Kącik instruktora

anetakajper   Dolata i spółka
11 stycznia 2011 12:05
Kochani ja od wczoraj dzwonię do Pzj (wiadomo oni juz od 20lat tym się nie zajmują) odesłali mnie do Ustawy o sporcie albo żebym dzwoniła do TKKF.
Czytam Ustawę -nic nie ma. Dzwonię do TKKF i pytam co i jak. Twierdzą, że można wyjeżdżać w teren, można nawet uczyć skoków.
Ale żebym lepiej zadzwoniła do egzaminatorów.
No to dzwonię bo mnie szlag trafi jak słyszę, że wydałam ok 2000 w błoto (choć nie korzystam z tych uprawnień )
Więc pytam pana egzaminatora  Pana Janusza L. jest to sędzia itd. itp.
Więc mówi, że można wyjeżdżać w teren, można uczyć skoków - nawet nie ma żadnego przepisu do jakiej wysokości.
Pytam się o Ustawę o Sporcie- Odpowiedź - Ustawa o sporcie nie ma nic wspólnego z instruktorem rekreacji.

Aż mi ulżyło ufff
No i nie da rady przegadać Panu mądremu. I usilnie chce żeby Instruktorzy zrobili jego kurs bo jest on niezmiernie potrzebny!
"PTTK lepszy niz instruktor rekreacji"- myślałam że spłonę!

anetakajper  :kwiatek:  dobrze że się za to wzięłas bo mnie już ciśnienie sięgało zenitu 😵
i też mi ulżyło , jeżdże w teren, uczę skoków jako instr.rekr.ruch. bo mnie uczono że można .. więc i to robiłam bo co to już by za dwa tysiaki żadnych praw nie mieć nie licząc swoich umiejętności poprostu trzeba być odpowiedzialnym instruktorem..
jedyny kurs jaki bym teraz chciala to instruktor szkolenia podstawowego.. 🤣
anetakajper   Dolata i spółka
11 stycznia 2011 12:40
Ale wiecie co jest najgorsze, że ten pan który twierdzi że instruktor nie zezwala wyjeżdżać w teren, a tym bardziej jakieś skoki : jest sędzią, jest organizatorem, jest wetem, jest kowalem, jest niby trenerem, hodowcom, itd.itp. I ludzie niestety mu wierzą na słowo.

Ale ja od tamtego roku po spięciu z tym Panem (on jako sędzia) na zawodach wszystko kontroluję.
Oczywiście mieli zadzwonić do mnie i mnie przeprosić - telefonu do dziś nie otrzymałam.

I jeszcze jedno zawsze sobie powtarzam - 10 srok za ogon to za dużo!
Czy jest może tu na forum niedoszły instruktor który stanie się instruktorem podczas kursy w toruńskim TKKFie (Ranczo pod Olszyną)? Kurs zaczyna się w lutym, jest weekendowy i może ktoś jak ja jest z okolic Warszawy 🙂 Bo dojazd bez własnego samochodu wydaje się ciężki.
Idziecie sobie pełni zapału do pracy... Fajna stajnia, miejsce, ludzie.... Ale co, nagle okazuje się ,że konie rekreacyjne nie są do końca takie, jakie byc powinny. Nie nadają sie dla początkujacych, a zaawansowani także mają z nimi problemy. Szefostwo sprzedaje bilety na jazdę, a Wy nie macie jakich koni tym ludziom dać pomimo najszczerszych chęci. Bo macie świadomość, że cos sie moze złego wydarzyć.
Męczycie się, by jakoś z koniskami popracować, aby jednak na te "jazdy" mogły iść. Jesteście wyczerpani, nie dojadacie i nie dosypiacie. Ale najgorsza ta presja psychiczna. Żeby koniom nic się nie stało, żeby ludziom nic się nie stało. I jest Wam coraz bardziej przykro. Cały zapał do pracy znika.
Neila, zawsze...?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
31 stycznia 2011 16:05
Neila, mój szef ujął to tak podczas zebrania: "Jeśli uważacie, że prowadzenie jazd na naszych koniach jest niebezpieczne, to nie prowadźcie ich". Jeśli uważasz, że nawet zaawansowani sobie nie radzą, to czas zmienić pracę, bo koni nie zmienisz.
temat dość trudny.
Wiadomo, że mając stawkę 5 czy 7 koni nie każdy będzie się nadawał do wszystkiego i dla każdego jeźdźca. Nie ma tak znowu żeby w takiej stawce koni trafiły się same "wariaty". Trafią się konie młode no to instruktor musi je "podrobić"- zrezygnować z cudów, super ujeżdżenia, wystarczy żeby umiały chodzić w zastępie, a jeden czy dwa samodzielnie. W momencie kiedy jest jazd mniej bierze się te "gorsze" i podjeżdża.
Mogą byc koniki "zmanierowane", ale z tymi chociaż lepsi jeźdźcy powinni sobie poradzić 🙂

Ja mam teraz farta, bo przez ostatni rok zrobiłam dwa koniki od podstaw i pójdą od tego sezonu do pracy. Miesiąc temu kupiliśy jeszcze jednego, który już chodził w rekreacji, myślałam, że luzik będzie,a  tu się okazało, że kupa roboty przede mną. Na szczęście póki co szykujemy się na same oprowadzanki i tereny, a z tym to damy radę.
No niestety u nas są to 4 konie, późno kastrowane, obecnie już wiekowe ( ok 20 lat ) z różnego rodzaju odruchami, nawykami, po wielu przejściach itp.
I faktycznie myślę już o zmianie pracy.
Neila, kropka w kropkę moje wrażenia z pracy, z której zrezygnowałam, schudnąwszy 8 kg (to akurat było fajne  :tanczacalinka🙂 świadoma, że jestem matką, a na prokuratora mogę się natknąć w każdej chwili  🙁
Wrażenia są tak podobne, że podejrzewam, że Ty jesteś osobą, która "po mnie" przejęła tę działkę, i którą dzisiaj podziwiałam za stoicki spokój i zimną krew. Powodem dzisiejszego podziwu było przetrzymanie ustawienia bryczki na środku hali. Jeżeli to nie Ty - to może pocieszy Cię świadomość, że jeszcze ktoś tak ma  😁
Jeżeli to nie Ty, to ja czuję się pocieszona, że może istnieć drugie tak kretyńskie miejsce w PL  🤔wirek:
Moja dobra znajoma miała też coś podobnego. Co prawda, konie były w miarę normalne, ale prawie wszystkie miały problemy ze zdrowiem, kulały. Takie przypadki jak tamte nie powinny pracowac w siodle w ogóle, a mimo to właściciele pchali je na lekcje, byle kasę zarobic. A jak koń znowu zakulał, czy też potknął się, to zawsze, ale to zawsze była instruktorki.
Kiedyś koń zrzucił amazonkę, biegnąc, walnął się w biodro i to też była wina instruktorki. (tiaaaa, bo instruktorzy mają umiejętnośc sterowania mózgiem konia i mogą mu kazac się nie obijac o płoty). Kiedyś wsadzili dziewczynę na konia z zerwanymi ścięgnami w teren, kazali instruktorce pojechac z nią. Koń z racji stanu nóg potknął się tak okropnie, że dziewczyna spadła i potłukła sobie ramię. Zgadnijcie, czyja to była wina? Oczywiście instruktorki!
Ja słyszałam ostatnio, że po wejściu nowej ustawy nie będzie czegoś takiego jak instruktor rekreacji... Będzie można zrobić sobie kurs na trenera, a jeśli komuś nie będzie po dorodze do sportu to będzie musiał zaliczyć kurs wewnętrzny, przeprowadzony w danym ośrodku gdzie ma pracować. Wiecie coś na ten temat?
Jak dla mnie to porażka na całej lini, nie wiem jak ani kto miały wtedy ustalać poziom tych 'instuktorów"...
bobek, wiemy, jest cała dyskusja i multum różnych opinii w wątku o kursach...ile ludzi, tyle poglądów. Trenera - będzie stopniem państwowym. Pozostają jeszcze stopnie PZJ-u, tj. od inst. szkolenia podstawowego wzwyż.

Dziewczyny, a co, jeśli wpychają nam na jazdę osobę nie do końca sprawną, tj. właśnie jakieś pozrywane ścięgna albo inne druty w kręgosłupie? Brać na papierze oświadczenia, że jeżdżą na własną odpowiedzialność?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 lutego 2011 15:18
Elbus, brać oświadczenie, a najlepiej nie zgodzić się na prowadzenie jazdy bez dostarczenia papierka od lekarza SPORTOWEGO o braku przeciwskazań do uprawiania jazdy konnej. Zwykły lekarz zapewne odeśle delikwenta, tak, jak jedną ze znanych mi osób "może pan jeździć, tylko nie może pan spadać".
Ja słyszałam ostatnio, że po wejściu nowej ustawy nie będzie czegoś takiego jak instruktor rekreacji... Będzie można zrobić sobie kurs na trenera, a jeśli komuś nie będzie po dorodze do sportu to będzie musiał zaliczyć kurs wewnętrzny, przeprowadzony w danym ośrodku gdzie ma pracować. Wiecie coś na ten temat?
Jak dla mnie to porażka na całej lini, nie wiem jak ani kto miały wtedy ustalać poziom tych 'instuktorów"...

Wg nowej ustawy jedynie prowadzenie "zorganizowanych zajęć w klubach sportowych" (konia z rzędem temu, kto powie dokładnie co ów termin oznacza, bo ustawa w żaden sposób go nie precyzuje) wymaga posiadania kwalifikacji
We wszystkich innych przypadkach może prowadzić zajęcia każdy
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 08:40
Wg nowej ustawy jedynie prowadzenie "zorganizowanych zajęć w klubach sportowych" (konia z rzędem temu, kto powie dokładnie co ów termin oznacza, bo ustawa w żaden sposób go nie precyzuje) wymaga posiadania kwalifikacji
We wszystkich innych przypadkach może prowadzić zajęcia każdy


Wreszcie jakieś sensowne rozwiązanie. Przynajmniej koniec będzie tej ciągnącej się lata fikcji.
majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 09:30
czyli nie muszę sobie robić papierów, jeżeli zamierzam syna znajomego nauczyć jeździć na swoim własnym koniu?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 09:31
nie. I nigdy nie musiałaś.

majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 09:56
a jak chcę poprowadzić jazdę kilku osobom jednocześnie na kilku koniach nie swoich na terenie stajni, która nie jest ośrodkiem jeździeckim ?  też nie muszę?
Albo pojechać w teren?


bo ja już totalnie zgłupiałam.
Nigdy nie myślałam chociażby o zdawaniu tych bezsensownych odznak, nigdy nie myślałam, że mnie ktoś kiedyś poprosi o pomoc i prowadzenie jazd.
Boję się odpowiedzialności, nie chcę, by ktoś miał problemy przez mój ewentualny brak papierka. (albo żebym ja miała jakieś nieprzyjemności)


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 10:02
a jak chcę poprowadzić jazdę kilku osobom jednocześnie na kilku koniach nie swoich na terenie stajni, która nie jest ośrodkiem jeździeckim ?  też nie muszę?
Albo pojechać w teren?


pewnie że nie musisz.
majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 10:09
to po co te kursy?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 10:12
jak to po co. Żeby sobie kasy dany ośrodek i wykładowcy mogli nabić.
A ubezpieczenie?

(To w kontekście tych, którzy prowadzą jazdy obcym osobom)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 14:07
co ubezpieczenie. Chcesz to się upezpieczasz, nie to nie. Obowiązkowe nie jest - za to kosztuje i guzik z tego i tak by było.

edit - dodaję.

Jak ktoś jest lękliwy na okoliczność ewentualnych wypadków i ewentualnej chęci zrzucenia za nie odpowiedzialności i wydębienia kasy od prowadzącego jazdę - można wyprodukować papier o zwolnieniu Ośrodka /Instruktora  XYZ  z odpowiedzialności  za ewnetualne wypadki i ew. uszczerbek na zdrowiu kazać go wypełnić i podpisać każdemu jednemu co przychodzi na jazdę.

Coś na ten kształt [[a]]http://www.briarwoodridingschool.com/Lucidi%20Farms%20Release%20Form.pdf[[a]]


A ubezpieczyciel przy wykupywaniu OC nie żąda jakiegoś papierka?
majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 15:03
no właśnie o to mi chodziło Elu. Nie wyobrażam sobie zbierania takich przepisów przed jazdą.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 15:22
najlepiej zapytać ubezpieczyciela. Tylko mu dokładnie wyłuszcz o jaki rodzaj ubezpieczenia ci chodzi i co ma to ubezpieczenie pokrywać.

Nie wyobrażam sobie zbierania takich przepisów przed jazdą.

eee, tam przesadzasz. Ja wielokrotnie jeździłam w teren ze znajomymi na koniach właśności  mojej stajni - i co mi kto zrobi.  Żadnych przepisów ani nie studiowałam anie nie mam zamiaru studiować. Ani żadnych papierów nie podpisywałam ani one tez nie.

majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 15:40
Ja wiem Elu, ja też mając 14 lat prowadziłam zajęcia z jazdy dla innych dzieci.

Kiedyś byłam w terenie (ja+jakaś dziewczyna+instruktor prowadzący)
Zdarzył się wypadek - dziewczyna spadła, złamała kręgosłup. To było na obozie- przyjechała jej matka i oczywiście policja. Instruktor, który z nami jechał musiał jechać do domu właśnie po swoje papiery, by je okazać policji.. Fakt, że dawno to było (chyba jakiś 95 rok) więc może i przepisy się zmieniły.

Ale trafił mi się kiedyś przypadek znajomego kolegi, który koniecznie chciał wsiąść na konia. Zanim zdążył dobrze usiąść w siodle, to już zsiadał, nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, żeby wyjął nogi ze strzemion - zszedł po strzemieniu, wykrzywił sobie nogę w kolanie i zerwał wiązadło. 
Straszył mnie sądem przez pół roku - podobno nie chciano mu wypłacić odszkodowania (nie wiem na jakiej podstawie, tzn mnie nikt o potwierdzenie uprawnień nie pytał i nie wiem, czy to mogło chodzić o to)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2011 15:50
No ja nie ma lat 14 to po pierwsze.

Po drugie - ci przecież podpowiadam  co zrobić a ty ciągle w ten sama deseń o tym co może się stać.

Ci mówię przeciez że kazać podpisać wzmiankowany papier o zrzeczeniu się odpowiedzialności i przyjęciu przez daną osobę do wiadomości informacji że konie to niebezpieczne i nieprzewidywalne zwierzęta i  może się wydarzyć dużo niespodziewanych rzeczy na ktore prowadzący jazde nie ma wpływu pomimo jego najszczerszych chęci, umijętności, dobrej woli, przekazywania instrukcji i informacji oraz mimo sprawdzenia sprzętu ktory tez może przeciez się posuc w czasie jazdy mimo jego regularnych przeglądów napraw i co tam jeszcze.

Po trzecie i najważniejsze: nawet  mając  ten zupełnie zbędny i nikomu niepotrzebny papier instr. rekr. ruch  to  tenże papier cię i tak jakby przyszlo co do czego (wyjątkowo upierdliwy ktoś kto by uważał że dany wypadek  to twoja wina)  nie uchroni od  ew. prób zrzucenia odpowiedzialności za ew. wypadek.
majek   zwykle sobie żartuję
02 lutego 2011 15:53
dobra, dobra to już nie będę wiercić, sorry, nie chciałam.

Dziękuję Ci za wszystkie rady 🙂


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się