Kącik luzaka
Lotnaa, a Sedalin podaliscie
Worek na łeb?
Ale jak? To inteligentny gad jest 😉 Dwa dni robiliśmy to jak pan Bóg przykazał, a później się konisiowi przestało spodobać. Cóż, jeszcze z 4 razy może pozwoli się dziabnąć, jak mu kolejną wywrotkę jabłek przywieziemy. A jak nie to padnie, w końcu każdy na coś musi umrzeć.
(nie mylcie mojego dystansu z obojętnością...)
Podziwiam dziewczyny które mają tyle siły i zaparcia żeby nosić ciężkie taczki, ja moze do tego nie mam predyspozycji -po prostu hahahah...
Ja też nie mam! Ale zdradzę Ci sekret - taczek się nie nosi, nimi się jeździ! 🤣
orepi, nie twierdzę, że to była cudowna praca i że powinnaś pracować za 800e bez umowy (swoją drogą, jakież mieli ci pracodawcy szczęście, że żadnej umowy Ci nie dali...). Mam tylko wrażenie, że z takim podejściem w każdej pracy będzie Ci źle. Bo albo worek za ciężki, albo krzesło w biurze za twarde. Niektórzy już tak mają.
A jeśli już jesteś taką dumną Polką, to wypadałoby słowo Polska pisać z wielkiej litery. Powodzenia w galopowaniu w stronę tęczy.
orepi, proponuję po prostu przyznać, że pomyliła ci się praca luzaka z pracą jeźdźca - i to wszystko wyjaśni.
Jakoś wszyscy inni dobrze wiedzą, że takie a nie inne są obowiązki luzaka i nikt z takimi pracami nie ma problemu - tylko ty. Nie dziwne Ci się to wydaje?
orepi, a możesz opowiedzieć/napisać z Twojego punktu widzenia jak tam było w pracy, co Ci nie pasowało itp?
Wszystko zalezy od tego czego tak naprawdę się oczekuje. Jeśli ktoś nie chce dźwigać, to nie powinien brać się za pracę luzaka. Choć to pewności nie daje, bo w jednej ze stajni gdzie byłam jako jeździec do młodziaków, musiałam latem najpierw wywalić 6 boksów, gdyż stajenni mieli urlopy. Godzinka z widłami a potem pojeździć 6 koni. Znowu w poprzedniej pracy boksy robiłam tylko na zawodach. Wszystko zależy od miejsca.
A teraz trochę pojeżdżę (no chyba, że mam coś innego do roboty, to konie na padok), trochę poluzakuję i już. Choć szykuje mi się wyjazd na zawody, właściwie to na wakacje, bo z jednym koniem. Ostatni raz byłam na zawodach w Olszy jesienią he he he...
orepi czytając Twoje posty ma się wrażenie,że chyba za dużo naoglądałaś się wirtualnych stajni,pojechałaś do pracy a tu bachhh- zderzenie z rzeczywistością 🤔. Jadąc za granicę jako luzak każdy wie że to nie bajka o jednorożcach.
Dawanie zastrzyków koniom to norma u was w pracy? Nawet dożylne?
Mi się chce pozaplatać ostatnio. Pojechać na zawody, przesiedzieć w stajni kilka dni, być zespołem. Wrócić do tego na chwilę. Popatrzeć na treningi, wsiąść na jakieś fajne zwierzę...
magda, to nie jest dożylnie, tylko domięśniowo. Pierwszy raz mamy taką sytuację, więc trudno mi powiedzieć, czy to norma czy nie.
Vet nie ma ochoty przyjeżdżać do nas codziennie, zresztą wątpię, żeby ona miała z tym koniem mniejszy problem. No i jakby podliczyć ile by za to wszystko wzięła, cóż, jakieś 700 euro piechotą nie chodzi... Nie żyjemy w idealnym świecie, ot, życie.
Nie no pewnie, codzienne dojazdy tylko żeby dać zastrzyk to bezsens 🙂 ja tylko z ciekawości pytam.
Pamiętam że miałam konia, któremu codziennie trzeba było dawać domięśniowo bolesne zastrzyki (gęste zawiesiny), a że ja mdleję na taki widok to ktoś mnie wyręczał 😉 (fobia, widok bebechów, krojenia i innych obrzydlistw mnie nie rusza)
Ten chyba nie jest aż taki bolesny, bo dostaje go też drugi koń i po siedmiu zastrzykach (odpukać) wciąż stoi jak anioł. Boris po prostu ich nie lubi i już. A że mieszka na pastwisku, jest ogromny, a problemy z sercem wykluczają jakiekolwiek głupie Jasie, to jest ciekawie.
Ja też nie lubię igieł. Jeszcze niedawno regularnie mdlałam na widok igły wbijanej w ciało, czy to moje, czy końskie. Ale teraz już jest lepiej, na szczęście.
Smutne tylko, że oskarżasz moich pracodawców na polskim forum jeździeckim. Jakoś nie byłaś taka śmiała powiedzieć im w twarz co myślisz. Oni zachowali się wobec ciebie chyba najuczciwiej jak tylko się da - przywieźli i zawieźli na stację, zapłacili za bilet i te kilka dni, które "przepracowałaś". A swoimi komentarzami to sobie wystawiasz świadectwo.
Nauczka dla mnie - NIGDY nie załatwiać nikomu pracy. Tylko się wstydu za ciebie najadłem. I nie dziwota, że później mówią, że Polacy to nieroby 🤔
Ślędzę kłótnie tych dwojga od początku i stwierdzam, że wywalanie żali na publicznym forum nie jest dobrym pomysłem Orepi, ale dobrze, że napisałaś prawdę o pracy luzaka. Niektórzy mogą nie wiedzieć, że tak to wygląda w rzeczywistości.
Są tacy, którym będzie pasować taka praca inni się nie sprawdzą i zrezygnują. Takie życie. W sumie dopuki samemu, na własnej skórze się człowiek nie przekona to nie będzie wiedzieć czy się nadaje.
A tak jeszcze zapytam. Widzialam ostatnio przypadkiem ogloszenie, że poszukują luzaka w Polsce, który zarabiał będzie 1700-3000 zl, w zaleznosci od umiejetnosci.
Realne ? Czy jakies naciąganie i tyra ?
Orepi przecież praca po 10-12 godzin dziennie to norma w tym zawodzie. Im lepiej jesteś zorganizowana i im fajniejszego masz zawodnika tym mniej pracujesz i czasu Ci to zabiera. To nie jest kwestia szanowania siebie czy nie. To kwestia specyfiki pracy. Luzak to takie "przynieś, wynieś, pozamiataj". Dobry luzak zrobi to wszystko na "wysoki standard" a bardzo dobry luzak jeszcze będzie miał czas na herbatę. Że worek z paszą czy trocinami trzeba przynieść? Że taczkę gnoju wywieźć? Jeździectwo nie jest tak zmechanizowane jak np. hodowla krów. To kwestia dogadania szczegółów przy wyjeździe. Jeśli pada hasło wyrzucania boksów to i widły i ciężkie taczki będą na pewno. A jeśli nie a będzie taka potrzeba to nie powiesz chyba, że to nie należy do Twoich obowiązków? A może to nie była kwestia ciężkości pracy tylko Twojej kondycji fizycznej? Pamiętam w swojej pierwszej pracy na początku ciężko mi było przewieźć taczką dwa worki z paszą na raz. Pod koniec i pięć nie stanowiło problemu. Kwestia wyrobienia właściwych mięśni.
A tak jeszcze zapytam. Widzialam ostatnio przypadkiem ogloszenie, że poszukują luzaka w Polsce, który zarabiał będzie 1700-3000 zl, w zaleznosci od umiejetnosci.
Realne ? Czy jakies naciąganie i tyra ?
Przepraszam, a czy to jakaś taka oszałamiająca pensja, żeby miała być nierealna?
Te ogloszenia, ktore przegladalam i w ktorych byla napisana wysokosc pensji to zazwyczaj bylo 1200-1500. Ogloszenia te byly stare. Znaczy ze normalna taka pensja w tym zawodzie teraz?
nigdy nie luzakowalam zrobkowo 🤣
Nigdy nie luzakowałam w PL, ale kwota 1200-1500zł wydaje mi się zdecydowanie nienormalna (w jakimkolwiek zawodzie). Luzak zazwyczaj ma nienormowany czas pracy, wyjazdy na zawody, praca w weekendy itd. I musi to być człowiek orkiestra. Dlaczego ma nie zarabiać 3 tyś?
widzexxcie ja trzy lata temu zarabiałam 1000zł miesięcznie ale praca była na około pół etatu (trzy-cztery dni w tygodniu w stajni do trzech koni ale nigdy pełne i przynajmniej dwa tylko żeby przeczyścić, rozwinąć, zawinąć itd plus zawody 1-2 razy w miesiącu). Wiem o zarobkach na poziomie 5 000 (pełen etat, właściwie cały czas na miejscu itd). To ciężka praca i te 3000 wydają się być ok.
Dzięki dziewczyny :-)
wyprowadziłyście mnie z błędu :kwiatek:
Jak najbardziej warta praca 3000 :-D
orepi cóż.... może powinnaś pracować "za biurkiem" skoro taczka jest Ci za ciężka. W większości stajni jak trzeba to i jeździec "pcha" taczkę.
Swojemu konikowi też boksu nie sprzątniesz? Aaaa sorki, pan stajenny Ci to zrobi🙂
orepi, Nie wiedziałaś wcześniej jaki będziesz miała zakres obowiązków i godziny pracy?
Dopiero na miejscu się dowiedziałaś?
Zejdźcie wy już z tej orepi. Ile można ciągnąć temat.
Lotnaa w PL 1200-1500 to niestety norma. Może nie w luzakowaniu na poważnie, ale w różnych zawodach tak. I weź tu się utrzymaj i prowadź normalne życie jak ceny takie jak na zachodzie, a wypłaty...
Mnie najbardziej wkurzają niskie płace (nie tylko dla luzaków) i kombinacje z umowami. No po prostu mnie trafia jak cwaniaczki wciskają okres próbny na czarno, mniej na umowie niż do ręki albo wogóle część etatu na umowie. Wszystko jest dobrze jak jest dobrze, ale w razie wypadku w pracy to sk...... umywają rączki a ZUS płaci tylko tyle ile jest na papierku.
Kiedyś zadzwonił do mnie pan w odpowiedzi na moje ogłoszenie z "rewelacyjną" ofertą:
- "świetna" stajnia z 17 końmi i zawaloną halą
- praca po 10-12h, 7 dni w tygodniu
- prace stajennego, tylko bez wyrzucania obornika
- objeżdżanie koni
- popołudniu luzakowanie właścicielom i klientom na pensjonacie
- bez umowy, ewntualnie po jakimś czasie umowa zlecenie
i to za fantastyczną pensję 1300-1500 zł.
Wyśmiałam faceta i powiedziałam mu, że marnuje mój czas, bo nic innego mi nie zostało.
magda, no właśnie, jak żyć za takie pieniądze? Ale taki temat już był, nie róbmy OT.
Constantia, w sektorze prywatnym to jest na porządku dziennym. W firmie, gdzie kiedyś pracowałam, w jednym tygodniu była poważna panika, bo 2 osoby miały wypadek z pracy. Bez umowy niestety. A szef, jak to szef, jak zawsze spadał na 4 łapy. Żal.pl.
Orepi A wszyscy mieli taki plan ? Dokladnie taki ? I jeśli przez 30min mialas to wykonac to co z reszta dnia ? (wiem ze w stajni zawsze cos do roboty sie znajdzie no ale wyrzucanie obornika z tylu boksow zajmie conajmniej kilka razy wiecej niz 30 min.)
PS. Jest taka fajna opcja cytuj na tym forum. Nie trudna w uźyciu :-) Nie obrażaj się i nie obruszaj. Po prostu twoje wypowiedzi bylyby bardziej czytelne :-)