Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

asds   Life goes on...
04 czerwca 2010 13:16
Mi własnie kolega z pokoju doradził żebym sobie lepiej darowała i na razie odpuściła - bo oan tylko wrecz moze czekac na takie zaognienie całej sprawy. Najlepiej odczekac z tydzięń, kupic 1-2 paczki powiedziec jej gdzie sa i ze moze się częstować.

Mówi ze ona po prostu sobie mnie obrała jako ofiarę do odreagowania stresu i jak jej oddam to dma powód do dalszego drązenia sprawy i ataków na mnie.....Przynajmniej ludzie od mnie z pokoju którzy przy tym byli cos pomóc próbują ( choc w sumie do nich też się dosrywa od czasu do czasu o coś)
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
04 czerwca 2010 18:34
asds uważam że pomysł z odkupieniem jest lepszy niż zostawieniem jej gdzieś u siebie.
przerzuć piłeczkę na jej stronę i więcej ze swojej już nic nie rób. jeżeli będzie chciała zaognić sprawę, okaże się po prostu kretynką, ale Ty pokaż że jesteś "czysta" i odpuść 🙂 trzymam kciuki
Wiecie co, jak się nie myśli, to życie jest łatwiejsze. A jak człowiek zaczyna analizować, to nagle świat staje do góry nogami i się okazuje, że zostaje się z niczym.
Za "mientka" na to wszystko jestem;/
okwiat,  :emota200609316: Oj, tak, chyba zacznę sobie powtarzać jak mantrę, że studia są dla wytrwałych. Może mi to chociaż humor poprawi. Dzięki🙂
Swoją drogą - łał, faktycznie, biorąc pod uwagę sytuację p.A moje problemy też się wydają niczym. Kobieta faktycznie musi być silna i racjonalnie podchodząca do życia, ja bym się po czymś takim pewnie długo zbierała, jeśli bym się w ogóle pozbierała w końcu.

szam
Dokładnie wiem o czym mówisz. Czasem aż zazdroszczę tym, którzy nie analizują, a tylko płyną sobie z prądem i w sumie nie myślą nawet po co płyną.
Averis   Czarny charakter
04 czerwca 2010 20:31
Jak mawiał Herbert „Aby dojść do źródeł, trzeba płynąć pod prąd, z prądem płyną tylko śmieci”
Decyzja została podjęta i wprowadzona w czyn.
Od lipca zostaję bez konia;/ kurde jest mi źle ale pewne rzeczy trzeba przerwać zanim będzie za późno.
szam, ja po ostatniej dzierzawie, powiedzialam sobie, ze nastepnym koniem, na ktorego wsiade bedzi moj wlasny  🤔wirek: i tkwie bez jazdy juz ponad rok  🙁
Takze, bardzo dobrze Cie rozumiem, ale po sobie wiem, ze mysl, ze kiedys moge miec przerwe w jezdziectwie jak jezdzilam, bolala bardziej niz jest to w stanie faktycznym.
Do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic, a i od czegos sa marzenia  😉

Po licencjacie, zaczne sie rozgladac za wlasnym  😀
Ja dziś napiszę tylko tyle, że jestem największą Poland idiot na świecie  :emot4:  :emot4:
Aż nie chce mi się rozwijać... Wystarczy, że 2 forumowiczki wiedzą o co chodzi  😵
remendada ja nie chcę, zeby stan bezkoniowości się przeciągał. Między innymi dlatego zrezygnowałam teraz, kiedy mogę jeszcze czegoś się nauczyć i mam dostęp w sumie do instruktorów. Jak skończę studia najprawdopodobniej wyląduje na jakiejś totalnej wiosce, gdzie wszyscy się będą w łeb stukali jak koń w ochraniaczach będzie chodził. A ja wiem, że wszystko co mogłam osiągnąć w poprzedniej stajni już mam- celem było pozbycie się strachu przed przestrzenią i fochami i zapanowanie nad własnym ciałem po długiej przerwie. Więcej tam sama nie zdziałam. Przyszedł czas na poszukanie czegoś co podniosłoby trochę moje umiejętności same w sobie. Będzie ciężko, bo jeżdżę marnie, ale gdzieś się  trzeba uczyć, a to już ostatni dzwonek.
Jest mi źle, bo zostawiam łaciatego futrzaka, a przywiązałam się do nieroba i wiem, że on w jakimś sensie do mnie też. Teraz czas zbierać doświadczenia od mądrzejszych od siebie i w jakiś w miarę normalnych warunkach. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Alabamka- szczyt debilizmu to u mnie się dziś objawił: nakupic sprzetu i zapomnieć zabrać go do stajni....ale jest i + tego - wszystko bedzie jeden dzień nowsze 🙂
marysia550 ja zawszę zapominam nowego sprzętu do stajni przez jakieś 2-3 wizyty od kupna  😁 Tylko padzik likier był na czas w stajni  😀

Ale u mnie chodzi o coś gorszego tym razem... Ale... szkoda gadać.  😵
Alabamka- najlepsze ze to było mi niezbędne do jazdy, gdyż pożyczone podogonie juz oddałam , a jednych strzemion mi po prostu brakowało  😂
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
05 czerwca 2010 09:57
Zabrakło mi słów. Widocznie żeby coś osiągnąć w jeździectwie trzeba mieć układy... albo farta 🙁 mam ochotę cisnąć to wszystko w kąt... przez własnego trenera.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
05 czerwca 2010 10:13
Zu raczej pieniądze chyba grają większą rolę niż znajomości, dlatego ja się zawsze śmieję, że pieniądze dałby mi szczęście  😁 A co tam się narobiło?
szam- no i dobra decyzja moim zdaniem!
a ja mam doła poniekąd.
Moja córa ma angine wredną, gorączkę do tego. Antybiotyk.
Dziś urodziny jej przyjaciela.
We wtorek wycieczka z przedszkola.
I kolejne urodziny.

Nic tylko siąść i płakać.  😕
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
05 czerwca 2010 10:18
po raz kolejny zostałam olana, podczas gdy inni jadą na zawody, co wiecej "inni" jadą licencję, podczas gdy wspólny trener wie, jak bardzo chce jechać na zawody... o zawodach dowiedziałam się dziś... o moich chęciach trener wie od 3 lat  🙁 to jest kolejna akcja nie wliczajac takich, z proponowaniem mojego miejsca w transporcie, mimo, że się zdecydowałam jechać po kontuzji.
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
05 czerwca 2010 10:22
marysia- trzymam kciuki za powrót do zdrowia!
Zu- czas zmienić terenra? Jeśli masz kasę to chyba żaden problem  😉 Ja na pewno bym się nie cackała z takim. W końcu tu chodzi o Ciebie, Twój rozwój i Twoje doświadczenia.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
05 czerwca 2010 10:26
chyba tak, to mnie najbardziej boli...
to chyba nie jest normalne, że lepiej mają ci, których się bardziej lubi...?  🤔
Okwiat  :kwiatek:
a ja mam doła poniekąd.
Moja córa ma angine wredną, gorączkę do tego. Antybiotyk.
Dziś urodziny jej przyjaciela.
We wtorek wycieczka z przedszkola.
I kolejne urodziny.

Nic tylko siąść i płakać.  😕


łączę w bólu...
miałam jechać w środę w Bieszczady na długi weekend...
a siedzę w domu = OSPA...
ble... piękna pogoda naeszcie sie zrobiła a ja siedzę z dzieciorem z OSPĄ
co za wqrwiająca sytuacja
Dodofon oj... Ja nienawidziłam ospy. Ale na szczęście mam już ją za sobą  😀
Trzymaj się  :przytul:

Zu PW poleciało  😉
Dodofon- o zaplanowanej na dziś i jutro wycieczce nie wspomnę....Ale Wam bardziej współczuje niż sobie- ospa dłuższe posiedzenie, u nas jak goraczka minie to POJEDZIE na tą wycieczke. Czekała na nią cały rok.
okwiat, a która decyzja taka dobra?
Pojechałam dzisiaj do koniowatego i takiej sraczki w siodle dawno nie odwaliłam... Centralnie nic nie wychodziło, koń się wkurzał, oboje wróciliśmy pogryzieni i ja dodatkowo zła na siebie, bo nic  z tą sytuacją nie umiałam zrobić. Może to po prostu nie jest sport dla mnie, zero wyczucia w tyłku i rękach;/
szam, Nie załamuj się! Jeździectwo to taki sport, gdzie nie trzeba mieć jakichś wyjątkowych super-predyspozycji. Tzn - owszem, fajnie jak ktoś ma po prostu talent, ale prawda jest taka, że większość dobrych jeźdźców się z tym nie rodzi tylko jeździ, jeździ, ciężko pracuje.... każdy we własnym tempie🙂 I wyczucie się tworzy.
Skoro faktycznie odnośnie tych głupich pomysłów, nie masz wpływu ani na właściciela konia, ani na osobę, która go z Tobą współdzierżawi to dobrym pomysłem jest "zerwanie" tej znajomości. Kto wie, może za niedługo okaże się, że to była dobra decyzja, może na Twojej drodze stanie ten "wymarzony i jedyny koń"? [nie dogadując tutaj Kluskowi, on złym koniem nie jest, tylko cóż zrobić, kiedy właściciel nie tak dobry jak koń. ]
Jestem po prostu załamana. Postanowiłąm, że w rekracji zostanę juz na dobre, bo do niczego innego sie nie nadaje. ;//
Sankaritarina, nawet nie wiesz jak chciałabym w to wierzyć, że kiedyś z tego rekreo tańczy i śpiewa wyjdzie obrazek na który będzie się dało patrzeć bez bólu.

xxflygirlxx,  może założymy "kółko udupionych w rekreacji"??
szam pewnie, nadaję się do niego idealnie. ;/ Po prostu nie umiem na normalnych koniach jeździć, masakra.
aaaaa.... mam juz dosc. Nie chce mi sie pisac co gdzie jak i dlaczego, bo by niezly esej z tego wyszedl. Cos mi sie "sypie" doslownie na kazdym polu, jak to sie mowi.
Jak się już coś sypie... to często na każdym polu. 🙁 To jakaś siła kosmiczna, jest fajnie-fajnie, to zazwyczaj jakoś idzie we wszystkich dziedzinach życia, a jak coś walnie w jednej - to zaczynają się sypać drugie.

szam, Trzeba wierzyć, nie można wątpić.... Nawet jeśli jest ciężko. W lipcu będzie rok od kiedy podjeździłam młodego i od tego czasu mam wrażenie, że nie ma żadnego progresu. No, ale w sumie - jak ma być, skoro nie było komu jeździć, a właściciel-d*pa w zimie nie wsiadał ? Jeszcze koń wygląda jak wynędzniała szczapa po tej wiośnie, czym się odkuł - zdążył stracić jak straciło się musli. Mam wrażenie, że mnie otoczenie do tozu poleconym wyśle.

A Janda śpiewała "mówię do siebie "nie myśl!". Jest tyle kobiet, które nie myślą i jakoś im idzie...".
Trzymaj się, dobrze będzie :kwiatek:
Kółko udupionych w rekreacji można założyć, zgłaszam swoje wsparcie 😁
Sankaritarina, ja jestem niestety marudem z nadziejami- czyli taka mieszanka, że raz popadam bez sensu w stany hiperaktywacji i radości a miesiąc później wyję do Księżyca nad swoim nieogarnięciem. Stwierdziłam, że pójdę z moją załamką do rodziców a oni tylko skwitowali, że to chyba dobrze, że zrezygnowałam, bo dużo kasy szło na Grubego. I wczoraj mnie coś tak pogryzło, że nie mogę teraz łapami ruszać, tak spuchło. No ogólnie dół i pięć metrów mułu. Dobrze, że mam psa i kociaki- one nigdy nie narzekają jak chcę im troszkę pomarudzić.
I dzięki wielkie, że mogę się tutaj powyżalać;]
btw. czemu nie jeździłaś młodego w zimie? Wyjdziecie ze stanu "szkapa" szybciej niż myślisz;]
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
06 czerwca 2010 12:07
Decyzja została podjęta i wprowadzona w czyn.
Od lipca zostaję bez konia;/ kurde jest mi źle ale pewne rzeczy trzeba przerwać zanim będzie za późno.


szam - ww
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się