Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.

E tam. Mój miał kroplone na dutkę 4 tygodnie do obu oczu i nic się nie działo niepokojącego. Zależy od konia.
poza metodą siłową i zagłaskaniem nie ma chyba innych, na pocieszenie tylko tyle że nie ważne gdzie zakroplisz, powieka i tak zgarnia wszystko i rozprowadza po całej gałce ocznej
Gillam nie nie, dutka nie wchodzi w grę- pracujemy nad zaufaniem a koń jest bardzo wrażliwy i po przejściach więc.. Jedynie "przyszczypywanie" (nabranie w dłoń) skóry z szyi, lekkie wykręcenie i podszarpywanie, aby odwrócić uwagę konia (sposób naszej weterynarki). Na początku działało, krzyku nie było, ale teraz konio już wie o co kaman i.. cóż  🙄

_Gaga Dokładnie tak robiłam z tym, że muszę jakoś odchylić powieki a nie mam w tym wprawy i idzie mi to dość mizernie- w ten czas koń już się domyśla, co mam zamiar zrobić  👿
Sposób z uwiązem przez przypadek wypróbowałam, po południu natomiast wzięłam konia z zaskoczenia i wkropiłam do worka spojówkowego- nie mam pojęcie czy to cokolwiek da, skoro wet zalecił kropić na środek oka...

Co do ochrony przed światłem- moskitiery niestety nie posiadam i kurcze.. Macie jakieś pomysły? Opaska na pirata może?🤔 Jutro niedziela, w dodatku wszystkich świętych, a koń raczej musi wyjść, bo rozniesie boks z nadmiaru energii (kto posiada folbluta, po torach w dodatku ten zapewne wie) poza tym, ciągle jest coś i nie jesteśmy w stanie regularnie pracować  👿. No ale trzeba, postanowiłam że już nie ma to tamto i bierzemy się za siebie-wytrwałyśmy aż 2 dni. No i nie chcę tego zaprzepaścić, chociaż na spacer w ręku po górkach i nierównościach, jakieś drągi w stępie, ostatnio bawimy się w wolnym czasie w naturalsów.. Wiadomo że jeździć nie mogę, lonżować też, bo ciśnienie w oku wzrośnie.

Oczko dziś wygląda tak (wczoraj było cały dzień zamknięte, spuchnięte strasznie, łzawiło i zaczęło ropieć. Po interwencji weta jest milion razy lepiej :kwiatek🙂:
ogurek No to podniosłaś mnie na duchu, już myślałam że będę zmuszona wszyć wenflon  👀
😡 zapomniałem o tym
przy długotrwałym leczeniu niewspółpracujących koni zdecydowanie najlepszy sposób
NeonGreen, stanik push-up - posiadasz? na szmatach za 2 zety kupisz. Zakładasz i voila, sama żałuję, że na to nie wpadłam jak było mi potrzebne 😉
Ja też miałam długoterminowe zakraplanie (uszkodzenie rogówki) i wet nauczył mnie takiej techniki: rękę przekładamy pod kantarem i tą ręką rozchylamy powiekę, w ten sposob unieruchamiamy glowę konia, a druga jest wolna do wkraplania.

Ten stanik był chyba w wątku o zastosowaniu sprzętu niekońskiego. Poszukaj tam zdjecia.
O, też chciałam polecić stanik. 😉 Byle z usztywnianymi miseczkami i raczej dużym obwodem (no chyba, że to mały koń albo kuc). Koleżanka praktykowała na swoim ogonie, zanim udało nam się sensownie przerobić moskitierę, żeby zasłonić oko (najpierw przyklejałyśmy grubszą warstwę gazy srebrną taśmą, ale się odklejało - koniec końców to wszyłam od wewnątrz tak "na odwal się", żeby się trzymało, ale dało się potem łatwo wypruć). Tylko że stanik był z obwodem 70 i się lekko wrzynało w ganasz, koń miał głowę cob/full i stwierdziłyśmy, że 75-80cm byłoby lepsze, a jak koń ma większą głowę, to pewnie musi być i 85... Dziewczyny ze stajni robiły fajne miny, jak dostawały pytanie: "Nie zalega ci gdzieś w szafie stanik z dużym obwodem? Dla Rudego potrzebny". 😁
Jak działa stanik? 😉 Wycina się jedną miseczkę i montuje się to tak:

Tylko my jeszcze złapałyśmy ramiączka tasiemką między uszami, bo zjeżdżały.

Najlepsza była rozmowa z naszą wet (przez telefon, zanim dojechała):
Wet: No i koniecznie mu trzeba zasłonić to oko, są takie specjalne okulary albo moskitierą chociaż, ale moskitiera to trochę słabo... (to było w lipcu, więc słońce dawało czadu)
Koleżanka: Taaak, wiem, już ma zasłonięte. Zamontowałyśmy mu stanik na głowie i póki co obleci.
Wet: A no już ci nic nie chciałam mówić, że jest też taka możliwość... 😁
trusia "wynalazłam" sobie tą technikę rano, ale nic nie pomogła- tyle tylko że miałam całą czerwoną dłoń od kantara ciągnącego non stop do sufitu 😡

Co do stanika- zdjęcie sumire, jak z resztą sam pomysł po prostu powala  😂
Ale prawdopodobnie wykorzystam, nie będę miała wyjścia.. Już sobie wyobrażam minę ludzi mijających nas na ulicy w niedzielę (zaprowadzamy łobuzy na trawkę do znajomego, bo nie chce mu się kosić)
Tylko gdzie ja znajdę taki wielki stanik.. Pani Natura nie poszalała z rozmiarem w mojej rodzinie. Będę musiała pożyczyć od trenerki.. Ewentualnie od babci.. byle nie jakiś różowy w serduszka  😜
To nie moja fota, tylko z neta. "Naszego" gagatka nie wrzucę, bo mnie właścicielka zabije, jak kiedyś przyuważy. 😁
Co do padoku - wet pozwolił? 😲 Przerabiałam w życiu parę koni, które dostawały atropinę, wszystkie miały zakaz wyłażenia na światło dzienne, dopóki nie skończy się zakraplać oczu i dopóki krople nie przestaną działać (źrenica nie wróci do normalnego rozmiaru). Włącznie z bidą z przemontowaną moskitierą. Jak już wyłaziły, to albo wieczorem, albo ew. na spacer do hali (do której wejście było bezpośrednio ze stajni). Ze stanikiem bym chyba nie ryzykowała, to nie jest trwała konstrukcja i łatwa do ściągnięcia przez konia (albo kolegę), no i też nie przylega do głowy jakoś super hiper dokładnie...
No chyba, że to "zaprowadzenie na trawę" to ma być wypas w ręku.
rękę przekładamy pod kantarem i tą ręką rozchylamy powiekę, w ten sposob unieruchamiamy glowę konia, a druga jest wolna do wkraplania.


Z tym, że jak się konik odsadzi "ratując życie" jest spora szansa, że łapka pod kantarem zostanie na dobre. I albo się odczepi od człowieka, albo przynajmniej połamie... 🙁 Sama tę technikę stosowałam dopiero, gdy koń lekko uciekał głową, nie odważyłabym się przy takim, który na dwóch łapkach na widok kropli łazi 🙁

sumire, Mam mocno przerobione problemy okulistyczne (niestety). Moje konie wychodziły po atropinie pod warunkiem zasłonięcia czymś oka. Z tym, że ja zwyczajnie na moskitierę naszyłam grubą (nieprzepuszczającą światłą) szmatkę i tyle 🙂
Wet twierdził, że w przypadku koni padokowanych - lepiej aby wylazły na mniejszy padok (nie w stado) niż denerwowały siew boksie podnosząc ciśnienie w oku...
Sumire szczerze, to wet nic nie powiedział nawet o ochronie przed światłem 😡
Dzwoniłam wczoraj jeszcze raz, żeby się dopytać. Na szczęście wczoraj cały dzień był ponury, taki za chmurką do tego bardzo gęsta mgła (mieszkamy niedaleko rzeki, w dolinie) więc no.. Konia biorę tak, że idziemy na padok i pilnuję żeby nie wariowła tak jak to ma w naturze robić. Łazimy przez jakieś 30min, biorę ją na ujeżdżalnie, bawimy sie w naturalsów, po czym zaprowadzam na trawkę z kolegą i stoją grzecznie. Oczywiście zostanę z nimi, bo zawsze coś kombinują co by tu zbroić. No i jak już sie popasą, idziemy spowrotem na padok, i skubią sobie sianko we wiacie 🙂 O zostawieniu w boksie mowy nie ma, jak innych koni nie będzie widzieć, to.. Już to przerabiałam  😵
Jak sobie tam raz na uwiązie bryknie to nic się nie stanie. Lepsze to niż cały dzień wariowania z nerwów.
[quote author=_Gaga link=topic=36525.msg2442931#msg2442931 date=1446363142]
sumire, Mam mocno przerobione problemy okulistyczne (niestety). Moje konie wychodziły po atropinie pod warunkiem zasłonięcia czymś oka. Z tym, że ja zwyczajnie na moskitierę naszyłam grubą (nieprzepuszczającą światłą) szmatkę i tyle 🙂
Wet twierdził, że w przypadku koni padokowanych - lepiej aby wylazły na mniejszy padok (nie w stado) niż denerwowały siew boksie podnosząc ciśnienie w oku...
[/quote]
No jak zasłonięte oko tak, że się to nie rozmontuje, to spoko. Ale w staniku? 😉 Akurat ten, który dysponował moskitierą, dysponował również kolegą do towarzystwa w boksie obok - normalnie chodzą we dwóch i na padoku są bardzo zabawowi (czasem aż za bardzo, maski też już nieraz latały mimo mocnych rzepów), a rozdzielenie ich (nawet tak, żeby stały kwatera w kwaterę)... stres jeszcze większy, który pewnie zakończyłby się przeskoczeniem do kolegi (skoro on potrafi sobie wyskakiwać i wskakiwać z powrotem just for fun...).
Jeśli konie będą miały dozór, to się nie będę czepiać. 😉
[quote author=_Gaga link=topic=36525.msg2442931#msg2442931 date=1446363142]
rękę przekładamy pod kantarem i tą ręką rozchylamy powiekę, w ten sposob unieruchamiamy glowę konia, a druga jest wolna do wkraplania.


Z tym, że jak się konik odsadzi "ratując życie" jest spora szansa, że łapka pod kantarem zostanie na dobre. I albo się odczepi od człowieka, albo przynajmniej połamie... 🙁 Sama tę technikę stosowałam dopiero, gdy koń lekko uciekał głową, nie odważyłabym się przy takim, który na dwóch łapkach na widok kropli łazi 🙁
[/quote]

Nie będę się spierać, różne są przypadki, ale ta technika najprawdopodobniej dwukrotnie ocaliła oko mego konia. Bo dzięki niej mogłam zakraplać bez niczyjej pomocy. Przy zakraplaniu najpierw 5 razy dziennie, potem zeszliśmy do trzech, ciężko mi było znaleźć kogoś do trzymania konia (przyjeżdżałam w tym celu do stajni w dziwnych godzinach).

Przy pierwszym uszkodzeniu dla konia babranie przy jego oku było nowością, a on z wielką nieufnością (to delikatne określenie jego podejścia) odnosi do wszystkiego nowego, co przy nim się dzieje (wg jednej z użytkowniczek tego forum oznacza to, że jest znarowiony). No więc ten znarowiony koń dał sobie bez większych problemów zakraplać w ten sposób. Naturalnie oko zamykał, to odruch, ale z głową uciekał na tyle spokojnie, że sama bez problemów sobie radziłam.

Potem była powtórka z rozrywki: po raz drugi uszkodził sobie rogówkę. Wetka wręcz nie wierzyła, że dwa razy temu samemu koniowi to się przytrafiło. Ten sposób znowu nas uratował.

Jeśli kantar nie jest bardzo obcisły, to wydaje mi się, że przy odsadzeniu ręka po prostu wysunie się. 

Ale nikogo nie namawiam. Po prostu opisałam to, co u mnie się sprawdziło, przy koniu strachliwym, czyli znarowionym.

Mój w trakcie leczenia nie miał zakazu padokowania.
trusia, mam 2 konie po operacjach oczu. Jeden miał rozrośniętego bliznowca po zakłuciu. Klacz, która wspina się na słowo "weterynarz" . Drugi koń miał raka komórek tucznych, w dodatku po operacji usunięcia guza uszkodził sobie rogówkę... W obu przypadkach przy pierwszych kropieniach po operacjach / urazach Twój sposób pozbawiłby mnie ręki, lub zmiękczył mi kości łapek na tyle, że zginałyby się również w miejscach nie przewidzianych przez naturę 😉 przy czym w momencie, gdy zwierzaki pogodziły się z faktem mniej lub bardziej bolesnego gmerania w oczach, ale nie były jeszcze do końca przekonane że trzeba to znosić spokojnie - Twój sposób był już idealny 😉
Zatem nie próbowałabym tak na początku, ale z czasem jak najbardziej  😀

Ps. jeden z moich koni zakrapiany jest dożywotnio , bez kantara na pastwisku każdy oko zakropi. Pracowałyśmy nad tym latami... znaczy ja pracowałam o zwierz próbował mnie początkowo co najmniej zmieść z powierzchni ziemi  😉


Widzę, że miałam szczęście, bo leczenia oka nr jeden też było po zakłuciu.

Gaga, znaczy masz konia znarowionego.  😉  Bo w opinii pewnej osoby żadnego konia z niczym nie trzeba oswajać. A jeśli trzeba, znaczy, że jest znarowiony.  😵  Mój też znarowiony, bo musiałam go oswajać z zastrzykami, których bał się panicznie. Raz wyrwał się wetowi ze strzykawką wbitą w skórę i tak szalał, że krew tryskała wokół. Teraz zastrzyki akceptuje na luźnym uwiązie, a jak go odczulałam, też jak było mi wygodnie, robiłam to na pastwisku.
trusia, wiesz, że stres szkodzi zdrowiu? Może jednak wyluzuj?
Jeśli koń nie przejawia narowu - to nie jest znarowiony. Więc twój Już nie jest, _Gagi też Już nie (w danym temacie).
Narowem Jest każde uporczywe, powtarzalne niebezpieczne zachowanie konia. Każde.
Wiesz co to jest chwast? Kiedyś sprawdziłam. Chwast to jest Każda roślina, która rośnie w niepożądanym miejscu.
Ale niewykluczone, że w twoim wypadku pomyliłam się nazywając rzecz po imieniu. Bo w naiwności mojej wydawało mi się, że Każdy chce mieć bezpiecznego konia, bo to bardzo ważne. I dąży do tego, żeby koń był dobrze ułożony, bezpieczny.
Zapomniałam, że niektórzy mają inne potrzeby i w sumie - mają dokładnie takiego konia/takie konie jak sobie życzą.
Zatem z twoimi końmi jest wszystko w porządku - bo są takie jak Chcesz żeby były. A gdy ci się zmieniają potrzeby to potrafisz zmodyfikować behawior konia.
Ja sie nie stresuję, ale dziękuję za troskę.  :kwiatek:  Wręcz przeciwnie, twoje teorie mnie bawią, a wiadomo, śmiech to zdrowie. Poza tym uwielbiam twoje botaniczne wtręty. Najpierw liść, teraz chwast.  🙂 

Narowem Jest każde uporczywe, powtarzalne niebezpieczne zachowanie konia. Każde.
A tu pozwolę sobie nie zgodzić się z tą definicją.  Narowem jest niepożądane zachowanie konia wynikające z takiego odziaływania na konia, które tworzy u niego niekorzystne reakcje. Czyli np zamknięcie w boksie powodujące tkanie czy nieumiejętne szkolenie. Płoszenie się konia strachliwego nie jest narowem, bo to wynika z jego charakteru, z jego cech wrodzonych, a nie z czynników zewnętrznych. Co naturalnie nie wyklucza faktu, że nie jest to pożądane zachowanie. 
 
Poza tym jak zwykle zwekslowałaś. Nawiązałam tu do twojej teorii, że żadnego konia z niczym nie trzeba oswajać, bo wszystko samo się robi, jeśli będzie się go czyścić i wykonywać inne codzienne zabiegi pielęgnacyjne. Czyli koń czyszczony nie powinien bronić się przed zakraplaniem oczu. Broni się, znaczy jest brudny  🤣


Ale niewykluczone, że w twoim wypadku pomyliłam się nazywając rzecz po imieniu. Bo w naiwności mojej wydawało mi się, że Każdy chce mieć bezpiecznego konia, bo to bardzo ważne. I dąży do tego, żeby koń był dobrze ułożony, bezpieczny.

No właśnie, ale jak dąży? Nie musi dążyć, bo to samo się robi, przecież tak twierdziłaś. 

Wracajac do tamtej wymiany zdań: skoro już jesteś w takim przyjaznym nastroju, może jeszcze wyjaśnisz, co to znaczy, że koń ma się płoszyć kulturalnie.  W ramach niesienia pokoju na forum pominęłam wtedy tę złotą myśl, ale skoro się odezwałaś, pomyślałam, że może raz coś wyjaśnisz od początku do końca.  Bo koń płoszący się kulturalnie jest dla mnie intrygującym konceptem.
trusia, nie sposób rozmawiać z kimś, kto będzie się upierać, że 2+2 nie = 4 bo ON(a) tak uważa.
Tkanie to nie Narów!
Narów to... Kolejny raz mam podawać Definicję???
Nie każdy rodzaj płoszenia się konia będzie narowem. Koń płoszący się kulturalnie to koń płoszący się w sposób nie będący narowem. Czyli: nie uporczywie i nie niebezpiecznie.
Nigdy nie twierdziłam, że z koniem nie należy pracować. To twoja (znacząca) nadinterpretacja. Natomiast upieram się, że z niczym nie trzeba pracować Specjalnie i "na zaś", oprócz wprowadzania do przyczepy (żeby każdy koń, w razie W mógł szybko pojechać do kliniki, tfu). Wystarczy konsekwentnie a umiejętnie robić swoje, dzień po dniu, nie chroniąc konia specjalnie przed trudnościami i wymogami. Wytrwale i heroicznie wręcz. Bo prawda taka, że niemal każdy z naszych koni jest lekko znarowiony w jakiejś działce 🙁 Bo MY sobie (i koniowi) odpuszczamy. Bo nie chce się nam konsekwentnie "użerać". To mogą być drobiazgi, a mogą całkiem poważne rzeczy.
Mój koń ma taki narów, że rusza (delikatnie, ale rusza) jeśli go nie powstrzymam, ledwie tylko jeździec znajdzie się w siodle. Dlaczego? Bo Mnie było tak wygodnie 🙁 Bo po miesiącach, kiedy trzeba było wyścigowca trzymać do wsiadania - odpuściłam "wykończenie" procesu wychowywania konia, bo miałam wyżej uszu żelaznej konsekwencji, a nie było to Bardzo niebezpieczne. Ale nie powinnam była tego robić.
Z czego by nie płynęło niebezpieczne i uporczywe zachowanie dorosłego konia, jeśli ma takie cechy - Jest Narowem.
Nieważne, że kiedyś stawał świece i rzucał się na plecy - a teraz wspina się aby-aby. Nadal jest narowisty. Nieważne, że kiedyś rzucał weterynarzem o ściany a teraz "tylko" tańcuje po boksie. Nadal jest narowisty. Nieważne, że kiedyś "przy mostku" zawracał w popłochu i wywoził do stajni, a teraz "tylko" robi piruet czy wywozi na drugą stronę drogi - nadal jest narowisty.
Nie mamy do czynienia z narowem, jeśli dane niebezpieczne zachowanie nie jest uporczywe, tylko płynie np. z bólu.
Ale gdy bólu już nie ma, a w koniu pozostała pamięć bólu, behawior nie został skorygowany, i stał się i(!) niebezpieczny i(!) uporczywy - już mamy do czynienia z narowem.
To co piszesz, to nieprawda. Że narowy są skutkiem błędnych ludzkich działań. Wcale niekoniecznie.
Chciałam zapytać czy ktoś spotkał się z taką historią z końskimi oczami.
Oczy konia wyglądają jakby miał wytrzeszcz, gałki oczne przesunięte zewnętrznie. Bardzo duże zaczerwienienie oczu.
wyciągnę swoją kryształową kulę i zaraz będzie diagnoza...

a tak serio - może to być wiele rzeczy. Najlepiej poprosić lekarza weterynarii żeby je ZBADAŁ na ŻYWO.
Takiej mozliwości na razie nie ma, gdyz koń stoi u handlarza w oborze. Zastanawia mnie po prostu czy to jakaś wada wrodzona czy nabyta choroba.
Bez porządnego badania trudno cokolwiek powiedzieć. Jeśli koń stoi u handlarza, a ktoś zastanawia się nad jego kupnem - lekarz wet jest tutaj wręcz nieodzowny. Można dobrze trafić, albo kupić konia bardzo chorego. Nie da się nic wywnioskować z Twojego opisu, tak na prawdę. Na pewno przekrwienie gałek ocznych nie jest normalne, to mogę Ci powiedzieć, mogą świadczyć o wielu chorobach, np:
-infekcjach
-ciało obce
-uszkodzenie gałki ocznej
ite pe i te de
Wytrzeszcz może być spowodowany:
-zapalenie zatok
-choroby nowotworowe
-urazy czaszki
-choroby tarczycy
Koń może mieć już wtórną jaskrę, a co za tym idzie - może być ślepy.
Żeby postawić diagnozę co to jest trzeba by przeprowadzić szczegółowe badanie, od prostych testów fluoresceiną, Shirmera, po badanie ciśnienia wewnątrzgałkowego, badanie lampą szczelinową, może trzeba zrobić zdjęcie Fundus Kamerą. Może wystarczy badanie pośrednie i bezpośrednie i tak mogę Ci opowiadać i opisywać przez pół dnia.

Dlatego z samego Twojego opisu niewiele wynika i trzeba konia zbadać.
Dzieki w każdym razie. Dziwi mnie, że to dotyczy obu oczu a nie tylko jednego. Bedzie trzeba z wetem pojechać.
Przepraszam, że post po postem posiadam zdjęcia oka tego konia, wet podobno był i nie wiedział co to jest. 🤔

Jesli znajoma zdecyduje się na kupno pojedzie ze swoim wetem, a tymczasem spotkał się ktoś z czyms takim?
Dodam że gałki wystają sporo poza oczodół, jakby wytzreszcz.
anil22, źle to wygląda a przyczyn jak już napisano może być "milion"
zdjęcie jest z fleszem czy koń ma zrosty/zaćmę na źrenicy?
Z fleszem. Ale w jego przypadku nic nie jest wykluczone 😵 Koleżanka zdecydowala sie go wykupic od tego człowieka.
w takim razie mogę Wam polecić panią okulistke Warzeche. Posiada ona odpowiedni sprzęt by to zbadać i wiedzę. Lepiej zapłacić raz a konkretnie za wizytę specjalisty niż płacić kilka wizyt i nie wiedzieć na czym się stoi. Jak coś poważnego z okiem to najlepiej do niej
Mi się zdaje, że taka jego uroda, ale napisz co okulista powiedział, bo ciekawa jestem 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się