stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Tja, bo porownywanie dwulatkow na odchowie do padokowania doroslych, pracujacych koni ma w cholere sensu...

Meise, ja tylko chcialam powiedziec, ze rozumiem bole swiezego posiadacza konia i serio, trzeba wrzucic na luz, a nie sie zajezdzac negatywnymi myslami o krzywdach, jakie sie temu koniowi dzieja lub dziac moga :kwiatek: bo to bezcelowe.

Ja cie to pocieszy, moj nowy nabytek ma na koncie rozwalone ogrodzenie z samookaleczeniem, wywrotke na plecy przy fakapie z forsowaniem ogrodzenia (brrr) i duzo prob skrzywdzenia siebie, mnie i reszty otoczenia 🤣 obecnie po przestawieniu na 24/7 w stadzie sa grane nowe fochy w pracy, bo ej biedny konik chce z powrotem do stada i mu zle w zyciu. I tak strasznie go to boli w tym jednym narozniku kolo wyjscia na lake, ten weltschmerz okrutny xd Trenerka jest zdania, ze kon robi mnie w konia i bunty i bryki trzeba przejezdzac, a nie dzielic znowu wlos na czworo i rozkminiac, czego konikowi brakuje do samorealizacji i pelnego zen. Bo juz wszyscy specjalisci byli i zamiast szukac dziury w calym to moze lepiej zaczac po prostu czegos konkretnego wymagac.Tez sie dopiero ucze zmiany nastawienia, ale IMO warto :kwiatek:

...a mialam miec tego konia na luzie i w ogole, bo wlasny kon niewiele drozszy niz abonament sekcji i lease 😂 😜 😉
Tja, bo porownywanie dwulatkow na odchowie do padokowania doroslych, pracujacych koni ma w cholere sensu...
Tja, bo ja nie wiem ile lat mają moje konie i co robią 😂.
Re-volta zawsze wie lepiej 😀.
Aż się zaczęłam zastanawiać czemu mój nawiewać przestał.
Bo sytuacja była taka, że obczaił 2 rzeczy: że można się przetoczyć dołem, niby tarzając się,
i że gdy się kopytami opadnie z góry na taśmy to nie kopie (róg to izolator), a skakać też umiał.
Jeśli pokopało, nawet solidnie (duży pies uciekał z piskiem przez kilometr) tylko się otrzepywał, oprzytomniał - i znowu (gdy miał "zły" dzień).
Jak myślę, to przestał nawiewać bo miał żywotny interes w tym, żeby być "na swoim miejscu", które sobie ustalił
i zaciekle bronił. To był pas od strony padoku kobył. A do kobył przedostać się nie mógł, bo to było solidnie zrobione,
w dwóch liniach i z pasem "neutralnym", pustym (zarośniętym) pomiędzy.

Meise, a gdyby spróbować dodać im jedną klacz?
Zatem zajął ten pas przy ogrodzeniu, przeganiał stamtąd inne konie i czujnie pełnił swoją rolę: pilnował "swoich" klaczy.
Ale - był ogierem. Czemu ogier miałby uciekać Od klaczy, które innego "opiekuna" nie mają?
A gdy przestał być ogierem, pojawił się inny, młodszy , i oba zajęły się, niekiedy niestety ostrą, walką o "stanowisko obserwacyjne".
Gdy został przegnany - spokorniał po całości. Był już starszy, rozsądniejszy i łagodniejszy, dostał mniejszy padok i młodszego, podporządkowanego, kumpla.
Teraz oba mogą sobie być w ogrodzeniu śmiesznie umownym.
Arimona, wydaje mi się że to była psia. Wsadzona gdzieś na klatke pod derke. I naprawdę konie szybko się uczyły, choć dwie próby musiały być sprawdzenia, że jak to dzisiaj się nie da?

Muchozol, to ze akurat twoim się nic nie stało to nie znaczy że to takie bezpieczne. Ja rozumiem że koń ma być koniem a nie zabawka 24h w boksie ale takie zabawy mogą się skończyć różnie. Może u Ciebie będzie cake życie ok. Ale niech taki kop trafi w nogę, w kolano, w biodro.  Nigdy się nie da wykluczyć kontuzji ale to jest wręcz czekanie na nią.
Meise - miałam kobyłę, która sobie wychodziła z pastuchem i codziennie szwędała się po ośrodku - ot sobie brała pastuch na klatę i szła dalej.
Pomogło: podłączenie dodatkowego elektryzatora (na chwilowo małym, ogrodzonym dużo krótszą taśmą padoku), pomoczenie konika (wiem drastyczne!, ale latający luzem koniczek 175 w kłębie też jest mało fajny) i sprowokowanie kopnięcia. Nigdy więcej się do taśmy nie zbliżyła i nie uciekła.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 maja 2020 09:02
Meise mój pomysł jest taki: skoro i tak chcesz ogrodzenie "doinwestować" to kup izolatory i szpulkę drutu ocynk 1,8mm i daj go pomiędzy taśmami. Taśmy nawet nowe są gucio warte bo szybko pękają pod małym naciągnięciem (nawet jeśli taśma nie pęknie to te druciki w środku się przerywają i prąd już nie płynie). W drucie zawsze prąd będzie kopał po całości co można sprawdzić miernikiem i porównać z taśmą (można się zdziwić jak już ktoś wspomniał). Nie ma uciekających koni - są tylko źle wykonane ogrodzenia  🤣

Ja u siebie całkowicie zrezygnowałam z taśm bo mam bardzo wietrzny teren i non stop pękały pod naporem wiatru. Teraz mam tylko jeden rząd drutu i jeden rząd grubej plecionki + elektryzator, który wyrywa z kapci.

edit. oprócz dodania drutu trzeba zrobić przegląd ogrodzenia i sprawdzić czy nie dotyka gałęzi, trawy i czy tzw. uziemienie siedzi w wilgotnej ziemi (jeśli nie to trzeba podlać wodą).
kokos, staram się nie myśleć za dużo, ignoruje kolejne blizny na nogach, rozcięcia i inne atrakcje, po prostu sprawdzam czy nie jest opuchnięte i nie grzeje i przechodzę do porządku dziennego. Ale tutaj po prostu nie mogę wymyślić dobrego rozwiązania i to mnie stresuje. Że jak koń się nauczył takiej durnoty, której ja nawet nie mam okazji zaobserwować i zainterweniować to czuję się bezradna. Weltschmerz mnie rozbawił mocno  😁
Mój koń ma Weltschmerz tylko jak nie ma wokół niego żadnego konia lub człowieka. Z człowiekiem na szczęście zachowuje się spokojnie i pewnie i nie płacze za stadem.

halo, nie da rady tam robić szacher macher ze stadem, mi się to w ogóle dziwne wydaje to jego "ogierzenie", bo raz skacze i kryje, innym razem kobyła mu podstawia błyskającą wadżajnę pod nos, leje po nogach a on ledwo powącha i sobie idzie. Czasami śpiewa, robi flehmen, czasami ma totalnie w zadzie. Co więcej jak są konie puszczane na kolację to wszystkie lecą, klacz mojego też a mój wpadnie na górny padok i zamiast do wyjścia za końmi to zaczyna dzikie harce, galopuje jak wściekły i jeszcze ponoć nie daje się złapać. A nikt nie będzie za nim ganiał, bo nikt nie ma na to czasu. Więc to jest w ogóle dziwne, że nie spieszy mu się na kolację i co więcej nie ciągnie za innymi końmi...
Swoją szosą tarzanie się i wyturliwanie dołem to już też chyba najwyższy level ucieczek  😁

Jest u nas w stajni jeszcze jeden 6-letni młodziak, ale raz, że okuty, dwa - jakby chodził z moim to na milion procent bym musiała zacząć kraść, żeby nadążyć z rachunkami za weta. No i trzy - jego właściciel się absolutnie nie zgodzi, żeby chodził jego koń z moim  😉 mamy pat.

olq, a jak prowokowaliście kopnięcie? Ten dodatkowy elektryzator to jak widać must have u nas.

TRATATA, tylko u nas te padoki są naprawdę wielkie i koszta wymiany ogrodzenia dla mnie byłyby ogromne, a potem i tak nie miałabym co z tym zrobić jakby przyszło się wynosić 😉

Ogrodzenia swoja droga, ale z praca to tez prawda.
Mam walacha 12 letniego, ktory w okresie zmniejszonej ilosci pracy, zachowuje sie jak ogier. Kryje klacze, kwiczy, skacze. Jak zaczyna pracowac to te zachowania ustaja. Wrecz sie od klaczy odgania jak sa zbyt namolne. Zajmuje się jedzeniem i odpoczywaniem. I nie pracuje duzo, bo 2h dziennie, jednak jest to praca w szkolce i to meczy psychicznoe, a to tqki typ co fizycznie nie da sie zorac jakiemus tam dzieciakowi.


Muchozol, to ze akurat twoim się nic nie stało to nie znaczy że to takie bezpieczne. Ja rozumiem że koń ma być koniem a nie zabawka 24h w boksie ale takie zabawy mogą się skończyć różnie. Może u Ciebie będzie cake życie ok. Ale niech taki kop trafi w nogę, w kolano, w biodro.  Nigdy się nie da wykluczyć kontuzji ale to jest wręcz czekanie na nią.
Ja wiem czy czekanie na nią? Myślę, że rozdzielenie koni, które chcą się pobawić może być bardziej kontuzjogegenne - szaleństwa przy płocie (bo nie mogą się inaczej wyżyć), staranowanie ogrodzenia, żeby za wszelką cenę dostać się do kumpla.
Wbrew pozorom one nie napierdzielają jak leci, wybrałam najgorsze zdjęcia 😉 - jak któryś ma dość to po prostu przestaje się bawić, a drugi od razu się dostosowuje. Od miesiąca się nie bawią, bo Rozkruszek ma uszkodzone oko i zabawa mu nie w głowie.
Wychodzę z założenia, że gorzej mogą się uszkodzić próbując za wszelką cenę zdobyć kumpla niż bawiąc się. Chociaż kontuzja zawsze może być.
Muchozol, tyle, że jak konie normalnie pracują to aż tak nie głupkują , tylko się relaksują po prostu na padoku.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 maja 2020 09:35
Meise ale on zapewne rwie tylko od strony tych koni? Wtedy nie musisz ogradzać drutem dookoła całego pastwiska tylko zacząć od elektryzatora i zrobić wyłącznie tą ścianę/y gdzie spierdziela. Szpulka drutu 1000m kosztuje do 100 zł.
I pamiętaj, że masz dodać rząd drutu do istniejącego ogrodzenia, nie sugerowałam Ci jego całkowitej wymiany tylko dodanie jednego rzędu pośrodku i w 150 zł by się zamknął koszt takiej poprawki.
Jeden pracował - zakuł się w oko. Ratujemy i do pracy się obecnie nie nadaje. Drugi czasem szczypnie, żeby podjąć zabawę, dostaje sygnał że nie i spokój. Święto jakieś jak podgalopują. I tak od miesiąca się nie bawią i żyją - właśnie spokojnie snując się po wybiegu.
Na pewno koń nie pracuje pode mną (jak jeżdżę sama) zbyt ciężko, na pewno dużo poniżej swoich możliwości, bo tak jak mówiłam, jak wszystko wychodzi, ćwiczenia są wykonywane w miarę poprawnie, a ja czuję zmęczenie swojego materiału to kończę jazdę. Oczywiście, że koń jest wtedy odprężony i absolutnie niezmęczony.

Wiadomo, wyjeżdżanie linii na wprost, jazda w odwrotnym ustawieniu i różne tego typu ćwiczenia męczą go przede wszystkim psychicznie. Wiem, trzeba to przejeździć, niedawno taki mieliśmy trening, rzeźbienie, dłubanie itd. Koń był psychicznie wykończony, ale ja też  😉

TRATATA, jeżeli faktycznie to tak niewielki koszt to kupuje i montuję, serio!  🙂
anetakajper   Dolata i spółka
25 maja 2020 10:00
Ogrodzenie z samego pastucha taśmy nie będzie dobra dla każdego konia niestety. Taśmy są tak nędzne że po pół roku potrafią być poprzerywane druciki :/

Moja kobyła jak była młoda to skakała ogrodzenia 1 żerdź + 2 taśmy pastucha. Zrobiliśmy 2 żerdzie + 2 linki pastucha (nędzne taśmy) i niestety czasami jej się zdarzało hycnąć :/
Teraz ma 2/3 żedzie + 2 linki parciane wytrzymałość naporu 500 kg i siedzi jak trusia  😁  Niestety bramę na 3 zamknięcia dalej potrafi otworzyć jak jej się chce  🙄
Pastwiska mamy 1 żerdź  + 2 linki
Muchozol, ale nikt ci nie każe zmieniać podejścia. Tylko przykład że twoje konie sobie nie robią krzywdy to nie jest dowód na to że konie sobie tej krzywdy nie potrafią zrobić. Ja mając już 18 latka wolę go wypuścić w spokojnej małej grupie gdzie będą głównie stały I zarly. Ma teraz kolegę przez płot lekko niewybieganego i skończyło się ostatnio dziura w głowie więc przy najbliższej okazji zmieniamy boks... Bo nie będę ryzykować
Oczywiście każdy trzyma konie jak chce - to tylko przykład, że nie zawsze zabawa dwóch koni to kontuzja i wielki rachunek od weta - chociaż oczywiście może tak być. Może też się zdarzyć na treningu i w boksie. Życie.
Ale nigdzie nie pisałam, że to dowód 🙄. Wręcz przeciwnie - sama napisałam, że to tylko przykład.
Meise To co napiszę nie pomoże Ci zbyt w przypadku Twojego konia (popieram w pełni pomysł zainicjowania sytuacji w której młody poczuje, że pastuch serio kopie) ale mam nadzieję, że trochę poprawi chumor patrząc z punku świeżego właściciela wymarzonego konia  😁 . Jak kupiłam mojego cudownego kucynka (11,5roku temu), zupełnie nie pomyślałam o tym, że jak przyjdzie mi go przenieść bliżej domu to powinnam szukać stajni pod kątem ogrodzeń. Oberek w tamtym czasie był koniem który się teleportował. Turlał, przeciskał, niemalże czołgał, przeskakiwał. Kiedyś kumpela opowiadała mi jak zaprowadziła go (jeszcze przed przeprowadzką do mnie) na halę która była na lato zamykana na trzy drągi. Puściła, zamknęła, poszła po drugiego konia i jak po chwili wróciła a było to naprawdę blisko to Oberka już nie było. Jak? Nikt nie ma pojęcia, realnie patrząc odstępy były zbyt małe, żeby się przecisnął, wysokość na tyle duża, że nie powinno mu być w głowie wyskakiwanie, no ale chyba jednak wyskoczył bo jak inaczej? Choć jej teorią po prostu się... przecedził  😵 . Osobiście widziałam go "czołgającego" się pod ogrodzeniem z siatki (nie leśnej tej takiej zwykłej siatki ogrodzeniowej ogumowanej)i gdybym tego nie widziała to bym w życiu nie uwierzyła  🤔. Jego kreatywność nie znała granic. Co najciekawsze nie niszczył ogrodzeń i nigdy nie uciekał. On po prostu przechodził na drugą stronę i był gdzieś tam obok. W pierwszej stajni po przeprowadzce każdy się nauczył, że stado jest tam gdzie powinno a Oberek bywa na gigancie gdzieś obok  😁. Fakt tego, że i tak był w pobliżu i mega bezpiczna lokalizacja stajni w pełni na to pozwalały. Na chwilę obecną nie jest już koniem który chce wszędzie przechodzić, doskonale też wie kiedy pastuch kopie (choć akurat np.łąkę mają ogrodzoną siatką też)i nie ma potrzeby bycia kawałek dalej ale nadal czasem miewa swoje pomysły co do czmychnięcia pomiędzy taśmą przepędu (bo wie, że nie kopie a nie kopie bo dalej teren ma ogrodzenie stałe i niczemu to nie przeszkadza, że tam przelezie)i pójścia na wybieg/łąkę inaczej niż stado. Na szczęście w jego przypadku jest to zupełnie niegroźne i każdy już się śmieje z tego, że to to takie niereformowalne  😁. Oczywiście nie przeszkadza mu to w zejściu z łąki z uwiązem przez szyję, czy w taki sam sposób wróceniu, albo i zdarza się, że jest "prowadzony" bez niczego. Taka to cwana bestia jest  😉 Swoją drogą, też go zwę czasem diabłem tasmańskim  😍


Jedynaście lat temu. W pełni zadowolony jaśnie kucyk na gigancie, oczywiście prze samej stajni  😉
Obiś, zdecydowanie mi raźniej  😁
Twój koń chyba wygrał w temacie ucieczek 😉

Ja zadowolona, bo wczoraj i dzisiaj był spokój. Ale możliwe, że dlatego, że lało + kobyła była z nim cały czas na padoku. Mają podłączony nowy mocny prąd, więc jest szansa, że zacznie go respektować.
vissenna   Turecki niewolnik
25 maja 2020 21:19
Meise konia masz widocznie madrego skoro kuma, ze on mokry i mocny prad to nie jest para 😉
Mądry jest jak diabeł, dlatego Wy mi tu piszecie, że go uczłowieczam, a ja wiem swoje  😉  😁



Meise, tak mi się skojarzyło z twoim pytaniem w innym wątku: a jeśli on nawiewał, bo przez zęby nie mógł zbytnio jeść i się nudził?
Mój, jak wspomnę, to też był ten wiek, gdy miały prawo iść kły.
Może tak być  🙁

Tyle się męczę, żeby go przytyć, a on znowu mi chudnie... ciągle jakieś stresy z tym koniem. Wydawało mi się, że już jest super i możemy trenować, a tu... zęby.
Ale pocieszam się, że mam resztę życia na treningi z nim, więc przeczekamy  😁

Mam obecnie lekki mindfuck z moim koniem, ze zdecydowalam sie napisac bardzo dlugi post, moze ktos chce sie pozmozdzac razem ze mna? :kwiatek:

Chronologicznie:


Kilka tygodni po kupnie (dokladnie to konia kupilam 6 marca a pierwszy bunt byl 14 kwietnia) kon zaczal sie buntowac pod siodlem. Na pierwszy rzut oka znikad (?) przy pierwszym zagalopowaniu po rozprezeniu w stepie i klusie kobyl zaczal walic z zadu/odmawiac ruchu na przod w polaczeniu ze skulonymi uszami i ogolnym spieciem. Ze wzgledu na owczesne otoczenie (naturalsowa stajnia :icon_rolleyes🙂 po buncie zsiadlam.

Przez 3 tygodnie kon pracowal 3-4 razy w tygodniu na lonzy + wychodzil na padok (niestety tylko 4h dziennie). Siodlo, w ktorym kon chodzil przy pierwszym buncie w miedzyczasie sprzedalam. W ciagu tych 3 tygodni by wet, fizjo, dentysta, kowal. W telegraficznym skrocie, nic szczegolnego nie wyszlo. Kopyta sa nieciekawe i kon raz sie podbil/macal w czasie tych 3 tygodni przestoju, ale zdaniem kowala nie na tyle, zeby kon sie z ich powodu jakos szczegolnie buntowal. Na miekkim (laka/plac do jazdy) kon zawsze byl czysty w 3 chodach.

5 maja przeprowadzilam konia do nowej stajni, gdzie od poczatku byl padokowany 12h (w stadzie). W nowej stajni zaczelam wdrazac konia z powrotem do pracy pod siodlem (nowym), pod okiem trenerki tym razem. Pierwsza jazda (tylko step/klus) byla bez oznak buntu czy spiecia, druga z brykami/odkopywaniem na lydke przy pierwszych galopach, kolejne 2 jazdy tych brykow przy zagalopowaniach bylo coraz mniej (podczas tej drugiej jazdy doslownie jedno odkopniecie na lydke przy zagalopowaniu w prawo i potem cisza). 12 maja byl pasowacz definitywnie ogarnac nowe siodlo. Od 12 maja do 21 maja wlacznie nie bylo zadnych buntow i kon chodzil jak zloto. Od 21 maja kon jest 24/7 na dworze btw.

Piatek 22 maja znowu walenie z zadu przy pierwszym zagalopowaniu, sobota z buntem juz w pierwszym klusie, poniedzialek tak samo. Wtorek (czyli dzisiaj) - zero buntow, kon aniol 😉 Jedyna roznica to to, ze dzisiaj zaczynalam jezdzac z batem, bo mam wrazenie, ze kon w pierwszym stepie sie ociaga z reakcja na lydke / markuje przyspieszajac, a nie poszerzajac wykroku (standardowe korekty lydka - brak reakcji - bat - reakcja - pochwalic za reakcje - powtorzyc az bat stanie sie zbedny, bo reakcja na lydke bedzie natychmiastowa - co w tym przypadku zajelo doslownie 2 korekty)+ zaczelam pierwsze klusy duzo nizej jesli o ustawienie chodzi ("pies tropiacy" zamiast ustawienia roboczego). Jezdzilam normalnie w 3 chodach i kon byl zwyczajnie przyjemny do jazdy.

Przy czym kazdy bunt zaczyna sie odmowa ruchu naprzod po kilku krokach pierwszego klusa lub galopu (wrazenie, jakby ktos reczny nagle wrzucil, nawet jak niby kon dalej markuje ten klus czy galop), po ktorej kon wali z zadu tak bardzo, ale to bardzo widowiskowo powiedzmy 😉 po czym idzie z szyja sztywno w gorze i stulonymi uszami, a konczy sie definitywnie gora po 10-15 minutach konsekwentnego wyjezdzania do przodu jak kon sie buntuje albo zbiera do buntu i chwalenia, jak kon poprawnie reaguje. Czasem taki bunt to dwa bryki i trzy kroki ze spieta szyja i stulonymi uszami, czasem dwadziescia-trzydziesci brykow i kilka okrazen na wscieklej lamie. Potem mozna normalnie jezdzic w dowolnym ustawieniu, robic elementy i przejscia, i kon sprawia wrazenie wzglednie zadowolonego, uszy do przodu, jest skupiony na jezdzcu i bardzo poprawnie reaguje na pomoce. Serio, taka jazda, ze mozna z przyjemnoscia dlubac na milimetry 🙂 A, bunty najczesciej zaczynaja sie w narozniku kolo wyjscia na pastwisko, ale nie zawsze.

Zwiazku z rujami (mowimy o kobyle) jakiegos szczegolnego nie ma i wedlug weta to nie moze byc powod.

Kon nie buntowal sie poki co nigdy w terenie ani przy skokach/drazkach.

Z ziemi kon jest najmilszym misiem, nie wchodzi w strefe czlowieka, ustepuje od nacisku, daje nogi na samo spojrzenie, mozna ja siodlac i oporzadzac ot tak stojaca luzem, przy siodlaniu i czyszczeniu nie pokazuje zadnych spiec czy objawow bolowych, nigdy nawet nie probowala czlowieka kopnac czy ugryzc czy w ogole krzywo spojrzec. Na lonzy robi przejscia na glos, nie robi nic, o co czlowiek jej nie poprosi. Wyprowadzanie na padoki i spacery w reku w terenie (w tym w ruchu ulicznym) tez na luzie.

Trenerka jest zdania, ze konia na pierwszy rzut raczej nic nie boli - i ze nawet jakby bolalo, to nie ma prawa manifestowac tego zamachem na moje zycie, ergo trzeba takie bunty konsekwentnie wyjezdzac do przodu i nagradzac za dobre reakcje. Trenerka jest zawodniczka ujezdzenia pracujaca zawodowo z mlodymi konmi i bynajmniej nie z jakiejs przemocowej szkoly i generalnie jestesmy na jednej linii jesli o podejscie i teorie chodzi.

Tak jak mowilam, kon jest czysty w trzech chodach, pi razy oko w takiej kondycji i muskulaturze



Z drugiej strony te bunty sa dla mnie dalej podejrzane 🤔 zwlaszcza to, ze sa tylko na rozruchu. W czwartek (pojutrze) bedzie fizjo, tym razem taki super profi najlepszy\- i chcialabym, zeby ktos jeszcze pod tym katem ja obejrzal.

A, kon ma 10 lat, zajezdzona podobno jak szesciolatka  i wedlug tej oficjalnej wersji wydarzen jestem jej drugim jezdzcem. Poprzednia amazonka zajmowala sie konmi semi zawodowo (glownie zajezdzaniem i odrabianiem zepsutych), z tym koniem startowala jakies niskie klasy z dobrymi wynikami i z filmikow i wynikow nie wynika, zeby costam mega spinowego sie dzialo. Kon ma tzw trudny papier i ogolnie byl sprzedawany jako trudny.

Kielzno mam dosc "nudne" sprenger ultra control bodajze, bo na takim kon byl jezdzony wczesniej i chodzi spoko. Jest przyjemny kontakt, jest hamulec, takze w terenie na dlugich prostych galopem etc. Jezdze w 90% bez bata, bo poza momentami buntow to kon jest do rany przyloz, superjezdny, extra reagujacy na lydke i do jazdy w dwoch paluszkach, a i bunt moge wyjechac zawsze do przodu w lydkach, bez jakichs konkretnych srodkow perswazji. 

Jakby czasem sobie brykal "bo tak" to mi to per se nie przeszkadza - poki co zawsze wychodzi na moje i nie mam jakichs lekow, ze mnie ten kon pokrzywdzi 😉 - ba, po moich poprzednich koniach to przy tym z reguly odpoczywam psychicznie - ale mam zwyczajnie watpliwosci, czy jednak nie ma tam jakiegos podloza bolowego albo innego bledu w sztuce? 🤔


Tak jak pisze, jestesmy juz dosc dobrze zaopiekowane jesli o team specjalistow chodzi (uff) ale bardzo chetnie poslucham, jak ktos ma jakas rade czy sugestie :kwiatek:
kokosnuss pewnie ci za wiele nie pomogę, ale słyszałam, że jak koń odczuwa dyskomfort to pokazuje go tylko na początku jazdy. Później tak jakby się "znieczula". Dlatego wszystkie kulawizny itd powinno się oceniać na początku jazdy. Zanim o tym się dowiedziałam to bywało, że koń chodził nie równo na początku treningu, a później jak się rozchodził to już nic nie było widać i wydawało się, że jest ok. Więc możliwe, że twój koń jednak odczuwa jakiś dyskomfort który manifestuje na początku treningu, a później przestaje, ale wcale nie dlatego że dyskomfort zniknął. O tym była mowa na jakimś zagranicznym kanale YT, jak znajdę to podrzucę linka.
kokosnuss,
Ciekawe co fizjo Ci powie (bym poprosiła koniecznie żeby też siodło sprawdził dodatkowo), ale brzmi trochę jak by trzeba było to przejeździć rzeczywiście, zwłaszcza jeśli w tym samym miejscu się zaczyna i jest lepiej z batem.
Może jest delikatna, i pamięta ze stare siodło ją uwierało i się boi, więc trzeba więcej czasu po prostu?
Rtg pleców można by zrobić - sprawdzić czy ma kissing spines, jeśli jeszcze nie macie?
A jeśli lonżujesz na rozgrzewkę, a potem wsiadasz to tez byczy? Może spróbować i zobaczyć czy jest jakaś różnica?
Tak rzucam pomysłami 😀 ale no masz trochę zagwozdkę!





Kastorkowa   Szałas na hałas
26 maja 2020 14:30
Też pomyślałam o lonżowaniu na rozgrzewkę. Mój młody długo tak chodził bo wsiadanie na nierozgrzanego mocno mijało się z celem. Bo czasem wyglądało to bardzo podobnie jak u Ciebie w kwestii zachowania. A też był sprawdzany regularnie czy nic go nie boli itp. Potem rozgrzewki jeździliśmy duuuużo porządnego stępa i od razu galop w dole. I dopiero potem kłus.

Ciekawe czy ten fizjo coś znajdzie. Może dobrym pomysłem by było jakby spojrzał też na nią właśnie na początku jazdy?
kokos szczerze to jak dla mnie Twoja kobyła cierpi na... bycie kobyłą po prostu. Sprawdziłaś co mogłaś (może jeszcze poza gastroskopią, bo odmawianie ruchu, nadymanie się i odkopywanie na łydkę może być objawem wrzodów. Ale niech ktoś mi powie, co nie może być objawem wrzodów :cool🙂
Bólu się nie da przejechać, konie nie miewają też rozdwojenia jaźni w tym aspekcie. Owszem, bywa tak, że jest bunt bólowy, zostaje przejechany i koń jakoś człapie, ale na pewnym kompromisie. Wprawne oko ten kompromis z boku zobaczy.
To co pisze mindgame, to owszem - jak koń jest kulawy, a Twój nie jest... jeśli w pewnym momencie odpala salwę baranów, a chwilę później pracuje jak złoto, to raczej przyczyną nie jest ból.

Wiem, że łatwiej przyjąć do wiadomości jakąś oczywistą przyczynę (bólową właśnie), ale kobyły naprawdę czasem nie wyrabiają z własnymi emocjami i robią pewne rzeczy z sobie tylko znanych przyczyn (albo i nie...)
Jeśli Cię to pocieszy, to u nas jest dokładnie tak samo i przestałam to już rozbierać na czynniki pierwsze - ot, mam temperamentnego konia, który miewa własne zdanie czasami i muszę z tym żyć.

Na pewno takiej kobyle trzeba malować czarno-biały świat i nie iść nigdy na kompromis. I na pewno bardzo źle się stało, że zsiadłaś, gdy problem wystąpił po raz pierwszy.
kokosnuss - film nakręć - jeżeli się uda. A oby nie, tzn. oby bunty się nie powtórzyły 🙂
I na to nagranie spróbuj spojrzeć "świeżym okiem" - może lekko jedna noga nierówno poszła? Może "tuż przed" coś sztywnego w ciele zauważysz? Sprawdzisz, od czego się ten bunt zaczyna, co się dzieje przed kopnięciem/bryknięciem.
No i jednak, jeżeli kobyła, to warto się jednak kwestiom hormonalnym przyjrzeć. Czy tam na pewno wszystko jest jak trzeba?
kokosnuss, rozumiem, że tuv robiłaś to i plecy prześwietlone?

Ja tu widzę dwie drogi:
1) gastro żeby sprawdzić czy nie ma wrzodów
2 ) wpie...l jeśli punkt 1 nie dotyczy, bo zapętlisz się w szukanie dziury w całym , zamiast jazdę dla przyjemności.
Z drugiej strony kupiłaś konia sprzeanego jako trudnego, więc skoro idealna w obsłusze, skokach i zawodach to musi być jakiś minusik moim zdaniem.
Moja ostatnia kobyła też robiła podobne rzeczy, nigdy w skokach, a zawsze jak szłaś sobie na plac ( bez bata jak byłam to nie było opcji żeby tam sobie doszła, bo zawsze był pretekst , a może jednak nie i było to typowo kobyłowe zachowanie, bo pracowała zawsze całym sercem jak już weszła na plac).

Edit: kupiłam jako konia bardzo trudnego, ale chodzącego wysokie konkursy , coś za coś ;-)
vissenna   Turecki niewolnik
26 maja 2020 14:58
Jeśli weci i fizjo nic nie znaleźli, to jak dla mnie są to zwyczajne muchy w końskim nosie.
Są konie normalne i są takie, co wiecznie przez całe życie trzeba utwierdzać w przekonaniu, że człowiek ma być górą.
Zgodzę się z Perlica, że jeśli wrzody zostaną wyeliminowane, to należy przyjąć, że trzeba kobyłę sprowadzić na ziemię.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się