Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Niedawno przeprowadziłam się do nowej stajni. I w związku z tym zaczęłam się zastanawiać, kiedy już można przyjąć, że zbyt często się zmienia stajnie. A może nigdy nie jest zbyt często?

Średnio jak długie macie staże stajenne?  Czy bardziej typowy jest pensjonariusz-wędrowniczek czy pensjonariusz-zapuszczacz-korzeni?  I co jest głównym powodem zmian ? (oczywiście poza ewidentnymi przypadkami rozbieżności między stanem obiecanym a zastanym czy gwałtowną podwyżką). 

P.S. Proszę mnie nie odsyłać do wątku o pensjonatach, bo to nie ten temat. 
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 15:22
ogólne malkontenctwo i marudztwo - to chyba główny powód nader częstych zmian stajni. Z jednej strony malkontent i maruda wiecznie szuka dziury w całym z drugiej nikt na dłuższą metę nie jest w stanie wytrzymać taką osobą.
nicka`   nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj
16 września 2011 15:23
Stajnia w której kupiłam konia, była tylko sezonową stajnią, bez hali i za daleko ode mnie (3 miesiące) 
Druga stajnia była to treningówka, gdzie treningi pochłaniały mnie ogromne pieniądze, totalny materializm, koń był traktowany jako maszyna do zarabiania dla trenerów ( rok)
Trzecia stajnia była rewelacyjna, dbali tam o konie jak o własne, niestety brak dojazdu zimą, brak hali i daleko od domu (1,5 r)
Czwarta stajnia jest (jak na razie ) najlepsza, od domu 3 km, hala, treningi też są okej.  🏇
Livia   ...z innego świata
16 września 2011 15:24
Niekoniecznie malkontenctwo, u mnie w jednym wypadku zadecydowała podwyżka - przestało mnie być stać na tą stajnię 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 15:26
no tak, finanse owszem. Ale żeby ustawicznie się ze względu na finanse przeprowadzać to chyba troche przesada.
ash   Sukces jest koloru blond....
16 września 2011 15:29
Ja stałam do tej pory w 4 stajniach.
Ze stajni gdzie kupiłam klacz wyniosłam się po 6 miesiącach. Brak osoby decydującej(właściciel umarł), średnie warunki.
W drugiej stajni stałam 5 lat. Piękne tereny, przyzwoita opieka....chociaż patrząc z perpektywy czasu dziś nie postawiłabym tam konia. Daleko - 65km od Wawy.
Trafiłyśmy do stajni w miarę blisko domu. Stałam tam prawie 5 lat. Bałam się zmiany miejsca, dlatego tak długo to trwało. Dużo do mnie dotarło i postanowiłam się wyprowadzić.
Nigdy nie zmieniłam stajni ze względu na podwyżkę. Zawsze było większe "ale"
W obecnej jestem już 5 miesięcy i TFU TFU na nic narzekać nie mogę. Wszystko jest tak jak być powinno TFU TFU. Piękny obiekt, świetna opieka, cisza, spokój, bezpiecznie, bajowe tereny i koń wygląda i zachowuje się idealnie!

edit: stoimy 10 miesięcy i nadal jestem zachwycona! to był świetny wybór.
Następna stajnia do której się przeniesiemy za parę lat to będzie nasza własna.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 15:36
zmiana stajni co 5 lat nie jest zmianą częstą. Częsta zmiana to dla mnie zmiana powiedzmy co pół roku
My zaliczylismy 6 stajni. Nigdy sie nie przeprowadzalam ze wzgledu na finanse. Idea bylo poszukiwanie czegos lepszego. Raz bardzo zalowalam decyzji, bo czasem lepsze jest wrogiem dobrego. Obecna stajnia - nasz rekord, mnely 2 lata.
Livia   ...z innego świata
16 września 2011 15:41
Teraz każdy będzie podkreślał, że nie przeprowadzał się przez finanse, bo były ważniejsze powody 😉 Ja miałam sytuację, jaką miałam, było to dla mnie nie do przeskoczenia, i tyle, to był ważny powód mimo wszystko.
edit: to był powód tylko jednej mojej przeprowadzki, nie wszystkich 😉
A co złego w przeprowadzce z powodów finansowych? Jak najbardziej uzasadniona, jak dla mnie jako powód plasuje się na drugim miejscu po tym, że koniowi dzieje się krzywda.
Mój koń jak już przyjechał do mnie to też kilka razy zmienił dom. Pierwszy dom zmienił po 2 latach jak właściciel okazał się mądrzejszy od weterynarza i prawie wyprawił na tamten świat mojego konia.
Druga stajnia - dwa lata z ogonkiem. Powód - brak możliwości jazdy w zimie. Przez dwa/trzy msc trzeba było się poruszać wyłącznie stępem i brak padoków. Potem stajnia z halą. Prawie rok. Zabrałam konia świra gryzącego i kopiącego ludzi. Wcześniej aniołkiem nie był ale ludzi nigdy nie kopał. Pojechał gdzie indziej - stał trzy miesiące. Sporo się wyciszył i złagodniał. Przestał kopać. Ale też schudł masakrycznie... Zabrałam do innej stajni. Chodzi na padoki dwa razy dziennie i wcina trawę. Dostaje porządnie jeść i pięknie nabrał to co stracił. Wyciszył się już zupełnie.
Jak widać różne są powody przenoszenia konia. Nie zawsze jak coś jest ładne, drogie i błyszczy jest dobre. Tego ludzie dowiadują się już na miejscu zazwyczaj...
ja z koniem od ponad 8 lat stoję w jednej stajni 😉 owszem odwiedzałam inne (hubertusy, rajdy i wakacje), ale ciągle niezmiennie w tym samym miejscu.
dea   primum non nocere
16 września 2011 15:55
Ja jestem malkontentem i marudą. W pierwszej stajni stałam 3 lata, ale koń tam z rzadka wychodził na dwór, dostawał wodę raz dziennie, o ile wystarczająco szybko się namyslił, że pić trzeba, no i sprzątanie było, o ile sama sprzątnęłam. Nabyłam rzadką umiejętność wytrząsania słomy, która jeszcze do czegokolwiek się nadaje (bo wywalić mogłam, ale dościelić - już nie). Jeśli nie sprzątałam, koń stał po pęciny w gnoju.

Zamrudziłam.

Druga stajnia wygladała super. 5 koni, duże wybiegi i konie wychodziły codziennie na określony czas. Miały poidła w boksach. Ale padoki tonęły w błocie. Mówiąc: "tonęły" nie przesadzam, do nadgarstków i stawów skokowych zasysało przy wejściu, a nasze kuce po brzuch wpadały. Szybko złapały koszmarną grudę. Wątpliwości się pojawiły.

Znajoma zbudowała stajnię-ideał, więc się przeniosłyśmy (po 3 miesiącach). W stajni-ideał było wilgotno w boksach, bo wentylacji nie było. Nie było też wody bieżącej - dowożona samochodem raz była, raz nie. Jak się już woda pojawiła, to w zimie doprowadzenia regularnie trzaskały i woda była. Na podłodze, w powietrzu, na ścianach i na koniach. Jak nie było - trzeba było wiadrami nosić do kastr w boksach. Nie było też drogi - błoto po pachy na suchym w lecie terenie jesienią się pojawiło znowu. Nie dało się dojechać, więc 10 minut spaceru przez las w totalnej ciemności. No, ale stajnia w budowie - wybacza się. W międzyczasie stajenni z pomysłami, kiepska jakość żarcia, do historii spowodowanych pensjonatem dołączam szycie rozległego rozerwania mięśnia na klacie u jednej kobyły oraz u drugiej zatrucie ciężkie (4 dni nie jadła i nie piła, dowiedziałam sie... po dwóch dniach, jak zadzwoniłam w innej sprawie) i grzybicę na całym ciele. W stajni ideał wytrzymałyśmy rok i byłyśmy ostatnimi marudnymi pensjonairuszami, którzy się wynieśli.

Teraz jest czzwarta stajnia, od 3 lat. Regularnie trafia mnie szlag, głównie na ludzi, ale jestem w stajni codziennie, ja albo ktoś  zaprzyjaźnionych. Zapoznałam się z licznymi kulawiznami, przećwiczyłam ciężkie kolki i leczenie chorób układu oddechowego. Wokół koni większość robimy sami - zaufani ludzie. Włącznie z kontrolami i naprawą ogrodzenia, sprzątaniem, dostarczaniem wody na padoki. Stajenni minimalnie się nimi zajmują. Jakość żarcia kontrolujemy osobiście. No i jakoś to leci. Jak długo jeszcze? Cholera wie, tacy marudni malkontenci jak my, to się pewnie wyniosą, jak tylko coś lepszego zobaczą. Tylko na razie nie widać.

Refleksję mam taką ogólną: czy to naprawdę pensjonariusze marudzą, czy może raczej właściciele stajni karmią nas g*wnem za grubą kasę?
ash   Sukces jest koloru blond....
16 września 2011 16:00
A co złego w przeprowadzce z powodów finansowych? Jak najbardziej uzasadniona, jak dla mnie jako powód plasuje się na drugim miejscu po tym, że koniowi dzieje się krzywda.


ZGADZAM SIĘ!!! :kwiatek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 16:01
Refleksję mam taką ogólną: czy to naprawdę pensjonariusze marudzą, czy może raczej właściciele stajni karmią nas g*wnem za grubą kasę?

marudzą i to zdrowo
Nie marudzą tylko pilnują własnego interesu bo nikt za damo nie stoi i nie płaci 5-ciu groszy żeby się nie przejmować jak coś nie jest należycie wykonywane albo jest sprzeczne z poprzednimi ustaleniami.
Jak widzę, ze konie mają kiepsko pościelone, albo za mało siana na dwa konie to nie siedzę cicho tylko lecę z uwagami - a co! ale jak jest bez zarzutów to też potrafię pochwalić... żeby nie było 😉
Choć znam takich co niczym się specjalnie nie przejmują byle móc tyłek posadzić raz w tygodniu na konia po czym odstawić go do boksu lub na padok hehe kwestia podejścia...
Ale skłaniam się w stronę stwierdzenia dea  👍
ash   Sukces jest koloru blond....
16 września 2011 16:04
znam wielu bardzo marudnych właścicieli koni, ale znam również okropnych właścicieli pensjonatów co tylko oczy mydlą, obiecują itp.  🤬
Ja kiedyś przez 3 miesiące marudziłam o odpowiednie ilości jedzenia oraz puszczanie mojego konia na bezpieczny padok. Jak po 3 miesiącach koń mi się w wieszak zmienił oraz kolejny dzień z rzędu biegał po drodze wylotowej z Wrocławia (bo stajenni używali sznurka w roli bramki na padok a jak już zwiał to pozwalali mu łazić po terenie stajni) to nie namyślałam się więcej tylko konia zabrałam w odpowiedniejsze miejsce. I w nosie mam, czy ktoś uzna, że marudzę czy nie - koń schudł ze 100kg w międzyczasie latając sobie radośnie po asfalcie między samochodami ze średnią prędkością 60km/h
Ja zmienilam stajnie w przeciagu ostatnich 5ciu lat okolo 15 razy 😉
3 razy jak kon/koni wyjezdzali w trening, reszta bujalam sie sama(2 razy wrocilam do poprzednich stajen). Zazwyczaj sie przenosilam jak mi sie przestawalo kalkulowac, bo nie lubie za cos przeplacac. W sumie wszytkie stajni, oprocz moze dwoch wspominam dobrze bo w tym momencie co tam stalam to bylo dobra decyzja.
Zycie sie zmienia tak szybko, priorytety sie zmieniaja(a to lepsza opieka, a to lepsza infrastruktura), konie sie tez zmieniaja, kazdy potrzebuje co innego. Nie ma stajn idealnych, to zawsze jakis kompromis, niezalezne czy stajnia kosztuje 1400 czy 200zl. No i z finansami roznie bywa, czasem zycie zmusza do zmiany. 😉
ja z koniem od ponad 8 lat stoję w jednej stajni 😉 owszem odwiedzałam inne (hubertusy, rajdy i wakacje), ale ciągle niezmiennie w tym samym miejscu.


Znam osobę, które też już mniej więcej tyle lat (bardziej w stronę więcej), w tej samej i jedynej od początku posiadania konia. Myślałam, że on to wybryk natury  😉, a tu widzę, że żaden wybryk. Ciekawe, czy jesteś rekordzistką r-v? 
A ja w ciągu 2 lat odwiedziłam łącznie 5 stajni. Ze względu na złe warunki w pierwszej, po przeprowadzki. 😉
Myslę że wszystko zależy od tego czego oczekujemy od stajni my jako właściciele koni. Dla niektórych priorytetem jest codzienne padokowanie koni, dla innych hala dla jeszcze innych towarzystwo. Z obserwacji i doświadczenia wiem że nie ma stajni idealnej... no chyba że swoja własna która jeszcze nie istnieje w rzeczywistości  😉 .... Swoje wymagania niejednokrotnie trzeba dostosować do ceny jaką płaci się za hotel. W poprzedniej stajni stacjonowałam prawie 6 lat i pewnie stałabym do dzisiaj gdyby nie fakt że stajnia przestała istnieć poniewaz skończył się czas dzierżawy terenu 🙁 W obecnej stajni jestem już ponad rok i póki co złego słowa powiedzieć nie mogę.  Ale to co jednym odpowiada innym nie koniecznie musi.... wtedy zawsze można zmienić stajnię na inną 🙂
Gillian   four letter word
16 września 2011 18:46
byłam w jednej stajni z jednym, potem dwoma a na koniec z trzema końmi przez ponad 7 lat. Było super dopóki się nie popsuło i klapki z oczu się nieco osunęły. A potem było już tylko gorzej i gorzej, chociaż z pozoru wszystko wydawało się być ok. Ale drobne rzeczy - puszczanie koni w upał na pożarcie gzom, ograniczanie padoku dla "szportpferde" i narzucanie swojego zdania.
Od 2 lat mam swoją stajnię i cóż, idealnie jest tak jak chcę.
Niestety musiałam się przeprowadzić i znowu jestem w pensjonacie w nowym mieście. Dopiero niecałe pół roku i już trafia mnie konkretny szlag. Mimo to lepszych warunków hmmm no nie znajdę w okolicy. Tutaj jest wybór tylko między kiepskim a gorszym. I nie jest to marudzenie - bo nie po to się płaci grube stówy, żeby koń miał w boksie dwutygodniowy gnój, spleśniałe siano i bardzo zły owies. Ale coś za coś. Stoi całe dnie na pastwisku, pensjonariusze są pomocni i przyjaźni, można koniowi pościelić sianem i nikt słowa nie powie. Jest ciężko momentami, ręce mi opadają no ale są i okresy, kiedy wszystko jest ok, gnój wynoszony na czas i pachnące siano. Huśtawka. Także mojego nastroju... no ale co zrobić?

Hahaha, ale wg Eli to pewnie marudzę i jestem malkontentem 😉
No a ja myślałam, że często zmieniam stajnie 🙂 Widzę, że nie tylko my wędrujemy. W ciągu 3 lat zaliczyłam 4 stajnie. Raz z powodu mojej przeprowadzki (no, powiedzmy, bo i tak bym się wyniosła), drugi raz na sezon letni ze względu na dłuższe padokowanie, i teraz trzeci raz ze względu na halę i lepszą infrastrukturę. Obecna stajnia w 90% spełnia moje warunki, ale nie wiem czy nie przeniosę konia kiedyś na Mazury żeby odetchnąć finansowo i czasowo z pół roku. Tak więc wymagania zmieniają się dynamicznie wraz życiem właściciela konia 🙂
Tyle że takie 90% na początku czesto wraz z upływem czasu ma tendencję zniżkową.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
16 września 2011 19:32
Stajnie zmieniłam raz ... na własną. Powody... co tu dużo pisać, w zasadzie takie jak wymienione wyżej -  brak zapewnienia dobrostanu koni no i do tego "specyficzny" charakter właścicielki. Rozważałam zmianę stajni. Jednak przypadek sprawił, ze zgadałam się z inna pensjonariuszką no i mam stajnie pod domem 😉. Jako początkujący opiekun własnego konia, mimo wielu obaw, świadomości ogromnej odpowiedzialności nie żałuję. Pracy w obejściu nie brakuje. Czasem brak czasu i sił na prace z koniem, ale za to juz samo obcowanie ze stworami wynagradza wiele.  Przyznać jednak muszę, że brakuje mi możliwości jazd i wymiany doświadczeń z innymi koniarzami.
Ja przez 11 lat ze swoją kobyłą przeszłam 3 stajnie, aktualnie jestem w 3 🙂 W pierwszej stałam 5 lat,  nie było idealnie (mało padoków i odległośc - 25 km od Wrocławia a ja nie zmotoryzowana, ale wtedy przerażała mnie przeprowadzka konia) ale reszta była bez zarzutu, niestety właściciel zrezygnował z prowadzenia pensjonatu z powodu choroby. W drugiej stajni stałam 3 lata i 2 za długo, teraz stoję w 3 i oprócz dojazdu w wekend, i jakichś tam maluteńkich minusów nie mam na  co narzekać 🙂
cóż, chyba tylko Ja przeprowadzałam sie z powodów najbardziej obiektywnych...  🏇
po prostu jak ja sie przeprowadzałam - zmieniałam miasto - koń jechał ze mną
stajnia nr.1 - dobrze mi znana od lat, fajna, super ludzie - ale jeździłam tam w rekreacji - wiec nie zwracałam uwagi na wiele rzeczy - po 3 miesiącach z własnm koniem (bo po zakupie konia - postawiłam go tam) po prostu wyprowadziłam się
stajnia nr. 2 - wszystko super - ale dostałam pracę w Wawce i koń pojechał ze mną
stajnia nr 3 - pod warszawą - wszystko super - ale dostałam pracę w Krk
stajnia nr 4 - pod krakowem - zderzenie z rzeczywistością małopolską - ale stajnia bez zarzutu (w tamtych czasach wg. mnie najlepsza)
stajnia nr 5 = stajnia nr 2 - czyli wróciłam do Poznania do stajni nr. 2
stajnia nr 6 - pomimo że stajnia 2/5 była wg. mnie najlepsza - to droga a ja miałam już kupionego 2-go konia, który sie urodził i czekałam aż go odsadzą więc znalazłam stajnię nr 6 gdzie było taniej, odsad śmigał z innym odsadem (później stado), (w stajni nr 2/5 było to niemożliwe raczej) - siedzę tam do dzisiaj

jako, że każdą z tych stajni opuszczałam w sposób normalny - a nie pieniacko czy z powodów waśni mam nadzieje, że do każdej mogłabym wrócić  😉 no i każdą zawsze obiektywnie oceniam i polecam jak ktoś szuka czegoś dla siebie
Po czym definitywnie zamawiace koniowoz i rezerwujecie boks w innej stajni?
W sytacji kiedy nie macie umowy, trzymacie sie miesiecznego wypowiedzenia?


Watrusia
Zalezy o co chodzi w tych 10%.  Czasem latami mozna sobie radzic z tymi problemami, a czasem szybko rozumiesz ze nie warto.

Dzionka
no niestety sa lepsi od ciebie  🤣
tym razem mam nadzeje ze dluzej sie zatrzymam w jednym miejscu, ale to dopiero sie okaze w zime, bo tak naprawde stajnie(stajennych) najlepiej sie poznaje w zime, podczas padokowania-derkowania lysych koni.

i moich czeka po prostu pieklo  🤣
(choc sadzac po tym jak chetnie zakladaja ochraniacze na padok i na karuzele, mysle ze sobie poradzimy 🙂

gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
16 września 2011 20:41
Ja przez 5 lat posiadania konia /koni zmieniałam stajnie z 5 razy i na koniec wróciłam do tej samej gdyz nic leprzego nie znajde .

1.Całkiem nieżle padoki piaszczyste ,i podwyżka ceny spowodowała moje odejście .Gdyż moja anglica gineła w oczach (typ szybko trawiący który potrzebuje pastwiska ) bajeranckie tereny, najbliżej domu ,fajny trener i dojazd rowerem to 20 minut  ,ring do i 2 ujeżdzalnie oraz czworobok  ( ok roku )

2.Stajnia angielska ,brak hali, boksy ciepłe ,ale przy - 20 cięzko było jeżdzić konno . Stajnia czysta codziennie wyrzucany gnuj i ścielone konie dobrze karmione , duża łąka  ,padoki zimowe .Miła atmosfera ,niestety stajnia zaczeła się rozpadać znajomi odeszli ja dokupiłam konia i zrobiło sie ciężko i samotnie  .  (myte ściany , poidła i żłoby codziennie ,tereny za droga asfaltową ,ring ) ok 2 lat

3 Stajnia Przecudowna 14 hektarów łąk, konie w małych grupach na łące  ,codziennie sprzątana stajnia ,komplet przeszkód ,ujeżdzalnia piaszczysta i trawiasta , ring ,socjal ciepłu i czysty z wc , i miła kameralna atmosfera .Niestety cieżko było z treningami a miałam już dwa konie 9 letnią anglice i niespełna 4 latke .ok 5 miesiecy CUDOWNYCH

4 Stajnia ciut bliżej domu, hala mała ze słupami ,trenerka ujeżdzenia i skoków , w teren tylko po przekroczeniu jedno lub dwu krotnie asfaltu  w strone wawy więc dość ruchliwy ...mało przyjemne . Sama sprzątałam w boksie  ,gnuj bez żdzbła słomy ,I tu sprzedałam w dobre ręce konia i przeżyłam nie miłe rozczarowanie gdy wyrwano mi uwiaż z ręki i powiedziano ze koń nie zostanie mi wydany bo tak  ... ok 4 miesiecy

5 Stajnia numer 1 piękne tereny rozległy las poligonu. Mój młody koń jest dość samodzielny( nie potrzenuje towarzystwa innego konia by jechać w teren czy paść się na podwórku ) więc przyjeżdzamy do domu się paść do woli jest fantastycznie w stajni też wychodzi na padok duży częściowo trawiasty w cieniu drzew wieć jest super .Trenujemy z super trenerem skoki .    I planujemy tu zostać póku stajnia nie powstanie na moim podwórku .Koniec przeprowadzek - zatoczyłam koło . W stajni jest hala .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się