stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Dostałam tyle wiadomości prywatnych, że właśnie siadam i zabieram się za odpisywanie 🙂
Absolutnie nie uważam jego potrzeb za mniej istotne, wiem że ten koń potrzebuje stada, stada w którym ma oparcie, spokój ale też odrobinę szaleństwa i zabawy. Przeglądam filmiki z jego pobytu w Poznaniu i chce mi się płakać, bo widzę że tam był szczęśliwy. Rozmawiałam dziś z jego poprzednia właścicielka, przyjedzie do nas w tygodniu i porozmawiamy o naszym problemie. Jak sama wspomniała, może mi pomóc się z nim dogadać ale nie pomoże w tym żeby te konie się zaakceptowały. Podobno bywa tak, że konie silniejsze gnębią schorowane konie, bo czują że taki koń nie ma szans na przeżycie. Tu się troche zgadza, bo Troll kucke gnębi najbardziej jak ona ma problemy z nogami.
Z pewnością z naszymi problemami nie poradze sobie przez internet, potrzebuje kogoś, kto często będzie w stanie nam pomagać w ogarnięciu się. Jeszcze nie wiem, czy mam na to siłe...
Na pewno coś się musi u nas zmienić, nie możemy ciągle zerkać na kamery i wyglądać przez ono w obawie, że kucyk przegania tą Małą.
Tak jak dziś w domu powiedziałam, gdyby one razem były zgrane i sie dogadywała, a problem zaczynał się tylko w kontakcie ze mną to nie ma sprawy. Zawizieła bym się i albo nauczyła jak z nim postępować albo znosiła jego wybryki. Problem jest taki, że on dokucza nie tylko mnie ale i Kucynce 🙁
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
13 marca 2023 01:11
RobaczekM nie chcę być niegrzeczna i sprawiać Ci przykrości... ale zachowujesz się po prostu samolubnie i egoistycznie dalej trzymając tego kucyka u siebie.

Jasno powiedziałaś, że jedyny powód, dla którego nie chcesz go oddać/sprzedać jest taki, że Ty nie jesteś jeszcze na to gotowa, że Ty się boisz, że nikt poza Tobą się nim tak dobrze nie zajmie. Wiesz logicznie, że to nieprawda - ile chociaż na tym forum jest ludzi, którzy końmi zajmują się tak dobrze, jak Ty?

Prawda jest taka, że robisz krzywdę obydwojgu - kuckę narażasz na ciągły stres, gnębienie i potencjalne uszkodzenie, a Trollowi nie zapewniasz jego potrzeb - wystarczająco (dla niego) pracy i stymulacji, tym samym powodując ciągłą frustrację i coraz bardziej utrwalając w nim zachowania agresywne i niebezpieczne.

Im dłużej Troll będzie się zachowywał jak się zachowuje, tym bardziej te zachowania będą się utrwalać, tym bardziej niebezpieczny będzie i tym trudniej będzie to odpracować - jeśli w ogóle. Weź pod uwagę, że utrwalanie tyczy się też agresji do innych koni.
Tym samym im dłużej pozwalasz na utrwalanie takich zachowań, tym bardziej szkodzisz jego przyszłości - ile ludzi będzie chciało tak niebezpiecznego kuca? Ilu będzie miało wiedzę i czas na odpracowanie tego?

Te kuce nie mają zupełnie wyboru w całej tej sytuacji. Ty masz - i okej, Twoje prawo wybrać, że nie chcesz zapewnić im więcej i odpowiedniejszych towarzyszy z tego czy innego powodu. Ale gdyby obydwa kuce mogły, to jak myślisz, co by wybrały?
Żadnego z nich nie uszczęśliwiasz.


Czy Ty nawet Trolla tak po prost, zwyczajnie lubisz? Lubisz jego osobowość, lubisz spędzać z nim czas, lubisz Waszą relację?

Bo mi się wydaje, że nie. I że go trzymasz tylko dlatego, że masz jakieś bardzo silne wewnętrzne połączenie między Twoim wyobrażeniem o sobie i Twoim poczuciem, że nie możesz go oddać/sprzedać (kocham moje konie więc nigdy żadnego nie oddam, nikt inny na świecie nie zajmuje się końmi tak dobrze jak ja).

Nie znam Cię zupełnie, ale mi się wydaje, że Ty chcesz dwa spokojne kucyki żyjące sobie w zgodzie i wzajemnej miłości, które możesz sobie głownie błogo oglądać i czerpać z tego radość, z satysfakcją niuniać i kochać, chodzić na spokojne spacerki, na których możesz się relaksować i po prostu sobie być. A nie musieć wychodzić zajmować zabawami na padoku i ciężką pracą czujnej obserwacji i uprzedzania każdego ruchu podczas spacerów.

Wracając do analogii z psami, to tak jakbyś sobie wzięła maliniaka, i się frustrowała, że on nie chce spokojnie z Tobą leżeć całymi dniami na kanapie, i zamiast tego musisz z nim pracować w obi i robić kilkanaście sesji posłuszeństwa dziennie, bo inaczej wszystko niszczy i wszystkich gryzie. Ty chcesz mopsa, nie maliniaka.
patat, Co innego sugeruje fakt, że presja stosowana w pracy przez profesjonalistów wywoływała aż takie emocje, że po lekcji musiał je wyładować na drugim koniu.
Nevermind, to że konie nie tworzą odpowiedniego dla siebie stada to inna sprawa. Ten kucyk nie jest dobrym towarzyszem dla kobyłki i na ten temat napisano już wiele, sama właścicielka to przyznaje. Nie zmieni tego głaskanie, niunianie, bieganie po tęczy tak jak nie zmieni tego robota. Po prostu konie mają różne potrzeby i temperamenty.
I uwierz że nie jest to powód dla którego koń nie może być normalnie wychowany, uczony granic i uświadomiony że istnieją konsekwencje jego zachowań. Nie wiem jakie masz pojęcie o koniach w praktyce, ale niektóre z twoich pomyslow i poglądów brzmią dosyć... osobliwie.

Nie chcę mi się powtarzać w dyskusji. RobaczekM i tak zrobisz jak uważasz.
Becia23 wszystko co robie, robie z myślą o tym, żeby moim koniom było jak najlepiej. Nie będę tu tego udowadniać, bo nie ma potrzeby, każdego dnia myślę co zrobić żeby żyło im się jak najlepiej.
Temat oddania Trolla towarzyszy mi od zeszłego roku, od momentu jak wrócił od koni, jak widziałam jaki jest tym rozczarowany. Ciągle rozmyślam o tym, czy będę w stanie znaleźć mu dobry dom, bo to jest dla mnie najważniejsze. Nie twierdze, że nikt inny nie zapewni mu dobrego życia poza mną, wiem doskonale że może tak być... Ale może też nie. Puściłam wśród znajomych, kowala i weta informacje o tym, kontaktowałam się z dziewczyną u której był w treningu (rozważam też opcję wysłania go tam do pensjonatu, on by tam czasem pracował podczas szkoleń, bo jakby tam był to byłabym spokojna. Ta opcja jest dla mojego sumienia najlepsza ale zbyt ciężka do udźwignięcia, bo pozostaje jeszcze Kucka, której muszę dokupić towarzystwo).

Plan był taki, że po śmierci Seniorki miałam zabrać drugiego kucyka do towarzystwa dla Kucynki, miały tworzyć fajne "stado", nie robić sobie krzywdy, bo wiem że ta mała kucynka tego potrzebuje, tego spokoju.
No i nie da się tego inaczej rozwiązać, bo Troll potrzebuję poza spokojem i stabilnością, kumpli do zabawy z którymi tak lubi szaleć.

Dziękuje każdemu za wyrażenie swojej opinii w tym temacie, wierzę że każdy chciał dobrze. Dziękuje za utwierdzenie mnie w przekonaniu, że posiadanie odpowiedniego dla danego konia stada jest bardzo ważne 🙂
Nevermind   Tertium non datur
13 marca 2023 08:27
patat …. Mówiłam o tym, że sesja na presji wywołuje u kuca tak duże emocje, że musi je potem wyładować (fakt że na innym koniu to tutaj już problem związany ze stadem). Cały czas piszę o tym że presja najwyraźniej wywołuje u niego ogromne emocje.

Co jest osobliwego w pomyśle, że kuc na którego wystarczyło krzyknąć i go pogonić żeby się ogarnął, może zostać nauczony manier bez bicia?

Dla mnie niezwykłe jest to, że na niebezpieczne konie masz jeden sposób niezależnie od przypadku i kompletnie do Ciebie nie dociera, że czasem może on tylko pogłębić problem.
RobaczekM, jesli cos postanowisz i będziesz szukać towarzystwa dla kucki, to przecież jest masa ogłoszeń o oddaniu konia, może będziesz miała opcją przygarnięcia jakiegoś kuca, najlepiej klaczy dla towarzystwa? Przynajmniej koszt "dokupienia" ci odejdzie/. Ale zdaje sobie sprawę że kupić to najmniejszy problem
Nevermind, bo tu nie chodzi o jakieś sesje tylko normalna robotę, normalna codzienność dla konia, normalne granice. Kon który jest rozpuszczony i nie było od niego wymagane ma prawo reagować buntem gdy nagle się zacznie. Z początku, później przyzwyczai się do nowych zasad przy odpowiedniej konsekwencji.

Co jest osobliwe? Na przykład to, że sama napisałaś że koń "może wpadnie na pomysł żeby posłuchać jak się krzyknie". A może nie? Dlaczego pozwalasz na tworzenie niebezpiecznej sytuacji w momencie gdy należy ją zdusić w zarodku? Przecież dziewczyna pisze że była przerażona bo koń ja atakował i nie chciał odejść! To już naprawdę nie jest moment na roztrząsanie emocji i pragnień konia!

Mam wrażenie zwyczajnie nie rozumiesz albo brak ci wyobraźni, jak taki niegrzeczny koń, nawet szetland może pokiereszowac człowieka gdy nie ma do niego respektu. Brzmisz jak teoretyk lub osoba z małym obyciem przy koniach. Dajesz ludziom rady, które są szkodliwe! A co jeśli następnym razem konik jednak stwierdzi że teraz nie posłucha krzykniecia i zrobi jej krzywdę?

I tak, niebezpieczne zachowania koni względem ludzi wybijam im z głowy gdy tylko zauwaze przejawy. Wtedy nie rozwijają się dalej. Żaden koń się nie obraził i nie dostał depresji, a ja nie mam później takich problemów ani połamanych kości. Naprawdę polecam zdrowy rozsądek i odpowiedzialność, zamiast ubolewania że konikowi nie podoba się presja.
keirashara no niestety nie czuje się przy nim pewnie, wręcz bywa że się go boje.
Nie pasujemy do siebie, ja jestem zbyt uległa, nie jestem konsekwentna, okrutnie męczy mnie ciągle pilnowanie granic. To bardzo mądry koń i on wie, że przy mnie może sobie pozwolić niemal na wszystko. Jak przyjeżdża np nasza kowal to strugany jest nie raz bez kantara i stoi grzecznie, jak tylko pojawiam się ja to od razu zaczyna sie kręcić, podgryzać, szturchać.
Dla mnie oddanie go będzie tragedia, nie potrafie sobie tego nawet wyobrazić...

RobaczekM,
Ja napiszę coś bardzo politycznie niepoprawnego, ale ...

Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twarda dupę... a do koni rękę - dosłownie, nie w przenośni.

Użyję metafory:
Wyobraź sobie, że poznałaś faceta i on jest fajny, miły, lubicie się, te same filmy i tikotki...ale ma tak, że jak "coś mu się nie podoba", to napierdala w ciebie jak w bęben...
A ty jedyne co robisz to czekasz, aż mu przejdzie i w chwilach, gdy jest fajny to ty jesteś dla niego jeszcze milsza i mu podtykasz frykasy pod nos i dogadzasz...
O jej!!! Czyż nie powinien zrozumieć, że "bycie miłym" bardziej mu się opłaca!!!


Ten kuc traktuje cię jak kumpla w stadzie.
I przepraszam, jak dla mnie osoby ludzkie, które się chcą przyjaźnić ze zwierzętami na zwierzęcych zasadach muszą się liczyć z tym, jak to boli. Zwierzęta się gryzą, kopią i szarpią🙂 Ludzie nie. Zwierzęta tak, ludzie nie.

Nie da się pokazać zwierzęciu, że zwierzęce zachowanie jest nieodpowiednie w relacji z człowiekiem, bez użycie języka zwierzęcia - rozumiesz?

Nie da się ludzkim językiem (nagrody, wyrozumiałość itd.) postawić granicy dla zachowań zwierzęcych.
Zawsze warto na poczet przemyślenia jakiejś sytuacji wyobrazić sobie, że nasz koń, to nie koń, tylko np. kura. Jeżeli nie chcemy, żeby kura nas dziobała, to nikt nie miałby problemu "z urażeniem jej uczuć". Granicę postawiłby dość szybo,no bo kto to widział, żeby mieć kurę, która się na nas rzuca i próbuje nam wydziobać oczy.... I dość szybko uznałby, że funkcjonowanie z takim osobnikiem, jeżeli ten nie respektuje granic - nie ma sensu.

Więc ponownie, jak chcemy mieć miękkie serce i przyjaźnić się z kucykiem, musimy mieć twarda dupę (rękę).

Kolejne pytania- czy na tym koniu ktoś jeździ?
Z mojego doświadczenia bardzo ciężko "zająć konia" niepracującego. latanie po górkach, oponkach, slalomiki to za mało, żeby koński malusi móżdżek a wielgachny rdzeń kręgowy były odpowiednie dostymulowane. Koń musi "pracować nad swoim ciałem" żeby mieć zdrową głowę w warunkach nienaturalnych- czyli w niewoli z ludźmi.

Imho:
1. mały roundpen
2. ty kask, kamizelka i nie żaden carot stick tylko piekący dupę solidny bat
3. Kantar z łańcuszkiem, albo lepiej ogłowie z wędzidłem, a na to ten kanatrek

i pogonić dziada "klasycznymi naturalnymi" metodami, żeby się zasrał na tym roundpenie.I każde, nawet najmniejsze zachowanie agresywne (lub progrestwne= koń wyprzedza i pierwszy do czegoś podchodzi, nie czeka na pozwolenie,dotyka nas bez pytania)kończy się zawsze pogonieniem dziada do zdechnięcia.I nie boimy się użycia bata na dupę.Do skutku!!!

Oglądasz czasem "oswajanie mustangów"? Gdzie dziewczynki startuja w takich "zawodach", że mają odławianego dzikiego mustanga i mają ilesik tam tygodni, żeby go zaprezentować na zawodach... No to piękne to oswajanie nie jest. I zdarza się, że nie tylko bata ale armatki wodnej trzeba użyć 🙂... a potem te koni je "lofciają" i mają one z tymi konisiami sweet "relacje" i na oklep i bez ogłowia i kantara pławią się z nimi w wodzie itd.

To nie jest tak, że jak w przypadku agresywnego konia, postawimy bolesną granicę a nie "R+"to konik nas nigdy nie będzie lubił. Będzie, nawet bardziej - bo się klarownie jego językiem dogadaliśmy i ma uporządkowany świat dookoła.

Kucynka ma sporo problemów zdrowotnych,

RobaczekM,
Aaaa!!!!AAAAA!!!
Sorki za post pod postem ale KURDE, to taka trochę podstawa "behawioru" koni, szczególnie jak się chce tworzyć stada itd.
KONIE CHORE SĄ ZE STADA USUWANE!!!
Tak działa matka natura. "Jeste prawie ogrem" ma marne szanse w młodym wieku stać się inkluzywnym opiekunem uciśnionych, bo matka natura mu wdrukowała inne funkcje- dbać o stado (jeśli jakieś ma), i pozbywać się kalek, bo przyciagają drapieżniki.

Dominująca kobyła,która będzie może szorstką ale jednak przewodniczką się sprawdzi. Bezjajeczny ogier - raczej nie.
Bezjajeczny ogier potrzebuje bezjajecznych ogierów, żeby robić to, co wykopane ze stada przez mocno jajecznego ogiera samce robią w jego wieku - burdel robią i rozruby. Tworzą małe grupki i szukają stad do odbicia lasek🙂, Szwendają się po okolicy i robią bajzel- dosłowny.
RobaczekM dokładnie tak jak kotbury mówi, niestety z tego co piszesz pierwszym i największym błędem było kupienie młodego wałacha jako towarzysza dla schorowanej kucki. To miało znikome szanse powodzenia, no i się nie powiodło. Nie jest to jednakże koniec świata imho.
Ja w tej sytuacji pomyślałabym że mam 3 opcje (które zresztą widzę że już rozważasz): opcja 1 dokupić 2 konie, jednego spokojnego dla kobyłki i drugiego młodego dzika dla wałacha, opcja 2 wstawić go gdzieś w pensjonat i wziąć na klatę ten dożywotni koszt lub znaleźć mu dobry dom, godząc się na to że 100% kontroli nad jego pozniejszym losem mieć nie będziesz. Osobiście wybrałabym opcje nr 3, bo chociaż doskonale rozumiem troskę to wiem tez że czasem trzeba się pogodzić z tym że człowiek robi tyle ile moze i dobrze jest być odpowiedzialnym ale trzeba się tez nauczyć żyć z tym że pewnych rzeczy nie możemy do końca nagiąć/zmienić/kontrolować.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
13 marca 2023 12:21
Nie tak dawno była na forum historia forumowiczki, nie jestem pewna nicka teraz, bo minęło kilka lat, Reyline chyba?? Miała 2 klacze o ile pamiętam, ale już emerytki, dokupiła sobie do jazdy wałacha, fajny koń, ale totalnie niedopasowany do jej kobył, nękał je mocno, przeganiał, a one już wiekowe. Pamiętam, że biła się bardzo mocno z myślami i też było jej bardzo ciężko podjąć taką decyzję, ale finalnie wałacha sprzedała i koń znalazł dom z bardziej odpowiadającym mu towarzystwem, przestał sprawiać problemy i ludzie byli z niego zadowoleni. Ona sama kupiła klacz o łagodniejszym usposobieniu i również była bardzo zadowolona. Miała konia do jazdy, który jej starszyznę szanował. Nie wiem czy czegoś nie pokręciłam, czy osoba się zgadza, niemniej historia podobna i zakończyła się z korzyścią dla wszystkich koni i ludzi. I moim zdaniem to byłby dobry przykład do przemyślenia dla RobaczkaM 🙂
kotbury od prawie czterech lat ma twarda dupe (czy tam rękę, bo pogryziona chodziłam bez przerwy, sine paznokcie, obgryzione dłonie, uda, kiedyś nawet policzek) ale w pewnym momencie człowiek się zastanawia co z tym dalej robić? Bo ok, jeśli on gryzie tylko mnie, a ja na to daje przyzwolenie to spoko. Teraz już tak nie gryzie, szarpie za to za kurtke, bluze, włosy... Robisz coś na padoku i musisz sie od niego odganiać jak od muchy. To troche męczące.
Wczoraj właśnie usłyszałam, że czesto zdrowe konie "nie lubia" tych schorowanych. Może... Niestety prawda jest taka, że mała cudownie nie wyzdrowieje, a jego zaczepki mogą spowodować jeszcze większe uszkodzenie. Kucynka ma problemy metaboliczne i choć stajemy na głowie, dbamy o dietę, pilnujemy to przytrafił nam się już drugi ochwat i zdaniem kowala i weta to może się powtarzać mimo wszystkich naszych starań. Ma też szpat w obu nogach, ma niestabilność rzepki, niezdiagnozowana nieregularność lewego przodu (tu już temat rozwiąże tylko rezonans lub tomograf bo na miejscu więcej nie sprawdzimy). Domyślam się że z upływem czasu może dojść jakaś inna rzecz chociaż konik jest młody bo ma 8 lat. No i wydaje mi się, że tak zwyczajnie- zasługuje na spokój. I pewnie nigdy nie zmieni się w zabawową kumpele do zabawy w kantarki.

Przepłakałam całą noc, wydaje mi się że zrobiłam bardzo dużo dla tego kuca. Wyrósł na pięknego gościa, jest mega zadbany, zdrowy, silny. Dałam mu możliwość poznania wielu rzeczy, nie boi sie niczego. Jest dzielny, odważny, nie doświadczył głodu ani przemocy. Nie tak miało to wszystko wyglądać niestety...
Moim zdaniem jak ten koń dostanie porządnie robotę i porządnie dyscyplinę to mu połowa głupich pomysłów z tyłka wyparuje samoczynnie.

Do tego warto rozważyć "wąskie ognia" stajni i padoku. Czy tam jest po kilka paśników,żeby kuc o żarcie, wode,piaseczek do tarzania i inne nie "konkurował" z kucka.
Czy są końskie zabawki, typu pniak jakiś do obryzania, jakieś pieńki na sznurkach itd.
Nawet więźniowie na spacerniaku dostają hantelki i piłki i nie dlatego,żeby "byli zdrowsi", tylko żeby się nie napierniczali między sobą.

Warto też zawsze postresować trochę konie- zaprosić np.wycieczkę przedszkolaków itd. Chodzi o to, żeby się coś działo za płotem od czasu do czasu. Taka końska TV.
Moim zdaniem jak na kuca, który nie chodzi pod siodłem ma prace w miare regularna, wraca z niej zmęczony, znaczy wybiegany.
Kucyki mają jedną wiate na padoku ale siano rozwieszone w dwóch miejscach i zawsze jedza z jednego wspólnego. Maja zabawiki: piłki, takie mini siateczki na smakołyki zawieszone na drzewach, drzewa które obgryzaja, pieńki powieszone, butelki, maty węchowe, saszetki (takie nerki) ze smakołykami które kuc uwielbia wytrzepywać.
Mieszkamy między domami, cigale coś sie dzieje, a to sąsiedzi chodza po ogrodzie, pies, za ogrodzeniem buduja domy więc są koparki i inne cuda, one mają kino i Troll uwielbia wszystko obserwować. Ostatnio robili nam koparka lonżowanik, Troll cały czas nadzorował, śmiali sie ze gorszy od kierownika 😀
A co do przedszkola... Troll i dzieci, nie widzę tego. Chociaż w Poznaniu pracowała z nim 8 letnia dziewczynka 😉
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
13 marca 2023 13:33
Becia23 wszystko co robie, robie z myślą o tym, żeby moim koniom było jak najlepiej. Nie będę tu tego udowadniać, bo nie ma potrzeby, każdego dnia myślę co zrobić żeby żyło im się jak najlepiej.

RobaczekM, absolutnie nie poddaję wątpliwości, że obydwa kucyki bardzo kochasz i robisz dla nich, ich dobra, zdrowia i szczęścia wszystko co tylko możesz.

Ale są takie sytuacje, że żeby się dla nich człowiek nawet zabił, zbankrutował, rozwiódł - no po prostu fizycznie, sytuacyjnie jest się ograniczonym i nie ma możliwości dać im tego, czego potrzebują.
Tak jest u Ciebie - finansowo, przestrzennie, psychicznie nie jesteś w stanie zapewnić im obydwojgu NARAZ tego, czego potrzebują.

Nie jest to Twoja wina, nie jest to wynikiem tego, że się wystarczająco nie starasz, nie kochasz - po prostu, życie.

Ja bym jeszcze porządnie wzięła pod uwagę fakt, że jeśli Twoja kucynka jest wystawiona na ciągły, długofalowy stres - to jest bardzo szkodliwe dla jej ogólnego zdrowia. Nie chodzi już o to, że Troll może ją fizycznie uszkodzić. Chodzi o zniszczenie, jakie w organizmie, odporności, układzie metabolicznym - sieje kortyzol i inne hormony i neuroprzekaźniki związane z długofalowym stresem.
Moim zdaniem jak na kuca, który nie chodzi pod siodłem ma prace w miare regularna, wraca z niej zmęczony, znaczy wybiegany.

RobaczekM, wybiegać się powinien w zaczepkach z końmi na padoku. Z roboty musi wracać "wyprostowany" w dosłownym jeździckim znaczeniu tego słowa.
Nevermind   Tertium non datur
13 marca 2023 15:12
patat, Co jest osobliwe? Na przykład to, że sama napisałaś że koń "może wpadnie na pomysł żeby posłuchać jak się krzyknie". I o to cały ten szum? Nie byłam nawet świadoma, że użyłam tak nieszczęśliwego wyrażenia.
Absolutnie nie sugeruję że to czas na sprawdzanie jaki najmniejszy sygnał zadziała. Ale na tego kuca jak widać krzyk zadziałał.

Nie wiem czy zauważyłaś, ja również pisałam że ważna jest konsekwencja, więcej, że ważny jest ktoś kto będzie prowadził Robaczek w tej pracy i korygował jej ewentualne błędy. Nie zgadzam się wyłącznie z tym, że należy kuca zlać, bo właśnie ta rada jest niebezpieczna.

Pytasz jakim cudem? Spójrzmy na sytuację jeszcze raz. Mamy tutaj właściciela z małym doświadczeniem, problemem z konsekwencją i miękkim sercem + kucyka który jest bardzo mocno emocjonalny, mocno nakręca się w wyniku presji, przy zbyt dużej presji robi się agresywny.

Co się stanie jeśli właścicielka uderzy kuca? Na pewno wzrosną emocje.
Opcja 1. Kuc się przestraszy i zacznie się słuchać, ale to będzie to robił w napięciu, które nie wyparuje od tak sobie, tylko skumuluje się i albo
a) kucyk dotrwa w tym napięciu do końca sesji i wyładuje się na drugim kucu - w co wątpię, bo niedoświadczona osoba będzie mieć spory problem z pracą z tak nakręconym koniem. Tak samo będzie mieć problem żeby to napięcie „spuścić”.
albo b) bardziej prawdopodobne: w pewnym momencie napięcie skumuluje się do tego stopnia, że kuc wybuchnie. Agresją w stronę właścicielki. I powiedz mi, co ona wtedy zrobi? Jak niedoświadczona osoba poradzi sobie z faktycznym atakiem?

Opcja 2. kuc się nie przestraszy, tylko ładnie się odwinie i właścicielce odda.
Prawdopodobne o tyle, że właścicielka nie chce go bić, więc zapewne nie da mu srogiego manta, a kuc reaguje agresją na presję i uderzenie może popchnąć go by od straszenia przeszedł do czynów. Ty mi tak, to ja ci mocniej.


Zanim usłyszę, że kuc napewno aż tak emocjonalny nie jest - po opisie tego jak się zachowuje jak najbardziej mamy prawo żeby przypuszczać, że owszem, może być AŻ TAK emocjonalny. Czy faktycznie tak jest - nie wiemy, ale skoro reaguje na krzyk, na przegnanie po kole, to może nie warto użyć tych narzędzi zamiast sprawdzać reakcję na uderzenie kosztem zdrowia właścicielki?
Nevermind, konia się nie leje, nie bije i nikt tego nie sugeruje.
Ale jeśli trzeba stawia się końskiej siły granice.
Nie można się dać ugryźć i szarpać. Jeżeli "obrona siebie" wymaga użycia siły, to trzeba jej użyć. I nic się od tego nikomu "nie skumuluje"i nie wybuchnie- bo będzie to bardzo czytelny i sprawiedliwy w oczach konia sygnał. Bo tak granice stawiają konie.
I jak komuś kto musi taką granice postawić podskoczy od tego ciśnienie- to tylko lepiej. Sygnał będzie bardziej czytelny.

Narawdę jest różnica pomiędzy, biciem i "oddawaniem koniowi", a niepozwalaniem na agresję względem siebie.

Rada z pracą z behawiorystą jest imho, taka se. W tym kraju dobrych behawiorystów robiących to za kasę profesjonalnie jest miej niż palców u jednej ręki. Reszta to nawiedzone panienki po kursach, które guzik wiedzą albo cwaniakowaci kolesie, którym się do prawdziwej roboty nie chce iść.
kotbury, zgadzam się z tym co napisałaś.
Szczególnie ostatnie zdanie.
Ja polecam pana Witka zawsze i wszędzie.
Nevermind   Tertium non datur
13 marca 2023 23:53
kotbury, Gdzie wyjdziesz cień fragmentu na temat obrony siebie???
Zdaniem patat kucowi trzeba nakłaść manier przez manto, ja uważam że nie tylko jest to zbędne - bo wystarczy tutaj konsekwencja - ale i zwyczajnie niebezpieczne z wymienionych wyżej powodów.

I nic się od tego nikomu "nie skumuluje"i nie wybuchnie- bo będzie to bardzo czytelny i sprawiedliwy w oczach konia sygnał. To przeczy tylu rzeczom, że aż nie wiem do czego się najpierw odnieść.

Spięciom w stadzie towarzyszą emocje. Bywa że bardzo silne. Skąd w ogóle pomysł że jak ktoś komuś odda to tych emocji brak, bo to sprawiedliwe? Nie spotkałam się z tym u koni ani u innych gatunków, nawet u ludzi którzy w przeciwieństwie do większości zwierząt rozumieją znaczenie słowa „sprawiedliwe”.

Widziałaś może jak konie ustępują innym? Miejsce, siano cokolwiek? Jak czym prędzej uciekają byle nie oberwać? A przecież wiedzą żeby ustąpić, bo przedtem sprawiedliwie dostały mocnego kopa. A często nawet i go nie dostały. Mimo to drugi koń i jego „polecenie” wywołują u nich napięcie, strach, silne emocje i silną reakcję.

Tak samo może wyglądać reakcja na człowieka, który wymusił posłuszeństwo strachem. Silne emocje, nerwowa reakcja na jego polecenia, skumulowany stres, który musi się jakoś uwolnić.
Mamy do czynienia z kucem który reagował bardzo źle na presję przy pracy z profesjonalistą - profesjonalistą, który z takim nabuzowanym koniem sobie poradzi, profesjonalistą który konsekwentnie stawia granice, tak że mimo napięcia koń boi się na nim wyładować. A właścicielka sama przyznaje, że tego doświadczenia nie ma. Kuc reaguje na krzyk, pomogło pogonienie go do galopu - po co go bić skoro może to potencjalnie wywołać więcej problemów?

Narawdę jest różnica pomiędzy, biciem i "oddawaniem koniowi", a niepozwalaniem na agresję względem siebie. Jest, ale im dłużej toczę tą dyskusję tym bardziej mam wrażenie, że według Was to jedno i to samo. Bo nie zgadzam się z jednym, a potem się dowiaduję że nie zgodziłam się z tym wszystkim.

Rada z pracą z behawiorystą jest imho, taka se. W tym kraju dobrych behawiorystów robiących to za kasę profesjonalnie jest miej niż palców u jednej ręki. A kogo, przepraszam, należy polecić do niebezpiecznego konia? Ciężko znaleźć dobrego behawiorystę i w ogóle dobrego specjalistę w jakiejkolwiek dziedzinie jest trudno znaleźć. To nie zmienia faktu, że tutaj jest potrzebny behawiorysta.
Nevermind, osobiście do niebezpiecznego konia poleciłabym klasycznego trenera. Z tym, że wg mnie RobaczekM i tak tę pracę zepsuje (bez urazy), nie kontynuując jasnego określania granic.
Najrozsądniej konia wymienić na spokojną klaczkę, ale to już decyzja RobaczekM, nie nasza. Na pewno aktualna sytuacja jest flustrująca i szczerze współczuję, bo przy zaangażiwaniu emocjonalnym RobaczekM wszystkie te decyzje są mega trudne niestety.
Nevermind, ale ty udajesz czy celowo przekręcasz słowa patat?
Kucowi trzeba JASNO określić granice, jasno to znaczy tak, żeby nie miał wątpliwości że nasza przestrzeń jest święta. Do tego się używa kantara, długiej liny, jak bardzo oporny egzemplarz i wędzidła, do tego bat, stick z jakąś flagą siatką itp. Żeby konia odgonić.
A jak koń gryzie, no to sory, jak dostanie z tej ręki co to gryż powinien w głowę, to ani mu krzywdy nie zrobić, a dla konia to będzie samoukaranie się. Czy się zestresuje? Może, ale takie jest życie. W stadzie tez by mu miejsce pokazali i też by szczęśliwy nie byl.

I tak, ustalanie zasad dla rozpuszczonego konia jest frustrujące, przez chwilę az zrozumie jak działa świat.


Spięciom w stadzie towarzyszą emocje. Bywa że bardzo silne. Skąd w ogóle pomysł że jak ktoś komuś odda to tych emocji brak, bo to sprawiedliwe? Nie spotkałam się z tym u koni ani u innych gatunków, nawet u ludzi którzy w przeciwieństwie do większości zwierząt rozumieją znaczenie słowa „sprawiedliwe”.

Widziałaś może jak konie ustępują innym? Miejsce, siano cokolwiek? Jak czym prędzej uciekają byle nie oberwać? A przecież wiedzą żeby ustąpić, bo przedtem sprawiedliwie dostały mocnego kopa. A często nawet i go nie dostały. Mimo to drugi koń i jego „polecenie” wywołują u nich napięcie, strach, silne emocje i silną reakcję.


Gdyby "emocje" w stadach były takie złe dla koni to ten gatunek by nie przetrwał w naturze.

Idea, że naturalny,chwilowy stres jest zły - jest tak zła, niepoparta badaniami (wręcz odwrotnie jest) i tak dziwnie rozgościła się w szerokiej świadomości ludzi, że skutkuje potem dziwnym przedkładaniem bezpieczeństwa otoczenia ponad "emocje konia".

Nie zrozumiałaś - nie chodzi o to, że emocji brak gdy "ktoś komuś odda" - ale to nie ma nic do rzeczy. Mówimy o stawianiu granic - nie wolno ci mnie atakować bo to dla ciebie nieprzyjemne- adekwatnie do poziomu ataku - to jest bardzo klarowny komunikat.

Przewlekły stres powodują nieczytelne komunikaty. Osoba,która pozwala się gryźć (koń idzie obok i podgryza, a my odwracamy jego uwagę) ale za chwilę wymaga posłuszeństwa np. na lonży (kłusuj gdy cię proszę)- jest dla konia "stresująca".No bo jak to - można robić jej co się chce i jednak nie można i się czepia. To poczekam i jej oddam za chwilę.
Konie doskonale potrafią "zachować urazę', aż tak głupie nie są. I poczekać na dogodny moment, żeby komuś pierdzielnąć.

Tak samo może wyglądać reakcja na człowieka, który wymusił posłuszeństwo strachem. Silne emocje, nerwowa reakcja na jego polecenia, skumulowany stres, który musi się jakoś uwolnić.
Wymuszanie posłuszeństwa strachem, a postawienie granicy stoją na przeciwległych końcach skali komunikacji. Nie są nawet blisko siebie.
Jeżeli koń musi odreagować 'sesję' z człowiekiem to znaczy, że ta sesja była do dupy - bo komunikacja była do dupy.
Dlatego w czasie takiej sesji 'stawiania granic' trzeba koniowi pozwolić (pokierować go) w stronę pracy jego ciałem do wyprostowania.

Śmiem postawić tezę, że dla konia najprzyjemniejszą rzeczą w życiu jest ekspresyjny, świadomy ruch w równowadze i wyprostowaniu z pełną świadomością swoich kończyn.

Tak trzeba "przebywanie' z koniem z problemem poprowadzić, żeby sobie mógł te nogi i ciało połączyć z głową, żeby można go było pochwalić i żeby on pochwalił się sam. I nie będzie wtedy miał problemu ze "skumulowanymi" złymi emocjami i szukał worka do bicia.

...co równocześnie nie zmienia faktu, że "ogier bez jajek" w tym wieku i tak raczej będzie gnębił niedosprawną kobyłę.
kotbury, zgadzam się z tym co napisałaś.
Szczególnie ostatnie zdanie.
Ja polecam pana Witka zawsze i wszędzie.

Perlica,
Pan Witek jest super ale jakby Robaczek zobaczyła jego metody to by go pogonila po 5 minutach.

RobaczekMSerio chodzisz ciągle pogryziona i nadal tego konia tłumaczysz i nie jestes w stanie go uderzyć? Tym bardziej jak z innymi ludźmi potrafi się zachowywać tz ze Cię wyczuł i bawi się w najlepsze. Nie rozumiem totalnie takiego podejścia bo jest to zwyczajnie niebezpieczne.

Perlica,
Pan Witek jest super ale jakby Robaczek zobaczyła jego metody to by go pogonila po 5 minutach.

.

somebody, te metody są idealnie dopasowane do poziomu agresji, jaką wykazuje koń.

... problemem jest to, że wielu ludzi zanim zostaje ugryziona czy kopnięta nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że koń wysyła w ich stronę masę agresywnych, lekceważących sygnałów.
Słuchajcie, to nie jest tak że on mnie ugryzł a ja nie reagowałam. Przyznaje, raz już w nerwach zwyczajnie odwinełam rękę i dostał w nos. Zrozumiał, że to zle ale... To nie powstrzymało go przed gryzieniem nadal. On WIE, że nie może ale i tak to robi, to trzeba zobaczyć 🙈 wie, że jak ugryzie to zostanie skarcony ale i tak to robi, ugryzie i w ułamku sekundy odskakuje jak najdalej. Jeśli tu nastąpi stanowcze upomnienie to są dwie opcje: albo odpuści na jakiś czas idąc czy tam stojąc w pełnym napięciu, widać że wszystko w nim się kumuluje albo znowu ugryzie.
Nie wiem czy to możliwe ale on tak jakby nie zapamiętuje? 🤷 Chociaż nie, bo on sie obawia konsekwencji, bo tak jak mówię od razu odsuwa się po "przewinieniu", to może jednak tak go to kusi, że mimo obawy chce dalej próbować?
Chociaż tak jak mówie, to że ja sie z nim nie moge dogadać to najmniejszy problem w tym wszystkim, bo jeśli on bylby spoko dogadany z Kucynka to ja bym się tego wszystkiego o czym mówicie nauczyła. Na siłe, może wbrew sobie ale wiem, że to nie byłby powód do rozważania o oddaniu go. Ale tak jak jego była właścicielka powiedziała, ona może mi pomóc się z nim znowu dogadać ale w relacji z drugim koniem nic nie zdziała.
Sytuacja dla mnie jest beznadziejna, nie sądziłam że kiedyś w takiej sie znajde. Mieliśmy w domu psa, który kompletnie do nas nie pasował, był agresywny w stosunku do ludzi i innych zwierząt. Nauczyliśmy się z nim obcować, pracować ale tylko dlatego daliśmy rade, że dla nas, domowników był bezpieczny. I z Trolem pewnie też bym dała rady jeśli problem tyczyl się tylko mnie, naszej "relacji".

somebody to też nie jest tak, że on do innych jest super. Próbuje na ile może sobie pozwolić lub stoi obok udając świętego po czym z nienacka podgryza (kiedyś kolegi pilnowaliśmy w dwójkę, stał rozluźniony obok po czym doskoczył w ułamku sekundy, dziabnął i odszedł drzemać). Z kowalem też próbował ale tu został ustawiony (bez uderzenia, czyli sie da) i nadal kombinuje jak coś złego zrobić ale z tego rezygnuje zanim zacznie to go mocniej kusić.
RobaczekM, ale to ci ta właścicielka dobrze powiedziała, nie masz wpływu na jego relacje z kucynką. NIE MA OPCJI. Możesz mu załatwić kolejnego kompana, a i tak, może kucynkę sobie gonić BO MOŻE. Niestety zdarza się że jakieś stado, grupa koni, nie "pasuje" do siebie i nie ma opcji żeby działało.
A co do gryzienia. Jeśli kucyk jest tak blisko ciebie że może ugryźć to juz tu jest błąd do poprawy 😉 Koń ma nie wchodzić w twoją strefę, wiec nie powinien miec możliwości dosięgnąć ciebie.
RobaczekM, - no to rozwiązanie masz dość jasne, tylko musisz je zaakceptować 😉 Nie dogadacie się w trójkę, a nawet wysyłanie, ściąganie trenera nic nie zmieni, jak Ty się nie zmienisz, nie nauczysz ostych reakcji. I ja rozumiem, że może Ci być z nimi nie po drodze - tu wracamy do zmiany konia. Są takie, z którymi da się na miło i po dobroci, są uległe, wrażliwe. Taki kucyk jest Ci potrzebny, nie mały czort.

I jak odskoczy, to mimo wszystko powinien dostać w paszcze, batem po tyłku lub zostać przegoniony czy inaczej ukarany. Bo odskakiwanie to nie jest kara, to jest jego rozwiązanie problemu kary, uniknięcie jej -> wychodzi na jego. Ma wyjść na Twoje. Czyli nie "a konik wie, że źle zrobił" i jest ok. Nie jest. Konik wie, że źle zrobil i jak odskoczy to nie spotka go kara, on się nie łaja w serduszku, on wie jak jej uniknąć.
Samo wybieganie to też nie jest praca. Praca poza wysiłkiem fizycznym musi nieść wysiłek psychiczny.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
14 marca 2023 09:17
On WIE, że nie może ale i tak to robi, to trzeba zobaczyć 🙈 wie, że jak ugryzie to zostanie skarcony ale i tak to robi, ugryzie i w ułamku sekundy odskakuje jak najdalej. Jeśli tu nastąpi stanowcze upomnienie to są dwie opcje: albo odpuści na jakiś czas idąc czy tam stojąc w pełnym napięciu, widać że wszystko w nim się kumuluje albo znowu ugryzie.
Nie wiem czy to możliwe ale on tak jakby nie zapamiętuje? 🤷 Chociaż nie, bo on sie obawia konsekwencji, bo tak jak mówię od razu odsuwa się po "przewinieniu", to może jednak tak go to kusi, że mimo obawy chce dalej próbować?

RobaczekM,

On gra w swoją grę z Tobą. Dajesz się wciągnąć w nią nie pilnując swojej strefy.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
14 marca 2023 09:23
RobaczekM, to ja powiem tak - gdybyś stała w pensjonacie z kucynką i w tym pensjonacie w stadzie byłby taki agresywny Troll, to zapewnę chciałabyś zmienić pensjonat, albo rozdzielić stado
Więc myślę, że jeśli zachowanie tego wałaszka jest serio gnębiące i niebezpieczne dla kucynki to może warto pomyśleć o zmianie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się