Koniec z jeździectwem?

ashtray, szczerze mówiąc, to trochę się zdziwiłam, ale już rozumiem, że ty przez swój pryzmat.
Wszyscy wiemy (i tak to pisałam), że konie potrafią frustrować, przynajmniej co jakiś czas. I człowiek sobie myśli "co byłoby gdyby".
DressageLife pisze, że dokonała wyboru, że konie nie gwarantują sukcesu (w tym materialnego) na którym jej zależy, i że jej życie nie będzie już "dressage". Ja kiedyś dokonałam innego wyboru i czasem się zastanawiam, czy nie warto by tego zmienić. Ale konie w moim życiu są tak potężną siłą i tak stale obecne (czasem czuję się, jakbym w ogóle już nie była człowiekiem, tylko... centaurem - astrologiczny Strzelec), że wyrzucenie ich z życia musiałby dać mi jakieś ekstra-ekstra bonusy, bo ofiara z koni byłaby Ciężka 🙁, dlatego tylko coś super-ekstra mogłoby to zrównoważyć. I od czasu do czasu zastanawiam się i przyglądam wśród znajomych czym wypełniają lukę po koniach. Widząc, że niewiele rzeczy ma taką moc. A już u mnie, patrząc na własne wybory, musiałoby to być coś niezwykłego - albo na maksa wymuszonego przez okoliczności, tfu. Tymczasem ty (tak to odebrałam) zdawałaś się sugerować mi coś w stylu "You know nothing, John Snow" 🙂. Jakbym całe życie jedynie wyrzucała gnój i nie miała pojęcia o żadnych ekscytujących stronach życia poza końmi. Oj, mam pojęcie. Jednak, jak na razie, nic nie jest w stanie przebić koni. Emocjonalnie, szczęściodajnie - bo Racjonalnie - to wszystko jest lepsze. Włącznie z hodowlą chomików. Konie to rzadko kiedy decyzja racjonalna, a 100% racjonalista powinien się trzymać od koni jak najdalej (i szkoda, że mało kto to mówi 100% racjonalistom zanim wpakują się w konie). Jednocześnie to nie jest tak, że dzięki koniom nieustannie rzygam tęczą 🙁 Cały czas mam zgryz jakby to nieco zracjonalizować, jak inaczej dystrybuować energię. Co robić z czasem i siłami bez koni, to bym doskonale wiedziała, i bez koni nie starczyłoby doby. Tylko szczerze wątpię, czy Cokolwiek zapełniłoby tę wyrwę. Ani nie mam pojęcia, jak mogłabym to zrobić technicznie, gdy całe życie kręci wokół tego co w stajniach i na zawodach, stanowi podstawę stylu życia rodziny. Być może wkrótce zapadną takie decyzje, a może nie, może wsiąknę w konie jeszcze bardziej, wszystkiego nie da się przewidzieć. Przygotowuję się mentalnie na "co bez koni", bo jednak już wiem, że to może być chwila-moment i życie przy koniach trzeba będzie (z bólem) odstawić.
Nie wątpiłam i nie wątpię, że masz pojęcie. Jest między nami spora różnica w wieku (tak myślę, sugerując się tym, że masz dorosłe lub prawie dorosłe dzieci), więc uważam, że dużo w życiu robiłaś. Dużo różnego. Odebrałam pytanie "jak się wyleczyć z koni?" jako chęć odejścia, ale jednocześnie jakby coś cię przy nich trzymało. Wyleczenie kojarzy się z chorobą, choroba z niczym fajnym. Wypowiadałam się przez swój pryzmat, bo moim zdaniem od koni (jeśli się chce) odejść jest łatwo i można to zrobić bezboleśnie. Mi wystarczyła otwarta głowa tak na dobrą sprawę. I danie szansy i czasu czemuś innemu.
ashtray, to chyba wyjaśniłyśmy niejasności
Strasznie się tyki końmi frustrujecie  🙄 Nic nie daje gwarancji materialnego sukcesu. Może warto by tak zmienić podejście . Na wszystkim da się zarobić i ze wszystkiego czerpać szczęście , tylko trzeba mieć właściwe podejście . Są ludzie którzy na koniach zarabiają krocie i wspaniale się przy tym bawią , może warto podpatrzyć jak to robią ??? Jak brakuje umiejętności , fachowości i podejścia to nie ma branży w której osiągnie się sukces. Co najwyżej można gdzieś pracować za karę i zarabiać na życie wegetując z dnia na dzień.  🤣

Dressagelife- Sama praca berajtra , to troszkę cienko na dorabianie się kasy. To tylko praca. To jak z prowadzeniem ośrodka o czym pisaliśmy. Można wynajmować pensjonaty i wegetować , a można robić coś więcej ( szkolenia , konsultacje , trenować , handlować ) i wtedy zarabiać dużo kasy i nie narzekać  😉
.
Smok10, jeśli ktoś ma smykałkę do handlu i/lub lansowania się, to zaprawdę może "robić w koniach" (bo lubi) albo w czymkolwiek innym - i jeździć sobie dla frajdy. Zwykły śmiertelnik nie ma tak łatwo.

Takie życie: trzeba być przebojowym albo mieć sukcesy. Na sukcesy trzeba kasy - i koło się zamyka. Coś jak z kredytem (czy bankructwem :hihi🙂 - musi cię być stać. Coś jak z czarną wodzą: jak umiesz się dobrze posługiwać, to rzadko kiedy potrzebna.
Zgadzam się, że biznes jak każdy (nie licząc miodu na serce koniarza): fachowość, lokalizacja, rozpoznanie potrzeb rynku, smykałka, inwestycje, zdolność trafnego przewidywania, sprawne zarządzanie emocjami, i... łut szczęścia. A przynajmniej brak pecha. Przydaje się też bezwzględność, i to jest spory problem - zdolność do bycia cwanym, podłym itd., przynajmniej w samoobronie, a życie wykazuje, że przydałoby się i profilaktycznie (bo "zabiegi" w celu wykoszenia konkurencji bywają tajne/poufne). Osobiście wolę okresowo wbijać zęby w ścianę a czuć się fair. I przyznam, że nie pojmuję celu rozkwitu takiej podłości. To destrukcyjna siła i ostatecznie szkodzi wszystkim, także chwilowym triumfatorom.
Podłość wywodzi się ze słabości , a nieuczciwość w tej branży to woda na młyn ludzi uczciwych . 😁 😁 😁 Jak pięknie napisałaś ,, Chwilowym triumfatorom " bo na dłuższą metę zwycięża uczciwość i rzetelność. Zaraz napiszesz mi że jestem idealistą , ale nie ! Dzisiaj w tym środowisku smród roznosi się z prędkosćią światła po całym świecie. 😉 Ten internet jest bronią obosieczną . Z jednej strony ludziom kompetentnym i uczciwym pozwala się wypromować na świat , z drugiej strony piętnuje nieuczciwych i oszustów w tempie z jakim informacje przez net  roznoszą się po świecie. Nawet na Re-volcie , są wątki promujące uczciwych i nieuczciwych.

Ta branża jest taka sama jak każda inna i żeby w niej zaistnieć nie można być anonimowym i trzeba wyjść z ofertą do klienta ,a czy jest się uczciwym i dobrym o tym decydują nie tylko wyniki , sportowe ,hodowlane , trenerskie czy handlowe ale także ilość zadowolonych userów , lajków i brak negatywów.  😁 :kwiatek:


Smok10, jeśli ktoś ma smykałkę do handlu i/lub lansowania się, to zaprawdę może "robić w koniach" (bo lubi) albo w czymkolwiek innym - i jeździć sobie dla frajdy. Zwykły śmiertelnik nie ma tak łatwo.


Dzisiaj to nie jest lansowanie się , tylko marketing i promocja. Jesteś zawodnikiem , trenerem , handlarzem czy hodowcą , bez względu na osiągnięcia  jak się nie promujesz , to znaczy że nie istniejesz.  🤣 🤣 🤣

P.S Ale racja ,dla ludzi starszej daty , to niepojęte. To właśnie ten problem który poruszałem np, jeśli chodzi o trenerów. Starsi wolą regulacje prawne które zwiążą ręce  wszystkim i dadzą im przywileje niż dostosować się do zasad wolnego rynku , swobody konkurencji i czasów jakie nastały.  😉 Walka o klienta na uczciwych zasadach to nie dla nich , lepiej stworzyć system w którym oni i koledzy będą decydować o tym kto może pracować w tej branży a kto nie. 😤
Co się stało że halo nie próbowała się do tego ustosunkować , czyżbym miał rację. 🤣 tylko to zbyt trudna droga 🙄
Smok10, tylko tyle, że jest różnica między "niepojęte" a "nie do przyjęcia". Jeśli ilość lajków ma decydować o tym kto jest Dobrym trenerem, to jest to np. dla mnie - nie do przyjęcia. A nie "niepojęte". Pojmuje się z łatwością. Popularność Justina Biebera też.
No i różnimy się w pojmowaniu czemu służą regulacje prawne.
Smok10, tylko tyle, że jest różnica między "niepojęte" a "nie do przyjęcia". Jeśli ilość lajków ma decydować o tym kto jest Dobrym trenerem, to jest to np. dla mnie - nie do przyjęcia. A nie "niepojęte". Pojmuje się z łatwością. Popularność Justina Biebera też.
No i różnimy się w pojmowaniu czemu służą regulacje prawne.



Takie czasy  🤣 A do czasów albo się dostosujesz , albo giniesz.

Regulacje prawne ? A po co ? Czym mniej tym lepiej i to już pokazała historia.

A co do systemów np. szkoleniowych . Tu nie potrzeba regulacji. Wszyscy dają za przykład Niemiecki. A ja deje Amerykański . Który jak widać ostatnio lepiej się sprawdza. Brak systemu to też system.

Finansowania sportu przez państwo praktycznie nie ma , a już są plany żeby jeszcze go ukrócić ( sama głosowałaś na PIS i ich programy socjalne ) , więc lepszym i prostszym rozwiązaniem jest dać sponsorom możliwość odpisów podatkowych a wtedy sport sobie sam poradzi. Od tego ma menadżerów . Jesteś dobrym trenerem / zawodnikiem  i masz wyniki , jesteś medialna i masz sponsorów. Masz sponsorów = masz kasę .
W powiązaniu z ekonomią i realiami  , na system Amerykański nas stać na Niemiecki nigdy nie będzie nas stać , nikt nam nie zbuduje Warendorfu   😉

P.S Halo- komuna już nie wróci  😉
(...)
Jak zwykle, jak każdy komunista kłamiesz i manipulujesz.

W Polsce można odpisywać sobie od podstawy opodatkowania darowizny na sport;
Możesz sobie poczytać np. tu:
http://www.sponsorsportu.pl/darowizny-6-na-twoj-klub-sportowy

Nie znasz treści ustaw - co jest o tyle mało dziwne, że wielu prawników ich nie zna i robi oczy jak spodki, że można.

Więc jak ktoś płaci 32% PIT - to te 32% może "uratować" - to prawie 1/3 kwoty przy tym progu.
Jest limit - no, ale nie o tym mówimy - Ty masz takie przychody, że byś sie w limicie zmieścił z milionem.

Prawda jest taka, że ty i tobie podobni macie kwas, że jest jakieś 500+ - bo byście chcieli mieć to dla siebie, wprost z budżetu, jak każdy komunista.
Znam fundcję, która wg tego, co publikuje w internecie założona zosała przez logo tej fundacji - bo tak opublikowali statut - trzeba by pofatygować sie do KRS by dowiedziec, kto i co.
Ta fundacja ma budżet na poziomie połowy budżetu PZJ - a to jest jakaś mała myszka miki.

I teraz najlepsze - skąd ona ma ten budżet "na sport" - ano ma go wprost z budżetu - bo zasysa dotacje z urzędów zatrudnenia "na aktywizację zawodową". Miliony. I nie oni jedni.
I to prawnicy wiedzą - jak dobrać się do publicznego grosza, tzn. jak wziąć pieniądze na bazrobotnych - na swoje potrzeby - a ustawodawca wie, jak to napisać, żeby żyło się lepiej.

I to jest cała prawda - że im kto w Polsce bogatszy, tym więcej chce z budżetu - a tym mniej daje od siebie. Nawet Krauze, co sponsorował tenis - zarabiał na ZUSie, a nie na żadnym rynku czy biznesie.
Odliczenie od podatku też by nic nie dało -  skoro 32% oszczędności nic nie daje - to 100% też nic by nie dało - bo dać i tak by trzeba, a chodzi o to by brać, a nie dawać.
A co za róznica, komu dac - skarbówce czy na sport - w kieszeni zostaje tyle samo.
Ten odpis od podatku też by się dał załatwić - jak PiS nie będzie obniżał PIT (co się tak bardzo nie podobało) - to PO podniesie do 70-80% - wtedy będzie jeden [----] czy odliczasz od podatku czy od podstawy.

Przydałoby się, żebyś sprawdził czy Twoje ukochane PO tego nie wyrezało z przepisów prawa - bo może dało radę - tak jak dało radę wyrezać z ustawy o sporcie zapis, że sport jest elementem kutury narodowej chronionej prawem - obecnie jest tylko biznesem, tyle, że społecznie pożytecznym. Więc prędzej czy później "dałoby radę" wyrezać darowizny na sport - bo co to niby jest darowizna na biznes? Ktoś daje elektrowni czy gazowni darowiznę na ich biznes?
I dlatego - ... albo się dostosujesz, albo giniesz - i taki Twój kodziarski los.
Smok10, na szczęście czasy jaskiń, o których marzysz - też już nie wrócą.
Chyba mnie z kimś pomyliłaś. Tobie się marzy powróþ do przeszłości , ja żyję przyszłością. Staram się przystosować do nowych czasów i nie narzucam innym  archetypów.  🤣
Smok10, skąd to wziąłeś, że mi się marzy powrót do przeszłości? Zarzucasz mi to regularnie a bezpodstawnie.
Na szczęście "miłościwy panliberalizm", premiujący cyników i drapieżców to już pieśń przeszłości. Zacznij nadążać.
I sprawdź sobie co to archetyp 🙂
archetyp - absolutnie niezmienne wzorce determinujące sposób myślenia i postrzegania świata oraz odczucia, reakcje i zachowania jednostek.  🤣 W tym kontekście  😉
W wielkim skrócie, archetyp po prostu był, jest i będzie  🤣 nie można go narzucać. (więcej napisał o tym Jung. Carl Gustav Jung).
Narzucać to można własne zdanie itp.
Ano.

Zmienię temat. Bo te konie, to kurna, SĄ niebezpieczne. Dla nas, dla siebie samych 🙁. Ujemny racjonalizm. No szlag. Powinno to być wysoko płatne zajęcie, jak praca na wysokościach. A tu, przeważnie, jest "miłym hobby", na które idzie masa kasy. Mam okrutnie mieszane uczucia. Niby obcowanie z końmi nieziemska frajda, ale... czy my wszyscy mamy coś nie teges pod sufitem???
Niby wiem to od dziesiątek lat. Kiedyś zebraliśmy się przy łożu potrzaskanego kolegi (miednica) i zaczęliśmy wyliczać co kto miał potrzaskane. Nie wiem, czy w grupie ostała się chociaż jedna nietknięta kosteczka 🙁. Okoliczności urazów najróżniejsze, ale MASA urazów to fakt. Nie znam Nikogo, kto "siedzi w koniach" kilka lat plus i nigdy nie miał kontuzji (albo/i koń urazu). Starzeję się, na życiu i zdrowiu zaczyna mi coraz bardziej zależeć; wiem, że człowiek jest kruchy i śmiertelny. I zaczynam wątpić w sens tych "zabaw". Gdyby konie znosiły złote jajka, to jeszcze. Ale rzadko tak bywa, wręcz przeciwnie jest, powiedziałabym.
Halo, wydaje mi się, że to nie same konie są niebezpieczne, a ludzie wokół nich. Ktoś czegoś nie dopnie, nie dopilnuje, nie przewidzi lub przeceni swoje możliwości, a koń jest tutaj dopiero na drugim miejscu.
Np. w moim przypadku polegało to na tym, że na samym początku, kiedy ledwo trzymałem się w siodle i jeszcze nie panowałem nad koniem nawet w stępie, "mądra" instruktorka zabrała mnie do lasu i pognała galopem. Możesz sobie wyobrazić jaka to była jazda, skoro nie byłem w stanie nawet zwolnić. Skrajna głupota i więcej tam nie wróciłem. I jeszcze niedawno zgodziłbym się z Tobą, że cały ten koński sport to niezbyt rozsądne zajęcie.
A jednak teraz, po kilku latach, znów zaczynam jeździć. Trafiłem na super instruktorkę, uczę się powolutku i przede wszystkim bezpiecznie i dla mnie i dla konia. I pewnie wyląduję na ziemi niejeden raz, ale korzyści (także dla zdrowia) są dużo wyższe niż ewentualne urazy.
A jeżeli chodzi o finanse, to gdyby nie konie, przepuściłabyś wszystko na inne hobby, ale pewnie nie tak miłe 🙂
Ajas6 to najbardziej potrafi zniechęcić do jeździectwa- nieodpowiedzialni instruktorzy i idące za tym wypadki. Miałam kiedyś instruktorkę (nietrudno się domyślić dlaczego została byłą instruktorką) do której przyjechali ludzie na teren, którzy nigdy w życiu nie galopowali, a na koniu siedzieli kilka razy w życiu (jedna dziewczyna wyglądała jakby nigdy nie siedziała :icon_rolleyes🙂  i była taka zadowolona z siebie, bo wszyscy w terenie galopowali i się z tego super cieszyli  😵.  Dodam, że jeden z koni, którego im dała był kompletnym wariatem, który na ujeżdżalni non stop się wspinał i to wcale nie delikatnie (swoją drogą jak kiedyś się pochyliłam przypadkiem po baranie... tak się wspiął, że miałam siniaka nabitego na twarzy :wysmiewa🙂. Jechałam na tym koniu w teren tuż po nich i jedna z osób spadła, instruktora zeszła z konia i podeszła do niej żeby pomóc wsiąść, a ja musiałam walczyć, żeby koń nie uciekł do stajni, bo się bez przerwy się cofał próbując zwiać... Po kilku tygodniach sama stwierdziła że ten koń jest niebezpieczny i ona go nie chce na jazdy... Lepiej późno niż wcale.
Bo uprawianie jeździectwa niczym nie różni się od innych sportów ekstremalnych , choć przy odrobinie rozsądku jak wszyscy wiemy można go uprawiać do sędziwego wieku. Na Olimpiadzie w skokach na równi walczyli 30 - sto jaki i prawie 60 - cio latkowie i wygrał właśnie ten prawie 60 -cio latek.  😉

Wysoko płatne jeździectwo jest tylko dla fachowców których niezmiennie brakuje ( są trenerzy którzy biorą setki za godzinę i mają full klientów ). Poza tym , to nie tylko kwestia fachowości ale także umiejętności sprzedawania swoich usług .Dzisiaj możesz być najlepszym fachowcem na świecie ale jak nie będziesz umiała sprzedać swojej wiedzy ,usług czy umiejętności  to nikt do ciebie nie trafi.

Każdy jest śmiertelny i każdy może ulec urazowi. Dzisiaj zginął górnik  🙁 Codziennie ktoś ulega wypadkowi w drodze do pracy . To dziwny sposób myślenia. ( jakieś refleksje ? )

Ale jeżeli ktoś traktuje to jako hobby , to fakt , jest drogie , jak szybownictwo ,skoki spadochronowe , motorowodniactwo , jachty , golf .rajdy samochodowe. To niektóre ze sportów/hobby  , też niebezpieczne i kosztowne . Ale ktoś na nich zarabia żeby bawić mógł się ktoś  😁

Jeździectwo i konie to na zachodzie olbrzymia gałąź biznesu warta miliardy euro ( ktoś je wydaje = ktoś je zarabia ) . Sumarycznie ( może nie aż tak ) ale u nas także . 😉

Bez końca można wymieniać ile osób jest powiązanych lub pracuje i żyje z jeździectwa.  😉 Wielu , bardzo dobrze  😀

Smok10, obawiam się, że, żeby nie wiem co - skórka za wyprawkę. Ja tam bym nie chciała oglądać rezonansu Nicka Skeltona 🙁 Swojego też nie 🙂

Ajas6, żeby to tylko tak było! Ale to jest losowanie, rosyjska ruletka. Nie ma takiego fachowca, takich procedur ostrożności, żeby nie mógł paść zły los. Gubi głupota, gubi rutyna, ale gubi też... nic. Fachowość, rozsądek, procedury bezpieczeństwa mogą zmniejszać ryzyko. Jednak zawsze jest to igranie z... może nie z ogniem, ale z... bydlątkiem 😉.

Niech nasze konie będą dla nas dobre. Na wiosnę, lato, jesień i zimę 🙂.
Smok10, obawiam się, że, żeby nie wiem co - skórka za wyprawkę. Ja tam bym nie chciała oglądać rezonansu Nicka Skeltona 🙁 Swojego też nie 🙂


No własnie . Różnica tylko taka że on ma 58 lat , robi to co kocha , świetnie się bawi i bardzo godnie z tego żyje ,   😉                   

http://www.nickskelton.com/       
halo, chyba z tymi połamaniami to nie jest tak do końca. Od 25 lat ani razu nie uległam połamaniu na koniu. Za to miałam złamania w skutek wypadku samochodowego, upadku z schodów czy kretyńskiej zabawy rówieśników w szkole. Nie ma na to reguł. Ja bardziej niż w siodle obawiam się wypadków przy obsłudze. W stadzie czasem są przepychanki, a człowiek może się nawinąć. W tym roku zginęła właścicielka stajni przy spędzaniu koni z padoków. Taka niby prosta czynność :/
Najbardziej niebezpieczne to chyba jednak są ta małe, kolorowe, a wściekle jadowite żabki 😉 aczkolwiek koń sam w sobie to przecieź 500-600 kg z kopytami i zębami. Na pewno mniej niebezpieczny niż taki lew czy tygrys - ale też nikt nie próbuje na lwie jeździć.
Tak czy siak - nigdy nie można na 100% przewidzieć reakcji konia, a niektórzy chyba myślą, że mają do czynienia z pusztystymi króliczkami na baterie, które "wyregulują" a to inną paszą, ilością owsa, ilością jazd... No, ale mniejsza. "Gdyby koń o swej sile wiedział, nikt by na nim nie siedział". Od przypadku i szczęścia też sporo zależy - każdemu koniowi może coś pod kopułą "wystrzelić", każdy może się spłoszyć, a już nie mowiąc, ile rzeczy może się zdarzyć w obsłudze stajennej... Choć idąc tym tropem wyjdzie na to, że we własnym domu już totalnie jesteśmy zagrożeni, bo z jednej strony łazienka (kanty, woda, poślizgnąć się można), z drugiej kuchnia, o schodach już nie mówiąc... Poza tym wypadki samochodowe, potrącenia, cegłówka też może człowiekowi na głowę spać.... 😉 Trzeba mieć tą świadomość, że koń to nie świnka morska, ale też nie dajmy się zwariować.

Pauliszon13, Czy Ty kiedykolwiek masz coś miłego do powiedzenia na temat rekreacji? 😉 🙂 Przepraszam Cię, ale dawno nie widziałam takiego malkontenctwa.
bera7, przecież nie pisałam o wypadkach w siodle. W siodle to jeszcze jest najbezpieczniej.
Poważnie nigdy żaden koń nie nabawił cię nawet siniaka? Jestem pod wrażeniem.

Smok10, tak, są różnice: kilka lat różnicy wieku, znacząca różnica statusu majątkowego, i to, że Nick otarł się o śmierć/totalne kalectwo, a ja jeszcze, tfu, tfu, nie.

Sankaritarina to chyba dlatego, że ostatnio od kilku miesięcy jestem maksymalnie sfrustrowana i ten wątek jest dla mnie najodpowiedniejszy 🤣 . Może faktycznie trochę przesadzam, ale zapewniam cię, że ma to związek z różnymi kwiatkami i ilością różnych dziwnych stajni jakie zdążyłam zobaczyć w poszukiwaniach lepszego miejsca do jazdy przez te wszystkie lata... 
halo, siniaki owszem. Ale nigdy nic poważnego. Może kwestia szczęścia. Bo mój mąż spadł  3 razy i za każdym razem mocno potłuczony.
Halo - Różnice materialne wynikają z tego że on zarabia na tym co ty uważasz za niemożliwe i fakt że jest starszy od ciebie w niczym mu nie przeszkadza. Nawet to że jest popoważnym wypadku i z tego powodu specyficznie jeździ. Nic mu nie przeszkodziło w tym żeby wszystkim pokazać że się da i że aktualnie jest  najlepszym na świecie. Mistrz Ďeterminacji, w dodatku olimpijśki. 🤣
Smok10, skoro tak twierdzisz...

bera7, ja też z mało pechowych. Na prawie 40 lat z końmi zaledwie 6 razy coś poważniejszego, w tym tylko raz narkoza i usztywnienie. Co nie zmienia "faktów ogólnych" 🙂, że gdzie się nie obrócić - to ciągle "się dzieje".
Smok10, skoro tak twierdzisz...


Ja tak nie twierdzę . To wynika wyłącznie z twoich wypowiedzi  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się