Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
06 czerwca 2014 05:33
Jak to mówią Dodo - nieszczęścia są stadne :/. Ja to już chyba na jakieś stado zachowawcze trafiłam - może nawet nie nieszczęścia, ale takie totalne blokady gdzie się nie obrócę. Miałam mieć odbiorcę na mleko - nie odbiera nawet telefonów, zamówił człek kózkę - teraz po nią nie przyjeżdża, w pracy kicha totalna. Dół za dołem... W niedzielę zamiana koni - boli, ale może wyjdzie na dobre i rozgoni to zachowawcze stado 🙁. Na razie po prostu nie mam sił... 🙁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
09 czerwca 2014 16:38
Nie to, że zupełnie nic mi nie wychodzi. Raczej nie jestem zdołowana. Ale w ciągu tygodnia pękł mi telefon, kubek z gorącą herbatą i serce, przykre chwile lubią chodzić w stadach.
smarcik, ważne żebyś Ty nie pękła, mimo wszystko.
Ja nie mam nawet pomysłu jak ubrać w słowa to, co chciałabym przekazać. Siedzę załamana, sama jak palec, poliki spierzchnięte od łez.
Łzy się skończyły i chociażby przez to czuję się jak wstrętna suka.
Pustka.
tak bym chciała cofnąć czas z zachowaniem wiedzy którą dzisiaj mam, żeby podjąć właściwą decyzję. taką, która by nie powodowała bólu serca...
tęsknię za moim koniem  😕
Facella   Dawna re-volto wróć!
21 czerwca 2014 10:38
Jak się sypie, to wszystko naraz i na stałe... Mam dość, w ciągu trzech dni zawaliło się tyle spraw, że najchętniej bym nie wyszła z łóżka z paczką chusteczek...
Facella, czasem warto i w łóżku posiedzieć z zapasem chusteczek, na wszystko jest kiedyś pora.

Ja pomarudzę jeździecko: gimnastykuję się jak wściekła, żeby wszystko było ok - dieta zbilansowana, dostosowana do potrzeb, siodło leżące jak ulał, żeby nic nie bolało, nie obcierało. Do tego stopnia, że koleżanki ze stajni (i trenerka chyba powoli też...) to już uważają, że mam paranoję jakąś. 😵
Po 10 razy wszystko sprawdzam, przemyśliwuje a i tak dochodzę do wniosku, że to i tamto źle, że szybko trzeba coś z tym zrobić. I tak w kółko.
Zmęczona jestem zamartwianiem się czy wszystko OK, gorzej niż z dzieckiem...
Dzien na maxa do dupy. wyszlam z domu i trzasnelam drzwiami...
Dziadziuś umarł. Jeszcze przedwczoraj z nim rozmawiałam. Nie mogę w to uwierzyć. Nie tak miało być...
:przytul:dodzilla, trzymaj się
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 czerwca 2014 19:26
dodzilla
Trzymaj się ciepło...


U mnie w życiu wszystko ok, ale dochodzą mnie słuchy, że rodzina mi się sypie, chciałabym jakoś pomóc, ale nie jestem w stanie, poza tym chyba nic się już nie da zrobić 🙁
Niby dorośli ludzie, a zachowują się jak dzieci :/
Facella   Dawna re-volto wróć!
25 czerwca 2014 19:40
dodzilla, przesyłam Ci energię mentalną na przetrwanie tego trudnego okresu, trzymaj się siostro!  :przytul: :przytul:
Przykre to bardzo dla mnie. To była szalenie ważna osoba w moim życiu i bardzo ciężko mi się pozbierać po tym. To był jedyny człowiek, z którym miałam wspólna piosenkę. Który mnie tyle w życiu nauczył i tyle cudów pokazał. I gdzie bym tej piosenki nie słyszała, zawsze będzie mi przypominała Dziadka. Jeszcze w lutym mówił, że serce ma jak dzwon, i że tylko czeka, aż zatańczymy sobie naszą piosenkę na moim weselu... To było moje marzenie. Miłość do koni i przyrody przejęłam od niego, dobroć wobec otaczającego świata... Docenianie drobnostek... Coroczne Dziadkowe przemówienie z okazji Bożego Narodzenia... Tego już nie będzie. Serce mi z bólu pęka. Ale jakaś dobra ręka musiała tutaj zadziałać - nie planowałam urlopu w czerwcu, zadecydowaliśmy i wyjechaliśmy w ciągu dwóch dni na tydzień do Polski. Jeszcze się z Dziadkiem zobaczyłam, pośmiałam, ponarzekałam na polityków i podziwiałam jego malinowy sad, który z resztą dla mnie kilkanaście lat temu zasadził. W noc, w którą wyjechałam z powrotem za granice, umarł. Dzień przed swoją imprezą imieninową. Cioci, która go ostatnia widziała, powiedział, że mamy się nie przejmować i 'wypić sobie po drinku, a nawet po dwa'... Zawsze elegancki, żartobliwy, pomocny... Nie ma takiego drugiego człowieka. Nie ma i nie będzie 😕
boże dodzilla.. aż sama się popłakałam jak to przeczytałam..  😕 Nie wyobrażam sobie żeby moi dziadkowie odeszli.. Przecież tacy wspaniali ludzie powinni żyć wieczność..



Powiedzcie mi jak to jest? Przeciez jak jest tak źle, że gorzej się nie da i się to wszystko przetrzyma to w końcu powinno być lepiej a nie jeszcze gorzej.. Już nie mam siły do tego wszystkiego. Moja jedyną nadzieją było to, że wyjade na studia i oderwę się od wszystkiego a na studia nie pojde bo jutro się dowiem, że matura poszła mi tak źle, że gorzej sie nie dało..
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2014 21:00
Dodzilla wiem co czujesz, moj dziadek zastepowal mi ojca, byl jedyna osoba z rodziny ktora mnie naprawde rozumiala. Minelo 6 lat od jego smierci I dalej sie z tym nie pogodzilam. Zafne slowa Ci teraz raczej nie pomoga... wazne, ze mialas okazje ostatni raz go spotkac. Ze ostatnie dni spedzil z Toba, mogl sie nacieszyc Twoja obecnoscia. Trzymaj sie!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 czerwca 2014 21:04
dodzilla, ale przeżyłaś z dziadkiem piękne chwile =) Obaj moi dziadkowie zmarli przed moim urodzeniem. Wiem, że to średnie pocieszenie, ale dał Ci tyle dobra, ukształtował Cię jako człowieka. i na pewno dalej się Tobą opiekuje.
Jeździectwo mi nie wychodzi. Dzisiaj sobie myślę, że może ja się do tego nie nadaję i powinnam się na szachy przerzucić 🙁 Powoli już nie mam sił do mojego konia. Dzisiaj, po raz pierwszy od bardzo dawna egoistycznie pomyślałam, że może lepiej było by go sprzedać. Może to koń nie dla mnie. Może żaden nie jest dla mnie. Pasja powinna przynosić przede wszystkim przyjemność, a nie być ciągłą sinusoidą. Tylko ilekroć pomyślę, że miała bym mojego konia sprzedać to chce mi się ryczeć zaraz. Nie wiem czy potrafiła bym go sprzedać.
Musiałam sobie pomarudzić.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 czerwca 2014 21:21
pamirowa, a nie możesz sobie zrobić od niego wakacji? Chociaż tygodnia/dwóch?
Strzyga no właśnie nie bardzo mogę. Mamy zalecenie od weta by się lonżować i zadbać o grzbiet bardziej. I właśnie o tą lonżę się rozchodzi niestety, nie zawsze nam wychodzi. Może uda mi się znaleźć kogoś ogarniętego do współdzierżawy, to chociaż częściowo od niego odpocznę, bo obawiam się, że nie będę potrafiła go sprzedać 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
26 czerwca 2014 22:08
pamirowa, czasami tak wlasnie jest, ze ten kon i ten czlowiek po prostu do siebie nie pasuja. zupelnie jak ludzie- czasem po czasie okazuje sie, ze ten partner z jakis wzgledow nie jest dla nas. I tak jak w takiej sytuacji rozstanie z partnerem jest najlepszym wyjsciem, tak czasem sprzedaz konia tez- jesli tak czujesz. Kon to nie pies, przyzwyczaja sie, ale tak nie przywiazuje- spokojnie moze dogadac sie z kims innym, a Ty miec konia bardziej kompatybilnego.
Moze uda sie Wam dogadac, moze znajdziesz kogos do pomocy. Ale jesli nie- to nie wyrzucaj sobie, ze myslisz o sprzedazy, bo taka opcja moze wyjsc Wam obojgu na dobre.

dodzilla, bardzo dobrze Cie rozumiem... moj ukochany,jedyny dziadek jakiego mialam, ostoja i opoka, zmarl na 2 tygodnie przed urodzeniem mojego syna. Mial poczekac, obiecal... ale nie doczekal. Los bywa bardzo nie fair.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2014 22:18
Jestem zla na siebie. Ze dzialam pod plywem emocji. Ze mysle pozytywnie. Chce podzielic sie wazna-trudna, ciezka ale wazna- decyzja. Bo jestem nia podekscytowana. Swiadoma trudow, klopotow I trudnosci, ale nastawiona bardzo pozytywnie.
I wystarczylo kilka wpisow totalnie obcych dla mnie ludzi, zeby cala radosc uciekla. Zebym poczula sie jak smiec. Ktos, kto jest pijawka, nierobem i nikim.
Tyle razy obiecywalam sobie, ze nie bede dzielic sie swoimi sprawami. Ale jestem glupia, nie umiem opanowac emocji I gdy cos mnie cieszy/a muci/zszokuje to chce sie tym podzielic. A gdy emocje opadaja- zaluje. Tylko gdy sa to o tym nie pamietam...
Czarownica, wiesz co, ja czytam tę dyskusję z boku i przyznam, że nie widzę jakiegoś wielkiego ataku na Ciebie. Po prostu dziewczyny zwróciły Ci uwagę, że nie jest to taka bajka, bo faktycznie z Twoich postów bił taki, hmm, skrajny optymizm. Ja rozumiem, że o tym wiesz, że jesteś świadoma, że nie będzie łatwo, a dyskusja popłynęła w takim kierunku, że poczułaś się personalnie dźgnięta, trochę niepotrzebnie :kwiatek: Wyluzuj, to tylko forum.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2014 22:27
Zen poczulam sie zaszczuta. Padaja takie a nie inne slowa w moim kontekscie to jak mam sie czuc?
Faktycznie to tylko forum. To ja mam yu problem, nie inni... doluje mnie, ze nie umiem sobie z tym poradzic.
Wzrusz ramionami i rób swoje 😉
Dzięki Zen  :kwiatek:  😁 .Małam coś się pożalić  ,ale przeczytałam twój  post , i też pasuje  😁
Czarownica, rob co uwazasz za stosowne, to Twoja rodzina i Twoje decyzje. Latwo sie mowi jak komus lzej. Ja tam bym wykorzystala szanse, ze mam start i w rodzinie i w przepisach, bo jakby ciezko nie bylo, to po trudnym rozruchu w UK czy Skandynawii zyje sie zdecydowanie latwiej, niekoniecznie bardziej bogato, ale na pewno latwiej. Pod warunkiem, ze ktos nie teskni jak szalony, bo sa tacy ludzie, ktorzy nie moga zyc na emigracji i juz.
Gdybym ja sie przejmowala tym co ludzie powiedza, to powinnam juz sobie w leb strzelic- bo zostawilam dwoje malych dzieci w PL.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
27 czerwca 2014 17:17
Jak juz sie uspokoilam po odebraniu wyników matury to Tata nie darował sobie gadki pod tytułem "a nie mówiłem". Opowieść o tym ze sie ani troche nie uczyłam i ze on nie widział. Szkoda ze nie widział jak zarywalam noce i jak wydawalam cała wypłatę na korepetycje. Szkoda ze nie widział jak przepracowałam na pełny etat te kilka miesięcy, a wolne chwile spedzalam nad arkuszami, w międzyczasie jeszcze jeżdżąc do konia. Szkoda ze nie widział stosów arkuszy które przerobilam.
A na koniec- szkoda ze guzik z tego wyszło i nie zostałam doceniona w pracy, ani nie dostanę sie na studia. No smutno mi 🙁
Zu, o kurcze, aż tak źle z tą maturą? Może tylko początkowo tak to wygląda, nie łam się za szybko!
Zu, ja miałam z matury rozszerzonej z biologii i chemii 50%. Matma na 92, polski 77, angielski 98. Dostałam się w drugim naborze na te studia, na które chciałam.
Na pewno nie jest tak źle, jak Ci się wydaje 🙂
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
27 czerwca 2014 18:54
Dziewczyny jesteście kochane, ale wiem jak sytuacja wygląda, bo już rok temu próbowałam. A w tym roku nie poprawiłam zeszłorocznych wyników i na wymarzone studia nie mam szans. Pozostaje liczyć, że na cokolwiek się dostanę, chociażby z moimi pierwszymi wynikami. Jest mi tylko o tyle przykro, że faktycznie ciężko pracowałam 🙁
Mnie też dopadło. Niby pośrednio, ale... Ano - synowi matura nie poszła tak dobrze jak mu się wydawało. Poszła dobrze, ale nie na jego ambitne plany. Że niby nie powód do doła? Ano jest. Że nie jesteśmy tak wydolni finansowo, żeby opłacić czesne w wysokości "głupich" dwudziestu paru tysięcy 🙁. Ja, ja, ja - pieniądze szczęścia nie dają?
A że koleś skryty nieco, to nie wiedziałam, że medycyna jest AŻ takim jego marzeniem 🙁 Nic, jeszcze można powalczyć za rok, choć "statystyki" przeczą 🙁 Na razie wygląda na to, że weta 🤔
Ale gdybym te "głupie" pieniądze miała...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się