Nasza twórczość fotograficzna cz. II

Becia23   Permanent verbal diarrhoea
08 stycznia 2014 19:06
No właśnie robiłam zdjęcia stałką 85mm [mając ze sobą też 50 "jeśli będzie szło dobrze"], więc to też nie tak, że podstawiałam ludziom obiektyw pod samą twarz. Może po prosty trafiłam na kilka mniej wyluzowanych osób :P Tak czy siak, jeszcze raz spróbuję jak pogoda będzie odpowiednia.

madmaddie, mogę Cię zapytać o to zdjęcie z panem na wózku i psem? Po prostu je zrobiłaś, pytałaś o zgodę, czy potem podeszłaś i coś powiedziałaś? W Brighton jest sporo bezdomnych ludzi z psami, i dla mnie to jest coś wyjątkowego, zawsze marzyłam, żeby uwiecznić tę więź na dobre i na złe na zdjęciu. Ale - no właśnie, ze względu wyjątkową delikatność sytuacji nie potrafiłam się przemóc, żeby nawet z dużej odległości ich sfotografować, podchodzić też nie podeszłam, bo uznałam że pytanie wprost byłoby po prostu niegrzeczne...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
08 stycznia 2014 19:10
ja robię 50mm z braku laku. muszę się zebrać i ogarnąć coś, bo lubię szerokie kąty, street najlepiej na nich wychodzi. poza tym, na moich zdjęciach jest dużo dystansu i chcę go zmniejszyć 😉

jeśli chodzi o pana, zatrzymałam się, zrobiłam zdjęcie, uśmiechnęłam się, widziałam że wszystko ok, więc poszłam dalej 😉
czasami zrobię zdjęcie i ktoś podejdzie i zapyta, albo ja podejdę i zapytam czy mogę publikować, ale to rzadko bardzo. zazwyczaj uśmiech właśnie, czy skinienie głową wystarczy 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
08 stycznia 2014 19:11
Becia23, wiem, że to nie pora, ale idź na festiwal. Muzyczny typu Woodstock, ruchowy, masowe warsztaty typu Slot Art - nieważne jaki. Na takich festiwalach ludzie są bardziej otwarci na robienie zdjęć, chyba przyjmują to jako ich element. Nawet dożynki to dobra okazja. Wprawdzie to bardziej reportaż wychodzi, ale jak się "oswoisz" wśród ludzi bardziej otwartych na zdjęcia, to i ze streetem powinno pójść Ci łatwiej. Ja kiedyś chodziłam po mieście z aparatem, ale to nie dla mnie, mimo zakresu do 200mm bałam się tak po prostu komuś zrobić zdjęcie. Najczęściej udawałam, że robię zdjęcie nie tej osobie, a czemuś za nią, trochę kombinowane kadry z tego wychodziły. Zostawiłam to w diabły, nie nadaję się.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
08 stycznia 2014 19:19
Dzięki za pomoc i podpowiedzi :kwiatek: Fakt, że ja też muszę się z tym 'oswoić', więc będę kombinować 🙂
Tak czytam Wasze wypowiedzi i się zastanawiam. Ja bym chyba nie przełamała bariery w robieniu zdjęć ludziom na ulicy  😡

Dwa portreciki ode mnie


Polecam streeta w krajach śródziemnomorskich, jeśli ktoś ma okazję tam bywać. Miałam wrażenie, że ludzie są zupełnie inni. Często jak zauważyli, że robię zdjęcie, zaczynali się uśmiechać, machać, pozować. Miło bardzo się robiło 🙂
armara śliczne zdjęcia i cudowny koń  😜
Nieco wywołany przez madmaddie - witam się ;]

A co do tematu - street jest dość ciężką dziedziną fotografii. Nie ze względu na skomplikowaną technikę, czy wymagania sprzętowe - pod tym kątem wybacza często o wiele więcej, niż inne dziedziny.
Problem polega na, wspomnianej zresztą już tu wcześniej, psychologii.

Jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne - jest o tyle prościej, że przy fotografii ulicznej jest dużo, dużo większy margines błędu - można sobie spokojnie pozwolić na krzywy kadr, na bałagan w kadrze, poruszenie przedmiotu czy wręcz lekką nieostrość. Głównym celem fotografii ulicznej (i szerzej - dokumentalnej, reportażowej) jest opowiedzieć historię i dopóki ten cel jest spełniony, na resztę można nieco przymknąć oko (oczywiście w pewnych rozsądnych granicach).

W kwestii sprzętu posłużę się słowami pana Chase'a Jarvis'a, który powiedział (choć podejrzewam, że nie jest to jego "autorski" tekst), że najlepszym aparatem na świecie jest ten aparat, który akurat masz przy sobie gotowy do użycia. I nie jest szczególnie istotne, czy jest to wypasiona lustrzanka za grube miliony monet z jeszcze droższym obiektywem, czy telefon w komórce - ważne, żeby był pod ręką. W jednym się zgodzę z tym, co napisała Magda - najlepiej się robi szerokokątnymi obiektywami stałoogniskowymi, co wynika z pewnej zależności uchwyconej przez Roberta Capę - "jeśli twoje zdjęcia nie są wystarczająco dobre oznacza to, że nie byłeś wystarczająco blisko". Mając obiektyw szerokokątny musisz "wejść" w sytuację, zmniejszyć dystans i dać się zauważyć ludziom, których fotografujesz - przy zdjęciach takich, jak to, raczej nie da się tego uniknąć:


[sylwester rok temu, ogniskowa 14mm]

I tu pojawia się właśnie kwestia psychologii. Żyjemy w społeczeństwie, którego wielka część jest bardzo zamknięta - i to nie jest tylko kwestia Polski, tak jest w wielu miejscach. Ludzie odczuwają dyskomfort, jak się podchodzi zbyt blisko nich, nie mówiąc już o "wsadzaniu im w twarz" sporego aparatu (w moim przypadku wspomniany Nikon D300 z gripem). Tu pomaga nieco używanie stałek, które przeważnie są dużo mniejsze, niż zoomy (do tego często jaśniejsze i lepsze optycznie, ale to już inna kwestia), choć są też wyjątki - jak np. samyang 14mm 2.8, którym robiłem zdjęcie powyżej, mający olbrzymią, wypukłą przednią soczewkę doskonale przyciągającą uwagę całego kosmosu ;]. Trzeba też być dość szybkim - jak ludzie zauważają, że wchodzisz im "w życie" z aparatem, momentalnie sztywnieją i całe emocje sceny idą w pizdu - ale tu też trzeba mieć wyczucie, nie można podchodzić zbyt szybko, bo w ten sposób spowodujesz, że "modele" poczują się zagrożeni, co będzie jeszcze gorsze. Tutaj wychodzą kolejne zalety robienia takich zdjęć obiektywami szerokokątnymi - najlepiej pozbawionymi autofocusa - można wcześniej ustawić ostrość z grubsza na odległość, z jakiej chcemy robić zdjęcia, ustawić przysłonę na 5,6 i już nie trzeba się martwić ostrością (dla przykładu, dla matrycy formatu DX, przy ogniskowej 20mm, przysłonie 5,6 i ostrości ustawionej na trzy metry głębia ostrości obejmuje odległości od 1,60m do 19m, więc spokojnie wystarczający). Dlaczego najlepiej bez autofocusa? Bo są w takich sytuacjach zdecydowanie mniej upierdliwe - pierścień ostrości ma mniejsze luzy, trudniej go przypadkowo przestawić, poza tym jest na nie naniesiona o wiele dokładniejsza i praktyczniejsza skala odległości i głębi ostrości. Autofocus może się wydać wygodniejszy - robimy "klik" i mamy ostro dokładnie tam, gdzie chcemy...ale nie.
Specyfika street photo sprawia, że bardzo często kadrowanie nie jest dokładne, co sprawia, że punkt ostrości nie jest tam, gdzie byśmy chcieli, w efekcie mamy zdjęcie pięknie ostrych...budynków w tle. Ja ostatnio używam obiektywu af nikkor 20mm, ale przeważnie ustawiam ostrość jeszcze w domu, "z grubsza" i potem naklejam kawałek taśmy, żeby mi się nie przestawiło.

Jeszcze na zakończenie odniosę się do rady, by zaczynać od dłuższych ogniskowych. W jednej kwestii jest to rada bardzo dobra - można się oswoić z fotografowaniem zupełnie obcych ludzi "na wolności". Niestety takie działanie potrafi rozleniwić - przyzwyczajeni do tego uznamy, że "w sumie takie zdjęcia mi się podobają, więc po co iść dalej?", a nie o to nam, przecież, chodzi. Cały urok fotografii tego typu polega na tym, że jesteśmy blisko, że jest pewien dreszczyk emocji związany z niepewnością reakcji osoby fotografowanej (tu jeszcze jedna uwaga - trzeba mieć tzw. "twardą d.pę" - nie zrażać się tym, że ktoś nas zwyzywa, powie, że "idź sobie" używając zdecydowanie nieparlamentarnych słów, oraz szybkie nogi - czasem trzeba uciekać, jak się ma pecha, a czasem, jak pech się mocno nawarstwi można oberwać po łbie;])


[na przykład ta Pani mnie zwyzywała od chuliganów, złodziei, chamów i prostaków ;]]

Nie wiem, czy napisałem wszystko, co chciałem, ale jakby były jeszcze jakieś pytania, to śmiało ;]

Pozdrawiam serdecznie
takie mogą być ?

Bo jeśli mogą to dodam, że trzeba mieć kupe czasu na szwendalstwo i łeb nastawiony na widzenie tego co nas otacza.
Samo patrzenie nie wystarcza.
Uwiewielbiam Henri Cartier Bressona - jest dla mnie mistrzem streeta. Niedoścignionym.
Jego teoria (i praktyka) decydującego momentu przemawia do mnie niezwykle mocno.


Jeśli mogę - pierwsze i ostatnie jest super, jedyne, co - za daleko! Za duża ogniskowa i za daleko od obiektu, ale reszta, szczególnie na ostatnim - super.

Dwa środkowe nieco gorzej. Przede wszystkim znów za daleko. Na drugim niby są emocje, ale wynikają z faktu, że przedstawia żebrzącą kobietę. Nie odberz tego jako zarzut, ale to dość prosta droga do "sukcesu" w street photo - fotografie biednych ludzi naturalnie budzą emocje i przemawiają do widza, są pewnego rodzaju drogą na skróty, poza jedną kwestią - ciężko jest przedstawić osobę żebrzącą w neutralny lub pozytywny sposób, zawsze odbiór będzie w pewnym sensie negatywny. Ja się tego nie tykam osobiście, bo nie umiem.

Trzecie zdjęcie - tu jest fajna akcja, mamy bachorka ciągnącego mamę za spódnicę (albo chcącego pod nią zajrzeć losowej kobiecie ;p), z tym, że znów - daleko. Dodatkowo - nie widać twarzy dziecka, a pewnie była na niej "wymalowana" ciekawość, zacięcie, pewnie też radość. Bez tego zdjęcie jest, po prostu, strzałem.
mswid, a ja się z Tobą nie zgodzę. Pierwsze jest świetne ze względu na ogniskową spłaszczającą przestrzeń. Takiego zdjęcia nie da się zrobić obiektywem szerokokątnym.
Drugie to nie żebrząca kobieta ale całość sytuacji. Są takie momenty że nie da się podejść bliżej bo ujęcie przepada. Mam wrażenie, że tak było właśnie w tej sytuacji. Żebrząca kobieta, prawdopodobnie zdrowa, dla której żebranie jest zawodem i człowiek o kulach radzący sobie sam, zadbany, dobrze ubrany. Dopełniają to świetnie kierunki (pion i poziom) oraz przeciwstawienie statycznej żebraczki i dynamicznego mężczyzny bez nogi. Można to zdjęcie zrobić tele, można szeroko ale jak sam wspomniałeś - najlepszy aparat to ten, który ma się aktualnie przy sobie.
Moim zdaniem te dwa ujęcia mają spore szanse zawalczyć o to, by stać się znane.

Dwa pozostałe podobają mi się mniej. Ale w ostatnim, tak jak i w pierwszym ujęciu, spłaszczenie planów daje nową perspektywę. Sprawia, że tak naprawdę wszystkie postacie są równorzędnymi uczestnikami historii i pobudza wyobraźnię do działania. Ma się wrażenie, że słychać myśli dziewczynki. Kompozycja statyczna (dzięki zastosowania wąskiego kąta) wycisza scenę. Moim zdaniem to dobry zabieg.
Madmaddie, Jezeli chodzi o czarno-białego psa sprzed dwóch stron to mi osobiście brakuje tam oczu. Oczy dla mnie są bardzo ważne u zwierząt i ludzi, nawet zamknięte, widać w nich emocje. A tam, jakby rzecz.
drugiego będę bronić jak lwica 🙂
Przekrój społeczeństwa w jedym - żebrak, inwalida i dresiarz.
Człowiek bez nogi jest najbardziej zadbany. Pozostali mają dwie ręce i dwie nogi i wyglądają jak ........menele.
O to chodziło w tym zdjęciu.
mswid - ostatnią rzecz jaką robię na warszawskich ulicach to fotografowanie żebraków.
Nie lubię takich zdjęć i masz rację - to tani chwyt.  Dlatego nie stanęłam z drugiej strony. Gdyby była w kadrze twarz tej kobiety to ...nie nacisnęłabym spustu migawki.
Szczerze mówiąc czatowałam wtedy na nogi eleganckiej kobiety z firmową torebką-reklamówką - wiesz Gucci czy inny Dior. No wiec sobie czyhałam i ...........oni zaczęli się zbliżać.
Modliłam się żeby żaden nie zwolnił, nie skręcił. To był jeden strzał po którym mogłam iść do domu.

Pierwsze zdjęcie bardzo lubię. Robione w warszawskim metrze.

Przy pozostałych sie nie będę upierała 🙂
mswid - świetne to drugie zdjęcie
ja nie czuje się w ogóle w zdj streetowych, już nie mówiąc o tym, że wena ode mnie odeszła i aparat leży, wyciągany tylko czasem w stajni żeby mojemu brzdącowi cyknąć fotkę i tyle...
Facella   Dawna re-volto wróć!
09 stycznia 2014 18:36
drugiego będę bronić jak lwica 🙂
Przekrój społeczeństwa w jedym - żebrak, inwalida i dresiarz.
Człowiek bez nogi jest najbardziej zadbany. Pozostali mają dwie ręce i dwie nogi i wyglądają jak ........menele.
O to chodziło w tym zdjęciu.

Niestety w streecie to musi być wiadome od razu. Ja bym się nie domyśliła.
Za to pierwsze jest dla mnie absolutnym mistrzostwem  🙇

mswid, przyjemnie się czyta Twoje posty, masz fajny styl pisania. Zdjęcie z tramwajem - wow!  👍
[quote=Facella]Niestety w streecie to musi być wiadome od razu. Ja bym się nie domyśliła.[/quote]

o, to to to!

Doczepnę się jeszcze tego, że nie ma tam jednak twarzy - to kasuje całą interakcję Ciebie z obiektem i sytuacją zdjęcia. Nie mówię, że na każdym streetowym zdjęciu musi być twarz (choć jest to mile widziane:P), ale tu jej brakuje moim zdaniem.

Moim zdaniem te dwa ujęcia mają spore szanse zawalczyć o to, by stać się znane.


Moim zdaniem niestety nie, i z jednego tylko i bardzo prostego powodu - podobnych ujęć powstało "na pęczki". Przy czym zaznaczyć chcę wyraźnie - to nie są złe zdjęcia, szczególnie pierwsze, które bardzo mi się podoba.


mswid, przyjemnie się czyta Twoje posty, masz fajny styl pisania. Zdjęcie z tramwajem - wow!  👍


Bardzo dziękuję. Bałem się, że tego wywodu nikt nie przeczyta, bo za długi 😉
ja przeczytałam 🙂
O ile z pierwszą częscią absolutnie sie zgodzę o tyle .....ja streetfociarzem pewnie nigdy nie będę.
Jestem zbyt mało bezczelna żeby robić zdjęcia ludziom wbrew ich woli.
Mam też świadomość, że zdjęcia zrobionego przed zwyzywaniem czy braniem nóg za pas nigdzie nie opublikuję.
Nie wyślę na konkurs bo .....zwyczajnie muszę mieć zgodę na jego publikację.
Nawet pokazanie tutaj , ostatniego z moich zdjęć  nie jest zgodne z prawem.
Taki los 🙂

Facella - ze zdjęciami jest jak z muzyką.
Jednemu zagra w duszy a drugi wzruszy ramionami.
Do jedego zdjęcie przemówi, do innego nie.
To bardzo subiektywne i zależy od patrzenia na świat, sumy doświadczeń i aktualnego stanu duszy 🙂

Czekam na Wasze streetfotowe zdjęcia.
Macie coś ludziki ? Wyciągajcie je z archiwów. Przecież nie poszły do kosza z jakiegos powodu.
Nie wyślę na konkurs bo .....zwyczajnie muszę mieć zgodę na jego publikację.
Nawet pokazanie tutaj , ostatniego z moich zdjęć  nie jest zgodne z prawem.
Taki los 🙂


Taki urok fotografii ulicznej i trzeba się z tym liczyć ;] na pocieszenie - zanim zaczną Cię ścigać po sądach za opublikowanie wizerunku bez zgody muszą się do Ciebie zwrócić z prośbą o usunięcie 😉 (chyba, że zdjęcie przedstawia daną osobę w złym świetle, to trochę inna sytuacja i opcja pozwu o zniesławienie:P)

Kurczę, ja też bym się wściekła gdyby mi ktoś robił zdjęcie... Nie mówię tu o sytuacjach, gdy jestem w grupie chociaż kilkunastu osób, ale na pierwszym planie? Moim zdaniem nie powinno się robić bez pytania, tym bardziej gdzieś wstawiać. Choćby ta pani wstawiona przez mswid - sama na zdjęciu, według podpisu można powiedzieć, że nie życzyła sobie zdjęć więc... Po co wstawiać i do tego pisać co dana osoba powiedziała? Zgadzacie się czy nie, dla mnie to zwykłe chamstwo...
Kurczę, ja też bym się wściekła gdyby mi ktoś robił zdjęcie... Nie mówię tu o sytuacjach, gdy jestem w grupie chociaż kilkunastu osób, ale na pierwszym planie? Moim zdaniem nie powinno się robić bez pytania, tym bardziej gdzieś wstawiać. Choćby ta pani wstawiona przez mswid - sama na zdjęciu, według podpisu można powiedzieć, że nie życzyła sobie zdjęć więc... Po co wstawiać i do tego pisać co dana osoba powiedziała? Zgadzacie się czy nie, dla mnie to zwykłe chamstwo...


Cóż, taka charakterystyka twórczości i pasji. Niektórzy kombinują z symbolami religijnymi, inni tworzą covery, a fotografowie uliczni dokumentują rzeczywistość. Dla mnie chamstwem jest takie fotografowanie, żeby przedstawić osobę w złym świetle lub w inny sposób jej zaszkodzić. Byś się zdziwiła, jak wielkiej części dokumentacji byśmy nie mieli, gdyby nie tacy ludzie, jak choćby wspomniany tutaj Henri Cartier-Bresson (ucinając - nie roszczę sobie prawa do bycia stawianym na równi z nim, bo nie jestem nawet na poziomie pozwalającym stwierdzić, że nie dorastam mu do pięt).
Co do przykładu mojego - to, co ta Pani powiedziała napisałem tylko dla zobrazowania tego, co opisywałem w poprzedzających zdjęcie zdaniach.

Oczywiście masz pełne prawo do swojej opinii i nie zamierzam Cię przekonywać, bo i tak, podejrzewam, mi się nie uda, podobnie zresztą w drugą stronę.
mils   ig: milen.ju
09 stycznia 2014 22:20
szemrana dokładnie, do mnie drugie zdjęcie przemówiło od razu, załapałam o co chodziło.
Sama zainteresowałam się streetem pod wpływem zdjęć madmaddie. Jakoś niedługo potem zrobiłam zdjęcie biegnącego na boso dziecka, na hali podczas treningu. Wzrok mamy i sama późniejsza mina dziecka tak mnie przyblokowała, że nigdy więcej już zdjęcia drugiemu człowiekowi nie zrobiłam. Tak po prostu, nie mam odwagi. 😡 A samo zdjęcie dziewczynki najzwyklejsze jakie może być, nawet chyba nie zalicza się do żadnej dziedziny. 😁
Oj, ze zdjęciami dzieci trzeba szczególnie uważać - ja praktycznie zawsze (chyba, że nie mam, z jakiegokolwiek powodu, takiej możliwości) po zrobieniu zdjęcia podchodzę do rodziców/opiekunów i pokazuję, zbieram adres e-mail, żeby potem wysłać. To jest bardzo drażliwy temat i trzeba mocno uważać 😉
Dlatego wolę takie fotografowanie

Autor Henri Cartier-Bresson



lub



mswid - czasy kiedy Bresson robić streeta i twarze były ważną częścią jego zdjęc to zamierzchła fotograficzna przeszłość.
O prawie do ochrony wizerunku nikt wtedy nie słyszał.
U nas tak naprawdę dopiero od niedawna o tym się mówi.
A na poważnych konkursach musisz mieć zgodę fotografowanej osoby do publikacji jej twarzy.
mils   ig: milen.ju
09 stycznia 2014 22:30
mswid dokładnie. Zdziwiło mnie to o tyle, że jak kiedyś zrobiłam zdjęcie mamy dziewczynki problemu nie było, ze zdjęciem jej syna także. Z córką już poszło gorzej. 😁 Przeprosiłam, nic w sumie się nie stało, ale jakaś blokada we mnie już została.
Wiem, że to były inne czasy, ale to nic nie zmienia - to jest potężna część archiwum historii i bez tego bylibyśmy duuużo ubożsi (tak się to pisze?:P)
I wiem, że musisz mieć zgodę.
Wiem też, że w zdecydowanej większości się na to nie patrzy kompletnie. Choćby w takim World Press Photo, czy Grand Press Photo - ideą fotografii prasowej jest rejestrowanie momentu i w 90% sytuacji możliwość brania zgody na piśmie (bo taka słowna jest guzik warta) zwyczajnie nie istnieje.
wiesz co? Jakbym zrobiła strzał życia (wiesz, że bywają takie zdjęcia) to próbowałabym uzyskać zgodę.
Można poprosić o adres mailowy, numer telefonu. Kurcze ...chyba bym jednak pomarudziła obiektowi 🙂

Słyszałeś o Zbyszku Woźniaku ?
Robi zdjęcia także wypadków drogowych i ..... powiem Ci, że on nie potrzebuje żadnej zgody.
Potrafi bez pokazywania twarzy opowiedzieć historię tak, że klękajcie narody.
Jedno z tych, które utkwiły mi w głowie



Całość do obejrzenia tu

http://plfoto.com/187009/autor.html

i warto jeszcze zatrzymać się u Sławka Olzackiego
http://plfoto.com/151256/autor.html

i Włodek Barchacz jeśli ktoś lubi pogrzebać w starych czasach
http://plfoto.com/24091/autor.html


wiesz co? Jakbym zrobiła strzał życia (wiesz, że bywają takie zdjęcia) to próbowałabym uzyskać zgodę.
Można poprosić o adres mailowy, numer telefonu. Kurcze ...chyba bym jednak pomarudziła obiektowi 🙂


Uwierz - nie zawsze wiesz, że zrobiłaś strzał życia. Bardzo często, nawet niekoniecznie przy jakichś dramatycznych wydarzeniach, nie ma czasu o tym pomyśleć. Robisz zdjęcie i idziesz dalej.

Słyszałeś o Zbyszku Woźniaku ?
Robi zdjęcia także wypadków drogowych i ..... powiem Ci, że on nie potrzebuje żadnej zgody.
Potrafi bez pokazywania twarzy opowiedzieć historię tak, że klękajcie narody.
Jedno z tych, które utkwiły mi w głowie




Akurat tutaj musiałby mieć zgodę - nie widać twarzy ofiar, ale strażaków już tak. Strażak nie jest funkcją publiczną, nie jest też "tłumem" - musiałby mieć zgodę. A tak czysto subiektywnie - moim zdaniem to zdjęcie jest zwyczajnie słabe, ot pstryk, tyle, że tragicznej sytuacji. W portfolio ma dużo, dużo lepszych i bardziej wyrazistych niż to.
no to kompletnie mamy różne spojrzenia.
Bo dla mnie ten mały na rękach strażaka "robi" zdjęcie.
I jeśli nie widzisz w tej fotografii opowieści o traumie, przerażeniu i przyszłości tego dziecka to się nie dogadamy.
I to wtulenie w strażaka.
No kurczę ....

ps.
Nie trzeba mieć zgody strażaka, policjanta, polityka o ile zdjęcie jest wykonane w czasie wykonywania przez tę osobę czynności związanych z jej zawodem, zajęciem
ps.
Nie trzeba mieć zgody strażaka, policjanta, polityka o ile zdjęcie jest wykonane w czasie wykonywania przez tę osobę czynności związanych z jej zawodem, zajęciem


Co do polityka to wiedziałem, co do policjanta i strażaka nie - człowiek się całe życie uczy 😉

no to kompletnie mamy różne spojrzenia.
Bo dla mnie ten mały na rękach strażaka "robi" zdjęcie.
I jeśli nie widzisz w tej fotografii opowieści o przyszłości tego dziecka to się nie dogadamy.


Tylko ten dzieciak ginie "w trupie" znajdującym się na 2/3 zdjęcia. Dopóki się nie zauważy włosów, to on nie istnieje. Jak już się go zauważy - zgoda, ale trzeba go zauważyć. Ja go zauważyłem dopiero po chwili, bo główną uwagę ściąga to, co się dzieje w dalszym planie. Moim zdaniem kadr jest źle skomponowany, żeby opowiadać historię dziecka.
no mówiłam - nie dogadamy się bo ..inaczej patrzymy.
Dalszy plan to dla mnie jedynie kontekst.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się