Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

majek   zwykle sobie żartuję
26 października 2017 12:17
U mnie jest tak, ze wlascicielka stajni - starsza juz pani, zawodniczka zreszta - to ona przygotowuje jedzenie. I przyznaje, ze po dwoch tygodniach stania u niej w stajni powiedzialam, ze ma wolna reke, jezeli chodzi o karmienie mojego konia. Starannie przygotowuje inna mieszanke rano, inna wieczorem. Moj kon ma podobny zestaw, co jej senior i wyglada i czuje sie swietnie. Kazdy kon ma inny zestaw. Koni jest okolo 25.
Stajenne dziewczyny (czesto ich praca liczy sie jako praktyka na studiach - ale oczywiscie zarabiaja normalnie) tylko sprzataja, wypuszczaja na padoki i przygotowuja siano (siano do siatek i siatki do beczek z woda). Cala reszta zajmuje sia wlascicielka, drobnymi naprawami i sianokosami zajmuje sie jej maz.
Moge nie przyjsc przez miesiac i moj kon jest zaopiekowany lepiej niz przeze mnie.
Właśnie dlatego ciężko o takie stajnie.
Na szczęście ja w takiej stoję, gdzie stajenny ma bardzo dobre warunki i o konia naprawdę nie muszę się martwić, ani być codziennie.
Ja trzymam swoje konie w dwóch stajniach. W stajni sportowej, czyli z infrastrukturą do jazdy za przygotowanie posiłków się płaci lub robi samemu i zostawia w pudełkach. Jeżeli dopłacasz to jedzenie szykują dziewczyny, które wykonują drobne prace stajenne lub właścicielka stajni. Stajenny się tym nie zajmuje. W stajni emeryckiej mam full wypas opiekę i wszystko w cenie. Kupuję paszę, która przyjeżdża prosto do stajni, ustalamy z właścicielką dawki i ona już dalej tym zarządza. Jak trzeba to daje znać, że za mało lub za dużo.

Natomiast siano do oporu, codzienne sprzątanie boksów i długie padokowanie jest w obu stajniach. To dla mnie podstawa podstaw i standard.
Ja mam w stajni 7 koni. W pensjonatach spędziłam lata i miałam konie rozłożone po różnych stajniach - właśnie ze względu na warunki. O ile płacąc 650 zł miałam pewność, że mój koń je i ma czysto w boksie tak płacąc 1000 dopłacałam stajennym, żeby mój koń dostał dodatki czy miał założoną derkę, a i tak w większości był tylko gnój, siana jak dla królika i dodatki nie były podawane. W tej stajni za 1000 miałam halę i plac, w tej za 650 nic, ale nie interesowało mnie to, bo koń miał nieco ponad rok życia za sobą.

Teraz mam swoją stajnię. Przez długie miesiące bawiłam się w wybieranie z boksów kilka razy dziennie, ładowanie siana do siatek ale z czasem zabrakło czasu na jazdę i jakiekolwiek życie poza pracą w stajni i prowadzeniem jazd. Miałam dostawiać stajnię i brać konie na pensjonat. W standardzie mam łąki, plac z kwarcem, boksy 6x4m. I wiecie co? Przy tych warunkach mogę w obecnym miejscu powiedzieć nie więcej niż 500 zł. Karmię konie sianem w opór, ściółki nie oszczędzam, owies, wysłodki, otręby, olej rybny, witaminy, lucerna, sieczki i siemię. Dołożenie do tego interesu to bardziej niż pewna sprawa, nie licząc już nawet mojego czasu bo na pracownika musiałabym dołożyć kolejne pieniądze, nie mam własnych pasz - wszystko muszę kupować od lokalnych rolników. Oczywiście mogę oszczędzać, podawać siano 2x dziennie, tylko owies, dościelać i wyrzucać raz do roku tylko nie jestem pewna czy chciałabym, żeby konie u mnie miały warunki takie jak wszędzie i żeby na mnie też gadano tak jak na całą resztę...
O tak wyjazdy na wakacje są najgorsze 🤔wirek:
My nie wyjeżdżamy z prostego powodu. W jednej stajni koń nam zakolkował, oczywiście w nocy. Właściciele stajni siedzieli razem z nami. Nastepnego dnia zapytałam ile im zapłacić za dodatkowe godziny. Odpowiedzieli, że to jest bezcenny czas i żadne pieniądze tego nie wynagrodzą.
A ja głupia myślałam, że jak wet przyjeżdża w nocy, to sobie dolicza kasę, ja płacę i jesteśmy kwita. Ostatnio nawet dwa razy weta pytałam czy nie dopłacić mu, ale nie chciał (taki człowiek to skarb :hihi🙂.
W swojej stajni jestem umówiona z rodzicami, że się zajmą na czas naszych wyjazdów. I jak będą musieli zajmować się kolkującym koniem, to jakoś mi nie powiedzą, że "nigdy się im nie wypłacę" 😁. A i ja będe spokojna, bo są zżyci z naszymi końmi i zrobią wszystko co trzeba i nie potraktują ich jako "zło konieczne".
Wigorrr, nie 300 zł dodatkowo. Tak to wygląda ze strony stajennego. Przy iluś koniach. Dla jednego konia to np. wyjdzie 50 zł na miesiąc.
Ale jak to wygląda dla obsługi? Ilość pracy podstawowa  8 h -2000 zł dziennie, + każda godzina dodatkowo dziennie = 300 zł w miesiącu. Pracuje 10 h ma 2600 zł wypłaty. Stajenny też człowiek i chce zarobić 😉

Muchozol, ale ten tekst o bezcenności czasu to może tak z uśmiechem? Z drugiej strony czasem nie wiadomo jak komuś wynagrodzić dodatkowy czas czy pracę. Np. mój tata z zaangażowaniem przygotował mi pewne rzeczy do stajni, przyjechał prawie 200 km, 1,5 dnia poświęcił na montaż. Gdyby to robił obcy człowiek pewnie łatwo byłoby skalkulować a tak mogę liczyć, że przyjmie ode mnie markowy trunek i dużo uścisków od córki 😉
bera7 niestety nie. Bo ja po prostu skróciłam rozmowe, w której udowadniał jaki to ja mam wielki dług wobec niego i nigdy nie spłace. Nie raz później była sytuacja, że "Ci wstretni pensjonariusze znowu coś chca, nie można na nich patrzeć i zrobi im inny wjazd" itp.
Moi rodzice lubia spędzać czas na łonie natury, więc chętnie się będa zwierzakami zjamować 😉.
Stałam w różnych stajniach i w moim doświadczeniu najbardziej rozpowszechniony mankament to brak dostępu siana. Zazwyczaj fajnie na początku i później powoli się zmieniało. Nawet się kiedyś bawiłam w dopłacanie do siana, ale zrozumiałam, że to nie ma sens. Bo i tak koń dostawał swoją porcję dopiero kiedy przychodziłam. Albo ktoś koniom daje siano albo nie i ludzie nie lubią zmieniać swoich przyzwyczajeń.
Akurat z dodatkami czy lekami problemu chyba nigdzie nie miałam, tylko czasami chętnie podawano wszelakie dodatki/pasze - zamiast nieograniczonego dostępu do siana.
Stajenni też różni, niestety spotkałam się też z biciem mojego konia oraz udostępnianiem go bez mojej wiedzy do rekreacji.
Raz krótko staliśmy też w stajni w naszym (moim i mojego konia) odczuciu idealnej - zresztą wszystkie konie w owym miejscu uśmiechnięte, świecące, wyluzowane, niestety było za daleko.
Zatem podsumowanie, nie mogę się już doczekać własnej stajni. Bo u siebie, to u siebie  🏇.
Już to kiedyś tu poruszałam, przypomnę.
Dziwi mnie, że właściciele pensjonatów nie potrafią wyliczyć kosztów. Jakim problemem jest wdrożenie indywidualnego cennika? Wyliczam dokładnie ile koń mnie kosztuje za podstawy (sprzątanie, ścielenie, odpowiednia ilość siana,powiedzmy te 15 kg, owies, plus robocizna i to, co musi zostać mi jako zarobek z konia) doliczam dodatki (derkowanie, ew. inna ściółka, dodatkowe siano na padoku jak jest jednak niewystarczająco itp) Za taką podstawę liczę powiedzmy 700 złotych, za dodatki 150, 200, 250 (to trzeba skalkulować samemu). Jeśli ktoś chce tylko podstawy, to płaci kwotę pierwszą, jeśli chce, aby koń miał coś ponad to, decyduje się na wyższą kwotę. Taką kwotę przedstawiam i taką ktoś akceptuje, ale ja się z tego mam wywiązać, -  niech ta usługa będzie wykonywana zgodnie z potrzebami i zapłaconą kasą.
Jak słyszę, że w stajni X obcina się np owies na obiad (stajnia powyżej 1000 złotych), to aż żal mi tych pensjonariuszy, że dali się nabić w butelkę. Kilogram owsa, to 65 groszy, powiedzmy z naszą robocizną niech będzie 80 (24 złote miesięcznie)
Ktoś inny dopłaca za siano na padok, ale sam sobie musi je wyturlać/zanieść więc powstają stajenne dyżury (jakim prawem? To za co jest płacone?)
Obcina się to, co powinno być podstawą. Rozumiem, że ktoś liczy np. pensjonat plus korzystanie z hali, ale wyżywienie trzeba wyliczyć tak, aby było wystarczające! Naprawdę sama pasza, ta podstawowa nie jest majątkiem. Ile się miesięcznie przyoszczędzi na koniu? 50? 80 złotych? Bo nie więcej... Warto? I tak większość osób dokupuje resztę na własną rękę, więc czemu oszczędzać np. na sianie, jako podstawie?

Jeśli płacę pracownikowi 2.500,00 to czemu ma nie przepracować większej ilości godzin, niż pół etatu, jeśli płacę za pełen?  Nie rozumiem dopłacania za podawanie dodatków paszowych właściciela. Przecież to tylko na plus. Koń jest wizytówką stajni, więc lepiej jest, jak porządnie wygląda ni to jeszcze nie naszym kosztem a właściciela?
Jest grono ludzi, którym wystarczy podstawa, nie zwracają uwagi na to, że konie stoją bez siana na padokach, że stoją na materacyku i mają wygarniane raz na miesiąc, że stoją bez wody. No ale ile pracy jest przy takich koniach mniej. Ewentualne koszty za leczenie i tak później spadają na właściciela.
efeemeryda   no fate but what we make.
27 października 2017 07:19
wiecie czego ja nie rozumiem ?
Tyle się mówi o sianie na padoku, o padokowaniu w ogóle, o dobrej opiece, o warunkach do jazdy... tymczasem stajnia w której stoję ma to wszystko i 3 wolne boksy! i nawet nikt nie pyta o miejsce, mimo bliskości względnej do miasta, korzystnej ceny i przede wszystkim opieki  🤔wirek:
wczoraj razem z właścicielką zastanawiałyśmy się czy ktoś robi zły PR czy co  🤔
Megane, wszystko zależy na ile koni jest ten pracownik. Jeśli kilkanaście to wyrobi się w etacie. Jeśli ma 30 jak w opisanych gdzieś stajniach i ma przygotować 30 posiłków indywidualnych to w etacie się nie zmieści. A czasy gdzie fachowcy pracowali za pół stawki się kończą. Sama mam znajomych wyjeżdżających do pracy w stajniach po świecie, bo stawki są nie 10 a powyżej 50 zł/h.
Ale generalnie zgadzam się, że powinna być kalkulacja oferty i nie ogarniam oszczędzania na jedzeniu w stajniach za grubą kasę. Za to nie bardzo wierzę, w stajnie za 300 zł, które karmią do oporu.
efeemeryda mnie się wydaję, że wciąż w niektórych miejscach wciąż jest bardzo niska świadomość o tym jak powinien wyglądać dobrostan i utrzymanie koni. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że kiepskie stajnie prawie nie mają wolnych miejsc, nie ma większej rotacji, podstawy podstaw są zaniedbane a nieświadomi (celowo lub nie) właściciele koni zadowoleni? Tego nie potrafię zrozumieć. Samoistnie się to nakręca...
Bera7, no właśnie dalej chodzi mi o wyliczenia. Jeśli mam świadczyć usługi, to kalkuluje tak, aby było dobrze. Jeśli jest taka potrzeba, zatrudniam kolejnego pracownika/pomocnika jeśli np. nie pracuje razem z nim.
Pracownik jak dostanie dodatkowe pieniądze, nie rozciągnie się przecież czasowo/wydolnościowo a nadal będzie musiał zrobić to, czego się podjął (to w kwestii dopłacania do już dopłaconych usług 🙂 , co jest nagminne w stajniach)
Przy 30 koniach musi być 2-ch stajennych, jeśli stajnia jest oczywiście sprzątana codziennie a nie tylko dościelana, drugi przynajmniej przychodzi na pół etatu (pomoc przy sprzątaniu boksów, ładowaniu siana w siatki plus prace porządkowe)
Szykowanie kolacji nie jest czymś strasznym. My ustawialiśmy wiaderka w dwóch rządkach i w 10 minut taśmowo była przygotowana pasza dla powiedzmy 15 sztuk, bo reszta koni jadła sam owies. Każdy worek był opisany, każdy suplement też (Imię konia plus dawkowanie) i każdy koń miał swoje podpisane wiaderko,więc pomyłek nie było. Tylko ja piszę tu o stajni rekreacyjnej, nie sportowej. Robienie kolacji dla tych 15-20 koni było wliczone w cenę podstawową.

Poranne ścielenie i wrzucanie siana to godzina pracy, (kilka razy pomagałam jak np właściciel musiał wyjechać coś załatwić) najcięższe było wturlanie siana do stajni, szczególnie dla kobiety, ale we dwójkę już bez problemu.
U siebie codzienne sprzątanie przy 4/5 koniach  zajmuje mi minimum 2 godziny nie spiesząc się, więc wiem jak jest to pracochłonne i czasochłonne.

W stajnie za 300 też nie wierzę,chyba, że tylko wypas na łąkach z wiatą, ale szczerze, nigdy nie spotkałam się aż z taką niską ceną 🙂 najtaniej to 400 ale fakt, tu całorocznie i z boksami 😉
wiecie czego ja nie rozumiem ?
Tyle się mówi o sianie na padoku, o padokowaniu w ogóle, o dobrej opiece, o warunkach do jazdy... tymczasem stajnia w której stoję ma to wszystko i 3 wolne boksy! i nawet nikt nie pyta o miejsce, mimo bliskości względnej do miasta, korzystnej ceny i przede wszystkim opieki  🤔wirek:
wczoraj razem z właścicielką zastanawiałyśmy się czy ktoś robi zły PR czy co  🤔

efeemeryda, są różne czynniki. Np. wyższa cena, ale też to, jaka jest atmosfera w stajni, jacy są właściciele, czy mocno ingerują w prywatne życie pensjonariuszy, ile plotują na nich,itp... Znam takie 3 stajnie, z czego tylko jedna ma zawsze obłożenie, bo tania, w tych po 900 -1000 złotych są wolne boksy mimo bdb pasz i karmienia, a ludzie odchodzący ze stajni twierdzą, że właściciele są jacyś jebnię -pi pi

Blondek, kiedyś byłam świadkiem dyskusji na temat siana w tanim, naprawdę tanim pensjonacie. Siano było słabe, kiepski rok i właścicielka karmiła tym, co zebrała. Wiadomo, jakby musiała dokupić bdb siano, to koszt pensjonatu nie byłby w granicach 400 zł. Zaproponowała więc, że jeśli pensjonariusze dopłacą po 100 złotych miesięcznie w okresie bezpastwiskowym, to zakupi siano i będzie dawać lepsze. Efekt był taki, że nikt nie dopłacił i nikt się nie wyprowadził do innej, lepszej stajni. Stajenka na 10 koni.


upsss... przepraszam, za post pod postem
Stałam w różnych stajniach i w moim doświadczeniu najbardziej rozpowszechniony mankament to brak dostępu siana. Zazwyczaj fajnie na początku i później powoli się zmieniało.

Akurat z dodatkami czy lekami problemu chyba nigdzie nie miałam, tylko czasami chętnie podawano wszelakie dodatki/pasze - zamiast nieograniczonego dostępu do siana.


Dokladnie takie same mam doświadczenia.

Dopłacanie za siano nie ma sensu, jeśli konie są w stadzie, bo wtedy dopłaca się za siano dla stada, a nie własnego konia.
efeemeryda   no fate but what we make.
27 października 2017 09:36
Megane
ja bez tych właścicieli bym zginęła, zajmują się moim koniem jak nikt inny, atmosfera jest wręcz rodzinna.
a cóż 600zł to dużo ? biorąc pod uwage, hale, lonżownik i maneż oświetlony ?
Rozbraja mnie fakt, że nie tak daleko jest stajnia za złotych 800, w której konie nie są padokowane, chyba, że właściciel sam wypuści i przypilnuje, wszędzie jest glina, a więc błoto, hali brak... swego czasu nie było nawet toalety dla pensjonariuszy i jakoś wolnych miejsc prawie nigdy nie ma...
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
27 października 2017 09:44
efeemeryda, może stajnia jest mało znana? Watro ją rozreklamować w kręgach, które cenią przede wszystkim takie warunki dla koni. Spora część koniarzy ceni sobie imprezy i szpan. To nie będzie target dla cichego spokojnego miejsca, nawet z dobrymi warunkami dla koni. Czy cena za duża zależy jaka to okolica

Jakiego trzeba mieć pecha, żeby tyle razy trafić na takie stajnie!
Wystarczy nie być zmotoryzowanym, wybór drastycznie spada.
Megane
ja bez tych właścicieli bym zginęła, zajmują się moim koniem jak nikt inny, atmosfera jest wręcz rodzinna.
a cóż 600zł to dużo ? biorąc pod uwage, hale, lonżownik i maneż oświetlony ?
Rozbraja mnie fakt, że nie tak daleko jest stajnia za złotych 800, w której konie nie są padokowane, chyba, że właściciel sam wypuści i przypilnuje, wszędzie jest glina, a więc błoto, hali brak... swego czasu nie było nawet toalety dla pensjonariuszy i jakoś wolnych miejsc prawie nigdy nie ma...


to aż niewiarygodne co piszesz.
Może kwestia dojazdu?
Megane, to może ja za wolno chodzę 😉.
efeemeryda   no fate but what we make.
27 października 2017 09:53
Na_biegunach
imprezy, hubertusy, letnie grile również są, więc nie jest to aż tak ciche miejsce żeby było tam nudno.


edyta
17km od okolicznych dużych miast, bardzo dobry dojazd samochodem bo to środek lasu, autobusem też się da ale 2km spacerkiem trzeba zrobić.
są stajnie z gorszym dojazdem i nie narzekają, naprawdę tego nie rozumiem, ale stajni nie chcę linkować bo ktoś mnie może o reklamę posądzić, a ja tylko pensjonariuszem jestem i nie mam w tym osobistego interesu żeby był komplet  😉
Po prostu się niezmiernie dziwie.
Z minusów to fakt jest w stajni rekreacja, ale ta rekreacja jeździ góra dwa razy dziennie o stałych godzinach i zawsze hala bądź maneż są wolne...
Megane, to może ja za wolno chodzę 😉.
a tego to ja już nie wiem 🙂 ja wolno chodzę, bo mam obecnie tylko 4 konie (w zeszłą zimę 5 a to najcięższy czas) i mi się nie spieszy. Jakbym miała z 10 musiałabym zagęścić ruchy, albo bez pomocy pracownika zrezygnować z niektórych czynności oczywiście kosztem koni. Dlatego nie chce mieć więcej sztuk do obrabiania 🙂

efeemeryda Ja nie napisałam, że Twoja stajnia jest pod jakimś względem zła, bo nie znam, nie słyszałam... Napisałam jak to wygląda u nas 🙂 stałam w 5 stajniach w swoim życiu, dwie, takie właśnie "rodzinne" najgorzej wspominam, bo właściciele byli tak mili, traktowali mnie jak bliską osobę, powierzali sekrety swoje i innych, czułam się jak z bliskimi... dopóki nie zgadałam się z pensjonariuszkami, które wyjawiły mi usłyszane moje sekrety i okazało się, że tym ludziom najwyraźniej się nudzi w życiu. Seriale w tv kiepskie, to trzeba nakręcić sobie swój własny. Okazało się, że taką zażyłość prowadzili z każdym przy okazji buntując pensjonariuszy przeciwko sobie.
Najlepiej wspominam stajnię za 450 złotych, do której dojeżdżałam 60 km. W boksach był materacyk (ale w tych za 900,800, 650 też był) ale konie długo na padokach, siano na zimowym, sporo łąk, suplementy dodawane w cenie (na jakieś 28 koni tylko może z 6 dostawało dodatki) ujeżdżalnia bronowana dla samego bronowania, bo i tak pensjonariusze jeździli raczej w tereny. Nikt się w moje życie nie wpierdzielał. Nie zapomnę pierwszego wieczora w stajni, po przeprowadzce. Było ciemno, gwiazdy na niebie...usiadłam na ławce, na którą przysiadł się właściciel i przez jakieś 15 minut nie zamieniliśmy nawet słowa... to byto piękne
to fakt, mnie zbyt bliskie zacieśnianie więzi też by irytowało, ale raczej z tego powodu nie zabrałabym konia z dobrych warunków do gorszych;
unikałabym spotkań i rozmów po prostu; no chyba że się nie da ...
Efeemeryda zazdroszczę bardzo :-) Z tym padokowaniem to weźcie pod uwage, ze czesto jest tak (nie tylko w PL), ze konie sportowe nie wychodzą. Ogiery tez nie. Wiec sa stajnie gdzie nie ma nacisku na padokowanie i takie, gdzie jest pare padokow ale trzeba sobie puscic samemu.

A co do materaca w boksach, to jestem w stanie go zaakceptowac.zima o ile jest doscielone - jest dzieki temu duzo cieplej.jednak.

to fakt, mnie zbyt bliskie zacieśnianie więzi też by irytowało, ale raczej z tego powodu nie zabrałabym konia z dobrych warunków do gorszych;
unikałabym spotkań i rozmów po prostu; no chyba że się nie da ...


Ja raczej tez. Bardziej niz takie "jestesmy rodzina" wkurzaja mnie klimaty gdzie kazdy jest wielkim sportowcem, on jest najwazniejszy, kazdy na kazdego plotkuje i non stop sa jakies dramy. Jade do stajni zrelaksować sie po pracy o tego bym nie wytrzymala
karolina_ fakt, tak jest jeszcze gorzej  🙂
[quote author=karolina_ link=topic=67681.msg2724631#msg2724631 date=1509095341]Bardziej niz takie "jestesmy rodzina" wkurzaja mnie klimaty gdzie kazdy jest wielkim sportowcem, on jest najwazniejszy, kazdy na kazdego plotkuje i non stop sa jakies dramy. Jade do stajni zrelaksować sie po pracy o tego bym nie wytrzymala[/quote]
To sobie wyobraź połączenie tych dwóch 😁.
moja pierwsza stajnia po przeprowadzce kobyły z mazur do Warszawy była bardzo fajna pod względem karmienia/wypuszczania/trzymania koni w stadzie/trenersko, ale miała wadę,- ploty. Gdybym nie zaźrebiła kobyły, to bym tam jeszcze mimo wszystko długo stała, bo ludzie byli super, ale brak łąk wygnał mnie dalej poza miasto. Stajnia III - na wstępie, oglądając stajnię wspomniałam,że nie interesują mnie ploty,że właśnie też od tego uciekam,  szukam miłego miejsca z dobrym żywieniem i bez wpierdzielania się w życie prywatne. Że ma to być miejsce miłe i dla mnie i dla konia. Właścicielka mówiła, że to stajnia rodzinna, tu jest spokój i wszystko jest idealne. Tam dopiero przeżyłam koszmar. Właścicielka stała w oknie swojego domu na górze i obserwowała ludzi jak monitoring, a później komentowała jak kto jeździ, jak kto ludzie partaczą  jazdę itp. Pensjonariusze jeździli na pobliską łąkę trenować. Ja wtedy już mało wsiadałam, bo kobyła źrebna, więc odpuściłam, ale też nie ominęła mnie krytyka za rozlazłą jazdę :P
Oczywiście warunki dla klaczy też się drastycznie zmieniły, więc wytrzymałam tam niecałe pół roku.
[quote author=karolina_ link=topic=67681.msg2724631#msg2724631 date=1509095341]Bardziej niz takie "jestesmy rodzina" wkurzaja mnie klimaty gdzie kazdy jest wielkim sportowcem, on jest najwazniejszy, kazdy na kazdego plotkuje i non stop sa jakies dramy. Jade do stajni zrelaksować sie po pracy o tego bym nie wytrzymala
To sobie wyobraź połączenie tych dwóch 😁.
[/quote]

Haha, jakas super kumulacja . Skaksowalo mi dluuugi elaborat z roznymi kwiatkami z okolicznych stajni. Moze to i dobrze ;-)
bera7 a tak z ciekawości, czy pod wiatą sprzątasz codziennie?
Ile masz teraz koni? Tzn ile sztuk Ci zostaje na zimę?
Megane, Sztuk koni 8, wszystkie zostają. Wiatę sprzątam codziennie jeśli da się tam wjechać taczką, jeśli pada kilka dni z rzędu o muszę poczekać aż obeschnie i wtedy mam grubszą akcję  "kupa". Tak samo sprzątam zimowy padok. Do czasu błota, potem zaścielam słomą i sprzątam tylko wiaty, były 2 w poprzednich latach (mam nadzieję odbudować przed zimą tę drugą)
7 koni chodzi w stadzie, 1 stoi oddzielnie na kwaterce z wiatką. Z uwagi na małą powierzchnię u tego konia sprzątam kilka razy dziennie, na bieżąco. Ten koń dostaje 3 posiłki na mokro, w tym wysłodki z otrębami, więc czasochłonne przygotowanie, mycie wiader po mokrych paszach dochodzi.
no ale z tego, co kojarzę cennik masz zróżnicowany jeśli chodzi o wszelakie dodatki i nazwijmy to "zwiększoną" opiekę?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się