stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Zgłaszasz problem, sypią się podpowiedzi które odbierasz jako atak i skupiasz się na odparowywaniu.
Bez sensu.


Nieprawda, dostałam fajne rady na odsadzanie i nie twierdzę, że problem zniknął, albo że jednak go nie ma.

Natomiast koń nie wchodzi w moją przestrzeń, nie wyciera się o mnie, nie żebrze smakołyków (dostaje tylko w formie stretchingu i wie, że musi sięgnąć np do guzów biodrowych, żeby coś dostać). On nawet marchewki nie dostaje z ręki, ma wrzucone do żłobu i tyle. Jak podaję żarcie do boksu w wiaderku to wie, że ma się grzecznie wycofać i czekać. Takie małe rzeczy, ale je ćwiczę zawsze. Tak samo prowadzenie, uważam, że chodzi bdb. Nie wyprzedza, nie podłazi, itd. Jak sprowadzałam z pastwiska zdarzało się wcześniej, że mnie wyprzedzał, za to "bączek" dookoła mnie i już jest ok, wie, gdzie jego miejsce i nie pędzimy. Nigdy w życiu jeszcze nie odpuściłam koniowi, które nie ustąpił na moją prośbę (typu "przejdź zadem, cofnij się"😉. Nigdy. Dlaczego mam nie odpowiedzieć na taki "zarzut", skoro nie jest prawdą.
Przyznałam się, że pozwalam skubnąć balot, czy ten nieszczęsny galop. Dostałam jasne odpowiedzi i obiecałam pracować nad byciem konsekwentnym. Bo tego nie umiem. Na pewno nie w 100%.
kotbury dobrze mi jeszcze rozpisała kwestię timingu. Nie odnoszę się już do tego, ale dotarło do mnie.

Co Wy macie z tym, że ja żadnych rad nie słucham?

4stra, a co trenerka widzi? Jak go rozpuszczasz, co robisz źle i co ona na to Ci radzi?
A odsadza się też, jak ma coś bezpośrednio za zadem? Ja miałam w pracy odsadzającego się non stop w tył trzylatka, też nie ze strachu, tylko ze zwyczajnego kombinatorstwa plus świadomości swojej siły i on zwyczajnie wiedział, że albo uwiąz albo kantar puści, a on sobie pójdzie na obchód po stajni. Z batem bym na niego nie poszła, bo by mi zwyczajnie oddał, więc nawet nie próbowałam. Ostatecznie udało się go nauczyć stać w ciasnej myjce, chociaż początki wyglądały tak:
[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/90597097_206105270662302_7048315643707260928_n.png?_nc_cat=102&_nc_sid=b96e70&_nc_oc=AQmEGCgRVg_PHzhfPwp97jN54VVqviYnNgS-BNvr-8JP8KPtUq9PwLAiE46El7G-pqg&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=c2f792bfce2c4050a56a944ad2fa4fc1&oe=5EA32614[/img]
Ale my obrałyśmy taktykę przywiązywania go z powrotem do znudzenia i w ogóle nie reagowania na to, że coś się wydarzyło. Jak gdyby nigdy nic wracał na swoje miejsce, bez żadnych emocji, podnoszenia głosu, totalne nic. Na myjce na koniec stał, stał też na końcu stajni, jak bezpośrednio za zadem miał pakę plus ścianę. Nie stał za to na środku, próbowałam go nawet parę razy przypiąć tylko po jednej stronie, to stał tak chwilę, potem ruszył głową i pach, zerwane. 😵 Nie wiem, czy komuś się udało go nauczyć stać tam teraz, ale szczerze mówiąc, wątpię. 😁
Ja dłuuugo miałam ten sam problem co Meise - każde nieidealne zachowanie konia opisywałam, rozwodziłam się nad nim. I wychodziło, że mam okropnego konia (tak z opisu). Przyjeżdżała trenerka i "koń jak koń, nie jest źle, z opisu wychodziło, że jakaś tragedia".
Długi czas mi zajęło znalezienie przyczyny, żebym mogła wyeliminować problem - też we mnie. Naczytałam, nasłuchałam i naoglądałam się za dużo internetów i głupich ludzi (podejście typu "jak Twój koń tego nie robi, to Ci nie ufa, a mój robi"😉, nierzadko instruktorów. Kreowali świat, gdzie wszystko jest idealne, nawet jak koń się uczy to postępy są szybkie i to "tylko formalność".
A ja tu pracuję w pocie czoła i nie było tak jak inni mówili/pokazywali w internecie. Jak koń na mnie wszedł to automatycznie myśl, że przecież inne tak nie robią i szukanie nie wiadomo jakich rad i rozmyślanie dlaczego mi nie ufa 😉.
Udało mi się to przepracować, ale z moim młodziakiem i tak nie pracuję. Uczę się go traktować jak konia, żeby nie popełnić błędów, które wysłały poprzedniego konia na emeryturę.
Ja młodego głaszczę, czasem poprowadzę albo wyczyszczę - ale to już pod nadzorem.
A odsadza się też, jak ma coś bezpośrednio za zadem? Ja miałam w pracy odsadzającego się non stop w tył trzylatka, też nie ze strachu, tylko ze zwyczajnego kombinatorstwa plus świadomości swojej siły i on zwyczajnie wiedział, że albo uwiąz albo kantar puści, a on sobie pójdzie na obchód po stajni.


Idealny opis mojego konia, tak to właśnie wygląda. Przy czym jak jestem cały czas przy nim na wyciągnięcie ręki to stoi jak trusia. Też muszę czasem odejść poza zasięg uwiązów, żeby chociażby ściągnąć siodło z wieszaka. To są te momenty, które on wykorzystuje. I też mam wrażenie, że on sobie zdaje doskonale sprawę ze swojej siły i masy, inaczej by nie robił tego tak spokojnie. Jeżeli chodzi o coś za zadem, to nie wiem, nie próbowałam w sumie. U nas brak takie zamkniętej myjki, jest tylko myjka zew, czyli kółeczko i szlauch.

Muchozol, no właśnie. Nie wiem, może przez moje kwieciste i detaliczne opisy wychodzi, że mój koń to potwór i zaraz będzie dębował i zagryzał ludzi.
Mój trener ani nikt inny jakoś nigdy mi nie zwrócił uwagi, że robię coś nie tak 🙂 pojawia się tylko temat odsadzania. To jest jedyny realny problem, a że szukam idealnego rozwiązania to przyszłam tutaj.
Meise, myśle , ze masz kilka behawioralnych problemów ze swoim koniem , tez takie miałam włącznie z odsadzaniem , dlatego polecam Ci napisanie do Justyny Rucińskiej , jeździ po całej Polsce jej pomoc jej warta zachodu i złota 🙂 myśle , ze jeden trening behawioralny z nią by Ci wiele wyjaśnił i nie musiałabyś się rozdrabniać
Meise, próbowałaś elastycznych uwiązów...?
Misiu, napiszę na priv  🙂

brzezinka, nie, napisz coś więcej plis  🙂


Muszę jeszcze nadmienić, że to odsadzanie zdarzyło się na razie kilka razy w większych odstępach czasu. Dlatego staram się zdusić w zarodku (-:
Mam na myśli coś takiego lub podobnego.

Koń nie ma możliwości nagłego odsadzenia. Ty masz czas na reakcję. Najlepiej dziala z czymś ograniczającym z tyłu, może być nawet lonza zawieszona na korytarzu.
Ooo, właśnie!
O to chodzi, mam czas na reakcję!

Jak to się nazywa, żebym sobie mogła wygooglać?  🙂
Uwiąz elastyczny. Chyba są różnej długości, szukaj jak najdłuższego a najlepiej zamów dwa, tak żeby go wiązać obustronnie.
Ja kiedyś miałam na myjce takie i nie polecam. Bardzo łatwo się rozciągają i potem nagle się prostują i napięte nagle puszczają bo mają mój znienawidzony bezpieczny karabinek do przypięcia do kantara.
Ale tu nie chodzi o to żeby pozwolić koniowi na maksa je rozciągać. Kluczowy jest czas reakcji.
brzezinka jasne, że chodzi o to żeby nie rozciągnąć na maksa, ale można nie zdążyć. Ja kiedyś mało takim rozpiętym karabinkiem nie dostałam, jak ktoś zostawił konia na myjce i poszedł na ploty do siodlarni, koń się znudził i stwierdził że wychodzi i wyszedł a karabinek na sprężynie na szczęście poleciał w ścianę. Trzeba z tym bardzo uważać.
hipobs, czytałaś posty meise...? Ja rozumiem to tak, że na zwykłym uwiazie brakuje jej czasu na reakcję, bo koń cwaniak, napina i w sekundę się zrywa. Na takiej sprężynie ten czas zyskuje, im dłuższa tym więcej. Tylko tyle i aż tyle. Meise chyba nie chodzi o to, żeby zostawiać konia i chodzić na plotki.
Dokładnie tak jak brzezinka pisze 🙂

Mi potrzeba te dosłownie dwie sekundy więcej. Bo ostatni raz to było tak, że odwróciłam się i stałam z rozdziawioną gębą, o taką ->  🤔 a kantar był już w strzępach.

😉
brzezinka ja nie twierdzę że Meise będzie zostawiać konia, tylko że te uwiązy są niebezpieczne, bo to bezpieczny karabinek, który puszcza kiedy chce na metrowej metalowej sprężyno-linie. Coś koło metra tej metalowej linki wychodzi po rozciągnięciu, bo to jest metalowa sprężyna w gumowym wężyku. Na prawdę nie chcecie tym dostać.
Hmm, a to nie jest taka plastikowa/gumowa sprężynka jak na zdjęciu Brzezinki? To jest twardy metal? Może są różne, idę pogrzebać.

Znam przypadek wybicia oka karabińczykiem pod odsadzeniu, zdecydowanie nie chciałabym tak oberwać  😉

edit. A takie coś?
https://www.pasi-konik.pl/Stajnia-padok/Stajnia/Uwiazy-stajenne/BUSSE-Uwiaz-elastyczny-Elastik.html
Meise to co podlinkowałaś już jest lepsze. W stajni było dokładnie takie jak od Brzezinki i to jest metalowa sprężyna owinięta gumowym wężykiem, jak powiększysz zdjęcie to nawet widać.
A może smycz dla psa z amortyzatorem, albo sam amortyzator taki jak do psich zaprzęgów?
https://tiptop24.pl/pl/p/Smycz-dla-psa-z-amortyzatorem-JoQu-Two-Runners-Leash/172
No na przykład  🙂
Takie coś mi się widzi, w dodatku karabińczyki z bu stron mega wygodne, chyba postawię na to z Busse 🙂

Fajnie, dzięki. Teraz nauka będzie bezpieczniejsza. Mamy nowy kantar na łbie, zobaczymy ile przetrwa, może wreszcie pożyje  😉
Meise, podpowiem ci coś jeszcze z moich starych doświadczeń - obroża zamiast kantara. Wbrew pozorom na tym trudniej się zaprzeć, żeby urwać, duuuużo trudniej. Tylko odpowiednio solidna musi być, żeby nie puściła od byle czego. Ja używałam mocnego, skórzanego naszelnika ze spawanymi sprzączkami i kółkiem.
meise, przecież możesz ten bezpieczny karabińczyk zastąpić zwykłym i problem nagłego odpięcia znika. Jeżeli nie zareagujesz odpowiednio szybko to każdy uwiaz (gumowy, elastyczny, zwykły) lub kantar się zerwie. Jeszcze raz powtórzę ze tu chodzi o szybką reakcję i o to żeby nie doszło do napięcia. Teraz masz konia cwaniaczka, nie dopuść do tego żeby stał się chamem. Bo potem to już miękka persfazja nie pomoże.
dea   primum non nocere
26 marca 2020 00:25
Lina owinięta wokół belki się nie zaciska. Ale fajny kolorowy uwiąz z dodatkowym bajerem jest na pewno bardziej fancy 😉 powodzenia
Lina owinięta wokół belki się nie zaciska. Ale fajny kolorowy uwiąz z dodatkowym bajerem jest na pewno bardziej fancy 😉 powodzenia


Gdyby się dało to kliknęłabym "lubię to"...
Lina owinięta wokół belki się nie zaciska. Ale fajny kolorowy uwiąz z dodatkowym bajerem jest na pewno bardziej fancy 😉 powodzenia


Pisałaś poprzednio o drewnianej belce. Dodam, że na metalowym drążku tak samo się zachowuje - wiedza z autopsji, u mnie w stajni takie są.

Na pewno kolorowa psia smycz w roli uwiązu jest lepsza, bo taka oryginalna. Jestem ciekawa, jak długo wytrzyma, zanim się zerwie. Koń jednak ma więcej siły niż nawet najwiekszy pies. Sprawdzony patent - lina owinięta wokół belki - jest zbyt prostym rozwiązaniem. Koń meise potrzebuje bardziej czegoś bardziej wymyślengo  😀

Przyznam, że już rozumiem, dlaczego w poprzednim wątku, w którym czytałam o problemach meise (to był mój pierwszy, gdzie spotkałam się z meise), tyle osób było zniecierpliwionych reakcjami meise. Wtedy nie rozumiałam, teraz już wiem.   😉


Edit:

Dodam jeszcze, że nawet jeśli koniowi już uświadomimy i on przyswoi, że ma tak a nie inaczej się zachowywać, nie jest to dane raz na zawsze. Konie nie żyją w “stanie zawieszenia” - ciągle testują inne konie w stadzie i hierarchię, testują ludzi. To jest ich natura - od tego, jaki jest lider, zależy ich być albo nie być. Tak jak ktoś pisał - zaczynają od przesunięcia nogi, machnięcia ogonem, skulenia uszu, zmniejszenie dystansu - “pokazania piły”.

I drugie co z tego wynika - to, że np. przy trenerze koń będzie jak trusia (zauważyłam, że meise moim nickiem określa swojego konia), nie znaczy, że z automatu będzie trusią przy każdej osobie. Bo tę osobę będzie testował.

Taka historyjka. Moje konie generalnie zachowują się tak, jak chcę, poza momentami, kiedy muszę im przypomnieć  (dotyczy to zwłaszcza wałacha, kobyła jest bardziej spolegliwa).  W stajni pojawiła się dziewczynka, która zapytała, czy może czyścić moje konie. Pozwoliłam, ale tylko przy mnie. I co się stało - moje pomarańczowe słoneczko zaczęło jej na głowę wchodzić, bo raz czy dwa ruszył się, a ona nie zareagowała. Oczywiście, nie wiedziała, nikt jej tego nie powiedział. Co nie zmienia faktu, że już nie będzie czyścić moich koni.   
Co Wy wymyślacie u licha?

Że ja jestem jakimś gadżeciarzem i lubię wydawać kasę na lewo i prawo?
Na zewnątrz mogę przetestować patent z owinięciem belki, bo jest tam takowa. Ale w stajni nie mam czegoś takiego, koń stoi na środku korytarza i jest przypinany z obu stron. Powstaje zatem kilka problemów:
a) skąd wziąć belkę
b) jak już ją znajdę, gdzie ją zawiesić? W powietrzu?

klik

Jestem uwiązowym gadżeciarzem  😂 😁
U nas się takie konie "wiązało" przekładając uwiąz przez kraty (w zależności od grubości krat - co jedno albo co dwa przęsła). Też puszcza bardzo powoli w razie osadzania i zawsze można chwycić końcówkę 😉
Jakbys troche pomyslala to byc taka linke owinela o krate boksu...  🤔wirek:
FurryMouse, dzięki  😉

KaNie, weź żesz się odczep ode mnie babo  🤔wirek:
meise no i właśnie to jest to o czym mowa. Wszyscy Ci doradzają, a Ty kontra... Milion wymówek, że się nie da zastosować tych rad które dajemy albo że są nie odpowiednie dla Twojego konisia. Syndrom świeżo upieczonego właściciela koni...

Skoro mówisz że macie koniowiązy na zewnątrz to można:

a) wyprowadzić konia na zewnątrz  🤔
b) linę owinąć wokół krat (ale to już Ci dziewczyny podpowiedziały, w trakcie jak pisałam tę wiadomość)

lub

c) dalej szukać wymówek :P

Wprowadzając powyższe w życie (a lub b) skutecznie oduczyć konisko odsadzania się i powrócić do wiązania na korytarzu na jakich tylko uwiązach masz ochotę  😉


Edit: Dodam, że dla mnie byłoby to nie akceptowalne żebym nie mogła ani na sekundę oddalić się od konia podczas czyszczenia,bo się odsadzi / kombinuje / nudzi. Takie rzeczy trzeba jak najszybciej korygować, a nie przeczekiwać bo samo się nie naprawi. Koń stać dopóki nie skończę go oporządzać, oczywiście czas dostosowany do wieku, zaawansowania, temperamentu - bądźmy dla konia fair - wiadomo że elektrycznego młodziaka nie będziemy kisić na myjce tyle co starego profesora.
A czy ja napisałam, że nie spróbuję? Jakich wymówek? Oczywiście, że spróbuję z owijaniem uwiązu. Dla mnie to dużo wygodniejsze i tańsze rozwiązanie. Dlaczego zakładacie, że nie wykorzystam go?

Pojawiło się dużo różnych pomysłów, będę próbować po kolei w razie gdyby poprzednie zawiodły. Ja nie wiem, mam wrażenie, że re-volta stała się jakimś matrixem i nikt mnie nie rozumie  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się