśli jakiś zapis w umowie jest niezgodny z KC to cała umowa traci ważność?
przypadkiem to jest tak, że... to zależy 😉
zalezy co to za postanowienie, które jest np. niezgodne z KC
zalezy czy umowa moze "dzialac" bez niego
zalezy kto jest stronami umowy
i tak dalej

zatem moze byc tak, ze cala umowa "poleci"
a może być tak, ze zostanie cała, tylko bez tego jednego postanowienia
a moze byc jeszcze inaczej - w zalezności od tego kto jest stronami umowy

wszystko podlega indywidualnej ocenie.

...nie ma lekko 😉
Czyli "każdy ma rację" 😉

A jak w tym przypadku? Zapis o przejęciu konia za długi jest zgodny z KC?
Znam sprawę, gdzie mimo odpowiedniego zapisu w umowie, dopiero decyzją sądu koń został przejęty za długi. Przy czym koń nie został wydany właścicielowi na czas sprawy, ale tu również sąd przychylił się do wniosku właściciela stajni.
nyelle   buntownik z wyboru
22 lutego 2009 23:51
totez wlasnie-od tego sobie bierzemy prawnika.akurat ta pani prawnik mnie nie przekonuje-zobacz sobie jak bierzesz na raty jakis produkt  np.samochod i masz klauzule ze do czasu splaty dlugu tenze samochod pozostaje wlasnoscia banku i w kazdej chwili moga ci go zabrac jesli sie NIE WYWIAZUJESZ Z UMOWY(czyli np zalegasz z 1 rata), nie placenie za utrzymanie konia jest takim samym nie wywiazaniem sie z umowy!


klauzula "po trzech miesiącach niepłacenia za pensjonat własność konia przechodzi [z automatu] na właściciela stajni" jest dla mnie czystym bezprawiem  🤔 . na szczęście żyjemy w wolnym kraju i nikt takich absurdów nie każe nikomu podpisywać, jak zostało wspomniane (ja właśnie ostatnio NIE podpisałam... )

owszem, jak najbardziej zabezpieczenie w formie "prawa do zatrzymania konia do czasu spłacenia długu" lub "użytkowania konia na poczet należności", ale nie automatyczne "przeniesienie własności".

boswell wstawienie konia do pensjonatu to nie wzięcie samochodu w leasing - nijak się mają do siebie te dwie sprawy, a właściwie powiedziałabym że to dwie dokładnie przeciwne sytuacje.. przede wszystkim koń jest własnością ogólnie pojętej (mniejsza o szczegóły, dzierżawców itd) strony płacącej za pensjonat, a samochód w leasingu - własnością banku, dopóki płacący nie spłaci całej kwoty.

zresztą ogólnie z prawem własności to nie takie hop siup - bo jak wiemy według KC prawo własności to największa świętość 🙂
piszesz też o kredycie pod hipotekę. z doświadczenia (na szczęście nie własnego) wiem, że w przypadku niespłacania rat kredytu pod hipotekę sprawa i tak może się ciągnąć miesiącami i dłużej, chociaż wszystko niby czarno na białym napisane.

pozdrawiam
.
najczesciej zgadzam sie z Tomkiem bo ma rozsadne podejscie do zycia 😉 nie jestem prawnikiem,ale firma czesto korzysta z takich uslug,bo czlowiek nie moze sledzic ciaglych zmian i zawilosci prawnych. A dlugasne umowy nie sa po to zeby cos z kogos wyciagac (najczesciej) a po to zeby sie zabezpieczyc przed wszelkimi ewentualnosciami- np wyludzeniem.Jesli ktos nie potrafi takiej umowy przeczytac to powinien odzalowac 200-300 zl na prawnika ktory wyjasni mu znaczenie tego "drobnym druczkiem". Nie mowie o leasingu a o kupnie samochodu,ale nie o to mi chodzilo,tylko o niewywiazywanie sie z umowy co podkreslilam i to nie drobnym druczkiem,wiec chyba bylo czytelne. Zabawne jest gdy ktos z Was cieszy sie ze"ma jeszcze prawa ktore pozwalaloby automatycznie zabrac konia! "jasne-mozna tylko oszukiwac wlasciciela i to ok? bo przeciez nikt nie mowi o zabieraniu konia za nic,tylko za dlugi!!! Jak w podanym przypadku dzialania wiekszosci duzych serwisow- jesli tam prawo pozwala,to mysle ze i tu tez,tylko wlasnie z sensowna umowa. A ja nie zaufalabym osobie,ktora obrusza sie na podpisanie jakiegokolwiek zabezpieczenia mnie przed nieplaceniem przez nia-widocznie nie jest pewna czy bedzie miala mi ochote placic?Mowicie  swiete prawo wlasnosci-chyba cos sie wam pomylilo-moze za duzo filmow o USA,u nas nie ma czegos takiego-vide przyklad Tomka i nie jeden jeszcze z zycia by sie znalazl...czasami "niestety".
Z tymi długami to chyba nie jest tak bardzo prosto?
Pierwszeństwo mają chyba ZUS,Urząd Skarbowy,banki etc?
Wiem,bo kiedyś ktoś był mi winien kasę. Musiałam załatwiać sprawy przez sąd i do dziś mam tylko wyrok do powieszenia na ścianie w WC bo dłużnik w międzyczasie już nie miał NIC.
ja uwazam, ze jesli ktos ma uczciwe zamiary (pensjonariusz wstawiajacy konia) to podpisze taka klauzule. ja podpisuje tylko w jednym przypadku- jesli za pensjonat moge placic PRZELEWEM lub otrzymam RACHUNEK/FAKTURE lub POTWIERDZENIE na pismie otrzymania ode mnie wplaty na poczet trzymania okreslonego konia w pensjonacie w takim miesiacu i w takim roku. inaczej nie ma mowy. uczciwosc zobowiazuje dwie strony. uwazam, ze to chore jesli ktos kaze podpisac taka klauzule i zgarnia kase do kieszenie na lewo, bez rachunkow, bez podpisow etc. wtedy jak sie trafi na debila to mozna miec klopoty.

edit: poprawka w formie odmiany 😉
boswell prosze, używaj znaków przestankowych bo nie da się czytać takiego słowotoku, a już tym bardziej polemizować 😉


boswell została już upomniana przeze mnie 2 razy. jeśli nie podziała, będą konsekwencje / a.
Zen, trafiłaś w sedno - uczciwość w obie strony. Ja byłam w sytuacji, gdzie to właśnie właściciel pensjonatu nie wywoązywał się z umowy i robił to na tyle pokrętnie, że ciężko było cokolwiek udowodnić. Zabierając konia, oczywiście chodzi o b. krótki czas, nie miałam zamiaru płacić jemu pełnej kwoty. Zagroził nie wydaniem konia. Konia zabrałam i powiedziałam,  że może mnie pozwać do sądu, jeśli sąd określi, że jestem te pieniądze winna, to zapłacę.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
23 lutego 2009 09:36
klauzula "po trzech miesiącach niepłacenia za pensjonat własność konia przechodzi [z automatu] na właściciela stajni" jest dla mnie czystym bezprawiem  🤔 . na szczęście żyjemy w wolnym kraju i nikt takich absurdów nie każe nikomu podpisywać, jak zostało wspomniane (ja właśnie ostatnio NIE podpisałam... )


Taka klauzula jest w umowie, ponieważ niektórzy potrafią przez rok zwlekać z zapłatą za pensjonat. I co właściciel pensjonatu ma zrobić z koniem? Wystawić na mróz bez jedzenia, bo koń ma nieodpowiedzialnego opiekuna? Na boks w stajni z dobrym dojazdem, odpowiedzialną obsługą i miłą atmosferą ludzie czekają w kolejce, a tu taka "zawalidroga" ten boks zajmuje. A tak ktoś nie płaci miesiąc, drugi, trzeci i koń jest przejmowany przez stajnię i trafia np. do rekreacji, gdzie na siebie zarobi. Prowadzenie pensjonatu (i nie tylko), to nie jest działalność charytatywna. Nie stać Cię na konia? Nie kupujesz konia. Sama znam dziewczynę, która swoją kobyłę sportową musiała sprzedać, bo brakowało kasy. I nie zastanawiała się, bo po co targać konia po stajniach i psuć jemu nerwy, a sobie opinię? Jak ma się konia, to trzeba też mieć kasę na tzw. "czarną godzinę". To nie jest kot, który w dobie kryzysu finansowego może przestać jest puszki za 8 zł na rzecz tych za 2 zł.

Z tego, co wiem, u nas wszyscy podpisali taką klauzulę.
boswell prosze, używaj znaków przestankowych bo nie da się czytać takiego słowotoku, a już tym bardziej polemizować 😉
Widze i przecinki i kropki,czego nie mozesz przeczytac?? 😉 Zen masz racje-po to dokladna umowa zeby chronic i ciebie przed nieuczciwym pensjonatodawca, a rekami i nogami sie podpisuje pod Lanka!!
z zabraniem konia za 3 miesięczne długi jest problem z niewspółmierną wartością roszczeń. Zakładając, że pensjonat kosztuje 1000 zł,a  koń 10 000 zł to właściciel pensjonatu dostaje 7 000 zł tytułem bezpodstawnego wzbogacenia się. Jesli już upierać się, że taka konstrukcja jest ok, to należałoby dodać, że konia sprzedają, właściciel pensjonatu odbiera dług ( przykładowe 3 tysiące) plus koszty utrzymania do sprzedaży,a  resztę oddaje byłemu wlaścicielowi konia.
Forta I zaraz dojdzie do tego że jak ktoś nie bedzie mógł kupca znaleść na konia to przestaje płacić za pensjonat a właściciel pensjonatu żeby swoje pieniądze odzyskać będzie musiał szukać kupca i to jeszcze za cene na którą zgode będzie musiał wyrazić zgode właściciel konia, no bo inaczej to by mozna owego konia za 1500 sprzedać swojemu znajomemu.
nie mówię, że to jest dobre rozwiązanie,ale nie wydaje mi się też, żeby przejęcie konia za te średnio 3 tyś zł było słusznym wyjściem. Spróbuję znaleźć jakieś orzeczenia na ten temat, może znajdę coś ciekawego.
z zabraniem konia za 3 miesięczne długi jest problem z niewspółmierną wartością roszczeń. Zakładając, że pensjonat kosztuje 1000 zł,a  koń 10 000 zł to właściciel pensjonatu dostaje 7 000 zł tytułem bezpodstawnego wzbogacenia się. Jesli już upierać się, że taka konstrukcja jest ok, to należałoby dodać, że konia sprzedają, właściciel pensjonatu odbiera dług ( przykładowe 3 tysiące) plus koszty utrzymania do sprzedaży,a  resztę oddaje byłemu wlaścicielowi konia.


A jak Twoim zdaniem określić wartość konia? Nie ma rzeczoznawcy od koni, wartości od przebiegu ani rocznika.
Cena konia jest taka jaką kupiec zapłaci. A sprzedaż na szybko, wg ceny za 3 miesięczny dług uważam za rozsądny. Jak kogoś stać na konia za 10 tyś, to powinien mieć na stajnię. A jak nie, zawsze można znaleźć tymczasowo miejsce za 400-500zł, albo spisać z właścicielem aneks do umowy, że sami zobowiązujemy się w jakimś terminie sprzedać konia, a dług zostanie uregulowany wraz z sprzedażą konia.
.
Tomek J spiszę z Tobą umowę, że mój koń jest wart 50 000zł. I sprzedaj go za tyle. Weź swoje należności za pensjonat a resztę oddaj.
Zresztą w chwili podpisania umowy wartość konia może być inna niż w chwili sporu. Np. różnica w wieku, umiejętnościach lub zdrowiu.
Np. masz konia klasy GP w pensjonacie. Zgodnie z właścicielem stajni ustalacie, że wartość konia jest dość wysoka. Po 2 latach koń ma wypadek klasyfikujący go na kosiarkę. Co z wartością umowną?
.

A jak Twoim zdaniem określić wartość konia? Nie ma rzeczoznawcy od koni, wartości od przebiegu ani rocznika.
Cena konia jest taka jaką kupiec zapłaci. A sprzedaż na szybko, wg ceny za 3 miesięczny dług uważam za rozsądny. Jak kogoś stać na konia za 10 tyś, to powinien mieć na stajnię. A jak nie, zawsze można znaleźć tymczasowo miejsce za 400-500zł, albo spisać z właścicielem aneks do umowy, że sami zobowiązujemy się w jakimś terminie sprzedać konia, a dług zostanie uregulowany wraz z sprzedażą konia.


nie naskakiwać tu na mnie, mówię jak jest.  😉 Właściciel pensjonatu nie może sprzedać nie swojego konia, więc pojawia się kolejny problem. Aneks, o którym piszesz jest sensowny,ale wymaga dobrej woli właściciela konia, a skoro nie płaci za stajnię, to można sądzić, że nie będzie też chciał konia sprzedać.
Forta nie naskakuję, dyskutuję 😉.
Tomku J ja z koleji nie podpiszę, że mój koń jest wart 3000zł. Dla każdego z Nas ten sam koń będzie miał inną wartość.
Pisanie aneksów... hmm chyba trzebaby u niektórych zmieniać wartość średnio raz w miesiącu. Przecież koń w treningu, może w ciągu roku sporo zwiększyć swoją wartość.
Oczywiście to czysta polemika. Koń może zarówno szybko zwiększać jak i tracić na wartości. A w drugą stronę też zakładając nieuczciwość właściciela strach popdpisać umowę o zaniżonej wartości konia.
Np. Wstawiam konia o dużej wartości do stajni. Mam podpisaną umowę, w której wg Twojego pomysłu jest zapis o wartości konia 3000zł. Koń zostaje skradziony (właściciel może mieć w tym udział), ja dostaję odszkodowanie wg wartości konia w umowie a koń zostaje sprzedany z zyskiem.
Dlatego wystrzegałabym się jakichkolwiek zapisów o wartości konia.
Wg mnie umowa, że koń po 3 miesiącach przechodzi na własność właściciela pensjonatu jest uczciwy.
Miesiąc to trochę krótko, w końcu są różne czasy, wypadki losowe i czasem ktoś może nie zapłacić na czas.

nie lepiej pobrac kaucje?
A czy nie jest przypadkiem tak, że są tak czy inaczej nadrzędne rozporządzenia narzucone przez UE, które to "dyktują" możliwości danej umowy? W związku z czym większość aneksów itp. traci i tak ważność? Wiem na pewno że tak jest w prawie handlowym, ale czy w cywilnym też? Zakładam, że raczej tak.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się