sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Acha i teraz wszystko jasne  🙄

Ja obstawiam jakieś 3 do 5-ciu lat. A wy?
Magdo w takim razie proszę o jakiś konkret , żeby było do czego się odnieś. Monty pisał fajnie i miło go się czytało na dobranoc , ale nic konkretnego nie wniósł . Chyba że za odkrywczą uważasz tezę że zwierze stadne nagle stada pozbawione będzie szukało substytutu stada w człowieku .


jeżeli czytałeś książki Montyego to tam jest konkret, starannie opisany: metoda połączenia. Sprawdza się, szczególnie w przypadku koni całkowicie surowych i bojących się człowieka.
Mi jego książki dużo powiedziały i sporo zmieniłam w swojej pracy pod ich wpływem.
Bardzo skuteczna metoda przekonania konia, żeby zaakceptował dosiadanie przez człowieka.
Nie wiem co obstawiasz 🙂, jeżeli chodzi o klaczkę to ma 5 lat.
Ja sądzę że do momentu, kiedy zrobisz face-palm czytając co tu pisałaś 🙂
Ale ostatni wpis już ma jakieś przebłyski... błyskawicznie wzrastającej świadomości.
Najpierw zajmie się moją klaczką profesjonalista, mną zajmie się także instruktor ja się nauczę jeździć, tak żeby było to wystarczająco dobre dla mojej klaczy i tyle. Proste. Teraz muszę szukać stajni, w której będzie to możliwe i wsio. Jestem tylko ciekawa, czy ktoś zna jakieś niemieckie stajnie w okolicy Świnoujścia.
MNicole, No cóż, stało się. Jeśli masz takie zamiary i takie możliwości jak piszesz  (zwłaszcza finansowe), to nic straconego. Na szczęście ani Ty, ani klacz nie jesteście kompletnie zielone.
Znamy (stali bywalcy tego forum) znacznie gorsze przypadki. 😉
Jednoczesne uczenie się i szkolenie konia jest trudne, ale oczywiście nie jest niemożliwe.
Dobrze, że tu trafiłaś, na pewno możesz skorzystać z bezinteresownej pomocy wielu osób, np w kwestii wyboru stajni, czy trenera... i poznać ludzi ze swoich okolic.
Życzę Ci powodzenia, wytrwałości, pokory i podejmowania właściwych decyzji. :kwiatek:

(Z ciekawości: Za co ostrzeżenie?)
Mnicole  To fajnie ,bo pewnie wszystkim o to chodziło, żebyś poszukała pomocy u trenera i dogadała się z koniem na wiele długich lat . Bo koń przyjaciel to wielkie szczęście ,tylko trzeba w niego trochę więcej zainwestować niż sam zakup . Zyczę Wam jak  najlepiej jako parze i nie traktuj tych wypowiedzi jako nagonkę tylko walkę o jeszcze jedną zbłąkaną owieczkę ,  a Mamie podziękuj za prezent , tylko teraz mądrze się nim opiekuj  🙂
Magdo tylko Monty pisał o dzikich mustangach wychowanych na preriach i z tych prerii odłowionych , odseparowanych od stada i w tedy zajeżdżanych . A u nas większość koni jednak o źrebaka ma kontakt  z człowiekiem , wiec cała filozofia Montiego ma się ni jak do naszych koni . A tak w ogóle to co takiego odkrył , że koń który ludzi na oczy nie widział będzie się ich bał i że jak zostanie nagle pozbawiony wsparcia stada jako zwierze stadne będzie szukał stada zastępczego w człowieku ,  Jak by z tymi mustangami odłowionymi nie  Monty ,a koza pracowała, ten sam efekt by uzyskała tylko lepiej . Pamiętam  jak po pierwszym wydaniu  Montiego jeden kretynek, którego koniem na co dzień się zajmowałem ,a on zjawiał się u niego od przypadku ,do przypadku z coraz nowszymi pomysłami na konia od rajdów poprzez western do ułaństwa przyleciał z pomysłem połączenia.Koń był super tzw idiotoodporny ,zero konfliktowy i  całkiem przyzwoicie jezdnym { Chody boczne  , zagalopowania ze stój , lotna zmiana nogi , i fajnie skakał do 1,20 }. No, a pańciu zaczął go ganiać lassem po maneżu w kształcie czworoboku . Koń najpierw popatrzył na niego jak  na idiotę ,a  potem udał się w narożnik . Gdy pańciu nadal nalegał na połączenie , koń opuścił maneż {wyskoczył} i  udał się do kolegów za płotem .  Pańciu do dzisiaj pewnie zachodzi w głowę czemu jego konik się z nim nie połączył chociaż on prawidłowo machał lassem . Takie metody jak Monty,  u nas od wieków się stosuje ,tylko zamiast lassa jest bat , a za miast corralu lonżownik. Więc kowboj ameryki nie odkrył , tylko napisał  beletrystyczną książkę która się dobrze sprzedawała. Magda sory jednak jeszcze mnie nie przekonałaś  😉
Julie, za post pod postem.
niesobia
ty podajesz przykład ZŁEGO wykorzystania tej metody.
To się stosuje dla konia SUROWEGO na etapie przyzwyczajanie do dosiadania.
Ewentualnie z koniem już ujeżdżonym JEŻELI BOI SIĘ CZŁOWIEKA. Wtedy będzie się zachowywał poniekąd trochę tak jak koń dziki, prawda?
Jeżeli koń był już ujeżðżony i nie bał się ludzi to robienie z nim połączenia nie miało sensu.
I jeszcze jedno: TO TRZEBA UMIEĆ!
Nie każdy kto sobie poczytał będzie w stanie zrobić to DOBRZE. O tym zresztą pisze sam Monty-jego metoda wymaga umiejętności. Wiedzy i zdolności "czytania" konia. Której nie będzie miał laik.
Ty mi podałeś przykład kogoś kto przeczytał książkę i NIE UMIAŁ WYCIĄGNĄĆ Z NIEJ WNIOSKÓW.
Nie przekonałeś mnie.
Magda Pawlowicz, No właśnie, TO TRZEBA UMIEĆ. 😉
Więc chyba przyznasz rację, że dla osoby zielonkawej, po trzyletniej przerwie, z koniem zielonkawym... nie ma to (ani żadne inne "naturale"😉 żadnego zastosowania.
Pomijam jakąkolwiek przydatność i pożyteczność "naturali" wszelakich, to już kwestia dyskusyjna i nie ten wątek na rozważania o tym.
Reasumując, z mojego skromno-nieskromnego doświadczenia instruktora od podstaw, uważam że każda forma "naturala" w procesie nauki, dla jeźdźców i koni początkujących, jest bezwzględnie szkodliwa. 😉
Jeśli ktoś się chce uczyć jeździć zgodnie z kanonami sztuki jeździeckiej, nigdy nikt mu nie obieca, że może sobie to robić sam.
"Natural" ściemnia, że może sam.
Magda moim zdaniem to sens stosowania jest ,tylko wtedy kiedy koń nie miał w ogóle styczności z człowiekiem , ale nie sprawdzi się z koniem który miał kontakt z nami , tylko ten kontakt był dla niego traumatyczny . Taki koń nie będzie próbował się połączyć tylko uciec jak najdalej . To tak jak ,zamiast kozy próbował by ganiać  wilk , a że zdecydowana większość koni jednak u nas miała od źrebaka lepsze lub gorsze z nami {ludźmi}doświadczenia. To praca polega na utwierdzaniu w pozytywnym odbiorze człowieka ,a nie na zastępowaniu koniowi kontaktów z przedstawicielami jego gatunku . Magda nie przekonałaś mnie  😉 próbujemy dalej  ❓
Julie przypomnę że temat jest ,, Sznukersi - czyli natural w różnych odcieniach "więc czemu uważasz że nie ten wątek  ❓ Mi się wydaje że jak  najbardziej to ten wątek  💡
Juli ja pisałam do niesobi a nie na temat tej konkretnej osoby. Pisałam ogólnie

niesobia
ja stosuje połączenie do koni odchowanych normalnie w stajni (również swojego chowu) i mi to działa.
Jak komuś nie działa to znaczy że nie umie tego zrobić.
Nie wystarczy mieć dzikiego konia-popatrz na na watek o kontrowersjach. Tam masz milion przykładów jak tego NIE robić.
Ja robię, mi działa. Jak tobie nie działa-no to widać nie umiesz, ta metoda nie jest więc dla ciebie.
Magda ja tego nie robię ,bo nie widzę takiej potrzeby , więc trudno żeby mi zadziałało. Ale w takim razie odpowiedz mi proszę w jakim celu stosujesz te metody , bo ja przyznam się szczerze nie widzę celowości takich działań .{ Chyba że chodzi o sprawdzenie czy mój konik zastrzyże do mnie uszkiem i przeżuje ,czy też ma mnie w  ...  😀 } Nadal nie przekonany  😕
niesobia, może nie miales takiego konia, z którym albo możesz walczyć - i jest gorzej, albo spróbować nakłonić konia do poddania się człowiekowi..
Nie każdy kon zaakceptuje przywództwo człowieka tylko dlatego, że ten poprzesuwa go kilka razy na jedną i na drugą stronę 😉

niesobia przecież już pisałam kiedy tego używam, tej metody
Jest to metoda przeznaczona dla surowego konia, ma na celu przygotowanie konia do przyjęcia jeźdźca, przekonanie go, żeby się nie bał człowieka tak ogólnie a w szczególności żeby się nie bał człowieka na sobie.

Sprawdza się też w przypadku koni starszych ale źle traktowanych, równiez obawiających się człowieka.
Można zastosować również dla poprawy zachowania konia sprawiającego inne problemy behawioralne (np obawa dotykania uszu, odmowa podawania nóg)
Najsłabiej się sprawdza przy koniach silnie dominujących (i wymaga ogromnych kompetencji człowieka) pisze o tym sam Monty: że jego metoda nie daje odpowiedzi na konia agresynwgo, zwłaszcza nie sprawdza się przy faktycznie agresywnych ogierach. Natomiast może się sprawdzić przy koniu agresywnym z obawy ale tez jest to bardzo trudne i niebezpieczne do przeprowadzenia.

I nie jest to coć co się powinno robić stale. Robimy tyle sesji ile dany koń ich wymaga (na ogół jest to kilka dni, przynajmniej u mnie) i potem zaczynam juz pracę w określonym kierunku, np zaczynam przywyczajać konia do siodła itd.
Luczek   Gwiazda Internetu <3
14 października 2015 14:30
Ja jestem ogólnie przeciwko stosowania "join up'u". Może nie do końca rozumiem jak to działa, może nwm o tej metodzie wszystkiego, ale według mnie to nie jest sposób na rozwiązywanie problemów. Tylko swego rodzaju droga na skróty, do szybkich efektów pracy.
jak prowadzi do szybkich efektów to chyba dobrze, nie?
Ja stosowalam dla bardzo dominującej klaczy i mi w jej przypadku pomogło, nie pamiętam dokładnie ile dni, ale na jednej sesji się nie skończyło, poprawa była ogromna ;(
Magda sory ,ale żaden mój koń surowy nie boi się człowieka . Od źrebaka jest przyzwyczajony do kontaktu z ludźmi , i myślę  ,że większość źrebiąt wychowanych w warunkach hodowlanych europejskich właśnie takimi są . Więc nie widzę sensu gonienia się z nimi po corralu . A jak się zdarzają wyjątki to nie wina, że Montiego nie  stosowano ,tylko źrebak był źle wychowywany i w dodatku taka praca resocjalizacyjna była znana, przed tym jak Monti się urodził . Więc propagowanie myślenia typu źrebak się urodził i nic  nie trzeba z nim robić ,do niczego go nie ma sensu przyzwyczajać , bo i tak przed robotą wszystko Montim załatwimy jest skrajną naiwnością . Dodam jeszcze że u nas masztalerze w stadach ogierów radzili sobie z wybitnie dominującymi ogierami  nie czytając nawet w wygódce rewelacji pana cowboya. Nadal nie przekonany .  🙁
Nie wiem jakich Ty znasz, ale takich jakich ja znam z dawniejszych czasow mieli nie ciekawe metody 😉
wiesz niesobia obawiam się że się nie dogadamy.
Ja mam swoje doświadczenia, ty masz swoje.
Może jak bym pracowała z końmi wyłącznie własnego chowu uważałabym inaczej.
Ja pracuję z bardzo różnymi końmi, nie tylko swoimi, dobrze odchowanymi. Owszem bywają konie dzikie albo przynajmniej dzikawe. Ja pracuję z wieloma końmi młodymi i mi ta metoda pomogła wiele zrozumieć i sporo w swojej pracy zmienić.
W stadach, wiesz, też bywałam. I widziałam sporo... i dobrego i złego.

A Monty dał mi MI OSOBIŚCIE zrozumienie pewnych zachowań konia, dał mi inną interpretację i inne podejście. Ja mu wiele zawdzięczam. Ale ja nikogo nie przekonam, a już na pewno nie na odległość.
Chcesz to przyjedź, zobacz jak się zachowują moje konie i konie powierzone mi w trening. Obejrzyj nasze filmy. Może wtedy zrozumiesz o czym ja piszę.
Luczek   Gwiazda Internetu <3
14 października 2015 15:41
jak prowadzi do szybkich efektów to chyba dobrze, nie?


No w sumie racja 😉 Ale według mnie efekty są, ale mam wątpliwości czy to nie człowiek sb tego wszystkiego nie dopowiedział. Join up to łamanie konia i nwm gdzie Monty znajduje tam zaufanie itd. Może faktycznie jeszcze niedostatecznie rozumiem cały ten temat, ale to jest takie ganianie do póki koń się nie podda (Z dodatkiem pięknej otoczki, o której opowiada Monty). "Zgiń, albo się do mnie przyłącz!" - tak to rozumiem 😉
To jest trochę "zgiń albo się przyłącz" ale tak na dobrą sprawę czy jakakolwiek inna metoda klasyczna czy naturalna (wyłączając kliker i wszystkich innych kontrowersyjnych domorosłych artystów) nie opiera się na tym samym? Rób tak jak chcę albo presja będzie większa.
[quote author=Magda Pawlowicz link=topic=5.msg2434124#msg2434124 date=1444830976]
jak prowadzi do szybkich efektów to chyba dobrze, nie?


No w sumie racja 😉 Ale według mnie efekty są, ale mam wątpliwości czy to nie człowiek sb tego wszystkiego nie dopowiedział. Join up to łamanie konia i nwm gdzie Monty znajduje tam zaufanie itd. Może faktycznie jeszcze niedostatecznie rozumiem cały ten temat, ale to jest takie ganianie do póki koń się nie podda (Z dodatkiem pięknej otoczki, o której opowiada Monty). "Zgiń, albo się do mnie przyłącz!" - tak to rozumiem 😉
[/quote]

no jak dla mnie łamanie jest wtedy, kiedy się coś koniowi narzuca brutalnie, siłowo. Tutaj się po prostu czeka.
Oczywiście każda metoda źle zrozumiana i źle przeprowadzona sesja może być brutalna. Wszystko zależy od cżłowieka.
A nie macie wrażenia, że koń wykonujący "join up" któryś już raz, po prostu wie jakie sygnały wysyłać, aby mieć zadanie z głowy?
To właśnie taka pułapka.
oczywiście że koń się uczy! Głupi przecież nie jest. Dlatego NIE nalezy tego powtarzać bez sensu miliard razy. Połączenie robi się po coś i na początku pracy. Potem przechodzi się dalej.
Można do połączenie wrócić jak nam się zrobi np jakis kryzys ale to nie jest coś co cię powinno robić codziennie przez pół roku. Jak się uzyska efekt to potem już nie ma po co tego robić. Ja zaczynam wtedy konia siodlać, kiłznać itd. I potem pracuję normalnie na lonży, stopniowo wprowadzjąć normalne polecenia głosem.
Luczek   Gwiazda Internetu <3
14 października 2015 17:26
"Tutaj się po prostu czeka"
Powiedz to koniowi, który biega jak głupi wokół ciebie xd

Według mnie jest różnica, pomiędzy join up'em a wywieraniem presji w ćwiczeniach. Chociaż nie umiem wytłumaczyć czemu, czyli tak naprawde nie ma różnicy. Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam 😉
bywają konie, które biagają jak głupie same z siebie ale jest ich mało. Taki koń podnieca się ruchem i biegnie bo mu to sprawia przyjemność. ale birąc pod uwagę, że musi biegać w kółko to dość szybko jednak dojdzie do wniosku, że tego biegania już wystarczy. A poza tym człowiek wcale nie koniecznie musi na takie spontaniczne bieganie pozwolić. Celem tej pracy jest SKUPIENIE konia na człowieku. Jeśli koń biega bo chce zacznę od niego wymagać dodoatkowej pracy ale łączącej się ze skupianiem się na mnie. Na przykład częstych zmian kierunku. Wtedy dość szybko koń zapomni o tym, że miał biegać dla sportu i zaczniemy rozmawiać konkretniej. Natomiast jeśli koń biega bo się boi no to trzeba go przekonać że nie ma się czego bać. Sygnały wysyłane przez człowieka musza być wtedy bardzo subtelne. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, że dali sygnał, który koń odczytał. I koń tak naprwadę biega nie dlatego, że chce, tylko dlatego, że uważa, że człowiek tego chciał.
To mogą byc jakieś poruszenie naszej głowy, podniesienie wzroku itd. Koń to wyłapie, człowiek nie. Praca z bojącym się koniem wymaga ogromnej samokontroli i świadomości swojego ciała.
Magda ja też wiele widziałem i z wieloma potłuczonymi końmi miałem do czynienia , więc proszę bez takiej argumentacji, bo ja z Tobą  nie gram w pokera, żeby się licytować doświadczeniami ,tylko dyskutuje. A taka argumentacja świadczy tylko o braku argumentów ,  a o to Cię nie podejrzewam,więc nie idź na łatwiznę .  😉 Dzięki za zaproszenie jak tylko będę w okolicy na pewno skorzystam , I od razu zapraszam do mnie  :kwiatek: też wstydzić się nie muszę . Magda ja Ci wierzę że twoje konie są ogarnięte ,tylko pytanie ,czy takie są bo kiedyś zastosowałaś Montiego , który swoje metody pracy opisuje bardzo ogólnie ,czy też jest to efekt Twoich własnych metod zbliżonych do tego co on pisał . Nadal nie jestem przekonany , ale nikomu nie zabraniam wierzyć że latanie ze sznurkiem ukształtuje psychikę konia { chyba że negatywnie}. Dobrze wychowanemu koniowi taka zabawa ,nie zaszkodzi, lecz może jak koń  nie będzie gotowy do współpracy z człowiekiem zaszkodzić , a w metodzie podobno chodzi, o to żeby konia który nie chce współpracować do tej współpracy namówić. No i jeżeli ja z nie małym doświadczeniem tego nie  kumam ,to jak ma z kumać nowicjusz i odczytać prawidłowo sygnały wysyłane przez konia . No sory ,ale pracy a końmi nie da się nauczyć po przeczytaniu dwóch książek .  😀iabeł:
niesobia nie czytasz co ja piszę?
Pisałam już kilka razy, że TO NIE JEST METODA DLA LAIKA!
I nie nauczyłam sie pracy z koniem po przeczytaniu dwóch książek. Zapoaznałam się z podstawami tej metody opisanymi w tych książkach, spróbowałam i mi wyszło.
To że ty tego nie kumasz to nie świadczy o tym, że ta metoda jest zła. To świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ty tego nie kumasz, o niczym więcej 😵

Owszem odczytywanie sygnałów konia jest trudne. Ale już kilka osób sie tego ode mnie nauczyło. Skoro umiem to zrobić i umiem nauczyć jak to zrobić-no to chyba wszystko gra.
A moje konie są takie jakie są MIĘDZY INNYMI dlatego, że wplotłam taką a nie inną pracę w swój system treningu. Oczywiście na tym nie poprzestaję ale i to już kilka razy pisałam.
Przyjmij w końcu do wiadomości, żę to że TY czegoś nie umiesz zrobić nie świadczy o tym, że dana metoda jest zła. Jeśli nie umiesz rachunku różniczkowego to nie znaczy że on nie działa, prawda?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się