stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Strzyga, a ty jak myślisz?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2020 09:27
halo, myśle, ze przyczyn może być wiele, ciężko tu sobie teoretyzować, nie widząc co to za koń, nie znając jego przeszłości, budowy i dlaczego, jaki i jak munsztuk jest założony. Ale zaczęłabym od złego dopasowania, sprawdziła zęby, a potem to niestety zła jazda. Ale dla mnie to dość jasne, ze skoro koń chętnie brał wędzidło, a teraz trzeba z nim walczyć, to to nie jest niesubordynacja...
oprocz tego, co dziewczyny piszą, to mi pomogla zmiana na plastik. tylko nie wiem, czy munsztuk moze byc plastikowy?
ja co prawda mialam problem z koniem szkolkowym z kłami i przy mniej doswiadczonych jezdzcach odmowil zakladania oglowia. wydaje mi sie, ze kojarzyl to z bolem, na plastiku bylo o wiele lepiej. przy obecnej sytuacji i dwoch dzierzawcach nie ma problemu nawet na metalowym. 
jezeli chodzi o zachete to mielismy opracowana inna metode zakladania taka bardziej stabilna, ktora wszystki pokazywalam, tak zeby wedzidlo nie uderzylo o kly podczas zakladania. co jakis czas takze nagradzam go smaczkami, ale bez reguly. czasem w trakcie czasem po, w wiekszosci wcale.
przy munsztuki moze jest problem z brakiem miejsca w pysku? 







U jednego z koni, z którym pracowałam  w tym roku taki problem pojawił się przez zbyt ciasne ogłowie. Tylko kobyła wpadała w histerię już na sam dotyk wędzidła do zębów (włącznie z obijaniem mną o ściany boksu i wyrywanie głowy do sufitu). Fizjoterapeutka pracowała nad jej łbem (wszystko co z czaszką związane było pospinane), my zmieniliśmy ogłowie na anatomiczne plus do tego kilka razy dziennie wchodziłam i bawiłam się w zakładanie ogłowia.
Rozpinałam jeden pasek policzkowy, najpierw tylko zakładałam na uszy, potem głaskałam i rozciągałam palcami policzki i szparę pyska żeby żuła moje palce i uruchomiała staw skroniowo-żuchwowy. Następnie tak samo głaskałam i masowałam wędzidłem i jak kobyłka swobodnie memlała, to wkładałam ukradkiem wędzidło i też trochę masowałam nim w pysku. W między czasie po każdym etapie dawałam tony cukierków. Jakoś po dwóch dniach takich zabaw skończyły się histerie i po tygodniu każdy zakładał jej normalnie ogłowie bez rozpinania.
halo, myśle, ze przyczyn może być wiele, ciężko tu sobie teoretyzować, nie widząc co to za koń, nie znając jego przeszłości, budowy i dlaczego, jaki i jak munsztuk jest założony. Ale zaczęłabym od złego dopasowania, sprawdziła zęby, a potem to niestety zła jazda. Ale dla mnie to dość jasne, ze skoro koń chętnie brał wędzidło, a teraz trzeba z nim walczyć, to to nie jest niesubordynacja...


koń w regularnym treningu, chodzący do N włącznie z zamiarem startów w C. Zęby ma robione regularnie. Munsztuk przyjął bardzo dobrze tzn. podczas jazdy munsztuk spełnia swoją funkcje a koń chodzi bardzo poprawnie. Problem jest tylko przy wkładaniu munsztuka do pyska.
U jednego z koni, z którym pracowałam  w tym roku taki problem pojawił się przez zbyt ciasne ogłowie. Tylko kobyła wpadała w histerię już na sam dotyk wędzidła do zębów (włącznie z obijaniem mną o ściany boksu i wyrywanie głowy do sufitu). Fizjoterapeutka pracowała nad jej łbem (wszystko co z czaszką związane było pospinane), my zmieniliśmy ogłowie na anatomiczne plus do tego kilka razy dziennie wchodziłam i bawiłam się w zakładanie ogłowia.
Rozpinałam jeden pasek policzkowy, najpierw tylko zakładałam na uszy, potem głaskałam i rozciągałam palcami policzki i szparę pyska żeby żuła moje palce i uruchomiała staw skroniowo-żuchwowy. Następnie tak samo głaskałam i masowałam wędzidłem i jak kobyłka swobodnie memlała, to wkładałam ukradkiem wędzidło i też trochę masowałam nim w pysku. W między czasie po każdym etapie dawałam tony cukierków. Jakoś po dwóch dniach takich zabaw skończyły się histerie i po tygodniu każdy zakładał jej normalnie ogłowie bez rozpinania.


dziękuję za poradę 🙂 spróbuję tym sposobem
Strzyga, o to właśnie chodzi, że przyczyn może być mnóstwo, a koń nie powie - więc zgaduj zgadula.
Jak dziewczyny piszą trzeba kombinować i próbować.
Zastanawianie się niewiele da. Oczywiście trzeba obserwować i kojarzyć fakty, ale głównie to i owo trzeba  posprawdzać.

Inti_7893, tak, munsztuki mogą być plastikowe.
Obstawiam raz i drugi nieostrożne trafienie w szyjki zębów.
To może dać i ostry ból i paskudny metaliczny posmak.
I następna rzecz - czy wszystko jest z jednolitego metalu. Bo może być efekt "akumulatora", wydzielać się kwas, na który niektóre konie są bardzo czułe
(znowu głównie kwestia szyjek zębów).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 maja 2020 22:05
halo, dlatego właśnie nie należy się skupiać na tym, jakiej sztuczki użyć, żeby koniowi otwierać pysk, bo to nie sprawi, że koń tego munsztuka mieć w nim nie chce. Nie przez złośliwość 🙂
Strzyga, o to właśnie chodzi, że przyczyn może być mnóstwo, a koń nie powie - więc zgaduj zgadula.
Jak dziewczyny piszą trzeba kombinować i próbować.
Zastanawianie się niewiele da. Oczywiście trzeba obserwować i kojarzyć fakty, ale głównie to i owo trzeba  posprawdzać.

Inti_7893, tak, munsztuki mogą być plastikowe.
Obstawiam raz i drugi nieostrożne trafienie w szyjki zębów.
To może dać i ostry ból i paskudny metaliczny posmak.
I następna rzecz - czy wszystko jest z jednolitego metalu. Bo może być efekt "akumulatora", wydzielać się kwas, na który niektóre konie są bardzo czułe
(znowu głównie kwestia szyjek zębów).


hmm właśnie nie jest z jednolitego, zmienię mu wędzidełko na ten sam materiał co munsztuk i pozostaje mi szukać przyczyny. Może faktycznie dostał niechcący w zęby przy którymś wkładaniu
Dziękuję za podpowiedzi.
vissenna   Turecki niewolnik
04 maja 2020 15:43
[quote author=Inti_7893 link=topic=7002.msg2927413#msg2927413 date=1588580662]

hmm właśnie nie jest z jednolitego, zmienię mu wędzidełko na ten sam materiał co munsztuk i pozostaje mi szukać przyczyny. Może faktycznie dostał niechcący w zęby przy którymś wkładaniu
Dziękuję za podpowiedzi.
[/quote]

Czyli mamy efekt bimetalu, którym w połączeniu z elektrolitem jakim jest ślina może u konia wywoływać dyskomfort.

Ogólnie przejście z pojedynczego wędzidła na munsztuk jest dość newralgicznym punktem w końskiej edukacji. Koń musi się pogodzić z większą ilością metalu w pysku i jego opory są czymś naturalnym. Jeśli po miesiącu problem nie zanika to tu jest spory wachlarz błędów do wykrycia. Od źle dopasowanego ogłowia, wędzidła i munsztuka, przez zbyt małą przestrzeń na niego, po złą jazdę na nim.
Przede wszystkim koniowi należy dać czas na przywyknięcie do munsztuka.
[quote author=Inti_7893 link=topic=7002.msg2927413#msg2927413 date=1588580662]

hmm właśnie nie jest z jednolitego, zmienię mu wędzidełko na ten sam materiał co munsztuk i pozostaje mi szukać przyczyny. Może faktycznie dostał niechcący w zęby przy którymś wkładaniu
Dziękuję za podpowiedzi.


Czyli mamy efekt bimetalu, którym w połączeniu z elektrolitem jakim jest ślina może u konia wywoływać dyskomfort.

Ogólnie przejście z pojedynczego wędzidła na munsztuk jest dość newralgicznym punktem w końskiej edukacji. Koń musi się pogodzić z większą ilością metalu w pysku i jego opory są czymś naturalnym. Jeśli po miesiącu problem nie zanika to tu jest spory wachlarz błędów do wykrycia. Od źle dopasowanego ogłowia, wędzidła i munsztuka, przez zbyt małą przestrzeń na niego, po złą jazdę na nim.
Przede wszystkim koniowi należy dać czas na przywyknięcie do munsztuka.
[/quote]

tak, jestem tego świadoma, że munsztuk po tylu latach zwykłego wędzidła jest dla konia rozpoczęciem jakiegoś nowego etapu, zamienię najpierw wędzidło na ten sam metal co munsztuk i będę obserwować. Dopiero 2 tygodnie chodzi na munsztuku, myślę, ze mógł ruszyć jakieś mięśnie w swoim ciele, które na wędzidle nie były tak dotkliwie ruszane. I może to faktycznie pierwszy bunt pt.  "halo halo po co mi wiecej żelastwa w pysku? "
Zobaczymy.
Poniewaz gdzies pisalam, ze moj nowy kobyl mi sie z dnia na dzien znarowil (brykanie, odkopywanie na lydke w polaczeniu z odmowa ruchu naprzod), to chcialabym podzielic sie wyniesiona z tego wielka madroscia :P w internetach - serio, te standardowe rady pilowane co i rusz na r-v typu "zawolaj najpierw weta/kowala/fizjo/dentyste/pasowacza siodel" sa bardzo madre :kwiatek: Od siebie dodam - rozwaz jeszcze powaznie warunki chowu, jakie ma twoj kon.

Tj. moj kon sie naprawil, najbardziej po wizycie dentysty - mimo, ze nie bylo zadnych dramatow, hakow, wilczakow, ropni i lejacej sie krwi. Po zbalansowaniu zgryzu i ogarnieciu diastaz (+ zmianie zywienia na bardziej  diastazoprzyjazne) byla juz roznica o 180 stopni w podejsciu konia do pracy pod siodlem. Do tego zmiana siodla. Z dnia na dzien skonczyly sie jakiekolwiek bunty w klusie, ale tez np. wypadanie zadem/krzywienie na sladzie.

Jeszcze zdarzaja nam sie bryki w galopie w lewo, ale IMO to juz tylko kwestia wyuczona (przy buncie w galopie w lewo odpuscilam 2 razy galop w ogole 🤬 ), bo w prawo kon nie bryka wcale, plus w lewo tez w 99% tylko w narozniku przy wyjsciu z ujezdzalni, a po wyjechaniu do przodu przestaje (i oczywiscie za normalny galop nagradzam ja jak glupia 😉 Idzie to wszystko w dobrym kierunku, wiec serio - wolajcie tych wetow i pasowaczy jak na r-v przykazali 😁 bo szkoda kregoslupa na wysiadywanie durnot potem.
Witam, mam ogromny problem z moim 2-letnim ślązakiem nie szanującym ogrodzeń.

Mam go od urodzenia, staliśmy już w 4 stajniach i właściwie w każdej był jakiś incydent. Skacze przez płoty, skacze przez bramki od boksów, często po prostu taranuje przeszkody takie jak ciężka metalowa lub drewniana brama. Zdarzało mu się zrywać pastuchy. Przeciska się przez wszelkie szczeliny, np. jeśli zmieści się między górną żerdzią drewnianego płotu, a dolną, to przejdzie. Zamknięty na małej kwaterce z pastuchów będzie stał, ale jeśli pastuch to jeden wiszący luźno sznurek, to prędzej czy później przejdzie przez niego.

Dostaje niskoenergetyczną paszę treściwą + siano/trawa 24h na dobę, chów wolnowybiegowy.
Zapewniam mu zajęcie kilka razy w tygodniu w postaci spaceru do lasu lub ogólnej pracy z ziemi na maneżu (w stępie), ale wiadomo że niczego więcej nie mogę zrobić, nie mogę go zmęczyć, bo to jeszcze dziecko. Człowieka szanuje jako-tako, wymaga częstych korekt i 100% uwagi. Zdarzyło mu się ze 2-3 razy wyrwać się na kantarze taśmowym, ale kantar sznurkowy szanuje i podczas pracy nie mam z nim problemu z szanowaniem ludzkiej przestrzeni osobistej, ale tak jak wspomniałam wymaga częstych korekt. Jest koniem bardzo pewnym siebie, nie płoszącym się.

W jakich sytuacjach ucieka przez płot: kilka razy była to kwestia próby dostania się do innych koni, ale instynkt stadny nie jest u niego jakiś wyjątkowo silny. Potrafi np. iść ze mną na 2-godzinny spacer do lasu, bez innych koni, i jest przy tym totalnie spokojny i grzeczny. Część jego ucieczek miała na celu dostanie się do zieleńszej trawy po drugiej stronie płotu, ale przede wszystkim zdaje się uciekać, bo... może. Np. stoi z 20 końmi na padoku, reszta koni parkuje przy paśnikach, śpi lub bawi się, a on w tym czasie taranuje bramę i idzie sobie w siną dal.

Relacje ze stadem ma dobre, jest wysoko w hierarchii, nie ma żadnego problemu z dostaniem się do jedzenia, nie jest gnębiony ani odganiany. Bawi się z innymi wałachami, iska się, śpi wśród stada bez problemu. Znajomi ze stajni obstawiają, że jemu się po prostu nudzi i włamuje się na resztę terenu stajni z nudów. Koń sam z siebie bardzo ciągnie do ludzi, podchodzi do każdego i przygląda się temu, co ludzie na stajni robią.

Nie mam pomysłu jak temu zaradzić  🙁  Czasem jest kilka tygodni spokoju, czasem ucieka wielokrotnie w ciągu tego samego dnia. Jestem załamana.

Padł pomysł użycia elektrycznej obroży dla psów, żeby dostał prądem gdy zacznie napierać na bramę lub płot, które pod prądem nie są.

Miał ktoś do czynienia z takim przypadkiem? Czy jest skazany na niezniszczalne 2-metrowe ogrodzenia na słonie, czy da się to jego zachowanie skutecznie skorygować?
vissenna   Turecki niewolnik
16 maja 2020 13:45
Witam, mam ogromny problem z moim 2-letnim ślązakiem nie szanującym ogrodzeń.


Na moje problem jest taki, że koń nigdy nie stał w dobrym ogrodzeniu. Gdyby nie miał okazji, to by się nie nauczył.
Jak dla mnie trzeba podjąć próbę resocjalizacji - kupić wysokie słupki (2m) i na ładnym kawałku trawy rozstawić z użyciem przynajmniej 4 taśm a dla pewności podpiąć dwa elektryzatory z obu stron. Oduczyliśmy tak sporo ogierów chęci do wypadów poza ogrodzenia.
vissenna Dziękuję za radę, właśnie młody wylądował na niewielkiej trawiastej kwaterce w nieco słabszej wersji niż ta, którą sugerujesz, ale działamy na razie tym, co mamy pod ręką. Jeśli z niej ucieknie, skonstruuję po weekendzie dokładnie coś takiego, co poleciłaś.
Kilka miesięcy temu próbowałyśmy czegoś podobnego na jeden dzień, nie uciekł z tej kwatery i był po tym jakiś czas spokój, ale problem wrócił. Mogłabym jeszcze prosić o radę ile u Ciebie trwały takie resocjalizacje ogierów? To była kwestia jednego dnia trzymania w takiej kwaterze, czy miesiąca?
vissenna   Turecki niewolnik
16 maja 2020 16:39
Sosenka Takie konie nigdy nie wracały na padoki z których uciekały zanim nie zostały one podwyższone i podpięte pod mocniejsze elektryzatory (razem z bramkami). Jak już się koń nauczył, że może taranować to zawsze skorzysta prędzej czy później z okazji.
A ja chciałam napisać, że konie to są x razy bardziej inteligentne niż nam się zdaje, tylko różnica gatunkowa nie pozwala nam tej inteligencji zauważać.

Przykład sprzed kilku dni.
Mamy już uruchomione place w stajni więc wsiadam sobie na krosie ze schodków drewanianych- podestu do tego przeznaczonych. Są super. Dla mnie przede wszystkim dlatego, że solidnie wysokie.
Wiadomo, że takie wsiadanie z czegoś wysokiego w otwartej przestrzeni ma ten minus, że trzeba konia dobrze podprowadzić i dopilnować co by najczęściej dupy kroczek po kroczku nie odspacerował (bo wtedy mamy łeb delikwenta przed własną twarzą ale wsiąść się nie da a koń wymownie przekazuje- "ale o co ci chodzi przecież stoję"😉. Jest też wyzwanie tzw. spierdololo, bo jak się stoi na takim podeście to wystarczy, że koń się zacznie cofać i pozamiatane - nie ma się o co zaprzeć - wygra siłą i wyszarpnie wodze.

No i "przepracowałam" z moim koniem te newralgiczne momenty i już było dobrze, ale oczywiście kobyła nie byłaby sobą gdyby nie próbowała choć troszkę. Tak więc ja ci nogę w strzemię (jeszcze nawet konkretnie nie), a koń rozeta do tyłu i w bok. Stoję więc już w zasadzie palcami poza podestem, tylko na części stopy i trzymam wodze za sprzączkę. I chyba z tego strachu, że mi spierniczy i z wnerwienia na te fochy wydałam głośny jęk a raczej ryk- jak  wkurwio..y lew.
Musiało być wymownie, bo nagle moja kobyła do mnie odkwikła (tak jak konie wściekłe na siebie kwiczą jak jeden drugiego śmie po słabiźnie wąchać) i co zrobiła? Ano sama z siebie wykonała manewr odwrotny- czyli dostępowała dupą równolegle do podestu, po czym musiała wykonać trzy pełne kroki żeby się znaleźć ponownie z siodłem na mojej wysokości. I stanęła. Mogłam z powrotem wodze przełożyć na szyję i wsiąść.
Bez żadnego mojego cmokania, bez jakiegokolwiek wodzami czy batem wskazywania kierunku.

I kurcze do tej pory każde "krzywe" podejście do tego podestu brałam za brak zrozumienia o co mi chodzi. A dupa! Koń DOSKONALE wie jak ma stać i po co. Wręcz co do centymetra. I dobrze wie, jak musi się poruszyć (jakie kroki zrobić) aby tak stanąć.

Od tej akcji wiem, że nie można akceptować wsiadania z podwyższenia, że koń staje tak, że duży "krok" do strzemienia trzeba zrobić. O nie, miętolić stanie do skutku! I tak samo teraz konsekwentnie będę robić przy werkowaniu kopyt (bo się wierci pinda i non stop krok w bok, krok w bok a ja za nią latam z tym koziołkiem ciężkim), albo nogę sama ściąga.
Przepraszam, ale uśmiałam się. 🤣 Jak dla mnie kotbury powinnaś mieć swój własny wątko-blog na opisy życia z kobyłą. 😜
It's not funny-  it's scarry! 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł:

One doskonale wiedzą dużo więcej niż nam się zdaje. Tylko mają w tyłku wykonywanie poleceń bo przez przeważającą część czasu my nie jesteśmy w pozycji aby skutecznie wpłynąć na pewne rzeczy.

To coś jak jazda z batem i bez bata. Są konie "głupie" na tyle, że jak trochę pojeździsz z batem to myślą, że go masz potem magicznie cały czas.. i takie które dobrze wiedza kiedy go nie masz od razu🙂

A my tu się zastanawiałyśmy przed chwilą czy na pewno rozpoznają auta!!! Śmiem twierdzić, że lepiej niż ja  😜
kotbury, pouczająca historia ale poryczalam sie ze śmiechu jak sobie wyobraziłam Twój ryk i jej kwiczenie 😁
kotbury, dzięki za tę historię. żeby dopełnić obrazu wrednej kobyły... moja kobyła pokazywała swoją "dezaprobatę" robiąc kupę na samym środku pomiędzy budynkami stajennymi podczas wprowadzania do boksu...  🙄 pomiędzy padokiem a boksem nie miałyśmy do przejścia nie więcej niż 200 m, ale dziwnym trafem zatrzymywała się z podniesionym ogonem kilka metrów przed wejściem do boksu. długo biłam się z myślami gdzie leży granica mojego zaufania w jej inteligencję, i jak to z kobyłami, dawałam się robić  😂
vissenna   Turecki niewolnik
17 maja 2020 14:31
Kotbury Może właśnie odkryłaś nowy sposób komunikacji w języku eqqus  ?

Zamiast trenować z klikerem, czy bawić się w kostki cukru wszyscy powinni w momentach największej frustracji głupotą/złośliwością konia wydawać z siebie zduszony wrzask? 😀
Czy tylko ja chciałabym usłyszeć ten kwik?  😁  👀
E tam, zlosliwosci czy wredoty koniom bym nie przypisywala 😉

Chcialam sie tylko podzielic ze swiatem, ze moj kon wrocil ze stanu brykania do bycia milym misiem bez grama negatywnych zachowan, pomogla ostateczna korekta siodla + cierpliwe ignorowanie konskich wymyslow i jechanie swojego 🙂

Chcialam jeszcze kupic ujezdzeniowke, ale az troche strach, jak ten kon na "tylko" niedopchane siodlo reaguje brykajac po 30 razy na galop 😁
kokosnuss, i wypuszczenie konia na pastwiska. Najlepiej 24h.
To naprawia prawie wszystkie konie, nagle można jeździć na spokojnie 😉
Puma
Ja jestem wielka fanka 24h na padoku. I mam tak aktualnie wszystkie konie. Te w intensywnym treningu tez. Ale np kobyla ktora przyjechala ze stajni z boksami, gdzie miala 1h padoku, 1h karuzeli i 4x w tyg trening,byla spokojniejsza w stajni, niz po wypuszczeniu na pastwiska 😉 Mam ja teraz od 3 miesiecy kontuzjowana, bo ma tak zryty beret i ciagle cos sobie uszkadza, cos psuje, ucieka z padoku, skacze ploty 150. A pod siodlem porazka. Tak wiec nie ma reguly... 😉
KaNie, To tyż napisałam "prawie wszystkie konie" 😉
Ale większość przypadków jednak to prostuje. Taki luz psychiczny i jakiś tam upust emocji jest większy, a współpraca przyjemniejsza.
Też jestem fanką  😁
KaNie, Puma, moja tez jest wlasnie wyrzucona na dwor, obecnie 12-13h w stadzie, od czwartku 24/7 bedzie 🙂

I od przeprowadzki bryki i fochy byly literalnie dwa razy i sie skonczyly, kon jest z jazdy na jazde lepszy i spokojniejszy.  Mialam dzisiaj trening i kon robi 200% normy <3 na lonzy tez wreszcie sie normalnie rozluznia. Stety niestety nie moge obiektywnie stwierdzic, jaka czesc to chow a jaka nowe, dopchane siodlo, bo to sie zbieglo w czasie.

Na pewno jezdziecko nic ciekawego sie tam nie podzialo, mam teraz trenerke, ale kon przestal sie buntowac jeszcze przed pierwsza jazda z nia 😉 takze tu bym nikomu nie przypisywala zaslug.

Ten kon generalnie od dnia 1 szczerze nienawidzi byc w stajni, po jezdzie sama ciagnie na lake, w boksie zakreci sie do zlobu po zarcie i chce wyjsc. U poprzedniej wlascicielki pilowala zebami po kratach w boksie. Kopie tez po scianach do innych koni - a na dworze w stadzie to bardzo ugodowy, spokojny i socjalny zwierzak.

Nie ukrywam, ze nigdy nie planowalam trzymac konia alternatywnie/bezstajennie, ale sie przelamie chyba 🙂 i na ten moment szukam miejsca, gdzie zima Fly tez bedzie miec stado i przestrzen + jakas wiate. W Holandii dojezdzanie na hale czy profi plac w sasiedniej stajni, zeby zima tez normalnie trenowac, jest ostatecznie calkiem do przejscia.

Tyle lat przy koniach a caly czas cos mnie zaskakuje, ten kon to w ogole od poczatku ogromne wyzwanie, a przy tym bardzo pouczajace 🙂
Kokosnuss
Bardzo polecam Ci zmiane. Natomiast jedyne co zauwazylam u konia 24h na padoku nie fajnego dla jezdzca, to to ze latem, jak jest bardzo goraco i sa muchy, kon jest zmeczony. Ja jezdze wtedy wczesnie rano i pakuje je do boksu wszystkie ( ktore jezdze ) .Po jezdzie jedza siano, odpoczywaja w chlodnym i dopiero potem wychodza.
Moje latem nosza maski na muchy, derek nie ( poza jednym ). Maja domki i automatyczne poidla ogrzewane zima.
Najlepsze sa male grupy koni na takich wybiegach. Bo trawa jest wtedy na caly sezon. Wiata powinna byc wielkosci wystarczajacej, zeby wszystkue konie mogly sie schowac ( siedza w niej latem w trakcie upalow i much , czasami wszystkie na raz ) . Chow otwarty to tez jest taki sam wybor jak stajnia boksowa. Trzeba patrzec  co kon bedzie mial, w jakich warunkach, czy padoki sa czyste, czy wiaty sa sprzatane, jak sa dokarmiane konie sianem ( w jaki sposob ) . Moim zdaniem trzeba bardzo dobrze wybrac taka stajnie, bo kon moze byc wcale nie za szczesliwy, jesli warunki sa slabe.
Długo się wahałam, żeby tu napisać, ale nie mam chyba wyboru. Może zamiast gównoburzy ktoś poratuje mnie cenną radą.

Mój koń od kilku dni zaczął uciekać z padoku. Dewastuje pastucha pod prądem (ustawionym na moc na dziki), zrywa taśmy, łamie słupki. Myślałam, że to lęk separacyjny, ale dziś uciekł mimo, że jego klacz była z nim (nie na jeździe). Ogólnie zachowuje się dosyć dziwnie. Gdy wszystkie konie biegną do stajni na kolację, to mój zwiewa, dzikuje, nie daje się złapać. Dopiero jak się robi ciemno to łaskawie zjawia się przy wyjściu, żeby go zabrać.

Te ucieczki są ekstremalnie martwiące. Dostaje się do innych koni, m.in. do "dziadków", które nie mogą być narażane na jego zabawy i dzikowanie.

Aktualnie ma do dyspozycji dwa wielkie pastwiska połączone ze sobą. Mimo to, jak się już naje to zaczyna kombinować. A jako, że nauczył się kilka dni temu tych ucieczek to ja załamuje ręce i zastanawiam się jak go teraz tego oduczyć.

Nigdy nie byłam świadkiem tych akcji, ale wierzę na słowo, dostałam dziś zdjęcie zdewastowanego ogrodzenia.

Nie mogę przez to spać i muszę brać leki uspokajające...

Zastanawiam się co jest powodem tego zachowania. Czy głupi, młody wiek, nuda na pastwisku. Może powinnam kupić mu piłkę, żeby czymś się zajął?

Zastanawiam się czy zamykanie w boksie po każdej ucieczce ma szansę zostać skojarzone jako kara za zachowanie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się