Zaginięcie samolotu Airbusa A300-200 /Air France

Ada   harder. better. faster. stronger.
02 czerwca 2009 15:49
["]

Strasznie dziwi mnie to że samolot po prostu znika z radaru, bez żadnego SOS, brak kontaktu. Rozumiem że może tak się zdarzyć jednak nie pojmuję tego.
Co mogło spowodować przyczynę katastrofy ? Przypuszczenie to piorun. Jednak podobno uderzenia piorunów za zwyczaj nie szkodzą na tyle by maszyna spadała do morza.


228 pasażerów ["]
Moon   #kulistyzajebisty
02 czerwca 2009 16:11
Też baaardzo mnie to dziwi...
Zwłaszcza, że samoloty rejsowe mają chyba jakieś zabezpieczenia przez uderzeniem pioruna (? jeśli się mylę, proszę mnie poprawić) i no nie ma siły - musieliby wysłać jakiś sygnał, sos, cokolwiek!
A tu nagle wszystko znika z radaru i pyk, samolot rozpływa się w powietrzu? Chyba, że porwało go UFO.  🤔wirek:
... Albo to baaardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności, albo pachnie mi tu jakimś przekrętem, albo... albo już sama nie wiem.  🤔 🙄



[']
Albo ktoś w centrali kontroli lotów zasnął  😉
Chyba ufo nie, bo szczatki juz znajduja w morzu. Nie potwierdzili ze to ten airbus, no ale ile ich teraz plywa w tym rejonie po powierzchni... wiadome ze to ten
Pilot miał nawiązać łączność z kontrolą lotu po wyjściu z "burzy". Wcześniej zgłosił jakiś problem techniczny, a alarm wszczęto dopiero jak nie odnowił kontaktu... więc to nie było tak "pyk" i nie ma
jezeli chodzi o tajemnicze "znikniecie radarow", to nad oceanem atlantyckim pokrycia radarowego nie ma, wiec to nic dziwnego...tam kontrola ruchu lotniczego jest tzw. proceduralna-oparta m.in.o czeste meldunki pozycyjne skladane przez pilotow, natomiast kontroler samolotow po prostu nie widzi.
dlaczego w artykulach podkresla sie "znikniecie z radarow"-nie wiem. byc moze lepiej to brzmi, byc moze latwiej "znikniecie z radarow" zrozumiec przecietnemu czytelnikowi.
co nie zmienia faktu, ze to okropna katastrofa i dosc tajemniczy wypadek i pewnie duuuzo czasu uplynie, zanim beda znane prawdziwe przyczyny🙁o ile w ogole...
Ech, ja tez za kazdym razem jak slysze o katastrofie samolotu to boje sie odrobine bardziej.
W zeszlym roku przezywalam katastrofe McDonnell Douglasa Spanairu, teraz ten biedny Airbus...
W ogóle bardzo przezywam wypadki lotnicze. Jeszcze tutaj - nikt nie wie co sie stalo, samolot przepadl jak kamien w wode. Do tego to zdjecie z lotniska De Gaulle'a: Lot z Rio de Janeiro - delayed. Brrr, az dreszcze mnie przechodza :/
Nocne loty 'long haul' sa dla mnie wyjatkowo przerazajace. Kurde, trzeba miec nerwy ze stali zeby byc pilotem na takich trasach. Przeciez nic zupelnie nie widac, za szyba jest tylko wielka czarna dziura. Wiadomo, powiecie, piloci patrza na radary i przyrzady - ale to chyba jednak nie to samo, co dzienny lot przy dobrej widocznosci.
Ostatnio jak lecialam z Berlina do Dublina, to caly mijany lad bylo idealnie widac pod nami - potem porównujac zdjecia z Google Earth zidentyfikowalam pare miejsc w Niemczech i Holandii. Moze to tylko punkt widzenia laika, ale jesli by sie cos dzialo, to na slepo ciezko posadzic samolot, a w w/w warunkach byloby to chyba znacznie
latwiejsze.

A co do samego lotu, to nie cierpie startu - szczególnie tego momentu, kiedy zaraz po dynamicznym oderwaniu sie od ziemi, ciagle pnac sie do góry, samolot wyraznie zwalnia a silniki nieco cichna - wtedy mam wrazenie, ze zaraz runiemy na ziemie :/

Polecam do przeczytania http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_w_Lesie_Kabackim - o katastrofie iljuszyna LOTu w 87 roku. Straszna historia 🙁

Aha, tak w ogóle sobote rano lece. Trzymajcie kciuki! Btw - SATurday 6/06 o 6 rano... musi byc ok  😀iabeł:
Hiacynta na pewno będzie dobrze 🙂 ostatnio jak leciałam to też miałam niesamowita widoczność, aż oglądałam niemieckie "nowoczesne" wiatraki 😉
Też podziwiam pilotów... lecisz, a tu totalne mleko lub ciemność - nie wytrzymałabym chyba tego psychicznie
Ja uwielbiam moment, gdy samolot jeszcze na pasie startowym mocno przyspiesza - ach, co za adrenalinka  😎 w ogóle, latanie mnie kręci, ale takie katastrofy zawsze budzą lęk...

Btw we Francji już mówią, że to wcale nie jest takie pewne, że nie był to atak albo porwanie - pomimo, że odnaleźli coś w oceanie.

edit: czytam o tej katastrofie w Lesie Kabackim - aż mi ciarki po plecach przechodzą...
nie bojcie zaby, dziewczyny🙂to, ze w nocy nic nie widac, dla pilota liniowego nie ma wiekszego znaczenia-tak, czy inaczej lata opierajac sie na wskazaniach przyrzadow pokladowych i zezwoleniach kontrolera(ktory, w przeciwienstwie do pilota, widzi samoloty znajdujace sie "w poblizu"😉. i czesto praca pilota liniowego polega na wprowadzeniu danych lotu (poziomy, headingi, predkosci itp.) do kompa, uruchomienia autopilota...w dzisiejszych czasach nawet do ladowania czesto nie potrzeba chwycenia rogow przez zywego pilota😉troche upraszczam, ale generalnie latanie boeingiem, czy airbusem niewiele ma wspolnego z pilotowaniem samolotu...aeroklubowego.
mysle, ze w nocy moze nawet dla liniowca bezpieczniej, bo i ruch najczesciej mniejszy i kontroler mniej oblozony...no i dla ruchu lotniczego (przynajmniej tego kontrolowanego) wymyslono takie systemy i procedury ulatwiajace przeplyw i zapobiegajace kolizjom, ze to naprawde najbezpieczniejszy srodek transportu(wiem, wiem-truizm🙂😉.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2009 22:09
szepcik,  mam tak samo, kocham startować. Lęków nie mam nigdy, katastrof się nie boję. Tylko zawsze jak debil siedzę i za okno patrzę  😍

szepcik,  mam tak samo, kocham startować. Lęków nie mam nigdy, katastrof się nie boję. Tylko zawsze jak debil siedzę i za okno patrzę  😍




To samo 🙂 a troche sobie już w życiu polatałam i to w długie trasy. Nigdy nie myślę o katastrofie. Codziennie pokonuję ok. 70 km samochodem a tam szanse na wypadek są DUŻO większe... i zawsze mogę iść ulica i cegła na łeb moze mi spaść  😁

Najgorsez jest to ze jak juz samolot spada, to nie ma szans na ratunek... Czemu każdy pasażer nie ma jeszcze spadochronów??
Statystycznie to samolot jest najbezpieczniejszym srodkiem transportu.
Problem polega na tym, ze jak walniesz gdzies samochodem to masz mniejsza lub wieksza szanse z tego wyjsc... natomiast jak spadnie samolot to nie masz zadnych szans.
Dzieki szepcik 😉

Tak gwoli scislosci, tez lubie sam moment przyspieszania na pasie startowym 😉 W ciagu ostatnich trzech lat lecialam jakies trzydziesci razy i faktycznie im wiecej latam tym mniej sie boje-  dopóki nie zdarzy sie jakas wielka katastrofa.  Wtedy moje "latwolatanie" diabli biora i znowu sie zaczynam bac. I tak w kólko, syzyfowa praca.
W zeszlym roku  tuz po tym Spanairze lecialam do Portugalii i wracalam noca - wylot o pólnocy, ladowanie rano. Samolot byl opozniony, ja na wielkim kacu z klasycznymi atakami paniki mialam wizje najpotworniejsze. Chcialam uciekac z lotniska, mialam bardzo zle przeczucia, wrecz bylam pewna ze cos sie wydarzy.
Oczywiscie dolecielismy calo i zdrowo 😉

Jeszcze jedno: tak sobie mysle, ze w przypadku katastrofy kolejowej czy wypadku samochodowego, czlowiek najczesciej nie jest swiadomy tego, ze cos sie dzieje - samochód wyjezdza Ci na czolowe czy tam pociag wypada z torów i czesc. Ulamek sekundy.
W przypadku samolotów to chyba jednak rzadko dzieje sie tak blyskawicznie.  Pasazerowie sa swiadomi, ze cos sie zaczyna dziac i zapewne wiedza tez kiedy nie ma juz ratunku. To jest chyba najstraszniejsze.
Boze, co ci ludzie musieli przezyc 🙁



Jeszcze jedno: tak sobie mysle, ze w przypadku katastrofy kolejowej czy wypadku samochodowego, czlowiek najczesciej nie jest swiadomy tego, ze cos sie dzieje - samochód wyjezdza Ci na czolowe czy tam pociag wypada z torów i czesc. Ulamek sekundy.
W przypadku samolotów to chyba jednak rzadko dzieje sie tak blyskawicznie.  Pasazerowie sa swiadomi, ze cos sie zaczyna dziac i zapewne wiedza tez kiedy nie ma juz ratunku. To jest chyba najstraszniejsze.
Boze, co ci ludzie musieli przezyc 🙁




a tu swieta prawa:/

ale, zeby nie bylo, ze zadnych szans nie ma w samolocie:

http://www.spedycje.pl/tanie_latanie/porady_dla_pasazerow/17019/50procent_pasazerow_unika_smierci_w_katastrofach.html


Ada   harder. better. faster. stronger.
02 czerwca 2009 22:50
Boze, co ci ludzie musieli przezyc 🙁


Dokładnie, nie wyobrażam sobie nawet tego bo aż oczy mam pełne łez.
Co ja bym zrobiłam w takiej chwili ? Pewnie chciała jeszcze chociaż raz zadzwonić, powiedzieć że kocham  😕
dempsey   fiat voluntas Tua
02 czerwca 2009 23:04
Pasazerowie sa swiadomi, ze cos sie zaczyna dziac i zapewne wiedza tez kiedy nie ma juz ratunku. To jest chyba najstraszniejsze.
meczy  mnie dokladnie to samo od kiedy uslyszalam o katastrofie.

opisy z linku dzoanki, tych co przezyli - wstrzasajace,  nie wiem czy mnie pocieszaja czy przygnebiaja.
ale na pewno rady tam zawarte maja sens.
Nie chcę myśleć o bólu jaki przeżywali spadając w dół gdy tak radykalnie zmieniała się wysokość.
nie bojcie zaby, dziewczyny🙂to, ze w nocy nic nie widac, dla pilota liniowego nie ma wiekszego znaczenia-tak, czy inaczej lata opierajac sie na wskazaniach przyrzadow pokladowych i zezwoleniach kontrolera(ktory, w przeciwienstwie do pilota, widzi samoloty znajdujace sie "w poblizu"😉. i czesto praca pilota liniowego polega na wprowadzeniu danych lotu (poziomy, headingi, predkosci itp.) do kompa, uruchomienia autopilota...w dzisiejszych czasach nawet do ladowania czesto nie potrzeba chwycenia rogow przez zywego pilota😉troche upraszczam, ale generalnie latanie boeingiem, czy airbusem niewiele ma wspolnego z pilotowaniem samolotu...aeroklubowego.
mysle, ze w nocy moze nawet dla liniowca bezpieczniej, bo i ruch najczesciej mniejszy i kontroler mniej oblozony...



No niby tak... tyle, ze jak elektronika w nocy siadzie to pozamiatane. Dezorientacja przestrzenna zbiera swoje zniwo  😕

Tak na szybko, coby kilka spraw wyprostować:
-współczesne samoloty pasażerskie są naprawdę odporne na wyładowania atmosferyczne, a trafienie "piorunem" to dla pilotów rutyna
-zamach terrorystyczny jest prawdopodobny, tyle że w takim wypadku już dawno ktoś wziąłby za to odpowiedzialność
-najbardziej prawdopodobny jest scenariusz z gigantyczną turbulencją/anomalią pogodową, która mogła za sobą pociągnąć rozpad kadłuba/utratę sterowności, bądź też katastrofalną awarię w samolocie
-tak jak ktoś już napisał, na Atlantyku nie ma całkowitego pokrycia radarowego. Co więcej radary pracujące na końcu swojego zasięgu często gubią samoloty. Samolot nie tyle "zniknął z radarów", co się na nich nie pojawił.
-w kontroli lotów naprawdę nie da się zasnąć (niezauważenie dla reszty dodatkowo...) przy tej ilości samolotów  😉
-Hiacynta - elektronika może siadać, piloci mają inne przyrządy, a latanie "na ślepo" to podstawa szkolenia

Tak swoją drogą polecam ten filmik, by zobaczyć ile mogą znieść współczesne samoloty:
ja nadal licze na to, ze samolot wodowal i chociaz czesc pasazerow i zalogi ocalala.

co do piorunow- 7 lat temu wracajac z pokazow w monastirze nasz samolot nie dostal pozwolenia na ladowanie na okeciu- wlasnie z powodu poteznej burzy. kazano pilotce ladowac we wroclawiu. w pewnym momencie w samolot pierdyknal piorun, zapalily sie tylko swiatla pokazujace kierunek opuszczenia samolotu- wlaczyla sie pani pilot, kazala pasazerom zachowac spokoj (dobre, nie?), poinformowala ze w samolot uderzyl piorun i ma awarie jednego silnika wiec prosi o zapiecie pasow i nie opuszczanie miejsc, bo bedzie podchodzic do ladowania. dodam, ze bylo to w nocy, ledwo bylo widac swiatelka pasow okecia.
po chwili poczulam jakby samolot doslownie runal w dol, czesc osob plakalo, czesc sie modlilo, czesc rzygalo, kilku panow mowilo, ze wiedzialo ze tak bedzie jak sie baba za ster lapie.
po wyladowaniu musielismy zostac na miejscach, bo jak sie okazalo pozwolenia nadal na ladowanie nie mielismy, manewr zostal wykonany samowolnie. po pilotow przyszli panowie w mundurach, i po chwili moglismy opuscic poklad.

dlatego rowniez nie przychylam sie do hipotezy, ze w samolot trafil piorun i szlag go trafil na miejscu..
Przeczytałam wiadomości o zaginięciu francuskiego samolotu z kulą w żołądku  😕 Wasze opisy również.. Sama przezyłam chwile grozy, gdy schodząc do lądowania w burzy śnieżnej samolot będąc już prawdopodobnie bardzo nisko ( zerowa widoczność, tylko pędzące płaty śniegu za oknem) raptownie poderwał się do góry aby jak się za chwilkę okazało, lecieć na inne lotnisko. W samolocie zazwyczaj jest taki mały gwar, wówczas nastała absolutna cisza, taka złowieszcza, oddechy chyba część z nas tez wstrzymała.. Gdy jeszcze schodziliśmy w dół, a przy tej śnieżycy za oknem wydawało się, że pikujemy w stronę ziemi  z ogromną prędkością, odruchowo zaparłam się rekami o fotel przede mną, po chwili zobaczyłam, że ludzie wokół powtórzyli mój ruch.. Ta ciemność, burza a oknem, walący się w przepaść -  wydawałoby się -  samolot, maksymalna bezradność i oczekiwanie co będzie.. Nie chce nigdy więcej tego doświadczyć.. Mam nadzieje, że ludzie znajdujący się na pokładzie zaginionego / rozbitego  😕 airbusa nie zdążyli zorientować się, że coś bardzo złego wydarzy się za chwilkę.. Mam nadzieje, że jeśli zginęli, to śmierć ich zaskoczyła, odeszli bez tego paraliżującego strachu, że to może być koniec i nic nie jest w stanie tego odwrócić.. [']
Zagadką pozostaje właśnie dlaczego Pilot nie próbował omijać burzy. To raczej standardowa procedura, a samoloty pasażerskie mają zapasy paliwa na tego typu manewry. Zen, z tym uderzeniem pioruna i awarią silnika, to niekoniecznie musi być związane - ludzie są sprytni i już dawno sobie z tym zagadnieniem poradzili.  😉 Bardziej rozchodzi się o kotłowaninę wewnątrz chmury burzowej - gigantyczne turbulencje, tworzące się wiry, gwałtownie zderzające się prądy powietrzne... Bardzo obciąża to strukturę samolotu i silniki, które mogą nawet odmówić posłuszeństwa w ekstremalnych przypadkach. A pilot nie jest świadomy istnienia problemu, dopóki weń nie wleci, tak więc wlatywanie w chmurę burzową to zawsze ruletka.

ja nadal licze na to, ze samolot wodowal i chociaz czesc pasazerow i zalogi ocalala. W takim przypadku znalezienie ich byłoby kwestią godzin - samolot i tratwy ratunkowe są najeżone nadajnikami, które automatycznie zaczynają swą pracę. Tymczasem żadnej tratwy, czy boi dotychczas nie znaleziono, co każe przypuszczać, że siła uderzenia o wodę była ogromna.
[*]
wszystko to przypomina mi fabułę ,,Lost"  😲.
IloveMosiek   Mościsław & Co
03 czerwca 2009 20:38
w wiadomosciach podali, że znaleziono szczątki.
asds   Life goes on...
04 czerwca 2009 17:45
[']


Przecyztałam przed chwila zapis z czarnej skrzynki z samolotu LOT z katastrofy w Lesie Kabackim.....Straszna rzecz...A jeszcze bardziej zastanawiajace jest dla mnie to czemu samolot zamiast londowac w Gdańsku leciał aż do Warszawy?
Ada   harder. better. faster. stronger.
04 czerwca 2009 17:47
to przypomina mi fabułę ,,Lost" 


Kurna rzeczywiście... a właśnie może oni sa na jakiejś wyspie, może tam wylądowali ?
A właśnie są jakieś wiadomości nowe co do samolotu ?
Ada-mowili w wiadomosciach, ze znalezione szczatki na pewno pochodza z tego samolotu-plywajace po powierzchni kamizelki ratunkowe,fotele i kawalki blachy, niestety 🙁
podobno z Francji juz wyplynal statek z jakims robotem, ktory bedzie mial za zadanie znalezc czarna skrzynke
Ada   harder. better. faster. stronger.
04 czerwca 2009 19:18
Ehh człowiek zawsze się łudzi że "może jednak"...

["]

🙁
Dzisiaj słyszałam,że okazało się,że znalezione elementy nie należą do tego Airbusa...
IloveMosiek   Mościsław & Co
05 czerwca 2009 22:30
też to słyszałam!

ale cyrk  😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się