Adopcja konia z Fundacji

Poszukuję kontaktu do kogoś kompetentnego w sprawie koni przeznaczonych do adopcji np. w Fundacji VIVA (okolice Warszawy).

Chcemy adoptować/wykupić konia (najchętniej zimnokrwistego lub pogrubianego), a nie czuję się na siłach jechać na targ lub do handlarza.... Konia będzie adoptowała/wykupowała też fundacja (ale nie zajmująca się końmi).

Czy ktoś ma jakieś rady/doświadczenia ?
Lub przeprowadzał taki zabieg i wie z kim trzeba się kontaktować ?


Thilnen   Dżamal Ad-Din
27 maja 2009 11:50
http://adopcjekoni.pl/ - zobacz sobie np. tę stronę. Wiem, że jest sporo koni do adopcji z fundacji Pegasus, część stoi pod Warszawą, częśc chyba w okolicach Nidzicy. Oto ich strona: http://www.pegasus.org.pl.
A+A mój szwagier przygarnął dwa konie z Vivy - w adopcji pośredniczyła Pani Aldona, namiary poniżej:

Aldona Chełchowska
tel. kom.: 0-603-791-021; e-mail: aldona@viva.org.pl

edit: Jeden z nich to klacz zimnokrwista, stała w kolejce do załadunku do Włoch, wykupiona i przywieziona do mojego szwagra, kolejny konik to kucyk, odebrany od jakichś ludzi, którzy wczesniej go adoptowali i się nie sprawdzili. Obydwa konie w bardzo dobrej formie.
dzięx !

O to mi właśnie chodziło.

http://www.ratujkonie.pl/index.php?option=com_content&task=blogsection&id=0&Itemid=87

sprawdzone miejsce i ludzie.
Konie Vivy - część z nich do realnej adopcji
.
Tomku też chciałam to napisac ale w sumie nie wiem co "gorsze" .
[quote author=Tomek_J link=topic=6210.msg262364#msg262364 date=1243450442]
[quote author=artamka]sprawdzone miejsce i ludzie. Konie Vivy - część z nich do realnej adopcji [/quote]

Viva moim zdaniem nieraz dała dowody braku rozsądku przy akcjach wykupywania i adopcji. Na Re-volcie są zresztą tego ślady. Proponuję skorzystać z Pegasusa.
[/quote]

Piszę o tym, jakie mam osobiste , całkiem aktualne doświadczenia z tą fundacją. Wiem, jakie "ślady" masz na myśli, ale to(jak zresztą było widać) kwestia sporna.
To tylko moje subiektywne zdanie. BTW jasne, że nikt z nas nie zna całej fundacji (tej czy innej) od A do Z. No chyba, że jest pracownikiem, właścicielem itp.
Myślę, że adopcja konia to po prostu bardzo cenny gest - te konie, które u nich widziałam, których historię znam, na pewno potrzebują domu - bez względu na to, jakie niektórzy ludzie mają opinie o Vivie.
galantova   dawniej galba
28 maja 2009 10:20
Czy ktoś ma jakieś rady/doświadczenia ?

ważne aby dobrze przemyśleć sprawę i nie porywać się na coś, czemu można potem nie podołać. Tzw. konie po przejściach wymagają sporych nakładów czasu, pracy o finansach nie wspominając. Trzeba być bardzo kompetentnym aby z takim koniem dojść do ładu (nie twierdzę bynajmniej, że  A+A tych kompetencji brak). 
Niestety, spotkałam się z sytuacją, kiedy zadecydował poryw serca a następnie przyszła proza życia.

Niestety, spotkałam się z sytuacją, kiedy zadecydował poryw serca a następnie przyszła proza życia.



Ponieważ prawnym opiekunem konia będzie osoba bez doświadcznia z końmi dlatego wogóle nie rozpatrujemy adopcji konia 'trudnego'.
Chodzi raczj o zwierzaka, którego jedyną wadą jest to, że nikt go nie chce i dlatego włosi maja go zjeść z makaronem....

.
galantova   dawniej galba
28 maja 2009 11:46

Ponieważ prawnym opiekunem konia będzie osoba bez doświadcznia z końmi dlatego wogóle nie rozpatrujemy adopcji konia 'trudnego'.
Chodzi raczj o zwierzaka, którego jedyną wadą jest to, że nikt go nie chce i dlatego włosi maja go zjeść z makaronem....


A będzie nad tym czuwał ktoś z doświadczeniem przy koniach? Może lepsza forma to taka wirtualna adopcja (koń stoi w stajni fundacji a opiekun sponsoruje jego żywot) ?
A+A, nawet na allegro jest tyle koni, także pogrubianych, po co ci koń po przejściach i oddech Fundacji na plecach?
[quote author=Tomek_J link=topic=6210.msg262782#msg262782 date=1243506957]
[quote author=A+A]Ponieważ prawnym opiekunem konia będzie osoba bez doświadcznia z końmi dlatego wogóle nie rozpatrujemy adopcji konia 'trudnego'.[/quote]

Przepraszam, ale w takim razie proponuję w ogóle odpuścić sobie adopcję. Koń to nie pies. Jeśli chcecie podziałać w dobrej wierze, proponuję pomyśleć o innych, równie cennych formach udzielenia się na rzecz koni w potrzebie.
[/quote]


Uwielbiam to ! Hmmm, przepraszam, ale dlaczego chcesz komuś układać życie ?

Nie zamierzam dyskutować, ani wyjaśniać, ale proszę decydować o własnych pieniądza i czasie , a nie o cudzych...

Tak, ja zobowiązałam się do opieki nad koniem i sądzę, że mam wystarczająco dużo doświadzczenia (np. własnego konia od 11 lat).

W tej kwestii dla mnie EOT  😀iabeł:
To może powiem dwa słowa o moich spostrzeżeniach n/t koni adoptowanych za posrednictwem Vivy.

W przypadku klaczy zimnikrwistej, o której wspomniałam wczesniej, założenie było takie, że ma być bardzo łagodna ponieważ styczność z nią będą miały dzieci. I takiego własnie łagodnego konika na targu poszukiwano. Padło na Kaśkę (takie imię tej damy 🙂 ponieważ podobno stała spokojnie w kolejce na tira, i ten spokój okazał się w jej przypadku szansą na życie. Pomimo 6 lat, kopyta chyba nigdy niewerkowane. Szwagier sprawdził ją w wozie (była przy tym doswiadczona osoba) - chodzi bardzo grzecznie, nie boi się samochodów. Obecnie zaźrebiona. Zastanawia mnie, dlaczego ktoś ją sprzedał aczkolwiek przypuszczam, ze po prostu była hodowana na mięso bo naprawdę innych przyczyn, ani zdrowotnych ani charakterologicznych nie widzę.

Kucyk, jak to kucyk, potrafi podgryźć, kopyta wymagają więcej "zachodu" bo kucyk jest po przebytym ochwacie. Wprawdzie nie wsiadałam na niego więc nie wiem czy jest zajeżdżony - poprzedni właściciel twierdził, że tak. Właściwie nikomu na tym zbytnio nie zależało bo z założenia miał być tylko towarzyszem Kaśki 🙂 Więcj problemów wychowawczych nie sprawia  😉

Zmierzam do tego, że faktycznie moje - niemoje doświadczenia z adopcją są OK. Była prośba o opanowane, zdrowe konie i takie zostały przywiezione. Ale prawda jest też taka, że te konie nie pracują i nie poddawane są żadnemu wysiłkowi,  tylko jak to się kolokwialnie mówi "leżą i pachną" 😉 No może z tym "pachnieniem" przesadziłam  🙂 A to jest jedna strona medalu, druga możliwe że by się ukazała przy regularnym wysiłku, pracy  - różne kwiatki, również ze zdrowiem mogłyby wyjść.

PS: Dodam, że moj szwagier również bez końskiego doświadczenia, wprawdzie często doglądam towarzystwo ale na codzień sobie radzi sam. Ale jak już pisałam powyżej nic się od nich nie chce, po prostu są na dożywotnich wczasach  🙂 Mają cieszyć oko i tyle. I w takim przypadku nie widzę problemu, żeby osoba niedoświadczona opiekowała się takimi końmi. Bo nawet opieka to dużo powidziane, cały dzień na pastwisku, śniadanie, kolacja i tyle. Ja obczyszczę jak wpadnę, kowal też przyjeżdża przy mnie.



A+A, nawet na allegro jest tyle koni, także pogrubianych, po co ci koń po przejściach i oddech Fundacji na plecach?


Hmmmm, może masz rację - po prostu szukam i myślę...

Do Fundacji nie trafiają tylko konie po przejściach. Trafiają rónież taki, które są ok tylko miały pecha...
Sama jestem wolontriuszką Fundacji zajmującej się kotami - wiem, że trafiają tam najróżniejsze zwierzaki - czasem po prostu super zwierzaki. Wiem, że znam się na kotach i potrafię ocenić i dobrać kota do potrzeb nowego właściciela, że 'nasze' koty są wyleczone, wysterylizowane, zaszczepione itd. I dlatego przyszła mi do głowy Fundacja....
No tak ale naprawdę, skoro za małe pieniądze możesz wziąść normalnego, wychowanego, zdrowego konia bez traumy? Nie ryzykuj.
No tak ale naprawdę, skoro za małe pieniądze możesz wziąć normalnego, wychowanego, zdrowego konia bez traumy? Nie ryzykuj.


Hmmm. Ale przyszły właściciel (i bankier całej operacji - ew.zakupu i utrzymania) chce konia uratować....
Taki ma kaprys i ....jego prawo !

Ja z tym nie dyskutuję, tylko staram się 'zrobić co do mnie należy' - czyli znaleźć takiego konia i potem się uczciwie nim zajmować...
Są na forum osoby, które mają kontakt z handlarzami, tak też można. Może ten wątek pomoże.
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,6158.0.html
No tak ale naprawdę, skoro za małe pieniądze możesz wziąć normalnego, wychowanego, zdrowego konia bez traumy? Nie ryzykuj.


Oj Burza, gdyby to było takie proste... Wiesz, że kupując konia za małe pieniądze coś musi być z nim nie tak, nikt się zdrowego/normalnego konia za grosze nie pozbywa... chyba, ze ze znajomych rąk... To jest dopiero ryzyko.

A w Fundacji jest szansa konia poznać i ewentualnie "dopasować" charakter/zdrowie do oczekiwań przyszłego opiekuna.
Bywa różnie, a obserwując ostatnio np allegro ceny zdrowych 3-4 latków ładnie spadły, plus nie szuka się w Warszawie 😉 ale to nie ten temat.
Thilnen   Dżamal Ad-Din
28 maja 2009 20:20
Ja ostatnio byłam w stajni fundacji Pegasus w Musułach. Jest tam ponad 30 koni, z czego 10 - 15 się nadaje do adopcji. I większość z nich nie jest po żadnych wielkich przejściach, każdy ma swoją historię i z jakichś powodów trafił do Fundacji. Naprawdę jest z czego wybierać. Osoby z Fundacji chętnie opowiadają o koniach i nie ukrywają niczego, prędzej przekoloryzują, niż ominą jakąś chorobę konia, ponieważ zależy im na odpowiedzialnych opiekunach, którzy wiedzą, na co się piszą. Sama rozważam adopcję któregoś z ich koni, niektóre są bardzo fajne 🙂
Ja rozważam adopcję małego kuca - tak by mógł stać w boksie z innym kucykiem lub z moim koniem jakby go zaakceptował i byłyby na to warunki(odpwiednio duży boks i większa część dnia na dworze). O adopcji myślę już od ok 2 lat tak naprawdę, ale uwazam że to bardzo duża odpowiedzialność, więc wciąż się wacham, - a póki się wacham nie ma mowy o żadnych adopcjach 😉 Ale tak coraz bardziej jednak skłaniam sie ku temu, 2 duże konie to duży wydatek finansowy(początowo chciałam adoptować drugiego konia) - koń i kuc znacznie mniejszy, bo za kuce płaci się połowę  ceny - ale konie do adopcji czasem wymagają nakładu środków finansowych(leczenie) i masę czasu, jeśli są po przejściach - a zazwyczaj jednak są.
Moim zdaniem trzeba uważac przy tego typu sprawach - ratowanie koni, zapewnianie im domu to szlachetna sprawa, ale znam niestety przypadki w których "nie wyszło" - koń okazawywał się miec zbyt duże problemy behawiorale lub był zbyt chory, zaczynały sie problemy... Nie chodzi tez o to by wziąc konia i się z nim użerać, bo nie wie się jak postępować... Akurat nie mówię tu konkretnie do nikogo, ale jak ktoś taka opcje rozważa tak jak ja, to myślę że naprawde sie trzeba intensywnie zastanowić - przede wszystkim czy ma się CZAS albo takie warnki, że mozna konia dac na łąki 24h na dobe - ale i wtedy trzeba z nim miec kontakt, by głupie odrobaczanie czy werkowanie ni ebyło walka o zycie...
Sprawa w toku....  😅 😅 😅
.
JEST !

Przyjechała wprost z przeładowni - czterolatka, gniada, cuuuuuuuuuuuuuuuuuudna  😜 rozłupany zad - a na nim wycięty numer i klasa wagowa (albo jakościwa - nie znam się).

Zrówanoważona, ale z temperamentem - taka biegająca na wolności TONA mięska jest śliczna  😍

Dziękujemy z apomoc Aldonie z Vivy  :kwiatek:
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
02 czerwca 2009 15:35
To cudownie 🙂
Wstawisz jej zdjęcia?
To cudownie 🙂
Wstawisz jej zdjęcia?


jak tylko nadrobię w pracy czas... i oprzytomnieję....

A co myślicie o tej sprawie? http://www.pegasus.org.pl/index.php
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 lipca 2009 17:08
Oby takich ludzi było jak najmniej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się