Nasze dziwactwa ;)

Ostatnio dostałam nowe dziwactwo, chyba jednak będzie przejściowe :P Jem chleb. Dużo chleba. Chodzi mi tu o niczym nie smarowany chleb. Oglądając serial mogę zjeść za jednym posiedzeniem pół bochenka o.O
A jeśli chodzi o moje dziwactwa to zaczęłam wszystko równo układać, sprzątać codziennie (nawet jedne i te same rzeczy), zaczyna mi przeszkadzać "bajzel" w moim pokoju, w piwnicy, na działce.. Jest źle  🤣
O! Moja mama jest taka sama - w szafie nawet majtki poukładane równo i pod kolor 😀 Pedantką jesteś po prostu. Chciałabym, żeby mój mąż miał tę cechę :/
ikarina co innego jak się sprzątało kiedyś w weekendy i czasem w tygodniu, a inaczej jak codziennie się robi jedne i te same rzeczy. O i jeszcze równiusieńko wszystko układam - ramki, wazony, kwiaty..  🙄
Matuzaalem, hehe, no, no, moja mama robi dokładnie to samo 😀 Albo jak idziemy do jakiejś restauracji, to poprawia wazon i sztucce, bo są krzywo 😉
Też tak mam 😂
Gdziekolwiek jestem, zawsze coś mi nie leży i poprawiam.
Facella   Dawna re-volto wróć!
30 grudnia 2013 16:15
Ja też poprawiam, ale tylko pierdoły, np. muszą równo leżeć książki na biurku, długopisy też. A syf mam w pokoju (i w szafie) nieziemski  😂
Facella ja tak miałam właśnie. Syf i malaria w pokoju. Przez te święta coś mi chyba odbiło totalnie no i masz Perfekcyjną Panią Domu  😁
Ja jedynie ze względu na obecność papug (które wlatują do klatki tylko na noc, więc piór i piasku co nie miara) i dwóch psów musiałabym codziennie zamiatać i myć podłogę oraz ścierać kurze - reszta jest poukładana :P
Ja natomiast nie potrafię się uczyć siedząc przy biurku. Sezon przedsesyjny niewątpliwie skłania do tego typu refleksji- notatki do egzaminów robiłam już w wannie, łóżku, siedząc na podłodze w łazience i salonie, a nawet na posłaniu psa  😂 Mam do dyspozycji dwa sporych rozmiarów biurka, a i tak zabierając się do nauki zazwyczaj lokuję się pół metra od nich na podłodze...  🤔wirek:
galopada_   małoPolskie ;)
15 marca 2014 13:06
Ja strasznie boje sie wrzucac worek ze smieciani do kontenera,  bo wydaje mi sie ze w srodku jest bezdomny, ktory oberwie i zacznie krzyczec  😡
Jestem osobą raczej emocjonalną, więc już jakiś czas temu opracowałam sobie strategię, która pozwala mi osiągnąć bezpieczny dystans, tak żeby się nadmiernie nie rozczulać/wzruszać/zamartwiać (niepotrzebne skreślić). Zresztą chlipanie na filmach czy inne tego typu akcje raczej nie znajdowały się w moim repertuarze. Jednak coś co niemal zawsze doprowadza mnie do łez to...runda honorowa. Serio. Kończy się dekoracja, gasną reflektory, włączają muzykę, konie galopują, wszyscy klaszczą, a ja płynę.  😵
Facella   Dawna re-volto wróć!
15 marca 2014 14:54
Cookie, mam to samo. Nieważne, czy oglądam na żywo, w TV, w necie - zawsze ryczę. I jak były ZIO, to ryczałam patrząc na reakcje zwycięzców itd. Totalnym szczytem był Londyn 2012, do dziś widzę kadry jak Dujardin się cieszy i jak tylko sobie przypomnę te ujęcia, to zaczynam beczeć  😂

galopada_, a skąd Ci się wzięło takie coś? Zrzuciłaś już kiedyś bezdomnemu śmieci na głowę czy jak? Bo to takie trochę dziwne dziwactwo, chociaż moje przykrywanie tyłka kocem/bluzą/czymkolwiek jak leżę wcale nie lepsze  😁
galopada_   małoPolskie ;)
15 marca 2014 14:57
właśnie chodzi o to, że nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło. Nie wiem co mi się ubzdurało, ale zanim rzucę worek to słucham czy nic się w środku kontenera nie rusza a po wrzuceniu bardzo szybko odchodzę  😁
Ja nigdy nie wychodzę z domu bez gazu pieprzowego. No nie ma szans. Jak biorę inną kurtkę, to go przekładam. I zawsze jest w prawej kieszeni.  😎

Zawsze jak jadę np busem (nie autobusem, tylko busikiem) to boję się że nie zdążę wysiąść. Albo że kierowca się nie zatrzyma i pojadę dalej. Albo że nie znajdę drzwi  😂
galopada_   małoPolskie ;)
15 marca 2014 16:09
Ja długo miałam okropny stres związany z jazdą komunikacją publiczną, po tym jak jako mała dziewczynka jechałam szkolnym autobusem, który był tak zapchany, że nie miałam się jak przecisnąć do wyjścia na moim przystanku. Autobus ruszył, ale ktoś krzyknął, że jakieś zapłakane dziecko chce jeszcze wysiąść. Później dłuugo wolałam wchodzić ostatnia, albo siadać przy samym wejściu  😡

(w sumie do teraz wolę...)
anioleczek.97, czy przypadkiem nie trzeba być pełnoletnim, żeby mieć gaz pieprzowy?
Nie wiem, sprzedali mi bez problemu, aczkolwiek z drugiej strony mi zawsze dają o 3-4 lata więcej niż mam 😉 Zastanowiłaś mnie teraz... Niby w celach samoobrony, ale... muszę doczytać  😀
.
Niezbyt przyjemne to moje dziwactwo, ale mam strach, a chyba bardziej obrzydzenie przed żyłami. Ale nie krwią... Należę do tych, którym dość często leci krew z nosa i to mnie nie rusza 🙂 Pobieranie krwi z palca też zero emocji, tak jak i przy skaleczeniu, ranie 🙂 Szczepionki wręcz lubię. Natomiast żył nie mogę dotknąć, a tym bardziej ucisnąć, bo wydaje mi się, że robi mi się słabo i mnie mdli. Nawet gdy ktoś rozmawia o żyłach... Jako małe dziecko miałam badaną krew raz w tygodniu, z powodów zdrowotnych, była to dla mnie codzienność, do dnia gdy za pobieranie mi krwi wzięli się studenci, którzy nie trafiając w żyłę postanowili zamiast wyciągnąć i wbić jeszcze raz, obkręcić igłę wewnątrz. Poskutkowało to ogromnym bólem, pękniętą żyłą, połową sinej ręki. Od tamtego czasu żyły to dla mnie zmora. Robi się to uciążliwe, bo nawet jeżeli ktoś mnie złapie mocniej za nadgarstek mam już panikę. Po wypadku na treningu, który skończył się szpitalem i wstrząśnieniem mózgu, po przyjęciu na oddział musiałam mieć pobraną krew to było dla mnie coś okropnego.
Macie może podobną fobię? Jakieś pomysły jak z tym walczyć? Chce się pozbyć tego problemu.
Retna   nic nie zmieniać
06 sierpnia 2014 22:48
Ja mam tak z oczami. Ble, nie mogę słuchać o oczach, patrzeć w oczy, no nic. A jak spojrzę i są przekrwione, to mnie mdli 🤔 Nie dotykam swoich gałek, a jak już muszę potrzeć - też mi słabo 🤣 Zrezygnowałam z soczewek, bo nie dałabym rady sobie ich zakładać. Najbardziej obrzydliwą sceną w GoT było to miażdżenie czaszki Oberyna, bo Góra włożył mu palce w oczodoły. To jest zdecydowanie fobia, nawet nie mogłam jeść tych gum w kształcie oczu, bo mnie brzydziły.
Żył też się brzydzę, tak jak ścięgien we wnętrzu dłoni. Nie mogę patrzeć na ręce osób starszych, bo ich żyły są bardzo widoczne 🤔 Na wewnętrzną stronę przedramienia staram się nie patrzeć, bo żyły.
Ale też nie mam problemu z pobieraniem krwi 😀
Z pobieraniem krwi mam ogromny problem ale z żyły. Z palca mi nie przeszkadza, bo już tej żyły cholernej tam nie ma.
Ja często liczę 😉 słupki przy drodze, schody, szczeble w drabinie, okna w bloku, td. Kiedyś bardziej teraz już mniej, uważałam strasznie żeby nie nastąpić na łączenia kafli na chodniku, ło matko, czasem to musiało pewnie dziwnie wyglądać 🙂
Nie cierpię pająków, na sama myśl włosy mi stają dęba i wszystko mnie swędzi, kiedyś w pracy wskoczyłam z krzykiem na biurko, bo zobaczyłam jak pająk zasuwa po podłodze ... jakim cudem egzystuję w stajni, nie mam pojęcia. Jak chodze po lesie, szukam grzybów np, to macham kijem przed sobą, a kiedy jadę jako czołowa i zbieram na maskę pajęczyny ze ścieżki jakoś panuję nad sobą i nie zeskakuję z konia z piskiem w poszukiwaniu pająka pod bluzką. Masakra to dla mnie jest. Mnóstwo miałam historii z pająkami, strasznie zawsze to przeżywam. Bleee !
Gillian   four letter word
07 sierpnia 2014 07:45
Ja tam żyły lubię i z racji zboczenia zawodowego oglądam każdemu ręce hehe
dziwne jest natomiast to, że o ile komuś mogę zrobić wszystko - trzymać wypadające flaki, grzebać w oku, czyścić głębokie rany z robalami - tak sobie nie dam nic zrobić. Pobranie krwi u mnie wygląda tak, że jeden na mnie leży a drugi kłuje przytrzymując mi rękę kolanem  😁 nie miałam problemu iść i przebić sobie najgrubszym wenflonem 3 wrażliwe miejsca na ciele pod piercing ale zwykłe pobranie odpada  😂
Retna   nic nie zmieniać
07 sierpnia 2014 08:04
Już mi się zrobiło słabo, jak napisałaś "grzebać w oku" 😀 Nawet nie wezmę tego gluta, co jest przy końskim oku, bo się brzydzę.
Mi mogą pobierać z żyły normalnie i nawet się nie wzdrygam, za to dentysty się boję, wczepiam się palcami w fotel i staram się uniknąć nieuniknionego 🤣 Biorę też znieczulenie na znieczulenie i muszę dać sobie kilka chwil na uspokojenie, żeby w ogóle do tego znieczulenia doszło.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 sierpnia 2014 08:34
Mnie żyły i ścięgna okropnie obrzydzają. Przy pobieraniu krwi musze odwrócić głowę i nie patrzeć. Nie jest mi słabo na widok krwi, kocham ropnie, wrzody i kaszaki jak dwie pięści 😍 marzę by coś takiego "wycisnąć".
Ale żyły i ścięgna... nie jest mi słabo, chce mi się wymiotować. Nie mogę ich dotykać.
Kiedyś poszłam do swojej przychodzi oddać krew na badania, a tam pracują same babeczki 60+. Żyły mam głęboko i problem jest z pobraniem krwi. Babka związała mi gumową rurkę na ramieniu, wbiła mi iglę i dźgała mnie nią w poszukiwaniu żyły, dźgała mnie ją jakby chciała tą żyłę zadźgać. A mnie szarpie na pawia. Te mi głowe między nogi, a mnie szarpie jeszcze bardziej 😂 ufff dobrze, że nie miałam wtedy materiały na hafta 😁 😉
Retna   nic nie zmieniać
07 sierpnia 2014 09:07
O jezu, takie babeczki są straszne, mi też kiedyś jedna próbowała pobrać z lewej ręki, a u mnie ta żyła w lewej ręce jest ukryta. Wbiła się i nie mogła nic wydobyć, tylko trochę krwi uderzało o ścianki tego zbiorniczka z takim nieprzyjemnym odgłosem... siorbania?, ona mi gmerała w tej żyle i gmerała... 😁 Od tego momentu zawsze mówię, że u mnie się pobiera z prawej 😉
No właśnie piercing też dla mnie nie był problem 🙂
A ja zawsze jak idę na pobranie krwi jestem zasypywana komplementami od pań "wampirzyc" 😉
"Ooooo, jakie piękne żyłki! No i tak to ja mogę się wkłuwać. Mogłabym tu Panią trzymać cały dzień"  😁
Facella   Dawna re-volto wróć!
25 października 2014 17:36
Uwielbiam wyżerać musztardę ze słoiczka przy pomocy chleba  😂 I popijać sokiem pomarańczowym. W ogóle to wszystko jestem w stanie zjeść z musztardą. A kiedyś jadłam chleb z majonezem, ale tak grubo posmarowany.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się