Cobrinha, myślę, że jakoś w końcu się pogodzą, kwestia czasu.
Kiedyś stwierdziłam, że wypuszczę siwego z ogierem, który stał dłuższy czas obok niego w boksie (nawet któregoś razu jeden odwiedził drugiego w boksie i stali tak sobie zaczepiając się trochę, a ja prawie zawału dostałam - do tej pory nie wiem, jak otworzyli drzwi) - z klaczami jakoś nie może się dogadać, chociaż jest towarzyski i lubi inne konie, to część z nich po prostu za nim nie przepada i go kopią, a on stoi w kącie jak sierotka.
Bałam się trochę, bo co innego kiedy chłopcy stali obok siebie, a co innego na wybiegu, ale skoro podczas odwiedzin nic sobie nie zrobili...
Na dworzu też było łapanie za kark, podgryzanie, odganianie i to z początku niekoniecznie w formie zabawy... (oczywiście w razie czego byłam w pogotowiu, żeby któregoś złapać) ale w końcu zmieniło się to w iskanie i naprawdę się polubili i żaden nie odniósł kontuzji ani ran wojennych 😉 Próby krycia też były - obustronne 😁
Wiem, trochę inna historia, bo Twoi chłopcy już wcześniej razem chodzili, ale nie łam się, widocznie Klusek potrzebuje czasu... Fakt, nie zawsze się się da, ale trzymam kciuki, żeby nadszedł czas, że się polubią i Klusek odzyska zaufanie do innych koni, a w szczególności do młodego 🙂 Albo po prostu młody się jakoś dostosuje i znowu będą razem chodzić.
any, fajnie wam, Borys koń-nurek 😀