Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Moja też jest ofiarą w stadzie. W poprzedniej stajni skończyło się to tym, że pod koniec wychodziła sama, zwłaszcza że była po kontuzji i nie był to czas na zwiewanie przed innymi końmi. Ale do głowy by mi nie przyszło, żeby nie wychodziła.
Obecnie ma swoją padokową koleżankę, z którą się uwielbiają od pierwszej chwili, jak się zobaczyły, okazyjnie puszczam ją też z innymi końmi - nie wszystkimi ze stajni, ale wszystkie ją przynajmniej tolerują albo po prostu lubią.
I zauważam, że konie trzymane 24 h/d na dworze zachowują się milej wobec innych koni i są chętniejsze do nawiązywania przyjaznych relacji, niż te boksowane, zwłaszcza trzymane w boksach długo. Zdarzyło się już, że trafił do nas koń typu "uwaga, bo tłucze wszystkie konie w zasięgu wzroku". Jakoś po stworzeniu mu stałego stada i zapewnieniu nielimitowanego ruchu nie tłucze nikogo.
Pewnie, ze nie każdy koń nadaje się do stada. Ale czasem np padoki są za małe, więc konie potrafią się gnębić. W moim 4 sztukowym stadku też bywają problemy, ale mają na tyle miejsca, że potrafią się rozejść. Nie jest też tak, jakbym sobie wymarzyła 😉 zawsze chciałam aby wszystkie jadły z jednego balota, rządkiem czekały na marchewkę i miały różowe rogi na czole  😂 jak idę z wiaderkiem z marchewką czy jabłkami, to lece z tym wiadrem i rozsypuje pędem smakołyki po jakichś 500 m2, aby się nie atakowały i aby jeszcze mi się przypadkiem nie dostało. Takie to życie w stadzie, słabszy przegrywa. Choć i tak hucuł był najodporniejszy, szedł w sam środek zadymy, bo jakaś marchewka tam została i nie ważne było, że go coś dziabnie. I mimo straszenia, odganiania, przepychania nigdy nic się nie stało. Po prostu to było zgrane stado, tzn jest nadal tylko bez hucułka.
Moj wałek jak stały w tym dużym stadzie, też trzymał się z młodziakami, bo tam był kimś ważnym a pozostałe go przeganiały. Dobrał sobie towarzystwo do swoich możliwości 😉 ale jeszcze raz napiszę, miały kilka ha padoków.
Jeśli stajnia oferuje małe padoczki, to trzeba dobrać konie charakterem, wiekiem i temperamentem, ale wychodzić powinny.
Ja to już sama nie wiem, czy nie lepiej jest konia puścić na krótszy czas, nawet samego żeby pobiegał niz trzymać na małym padoczku.
Moja teraz stoi na małym z drugą klaczą (zgoda pełna), ale one dosłownie STOJĄ. Nażrą się siana i stają na jakiejś suchej wyspie i tak stoją.
Mojej koleżanki dwa konie stoją na małym padoku (padok między sosnami, może max 1000 metrów, siano, woda... wszystko niby ok) ciągle coś z nimi jest, a najgorsza jest chyba ich depresja. Namawiamy koleżankę, aby wywiozła konie na łąki na kilka miesięcy, bo i tak więcej nie jeździ, niż jeździ. Po tej dwójce widać, że mimo padokowania od rana do wieczora im to nie służy. Mimo wszystko
Moja wiecznie tłukła inne konie będąc w stadzie a że nie uśmiecha mi się narażać innych koni to wybrałam miejsce gdzie konie są wypuszczane nie w wielkim stadzie a po dwa czy trzy na jeden padok.
Ona długo była na swoim sama aż się dogadała najpierw z jednym mini kucem a teraz stoi z kucem trochę większym (który wygląda jak jej źrebak). Reszta koni nadal jest obok na padokach.
Nie, nie każdy koń może/powinien być puszczany w dużym stadzie ale żeby go całkiem zamknąć bo się bije to już trochę nie bardzo.


Ja jedna mam taka ze bez obaw puszczam do nowego stada, dogaduje sie od razu i jest ok, na padoku raczej bezkontuzyjna, chociaz ostatnio kopnela w plot i spuchla tak ze wet musial przyjechac. Druga absolutnie musi rządzić, gania klacze, gania wałachy. Narazie chodzi w grupie z 3 imnymi konmi, ale wredota nie jest podkuta na tył wiec powaznych szkód nie ma, a ze sie czasem pogryza to trudno. Natomiast bede musiala cos wymyśleć jak wroci do pracy i bedzie podkuta,bo kopnac lubi a jak chce isc do stada to zadne ogrodzenie jej niestraszne - wiec z wypuszczania jej samej pozytek bedzie zaden.
Ja to już sama nie wiem, czy nie lepiej jest konia puścić na krótszy czas, nawet samego żeby pobiegał niz trzymać na małym padoczku.
Moja teraz stoi na małym z drugą klaczą (zgoda pełna), ale one dosłownie STOJĄ. Nażrą się siana i stają na jakiejś suchej wyspie i tak stoją.

Ale dorosłe klacze stoją. Ewentualnie dostojnie spacerują. Taka natura klaczy. Patrząc po znanych mi koniach, to wałachy się bawią, biegają, szaleją dosłownie do końca życia, niezależnie od wieku, a klacze w 99% zmieniają się w dostojne matrony. Wałachy ganiają? Klacze się patrzą z politowaniem. 😉
Moja też nie biega. Razem z padokową koleżanką (moja 12 lat, tamta bodajże 7) chodzą wokół padoku, sprawdzają wszystko, to pójdą się napić, to jeść, to obserwować coś przez płot, to z drugiej strony - więc chodzą sporo, ale nie biegają, nie ganiają się, nie gonią. Podbiegną, jak się czymś zdenerwują albo przestraszą - kilka kroków i już.
Dlatego mnie do szału doprowadzały wielkości padoków, jak w zeszłym przeglądałam okoliczne stajnie w poszukiwaniu hali. Od 5x5 dosłownie, do może 20x20m, no kurde, mimo, że lepsze to niż boks, to to nie jest szczyt końskich marzeń, żeby oczekiwać radosnych podbiegów.  😉 Mi się podoba wyliczenie (a'propos wystarczającej ilości trawy na 1 konia)-1 hektar na konia. Ja dzielę pastwiska na kwatery 0,5 - 1 ha, i wtedy i trawy nie braknie, a i koń ma gdzie rozciągnąć gnaty. W wielu stajniach obserwowałam sytuacje- powierzchnia całkowita posesji może z 1ha, a tam stajnia na 15 koni, hala, "padoki", lonżownik, parking. No, nie da się tak.  🙄
Kastorkowa   Szałas na hałas
21 listopada 2017 16:58
Oj tak, znaczy moje dwie biegać muszą bo panowie im spokoju nie dają, i jak oni biegają to wszyscy, ale nie są to zabawy w kantarki i przepychanki jak panowie. Pobiegać dzikim pędem po pastwisku to tak, ale jakieś zabawy i interakcja to już nie ( jedyna interakcja z ich strony to kwik i machnięcie ogonem ewentualnie postraszenie zadem, żeby się panowie odczepili.) Stoją w stadzie 21 letni i 7 letni wałach oraz 16 letnia i 7 letnia klacz.
Bo klacze są jakieś inne 😉 moje też są stateczne i jak wałki ganiają, to one stoją z miną pt. I po co marnujecie cenną energię?  😂
Wigorr, dostałaś tu masę cennych informacji. Za kilka lat powiesz, że te durne laseczki z jakiegoś tam forum miały jednak rację 😉
Ja żałuję, że jak zaczęłam być szczęśliwym posiadaczem koni, takich informacji nie otrzymałam, pewnie bym się teraz nie borykała z problemami zdrowotnymi moich koni (copd np.) Tylko jak ja zaczęłam przygodę z własnym zwierzyńcem, nie było jeszcze internetu, tzn był, ale nie każdy miał do niego dostęp, a wujek google był prawie pusty 😉
Docenisz kiedyś te wskazówki.
Mojej koleżanki dwa konie stoją na małym padoku (padok między sosnami, może max 1000 metrów, siano, woda... wszystko niby ok) ciągle coś z nimi jest, a najgorsza jest chyba ich depresja. Namawiamy koleżankę, aby wywiozła konie na łąki na kilka miesięcy, bo i tak więcej nie jeździ, niż jeździ. Po tej dwójce widać, że mimo padokowania od rana do wieczora im to nie służy. Mimo wszystko

hmmmm.... 😉 czyżbym znała 🙂

Tak minus mały padoków jest taki ze konie tam stoją,czasami ciągają się za kantarki i ogólnie wymyślają głupoty,ale głównie to tylko stoją i marzną ( bo jak się nie ruszają to marzną mimo futra 🙁 )
RatinaZ  😎
Może nie marzną, ale fakt ruch ociepla. Tak więc mimo dobrego karmienia to taki minimalizm padoczkowy, przy dobrym karmieniu skutkuje czy to kolkami, czy innymi pierdołami zdrowotnymi. Koń ma dobrze zjeść i mieć gdzie to wypierdzieć.
RatinaZ  😎


No to Megane nie maxx 1000 metrów  a maxx 100 metrów 2 ... 1000 m to byłoby nawet fajnie...a co do depresji zgadza się...na małej przestrzeni konie (szczególnie takie wrażliwe psychicznie) łapią depresję 🙁 ja po moim widzę i serce mnie boli strasznie,strasznie...mimo ,że koń pracuje regularnie 5 razy w tygodniu i tylko choroba moich dzieci powoduję ,że nie ma mnie w stajni.
Nie no, więcej ma. Mam ogródek 500 metrów za domem i wydaje mi się mniejszy 😉 kurcze, dawno nie byłam... może i mniejszy, dlatego przezornie napisałam max 1000 🙂 a minimum 100  😜
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
21 listopada 2017 18:02
Ale taki mały padoczek i tak będzie lepszy niż jego brak, bo ruch ruchem, ale ważne są też bodźce. Porozglądać się, posłuchać, powęszyć... w padokowaniu nie chodzi wyłącznie o bieganie. Moje teraz mają radochę, bo drogę wzdłuż płotu robią, płyty jumbo kładą, machiny wojenne jeżdżą itp. konie cały dzień tam warują i się gapią.
Mój koń ma raczej "słabe nogi", co rusz coś, niby nic wielkiego, ale jednak i to jest powód dla którego już nie wyobrażam sobie NIE trzymania go 24h na dworze ❗ Żeby właśnie utrzymać ten aparat ruchy w jakieś formie, żeby za każdym razem się nie stresować, że wystany i pewnie polata nie rozgrzany. Nie lubię nawet zamykać ich na noc jak pogoda armagedon jest, w lipcu jak stały całymi dniami w środku bo owady żarły, to mnie strzelało coś... Zamykanie w boksie BO słabe nogi, kontuzje?  Ludu złoty, gdzie wiedza ❗ 🤔wirek:

ps. a co do klaczy, to właśnie dlatego mam wałachy, lubię zabawowe konie 🙂
Ona faktycznie się statecznie przemieszczała zawsze, ale przemieszczała, a nie stała. I nie warowała z mordą pod stajnią, jak zobaczyła człowieka.
Mój był pastwiskowany od źrebaka, od rana do obiadku na hektarach w stadzie. Tylko jak lało, to nie wychodziły, nawet mi nikt nie musiał mówić, bo widziałam po zachowaniu. Ale błoto czy gruda nie stanowiły problemu. Przeniosłam go niedawno ze sobą i teraz wietrzy się bez względu na pogodę i dosłownie cały dzień - na początku grymasił na deszcz, ale przywykł i serio woli stać w błocie na dworze, niż w boksie. A ma obok konie, bo akurat kontuzjowane stoją. Generalnie parkuje przy sianie i tak spędza pewnie cały dzień, ale jak siana braknie to sobie stoi i patrzy. Ja go zawsze puszczam luzem po jeździe, bo idzie się napić i takie tam, także ma wybór - boks albo padoczek obok. No i zawsze ten boks olewa, mimo że tam też ma żarcie :P
Koń w życiu kontuzji nie miał, tfu tfu, a ma prawie 10 lat.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
21 listopada 2017 21:08
Powiem tak, dla chcącego... 😉 Siwego wielkiego, włochatego konia doprowadzam do porzadku w 30min, jesli chcę go wyczyścic na wysoki połysk to trochę  dłużej, ale da się...
Jeżdżę bez hali, koń ma normalne treningi, poci się mocno. Ale po jeździe pakuję go w jedną, drugą derkę, schnie w boksie, później wraca na padok. I tak spędza na dworze resztę doby 😉
Moja tez wlochata, ale wytarza sie rano, a ja jezdze po poludniu, wiec wysycha i nie ma problemu. Poci sie mocno, ale ja kończę jezdzic juz przed wieczornym karmieniem, wiec wstawiam do boksu, nakladam polarowke i sciagam po 20 minutach i rozczyszczam.
gorąco polecam odkurzacz. Odkurza i osusza.  Kilka koni przyjęło to dość szybko, w kilka minut. Nawet polubiły.
Powiem tak, dla chcącego... 😉 Siwego wielkiego, włochatego konia doprowadzam do porzadku w 30min, jesli chcę go wyczyścic na wysoki połysk to trochę  dłużej, ale da się...
Jeżdżę bez hali, koń ma normalne treningi, poci się mocno. Ale po jeździe pakuję go w jedną, drugą derkę, schnie w boksie, później wraca na padok. I tak spędza na dworze resztę doby 😉


Rozumiem, że mokrego zabłoconego konia też da się wyczyścić ? Przecież teraz pada, konie są mokre i się tarzają. Wy zakładacie na takie konie siodło  😲 Ja się boję założyć ochraniaczy na mokre wyczyszczone z błota nogi i są ogolone.
To ile ten koń dosycha i kto go wypuszcza na padok? Moja jak była jeszcze nie ogolona to dosychała 2-3 godz. pod 2 polarami na zmianę.
U nas cuda dziala solarium i odkurzacz 🙂
anetakajper, wielokrotnie siodlalam mokrego konia, ale porzadnoe wyczyszczonego i nie bylo problemow.
anetakajper, dlatego konie pracujące chodzą w derkach.  Ja rozumiem ból,  bo jak 2-3 dni się któryś tapla w błocie to 30 min ciężko ogarnąć. Jak ktoś przyjeżdża do stajni na 2h to nie ma czasu by pucowac codziennie konia. Wg mnie derka to kompromis pomiędzy potrzebą człowieka a konia.
Dlatego mnie do szału doprowadzały wielkości padoków, jak w zeszłym przeglądałam okoliczne stajnie w poszukiwaniu hali. Od 5x5 dosłownie, do może 20x20m, no kurde, mimo, że lepsze to niż boks, to to nie jest szczyt końskich marzeń, żeby oczekiwać radosnych podbiegów.  😉 Mi się podoba wyliczenie (a'propos wystarczającej ilości trawy na 1 konia)-1 hektar na konia. Ja dzielę pastwiska na kwatery 0,5 - 1 ha, i wtedy i trawy nie braknie, a i koń ma gdzie rozciągnąć gnaty. W wielu stajniach obserwowałam sytuacje- powierzchnia całkowita posesji może z 1ha, a tam stajnia na 15 koni, hala, "padoki", lonżownik, parking. No, nie da się tak.  🙄

Nawiązując do tego postu, zacytuję dwie wypowiedzi, który wzbudziły mój szacunek:


Marzenia o super stajni dla koni mozna schować głęboko. Wiem, bo mam prawie taką. Ale mieści się tylko max 5 koni, bo mam tylko 2 ha pastwiska. I pasą się od maja do listopada. Wzimie mają paśnik pełen siana, oddalony od stajni o 230 metrów( specjalnie jak najdalej, zeby musiały więcej chodzić). I wypuszczam je na dzikie łąki, gdzie wygrzebuja sobie trawę spod sniegu. Można przerobić pastwisko na błotnisty padok i wpuścić więcej koni, ale wtedy konie nie będą chodziły i się pasły, tylko co najwyżej, będą się nudziły przy paśniku, w błocie po kostki. I całą ideę szlag trafi. Kiedyś stał mój koń w pensjonacie i był wypuszczany na padok i stał i spał.



Koni jest max. 10, bo raz, że chcę "wiedzieć co w stadzie piszczy" i mieć czas, żeby ogarnąć wszystkie konie; dwa, że pracuję sama (nie mam pracownika); trzy chcę, żeby te konie miały co skubać zielonego; cztery mam 10 boksów i zakładam, że może się zdarzyć tak, że z jakiegoś powodu przyjdzie mi (np. z tytułu bardzo siarczystej zimy i faktu, że mam dużo bardzo wiekowych staruszków w stadzie) wprowadzać wszystkie konie na noc do boksów.



Szkoda, że takie podejście nie jest powszechne. Powszeche jest "upchnąć kolanem”, im więcej tym lepiej dla kieszeni, ale żeby jednocześne poprawiać infrastrukturę końską i ludzką? Nie. Raz, że nie zawsze są możliwości (ale chyba logiczne, że powinno się ilość koni i pensjonariuszy dostosować do warunków, tak jak piszą LSW i ibmoz), dwa że nie zawsze są chęci, bo po co się wysilać, skoro i tak mam klientów (i tu właśnie rolę odgrywają pensjonariusze akceptujący kiepskie warunki).  Dlatego obiecalam sobie, że już nigdy nie zdecyduję się na stajnię, która się otwiera. Bo to, co jest założeniem na początku zmienia się, gdy gdzieś tam zaświta wizja większej kasy. Stajnie dzialające jakis czas mają sytuację bardziej ustabilizowaną.   



trusia, w mojej opinii w przypadku stajni nowo otwartej albo działającej ale wcześniej bez pensjonatu (np. prywatne konie właścicieli tylko) dopiero po dwóch latach min. można coś powiedzieć. Taki mniej więcej czas z mojego doświadczenia daje stabilizację działania stajni jako pensjonatu i można zacząć oceniać i się cieszyć albo nie. Wg mnie muszą przejść co najmniej dwa sezony zimowe i letnie, żeby było widać jak faktycznie właściciele stajni radzą sobie ze sporą ilością problemów jakie dostarcza prowadzenie pensjonatu. Ale rzeczą, która mnie najbardziej zawsze bawi to okresowe zmiany nastawienia właścicieli pensjonatów do stałych klientów. Jak jest okres, że do stajni ustawia się kolejka to nagle zmienia się podejście do starych klientów i ich oczekiwań 🙂. Tylko, że to się potem odbija czkawką. Stałe migracje w stajniach to też info dla potencjalnych nowych osób, że idealnie nie jest.
epk, jakbyś czytała w moich myślach. Co do dwóch lat nie mam wyrobionego zdania, ale wszystko pozostałe – tak, masz rację!

Ale rzeczą, która mnie najbardziej zawsze bawi to okresowe zmiany nastawienia właścicieli pensjonatów do stałych klientów. Jak jest okres, że do stajni ustawia się kolejka to nagle zmienia się podejście do starych klientów i ich oczekiwań
Ja to nazywam "syndromem pełnej stajni".  A jak się przypomni o pierwotnych ustaleniach, to się słyszy "wszyscy są zadowoleni, tylko pani nie". 
anetakajper, dlatego konie pracujące chodzą w derkach.  Ja rozumiem ból,  bo jak 2-3 dni się któryś tapla w błocie to 30 min ciężko ogarnąć. Jak ktoś przyjeżdża do stajni na 2h to nie ma czasu by pucowac codziennie konia. Wg mnie derka to kompromis pomiędzy potrzebą człowieka a konia.


Dlatego zdziwiło mnie 30min na konia mamuta, zabłoconego, mokrego w treningu 😉

Wczoraj miałam takiego 2,5latka do lonżowania...i czyszczę to błoto, czyszczę, a tu się tylko ten syf ciągnie. I nie wyobrażam sobie założyć na takie coś czapraka. A nogi i podwozie dramat  😵

Po części rozumiem wigorrr widzi zagrożenie dla swoich koni zimą -gruda, ślisko. Znam wiele stajni, które zamykają konie zima-wiosna, a jedyną rozrywką to hala, karuzela :/ Właściciele stajni mówią, że swoich koni nie wypuszczają w zimie, a pensjonariusze jak chcą -droga wolna. Jakoś nie widziałam żeby któryś zaryzykował  🤔

Moje wychodzą w zimie 8-9h. Za to mam ogromny problem w lecie. Czasami są wypuszczane dosłownie na 1-3 godz.  🙄
Powszeche jest "upchnąć kolanem”, im więcej tym lepiej dla kieszeni, ale żeby jednocześne poprawiać infrastrukturę końską i ludzką? Nie. Raz, że nie zawsze są możliwości (ale chyba logiczne, że powinno się ilość koni i pensjonariuszy dostosować do warunków, tak jak piszą LSW i ibmoz), dwa że nie zawsze są chęci, bo po co się wysilać, skoro i tak mam klientów (i tu właśnie rolę odgrywają pensjonariusze akceptujący kiepskie warunki).  Dlatego obiecalam sobie, że już nigdy nie zdecyduję się na stajnię, która się otwiera. Bo to, co jest założeniem na początku zmienia się, gdy gdzieś tam zaświta wizja większej kasy. Stajnie dzialające jakis czas mają sytuację bardziej ustabilizowaną.    


Z całym szacunkiem Trusia ale wyobraź sobie ile kosztuje utrzymanie (nie mówię o budowie) dużej hali, dużego placu do jazdy i terenów krosowych z przeszkodami. Koszty oświetlenia, nawadniania, równania podłoża itd
Skąd brać na to pieniądze ? Z tych 20 koni dla których byłyby pastwiska ? Za co kupić dodatkowe 50 ha tuż obok stajni ?
Na pewno istnieją tak majętni ludzie że wybudują sobie stajnię z halą i utrzymują ją z innych środków ale jest ich niewielu.
Twój post dyskredytuje WSZYSTKIE większe stajnie  😵 albo Cię źle zrozumiałam.
Wyjaśnij proszę
fabapi, wydaje mi się, że nie o to chodzi. Raczej o to, że np. planuje się stajnię z infrastrukturą na 30 koni. A potem np. dobudowuje kolejne 15-20 boksów (albo zamienia miejsca koni hodowlanych na pensjonat) a infrastruktura i pracownicy zostają na poprzednim poziomie. Nie ma się co oszukiwać - jeśli w taki sposób zwiększymy ilość koni pensjonatowych to wszystko ucierpi. Zatłoczenie na hali / placu wzrośnie koszmarnie a z nim niszczenie podłoży itp. Padoki też oberwą i system padokowania też. Jakość obsługi też poleci w dół bo po prostu nie da się wtedy zrobić wszystkiego tak dokładnie jak wcześniej. A przy tym wzrośnie wkurzenie pensjonariuszy.
Pensjonat to specyficzna sprawa - nagromadzenie różnych oczekiwań i potrzeb i jednocześnie kumulacja ludzi w określonych godzinach. Jeśli infrastruktura była przewidziana na sporo mniej koni to po prostu potem zgrzyta.

A że często zaczyna się rozjeżdżać budżet w pewnym momencie to nie dziwne, że właściciele dobierają konie zazwyczaj. Bo na podwyżki pensjonariusze reagują alergicznie. Tylko to ma krótkie nogi.
Mój za to jest społeczną mendą :P To typ, który do wszystkich zaczyna, głównie inne wałachy i słabsze konie... taki przykład: wszystkie konie w grupkach na padoku jedzą trawkę, po czym mój z Nienacka wbiega w konie rozdzielając grupki i płosząc resztę  🤦 i to jest straszne to znęca się nad słabszymi końmi, dziadkami lub inwalidami 😲
Jedyna sytuacja gdzie koń całkowicie się zmienił to, gdy chodził z jedną klaczą na kwaterę, ale one się poprostu kochały. Stały obok siebie w jednej stajni, ja zabrałam swojego i po jakimś czasie ta klacz przeszła za nami. Pierwszy raz widziałam żeby konie tak się witały, mój złapał zębami szyję przy kłębie i nie chciał puścić i to nie było w żadnym stopniu złośliwe czy agresywne... Tak jakby spotkanie po latach, pierwszy raz coś takiego widziałam (no poza końskimi filmami). Z tą klaczą na padoku nie odwalał nic, bardzo się uspokoił i bardzo często leżakował przy niej
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się