PSY

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
23 listopada 2015 09:18
Ostatnie dni moja psina miała aktywne. Nie ma jak to wyszaleć się z border colie.  Niestety mała znów się przeziębiła. Od soboty dostaje kolejny antybiotyk na pęcherz. Wkurzam się bardzo, że znów go dostaje. Taki mały pies a już jest nimi faszerowana. Po ostatniej kuracji mimo włączenia probiotyków i żwaczy ma ciągoty do zjadania kup. Ewidentnie ja to wyjałowiło. Jednak sama wiem jaki to uparty temat zapalenie pęcherza. I niestety to chyba konieczność. We wtorek kontrola. Trzymajcie kciuki, bo zaczynam się martwic.
Może zapalenie było zaleczone, nie zaś wyleczone?
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
23 listopada 2015 09:55
Ostatnim razem było zdiagnozowane mlodzieńcze zapalenie dróg rodnych plus zapalenie cewki moczowej. Mocz sprawdzony z paska (bez badania pod kątem bakterii) i był ok. Dostała 7 dni antybiotyk . Zapalenie dróg rodnych ustąpiło. Niestety po jakimś czasie mała znów zaczęła "kropelkować" i posikiwać . Wiec znów wizyta u weta. Zrobione usg pęcherza i macicy. Nic nie wykazało. Zalecenie antybiotyk plus badanie moczu, które muszę zrobić jutro. Tak obserwuje małą i nie wiem, czy antybiotyk dobrze dobrany. Z własnego doświadczenia wiem, ze fajnie działa furagina. Już przy pierwszej dobie jej stosowania jest poprawa. A tu tego jakby nie ma, bo mała jak sikała tak sika.
AscaiaMyślę, że polsrodkiem może być np aportowanie na lince  😉
Pomiędzy aportowaniem luzem, a aportowaniem przy innym psie?
Możesz manewrowac odległościach, blisko przy znanym psie a potem z dalszą przy obcym w myśl zasady jedno kryterium na raz czyli nie od razu blisko i obcy pies bo to dwie trudne rzeczy. A przy psie blisko pracować ogólnie nad emocjami bez zabawki i potem to łączyć, jest dużo polsrodkow🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
23 listopada 2015 11:23
cranberry, może Cię trochę pocieszę, ale Bułka też miała zapalenie pęcherza w wieku 3 czy 4 miesięcy i pierwsze leczenie antybiotykiem, które trwało tydzień było "skuteczne" do czasu podawania antybiotyku. Po dwóch dniach od odstawienia znów pojawiły się skrzepy krwi w moczu.
Wtedy dostała zastrzyk z antybiotykiem, który miał działac 2 tygodnie i dopiero wtedy ustąpiło.

A tak apropos Furaginy to na początku października trafiłam z krwiomoczem na SOR i trafiłam na mega zajebistego lekarza, który mi powiedział, że takie rzeczy leczy się porządnie antybiotykami, a nie Furaginą 🙁

Możesz podawać małej witaminę C, zakwakszony mocz też pomoże w kuracji 🙂
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
23 listopada 2015 12:15
Jara, odpukać krwi  w moczu nie ma tzn. widocznej gołym okiem.
Mała dostaje preparat na zakwaszenie moczu z dolfosu urinomet. Plus żurawina uro-intyma i suszona zurawina.

W moim przypadku to nawroty zapalenia pęcherza mam od szkoły średniej czyli ponad15 lat 🤔 Brałam cuda na kiju , łącznie ze szczepionkami plus profilaktyka.  Raz było lepiej raz gorzej. Po tylu latach problemu dopiero niedawno udało mi się trafić na lekarza, który przejął się moimi dolegliwościami. Zlecił badania. A w wynikach o ironio nic, tzn obecne e.coli, ale w "normalnych" ilościach. Doszedł do wniosku, ze najwyraźniej to kwestia budowy cewki, że jest delikatniejsza i bardziej podatna na zakażenia. W sumie to dalej się z tym bujam a jak się coś dzieje to ratuje się furaginą. Jeśli chodzi o szybkość działania i efekt  najlepiej  się sprawdza. Fakt faktem , ze tylko raz może dwa miałam krwiomocz.
Ascaia, a ja jestem za tym co mówi Hessa. Piszesz, że w miarę wychodzi w domu - ma wychodzić PERFECT. Wtedy wychodzisz z takimi rzeczami w teren gdzie nie ma psów. Potem między nie zainteresowanych ludzi. Dodajesz jednego znajomego psa w miejscu, w którym samotnie wychodziło perfekcyjnie. Zmieniasz miejsce. Powtarzasz i dopiero w najmniej rozpraszającym miejscu dodajesz kolejnego psa lub całkiem obcego.
Sytuacja, do której doprowadziło rzucanie przy psach to 15 min waszego "szarpania się" i powtarzania komendy. Każde jedno powtórzenie jej bez chęci współpracy psa pali Ci tą komendę. Każde jedno powtórzenie kiedy pies jej nie respektuje to krok w tył i utwierdzenie psa, że wcale nie koniecznie musi oddać.. A to wystarczający powód, żeby jednak tymczasowo sobie jednak utrudnić codzienność - o ile zależy Ci na zrobieniu komendy. Takie jest moje zdanie.


[quote author=Ascaia]
Dzisiaj rano była dobra zabawa - miałam kółeczko. Była Werna, Bruno i jeszcze znajomy sznaucerek. Werna zawsze dobiegnie pierwsza, a dwa pozostałe z radochą goniły za nią. Oddawała kółko bez większych problemów (nawet gdy koledzy próbowali "pomagać"😉. Wręcz byłam dumna, że Werna tak się zachowuje.[/quote] Dopiero w trakcie dołącza blablador, na ogół ze swoją piłką, i wtedy jest wspólne ganianie za zabawkami. Po kilkunastu rzutach (blablador nie ma takiej kondycji jak Werna) jest koniec biegania i idziemy na spacer.
Od kilku dni do tych zabaw dołączył sznaucer i też było ok.

Dobrze rozumiem, że psy robią gonitwy o zabawkę? Typu rzucacie jedną i kto pierwszy doleci? Albo jedno leci z zabawką a drugie za nim? Moim zdaniem sama potęgujesz problem oddawania przy innych psach. Nawet jeżeli czasami jest ok.
Ok, przemyślę jeszcze. Ale sprostuję od razu - nie w domu, a na spacerach. Nie "w miarę", a "jest opanowane", "jest dobre".
Terenu gdzie zupełnie nie ma psów nie ma. I kompletnie nie rozumiem "między niezainteresowanych ludzi"? Jak mam to przełożyć na zabawę w rzucanki? 
Normalnie - bierzesz linkę i idziesz np  pod większy market gdzie chodza ludzie. Rzucasz aporty i aportujesz bez problemu a za rozproszenie robi ludzki gwar. To jest duże rozproszenie dla psa ale i tak będzie mniejsze niż obcy pies. Więc zwiększając bodźce i rozproszenia przy pracy bez psów wykorzystaj chodzących, gadających gdzieś w pobliżu ludzi.

edit.
Ascaia, to co piszę to jest tylko "moim zdaniem". 🙂 To nie znaczy, że mam rację. To nie znaczy, że na pewno zadziała na Twojego psa i wasze problemy. Ja bym tak zrobiła i tak bym Ci poradziła. Czy  spróbujesz i jeżeli tak , to jak to zrobisz - zależy już tylko od Ciebie. I od formy też na pewno będzie zależny ostateczny rezultat. No ale.. póki nie będziesz miała przekonania do metody, to bez sensu ją wprowadzać. Nie zadziała.

A jak z tym ganianiem za zabawkami samopas? Dobrze zrozumiałam?
A potem ewentualnie możnaby próbować przy opanownym psie, który np jest statyczny a nie biega razem z Wetną za zabawką czyli np wlasciciel usadza swojego psa i sobie stoi kilka/naście metrów od Was a ty coś robisz z suką, skupiasz ją na sobie na pracy a jako przerywnik wyciągasz zabawkę.

edit: czy ma ktoś z Was furminator? Naczytałam się  i mam straszny dylemat co lepsze dla szorstkiego psa do wyczesywania podszerstka i martwego okrywowego czy furminator czy trymer grabkowy.
Luz, luz, rozmawiajmy, każda wymiana myśli jest dobra.

Z tym, że ludzie są mniejszym rozproszeniem niż psy to tak nie jest. Nie z Werną. Praca "w cywilizacji" to jest kompletnie inny temat. Duuuuuużo trudniejszy niż to, że jej się raz zdarzyło za mocno nakręcić na zabawkę. Cywilizacja i ludzie są nadal bardzo straszni i to co szkolimy się na pozostałych spacerach to jest druga, długa opowieść. Często nawet zabawka nie daje rady przebić się przez lęki. A aport na większych trawnikach to akurat mamy opanowany równie dobrze jak w wąwozie.

Z ganianiem "zbiorowym" jest tak, że blablador ma swoją zabawkę. Czasem się wymienią. Czasem rzeczywiście zdarzy się sytuacja, że pogoni jedno za drugim do jednej zabawki i to wiem, że staje się sytuacją potencjalnie trudniejszą. Ale to jest układ z jednym konkretnym psem, układ od tych nastu tygodni. One mają już swoją wypracowaną hierarchię, zdecydowanie się lubią, bawią się mając zabawki i bez nich.  I Werna przy nim oddaje zabawki, jest ok.
Od tygodnia dołączył sznaucerek do tych zabaw (też ze swoją piłką) i jest to moja świadoma decyzja kolejnego etapu. I póki co, było ok.
Ale przy innych psach nie ma takich zabaw.
Sobotnia sytuacja była wypadkiem, bo małej szczekaczki nie zauważyłam na czas. Świadomie bym przy niej nie rzucała, co więcej - nawet nie zabierałabym zabawki w jej towarzystwie, bo jej szczekaczkową naturę już znam i wiem, że to Wernę nakręca.
Z tą mała sunią jest ogólnie problem, bo ujada kiedy którekolwiek psy zaczynają się bawić. Większość psów na to źle reaguje - albo na nią burkną, albo przestają się bawić. A ja wiem, że muszę wtedy przypilnować Werny, żeby się nie roznieciła i nie próbowała "robić porządku". Zasadniczo staram się zawsze być w psiej grupie, w której małej nie ma. Trochę szkoda, że właścicielka małej jakby nie widziała sprawy i reaguje z dużym opóźnieniem.
Magdzior William jest wyczesywany właśnie furminatorem. Martwe kłaki dobrze wyciąga jeśli chodzi o szorstki (no, pół szorstki, bo on jest złamany) parsonowy podszerstek i generalnie sprawdza się super. Ale ciężko byłoby mi powiedzieć, co lepsze, bo nie mam trymera grabkowego  😉
Ascaia, jak dla mnie to latanie luzem każdy ze swoją zabawką i wymienianie się motywuje chęć ucieczki i poczucie, że trzeba bronić swojej zdobyczy w pewnych okolicznościach. Nie zawsze uciekanie to tylko fun z tego, że się ścigamy. Czasami to jest rzeczywiste nawiewanie, bo jak dogoni to mi zabierze... Nie szkodzi, że się lubią i że nie ma ścin. Ścina to ostateczność. A te wszystkie razy, kiedy jednak to jest fun? Ednorfiny i przyjemność wynikająca z takiej formy zabawy nie pomoże Ci w wypracowaniu aportu. Twoje zadanie to przekonać psa, że masz wspólny cel i pomagasz mu w polowaniu na aporcik. Że zabawa polega na tym, że można pobiec i to chwycić i jeszce większy fun to z tym wrócić i oddać, by móc polecieć znowu.
Jeżeli Twoja forma wprowadzania kolejnych psów się sprawdza - trzymaj się jej. 
Ja staram się jak ognia takich sytuacji wystrzegać. Jeżeli rzucam obu - tylko w przeciwnych kierunkach i wysyłam pojedynczo. Kiedy druga już wróci. 
Wielopsiowych spacerów luzem od dawna unikam.
Ludzie nie rozumieją, dlaczego jestem przeciwna noszeniu patyków i rzucaniu nawet dwóm psom 1 rzeczy. Szczególne jeżeli mają możliwość ścigania się do tego lub z tym.
Werna jest cała tym, że zabawkę się goni po to, żeby ją przynieść. Ona nie ma innego trybu jak bumerang 😉
Autentycznie nie zdarzyło się jej nie wrócić jak po sznurku po złapaniu zabawki. Nawet to, żeby biegła do mnie łukiem. Ona po prostu od razu wraca dokładnie pod nogi. Co więcej - próbowałam się z nią ganiać/przepychać gdy ma zabawkę w pysku, to ona nie wie o co chodzi. Chciałaby się szarpać, owszem, ale też podaje zabawkę do ręki i dopiero zaczyna przeciąganie. Nie ma czegoś takiego, że dopadnięcie zabawki to szalone bieganie z nią w pysku. Więc to, co Ty określiłaś celem my mamy osiągnięte bez żadnego wysiłku. Dostałam to w pakiecie.

No i wiesz, cały czas podkreślam, że ja tak sobie po prostu mam psa. 😉 Z którym się bawię. Nasze aportowanie to zabawa, a nie szkolenie. 😉

A noszenie patyków to co? (z ciekawości pytam) Tak w ogóle, w ogóle patykom stanowcze NIE! ?
Ascaia, Jeżeli myślisz o psich sportach gdzieś kiedyś może, to jednak warto zainwestować w podstawy. 🙂 Super, że masz w pakiecie powrót - wielu psom to sprawia problem. Masz więc mocno z górki 🙂

Patyki nie, bo....
Raz, że są niebezpieczne - psy lubią chwytać za brzeg, biegnąc przez chaszcze i skacząc przez krzaczory łatwo się nadziać. Moje dziewczyny są zazdrosne. Zazwyczaj to co ma ta druga jest fajniejsze. O ściganko więc łatwo. 😉
Dwa, jeżeli mają pracować w terenie to nie powinno ich ciągnąć do badyli. Bywało, że psy którym rzuca się patyki, nie mogąc znaleźć tego po co zostały wysłane ostatecznie wracały z drągiem. W końcu z tym też się wraca i pańcio też zadowolony. 😉 Wypracowanie schematów jest ważne.
Z tym, że nie krzyczę za noszenie patyków. Nie rzucam. Unikam. Jeżeli pies sam weźmie, to odwracam uwagę piłką/aportem i prowokuję do wypuszczenia patyka. W tym momencie chwalę.
Trzy, są zawsze zamienniki patyków - bezpieczniejsze dla psa. A rzucanie tak jak pisałam wcześniej - przeciwne strony i wypuszczam je oddzielnie.
Unikam scen zazdrości i mchanizmów "bo trawa za płotem bardziej zielona". Fatalnie by wyszło, kiedy pracują psy jednocześnie, wysyłane zostają do wody a potem próbują się wymienić kaczką... 😉 Jeszcze gorzej jak ani jedno ani drugie nie zechce oddać i przypadkiem się podzielą  👀
Cariotka   płomienna pasja
23 listopada 2015 20:06
Magdzior ja kupuje dla Ness furminator a Onyks jest strzyzony 9 mm ostrzem.
Pani wet i znajoma groomerka poleciła mi dla niej właśnie furminator.
Ja jester na nie patykom po tym jak nma fejsie przewinęło się zdjęcie psa, który był przebity patykiem 'na wylot'.... A druga sprawa, że przy takim psie jak Dex jeśli miałby np w lesie traktować każ∂y patyk jako zabawkę to chyba bym zwariowałą tak to mogę kontrolować zabawę, chowam zabawkę i nie ma. W przypadku patyków pies przyniesie kolejny i kolejny i kolejny... widziałam też psa zafiksowanego na szyszkach i kamieniach... bo mu je żucano i potem wyszukiwał tak sobie zabawek.

Zora, Cariotka Dzięki za opinie, właśnie w teorii i trymer i furminator spełnić tą funkcję powinny, musiałąbym popytać jakiegoś fryzjera najlepiej który używał obu, cena podobna więc wybór tym bardziej trudny. Bo Dexia chcę trzymać na takim dłuższym włosie, on sie nie leni nawet jak go przetrzymam więc ta sierść nie jest taka typowa jak u szorstkich tylko chyba jak u Williego łamana, wyrwany, wyczesany wychodzi więc myślę, że przejechanie furminatorem co jakiś czas będzie ok.
to i ja się pochwalę: również mam zarezerwowanego szczeniaka  💃  😜
O! Ewuś co za nowina!!!  💃 Czyżby BC?  😎
Sierra, Zgadza się, będzie BC 😁 ACD stanowczo sprzeciwił się T. Stwierdził, że jak już mamy mieć drugiego psa, w sumie bardziej dla mnie, to jemu ma się chociaż podobać z wyglądu 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
23 listopada 2015 20:38
Ale będzie się działo w wątku  😀
Napisz coś więcej, chętnie na FB co to skąd i jak to tak!!!  😀 💃
ewuś gratulacje 😉  można wiedzieć, z jakiej hodowli i po czym? Może być na PW, jeśli tu nie chcesz 😉
Zora90, poszło PW 🙂
ewuś Gratulacje! i tak jak mówi Wojenka będzie się Tutaj działo, tylko mam nadzieję, że nie poskąpicie (wszyscy spodziewający się szczeniaków) nam relacji i zdjęć.
Dziękuje wszystkim za gratulacje 🙂 O moim brzdącu to pewnie wszyscy tutaj zdążą zapomnieć, zanim pojawi się na świecie 😉 Ale w odpowiednim momencie na pewno się przypomnę.
ewuś, nic nie mówiłaś!! Ale super 😀 Pies czy suczka? I kiedy go odbierasz?
Dzionka, nic nie mówiłam, bo toczyły się u nas w domu dłuuugie dyskusje na ten temat i decyzja ostateczna zapadła niedawno 😉 Suczka, odbieram (o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem) w III kwartale 2016.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się