Temat zaginął w czeluściach forum, więc odkopuję dzisiejszą lonżą 🙂
Zaczęło się od zwykłej lonży, w siodle, ogłowiu i na wypinaczach trójkątnych. Mimo, że zaczęliśmy pracę o 8 rano, to koń i tak był cały zlany potem, nawet spod ogłowia kapało (dostał niemały wycisk). Więc stwierdziłam, że wezmę go na stępa gołego. Przelożyłam mu tylko lonżę przez szyję. I był tak grzeczny, że nawet galopowaliśmy w ten sposób 🙂


Dodam tylko tyle, że jeszcze rok temu koń ciągnął mnie na lonży po całej ujeżdżalni i to na ogłowiu z wędzidłem... 😵 Czasami już nie miałam do niego siły, na każdej lonży mną szargał.
Po roku pracy koń jak widać chodzi na lonży zaczepionej dookoła szyi 🙂 I sam pilnuje koła, w ogóle nie ciągnie.
Niby taka bzdura, a cieszy mnie nawet bardziej niż jego skoki 🙂