Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
06 lipca 2015 19:00
Muchozol powiedz że do Ciebie takie argumenty nie przemawiają i są wyssane z palca. Może i zdarzają się bezproblemowe dzieci ale wciąż 100procent uwagi przez cały dzień skupia się na dziecku i można czasem zczadzieć. Przykładowo, patrząc na to co ci mówią w pkt:
- poród to nie bajka, zdarzają sie porody laitowe co nie oznacza że to ot tak hop siup. Są i traumatyczne i ciężkie porody.
- opieka na dzieckiem to wyzwanie miliard razy cięższe niż opieka nad kotem, a jak zdarzy ci się dziecko kolkujące, refluksowe, przeżywające ząbkowanie strasznie to już w ogóle nie jest łatwo
- konie są dla nas ważne,  bardzo ważne, a może ty akurat w tej chwili uważasz że są dla ciebie najważniejsze i nikt nie powinien się do tego wtrącać
- z pomocą innych jest różnie, czasem sie przydaje, a czasem obraca sie w prawienie morałów, ciągłe przekonywanie że ten ktoś wie lepiej bo wychował "aż" dwoje dzieci, że ty robisz źle, że powinnaś, tak a nie powinnaś tak
- co znaczy przyzwyczaisz się... robienie czegoś na siłę i przyzwyczajanie się... rany 🙁 powiedz im że to jest skrajnie idiotyczny argument

z jednym sie zgodzę, ale mówię to znowu przez pryzmat własnej osoby, jak już się dziecko pojawia to ogarnia cię taka miłość, że trudno to opisać

ale generalnie wcale nie jest tak że dziecko to zero problemów i luzik. TO CIĘŻKA HARÓWA
leosky, amen. Nic dodać, nic ująć.
JAk się nie jest pewnym, że się dzieci chce mieć w danym momencie, to wystarczający powód, aby ich nie mieć. Zmieniają życie o 180 stopni, wszystko kręci się wokół nich.  (kocham swoje szkraby, ale staram się być realistką 😉)
muchozol Skoro "niedzieciate" osoby podają takie argumenty to przecież nie wiedzą o czym mówią 😉 Mój synek bezproblemowy, a i tak uważam, że ludzie są szaleni i nielogiczni decydując się na kolejne jakby tak trzeźwo spojrzeć na posiadanie dziecka  🤔wirek:

Ty wiesz najlepiej, co dla Ciebie dobre. Ci doradcy od siedmiu boleści niech się schowają, no chyba, że zobowiążą się do pomocy, nawet w nocy o północy. Dajcie ludzie żyć sobie i innym. 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 lipca 2015 20:25
Muchozol, odpowiedz, że lepiej mieć konia 😀
.
Muchozol, Współczuję. Ja reagowałam na takie próby przekonywania mnie wręcz agresją i wychowałam sobie rodzinę tak, że już nic mi nie mówili. 😉
Muchozol, może tak: Na razie (póki co) NIE CHCĘ mieć dzieci, i to wystarczający argument, za resztę podziękuję, ale nie. Wiem co robię, a nie o wszystkich matkach można to powiedzieć, co mnie dodatkowo zniechęca.
No i jeszcze ten, który zazwyczaj zatyka rozmówców: Filozoficznie coraz bliższy jest mi buddyzm i zdecydowanie nie chcę przysparzać nowych bytów w Kole Cierpień. Zaproponuj świat bez cierpienia - rozważę dzieci.
I jeszcze: Czuję się bardzo niezręcznie gdy tak naciskasz/wypytujesz. To są bardzo intymne, bolesne sprawy.
Brutalnie mówiąc chodziłoby o... wzbudzenie poczucia winy w "rozmówcy".
Jasne, że to cyniczne rady, ale czasem na bezmyślność i tupet nie ma rady 🙁
Rzecz w tym, że kontr-argumenty (że się nie chce) WCALE nie muszą być prawdziwe. Nikt tego nie oczekuje. Mówienie prawdy typu "nie chcę i już, może mi się zmieni" tylko prowokuje do dalszych nacisków.
Bo dzieci WCALE nie są w interesie pojedynczej samicy ludzkiej (jedynie nieliczne naprawdę CHCĄ dla korzyści = rozwoju siebie samej). Za to są w interesie grupy ludzkiej. Dlatego grupa stosuje rozliczne naciski na płodną bezdzietną samicę.
Tak, żeby ją "wrobić". Że z tego wrobienia często płynie niemożebne szczęście, to już inna sprawa.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
07 lipca 2015 07:25
Muchozol moja mam miała lekkie porody, siostra także, w ogóle kobiety w mojej rodzinie luzik. Aż przyszło do mojego porodu. Też miałam nadzieję że będzie ok. A tu dziecko wpakowało się w kanał bokiem, było całe owinięte pępowiną, wychodziło i cofało się w ostatniej fazie porodu 2,5h, skurcz za skurczem, z przerwami kilkusekundowymi, bo na oksytocynie (poród niestety wywoływany). Ja mówię zdecydowanie nigdy więcej. Z pewnością mój poród przyczynił sie do wielu problemów z jakimi teraz się borykamy z córcią i po 9 miesiącach jestem tak wyczerpana psychicznie i fizycznie, ze trudno to opisać. Jedno wiem strasznie ją kocham, nie wyobrażam sobie już życia bez niej, ale jestem zmęczona. A to dopiero początek .) Tak wiec to jaki miała poród twoja mama nie ma aż takiego znaczenia. Może coś jest w genach, u mnie się nie sprawdziło.

Oczywiście nie chcę demonizować macierzyństwa. Zdecydowana większość kobiet nie ma takich problemów. Ale wiesz zawsze mozesz bliskim rzucić mój przykład  😉
.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
07 lipca 2015 10:25
wiesz co ja bardzo długo nie chciałam. Presję czułam niestety straszną otoczenia ale mówiłam zdecydowanie NIE. Jestem 8lat po ślubie, mam 31 lat i dopiero teraz mam dziecko. I to właśnie teraz z własnej nieprzymuszonej woli. Bo w końcu się odmieniło. Ale wiem jakie to ludzkie gadanie potrafi być upierdliwe. 
.
No ja ostatnio lekki szok przeżyłam. Byłam u ginegologa - kobieta. Robiła mi USG między innymi i widzi, że wracają problemy z torbielami - no nic, bywa. No i nagle, że to trzeba szybko leczyć, bo ja przecież nie mam dziecka a mam 38lat (widzi w historii co się działo i jak). Ja mówię, że ok, że spokojnie, że nie planujemy z mężem dzieci. Ale jak to! Będzie pani żałować! Szczęście sobie pani zabiera! Musi pani to przemyśleć! Ja znowu spokojnie - że dziękuję za rady ale pozostaniemy przy swoim. Ona od nowa. Znowu tyrada. No to w końcu niezbyt miło poprosiłam ją  żeby zaglądnęła w historię porządnie i przemyślała co do mnie mówi i że jeszcze jedno słowo na ten temat to idę składać skargę do dyrektora ośrodka. Poburczała pod nosem jeszcze z 10 min. Chyba pierwszy raz spotkałam się z takim brakiem szacunku i empatii u lekarza.
Bo u znajomej jednej to spotkałam się z takim tupetem, że zastanawiałam się, czy jej w zęby nie dać 😉
Muchozol, pytaj: "a skąd wiesz, że nie chcemy" i rób oczy kota ze Shreka 😉
Jest szansa, że choroba ich onieśmieli. Chociaż też ryzyko, że zaczną pouczać w temacie płodności  🤣
moja koleżanka zawsze "babciom-ciociom" mówiła na odczepienie = NO WIDZISZ JAKOŚ BÓG NIE POBŁOGOSŁAWIŁ.. i załatwiało to temat
.
Averis   Czarny charakter
07 lipca 2015 11:09
Muchozol, ze strony lekarki to skrajnie nieprofesjonalne podejście.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
07 lipca 2015 11:12
Muchozol, ja cioci zamknęłam usta pytaniem, czy jeżeli jej posłucham i po urodzeniu mi się nie zmieni to ona (jako osoba, która tak naciska) adoptuje to niechciane dziecko, albo znajdzie mu rodzinę.
.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 lipca 2015 11:41
epk, gdzie takie cyrki?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
07 lipca 2015 11:43
Muchozol, Ci namawiający zawsze mają "ALE" 😉 Dla mnie jest idiotyzmem, że bezwzględnie po urodzeniu jest wielka miłość i rzyganie tęczą. Mało to przykładów, że jednak nie?
Ja nie wchodzę w dyskusję, kiedy rodzina zaczyna robić podchody w tym temacie. Po prostu kiwam głową, nie słucham i oni odpuszczają. Bo jak tu rozmawiać z kimś, kto ma to w D? Może nieco niekulturalnie, ale mi naprawdę nie zależy na rozwinięciu tego wątku.
Jeżeli będę gotowa to sama kiedyś go zacznę.
Muchozol, w drugą stronę dwie sprawy.
1. Płodność jest cenną oznaką zdrowia. Z punktu widzenia ewolucji i życia na tej planecie - najważniejszą właściwością dorosłego osobnika. Tak ważną, że osobniki bezpłodne są... natychmiast eliminowane z rozmnażania  😀iabeł: Ich geny nie pójdą w przyszłość. Ich geny to "zuo". Coś jak z wałachem  😉
Z tego płyną dwa wnioski: jeśli można przywrócić sobie zdrowie, to warto, nawet kosztem bólu. Jeśli można. Drugi jest emocjonalny, ale bardzo mocno zakorzeniony i w biologii i w kulturze. Osobnik bezpłodny często myśli o sobie źle  🙁 Półświadomie, albo i całkiem bez wiedzy, że tak o sobie myśli, albo i z pełną świadomością. Wiele mechanizmów wśród ludzi (i wśród zwierząt) działa tak, żeby "pokazać miejsce w stadzie" bezpłodnemu. O, taki oczywisty: młodzież to ZUO. Matka/ojciec z punktu przestają być "wrażą młodzieżą". Nawet prawnie - niepełnoletni rodzic zyskuje pełnoletniość, kiedyś dostawał Dowód Osobisty (teraz dowód można mieć od niemowlaka), zyskuje zdolność do czynności prawnych itd. Czasem jest dużo łatwiej "awansować w hierarchii" dzięki posiadaniu potomstwa niż mozolnym podtrzymywaniem swojej wartości "stadnej" jako bezdzietnego. Mimo, że na zdrowy rozum - co rozmnażanie ma do naszej wartości jako człowieka??? A czasem jest tak, że to właśnie dzieci blokują rozwój, np. potrzebę twórczości. U facetów jakby mniej, u kobiet - bardziej. Nie mówię o "logistyce", tylko o poczuciu spełnienia, że jakby mniej się chce - poza dziećmi. Odczuwa się mniejszy brak. A odczucie braku - motywuje.


2. Z innych wątków wiem (wysnułam wniosek), że byłaś(?) osobą mało asertywną. Że brałaś do siebie, czego nie powinnaś. Że miałaś zakłócenia w mniemaniu o sobie. Nie wiem, jak jest aktualnie, można wnosić, że lepiej. I tu znowu są dwie sprawy. Jedna - że osoba chwiejna, z solidnymi brakami emocjonalnymi, niepewna siebie - nie jest wystarczająco dojrzała, żeby być matką/ojcem. Że mało kto się tym przejmuje - to smutne, ale powszechne. Druga: cóż, nie da się ukryć, że dobrze, z miłością wychowywane  potomstwo daje rodzicom + 1000 do poczucia pełni i do poczucia bycia kochanym "jakim się jest". Dla dziecka jesteś debeściakiem, a dziecko debeściakiem dla ciebie. Niemal z automatu. Smutne, że nie zawsze tak jest. Równie smutne, że ludzie nadużywają tego zjawiska.
.
Myślę, że dociekliwość otoczenia w temacie rozpłodu jest skutkiem ubocznym tej ewentualnej kruchości / wrażliwości / nie-mocy. Mnie jakoś nikt nie nagabywał 😀iabeł: Teraz mam odstraszacz, ale wcześniej też nikt nie drążył. Twojego męża też, jak piszesz, zostawiają w spokoju.
Czyli na nic dobre argumenty, zajmuj się sobą i buduj swoją moc 🙂
Moja lekarka uważa że jestem za młoda na dzieci (26lat)  😁
Muchozol, W tej sytuacji pozostaje ignorować. Jednym uchem wpuścić, drugim wypuścić. 😉
.
JARA, w Lux Medzie 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 08:44
JARA, w Lux Medzie 😉


Mówiłam Ci żebyś poszła na Kluczborską, tam z pocałowaniem w rączke  😍
JARA, z tym, że Lux Med mam za freeeeee w baaardzo szerokim zakresie 😉. To jednak robi różnicę 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się