Ostrożości nigdy dość.

Tak jak nieraz pisałam - stacjonuję w ośrodku,gdzie konie są dobrze traktowane,oswojone z ludźmi i życzliwe całemu światu.
I tak z biegiem lat widzę,że moja czujność jest uśpiona.
Nawet Dextera zachęcałam,żebyśmy cykl fotek "Jak nie przestrzegać BHP" -zrobiły.
Łażę ,dotykam,psikam, opieram się o konia jakby był pluszowym misiem.
A wczoraj w terenie moja kobyła kopnęła innego konia i przyznaję,że się spociłam z wrażenia.
Wiadomo,że ona kopie,ostrzegamy,nie podjeżdżamy etc. I wydawało się,że odstęp bezpieczny .
Tymczasem wyszło,że percepcja zmysłów ludzkich jest uboga. Niby we troje patrzyliśmy a nikt nie dostrzegł. Tylko taki trzask jak strzał. Skończyło się niewielką raną.A mogło znacznie gorzej. Jakby trafiła w kość to by pękła jak zapałka. Ufff...
Nie napiszę nic odkrywczego- ale przypominam-trzeba uważać.
Mimo wszystko.
Nie bez powodu w pewnym mądrym artykule napisano kiedyś, że wiele wypadków bierze się z uśpionej czujności, a czasem nonszalancji osób, które mają jakieś tam doświadczenie z końmi. Nie można popadać w rutynę i bezgraniczne zaufanie w stosunku do swojego zwierzaka, niestety.
IloveMosiek   Mościsław & Co
04 maja 2009 13:44
mój bezproblemowy w obsłudze konik w czwartek niemalże rozwalił na części pierwsze bukmankę. zdenerwował go pasek od ochraniacza na ogon...
No cóż ja też stałam sobie koło mojej kobyły na pastwisku, z tyłu podeszła inna i zaczęły się kopać. Dostałam kopa w głowę i po żebrach. Nie wiem jakim cudem skończyło się tylko na 6 szwach na łuku brwiowym i kilkudniowym pobytem na chirurgii... Niby koń mój i znam ją od małego a jednak. Dlatego teraz zawsze powtarzam, że przy koniach ostrożności nigdy za wiele.
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
04 maja 2009 13:55
oj tak, trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte
moja też niby nie kopie a w sobotę wychodząc z lonżownika pociągnęła z zadu tak , że aż drzwi spadły z zawiasów. Całe szczęście że nikomu nic się nie stało, gapiowicze zawsze wlezą nie tam gdzie trzeba.
właśnie baardzo trzeba uważać
koń to jakby nie było duże, silne zwierzę, w dodatku dosyć płochliwe
mi odpukać nie zdarzył się, żaden wypadek, ale jak czasami obserwuję jak to moje kochające się stado czasami sobie conieco wyjaśnia, to nie chciałabym się znaleźć między nimi  🤔

Zawsze mnie zastanawia w związku z tym dlaczego tak często na zawodach można spotkać prowadzanie koni (a wśród nich także ogierów) za końcówkę uwiązu.
Nie wiem czy mam takie szczęście, ale co na zawody pojadę to widze konia latającego luzem.
W ub. roku na pewnych regionalkach koń zwiał małej dziewczynce dwa razy w ciągu 20 min ! Na rozprężalni wśród ok. 20 koni, za drugim razem tarzając się w pełnym rzędzie.
Pytanie czy nie można było zapobiec drugiej ucieczce, choć z daleka było widać, że koń z prowadzącą robił co chciał

A poza tym jestem zdania, że posiadanie własnego konia i/lub długie obserwacje jego zachowania itd dają szansę na przewidzenie ew. reakcji, co oczywiście nie zwalnia z bycia uwaznym 😉
Whisper_777   .: Born To Be Wild :.
04 maja 2009 14:32
Kiedyś ktoś mi powiedział takie zdanie:

Koniowi nie ufa się ani z przodu ani z tyłu... |(zapomniał dodać boki 😉

No i miał wiele racji... garda zawsze w górze, brawura na bok, zaufanie... tak jak na drodze, zasada ograniczonego zaufania.
Jest gdzieś na youtube taki filmik z koniem w poskromie,który kopie kogoś,kto mu wypala piętno.
Tam też to trwa mgnienie oka. Jakoś tak zapomniałam jaka jest masa konia,jak ogromne ma mięśnie ,ścięgna jak postronki i ten wyrzut adrenaliny szybki.
Nie zakładam tego wątku,żeby kogoś straszyć -tylko,żeby takich rutyniarzy jak ja sama przestrzec.
Też włażę na wybieg pomiędzy konie bezmyślnie i nieraz w tym czasie się przepychają do wyjścia okutymi nogami.  😡
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
04 maja 2009 14:38
Tania myślę , że wszyscy popadamy w rutynę i  przyda się taki temat , który trochę nami potrząśnie.
Dokładnie, zaufanie jest, często sama je nadwyrężam, np ostatnio straciłam paznokieć w małym palcu u ręki, bo karmiłam mojego na wybiegu, gdzie były inne konie, trzymając suchy chleb w palcach zamiast na otwartej dłoni...
Chwila złości na zbliżające się konie i chrup! Paznokcia nie ma - cieszyłam się, że palca nie straciłam  🙄
zuza   mój nałóg
04 maja 2009 15:03
Właśnie chyba najgorzej jest z tym własnym koniem.Bo na obce uważamy a swojego znamy i ...przecież on nigdy nic nikomu nie zrobił.
3 swoje konie mam już 6 lat do tego 2 lata temu doszła kucka i 2 konie koleżanki.I te 6 koników stoi razem.W przydomowej otwartej stajni,wiązane tylko na karmienie,hierarchia ustalona.Żaden nie kopie,nie gryzie ,nie jest z jakąś trudną przeszłością.Prowadze na nich jazdy i zawsze powtarzam,żeby uważać ale stali bywalcy widzą,że "można usiąść pod /za koniem" a on nic nie zrobi (oczywiście teoretycznie)
A tu niedawno przed jazdą dziewczyny wsiadają a tu zonk-jeden do drugiego wykopał (na szczęście dziewczyna dostała tylko lekko w udo).Pierwszy raz odkąd je znam była taka akcja-i wszyscy zrobili wielkie oczy-no bo co to za dziwo się stało !
A ja powtarzam,żeby uważać,tylko jak ktoś jeździ u nas od początku to wydaje mu się to niemożliwe,bo nigdy nic takiego nie widział
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
04 maja 2009 15:09
A ja Wam powiem, że ile bym danego konia nie znała, nigdy mu nie ufam w 100%.
Przyznaję, że czasami zbyt wiele sobie pozwalam i dziwię się, że do tej pory nic złego mi się nie stało z tego powodu (odpukać).
Dawniej zdarzało mi się traktować "moje" konie jak niegroźne pluszaki  🙄

Ale między konie na pastwisku nigdy nie wchodzę.
dempsey   fiat voluntas Tua
04 maja 2009 15:12
Jest gdzieś na youtube taki filmik z koniem w poskromie,który kopie kogoś,kto mu wypala piętno.
Tam też to trwa mgnienie oka

mam go w zakladkach...
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=_8wNq1bDJnY&feature=related
No właśnie to jest trudne... mam mojego zwierza od 4 lat i generalnie pełen luz przy nim. Przy czyszczeniu przeciskam się przy jego zadzie, kucam przy nogach, stawiam na korytarzu bez uwiązu czy kantara... i jest ok. Czasami się zastanawiam jak to by się mogło skończyć jakby mu odbiło, ale taka rutyna powiem szczerze staje się wygodna...
Ja sobie to ostatnio uświadomiłam przekazując podstawowe zasady przebywania przy koniu pewnej dziewczynce z rodziny - zaczynającej jeździć. I w miarę tego, jak mojemu mężowi na moje słowa oczy zaczęły się robić jak 5 zł, uświadomiłam sobie, że kompletnie się do tego nie stosuję przy swoim koniu, a także przy tych koniach stajennych które znam długo dość... Przykre, bo jak się zdarzy wypadek to z głupoty mojej.. ehhh
Bischa   TAFC Polska :)
04 maja 2009 15:30


Co ten koń zrobił ? Znaczy jak mu się udało wykopać powożącego z kozła ? Bo chyba to miało miejsce ?
Samba Bati   ...jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...
04 maja 2009 15:33
Oj z tym stawianiem przy czyszczeniu bez uwiazu to zaprawdę trzeba bardzoooooo uważać! Możliwych nieprzewidywalnych scenariuszy są tysiące.Mnie przytrafiło sie np.w czasie czyszczenia konia przy boksie ze nagle ni stad ni z owad z boksu obok poleciala kurtka!Wiecie co sie działo i ile aniołów strozy latalo w pobliżu skoro ja i koń wyszliśmy z tego bez szwanku! 🤬
kujka   new better life mode: on
04 maja 2009 15:34
no wlasnie ilu z nas kuca przy owijaniu konia, albo przy zdejmowaniu ochraniaczy? z reszta do tego samego tematu moznaby podpiac jazde bez kasku (na kazdym koniu, bo przeciez nawet najspokojniejszy profesor moze sie chocby potknac i razem z jezdzcem wywinac orla)
Bez kasku to ja nie jeżdżę nigdy, a miałam miliony okazji, bo długo jeździłam bez instruktora.
A przy zakładaniu/zdejmowaniuochraniaczy kucam, przyznaję się bez bicia, ale kacałam na tyle ostrożnie aby w każdej chwili odskoczyć  😀 

Ja jakoś 2 tyg. Z koleżanką wypuszczałam ogiera na którym jeżdżę, wpuściłyśmy go jedną bramką, po czym po 5 min, patrzymy a ten sobie szczęśliwy galopem z wybiegu... Okazało się ze pierwszabramka była otwarta...Ale na całe szczęście nie było żadnych koni w pobliżu.
Bischa   TAFC Polska :)
04 maja 2009 15:45
Co do kasku - co się dziwić , jak przykład idzie z góry - cała nasza czołówka i mniej czołowi bez kasku na treningach jeżdżą ? A młodzi patrzą i się uczą .
Ja jeżdżę bez kasku na jazdy ujeżdżeniowe... na każde skoki mam... Najgorszy jest teren w wakacje... Wiem ze powinnam mieć coś na głowie (i chodzi mi o kask) ale gdy jest 30 stopni i głowa mi się wręcz gotuje to wybieram opcje czapka  🤬 🤬
Taniu Popraw literówkę w tytule!
uspilam swoja czujnosc jak na razie 3 razy i wiecej nie zamierzam 😉
raz stojac z kobyla na padoku na popasie, ktorej zrebak biegal dookola, letnie popoludnie, ogolne rozleniwienie, wszystko fajnie, tyle, ze kobyla stracila z oka mlodego, jak podniosla glowe i dostalam z calym impetem w skron to przez godzine nie wiedzialam jak sie nazywam
drugi raz wpuszczajac swojego konia do boksu, rozebralam na korytarzu, stanelam w wejsciu, kon przeszedl owszem, tyle, ze wystraszyl sie czegos, w tyl zwrot i zostalam "nieco" zmiazdzona
i trzeci raz, oczywiscie kucajac przy zdejmowaniu ochraniaczy koniowi, ktory mial przykurcze, cud boski, ze nie stracilam twarzy

ogolnie staram sie bardzo uwazac przy koniach i nic mnie tak nie wkurza jak ludzie, ktorzy z politowaniem patrza na to, ze nie przechodze za koniem albo zawsze jezdze w kasku 🙄
Taniu,zrobimy.Nawet w piątek,wezmę aparat.
A potem wydrukuję i nad łóżkiem powieszę,żeby pamiętać,że pod brzuchem konia się nie przechodzi 🤬
Bischa   TAFC Polska :)
04 maja 2009 16:23
Wczoraj w Bogusławicach podawałam znajomej numer do siebie , stałyśmy przy przenośnym boksie , drzwi nie były zamknięte na zasuwę - chwila nie uwagi , kobyła popchnęła drzwi i dostałam w głowę metalowymi drzwiami . Nic mi się nie stało , miejsce uderzenia jak się dotknie troszkę boli , ale na razie siniaka nawet nie ma .
Czasy gdy w Agmaji pracowałam - nalewam wodę do wiader, nachyliłam się , koń uderzył głową mnie , a ja głową w futrynę .
jak podniosla glowe i dostalam z calym impetem w skron to przez godzine nie wiedzialam jak sie nazywam

Miałam taką sytuację, tylko ze ja chciałam odciągnąć konia od jabłonki. Ale konik pięknie zademonstrował że jabłuszka są od człowieka ważniejsze... Do tej pory mam bliznę na skroni. Zapomniało mi się, że nie każdy koń to potulne bydlę i że nie każdy szanuje człowieka...
ciri  oj mnie też bardzo denerwują tacy ludzie i jeszcze próbują się wymądrzać co to nie oni, takie patrzenie z pogardą na tych co jeżdżą w kaskach i starają się nie kusić losu...a inni mają to wszystko w głębokim poważaniu   🙄  Nie mogę patrzeć też jak ktoś lonżując konia obwiązuje się w pasie bądź rękę lonżą (a niestety znam takie przypadki  😲 )Jednym słowem głupota niektórych nie zna granic.
Kiedyś jak zapytałam pewnej osoby dlaczego nie jeździ w kasku to odpowiedziała, że to cytuję 'kwas'    🤔    Ręce opadają...
Pamiętam mój upadek rok temu bodajże, spadłam w zimie na baardzo zmrożoną i nierówną ziemię, w końcowym efekcie łokieć potłuczony, kask pozdzierany (boję się wyobrazić co by było gdybym go nie miała...) no i na koniec jeszcze zemdlałam.
Znajoma przechyliła się przez drzwi boksu, żeby podnieść puste wiadro po wodzie. Niestety, koń podniósł wtedy głowę. Lekki szok i dużo bólu i obstawiam, że od tego momentu otwiera drzwi boksu.
Taniu,zrobimy.Nawet w piątek,wezmę aparat.
A potem wydrukuję i nad łóżkiem powieszę,żeby pamiętać,że pod brzuchem konia się nie przechodzi 🤬

Nie zrobimy bo już nie przelezę. Tańka jakby siekierą tego konika ciachnęła-aż sikała krew.
Oczywiście nie muszę dodawać,że dwukółka jest zbyt mała,żeby zabrać w teren np.bandaż czy coś?
A skrzynka z tyłu mieści tylko pustą flaszkę po Hubertusie? Tamowałam krwawienie ... ręką,liśćmi dębu ,babką lancetowatą etc. Ech.... kretynka ze mnie. Pani Doktor...phi!
Największym zagrożeniem wg mnie jest i będzie masa konia! Słabo mi się robi, gdy widzę niektóre niefrasobliwości, a różne są kwiatki - a to klapki czy sandałki, a to wchodzenie razem w przejścia - bo on taki grzeczny, a to jak się fajnie przytula (a przy okazji do ściany)  🤔wirek:
Wypadków przy koniach (ludzi i zwierząt) nie sposób uniknąć (bo to są "wypadki" właśnie). Po co mnożyć możliwości i skalę uszkodzeń? Głupota podobno nie boli  🤔 hmmm...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się