PSY

falletta, ja nie wiem, wolę obcinaczkę, a frezarkę jak trzeba na wykończenie.
No, ale Borzoj ma stopę jak kot, długi palec i mega długi pazur, totalnie inna stopa niż owczar.
Jak miałam dobermana czyli stopa klasyczna także to wogóle nie obcinałam nic, bo się ścierały same.
Po paznokciach też można poznać czy pies nie odciąża łapy jednej, ale to tak napisałam jako przypomnienie.
Mój bardzo nie lubi uczucia przycinania pazura, jak się zaciskają obcinaczki, ale frezarkę lepiej toleruje 😉 Niektórzy też mówią, że od trzymania pazurów cały czas króciutko przyciętych cofa się macierz w środku, ale nie wiem, czy to prawda, no i nie każdy chce takie super krótkie pazury. No ale jeśli ktoś chce próbować, to łatwiej to osiągnąć frezarką.
Dzięki za odpowiedzi
Może faktycznie ma to sens przy jakiś przypadkach 🙂
Coriolania, tak to prawda, im dłuższe tym dłuższa macierz.
Póki co mogę napisać, że frezarki jeszcze nie przetestowałam, bo dopiero ładują mi się do niej baterie, ale oprócz frezarki zamówiłam też nowy obcinacz, taki zwykły, duży, firmy trixie. No i jestem pozytywnie zaskoczona, bo tak jak pisała Coriolania, mój pies należy do tych nielubiących uczucia obcinania, ale ten obcinacz ma dość cienkie ostrza, co powoduje, że moment przycinania jest chyba mniej nieprzyjemny dla psa. W każdym razie po raz pierwszy u tego psa udało mi się przyciąć wszystkie pazury, łącznie z wilczymi, za jednym podejściem i z względną akceptacją suki 😀. To dla nas naprawdę niezły wyczyn, bo to był schroniskowy, na wpół dziki pies, który pierwsze 2 noce w mieszkaniu, próbował się wydostać z niego przez okno, a w ciągu dnia siedział schowany w swojej budce 😉.
ajstaf, mam właśnie taki czarny Trixie i mój Borzoj , narcyz przeczulony na swoim punkcie daje radę obcinać.
Perlica, mój poprzedni miał trochę grubsze ostrza i jakoś to obcinanie, to była dla mnie droga przez mękę. Gdybym wiedziała, że z nowym pójdzie tak gładko, to bym pewnie nie kupiła frezarki 😉.

Baterie mi się już naładowały, na dźwięk frezarki suka zwiała do budki, ale dała się z niej zawołać i doszłyśmy do tego, że mogłam trzymać koło niej włączoną frezarkę. Do piłowania pazurków jeszcze chyba daleka droga przed nami.
ajstaf, poczytaj sobie o treningu kooperacyjnym / medycznym. Bardzo to fajnie działa.
ajstaf, ja używam frezarki do piłowania całych pazurów. Mój pies toleruje ją znacznie lepiej niż obcinanie. Przy cażkach stresował się i potrafił gwałtownie wyszarpnąć łapkę w momencie zaciskania ciążków a ja się bałam, że go przez to skaleczę. Trzeba było go mocno trzymać, więc w pojedynkę nie dało rady.

Frezarkę toleruje lepiej, nadal bez entuzjazmu, ale się nie wyrywa i dużo mniej go to stresuje. Kładę go na plecach między moimi nogami i powoli piłuję. Ja też czuję się dużo pewniej, gdyż ma czarne pazury a frezarką skracam sobie pazury po kawałeczku. Osobiście zdjęłam tę osłonkę i piłuję gołą frezarką. Przy piątym pazurze zdarzyło mi się ze 2 razy wkręcić ją we włosy, ale moja nie jest aż tak mocna, żeby wyrwać włosy, po prostu się zatrzymuje. Nawet wkręcenie kłaków było dla mojego psa mniej stresujące niż cążki 😉
nagana, nowy obcinacz pies uznał za całkiem znośny, więc nie jest źle. Z frezarką miała dziś pierwszy kontakt w życiu i bez włączania daje sobie wkładać pazurki w osłonkę i nie ma z tym problemu, boi się jej dźwięku. Powoli się z tym pewnie oswoi. Choć nie sądzę żeby położenie jej na plecach między nogami było możliwe, ona nie lubi się czuć "osaczona" i raczej ważne jest dla niej poczucie, że w każdej chwili może odejść.
epk, kiedyś już trochę o tym czytałam i częściowo stosuję. Z obcinaczem się bardzo długo zaprzyjazniałyśmy bez obcinania i doszłyśmy do obcinania 5-6 pazurków przy jednej sesji (tym starym obcinaczem, z tym nowym poszło o wiele lepiej). Generalnie z nią się nie da niczego zrobić na siłę. Na samym początku nawet nauka zwykłego "siad" była możliwa tylko na dworze, bo w domu na ograniczonej przestrzeni to już była za duża presja dla niej.
Teraz to naszą największą bolączką są inni ludzie. Generalnie boi się ludzi; na dworze nie przeszkadzają jej dopóki się nią nie interesują specjalnie, więc z tym jest ok. Ale jednak fajnie byłoby mieć komfort, że w razie jakiejś awarii da się komuś innemu wyprowadzić na spacer, czy będzie się czuła w miarę komfortowo jak ktoś nas odwiedza w domu. Niestety żeby zaakceptowała kogoś obcego czy nawet kogoś, kogo już trochę kojarzy, to albo ta osoba musiałaby być bardzo ogarnięta w pieski, albo najlepiej musiałaby na kilka dni zamieszkać z Figą. Miałam już kilka różnych psów, w tym amstaffkę z agresją lękową, ale Figutka jest jedyna w swoim rodzaju 😉.
ajstaf, z pozycją to jasne zależy od psa. Mi akurat tak nawygodniej, bo jest mały i "do góry nogami" po prostu lepiej widzę co robię. Też do pozycji na boku lub właśnie na plecach był już przyzwyczajony przy okazji innych zabiegów pielęgnacyjnych.

Ja przed pierwszym użyciem frezarki poświęciłam około tydzień na oswojenie z dźwiękiem. Na początku po prostu włączałam ją na chwilę w obecności psa i dawałam smaczka. I tak kilkanaście razy dziennie, stopniowo coraz bliżej psa i na dłużej. Mimo, ze jakoś niespecjalnie przepada za samym piłowaniem pazurów, to jak włączę frezarkę to zawsze przylezie sprawdzić czy coś dostanie 😉
Może uda mi się wstawić zdjęcie czarnuli, bo chyba jeszcze jej tu nie było
20220116_142814.jpg 20220116_142814.jpg
nagana, Figa pewnie też się przyzwyczai do tego dźwięku, dopiero startujemy 😀
kamma Ban permanentny
25 lutego 2023 15:40
Post został usunięty przez moderatora
Za ten post użytkownik otrzymał: Ban permanentny
Komentarz moderatora: spam
Opiszę swoje spostrzeżenia, bo teraz trochę służbowo jeżdżę po różnych krajach i tak sobie myślałam, że z wieloma właścicielami psów w PL jest coś dziwnego.

Otóż teraz siedzę sobie w Grecji, nie części turystycznej. Jest tu mnóstwo ogromnych psów w mieście, większość pewnie bezpańśkich, ale psy są zadbane, mają ładny włos, więc są pewnie karmione całkiem nieźle.Te psy sobie leżą, chodzą, nikogo nie atakują, nie biją się między sobą i nie atakują tych na smyczach. Żaden nie drze japy , nie jest pobudliwy, dogaują się jak widać między sobą. Owszem są też właściciele z psami rasowymi na smyczach.
Ja rozumiem, że u nas wiele psów to psy rasowe to może mają inne cechy niż te "bydlęta", ale ludzi ci mają tu też psy rasowe, choć w mniejszości.
Widziałam też BOSa który biegł przy rowerze właściciela, normalnie w mieście.
W naszym kraju ludzie osiągnęli jakiś serio dziwny level, co obserwuje chodząc z moimi psami. Chodzą na szkolenia niby, ale nie odróżniają podstawowych sygnałów psich ani psiego języka.
Wychodzę z moimi psami na łąkę na środku niczego zazwyczaj na popołudniowy spacer, wiadomo przyjeżdżają tam ludzie puszczać psy luzem, bo to nie miasto, ani wieś. Przyjeżdżają też ludzie konno pogalopować , bo to jedyna prosta w okolicy gdzie można , a blisko jest pensjonat koński.
Ostatnio była babka i jej maż z jakimś młodym samcem pointera/spaniela/ Małego munstendlera czy coś w ten deseń. Puszczony luzem, z daleka po postawie przypuszczam ze samiec, więc biorę mojego samca na smycz, bo wielki, grzeczny, ale nie znam ludzi, no ale suczki nie zapinam, bo grzeczna, uległa , malutka i junior jeszcze, no i podchodzi zawsze w odległości tylko do psa jak nie zna i wącha z daleka, jak nie ma klimatu do zabawy to odchodzi albo usiądzie i patrzy z odległości zawieszona jak iphone🙃
No i ta babka łapie tego swojego pieska za obrożę, ma obłęd w oczach, wrzeszczy jak opętana jego imię, ciągnie go jak nienormalna żeby przypadkiem nie podszedł do mojej. Na co jej mąż widzę, że mega zrezygnowany, mówi do mnie takim spokojnym tonem: może Pani pójść w drugi koniec łąki? Ja mówię, że jasne, poszłam na drugą stronę.
Jednak pół dnia sobie myślałam, czy ta babka jest opętana czy co znią? Przecież ten jej pies za moment będzie pewnie agresywny, bo nie kuma takiej paniki bez żadnego powodu.
Ludzie chyba nie kumają, że swoim napięciem robią z psów wariatów, czy co?

Jak chodzimy na wybieg, z kolei rano, stałą ekipą to jest tam spora grupa samców w podobnym wieku. Znają się, ale zdarza się, że się poprztykają czasami, bo jeden znajdzie sobie jakiegoś syfa do zjedzenia ( jest tam wielki kompostownik ) , drugi podejdzie sprawdzić i skoczą na siebie, bo to jednak samce.Przegląd ras: labek, bulterier, wyżeł, holender, mój, husky bo reszta to suczki, nigdy nie zrobiły sobie krzywdy, znają się i nikt nie wpada w panikę, one zaraz przestają, bo same umieją sobie przetłumaczyć: hej to mój syf i zjem go sam.

Dlaczego ludzie psują komunikację między gatunkową? Robią ze swoich psów ułomne osobniki, które potem nie umieją się komunikować między psami normalnymi i sami kreują problemy.

Czy ktos próbował tego?
https://www.facebook.com/piesotto/

Skład ma fajny, opisany, ale jakoś mam mieszane uczucia.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
07 marca 2023 00:58
Pytam jeszcze raz, bo moze zaginelo w gaszczu postow o obcinaniu pazurow:

Ma ktos doswiadczenie/przechodzil przez dysplazje lokcia u swojego psa?

Mamy potwierdzony odlamek kosci w stawie lokciowym
Następna historia u mnie na wiosce, kilka domów dalej mieszka Chow-chow i jest na tej ulicy też Shitzu. No i Shi był na smyczy, a Chow bez, rzucił się na Shi i wygryzł mu odbyt ( swoją drogą nie wiedziałam że Chowy są takie agresywne) , bo to nie było zwykłe straszenie.
Shi miał operację, no ale do końca życia prawdopodobnie trzeba będzie mu wyciskac kał, rehabilitacja itp. Włąściciel Chow, zresztą nie jakiś recydywista a prawnik, zapłacił za operację i powiedział babce , że ani grosza od niego już nie wyciągnie🙈
Babka zamiast pójść do sądu, to się boi gościa, bo jest prawnikiem no i taka historia, steroryzowana na własnej ulicy.
Perlica, chow chow to są ostre psy. Mają wygląd pluszaka ale to pozory. Znakomita większość ma duży problem z innymi psami. Do tego mają silny instynkt łowiecki i taki mały biegający shitsu to może być niezła gratka.
Potwierdzam, mój pies na poprzednim osiedlu też miał ostrą spinę z chow chow. Wystarczyło, że jeden drugiego zobaczył parenaście metrów dalej i już najeżone oba -.- Oczywiście właściciel tamtego był idiotą, bo nie rozumiał dlaczego chcę od niego przechodzić jak najdalej, więc parę razy widziałam jak jego się rzuca na smyczy na mojego, co dla Skalpela było tylko zapalnikiem...
Nie wiem czy to przez niego, ale ogólnie zauważyłam, że Skalpel jest psim rasistą - wszystko co rude i kudłate (chociaż to nie wymóg akurat) - jest dla niego od razu podejrzane i trzeba być osttrożnym, najlepiej strasząc z daleka xD
epk, no nigdzie nie biegał, bo był na smyczy. A ten Chow biega bez smyczy.
Wiem, że to psy pierwotne, ale nie sądziłam że taka mała kulka może tak użreć takiego malucha, że masz po psie.

Becia23   Permanent verbal diarrhoea
07 marca 2023 21:39
No, chow chowy takie małe to nie są...

Czy to nie jest też tak, że większość ras z tych krajów Azji (akity, itd.) ma problemy z agresją, bo częściowo oryginalnie były hodowane do walk ze zwierzętami, między sobą, itd?

Swoją drogą Perlica, nie do końca pojmuję Twoje poglądy. Raz się opowiadasz za tym, żeby psy biegały luźno i żeby się nie wtrącać między psie relacje i dać im się samym między sobą rozliczać, a z drugiej masz pretensje, że pies rasy agresywnej lata luźno i tak załatwił mniejszego psa?

Psy w Grecji to inna para kaloszy, bo po prostu są psami, które praktycznie mieszkają na ulicy i są po prostu spokojne, fizycznie i intelektualnie zaspokojone. Psy domowe wychodzące na spacery to zupełnie inna planeta pod względem dążenia do zaspokojenia potrzeb i szukania stymulacji.

Pozwalanie psu na kontakt i własne porachunki ze wszystkimi innymi psami sprawdza się tylko wśród ras mega uległych i unikających konfliktu. Niestety jeśli masz w tej mieszance terriery, TTB, itd., to nawet najmniejsza spina może się przerodzić w pełną walkę na śmierć i życie, i nawet jedna najmniejsza spina może w psie pstryknąć guziczek do reaktywności do innych psów już do końca życia. Uwierz mi, że wystarczy jeden nawet niewinny konflikt. U TTB to jest zachowanie bardzo silnie samo nagradzające.

Super że Tobie nie przeszkadza, jak inne psy podchodzą do Twoich i jak Twoje idą się napieprzać z innymi, ale nie wszyscy właściciele tego chcą. Ja np. na spacerach zajmuję moje psy aportami, itd., moje psy do innych nie podchodzą bo są skupione na mnie. I nie chcę, żeby inne psy do moich podbiegały, zaczepiały, męczyły, ganiały, kradły zabawki (ile to my się nabiegaliśmy próbując odebrać ukradzione piłki...)

Psy luźno latające podbiegające do każdego innego psa i właściciele którzy w ogóle nie dają im zajęcia to moja największa zmora w próbach nie włączenia agresji do innych psów w mojej stafficzce...
Becia23, czytaj ze zrozumieniem, pozwalam psom na załatwianie między sobą tzn samcowi z innymi samcami w znanej grupie, bo znają się te psy od początku, bo codziennie rano chodzą w tej samej bandzie.
I nie są to psy małe, bo są to różne rasy, wręcz mieszanka wybuchowa, ale te samce są normalne i ludzie też są całkiem zwyczajni.
Serio uważasz,że opowiadam się za zagryzaniem psów? Na pewno nie.
Mam fioła na punkcie psów, które są agresywne i puszczone samopas, zresztą wielokrotnie opisywałam tu akcję z panem z więzienia co puszczał samopas mix ON, który zagryzł sąsiadce psa.
Chyba widzisz różnice w tych sytuacjach ?
Jeśli tego nie rozróźniasz to nie ma co dyskutować.

Co do Grecji to chodziło mi dokładnie o to co napisałaś,w punkt ! wynika z tego,że to my właściciele robimy z psów debili.
Perlica, nie chodzi o to, że biegał z prędkością światła ale ogólnie poruszał się. Chyba nie stał na tej smyczy w miejscu. No to potrafi wystarczyć.
Chow chow to takie małe nie są. O ile pamiętam to 50cm w kłębie i plus minus 25kg, to już średniej wielkości pies. Plus są to psy, które długi czas były używane do walk psów.
epk, czyli miał prawo wygryźć odbyt temu pieskowi bo ten się ruszał?
Szedł na spacer, to chyba logiczne, że się ruszał, tyle że na smyczy.
Mam 2 borzoje, psy hodowane do zabijania tego co się właśnie rusza i ucieka, ale nie kojarzę by moje coś takiego wogóle chciały zrobić. Nie są debilami i odróżniają zwierzynę od psa domowego, ba nawet od kota.
Tak czy siak dla mnie to nie tłumaczy zachowania tego psa.

Malutkie są wg mnie, bo mam Borzoja 🤣
Perlica, nie o to chodzi, że miał czy nie miał tylko byłaś zdziwiona, że chow chow są agresywne - no są. I tyle. Takie psy się prowadza na smyczy / lince. Nie odnoszę się do tego czy miał prawo tylko do twojego zdziwienia wynikającego wg mnie z nieznajomości rasy.
Borżoje nie były hodowane do walk psów.

A co do psów w Grecji - no to są kompletnie inne warunki życia tych psów. One tam przebywają 24h na dobę. Znają się. To tak jak u mnie na wiosce psy wioskowe. Żaden się z drugim nie bije. Łażą razem albo siedzą obok siebie - ale nie mają potrzeby się bić bo mają od dawna ustalone kto jest kim i kto sobie na co może pozwolić. A sygnały między nimi są na takim poziomie, że przeciętny człowiek nie zauważy.
epk, agresywne do psów to są na pewno akity, bo tu było kilka akcji nawet na wystawach.
Chow chow był używany jako pies stróżujący w świątyni, jako psy pociągowe i nawet rzeźne, a także do pilnowania stad,także polowań.
To wyczytałam.
Nie dziwi mnie o tyle sama agresja, bo jakieś 90 % psów na wiosce jest agresywne jak tak patrzę sobie jak ludzie z nimi spacerują, albo nie spacerują wcale tylko trzymają całe życie w ogródeczku mini, a raczej zajadłość,że poczynił takie duże szkody.

Odnośnie Borzoja to pies na wilka, no ale dobra, mój to pasuje na wilka jak pięść do nosa😜

Głównie były psami do polowań na wilki plus pasterskimi. Także stróżowały. Potem zaczęto je wykorzystywać do walk psów. Rasa praktycznie wyginęła i była odtwarzana. Chyba wszystkie samce jakie znam nie tolerują innych psów a już samców w ogóle. Sukę znam jedną - samce toleruje, suk nie. Małe psy traktuje jak biegający obiad.

W bloku miałam samca - jego ludzie prowadzali go na szelkach i obroży i dwóch smyczach a i tak potrafił się wyrwać do innego samca. Przy czym robił to tak niespodziewanie (system miał opanowany taki), że nie raz babka leżała na ziemi a nie była mała. Nie wiem co w niego wstępowało ale siły to miał w cholerę i zaciętość niesamowitą.
Szczepił ktoś Biocan B?
Wyczytałam, że w przypadku pierwszego szczepienia należy je powtórzyć po 14-21 dniach. Nie dostałam takiego zalecenia od wet, zastanawiam się czy to standardowa praktyka czy zmienić internistę
W vademecum jest napisane, ze przy pierwszym szczepieniu należy powtórzyć po upływie 14-21 dni. A później raz w roku
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się