PSY

Z tym wybieganiem to ja dałam ciała bo od razu trzeba było kupić linę. Teraz zamówiona - będzie jutro. I na pewno trochę bardziej poszalejemy wtedy na spacerze. Ale widzę, że on ma straszną radochę z wąchania i szukania schowanych zabawek więc w tą stronę też chciałabym pójść. Poszperam i poczytam o tropieniu i pewnie włączymy intensywniej do zabaw.

Na razie pospał na swoim posłaniu z nami w pokoju ale teraz zabrał się do kuchni i tam leży. Z tym też jest ciekawy. Bo z jednej strony się nas trzyma, chodzi za nami. Ale jak się wyciszy to czasem się zabierze, tak jak teraz, do kuchni i leży sam. Ile by człowiek dał żeby wiedzieć co to się tam w tej głowie psa dzieje...
Moon   #kulistyzajebisty
07 listopada 2016 20:54
FurryMouse, może po prostu przychodzi "jego pora" na spaćku i idzie w kimono w miejsce, które uznał za swoje wyro ;-)
A odnośnie tych "rytuałów", to Nero bardzo szybko zaakceptował plan dnia - rano czeka aż sie ubiorę i z nim wyjdę, potem szama, potem kimanie do czasu aż nie wrócę z pracy, potem spacer. Popołudnia uzależnione od pogody i planów naszych, ale tak ok. 22, jeśli wcześniej się nie kładziemy, pieseł idzie sam do wyrka i zasypia. Zwłaszcza rano - jak zmienić kolejność spacer / jedzenie to bywa, że nie wie sam co ma robić - czekać na michę, czy na wzięcie smyczy.
Śmieszne, bo to trochę jak z dzieckiem - jak są dni wolne od pracy i zostajemy w domu, czyli siłą rzeczy pies nie śpi od tej 7:30-14, to potem pada wcześniej, a jak w międzyczasie jakieś "emocje" są - hasanki w lesie, albo z innymi psiakami to już w ogóle  😉

mundialowa, proszę Cię bardzo - Pan Pies na kanapie, na kocyku ofc 😉
Ty swojej też coś żydzisz, więc do roboty, fotki proszę! :P

Moje psy od trzech i dwóch lat są na barfie i wpieprzają drobiowe kości aż miło, więc nie powielajmy może tu na r-v mitów typu "pies absolutnie nie może jeść drobiowych kości". Otóż może i podanie ich naprawdę nie wymaga odwagi, tylko a) muszą to byc kości surowe, b) pies powinien być przyzwyczajony do surowizny (inne pH w żołądku niż na suchym)
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
08 listopada 2016 06:21
Moja mała chyba przechodzi coś w stylu bunt dwulatka. Na spacery nie, zabawa na podwórku nie. Szarpanie czasem tak, czasem nie. Dziś rano  zacieła się za bramą podwórka.  Nie wytrzymałam i poszłyśmy do domu . Zamiast 40 min. spaceru było jedynie siku. Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach kiedy pies zacina się na spacerze i nie chce isc ani w prawo, ani w lewo ani do przodu czy do tyłu eh?

Przy okazji chciałam polecić puchy hermmanns bio. Młoda wcina je od kilku dni i kupy są zwarte, zdecydowanie mniejsze niż na lukullusie. Brak przelewania i burczenia w brzuchu. Suka nie puszcza mega smierdzących bąków. Smakowita, pachnąca  "dobrym jedzonkiem" - micha wylizana do zera w tempie światła.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 listopada 2016 07:49
cranberry, to ja mam ten "bunt dwulatka" od jakiś czterech lat  😁
Poranne i wieczorne spacery nie istnieją. Jest siku przed bramą i powrót do łóżka 😉
Hiacynta, zaniepokoiłam się, bo dla mnie tylko istotne, że Furry ma psa u siebie dwa dni. Nie zna go. A po schroniskowcu raczej można się spodziewać dość intensywnego pochłaniania jedzenia. W dodatku psiak niewielki rozmiarami. Nie ryzykowałabym podawania kości drobiowych, które mogą narobić sporych problemów. Tak naprawdę to żadnych kości bym na razie nie podawała.

O kościach drobiowych słyszałam i nie planowałam dawać. Całe zamieszanie przez to, że źle się wyraziłam, bo tam kości jako takiej nie ma w tym smaczku.
Je całkiem spokojnie, w normalnym tempie (porównujac np do schroniskowego psa rodziców TŻ).
Co do rytuałów ja mam wrażenie że on to po prostu jeszcze wszystko przeżywa i musi sobie w głowie poukładać. Dlatego czasem nie wie co ze sobą zrobić. Ja miałam w głowie jakąś różową wizję że on już pierwszego dnia skuma że jest tak super bo jest w domu, ma swoich ludzi, ma zabawki i w ogóle rzyganie tęczą. I dlatego tak mnie boli ten jego smutny wzrok czasami. Bo ja przecież dla niego jak najlepiej a on taki smutny! Ale dociera do mnie powoli, że na to potrzeba czasu. I nic więcej zrobić nie mogę "na już".
Moja mała chyba przechodzi coś w stylu bunt dwulatka. Na spacery nie, zabawa na podwórku nie. Szarpanie czasem tak, czasem nie. Dziś rano  zacieła się za bramą podwórka.  Nie wytrzymałam i poszłyśmy do domu . Zamiast 40 min. spaceru było jedynie siku. Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach kiedy pies zacina się na spacerze i nie chce isc ani w prawo, ani w lewo ani do przodu czy do tyłu eh?

Przy okazji chciałam polecić puchy hermmanns bio. Młoda wcina je od kilku dni i kupy są zwarte, zdecydowanie mniejsze niż na lukullusie. Brak przelewania i burczenia w brzuchu. Suka nie puszcza mega smierdzących bąków. Smakowita, pachnąca  "dobrym jedzonkiem" - micha wylizana do zera w tempie światła.

Lil ani razu nie miała buntu dwulatka.
Jak będzie miała to zapiszę to jako święto...
[quote author=cranberry link=topic=32.msg2613065#msg2613065 date=1478586083]
Moja mała chyba przechodzi coś w stylu bunt dwulatka. Na spacery nie, zabawa na podwórku nie. Szarpanie czasem tak, czasem nie. Dziś rano  zacieła się za bramą podwórka.  Nie wytrzymałam i poszłyśmy do domu . Zamiast 40 min. spaceru było jedynie siku. Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach kiedy pies zacina się na spacerze i nie chce isc ani w prawo, ani w lewo ani do przodu czy do tyłu eh?

Przy okazji chciałam polecić puchy hermmanns bio. Młoda wcina je od kilku dni i kupy są zwarte, zdecydowanie mniejsze niż na lukullusie. Brak przelewania i burczenia w brzuchu. Suka nie puszcza mega smierdzących bąków. Smakowita, pachnąca  "dobrym jedzonkiem" - micha wylizana do zera w tempie światła.

Lil ani razu nie miała buntu dwulatka.
Jak będzie miała to zapiszę to jako święto...
[/quote]

Cyborgów nie bierzemy pod uwagę 😉. Mój właśnie chyba zaczął etap dojrzewania. W szybkim tempie (tydzień, dwa) weszła głuchota, bierny bunt i koszmarne nakręcenie na zapachy 😉.  W sumie to całe szczęście, że w końcu zaczął dojrzewać bo podejrzewałam go już o brak cech konkretnej płci hahah 😉
To spróbuje wgrać jej inny system albo cały procesor wywalić.  😵
U mnie bunt objawił się wczoraj głuchotą totalną, w skutek której mamy dziurę na psich plecach... 😵

Moon, jaki on rozkoszny! 😍 A mojej nie żydzę, tylko zdjęcia mam na telefonie, a na rv siedzę w pracy i nie mam jak zrzucić na firmowego kompa, żeby pokazać. 😉
maluda, no ja myślę  😀iabeł:


Wątpię, aby to zadziałało.  🤣
Moje psy od trzech i dwóch lat są na barfie i wpieprzają drobiowe kości aż miło, więc nie powielajmy może tu na r-v mitów typu "pies absolutnie nie może jeść drobiowych kości". Otóż może i podanie ich naprawdę nie wymaga odwagi, tylko a) muszą to byc kości surowe, b) pies powinien być przyzwyczajony do surowizny (inne pH w żołądku niż na suchym)

Łał. Jestem pod wrażeniem. Serio. Tak jak kotom grozi z wieprzowiny Aujeszky.
Psom nie można podawać drobiowych KOŚCI DŁUGICH, które są puste, pozostałe, jak najbardziej można.
Więc jeżeli nie miałaś przyjemności operowania psów po podawaniu takich kości, surowych to już w ogóle level hard, to daruj sobie dobre rady w tym stylu.
Ja to chyba wszystko zacznę spisywać...
Dyletantom pod tytułem "a mój pies je tak 5 lat i żyje" serdecznie za dyskusję z góry dziękuję.
Pokemon -taaak, a Ty jako przykładny lek vet pewnie polecasz klientom RC...
Hiacynta, ale te długie kości, jak je zaczniesz gryźć, nawet sama  😉 pękają wzdłuż tworząc długie ostre kawałeczki, coś jak szpilki, ości. I dla psa i dla kota będą ryzykowne. Sto razy zje i nic się nie stanie a sto pierwszy wbije mu się w ścianę p.pokarmowego.
I weterynarze, jako osoby do których właśnie trafiają te zwierzaki z wbitymi kawałkami kości, naprawdę wiedzą co mówią. Albo masz szczęście, albo masz psy, które powolutku i dokładnie mielą kości, zanim je połkną. Albo i jedno i drugie. Tak czy inaczej podawanie zwierzakom takich kości to ryzyko. I tyle.
I nie ma się o co wściekać.  🙂
Wtrącę się z moją podziurawioną bidą... 🙁
Moon, póki co mój psiak wygląda właśnie tak:
Hiacynta, ale te długie kości, jak je zaczniesz gryźć, nawet sama  😉 pękają wzdłuż tworząc długie ostre kawałeczki, coś jak szpilki, ości. I dla psa i dla kota będą ryzykowne. Sto razy zje i nic się nie stanie a sto pierwszy wbije mu się w ścianę p.pokarmowego.
I weterynarze, jako osoby do których właśnie trafiają te zwierzaki z wbitymi kawałkami kości, naprawdę wiedzą co mówią. Albo masz szczęście, albo masz psy, które powolutku i dokładnie mielą kości, zanim je połkną. Albo i jedno i drugie. Tak czy inaczej podawanie zwierzakom takich kości to ryzyko. I tyle.
I nie ma się o co wściekać.  🙂


tunrida-  ale ja nie gryzę surowych kości drobiowych! Psy na barfie doskonale trawią surowe kości drobiowe, cały barfowy świat stoi surowymi kośćmi - też drobiowymi...
mundialowa co się stało?

My uskuteczniamy spacery wieczorową porą i muszę ze smutkiem przyznać, że jak dotąd to jestem jedyną osobą, która zakłada psu odblaski i jeszcze sama je ma.
maluda, w poniedziałek wieczorem Brandy biegała z psią przyjaciółką, dopadła je głuchota i na moment zniknęły nam z oczu, po czym usłyszałam szczekanie i piski Brandy. Wróciły przerażone, jej przyjaciółka szczekała ostrzegawczo jeszcze dłuższą chwilę. Z właścicielką tej drugiej psicy obejrzałyśmy je do chodnikowej latarni, ale nic nie znalazłyśmy. Po chwili dziewuchy bawiły się już normalnie, jak gdyby nigdy nic. Dopiero w domu zobaczyłam, że mój dzieciak ma ranę na plecach i guza w okolicy miednicy. Nie była to wielka rana, więc wetka kazała tylko pryskać octeniseptem. Niestety w nocy Brandy ciągle lizała ranę i ta nie miała możliwości zaschnąć, więc wczoraj była pierwsza wizyta - wygolenie, przemycie i zastrzyki - przeciwbólowy i antybiotyk. No i pies został zapakowany w kołnierz... Dziś byłyśmy na kontroli i wetka mówi, że wygląda to nieźle. Psica dostała kolejne dawki zastrzyku i antybiotyk do podawania w domu. Kontrola w poniedziałek i do tego czasu pies ma mieć ograniczony ruch i oczywiście chodzić bez przerwy w kołnierzu, którego szczerze nienawidzi. I nas również... 🙁

A co do wieczornych spacerów i odblasków, to my mamy obrożę świecącą i na szczęście sporo właścicieli zdecydowało się zamówić takie same. Mamy teraz osiedlowe dyskoteki wieczorem na trawnikach. 😀

edit. dopisek.
mundialowa-  coś je zaatakowało, czy raczej się pogryzły między sobą? 🙁 biedny abażurek!

Mogła też wpaść w jakiś krzak bądź coś innego, a w akcie paniki - szarpnęła się i zraniła, chociaż guz sugeruje upadek.
Ale będzie dobrze! Minie tydzień i wszystko wróci do normy. Lil miesiąc temu, najpewniej w zabawie z kolegą, przecięła sobie opuszkę. Wygoiła się perfekcyjnie i szybko. Pewnie myślicie, że pies nie chciał chodzić na spacery...? Błąd. Ona nie widzi granicy, trudno z nią "rozmawiać" w ogóle na ten temat.

Hiacynta, coś na nie napadło. Jeśli między psami istnieje przyjaźń, to właśnie między Brandy a Zuzią. Zuzia słysząc piski Brandy poleciała za nią, "przyprowadziła" ją z powrotem do nas, a potem ostrzegawczo szczekała jeszcze dłuższą chwilę, więc obstawiam, że gdyby mogła, to broniłaby Brandy (zwykle, gdy inny pies za bardzo interesuje się Brandy, to Zuzia zaraz wkracza do akcji i jej broni). Niestety nie wiemy, czy był to inny pies, czy lis, bo i lisy były ostatnio widziane na osiedlu...

maluda, też obstawiałam krzak, bo nie słyszałam innego zwierzęcia, ale wetka twierdzi, że jest to rana wyszarpana zębami.
A co do zrozumienia własnej sytuacji przez poszkodowane psiaki, to w pełni rozumiem. Brandy też już chce szaleć i nie może pogodzić się z tym, że dziś znów nie pójdziemy do Zuzi. 🙁 Na szczęście teraz śpi po podanych lekach, więc kolejny wieczór może jakoś przeżyjemy.
mundialowa doskonale Was rozumiem, ja od prawie trzech tygodni męczę się z odczynem. Najpierw sącząca się ropa, potem otwarta rana, aktualnie dwa dużę zaschnięte strupy i łysy, wygolony placek na łopatce... Z tym, że to takie miejsce, że wylizać nie sięga, ale rozdrapuje tylną nogą- więc chodzi w grubej skarpecie  😁
Jakby Cie to zaciekawiło to mam całą dokumentację gojenia  🤣
Hiacynta, coś na nie napadło. Jeśli między psami istnieje przyjaźń, to właśnie między Brandy a Zuzią. Zuzia słysząc piski Brandy poleciała za nią, "przyprowadziła" ją z powrotem do nas, a potem ostrzegawczo szczekała jeszcze dłuższą chwilę, więc obstawiam, że gdyby mogła, to broniłaby Brandy (zwykle, gdy inny pies za bardzo interesuje się Brandy, to Zuzia zaraz wkracza do akcji i jej broni). Niestety nie wiemy, czy był to inny pies, czy lis, bo i lisy były ostatnio widziane na osiedlu...


Kurde - to pewnie mogło być jakieś dzikie zwierzę, gdzieś w krzaczorach... notabene, nie dalej niż wczoraj widziałam u siebie - niemal w centrum miasta - lisa,
Oby się dziewczę szybko wylizało!
U nas również łażą lisy. W poprzednim miesiącu spotkałam jegomościa w lesie, potem (innego już) u koni, a ostatnio widuje jakiegoś przy Tesco.
Wow, nie straszcie tymi lisami. U mnie zające po parkach latają ale lisa jeszcze żadnego nie widziałam.
mundialowa, Zora90 zdrowia dla psów! Niech się goi, jak na psie 🙂

U nas zmiany, pies dostał całe mieszkanie do dyspozycji i zostawiony na ponad godzinę zaszczekał tylko kilka razy. Władował się oczywiście na łóżko. Ale najważniejsze, że jest spokojniejszy.
Mieszkamy aktualnie na całkiem nowym osiedlu, na skraju miasta, więc mamy i lisy między blokami i... sarny, kuny i inne takie.
Na szczęście rana goi się ładnie, tylko pies mi już świruje w domu. Szlaban na hasanie mamy do poniedziałku i boję się, że niedługo psica rozniesie chałupę lub zamęczy kota. Poradźcie, jak ją zająć? Wszelkie kongi, zabawki, szukanie żarcia zajmuje ją na chwilę, ona po prostu potrzebuje się wybiegać. 😵

FurryMouse, moja Brandy też lepiej się czuła w pierwszych dniach, gdy sama mogła wybrać, gdzie spędzi samotne godziny. Oczywiście ma pewne ograniczenia i nie wszystkie pomieszczenia zostawialiśmy/zostawiamy otwarte, ale mając do wyboru salon, kuchnię i sypialnię jest dużo spokojniejsza. A i tak zawsze wybierze sypialnię, gdzie ma najwięcej naszych rzeczy, wśród których się zakopuje i idzie spać. 😉
Zamówiłam sobie obrożę z adresówką, którą tutaj polecałyście z Furkidz. Na drugi dzień pękło nam zapięcie. Możliwe, że trafił nam się jakiś wybrakowany egzemplarz 🙂

Z moim sierściuchem jesteśmy na etapie poszukiwania karmy, którą nie będzie pluł na lewo i prawo  🙄 W razie wu jedziemy do weta na dniach, żeby sprawdzić czy przyczyną takiego "focha na jedzenie" nie są jakieś problemy z żołądkiem, jelitami czy coś innego.

Polecicie coś na osad nazębny?  🤔

Graffi poznaje okolice, póki co na smyczy, bo jednak jeszcze mam obawy do puszczania go luzem 🙂
Być może była to kwestia słabego zapięcia (jakaś wada fabryczna), bo ja nie znam osoby, której by to pękło. Oczywiście ma prawo to tylko plastik, ale mimo wszystko. Wymieniasz?
Na osad nazębny nic nie polecę, bo jak na razie nie mam tego problemu. Moja starsza suka kiedyś miała ściągany, ale to kamień już. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale wet sugerował dużo kości (nie pamiętam kontekstu, wybaczcie) itd.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się