Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
22 września 2011 08:15
majek a to czemu tak uważasz ?
ja miałam przyjemność trzymać swoje konie w takiej przydomowej stajni ale u koleżanki, wszystko było naprawdę super ! sama sobie sprzątałam, ścieliłam ile chciałam, siano i owies wedle życzenia 🙂 nikt Ci nic nie mówi - dla mnie bomba. zrezygnowałam z jednego powodu - odległość od miejsca zamieszkania. gdybym miała taką stajnię u siebie na podwórku, w życiu nie tułała bym się po pensjonatach  😉
lostak   raagaguję tylko na Domi
22 września 2011 08:17
ja po 30 latach z konmi tez myslalam, ze wlasna stajnia jest super i ze wiem z czym to sie je😉  byłam w błędzie, wlasna stajnia to naprawde ciezki kawalek chleba i bardzo absorbujace zajecie 24h, 365 dni w roku.
Gillian   four letter word
22 września 2011 08:27
zduśka, no właśnie, u koleżanki 🙂
a teraz wyobrqaź sobie, że masz stajnię na podwórku, jest styczeń, mróz jak cholera a Ty leżysz w wyrku z grypą, katar zalewa Ci oczy, nie możesz się przekręcić na bok bo prawie się dusisz od kaszlu. Eeee... stop! musisz wstać, odkuć wiadra z wodą, przytargać nową, przynieść siano, posprzątać... To tylko jedna z setek możliwych sytuacji 🙂 owszem, stajnia przydomowa jest super i idealna, ale po jakimś czasie staje się pewnego rodzaju kulą u nogi. Ani się nigdzie ruszyć, ani odpocząć. To nie jest do końca tak fajne, jak się wydaje.
Pomijam naturalnie wszystkie kwestie związane z kosztami 😉
Gillian, ale tak jest ze wszystkim co wiąże się z jakimiś obowiązkami, poczynając od dzieci a na zwierzakach w domu kończąc 😉
więc nie ma co narzekać 🙂
Gillian   four letter word
22 września 2011 08:35
no pewnie 🙂 ale mówię tylko, że nie jest wcale tak, że jak posiada się swoją stajnię to jest na 100% w porządku. Wtedy dopiero pojawiają się problemy, o których nie miało się wcześniej pojęcia 😉
a ja bym chciała mieć własną stajnię mimo wstawania zimą podczas grypy. Chyba nie ma drugiego takiego człowieka jak ja, który uwielbia sprzątać w boksie, wywalać gnój, zamiatać, ścieliź itp.  😍 😍 😍
Ja w każdym razie chętnie bym sie wypisała z robienia przy koniach, bo przez to, że robię, nie mam kiedy jeździć. Fajnie było tak sobie być klientem i marudzić.


ja po 30 latach z konmi tez myslalam, ze wlasna stajnia jest super i ze wiem z czym to sie je😉  byłam w błędzie, wlasna stajnia to naprawde ciezki kawalek chleba i bardzo absorbujace zajecie 24h, 365 dni w roku.


majek, lostak: potwierdzacie moje obserwacje. Zauważylam, że jak ktoś zmienia status z pensjonariusza na właściciela stajni, automatycznie albo mniej jeździ albo nawet w ogóle przestaje jeździć. Zresztą podobnie sytuacja wygląda (przynajmniej w moim przypadku) z awansem z jeźdźca szkółkowego na wlaściciela konia. Ja dużo więcej jeździłam na koniach szkółkowych. Ze swoimi jest tyle okołojeździeckich zajęć, że ilość czasu spędzanego „obok konia” jest chyba taka sama o ile nie większa niż „na koniu”.  Czasu nie przybyło a obowiązków przybyło.

Teoretycznie bym chciała mieć konia u siebie. Ale tylko teoretycznie. Praktycznie tułactwo ma też swoje zalety. Albo raczej pozwala unikać wielu problemów, jak napisala Gillian. 
Gillian   four letter word
22 września 2011 08:41
tajnaa, ale ile można? a kto zrobi to w czasie, kiedy Ty będziesz musiała wyjechać na parę dni?
Gillian wiem, że w praniu to inaczej wygląda. Tak czy siak pozostaje mi tylko pomarzyć 🙂
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
22 września 2011 08:43
lostak ok - ale ja mówię o małej przydomowej stajni  😉 no a dla Ciebie wiesz  👍 za prowadzenie takiego ośrodka.
Gillian zimę też przerabiałam  😉 faktycznie ciężko ale da się ! Tym bardziej, że my się bawimy dodatkowo w moczenie siana  😁 dla chcącego nic trudnego.
a i co dla mnie istotne w stajni przydomowej - mniejsze koszty utrzymania. Bo na dzień dzisiejszy na 3 konie wydaję koszmarne pieniądze  😤

tajnaa ja też lubię robotę stajennego - chyba powinnam się przebranżowić  🏇

No wlasnie - to nie jest tak, ze nie mam swiadomosci minusow stajni przydomowej.
Akurat tak sie skalda, ze tez bardzo lubie prace stajenne - a swiadomosc, ze futro stoi za sciana i spi w sianie jest wdg mnie bezcenne 😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
22 września 2011 08:53
Poza tym projekt własnej stajni jest dużo trudniejszy do zrealizowania jak człowiek chce trenować. Bo to pociąga za sobą budowę dość kosztownej infrastruktury.
lostak   raagaguję tylko na Domi
22 września 2011 08:55
zduska, dziekuje, ale powiem szczerze ze juz wole "molocha" niz przydomowa.

oczywiscie jest roznica czy masz 40 koni czy 1-2 jak cos sie dzieje, bo wzrasta prawdopodobienstwo😉 ale z punktu widzenia tego ze musisz nakarmic, naprawiac, trzymac zapasy itd, to jest to samo i tak jak juz zostalo napisane, czy masz grype, czy cokolwiek sie dzieje i musisz wyjechac - smycz cie trzyma. 😉
co do regionu macie rację. jest bardzo duża rozbieżność, ale za każdym razem gdy jadę do innego miasta to ceny mnie powalają. w takim szczecinie to życie kosztuje krocie, tak samo zwykle ceny gdy byłam w kielcach. ale automatycznie zarobki sa wyzsze. Łódz jest tanim miastem, więc się zastanawiam czy bylby sens robic ogromną inwestycję  w halę, czworobok z porzadnym podlozem, parkur, karuzelę, solarium, pełną automatykę, zaplecze socjalne z prysznicami, kominkiem, kuchenką i wielkimi padocck paradise i nie wiem czym jeszcze, żeby było mega wypas. bo kto w  woj. łódzkim zapłacilby za stajnię na prawdziwie szportowym i wysokim poziomie 1500 zł, czy nawet 2 tys? w bądz co bądz regionie gdzie wiekszosc ludzi żyje z 1500 zł pensji miesięcznie 🤔wirek:

Mam taką właśnie mikro - przydomową stajnię na całe 3 ogony i powiem szczerze - bywa, że mam dość (stajnia o 1999 r)
Pomimo, że bardzo pomaga ojciec, a ogony więcej na pastwiskach niż w stajni (nadal 24 h)
Ostatnio nie mam kiedy posprzątać pastwisk, bo jeżdżę konie po pracy , opatruję kulawca podbitego a później to już ciemno i lipa - weekend szykuje się taczkowo - zapierniczający :-(
Co do minusów - sprzątanie śnieg, czy upał , zdrowie czy choroba - to jeden z wielu. Mając małą stajnię trudno liczyć na lojalnych dostawców siana, ściółki, owsa - takie 3 - 5 koników to żaden klient dla rolnika niestety. Nie tylko o sprzątaniu trzeba zatem myśleć - ale właśnie o zaopatrzeniu - niejednokrotnie trzeba kupę czasu i paliwa stracić na poszukiwania pasz na kolejny sezon. Bywa i tak, że teoretycznie lojalny dostawca nagle na przednówku stwierdza, że nie ma już siana - i co wówczas? W małej przydomowej stajni najczęściej nie zmieści się całoroczny zapas... I horror - bo nie ma czym koni nakarmić... Fakt faktem - mam aktulanie lojalnych , wieloletnich dostawców wszystkiego, amm od kogo pozyczyć w razie Wu - ale różnie to bywa niestety...

Oczywiscie konie pod domem = mniejsze koszty i zupełnie inna praca. Człowiek sam o wszystkim decyduje - taki przykład: chcę wyjechać na 1 dzień nad morze - rano jeden z koni ma paskude rozcięcie (po dziś dzień nie wiem gdzie się rozwalił) zatem z wyjazdu nici, bo trzeba weta ściągać, szyć, etc... Pakuję się na weekend nad jezioro - ale lipa, ojciec wyjeżdża służbowo - ktoś musi w stajni zostać konie karmić i doglądać... no to się rozpakowuję. Takze mogę sobie na prawdę decydować "że ach" ;-)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 września 2011 09:01
Ale za to masz mega mnóstwo ruchu i jaka figurę, Gaga. Więc plusy też są 😉
Ale za to masz mega mnóstwo ruchu i jaka figurę, Gaga. Więc plusy też są 😉


he, gdyby własna stajnia gwarantowała taką figurę, ani chwili bym nie zwlekała z porzuceniem losu tułacza na rzecz własnego stajennego miejsca na ziemi! 
To samo mówi trenerka po kolejnym treningu kiedy schodzę z konia mokra jak przysłowiowa ściera ;-)
Mam konia pegaza z taakim ruchem - a weź to wyanglezuj ;-)
jak się mocno zmęczę to galouję odpoczynkowo ;-)

a tak całkiem serio - mi dobrze z tą moją stajnią 🙂 wkurzam się czasami ale nie chcę innego życia 😀
ja mam konia czlapacza a wysiedziec i tak nikt nie może, wiec chwal pegaza bo tłuki bez ruchu tez czesto wywalają ;P

urlopu nie ma, ale chociaz jak zly dzien/noc to mozna o polnocy miźnąć futro na polepszenie nastroju 😉
Ja nie mogę miźnąć - przydomowa stajnia jest co prawda przy domu , ale ojca... mieszkam tam tylko kiedy ojciec wyjeżdża (mamy już nie mam :-( )
Ale mam blisko - jakieś 10 min jazdy autem i w dodatku po drodze do/z pracy - wiec jak trzeba rano nakarmić - wystarczy wyjść wcześniej z domu :-)
dea   primum non nocere
22 września 2011 09:38
a ja bym chciała mieć własną stajnię mimo wstawania zimą podczas grypy. Chyba nie ma drugiego takiego człowieka jak ja, który uwielbia sprzątać w boksie, wywalać gnój, zamiatać, ścieliź itp.  😍 😍 😍


Jak to nie ma  🤬 Na dodatek ja nie teoretyzuję :P W tej chwili mamy taki układ, ze stajenny konie wyprowadza na padok (dwa w ręku, dwa puszcza luzem). I koniec. Reszte wokół nich robimy my. Nalewanie wody na padok (w boksach są poidła), karmienie, zadawanie siana, sprzątanie codzienne (torf - przynajmniej tyle dobrze, ze szybko, od kuców 5-10 minut na sprzątnięcie) lub dwa razy dziennie akurat teraz (koń stoi w boksie i po dobie ma chlew nie ściółkę), sprowadzanie, naprawa ogrodzeń też się sama nie robi. Łatanie płota o 1 w nocy przy świetle czołówki - bezcenne. Ach, no i też mi brak czasu na sprzątanie padoków. Ostatnio zmuszam sie zeby robić coś z końmi, bo sił i czasu zdecydowanie brakuje. I potwierdzam - jest smycz. Urlopu dawno nie miałam. No ale tyle lepiej, że nie jestem z tym sama i robimy dyżury - to jest optymalny układ IMHO - dyżury zaufanych ludzi przy koniach.
Przydomowa stajnia na razie odpada, bo nie kupię ziemi blisko pracy i nie wybuduję infrastruktury. Chyba ze mnie okolicznosci zmuszą jakoś, to wtedy jest "plan B" i kawał ziemi + stodoła do mieszkania. Nie ukrywam, wolę obecną stajnię pod względem budynkowo-terenowo-lokalizacyjnym 😉

bemyself - jak tłuk bez ruchu telepie jeźdźcem, to mu trza strzałki wyleczyć i ogólnie kopyta naprawić, bo zapewne wali z palca koszmarnie  😁 Jednego takiego podopiecznego mam, co to nikt na nim nie chciał jeździć i pamiętam, jakim koszmarem były próby wysiadywania kłusa. Ostatnio zupełnie inna bajka, ruch obszerny i dużo bardziej miękki  💘 wysiedziany bez problemu, mimo praktyki raczej przy taczce niż w siodle w międzyczasie, hehehe 😉
dea jak sprzątam w boksie, to koń ma lepiej wyzmiataną podłogę niż ja w domu, jestem bardzo pedantyczna, jeżeli chodzi o porządek w boksie, siano obwąchane, słoma obwąchana pod podaniem, poidło umyte. Latem codziennie tak dbałam, teraz rzadko, bo szybko się ciemno robi i nie mam czasem jak dojechać rowerem.
tajnaa mi się po ponad 5 latatch troche znudziło i gdybym miała możliwość z dnia na dzień bym przeniosła konie do pensjonatu.  😵
Ja również kocham sprzątać, czyścić, zamiatać, przebierać i mieć pewność, że mój koń ma super.
Aczkolwiek co innego robienie tego raz na jakiś czas- np kilka razy w tygodniu, 2-3. A co innego robienie tego codziennie, bez względu na pracę, zmęczenie i inne obowiązki.
Nie wyobrażam sobie posiadania stajni pod domem i pracy zarobkowej. Przy okazji posiadanie chałupy do ogarnięcia, dziecka, z którym trzeba się pouczyć, męża którego trzeba podopieszczać. I konie, które oprócz obejścia chciało by się pojeździć.
NIGDY W ŻYCIU WŁASNEJ STAJNI.
Wolę przyjechać, zapłacić odpowiednio i mieć pewność, że koń ma wszystko jak należy.
(fakt, że tu jest to "ale", żeby po zapłaceniu odpowiednio ta pewność była. Bo gdzieniegdzie jej nie ma)
Dea, a wcale nie, pięknie od piętki  😍 a jak nie od piętki to na płasko😉 zadnego palcowania  😜 ps: miska nam się ciut wykruszyla i lekko glebsza jest  😜 może skonczony tłuk nie jest, ale ma zdecydowanie lepszy galop niż klus, klus na kolana nie powala, ale tragedii też nie ma, ladnie pracuje klatką, mocno z łopatki, ale nie aż tak płasko. ale gdzie tam nam do cudownych pegazów Gagi, więc w porównaniu z nimi to tłuk  😜

Gaga, przykro mi, mnie niestety w zeszlym roku cała rodzina zmarła i nie mam żadnych wujków czy cioć, słowem żadnej rodziny, więc zazdroszczę taty który przy koniach dłubie  😜 za to teściów mam wspaniałych, choć konia to tylko marchewkami dokarmiać tak z dystansem troszkę 😉

dla mnie jesli własna stajnia to tylko z pracownikami, pensjonariuszami, jako dzialalnosc zarobkowa. w planach swoich koni mamy trzy, kon dla mnie, zrebak od klaczy,  i klacz chłopa, więc nie opłaca się tylko dla siebie czegoś budować😉 a gnoju sie już codziennie nawywalałam przez kilka lat, i jakos mnie to znów nie kusi. wolę mieć stajennego, bo przy nawet 10 koniach z gówienkami jest masa roboty.
Ja dla odmiany w jednej stajni 7,5 roku - bo własna.
Na głowie 7 własnych koni i 1 hotelowy. I żadnego urlopu od tego czasu, ale jak czytam o niektórych stajniach o których piszecie to szok momentami... nie zamieniłabym moich boksików na żaden pensjonat, nawet jakby miał super hale  zamiast moich terenów.
dea   primum non nocere
22 września 2011 10:29
tunrida - Ja też kiedyś mówiłam, ze nigdy własnej stajni. A teraz niby pensjonat, uwiązanie i tak jest... i już nie jestem tak kategoryczna. Ale to tylko przy założeniu w/w spółki. Samemu uciągnąc takie coś, to jest jakieś męczennictwo...
Ano widzisz...bo jesteś uwiązana i tak.
A ja po zmianie stajni na koński pałac naprawdę nie muszę niczego robić przy koniu.
na początku jeszcze boks sprzątałam po swojemu, bo był inny stajenny i ja to robiłam lepiej niż on.  😉
Po zmianie stajennego ( oby żył wiecznie i na zawsze w tej stajni  :emoty327🙂 nie muszę robić boksu sama. jest to jedyny stajenny , który robi boks tak samo dobrze jak ja. Czyli- wybiera mocz spod spodu, wybiera bobki, wszystko co mokre wywala, co dzień ścieli suchym i koń naprawdę ma czysto.

Ja w końcu NIE JESTEM uwiązana do sprzątania. I kiedy nie mam naprawdę ochoty jechać do stajni, to nie mam wyrzutów sumienia że beze koń tam zdechnie i kopyta mu odpadną.  😉
majek, a policzyłaś w tym pensję pracownika, ZUS, podatek? Samo to daje dodatkowy, niemały koszt.
dea   primum non nocere
22 września 2011 10:44
tunrida - zazdroszczę 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się