SzalonaBibi, jasne 😉 tylko ja sporo robię 'na oko' i 'do smaku', dokładnych proporcji Ci nie napiszę
Z krewetek najbardziej lubię te klasyczne, średniej wielkości, różowe. Są jeszcze koktailowe (za małe na to danie) i tygrysie (szare i znacznie większe). Nie lubię się babrać krewetkami w sosie, więc je sobie obieram (sprzedawane są z ogonkami) - wystarczy na płasko lekko przygnieść nożem ogonek i 'zsunąć' z mięska. Sprzedawane są 'czyszczone' ale czasem zostaje układ pokarmowy, więc jego też trzeba wyciągnąć - łatwo znaleźć, po wewntrzej i zewnętrznej stronie delikatnie naciąć, pod mięsem widać czarny 'sznureczek' idący przez długość krewetki. Górny często jest usunięty (prócz części ukrytej pod ogonkiem), dolny już nie, ja go wyciągam.
A potem trzeba posiekać dużego pora na stosunkowo grube paski(na opakowanie krewetek), wrzucić na masło z czosnkiem, podusić kilka minut aż zmięknie por, dorzucić krewetki, wlać białe wino (na oko, taki chlust żeby krewetki były w 1/3 'w płynie'. Dusić 5 min aż wino odparuje, dolać śmietankę kremówkę (też lałam na oko, jakieś 100-150ml, zależy jak śmietanowe sosy się lubi), znowu dusić ok. 5 min aż sos się zredukuje, zwiąże z winem i zrobi gęsty. Gotowe 😉 Do tarty zrobiłabym same duszone pory, nałożyła na ciasto i na to poukładała wędzonego łososia i zgrillowaną cukinię 😀