Kącik folblutów

Orlik, jeżeli masz jakiegoś dobrego trenera z którym dalej będziesz trenować po zakupie konia to dobrze byłoby zasięgnąć jego opinii co do rodzaju konia który by do ciebie pasował. Trener widzi obiektywie poziomie twoich umiejętności i może doradzić coś sensownego. Z tym, że posiadanie własnego konia to są niemal codzienne wycieczki do stajni, a nie 3 razy w tygodniu i koniem trzeba się zajmować nie tylko jak zdrowy, ale też jak chory. Na twoim miejscu albo próbowałabym dzierżawy tak jak już inni wspominali albo dogadać się z kimś na pożyczanie konia na profesjonalne treningi z trenerem z późniejszą możliwością startów w zawodach. Widziałam też sytuacje, że niektórzy kursanci wykupowali konie rekreacyjne ze szkółki z powodów sentymentalnych, ale to zawsze zależy jaki ostatecznie masz cel.
Niestety nadal w wielu pensjonatach własny koń = codzienne wizyty w stajni...
Orlik, ile wiesz o potrzebach żywieniowych koni? O suplementacji? Co wiesz o doborze i dopasowaniu sprzętu od siodła, poprzez popręg, ogłowie, wędzidło? Będziesz konia kuł? Jak często będziesz przekuwał? Na co planujesz szczepić i jak często odrobaczać? Chcesz klacz, wałacha, ogiera?
Orlik   W poszukiwaniu swojej jeździeckiej misji
15 maja 2022 20:35
_Gaga, Los pisze często tragiczne historie, z których po czasie można wyciągnąć coś dobrego. Już biegnę i tłumaczę, co mam na myśli 😉

1) zimnokrwista klacz, o której wspominałem wciągnęła mnie do stajni tak, że chodziłem tam codziennie, siedziałem po kilka godzin. Zrozumiałem, że koń, aby dobrze jeździć potrzebuje techniki jeźdźca, ale także, a być może przede wszystkim zgrania i zaufania, czyli więzi, którą można nawiązać najlepiej przez kontakt, w tym ziemii. Dlatego dzisiaj patrząc na niektóre osoby, które biją konia batem, byle szedł (i się przy okazji bał), jestem wdzięczny tej historii, która nauczyła mnie, że siła nie działa. Klacz odblokowała się dopiero po zaufaniu, a działanie batem miało odwrotny efekt. Później zresztą widziałem jak to pomaga, np. stojąc na placu, gdy ktoś jeździł to chciała iść w moim kierunku (oczywiście później już tak nie robiłem, żeby nie niszczyć innym jazd).

2) Jeżeli chodzi o dbanie o konia sprzętowo oraz fizycznie, też los zesłał mi pewną historię. Mianowicie poznałem dziewczynę, w której bardzo szybko się zakochałem, spędziliśmy razem wakacje, ona miała 4 konie. Bardzo różne. Jeden KWPN, dwa SP i Araba. W sumie można powiedzieć, że miałem okazję (bo 2 miesiące dzień w dzień w stajni to kupa czasu) przyglądać się jak o konia dbać. Cały czas się dowiadywałem jakie robi zakupy, daje suplementy, które są na co i ogólnie nabyłem potrzebną wiedzę. Wiadomo, że życie zawsze może zaskoczyć i trzeba się doinformowywać. Karmiłem konie, dużo czytałem o jedzeniu dla nich itd. Dopasowanie sprzętu u mnie kuleje najbardziej, bo z tym do czynienia miałem najmniej, choć też znam podstawowe zasady. Na pewno bym się kogoś poradził, bo mam świadomość jak ważna jest to sprawa.

Po pierwszej historii straciłem ukochaną klacz, dla której rzuciłbym w ogień serce. Po drugiej było zerwanie, ale obie dały mi strunę, na której dzisiaj mogę grać. Szczególnie pierwsza wzbudziła we mnie miłość do jeździectwa, bo nikt takowej u mnie nie próbował zaszczepiać 😅.

Ogiera na pewno bym nie brał, bo jednak w stajni, w której konia bym trzymał nie ma stad dla ogierów, wałachy chodzą z klaczami. Nie chciałbym, żeby koń nie miał towarzystwa na padoku, czy łące, bo jednak pierwszą rzeczą jaką powinniśmy się kierować, to zaspokojenie ich naturalnych potrzeb - a ja w przypadku ogiera nie jestem w stanie tego zrobić.

Klacz lub wałach, to już obojętne, chociaż sentymentalnie klacze bardziej są w mojej głowie. Na wałachach jeździłem bardzo niewiele (w sumie na 3), ale ta kwestia raczej byłaby mi obojętna. Zdaje sobie sprawę, że klacze mają swoje gorsze dni, ale myślę, że to sprawa do zaakceptowania. W końcu każda opcja ma plusy i minusy 😉
Orlik   W poszukiwaniu swojej jeździeckiej misji
15 maja 2022 20:41
mindgame, Jakiś czas temu trener powiedział moim rodzicom, że jego zdaniem powinienem mieć własnego konia, bo super jeżdżę. Nie wiem z czego to wynikało, ale podejrzewam, że być może powodem była klacz SP, która ma wielki potencjał skokowy i ja czuję, że ona to uwielbia. Z reguły jeźdźcom staje na przeszkodzie typu drąg na podniesieniu/kawaletka etc. Ja z kolei czuję na niej wielką moc i chęci, że ona chce latać i świetnie to wszystko działa, chociaż zdarza się, że ja coś zepsuję - wiadomo.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
15 maja 2022 20:46
Orlik a te indywidualne jeździsz na jakimś koniu profesorze który skacze te skoki i WKKW? Czy jakbyś miał swojego trenera to czy ma on doświadczenie w folblutach i bierzesz pod uwagę to że czasami może być problem taki że trener musi usiąść parę razy w tygodniu na koniu?

Myślę że jako pierwszego konia trzeba jednak konia ułożonego przynajmniej pod podstawowa rekreację, jak masz kasę i chęci włożyć w konia prosto z toru (plus znasz odpowiednią osobę która się na tym zna) to czemu nie. Może nawet nie będziesz musiał być codziennie w stajni jak oferują full wypas all inclusive - tylko to kosztuje... a i tak często trzeba się przygotować na "wybaczanie" obsłudze bo bądźmy szczerzy chyba nie ma stajni gdzie wszystko jest 10/10, nawet jak to obiecują 😉

Do rzeczy - trzeba brać pod uwagę że szanse są że na profesora wsiądziesz, pojeździsz zawody, nabierzesz doświadczenia w przyjemny sposób bo profesor zwykle jest koniem na guziki który wszystko wybacza. Z kolei z koniem którego trzeba "zrobić" tych guzików nie ma, albo średnio działają albo jak przycisniesz trochę nie ten to zwierzakowi "wywali bezpieczniki". Repetycja takich sytuacji to równia pochyla do konia problematycznego którego musi naprawić profesjonalista. Fakt, jest super uczucie kiedy coś wyjdzie, kiedy jest progres ale ten progres jest dużo szybszy i fair wobec ciebie samego i konia przede wszystkim kiedy masz kogoś za plecami kto wspomaga cię swoim doświadczeniem.

Nie mówię tego żeby cię zrazić, mówię to tylko dlatego że masz pewność siebie która jest bezcenna (mi jej niewiele zostało xD) ale też bardzo łatwo stracić ją kiedy wychowanie konia zaczyna przerastać i byłam tego świadkiem nie raz nie dwa niestety. Dziewczyny powyżej ci tu dają dobre rady 🙂
Ja mam wrażenie, że Orlik, podjął już decyzję. Po 3 latach w szkółce jeździ super i ma rękę do trudnych koni, bo nie leje ich batem.... Jeżdżę jakieś 30-kilka lat, większość tego czasu na swoich koniach: sp, standardbred, xx etc...i dziś nie uważam się za super jeźdźca. Ale jak miałam lat naście byłam mistrzem świata i okolic 😉
Orlik, na każdą naszą opinię masz garść historii i odpowiedzi. Chcesz folbluta po torach: kupuj. Te bez sukcesów nie są drogie. Co prawda ze zdrowiem różnie bywa, kopyta też zależnie od linii - mogą być różne, za to współpracują super jak się umie je prowadzić. Zatem powodzenia.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
15 maja 2022 21:06
_Gaga, to jest akurat znane zjawisko (ma nawet swoją nazwę), rzeczywistość weryfikuje predzej czy później. Ja też po 15 latach uważam że wiem że nic nie wiem. No dobra, wiem że człowiek się uczy całe życie, o 😀 ale to się tyczy wszystkiego, nie tylko folblutow, profesorów czy młodych koni.
Orlik   W poszukiwaniu swojej jeździeckiej misji
15 maja 2022 21:39
Absolutnie źle mnie zrozumieliście, szukam raczej skruszenia swojej pewności i mam świadomość, że byłoby ciężko. Przepraszam, jeżeli tak te historie zabrzmiały hah. Nie to miałem na myśli, a jedynie dokładny opis. Jeżeli chciałbym od razu kupić, nie pytałbym tutaj. Dzięki za wasze opinie i teraz wiem już dlaczego dzierżawa byłaby lepsza, bo to uzasadniacie, a ja mam taki charakter, że muszę zgłębić temat bardzo dobitnie. Nie lubię czegoś takiego, że ktoś mówi, że tak jest lepiej bo tak. Dlatego mega wam dziękuję za tę opinię, a przepraszam za to, że za bardzo te historie wysnuwałem, bo to nie miało być kompletnie po to. Taki ze mnie człowiek hahah. Moglibyście może doradzić, co do dzierżawy jakie powinny być warunki itd, macie jakieś doświadczenia?
Orlik   W poszukiwaniu swojej jeździeckiej misji
15 maja 2022 21:39
Co do pisania umów żadnej historyjki nie mam 😉
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
15 maja 2022 21:51
_Gaga, myślę że trochę za ostro oceniasz Orlika. Nigdzie nie pisał tego co mu insynuujesz. Wręcz przeciwnie - czyta się go jako bardzo ogarniętego, ale chcącego się dokształcać młodego człowieka.
Jakby chciał to by kupił nikogo o zdanie nie pytając.
Orlik, wśród koniarzy (a przerobiłam kilkanaście stajni, sporo osób też poznałam) to forum ma raczej słabe opinie (mówi się że to kółko wzajemnej adoracji i wiedzą lepiej od Ciebie). Proponowałabym Ci pogadać z Twoim trenerem, pojeździć po dobrych stajniach i tam zasięgać opinii. Niemniej jednak super, że chcesz pytać i drazysz.
Orlik, kupuj tego folbluta skoro tak bardzo chcesz 🙈 w moim odczuciu dziewczyny trochę za mocno cię zniechęcają. Ale mają 100% racji w tym, że koń szkółkowy a koń prywatny to zupełnie co innego. Ale faktem jest, że nigdzie się nie nauczysz tak jeździć tak jak na własnym koniu. Z drugiej strony własny koń prawdopodobnie ograniczy ci możliwość wsiadania na inne konie (finansowo), a to jednak dużo daje we wczesnych etapach nauki. Pracuj z mądrym trenerem i jakoś to będzie 😉 wbrew pozorom po torach można znaleźć spokojne konie, trzymam kciuki!
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
15 maja 2022 22:30
Orlik co do dzierżawy koniecznie tylko z umową. Zwykle osoba dzierżawiąc ci konia będzie tę umowę nakreślać, jak masz wątpliwości to dyskutuje się warunki. Nie wiem jak w Polsce ale ja zawsze też biorę ubezpieczenie dla jeźdźca (NNW, odpowiedzialności publicznej i odpowiedzialności za osoby trzecie) żeby dmuchać na zimne. Nie wiem jak że znajdowaniem takiej dzierżawy w PL ale zwykle najlepiej przez znajomości/FB.

Tak jak mówi Muchozol2 ludzie którzy ciebie znają będą w stanie określić dobrze twoje umiejętności i dopasować ci konia, ważne żeby to była osoba szczera a nie chcąca cię golić z kasy bo tacy trenerzy też są.

Tak naprawdę nikt z nas nie wie jak jeździsz w końcu, bazujemy tylko na tym co mówisz +/- znając realia polskich szkół i szkółek... A tu jest mega rozrzut bo znam takie gdzie w 3 lata można naprawdę osiągnąć super poziom jeżdżąc parę razy w tygodniu w porównaniu do innych gdzie można klepać tyłkiem o siodło przez 6 lat i nawet nie być blisko do tego poziomu. Także rozmowa z trenerem to powinien być punkt startowy 🙂
Orlik, Nie wiem ską jesteś ale jak masz możliwość to warto chodzić na tor oglądać te konie wyścigowe na żywo. Ja w tym roku chodzę na Partynice oglądam stawkę koni jak się zachowują przy prezentacji na padoku, jak się zachowują kiedy dżokej wsiada i jak się zachowują przy wprowadzaniu do maszyny startowej. Zapamiętuję sobie i zapisuje te konie, których zachowanie mi się podobało, bo być może niektóre będą późną jesienią na sprzedaż. No i teraz pytanie do Ciebie, gdzie chcesz takiego folbluta po torach szukać, bo sezon dopiero się zaczął i teraz to raczej konie biegają niż się sprzedają, sprzedawane będą po sezonie czyli pażdziernik/listopad. U nas na Partynicach 11 listopada jest ostatnia gonitwa, więc masz jeszcze trochę czasu do namysłu. Gdybym szukała takiego konia dla siebie ( co oczywiście mi się marzy, ale na razie mnie nie stać na utrzymanie 😉 ) szukałabym bezpośrednio w stajniach wyścigowych, ale ja mam koleżankę dżokejkę z dawnych czasów więc pewnie bym przez nią się z trenerami kontaktowała. Prawda jest taka, że te fajniejsze konie, które są na sprzedaż po sezonie kupowane są dość szybko i nawet nie lądują w ogłoszeniech. Na pewno bym nie oszczędzała na badaniu TUV nawet jeśli koń byłby tani, i brałabym ogierka z opcją kastracji jeśli by się fany trafił bo na wyścigach nie ma za dużo wałachów. Ewentualnie szukała już u siebie tymczasowej stajni do kastracji i wygojenia jeśli twoja docelowa stajnia ogierów nie przyjmuje. Ja ci życzę powodzenia i jeśli znajdziesz swojego folbluta to napisz tu na re-volcie czasami jak ci idzie trening z koniem po torach, wdrażanie do ambitnej rekreaci i małego sportu takiego konia. Powodzenia 🙂
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
16 maja 2022 09:18
MATRIX69, masz już jakieś na oku od nas z partynic?
MATRIX69, weź też pod uwagę, że czasami się zdarza tak, że koń jest "osiołkiem" będąc w treningu wyścigowym, a po przejściu w tryb sportowy dopiero się okazuje, że jest inaczej 😜
Jednak trening wyścigowy jest dla konia bardziej naturalny i pro koński vs trening skokowy czy ujeżdżeniowy. Konie trenowane w grupie, ustawienie głowy i szyji jak im wygodnie, tylko idą do przodu , jesli skaczą to przeszkody są przyjazne jednak, bo nie kolorowe i do czesania.
No i odwrotnie, totalny wariat spalający się na padoku okazuje się oazą spokoju przy jeździe sportowej.
Oczywiście nie ma reguły i warto pytać pracowników, a i posprawdzać sobie rodzeństwo z poprzednich lat.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
16 maja 2022 10:00
Perlica, 100% się zgadzam, wiele koni po torach które widziałam było wariatami "w poprzednim życiu" (jeden miał nawet ksywę katapulta za wysadzanie dżokejów) a w rekreacji/sporcie misio. I nie ma pewności jak wyjdzie, dlatego uważam że na pierwszego konia warto patrzeć na "odrobione" już folbluty albo mieć trenera który ma w tym doświadczenie jeśli się okaże że to nie misio. No chyba że ktoś sobie lubi życie utrudniać, niektórzy tak lubią - ja tam lubię mierzyć siły (umiejętności) na zamiary - też kupiłam konia po bardzo jezdnych rodzicach, z linii znanej z dobrej głowy bo po prostu nie uważam żebym się nadawała na układanie jakiegoś wariata. No ale to jest moje prewencyjne podejście, może Orlika to nie kreci 🙂
Moim zdaniem początkujący jeźdźcy powinni jeździć na doświadczonych koniach, a młode konie powinny być jeżdżone przez doświadczonych jeźdźców. Dlatego abstrachując od tego czy folblut czy nie to dla Orlika mimo wszystko widziałabym doświadczonego spokojnego konia od którego mógłby się uczyć, a nie świeżego młodziaka.
helcia, Nie, nie mam ale sobie patrzę i obserwuję, na razie wszystkie, które mi sie podobały zajmowały końcowe miejsca w gonitwach więc chyba mam oko do koni 😉

Perlica: Nie doprecyzowałam, mały sport - łucznictwo konne, rekreacja - jazdy w tereny, a przy dobrych wiatrach dżygitówka jak syn podrośnie.Ja patrzę głównie pod tym kątem. Zachowanie konia w czasie dużej imprezy dużo mówi o koniu, moim zdaniem dla Orlika to dobra opcja zobaczyć jak te konie wogóle się zachowują w sytuacjach stresowych i co robi obsługa naziemna żeby te konie ogarnąć i uspokoić, no i że kobyłka zimnokrwista to był zupełnie inny level. Co do jazdy to zdecydowanie zgadzam się, że tylko z dobrym trenerem, albo oddanie komuś do jazdy na poczatku, a później z trenerem.

donkeyboy: młodzi potrzebują wyzwania, co to za radośc wsiadać na gotowca 😉
Skoro wątek ożył to może ktoś będzie chciał sie podzielić swoją pracą z folblutem po torach i co mu z tego wyszło.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
16 maja 2022 11:54
MATRIX69, co kto lubi - raczej myślę o tym żeby ktoś sobie i zwierzęciu nie zrobił krzywdy ani się nie zraził bo to są fantastyczne konie ale często też wymagające. Dlatego też mówię - jak kolega ma chęci, kasę, trenera to można i brać prosto z toru ale może być i tak że trener będzie musiał objeżdżać i nauczyć konia jeździć... A przynajmniej przetrzec ścieżkę i pokazać drogę. Inaczej się nauczyć nie da, kiedyś musi być ten pierwszy raz, pierwszy koń, pierwsza zajazdka 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 maja 2022 12:50
MATRIX69, myśmy mieli w szkółce foblutke po torach. Ktoś ją musiał spalić tam, bo miała swoje odchyły i z ziemi i z siodła. Była strasznie inteligentna i lubiła sobie robić z ludzi jaja. Miała ludzi, których lubiła i dla nich by skoczyła w ogień, z innymi kładła się z siodłem. Mogłam na nią wsiąść po staniu i uchem nie zastrzygla. Nie robiły jej roboty budowlane ani wystrzały. Natomiast czasem się paliła, bo widziała kubeczek po jogurcie. Nigdy nie wiadomo, co wymyśli 😀 kiedyś przez 40 minut nie mogłam dojechać na plac, bo była opcja tylko w tył. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ze w swej szerokiej karierze cofania, nigdy w nic nie weszła i jakoś panika, paniką, a dokładnie wiedziała, gdzie stawia kopytka. Od kiedy się dowiedziałam, trzeba było usiąść i się rozgościc i czekać, obciążając zad. Potem robiła to coraz mniej. I ogólnie z czasem byla o wiele lepsza do jazdy.

Natomiast sporo czasu mi zajęło, zanim się w nią wjeździłam. Wymagała bardzo spokojnego, luźnego ciała i bardzo szybkich reakcji. Ale ogólnie mogłabym mieć takiego konia. Niestety miała kiepskie kopyta 🙁
Dzięki za historię, eh z tymi kopytami to już od kilku osób słyszałam. Obczajałam sobie ostatnio przy prezentacji koni na padoku właśnie kopyta tych wyścigówek i dochodze do wniosku,że kiepskie kopyta są efektem wczesnego i bardzo specyficznego kucia wyścigowego. Mam na myśli mocno schowane te podkowy z zawiniętymi ramionami do wewnątrz. Oczywiście mogę się mylić, ale poprzednie moje konie przez 8 lat były kute przez kowala z Partynic, kowal po mimo, że robił różne konie to jednak miał manierę robienia po "wyścigowemu", moim takie właśnie kucie zrobiło dużo krzywdy w nogach ( opinia weta po rtg...). No i teraz pytanie czy konia po jednym sezonie takiego kucia można wyprowadzić np. werkowaniem, suplami i utrzymaniem wolnowyboegowym? Czy już przechlapane bo koń ma predyspozycje genetyczne i nic się nie da zrobić, chociaż trochę dziwne żeby brać konie ze słabymi kopytami/ nogami do treningu wyścigowego? Takie moje głośne rozmyślania, ale jak ktoś miał takie przypadki to chętnie poczytam.
MATRIX69,
Dwa folbluty z kiepskimi kopytami, dwa sezony na torze jako dwu i trzy latki. Oczywiście kute. Suplementacja, ruch, smarowanie ( w tym utwardzaczem bo bardzo cienka i licha podeszwa) i po około roku kopyta doszły do siebie. Całe życie tych koni były jednak " specjalnej troski" kopytowej , żeby ten efekt utrzymać. Nie trzymane wolnowybiegowo, ale dużo przebywające na pastwiskach/ padokach.
Kolejna jeden sezon ma torze i bardzo dobre kopyta bez specjalnych zabiegów ( dostaje suplementy i są smarowane ale profilaktycznie, nie z potrzeby). Jako ciekawostkę - araby po torach które odrabiałam, nigdy żadnych kopytowych kłopotów choć też oczywiście były kute jak biegały.
savil, może dladego, że araby idą rok później? tak tylko gdybam.
Czyli trochę loteria z folblucimi kopytami, tym bardziej nie oszczędzalabym na tuv żeby na starcie wiedzieć jak najwięcej i w porę interweniować zanim zacznie coś boleć.
A jak to jest z plecami u folblutów, niby w pełnym siadzie nikt na nich nie jeździ, ciężkim doopskiem kręgosłupu nie obija, ale w półsiadzie są jednak punktowe naciski w miejscu przyczepu zamków do puślisk. Dżokej pomimo, że lekki to jednak waży więcej niż worek paszy 😉 Co tam może się z tego koniowi zrobić? Czy zwykły fizjoterapeuta pomoże, czy już grubsze leczenie i rechabilitacja biorąc pod uwagę, że koń chodził 1 max 2 sezony na torze? Plecy też bym przed kupnem sprawdziła.
Orlik   W poszukiwaniu swojej jeździeckiej misji
16 maja 2022 15:35
Dzięki za odpowiedzi i aktywność, odpiszę wieczorem na spokojnie 😀
MATRIX69, ostatnimi czasy oglądałam sporo folblutów po torach pod kątem znalezienia na nie siodła i z wywiadów z właścicielami wyłonił się wspólny mianownik - KSS odcinka piersiowego. Wszystkie miały, bez wyjątku.
Matrix, to jest u nich niestety najczęściej wina genetyki, nie kucia. Jakbyś zobaczyła konie przychodzące na tor, to byś się przeżegnała. Ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę sporo wychodzi z toru z lepszymi kopytami niż weszło. 🤦
Plecy... No cóż. Ja bym powiedziała, że to mocno zależy od stajni i tego, jak stajenny dżokej posyła. Przyszła do Polski moda na zachodni posył klepaniem w siodło niestety... I jasne, nie ma na to żadnych badań, ale jak z najgorzej pod tym względem stajni nagle wychodzą trzy różne konie, o których wiem z KS w wieku trzech-czterech lat, to ja bym się obawiała. Niby to jeszcze nie statystyka, ale jednak.
Z koni, które znam widzę, że konie po karierze płotowej sypią się trochę bardziej. A szczególnie po długiej. Ostatnio mamy taką Panią, co to sprowadza grzeczne koniki z Czech po płotach, często w wieku około dychy, biegające całe życie. I wychodzi coraz więcej informacji, że to kosiarki, mimo że kupione często "do małego sportu" i niby zdrowe, ale ktoś nie zrobił RTG całego konia...
MATRIX69, ja mogę się podzielić co wyszło mi z pracą z folblutem po torach, wielkie NIC😁 Klacz miała ogromne możliwości skokowe ,bo Jape, skakała wszystko , ale tak się gotowała, wyglądało jakby ją ziemia parzyła w zwykłej robocie po płaski, Padkowana w stadzie na wielkiej łące.
Ja kupując ją miałam już za sobą ponad 10 lat na torze, więc nie że człowiek ze szkółki.
Zalety miała takie, że nie bała się niczego, w tereny jeździłam sobie po ciemku w zimie, nic ją nie wzruszało, ale spróbuj odwrócić się juz w stronę powrotu do domu... Szajba, i brykanie non stop, niezależnie czy z końmi była czy bez. Skoki: nie mogła zakumać że 3 dragi leżące na ziemini przejść kłusem, skakała na raz. Czasami się zacinała w robocie, ona nie cofała tylko się pompowała i robiła skoki z czterech wtedy.

Co do kopyt to one nie są selekcjonowane pod kątem kopyt od wielu lat, już za moich czasów kiedy jeździłam wyścigi nie były i było dokładnie jak pisze Sivrite, , że przychodziły tragiczne, a wychodziły jako tako. Po za tym araby takich problemów nie mają i tak samo biegające naście lat konie półkrwi we Wrocku, cześć z nich ma obiecnie dużo lat i śmigają skoki na poziomie sporym.

Moja xx kopyta miała jak dzwon.
helcia   Wiedźma z czarnym kotem
16 maja 2022 17:08
Moja znowu jest na etapie gotowania się w boksie, bo ona ma iść do roboty, a przecież inne konie na łące 🙄 robotę po półrocznej przerwie mamy od nowa (no nie całkiem, ale trzeba odkurzyć w głowie), w każdym razie dalej jesteśmy na etapie ogarniania podstaw. Do tego to jest typ, na którym jak dwa razy zrobisz ćwiczenie to uparcie będzie zgadywać i robić to samo, nie czekając na sygnał. A jak nie wie o co chodzi to zaproponuje... Milion opcji na raz, albo "wywali bezpieczniki" i wyłączy myślenie i wejdzie w tryb paniki. Czasami mam ochotę mieć meliske ze sobą (albo coś innego na uspokojenie 😅😉 Ale poza tymi momentami jest świetnym koniem. W terenie nic nie robi na niej wrażenia, czasami to ja się czegoś wystraszę, a nie ona.
Kopyta mamy "takie se", mogłoby być lepiej, ale widziałam większe masakry
Dodam, że ja nie dotrzymałam do żadnych zawodów, bo ją sprzedałam. Nie byłoby opcji przejechania na niej parkuru bo bym się zabiła w liniach i szeregu.
Naprawdę próbowałam długo i w sumie żałowałam że nie sprzedałam wcześniej.
Wsiadał na nią doświadczony trener też i wcale nie było lepiej, a on naprawdę swoje przejeżdził. W obsłudze też była niemiła jak wyczuła leszcza, ale do mnie była milusia.
Taka mi się trafiła wariatka akurat, naprawdę była jak ze stali.
Jak miała raz kolkę to udawała , że nie ma, zdradził ją brak chęci na cukierki bananowe, więc wiedziliśmy że coś nie tak.
Po 2 dniach wezwany wet, wszedł do stajni, patrzy na nią i pyta: A gdzie ta kolkująca? My, że to ona, łapie wiatr ciągle i coś z nią nie tak. Wet patrzy na nas jak na debili, mówi że na oko kobyła normalna, zero temperatury, tętno normalna, ale jak jest to zbada. Wsadza rękę, a tam zapchana okrężnica, mówi masakra, natychmiast wlewy przez 3 dni i się naprawiła. Objawy jej były serio żadne, a stan był ciężki.
Dla porównania po jej sprzedaży kupiłam również gorącą sp, praca z nią nie była łatwa, ale szybko pojechałam LL, potem L i licencję, a była surowa z łąki kupowana, także dużo dalej niby w treningu, a finalnie szybciej.
W takim razie gdzie szukać młodego folbluta, który na tory jeszcze nie poszedł, w okolichach Wrocław + 100km widziałam tylko jakieś sporadyczne sztuki od osób prywatnych i to nie za często. W Golejewku widziałam wystawione w większej ilości, tak to same folbluty po torach młodsze, starsze ale po karierze wyścigowej..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się