KOCHAM KINO :)

Po "Legionie samobójcow" wróżę Margot Robbie więcej ról szalonych i nieprzewidywalnych artystek. 😁 "Ja, Tonya" też mi jeszcze została to zobaczenia. 😀


Ostatnio oglądałam film Pasażerowie / Passengers. No, "Interstellar" to nie był.... Mam mieszane uczucia. Ładne detale, ładne efekty, fajna historia... Ale w sumie można obejrzeć, coś się dzieje, w napięciu trzyma, tylko zakończenie mnie trochę rozczarowało - jak i sama "lajtowość" całej historii.

Za to główny aktor przypomniał mi film, co się zwie Strażnicy Galaktyki vol. 2.... byłby taki fajny film, gdyby nie te niektóre, ekhm.... gagi, żarty i absurdy.... Może jestem za stara, ale większość była po prostu żenująca, psująca cały obraz. Humor rynsztokowy. Nie skuszę się na 3, jeśli wyprodukują.
emptyline   Big Milk Straciatella
12 marca 2018 19:42
Sankaritarina, dla mnie Passengers to był jeden z najgorszych gniotów w historii kina. Piękne zdjęcia, fakt, ale gniot.
Ja wczoraj Pursuit of Hapiness, nie wiem jak moglam przegapic Willa Smitha 🙂
Bardzo dobry film, bardzo dobrze zagrany, ale ja wobec Willa nie jestem chyba obiektywna 😀
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 marca 2018 07:43
Prawda, Passengers to taka wydmuszka, piękna i pusta w środku.
Za to wczoraj zrobiliśmy sobie kino w domu z premierą Anihilacji na Netflixie i... po Netflixowemu. Pomysł z potencjałem, film mierny :/ bez pointy, bez jakiegoś większego sensu, bez zgłębienia stworzonego 'świata/istoty/czegoś'.
Po raz kolejny się zawiodłam ich produkcją
Mi się Pasażerowie całkiem podobali, co więcej nawet moi znajomi nie przepadający za s-f stwierdzili, że ten film dobrze się oglądało. Bez fajerwerków, ale jest ciekawa historia, jest bardzo aktualny problem społeczno-psychologiczny, jest dobra gra aktorska - przypominało mi to w sumie spektakl teatralny (cała akcja oparta na trzech osobach), trochę efektów (ale tu wcale nie były potrzebne fajerwerki).
Chętnie do niego wracam. 
emptyline   Big Milk Straciatella
13 marca 2018 09:05
Ascaia, naprawdę? Jesteś chyba pierwszą osobą od której to słyszę. 🙂
Ja się zgodzę że smartini, wydmuszka to idealne określenie.
Rotten Tomatoes też twierdzi, że to cienizna.
No naprawdę 🙂
Chyba trzy razy już oglądałam i nadal mi to sprawia przyjemność, nadal znajduję w nim wartość. 😉
Ja też Pasażerów oglądałam dwa razy i pomimo, że nie cierpię SF to film mi się podobał. Jakiegoś ogromnego wrażenia na mnie nie zrobił ale przyjemnie się oglądało.

Ostatnio byłam na Czerwonej Jaskółce i bardzo mi się podobało! Dawno nie oglądałam takiego filmu. Byłam sceptycznie nastawiona do tego filmu, ponieważ to nie moje klimaty ale bardzo się cieszę, że jednak dałam się namówić 🙂

Ostatnio oglądałam OldBoy. Jeeeny jak się wrecilam w thrillery psychologiczne.  😍 historia świetna i ani trochę nieprzewidywalna!
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 marca 2018 12:31
No mi krzywdy ten film też nie zrobił. Był poprawny, dobrze zagrany, ładny. Ale to tyle, żadne wow więc tylko na raz.
Zaraz... mówimy o tym filmie z Jennifer Lawrence? statek, kapsula, wybudzenie?
emptyline   Big Milk Straciatella
13 marca 2018 12:51
faith, tak. 🙂
A'propos takich filmów, które niby słabe, ale coś się w nich kryje.
Jest sobie taka seria Niezgodna. Zbliżona do Igrzysk Śmierci, ale gorzej zrealizowana. Główna myśl historii jest ciekawa, można tam znaleźć problematykę do przemyślenia. Chociaż w obsadzie przewija się Kate Winslet to aktorsko mocno tak sobie. Wizualnie mocno tak sobie, muzyka mocno tak sobie. Ale da się obejrzeć pierwszy i kolejne filmy. Takie młodzieżowe oglądadło na wieczór bez pomysłu.
Ale! Straszliwie wkurzająca sprawa - zrobiono trzy filmy, nawet miały widownię, chociaż ostatni nie taką jak się spodziewano. Ktoś zrobił sporą głupotę próbując konkurować z Igrzyskami. Tyle, że tu również podzielono ostatnią część na pół. Historia urywa się i... nie zapowiada się na realizację finału. Irytujące. Już mogliby pójść jednak za ciosem i zachować się przyzwoicie. 😉
Filmy są kręcone na podstawie książek. Stwierdziłam, że może w takim razie przeczytam, ale... no nie dałam rady, jednak chyba za stara już jestem na aż takie młodzieżówki 😉
No szkoda mi tej głównej problematyki, bo można z tego było zrobić naprawdę świetną opowieść. Może nawet lepszą niż Igrzyska, bo potencjał psychologiczno-społeczny bogatszy. Szkoda. 
No to nie... dla mnie tez nie bylo wow.
Jakos tak jakby historia w polowie sie rozmyla.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
15 marca 2018 00:41
Lady Bird - no, z jednej strony jestem troszeczke rozczarowana. Tzn. film fajny, ale takie 7/10 i nie jestem przekonana, czy zaslugiwal na nominacje do Oscara za scenariusz i najlepszy film, nawet pomimo mojej wielkiej sympatii do Grety (chociaz trzymam kciuki, ze bedzie rezyserowac filmy dalej i sie wyrobi).

Na pewno warto zobaczyc dla wspanialej gry Saoirse Ronan - jestem w tej aktorce niezmiennie zakochana i zachwyca mnie swoim talentem, zwlaszcza biorac pod uwage jej mlodziutki wiek. Bije na glowe wiele starszych, popularniejszych i bardziej doswiadczonych aktorek. Niby nie jakas wielce ambitna rola, a jednak zagrana swietnie, kazde rozchwianie emocjonalne, niepokornosc, potrzeba bycia zaakceptowana.

Ogolnie taka typowa lekka, zabawna amerykanska historia o dorastaniu, jakich wiele - nie ma tu ambitniejszych przeslanek jak np. W Boyhood. Nic odkrywczego. Z drugiej strony, dwie prze-przegenialne sceny w filmie, ktore doceni chyba kazda osoba, ktora dorastajac miala trudna relacje z rodzicem - klotnia o podanie kosztu wychowania, i pytanie w przebieralni podczas wybierania sukienki na prom 😍 😍
No i podobalo mi sie zakonczenie - gdyby tylko caly film byl taki jak ono...
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 09:01
byliśmy w końcu na Ja. Tonya. Super, strasznie ciekawa historia której nie znałam, świetnie zagrana (Margot się rozkręca i bardzo mi się podoba a rola Allison Janney to zdecydowanie zasłużony oskar!!), poprowadzona tak, że dawno się tak nie stresowałam na filmie (czy to w scenach konfliktów z mężem czy startów na lodowisku, świetnie zbudowane napięcie).
Ja tylko dodam, ze niektóre sceny sa fenomenalnie odwzorowane z olimpiady i zawodow 🙂😉)
Ten moment gdzie Tonya pokazuje sędziom rozwalone wiązanie - mistrz.
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 10:12
faith, o tak! I ta jej radość po pierwszym triple axle, na napisach jest oryginalne nagranie, kropka w kropkę!
Dokładnie 😀
Ja w ogole jestem fanka lyzwiarstwa figurowego, teraz mniej ale lata 90-2000 to w szczególności i po prostu miałam świeczki w oczach na seansie 😀
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 10:24
faith, mnie kiedyś przyjaciółka nauczyła pokracznej trójki walcowej (w hokejówkach, bo ja łyżwiarsko to tylko kij i krążek za dzieciaka :P) także jedyne co wiem, to... trudne to kosmiczne, szacun wielki bo zeszłabym przy samej wizji próby zrobienia jakiegokolwiek axla xD ale świetnie się to oglądało, bardzo mi się podobały dynamiczne kadry na lodowisku, nie jak w tv (pełna sylwetka, szeroki kadr itp.) Zbliżenia, slo-mo - zrobiły robotę!
Mnie troszeczkę tylko denerwowała doklejona głowa Margot do wirującego ciała 🙂 Ale do przeżycia.
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 13:13
amnestria, ja czytałam, że coś tam trenowała do roli żeby nie były to w 100% sceny z dublerką, natomiast triple axla aktualnie nie robi nikt, więc cały był zrobiony w SGI 😉
Podobała mi sie Jaskółka. Lawrence piekna 😍 Ale faktycznie ten rosyjski akcent u amerykańskich aktorów to jakas zenada 😁 No i tłumaczenie tytułu. Sparrow o ile sie nie mylę to wróbel, a jaskółka swallow 😉
ashtray, niby tak, ale jak beznadziejnie brzmi "Czerwony Wróbel" :p Moim zdaniem zmiana na Jaskółkę to dobre posunięcie. I gdzieś obiło mi się o oczy, że jeśli film jest adaptacją książki, to musi mieć ten sam tytuł - ale ręki nie dam sobie odciąć za prawdziwość tego twierdzenia.
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 17:18
Achaja, tez o tym pomyślałam, wróbel brzydko, wrobelek infantylnie. Nie moge znalezc w google (pewnie red sparrow jest w wynikach wyszukiwania do tysiecznej strony), ale ciekawa jestem jak w jezyku polskim i rosyjskim sie one nazywaja. Czy to 'tlumaczenie' tytułu czy faktyczna nazwa agentek
Kastorkowa   Szałas na hałas
15 marca 2018 18:04
Na okładce wydania oryginalnego jest nawet wróbel.
W Polsce książka też jest przetłumaczona na jaskółkę w oryginale wszędzie jest wróbel.
Achaja, tez o tym pomyślałam, wróbel brzydko, wrobelek infantylnie. Nie moge znalezc w google (pewnie red sparrow jest w wynikach wyszukiwania do tysiecznej strony), ale ciekawa jestem jak w jezyku polskim i rosyjskim sie one nazywaja. Czy to 'tlumaczenie' tytułu czy faktyczna nazwa agentek

Też jestem ciekawa.
Haha, no "Czerwony Wróbel" faktycznie brzmi kiepsko 😂 Już lepsza ta Jaskółka :P A my to ogólnie zdolni jesteśmy jeśli chodzi o tłumaczenia tytułów. Teraz już jest o wiele lepiej, ale te filmy z lat 90-tych to często miały tytuły w ogóle od czapy.
Na grupie dla tłumaczy ostatnio była dyskusja na ten temat. Większość jednak zgodnie uznała, że to raczej nie jest błąd, a świadomy zabieg.
Tak, jak piszecie, "wróbel" nie jest ani elegancki, ani atrakcyjny, ani seksowny, ani nawet nie jest rodzaju żeńskiego. "Jaskółka" zdecydowanie lepiej pasuje do kobiety.
O tytule filmu decyduje dystrybutor, a nie tłumacz i tak, jeśli tytuł ksiązki był przetłumaczony jako "jaskółka", to tak samo będzie brzmiał tytuł filmu.
I tak jak smartini służnie zauważyła - "jaskółka" to w żargonie właśnie seksagentka i wybór "jaskółki" zamiast "wróbla" świadczy właśnie o tym, że jest to świadoma decyzja osoby, która jest obyta z tematem.
"Czerwony wróbel" jako tytuł filmu o kobietach szpiegach? No nie, to strasznie zgrzyta.

Tłumaczenie nie polega na tym, że się otwiera słownik, patrzy co tam ciekawego napisali i tłumaczy słowo w słowo. Szczególnie tłumaczenie wszelkich tytułów (książek, filmów itd.) to powinna być adaptacja do fabuły. Tłumaczenie dosłowne w przypadku tytułów rzadko ma rację bytu.
olencja, amen. Z wykształcenia jestem właśnie tłumaczem i strasznie bolą mnie te niektóre stękania o tłumaczenia tytułów 😉
Ja nie stękam. Przyznaję, że temat rosyjskich szpiegów jest mi obcy, nie wiedziałam, że nazywa się je jaskółkami 🙂 Wróbel faktycznie brzmi głupio.
Wiadomo, że nie tłumaczy się słowo w słowo, chyba wie to każdy kto zna jakiś język obcy 😉 Ale była masa tłumaczeń zupełnie od czapy jak choć sławny "Wirujący seks" czy "Szklana pułapka".
smartini   fb & insta: dokłaczone
15 marca 2018 20:47
olencja, dzięki za rozwinięcie tematu 😀 ja jedyne co znalazłam, to tytuł filmu po rosyjsku i tam jest wróbel (przynajmniej wg tłumacza google :P) ale nie udało mi się nadal doszukać źródeł na temat samych jaskółek/wróbli a nie filmu, w języku polskim, co by wyjaśniło moje wątpliwości co do tłumaczenia 😀 j
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się