Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

espana  Po pobycie w Irlandii Land Rovery odpadają. Tam wszyscy na gwałt sprzedają jak przebieg zbliża się do 100000 km, i jakoś jak kupują nowe SUVy to Toyoty, Nissany a nawet Hyundaye, ale już nie LR. I te Nissany i inne mają po 300000 km na liczniku i nikogo nie ciśnie na sprzedaż.  😎  Miałam w Polsce kupić rocznego z przebiegiem 22000 km, ale znajomy mnie ubiegł i do tej pory żałuje że nie na mnie trafiło  😂 bo on lądował w warsztacie co tydzień. A to elektryka, a to zawieszenie, a to napęd 4x4.
A propos zagospodarowania bagażnika: jak nie chcę, żeby mi latała po bagażniku waliza ze sprzętem do fizykoterapii ważąca +-7 kg, to lepiej mata antypoślizgowa czy siatka (...której chyba nie mam jak zamontować), czy jeszcze coś innego? Niestety mam w tym bagażniku na stałe jeszcze zapas (bo w schowku na koło jest butla z gazem). Plus jakieś duperele typu schodki, przedłużacz bębnowy, żele i dodatkowe akcesoria i pudło z bambetlami do samochodu (płyny itp.). Przy czym to ostatnie akurat mi włazi między zapas a boczną ściankę. Muszę opracować jakiś system zabezpieczający, bo sprzęt zdecydowanie na zakrętach musi być stabilny i nie przemieszczający się... Tyle dobrze, że drugi aparat jest kieszonkowy. 😉 Ale za jakiś czas pewnie dojdzie mi jeszcze jedna waliza. :/
A pasy? Ja mam gaśnicę i apteczkę przypiętą pasami do ścianek bagażnika - myślę, że w "podłodze" bagażnika dałoby się zrobić otwory czy jakoś inaczej zamocować pasy, którymi mogłabyś unieruchomić sprzęt 😉
są też linki do mocowania towaru albo takie organizery (ale pewnie organizer okaże się za mały na ten akurat sprzęt). za to lubię swoje volvo, ma po bokach bagażnika plastikowe pojemniki i siatkę, gdzie trzymam "drobne". taką linkę można jakoś do wewnętrznego zamka auta zapiąć, chociaż to pewnie zależy od budowy auta.
sumire, czym bardziej wypakowany bagażnik, tym mniej lata.
ogórek, no właśnie on aż tak wypakowany nie będzie, niestety. 😉 Przynajmniej na razie. Jakaś 1/4 powierzchni będzie wolna...

Fokusowa, odnośnie pasów to masz na myśli pasy transportowe? W sumie też o nich myślałam, tylko muszę ogarnąć, czy da się je u mnie jakoś zamocować.

Znalazłam jeszcze coś, co się nazywa organizer do bagażnika Stayhold - taka plastikowa przegródka na rzepy. Tylko zastanawiam się, czy rzep wytrzyma nacisk paru kilo... Tyle dobrze, że chociaż zapas się nie przemieszcza. 🤣
sumire tak - ja mam takie zwykłe, z zapięciem na klamry zatrzaskowe i nic mi nie fruwa po bagażniku 😉
Witam 🙂
Rozglądam się za samochodem,było by to moje pierwsze autko po ukończeniu prawka.Zależy mi na samochodzie który niedużo pali,którym mogła bym dojeżdżać do  szkoły/pracy.I w zwiazku z tym mam kilka pytań.Czy opłaca się kupować samochód z rocz.2001-2005 ? Moim faworytem jest Nissan micra,ew.biorę pod uwagę Toyota yaris,Opel corsa,Fiat panda,punto,Kia picanto.Cena max 8000zł.Jak wygląda sprawa z samochodami sprowadzonymi z zagranicy(Niemcy,Francja)  czy opłaca się w nie inwestować czy są to głównie auta powypadkowe lub też z cofniętymi licznikami ? No i pozostaje jeszcze kwestia części,czy do wymienionych przeze mnie modeli są dostępne "od ręki" czy w przypadku niektórych są jakies trudności ? Moglibyście mi coś doradzić ?  :kwiatek:
Ja na pierwsze autko mam samochód z 2001 r. sporwadzany z Niemiec - bezwypadkowy. Po wszystkich opłatach wyszedł mnie jakieś 7000zl, mam go prawie rok i właściwie nie wiem co to znaczy mechanik  😉 Jak masz jakies konkretne pytania to pisz śmiało na priv.
xxxjagnaxxx, ja obecnie bujam się starą Micrą. Nie jako pierwsze auto, ale kupiona na dojazdy do pracy i do stajni (szalone 35km) za grosze, bo 1500zł.
Autko z rocznika 1996, pierwsza rejestracja 1997. Krajowe. Miało być na takie skoki po mieście głównie, a finalnie kilka razy w miesiącu robi trasy powyżej 100km, latem ponad tydzień ganiała po górach. Bez najmniejszych problemów.
W ciągu przeszło roku posiadania jedyne co robiłam to ostatnio hamulce z przodu (tarcze i klocki) - koszt poniżej 300zł.
Ja trafiłam na fajny egzemplarz, bo kupiony bardzo tanio, a jak weszliśmy pod spód okazało się, że poprzedni właściciel zrobił wszystko, co się czasem zużywa (tłumik, jakieś drobiazgi w kołach - ekspoalatacyjne rzeczy). Patrzyłam na nią z niemałym niepokojem, bo tak tania i tyle nowego w niej - bałam się, że po miesiącu wylezie jakiś bubel, auto stanie i pójdzie na złom. Mocno się pomyliłam na szczęście.
Micra ma silnik chyba nie do zajechania. Ze słabych stron są blachy, ale patrząc na autka, które typujesz, to w tych rocznikach wszędzie z tym będzie średnio - u jednych mniej, u innych bardziej, ale nie ma co oczekiwać cudów.
jett   success is the best revenge
09 grudnia 2015 12:44
Ja po zdaniu prawka, czyli już ponad rok jeżdżę Oplem corsą rocznik '02 lub '03 nie pamiętam dokładnie  🙂 Ma co prawda malutki silnik bo 1.0 i czasami gdzieś tam brakuje mi mocy, ale na moje potrzeby- do jazdy po mieście (nieduży, więc praktycznie wszędzie da się zmieścić) i dojazdy ok.30km do domu sprawdza się idealnie. Czasami robi większe trasy i tu też nigdy żadnych problemów nie miałam. Przez ten czas wymieniłam tylko klocki hamulcowe czego w sumie nie zaliczam do napraw 😉 Co do sprowadzania zza granicy to się nie wypowiem bo mój krajowy  🙂
Gillian   four letter word
09 grudnia 2015 15:36
Zatarłam alternator. Brawo ja!
xxxjagnaxxx ja mam Corsę z 2003 sprowadzaną z Niemiec już trzy lata. Była powypadkowa, ale przed sprzedażą właściciele wszystko jej w środku wymienili i naprawili, co trzeba. Od tamtej pory była u mechanika tylko na przeglądzie. 😉 W mieście, czy na trasie - sprawdza się super, tylko tak jak jet napisała, ma trochę mało mocy, co czasami irytuje, zwłaszcza przy wyprzedzaniu. A tak ogólnie to ja swoją kocham miłością wielką. 😀
Gillian brawo Ty! Na pocieszenie dodam, że nasz audik się skrzywił  😎 Po wizycie u mechanika okazało się, że jest zgięty stabilizator. Gość powiedział, że takie rzeczy dzieją się pod wypływem siły takiej jak przy wypadkach.. Czyli ktoś zaliczył półmetrowy krawężnik albo jakiś krater jadąc dość szybko.. Obstawiam teściową 💃
xxxjagnaxxx, ale chcesz sama pojechać po to auto czy kupić w Polsce auto sprowadzone zza granicy?
jak się tak orientowałam w temacie, to stwierdziłam, że wariant nr 1 opłaca się mając budżet 20-30 tys PLN na całe przedsięwzięcie i chcąc kupić coś porządnego w dobrym stanie.... a wariant 2 to ruletka. Ale nie wiem, w końcu nic w tym kierunku nie zrobiłam. Pewnie dlatego jeszcze nie zmieniłam auta, mimo, że gadam o tym od roku....
Nie wiem jak Kia, ale z Oplem i Fiatem problemów z częściami być nie owinno.... Z Toyotą pewnie też - choć pewnie częsi do Yaris mogą być trochę droższe niż do takiej Corsy. Ale tak sobie gdybam.
A ja mieszkajac w Niemczech szukalam auta uzywanego kilka ladnych miesiecy. Komisy to totalna porazka. A od prywatnego sprzedawcy nie dalo sie kupic. Jak tylko dowiadywali sie ze jestesmy Polakami, a auto zostanie w Niemczech to nie chcieli sprzedawac. Dlaczego? Nie wiem. W efekcie kupilam 5 letniego Passata w Szczecinie 😉 Mamy go juz pare miesiecy , przeszedl przeglad i dodatkowe sprawdzenie u mechanika bez zarzutow 🙂 a poza tym uwielbiam to auto 🙂😉
KaNie, Ja kiedys rozmawiałam z drugą stroną - sprzedawców z Niemiec. Polak to był zawsze trudny klient - targowanie się, podejrzliwość, sprawdzanie tego auta na wszystkie strony, przyjeżdżanie po kilka razy.... Nie wiem, może się bali, że auta nie przerejestrujecie(?) albo coś 🤔 albo przyjedziecie się kłócić, jeśli auto okaże się niesprawne i będzie trzeba wymienić albo jakoś zrekompensować, bo Polak nie odpuści.... 😉
Nie wiem - mnie tam za granicą kwiatki ładniej nie pachną i nie miałabym wrażenia, że pojadę "na Zachód" i tam zobaczę samochodowe eldorado, ale ponoć - jeśli już - to warto szukać samochodów w bogatszych częściach kraju, bo tam ludzie statystycznie częściej te auta zmieniają i istnieje większa szansa na kupno samochodu w dobrym stanie - ale tu dalej mowa o samochodach bardziej luksusowych.

Z resztą, przecież u nas też można dobrze samochód kupić - co najmniej 4 takie przypadki znam (ze sobą włącznie).
Ja jechałam po swój ze Szczecina do Bremen z myślą, że w czasie naszej jazdy właściciel może go sprzedać komu innemu. 😉 A z tym oglądaniem, to mój tata tak robił, oglądał na wszystkie strony. 😁 Ale to dlatego, że nie był przekonany jak to auto może być takie tanie, jeśli jest po wypadku, a jednak ma wszystko zrobione. Ja tam się nie znam, więc tylko stałam i się modliłam, żeby oględziny wypadł pomyślnie. 🤣
A my jak kupowalismy to uwazalismy, ze uzywanego auta nie da sie kupic w 100% sprawnego itp. Wiec nasze kupowanie trwalo tyle co jazda probna. Z tym ze wlasciciel tego auta juz przez telefon nam powiedzial o wszystkim co wymienial, co sie zepsulo i co na 100% bedzie do zrobienia. No i o tym ze auto jest porysowane na masce i wgniecione w jednym miejscu. W sumie na przegladzie wyszlo dokladnie to co mowil, zadnych dodatkow i niezpodzianek. Nie ogladalismy auta z kazdej strony i nie walczylismy jakos szczegolnie z cena.
Poza tym oboje llubimy spontaniczne decyzje 😉 i liczylismy sie z tym ze mozemy kupic gowniane auto i trzeba je bedzie potem naprawiac 😉
Wczoraj kupiłam sobie nowe dziecko (A3 sprzedałam w mikołajki 🙂😉. Oglądaliśmy go 3 godziny, musieliśmy pojeździć, przekopać sami + na stacji, wypytać. Dlaczego? Bo w Polsce tak jest, że 90% sprzedających nie powie ci prawdy, albo zwyczajnie nie wiedzą co się psuje, tylko kupili i jeżdżą do rozpadnięcia, a potem kupujesz taką minę i nadrabiasz zaległości. Ten pan akurat uczciwy, ale lepiej być podejrzliwym niż zaskoczonym.

Kupiłam Lewka z 2001r. w wersji "sport" czyli już z fajną opcją wyposażeniową, sportowym zawieszeniem, owiewką z tyłu. Silnik 1.9 tdi 110tka, ale na pewno ktoś się pobawił w chipowanie, bankowo ma trochę tych kucy więcej. Wymieniono w nim też audio, sądzę, że można go użyć jako nagłośnienia imprezy plenerowej, a nie ma żadnych bajerów powciskanych. Co do wrażeń z jazdy - za wcześnie, ale testowałam przyczepność prowokując go jak tylko było można i ani na chwilę go nie potrzepało na boki (audi wpadało w poślizg wszędzie, nie powiem, lubiłam to, ale czas dorosnąć 😀), prędkości w nim nie czuć więc muszę się mocno pilnować, no i jaki miły obrazek gdy na komputerze wyświetla się spalanie do 5,2l/100km - po mieście, przy takim dość glanie w pedał, w korku jeszcze nie stałam. No i wygodnie, trzeba przyznać. Przebieg raczej nie kręcony patrząc po ilości właścicieli, książce napraw, ale auto niemieckie, w pl od trzech lat to nie wiadomo. Nawet jeśli, max o jakieś 50 tys. Przy 230 to już w sumie niewiele 🙂 Audi miała "któreś 280", co było widać i czuć - ten jest niemalże nieruszony w środku.

Najlepsze jest to, że miałam kupować idiotoodporne E36 w sedanie, benzyna 150KM, nawet się przejechałam jedną, spoko, ale coś tam nie pasowało i mówię obejrzę tego plastika. No i kupiłam plastika, bo szkoda było nie brać 🙂


smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 grudnia 2015 06:16
A my jak kupowalismy to uwazalismy, ze uzywanego auta nie da sie kupic w 100% sprawnego itp. Wiec nasze kupowanie trwalo tyle co jazda probna. Z tym ze wlasciciel tego auta juz przez telefon nam powiedzial o wszystkim co wymienial, co sie zepsulo i co na 100% bedzie do zrobienia. No i o tym ze auto jest porysowane na masce i wgniecione w jednym miejscu. W sumie na przegladzie wyszlo dokladnie to co mowil, zadnych dodatkow i niezpodzianek. Nie ogladalismy auta z kazdej strony i nie walczylismy jakos szczegolnie z cena.
Poza tym oboje llubimy spontaniczne decyzje 😉 i liczylismy sie z tym ze mozemy kupic gowniane auto i trzeba je bedzie potem naprawiac 😉


A potem jest płacz i zgrzytanie zębów, bo o ile wywalenie dodatkowych 7 tys. na remont silnika jest po prostu niekomfortowe, o tyle kupienie auta po dachowaniu bo nie chciało nam się tego sprawdzić może zakończyć się w grobie po lekkim uderzeniu. Ja się Polakom (hm, innym narodom też 😉) nie dziwię, że są podejrzliwi, szkoda tylko, że i tak zazwyczaj chodzi wyłącznie o argument finansowy.

Choć z drugiej strony od kilku tygodni spędzam pół życia na portalach motoryzacyjnych ( 😡 ) i jak dzwonię do sprzedających z pytaniem, czy mają coś przeciwko sprawdzeniu u wybranego przeze mnie mechanika to często robią wielkie oczy. Naprawdę, jeszcze nie słyszałam żeby 200zł zaoszczędzone na przeglądzie kogokolwiek zbawiło  😉


Btw. wcześniej była dyskusja o mini autkach - mój dziadek ma takiego mini gratka, Corsę z 2005 roku i jest nią absolutnie zachwycony  🙂 Ale fakt faktem kupował od sąsiada więc wiedział, że o nie dbano itp, no i raczej milionów kilometrów nikt nim nigdy nie robił  😉
No, prawda - nie wiadomo na co się trafi, a nie można liczyć, że każdy uczciwie powie co to był za samochód. Ale też z drugiej strony - wydaje mi się, że są auta "do naprawy" i "absolutnie nie do naprawy" (głęboka filozofia, nie ma co) - o czym zatem poinformować, żeby się kupujący nie zawinął? Już obstrahując od samochodów, ale niektórzy klienci są tacy, że jak im się powie o jakimś mankamencie, nawet drobnym, to oni pakują manatki. Przy którymś swoim siodle tak miałam - siodło miało przetarcia od puślisk i rysę na siedzisku - taką "w poprzek", nie ma siły, żeby ona się rozstąpiła. Rzetelnie poinformowałam, jeszcze przypomniałam o tym w wiadomości -  pani stwierdziła "och, to ja nie biorę, bo się zrobi dziura w tybince, a siedzisko się rozejdzie".....
Wiadomo, że samochód to zupełnie inna inność - ale kwestia "co komu powiedzieć" chyba aktualna wszędzie....

smarcik, Ponoć jak się w takim komisie samochodowym przypadkiem spotkają kupujący jednej nacji "południowej" np. Włoch z Włochem, Hiszpan z Hiszpanem etc, to jest "Oooo, czeeeść, też kupujesz auto? Super!", biorą się pod boki i idą wybierać razem, doradzać, pomagać i w efekcie czego, sprzedający w komisie ponoć faktycznie może 2 auta sprzedać. Jak się spotkają Polacy... to się tak nie dzieje 😁
delta   Truth begins in lies.
13 grudnia 2015 09:12
A ja mieszkajac w Niemczech szukalam auta uzywanego kilka ladnych miesiecy. Komisy to totalna porazka. A od prywatnego sprzedawcy nie dalo sie kupic. Jak tylko dowiadywali sie ze jestesmy Polakami, a auto zostanie w Niemczech to nie chcieli sprzedawac. Dlaczego? Nie wiem. W efekcie kupilam 5 letniego Passata w Szczecinie 😉 Mamy go juz pare miesiecy , przeszedl przeglad i dodatkowe sprawdzenie u mechanika bez zarzutow 🙂 a poza tym uwielbiam to auto 🙂😉


Bo część aut jest przeznaczona tylko na export, a jakby miały zostać w Niemczech to musiały by być sprzedane jako uszkodzone, żeby za miesiąc-dwa do nich nie wróciły, z powodu wady ukrytej. Mieliśmy dwa takie przypadki, jak właściciel usłyszał, że auto zostaje w Niemczech to od razu powiedział, że nie sprzeda, a za 2 dni w ogłoszeniu pojawiła się adnotacja "na export albo do naprawy".
Sama jestem w trakcie 4 kupna samochodu w Niemczech i miło się zaskakuje (wcześniejsze 3 byłam tylko jako tłumacz), ale zawsze zaskakuje mnie ich podejście- umowa? a po co umowa, ma Pani dokumenty to wystarczy, do tego zadbanie tych samochodów i udokumentowana każda naprawa. Podobnie jest z negocjacją ceny, ostatnio udało nam się zbić cenę o 1/5, gdzie pierwotna cena samochodu była połową ceny takiego samego w Polsce. 
Ja też kupuję auto z mechanikiem. Wejdzie zobaczy od razu mówi co do naprawy i jaki koszt. Ostatnio znegocjował tyle, że zostało na jego opłacenie i pokrycie tych usterek które wykrył.
Dwa auta od razu kazał zostawić. Jedno ładne, ale na dzień dobry sprzęgło do roboty, co w tym aucie tanie nie jest. Do tego auto bite mocno wg niego.
Ja się w końcu dorobiłam drugiego samochodu. Corsa jest niezawodna, ale jednak za mała na cały mój sprzęt, zaczęłam pracę w trasie i nic mi się nie mieści. Postanowiłam zostawić corsę w stajni do jazdy na trasie szkoła-stajnia-dom, a moje nowe zarezerwowałam do pracy i na inne wypady (jak np. za tydzień do Warszawy).
Najgorsze jest to, że mam tą samą sytuację co z corsą - mówiłam, że nienawidzę tego samochodu i nigdy w życiu nie będę tym czymś jeździć, teraz nie chcę jej oddać 😀 . Strasznie nie lubię peugeot, a kombi to jest dla mnie przekleństwo... Więc mam Peugeot 206 i uwaga kombi, które na moje nie wygląda jak kombi - i to mnie przekonało by je wziąć. Znowu mała pojemność, bo 1,0 , ale da się przeżyć.
W przyszłym roku szykuje się następna zmiana, tym razem na opla astrę r. 2011, nie stać mnie na utrzymanie trzech samochodów, po za tym nie potrzebuję aż tylu, więc na wiosnę żegnam się z corsą. Cieszę się, że w końcu trafię na samochód, do którego nie mam żadnych uprzedzeń 😀
Behemotowa, pokochasz go za to, jak mało paliwa żre  😉 ja co prawda mam 206 hatchback a nie combi, więc masa mniejsza, ale nieco mocniejszy silnik 😉 tankuję stosunkowo rzadko, a zwrotny jest niesamowicie, więc akurat mega na plus do jazdy po mieście. W trasy brakuje jednak trochę mocy, ale nadrabia właśnie swoją lekkością i całkiem nieźle się zbiera kiedy trzeba 😀
Behemotowa, pokochasz go za to, jak mało paliwa żre  😉 ja co prawda mam 206 hatchback a nie combi, więc masa mniejsza, ale nieco mocniejszy silnik 😉


No i właśnie to mnie troszkę zastanawia.
Behemotowa, jak trochę pojeździsz daj znać jakie spalanie Ci wychodzi. Wydaje mi się, że silniczek 1.0 na combi, nawet tak małe, to jednak bardzo malutki silniczek i może być nie tylko ślimaczny, ale i mało ekonomiczny.
Dworcika, combi nie jeździłam, więc ciężko mi się odnieść. Ślimaczyć trochę pewnie będzie. Ale nie zapomnę nigdy podróży swoim do Torunia, przed którą wlaliśmy prawie po korek i tuż przed Toruniem zastanawialiśmy się, czy przypadkiem wskaźnik nam się nie zepsuł, bo wskazówka ledwo ledwo drgnęła 😁
Noo 206 hatchback to fajne autko! Jest wystarczajaco mocne i pali 6litrow przy średnio ekonomicznej jeździe 😉
tak tak, 206 w hatchbacku to sama przyjemność jazdy  😍  silnik 1,4 w benzynie, ma chłopak kopa i jest super wygodny 🙂
W trasie zszedł mi poniżej 5l 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się