Prawdę pisząc, pożaru to się nawet nie zdążyliśmy przestraszyć:
http://boskawola.blogspot.com/2012/02/fart.html. Zamarzła nam woda w czajniku, powodując jego zgon - i wciąż przecieka podgrzewacz wody mimo, że już go byłem poddałem regulacji w serwisie. Ale to tylko dlatego, że w trakcie odbudowy komina przez prawie 10 godzin nie grzaliśmy. Normalnie to jest naprawdę OK w porównaniu do tego co było rok temu, a zwłaszcza - dwa lata temu, kiedy nie mieliśmy jeszcze doświadczenia. Wtedy kotu woda w misce zamarzła, a nie tylko ludwik...
Męczą mnie tylko dwie rzeczy: że mało drewna mamy (jesienią pasłem uciekające konie, a potem piła wyzionęła ducha i nim zebrałem środki na kupno nowej, skończyła się dobra pogoda na rżnięcie...) - i że nie mam porządnej roboty. Jak zwykle zresztą.