Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

Gra dla potencjalnych rodziców trójki szkrabów 😉
Albo dla tych teoretyków, którzy namawiają na dzieci. Więcej dzieci.
http://www.unwinnable.com/2015/04/09/jostle-parent/
Moon   #kulistyzajebisty
24 maja 2016 18:10
Wiem, że odgrzewam starego kotleta, w zasadzie wszystko zostało już napisane... Ale można powiedzieć, że coraz częściej mam sytuacje podobne do ostatnich stron Muchozol. Nie takiego kalibru co prawda, jednak wczoraj, po delikatnej, kolejnej 'sugestii' zaczęłam się tak zastanawiać... Mam 28 lat i ZEROWY, wręcz ujemny instynkt macierzyński. Jak to mówią 'zegar tyka', tyle, że ja nie czuję ani tego tykania, ani potrzeby posiadania dzieci, noo. Jasne, że są momenty, gdy patrzę i bawię się z brzdącami brata mojego P. i sobie myślę, że fajny berbeć, ale to jest na zasadzie pobaw się, a jak zaczyna płakać - oddaj matce. Już nie wspominając o moim niskim progu bólu - jak pomyślę o porodzie, to aż mi niedobrze, a gadanie "daj spokój, jak ci kładą takie maleństwo na brzuchu, to zapominasz o wszystkim" to mam ochotę skakać z balkonu. Z jednej strony wiem, że może to już czas, z drugiej... nie chcę, no nie chcę i już. Voltowe matki - miałyście tak? Przeszło (Wam/Waszym mamom)? Zaczynam już myśleć, że jakaś nie-teges jestem, 3/4 moich koleżanek z czasów szkolnych wstawia fotki swoich pociech, wszyscy pieją i rzygają tęczą, a ja... no jakoś nie potrafię.  🤔wirek:
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 maja 2016 18:19
Pocieszę Cię, że moi znajomi (rocznik '84) dopiero zaczynają się hajtać, a dzieci są pieśnią odległej przyszłości. 🙂 Ja 10 lat po ślubie nadal jestem szczęśliwą nieposiadaczką pasożyta, chociaż mój mąż i moja rodzina jęczą w tym temacie co raz mocniej. Mężowi już powiedziałam, że bez względu na to, jaką decyzję podejmiemy, to jedno z nas do końca życia będzie nieszczęśliwe. Instynktu zero. Natomiast mój ojciec chyba poczuł instynkt tacierzński, bo dwa lata temu zafundował mi drugą siostrę, z czego pierwszą z żoną nr 5. I jeszcze nie dał nogi, wię chyba powinnam być z niego dumna. Może u nas to rodzinne - późno dojrzewamy. 😁
Moon
Ja mam 30 lat, faceta starszego 15 lat. I rzygam nieustajacym parciem ludzi i komentarzami. Aktualnie nie moge sie nawet slabo czuc w danym dniu, bo 99% trzyma kciuki za ciaze... :/ a my dziecka miec nie chcemy i nie planujemy. Nie wiem co ludziom tak odbija na tym punkcie.
Moon, ale nie każdy musi mieć dziecko. Tak samo nie każdy się nadaje. Nie daj się wkręcić w jakąś presję społeczną, że MUSISZ mieć dzieciaka. Nic nie musisz, możesz tylko chcieć 🙂
Ja w tym roku mam 27 i nie chcę, brzydzą mnie dzieci i irytują. I absolutnie nic się w tym podejściu nie zmienia na przestrzeni lat - nigdy nie chciałam, nie lubiłam lalek, ani zabaw w dom. I nie czuję się z tego powodu gorsza, czy wytykana palcami :P
.
Moon   #kulistyzajebisty
24 maja 2016 18:33
Lanka_Cathar, to chyba też kwestia środowiska - mój rocznik '88, tak jak piszę - 3/4 dzieciate. 😉

budyń, o właśnie - małe dzieci jeszcze ujdzie, ale takie od wieku przedszkolnego - no brzydzą mnie i wkur...zają - to się nie zmienia na przestrzeni lat, nawet nie zmieniło tego to, ze pracowałam w szkółce jeździeckiej z takimi bacho... dziećmi. (Albo i właśnie pogłębiło -.-)

KaNie, też zupełnie nie rozumiem tego odbicia, może to 500+ tak działa na nich?  🤔wirek:

Muchozol
, widzisz, ty już mężatką jesteś -  ja z P. jestem ponad rok, mieszkamy razem od pół roku.   🤔wirek:
Dzięki za słowa otuchy - w sumie to mam identyko jak ty - dzieci brata P. toleruję, znajomych też. Ale jak słyszę płacz to agresor mi się włącza, tym bardziej jak wiem, że to jest ryk bezsensowny pt. mama wzięła mnie do łazienki. No wzięłabym i zabiła  😵
Swojego sobie też nie wyobrażam zupełnie, chociaż zawsze jeśli JUŻ coś sobie wyobrażam, to na pewno to, że moje dziecko będzie (jeśli w ogóle!) to będzie dzieckiem idealnym - nie płaczącym bez powodu i potrafiącym się sobą zająć.  😜 (a potem się obudziłam, hahahaha :P)

Na pewno nie mam najmniejszej ochoty ulegać, bo wypada. W mojej rodzinie wręcz 'słynę' z tego, że jak ktoś mi mówi "zrób coś tam... BO WYPADA" to choćbym miała się skichać, to tego nie zrobię, bo nie i już. Ale dzięki laski, pocieszyłyście mnie, nie tylko ja tak myślę, uff 😉

Moon, bo wiesz, nie każda kobieta obligatoryjnie musi zostać matką. Szacun dla tych, które zdają sobie z tego sprawę i na siłę nie pchają się w prokreację. Bo płatnikami takich standardów są dzieci...

A tak na marginesie, moja kumpela twardo powtarzała, że NIGDY. Aż do 36 urodzin. Potem jak ją walnęło, tak ogarnęła 3ke w 4 lata 😀
Mnie tam nigdy dzieci nie kręciły. Obcych nie tykałam, bo nie wiedzialam, jak się do tego zabrać i brzydziły mnie. Nie wpadałam jak inny w zachwyt nad niemowlakami itp. Ale chciałam mieć kiedyś tam dzieci. I mam.  Wprawdzie okazało się, że nie wystarczy chcieć żeby mieć, sporo kasy czasu i bólu mnie  kosztowały.  I też mnie teraz nieraz wkurzają. Ale swoje inaczej się traktuje 😉
Jak nie czujecie potrzeby, to nie dajcie się otoczeniu. W razie co mówcie, że chcecie ale nie możecie 😉 problemy z niepłodnością teraz to standard.
amnestria   no excuses ;)
24 maja 2016 18:47
A ja jestem w "rozkroku" - zawsze myślałam, że kiedyś te dzieci będą (do 30-tki mojej), a teraz... teraz już nie.
Marzę o podróżach, o górach, o wspinaniu, o... o Koronie Świata marzę 😡 Mam mnóstwo pomysłów na siebie. I nie ma w tym miejsca dla dziecka.
Mam 28 lat jak Moon i wiem, że czasu na decyzję pozostało niewiele. Boję się, że będę żałować, że nie zostałam matką.

Ale z drugiej strony trud wychowania dziecka i to ile trzeba mu poświęcić skutecznie mnie odstręcza. Jestem leniwa pod tym względem plus czas wolny to dla mnie największa wartość. Czasem to sobie myślę, że najlepiej by było gdyby się zdecydowało za mnie. Wpadka czy cuś 😉
Moon   #kulistyzajebisty
24 maja 2016 18:52
amnestria, ooo, 100% w punkt! (Tzn, nie - wpadki nie pragnę! :P) Myślenie "Pfff, 30tka, kieeedy to będzie...!?" I sie okazuje, że bedzie. I to za dwa lata!  🤔  Jestem za leniwa i za mało cierpliwa. Lubię mieć popołudnie tylko dla siebie (wtedy nawet chłop bywa, że mi przeszkadza :P) z książką, herbatą i tylko moimi myślami. Jestem chyba za bardzo egoistyczna by z tego zrezygnować...

anai, bo swoje to się podobno inaczej traktuje. Podobno. Ale nie chcę sprawdzać - póki co.
amnestria   no excuses ;)
24 maja 2016 18:59
Moon, bo im człowiek starszy, tym bardziej wygodny.
Ja też właśnie lubię swoje życie i nie wiem czy chcę je zmieniać. A dziecko je zmieni i to na maxa. Przy czym ja tego dziecka nie pragnę, więc i poświęceń nie mam ochoty ponosić. Lubię spontaniczne akcje, ekstremalne przygody, ostentacyjne lenistwo (typu "ups! znowu nie ma nic w lodówce! i who cares?), niedzielne leniwe poranki i całodniowe siedzenie w stajni.

Kiedyś myślałam, że w wieku 30 lat to ja już będę dojrzała i stateczna. A teraz..? To może jak będę mieć 50 lat. Jeszcze chcę tylu rzeczy spróbować, tyle krajów zobaczyć. A jaka jest alternatywa? Pieluchy? Przedszkolak? Uczniak? I za 25 lat jak może znajdzie pracę i się wyprowadzi z domu to będę mieć czas na realizowanie marzeń?

Dużo o tym myślę ostatnio. Nie wiem co z tym wszystkim zrobić.
ja długo nie chciałam, później chciałam, później znowu nie, a teraz uważam, że za późno się wzięłam, bo nie mam siły, energii takiej jak 20 lat temu, jak 10 lat temu....
Fajnie mieć takiego małego człowieka. ALE też strasznie NIEfajnie, ALE to mija. Tak jam mi minął nie wiem kiedy pierwszy rok, który był straszny. Ciąża była straszna. Ale ciągle więcej jest jednak plusów i minusów dodatnich 😉 Uważam, że jeśli ktoś jest zdecydowany i NIGDY nie  przeszło mu przez głowę "a może", to powinien trzymać się swego, ale jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, ich cień, to lepiej "poświęcić się "niż kiedyś żałować, że się już nie da.
Ja bardzo żałuję, że nie mam 2
Wiem, że odgrzewam starego kotleta, w zasadzie wszystko zostało już napisane... Ale można powiedzieć, że coraz częściej mam sytuacje podobne do ostatnich stron Muchozol. Nie takiego kalibru co prawda, jednak wczoraj, po delikatnej, kolejnej 'sugestii' zaczęłam się tak zastanawiać... Mam 28 lat i ZEROWY, wręcz ujemny instynkt macierzyński. Jak to mówią 'zegar tyka', tyle, że ja nie czuję ani tego tykania, ani potrzeby posiadania dzieci, noo. Jasne, że są momenty, gdy patrzę i bawię się z brzdącami brata mojego P. i sobie myślę, że fajny berbeć, ale to jest na zasadzie pobaw się, a jak zaczyna płakać - oddaj matce. Już nie wspominając o moim niskim progu bólu - jak pomyślę o porodzie, to aż mi niedobrze, a gadanie "daj spokój, jak ci kładą takie maleństwo na brzuchu, to zapominasz o wszystkim" to mam ochotę skakać z balkonu. Z jednej strony wiem, że może to już czas, z drugiej... nie chcę, no nie chcę i już. Voltowe matki - miałyście tak? Przeszło (Wam/Waszym mamom)? Zaczynam już myśleć, że jakaś nie-teges jestem, 3/4 moich koleżanek z czasów szkolnych wstawia fotki swoich pociech, wszyscy pieją i rzygają tęczą, a ja... no jakoś nie potrafię.  🤔wirek:

Wszystko jest z Tobą "teges". W jak najlepszym porządku! 😀
Mi nie dość, że nic nie tykało (do 36 roku życia!), to jeszcze odrzucało mnie na samą myśl. Na jakiekolwiek sugestie reagowałam agresją.
Znam z autopsji, rozumiem.
Po prostu nie czas na Ciebie.
Może zacznie Ci tykać samo z siebie, może się zakochasz w kimś dzięki komu zacznie tykać, może będzie tak jak ze mną - los zdecydował za mnie i mimo pierwszego szoku i niechęci... wszystko zaczęło tykać ze zdwojoną siłą... 😉
A Twój czas przyjdzie może jeszcze nie teraz, a może nie przyjdzie nigdy. Co do drugiego też masz prawo.
Chill out, ciesz się życiem. :kwiatek:
Ale macierzyństwo to nie tylko poświęcenia. No ba, że dzieci testują granice cierpliwości, wymagają mega nakładu czasu i sił, przebudowują życie. Ale też nieprawdopodobnie dużo dają. Możliwość wychowania małego człowieka to jest coś zupełnie niezwykłego 🙂 Coś za coś, jak to w życiu. Partnerstwo też kosztuje cholernie dużo, a jednak się na nie decydujemy. To też nie jest tak, że dzieci przekreślają realizację marzeń. Nieco ją weryfikują, ale kurcze... Mnóstwo zdobywców świata jednak ma dzieci 🙂 Jedna z moich ulubionych amazonek ma szaloną kobyłę... I 3kę małych dzieci 🙂 Oczywiście, nie siedzi w stajni całymi dniami, ale nie wygląda na stratną. Ja osobiście nie oddałabym macierzyństwa za nic na świecie, choć jak pisałam, szacun dla kobiet, które nie decydują się na dzieci, skoro ich nie chcą. Każdy decyzję takiego kalibru musi podjąć za siebie, bo to on będzie ponosił konsekwencje.
jujkasek, Ale to nie jest wątek poświęcony przekonywaniu, że macierzyństwo jest ok! 😉
Julie, ale ja jestem jak najdalsza od przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek. Czy w tym wątku można jedynie psioczyć na bycie matką? Jak widać, dziewczyny same mają wątpliwości 😉 Nie napisałam, że jest ok, tylko że jak wszytko, ma plusy dodatnie i ujemne 😉 A decyzję o tym, które przeważają każdy podejmuje sam.
Czy w tym wątku można jedynie psioczyć na bycie matką?

Nie psioczyć na bycie matką, tylko psioczyć na osoby próbujące wywierać presję na jeszcze-nie-matkach (lub na zawsze bezdzietnych z wyboru). 😀
Ja jako, ze jestem Matka Polka, zawsze marzylam o dzieciach. O 3 🙂
Teraz po roku staran o 3 jednak postanowilam, ze nie chce.
Moj upragniony, dlugo wyczekiwany synek robi takie numery, ze po tygodniu jestem tak zmeczona 🙁
Dzis babcia wyszla z nim na dwor, bym mogla popracowac nad zdjeciami. Niestety powiedziala, ze nie pojdzie z nim wiecej... ehh
Tesciowie (mieszkaja na innym osiedlu) tez nie chca go brac.
Jest strasznym lobuzem. A ja sie zastanawiam gdzie popelnilam blad.
1 dziecko - Julia, jest kochamy, grzecznym dzieckiem.
2 dziecko - Michalek jest "diablem wcielonym".

Takze jesli ktos nie ma instynktu, to niech sie nie spieszy na sile.
Dzieci sa cudowne, ale jak sie trafia takie gagatki jak moj synek to czasami rozpacz bierze i ma sie ochote wyslac w kosmos.
Julie, no ale było nie tylko o tych ludziach. Swoją drogą naprawdę zastanawia mnie fakt, jaki brak taktu trzeba w sobie mieć, żeby się tak wtryniać z butami w cudze życie. Już pomijam, że człowiek czasem NIE CHCE, ale pamiętam z bardzo bliska walkę moich przyjaciół i kolejne straty uprawnionych ciąż. I rozpacz za każdym razem. Kiedyś nie wytrzymałam i w bardzo chamski sposób odszczeknęłam natrętowi tak, że kopara mu opadła. Jakim prawem ludzie w ogóle uzurpują sobie prawo do takich pytań?!
Ale z czym ten natręt im się narzucał? Z pytaniami? Wiedząc/nie wiedząc o sytuacji?

Ja jeszcze jestem w stanie zrozumieć pojedyncze pytanie osób obcych, lub dalekich znajomych. Ale molestowanie pytaniami i nagabywanie przez osoby bliskie... Okropne.
.
Ja nie lubiłam dzieci, nie rozczulały mnie i nie umiałam się z nimi bawić ani nimi zajmować. Po urodzeniu własnego nic się w kwestii obcych nie zmieniło 😀 Za to Sarunię uwielbiam i naprawdę lubię z nią spędzać czas, żaden to dla mnie przykry obowiązek.
Doskonale rozumiem, że można najpierw chcieć się wyszaleć i nie ma się ochoty na ciążę i dziecko. Mi się udało poodhaczać co tam chciałam i nie mam poczucia, że coś mi umyka. Wręcz przeciwnie, fajnie w końcu "odpocząć" i mieć dobrą wymówkę 😉
.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 maja 2016 22:20
Muchozol ja też tego nie ogarniam. Nie idziemy "ajci", tylko "na spacer". Nie mija nas "brumbrum", tylko "samochód". Nie idziemy "wcinać papu" tylko "jeść"- no litości, to jest mały człowiek a nie debil 😵 🤔wirek:
.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 maja 2016 22:31
Wiesz... w sumie to nie wiem, ja raczej normalnie się do młodej odnosiłam. Bo ja też z tych, co nie lubią i nie rozumieją tego całego "cackania" się 😉 Wolę się normalnie uśmiechnąć i wsio.
.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 maja 2016 23:23
Mi się zawsze wydawało, ze to bardziej o ton głosu chodzi niż o "ciubcianie" 😉 no ale wiesz, ja ogólnie nie jestem najlepszym przykładem matki polki 😁
Jak widać da się bez tego 😀.

Da się. Zawsze niecierpiałam tego... I tempię w stosunku do córki.
Może też dlatego Em u kilku kobiet antydzieciowych uchodzi za szokująco "zwyczajną" hihihi
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się