stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

RobaczekM, On cię traktuje jak kolegę a nie jak szefa i dlatego ciągle walczy o władzę. Gdyby cię szanowal to by nie gryzl. I dlatego ci oddaje.
Nie każdy jest w stanie być na tyle czytelny i stanowczy żeby móc opiekować się tak trudnym kucem jakiego ma RobaczekM. I nie chodzi tu o bicie, a o jasne postawienie granic w każdej sytuacji. I przy niektórych koniach trzeba się pilnować cały czas, bo one zawsze będą próbować. Nie każdemu to odpowiada, nie każdy ma taki charakter. Moim zdaniem tkwienie w takiej relacji jest toksyczne i niebezpieczne zarówno dla człowieka jak i dla konia. Obie strony się ze sobą męczą. Dziwi mnie, że RobaczekM nie woli mieć drugiego spokojnego koniczka, żeby się nim cieszyć zamiast małego szatanka, który mógłby zadowolić osobę o innym charakterze. Tym bardziej, ze sytuacja jest niebezpieczna dla niej i dla konia.

Ja mam takiego kuca, którego trzeba ciągle pilnować, ale mnie to nie przeszkadza. Jasno postawiłam granice i tego się trzymam. Stawianie granic nie spowodowało traumy u kucyka. Wręcz przeciwnie - uwielbia mnie, wie czego może się spodziewać, jak zobaczy moje auto na horyzoncie to biegnie do furtki z rżeniem i czeka aż zabiorę go na spacer, na trening, a może będziemy się czesać i czochrać. Czy musiałam go kiedyś pacnąć batem, żeby zrozumiał, że nie wolno gryźć, kopać - TAK. Czy go to straumatyzowało - NIE. Bo byłam fair w tych "karach". Kolega z padoku oddałby mu tak samo.

Nie biję koni, jestem temu stanowczo przeciwna. Ale jeśli mnie koń próbuje ugryźć, albo kopnąć to mu "po końsku" oddam. Jeżeli mnie wyprzedza, to wycofam. Jeżeli jest za blisko, to go uprzejmie wycofuję. Jest zasadnicza różnica między biciem, a konsekwencją i stosowaniem presji i odpuszczenia. Nagradzam również - czasami głaskaniem, czasami smaczkami, ale tylko w pewien konkretny sposób żeby nie wrócił do obszukiwania kieszeni (czego nauczyła go moja mamcia).
Robaczek, a czy on przypadkiem nie ma zostawionego "niechcący" jajka gdzieś w czeluściach.
Bo takie uporczywe gryzienie i opisane zachowania bardzo pasują do ogrów/wnętrów.
Nevermind   Tertium non datur
14 marca 2023 15:03
RobaczekM, takie gryzienie które nie znika mimo że koń wie o karze zawsze ma swoją przyczynę. Nie znika, bo przyczyna nadal jest, to bardzo typowe.
Bawi mnie jak wszyscy szybko znaleźli powód, mimo że praktycznie nic nie wiedzą na temat sytuacji. Jak koń gryzie przy popręgu i mimo kary nie przestaje, to po diagnozie wszyscy rozumieją że gryzł przez wrzody. Ale jak gryzie prowadzony, to na pewno po prostu ma Cię gdzieś.

kotbury, Nie powiedziałam nigdzie, że stres jest zły. Wskazałam tylko że nadmierny stres w tym przypadku jest niewskazany i wyraźnie napisałam dlaczego.

xxagaxx, Nie przekręcam niczego, czas odnoszę się tylko i wyłącznie do fragmentu nt. bicia, a nie reszty rad. Podsuwanie p+ komuś kto nie chce i nie umie jej użyć a pracuje z emocjonalnym koniem to bardzo zły pomysł.
Nevermind, skoro koń został przebadany przez właściciela praktycznie od chrapek do ogona, a do tego z opisu właścicielki takie skrajne zachowanie jest tylko w jej kierunku, do tego mamy filmik z treningu, który pokazuje, że prowadząc tego konia prawidłowo robi się całkiem innym koniem... No to chyba jednak jest dość jasne potwierdzenie, że źródło takich zachowań jest behawioralne, a nie zdrowotne.

Poza tym, Ty dalej piszesz o biciu, a reszta o jasnym postawieniu granic. Te granice można postawić inaczej niż biciem. Ale samym R+ dobrych zachowań, a ignorowaniem tych złych takiego gagatka raczej nie wychowamy. Myślę, że takie coś robi mu tylko większy mętlik we łbie niż jasno postawione zasady - nie gryziesz, nie wyprzedzasz, nie podchodzisz chyba, że Cię o to poproszę.
Nevermind mniej dzielenia włosa na czworo, gdybania, zastanawiania się dlaczego babcia nie jest dziadkiem, więcej praktyki i roboty.
Nadmierne analizowanie wszystkiego nie sprawdza się przy koniach gdzie trzeba postawić na konkretne działania. Jazda na koniu to praktyka. Z teoretycznym zapleczem ale wciąż w większości praktyka. W chwili w której trzeba DZIAŁAĆ! nie ma już czasu na zastanawianie się, rozważanie opcji i planowanie. To się robi wcześniej.

Jeśli nie rozróżniasz lania konia od postawienia mu granic to ciekawi mnie jak pracowałaś z tą masa trudnych koni o których wspomniałas. Tym bardziej że uznałas to nie tylko za zbędne, ale i niebezpieczne. Poważnie pytam, bo ja zawsze zaczynam właśnie od tego, w stopniu adekwatnym do potrzeby konia. Tak, potrzeby! Moja przestrzeń jest nienaruszalna, koniec kropka, koń musi to wiedzieć. Naprawdę mnie dziwi że ktos pozwala koniowi się szczypać, popychać, gryźć i jeszcze chodzi od tego posiniaczony, bo to jest dla mnie nie do pomyślenia w ogóle. Moje konie na takie świetne pomysły nie wpadają mimo że są różne i różne są z nimi problemy. Ale ta zasada jest mur beton. Nie wolno i już.

Koń naprawdę nie przestanie cię lubić bo go uderzysz po dupie. Nie przestanie też jak go przegonisz i przypomnisz czy ustanowisz zasady. One lubią funkcjonować w relacjach które są klarowne, jasne i przewidywalne. Czują się bezpiecznie. To owszem są delikatne zwierzęta, ale nie w takim sensie jak wiele osób sądzi. Stres i presja to samo życie, nigdy tego nie wyeliminujesz a konik wcale nie doceni że będziesz dla niego kochająca bezgranicznie dobrusią. Porównania z przemocowym partnerem są dosyć adekwatne. Na pewne rzeczy w relacjach, czy to międzyludzkich czy z końmi, po prostu nie można pozwalać i nie wynagradza tego nic!

Tak, z końmi dominującymi używa się większej presji. Są konie na które wystarczy krzywiej spojrzeć a są takie że przy pierwszej sposobności spróbują wciągnąć cię w swoja gierkę. Jeśli pozwalasz by to eskalowało zamiast zareagować już na te pierdoły, to dochodzisz to sytuacji w której o miejscu w hierarchii przypominasz już z wykrzyknikiem. Niestety takie są te zwierzęta i bunt przeciwko presji nie zmieni tego.
Nevermind   Tertium non datur
14 marca 2023 15:50
Nique, Nie chodziło mi o to, że to problem zdrowotny. Ale bardzo często to coś zupełnie niezwiązanego kompletnie z tym jak wymierzona jest kara, czy źle czy dobrze czy niekonsekwentnie. Ani z szacunkiem do człowieka.

Szczerze nic tak nie wkurza mnie w Re-Volcie, jak to że ja nie zgadzam się z jednym, a wszyscy na mnie że drugie. Pisałam kilka razy i powtórzę się jeszcze - tak, konsekwencja, konsekwencja i konsekwencja. Jasne granice i konsekwencja. Tak.
Dyskutowałam z patat na temat fragmentu dotyczącego bicia - tylko i wyłącznie tego jednego fragmentu.

Nevermind   Tertium non datur
14 marca 2023 16:06
patat, O, dopowiadanie sobie historii na mój temat, bo nie zgodziłam się z jedną rzeczą. Moje ulubione.

Wskaż mi, gdzie powiedziałam, że koników nie wolno bić. Gdzie powiedziałam, że nie wolno używać presji. Wskaż gdzie powiedziałam, że niebezpieczny konik musi człowieka lubić. Wskaż.

Używam presji. Używam bicia. Używam bata. Pisałam nawet o tym w poprzednich wiadomościach.

Powiedziałam, że w przypadku tej pary uderzenie konia może skończyć się źle i doradzanie tego jest złym pomysłem. Tylko tyle i aż tyle.

Jeśli krzykniesz i koń się ogarnie, dasz mu manto? Nie, bo po co. To proste. Po pewnym czasie przychodzi wręcz automatycznie. Czy trzeba zlać konia na którego wystarczy krzyknąć? Nie. Nie trzeba. I nie mówię tego jako że konik biedny i po co bić go na zaś - mówię to bo skoro może to pogorszyć sprawę, a nie jest potrzebne, to po co? Po co ryzykować?

Powtórzę jeszcze raz, myślenie o emocjach konia nie jest tylko po to, żeby uważać czy jest biedny bo to czujące zwierzę. Uwzględnianie emocji konia bardzo często jest niezbędne żeby uniknąć niebezpiecznych sytuacji. Trzeba patrzeć na nie jako na czynnik, który może coś zmienić.
😂
Tak, tak…
i dlatego że konie źle reagują na natychmiastową „karę” to respektują ogrodzenia elektryczne.
😂
Całą swoją postawą wyrażasz sprzeciw, wręcz oburzenie pomysłem uderzenia konia. I to nie uderzenia z kaprysu, tylko po to żeby sprowadzić sytuację do stanu gdy w ogóle będzie można zacząć (!) prace z koniem. Tymczasem ty uważasz że to pogorszy sprawe. Dlatego pytam, JAK pracujesz z takimi przypadkami? Jak ustawiasz granicę koniowi który cię atakuje? Bo nikt nie pisze że bicie jest super metoda na wszystko, tylko że CZASAMI sprawa jest tak skiepszczona że bez ostrzejszych metod się nie obejdzie. Zobacz, ile osób próbuje ci to tłumaczyć.

Jeśli działa krzyk, nie ma potrzeby iść dalej. Działa w sensie działa, a nie raz tak, raz nie. Nie na zasadzie, że MOZE TYM RAZEM zadziała, MOŻE TERAZ kucyk się ogarnie. Presja wtedy jest odpowiednia gdy da efekt, a nie gdy MOŻE go dać. Tym bardziej w momencie gdy występuje już agresja wobec człowieka i dla własnego bezpieczeństwa lepiej jest zadziałać nawet za mocno, niż za słabo.

Emocje konia są bardzo istotne i to wie każdy kto z nimi pracuje, konie różnią się temperamentem, reaktywnością, mają różne strachy i lubią różne rzeczy, to uwzględnia się w pracy i kierunku treningu. Fakt. Ale nie ma sensu robić im psychoanalizy i doszukiwać się w prostych zachowaniach jakiejś ogromnej głębi. Z całym szacunkiem dla inteligencji i piękna tych zwierzaków, czasem rzeczy są po prostu tym na co wyglądają.
Trzeba umieć uderzyć konia. Adekwatnie do przewinienia, szybko i konsekwentnie. Osoba która zrobi to w złym timingu może tak na prawdę zaognić problem. Tu jest pies pogrzebany bo nie da się tego nauczyć online! Ba, ja nawet wysunę tezę, że są ludzie którzy nigdy się tego nie nauczą. Co do pracy z koniem która męczy to zgadzam się, że trzeba zmusić takie konie agresorki do wysiłku przede wszystkim umysłowego. Ja mam takiego Dziada co jak dużo nie pracuje to jest nieuprzejmy do koni padokowych. Wzięcie na wybieganie nic nie daje, wręcz bardziej się wkręca. To musi być konkretna prośba o pracę na lonży czy pod siodłem. Jak móżdżek mówi, że chce biegać bez ładu i składu to lepiej poprosić o ustępowanie czy pod siodłem, czy z ręki. Po takiej pracy widać nawet po oczach konia jak dużą ulgę przynosi.
Więc dla mnie rozwiązaniem jest wezwanie trenera który nauczy jak z takim koniem pracować. I nie wezwać jednorazowo, tylko regularnie pracować tak jak podczas treningów z siodła. Tylko mało kto w PL zajmuje się pracą z ziemi. Bez wydumanych teorii, bieganiu po tęczach.
Nevermind   Tertium non datur
14 marca 2023 17:04
kare_szczescie,Trzeba umieć uderzyć konia. Adekwatnie do przewinienia, szybko i konsekwentnie. Osoba która zrobi to w złym timingu może tak na prawdę zaognić problem. Tu jest pies pogrzebany bo nie da się tego nauczyć online! Więc dla mnie rozwiązaniem jest wezwanie trenera który nauczy jak z takim koniem pracować. I nie wezwać jednorazowo, tylko regularnie pracować tak jak podczas treningów z siodła. Tylko mało kto w PL zajmuje się pracą z ziemi. Bez wydumanych teorii, bieganiu po tęczach. O to to. O tym próbuję powiedzieć od kilku stron.

patat, Całą swoją postawą wyrażasz sprzeciw, wręcz oburzenie pomysłem uderzenia konia.
Czasem się zastanawiam czy naprawdę tak trudno zrozumieć o czym piszę, że do ludzi z revolty to nigdy nie dociera. Serio, chyba potrzebuję jeszcze kilku lekcji języka polskiego.

Wyrażam sprzeciw a wręcz oburzenie podsuwaniem tego pomysłu RobaczekM bo TO SIĘ MOŻE ŹLE SKOŃCZYĆ w tym przypadku. I jak ja nadreaguję i z rozpędu przyłożę kiedy nie trzeba, to poradzę sobie z takim nafukanym koniem, uspokoję go, zmusze do pracy, nie dam sobie oddać gdyby wpadło mu to do głowy. Ale jeśli Robaczek tak nakręci kuca że sobie z nim nie poradzi, to będzie słabo.

W zasadzie o większości rzeczy które tu przytaczasz już pisałam, pozwolę może sobie się powtórzyć.
P+ to jest narzędzie i jako takiego powinno się go używać. Konie to zwierzęta, ważne jest jak dany czynnik na nie wpłynie.
P+ to kara pozytywna, czyli np. uderzenie.
Zdarzyło mi się ostatnio użyć bata, ale znałam przyczynę zachowania, zachowanie było niebezpieczne i wiedziałam że koń skojarzy, że negatywny bodziec to wynik tego konkretnego zachowania i w sumie to nie warto go powtarzać. Co jest osobliwe? Na przykład to, że sama napisałaś że koń "może wpadnie na pomysł żeby posłuchać jak się krzyknie".
I o to cały ten szum? Nie byłam nawet świadoma, że użyłam tak nieszczęśliwego wyrażenia.
Absolutnie nie sugeruję że to czas na sprawdzanie jaki najmniejszy sygnał zadziała. Ale na tego kuca jak widać krzyk zadziałał.
Zdaniem patat kucowi trzeba nakłaść manier przez manto, ja uważam że nie tylko jest to zbędne - bo wystarczy tutaj konsekwencja - ale i zwyczajnie niebezpieczne z wymienionych wyżej powodów.
patat, bo, tak jak napisałam już milion razy, tego konia to tylko nakręci, tak przynajmniej wynika z opisu RobaczekM. Z resztą tutaj może wystarczyć odpowiednia postawa i ton głosu, nie widzę sensu od razu przechodzić do rękoczynów. Widzę już to nieszczęśliwe zdanie „tutaj może wystarczyć” chodziło mi o bardziej „skoro tutaj wystarczy”. Mam tendencję do zmiękczania zdań, mea culpa To istne perpetuum mobile. Zachowanie wynika ze stresu, więc dołóżmy kolejny czynnik stresogenny czyli strach przed nami. Świetny pomysł, zwłaszcza że z opisu RobaczekM wynika że jakakolwiek presja wywołuje tylko odwrotny efekt.
Nevermind, to może zamiast pisać o P lub R, plus i minus… napisz normalnie o co ci chodzi.
Bo o plus i minus to była kiedyś taka fajna piosenka 😉



Napisz też: nie uważam za bezpieczne by Robaczek wchodziła w konfrontację bo nie będzie potrafiła jej dobrze rozegrać i doprowadzić do końca.
Nevermind   Tertium non datur
14 marca 2023 19:09
napisz normalnie o co ci chodzi Iskra de Baleron, Jakbym umiała to bym tak robiła :’) No cóż, postaram się.
RobaczekM, ja myślę że go musisz wyprzedzić, w ogóle nie dopuszczać do sytuacji że Cię z agresją gryzie (a nie przypadkiem bo źle złapał smaczka, to się zdarza). Czyli niestety kindersztuba w każdej rzeczy, koń się cofa przed tym jak idziesz do niego z zamiarem wycofania go (a nie podejścia, nie wiem jak to inaczej wyjaśnić), jak ma problem przy karmieniu to czeka na nie w drugim kącie boksu, nigdy Cię nie wyprzedza - co znaczy że reagujesz na zamiar a nie jak już jest 2m przed Tobą i nie masz żadnej kontroli a jeszcze może się z zadu odwinąć, nawet na oglowiu z wodzami standardowej długości, bo kucyk jest rozmiarów roczniaka. Ja bym do takiego konia miała zawsze uwiaz z łańcuchem i bat i to taki 120-150 cm (zakładam że do lasu chodzi coś poskubac, więc nie ogłowie). Tak, żeby mnie sytuacja nie zaskoczyła. Plus za dobre zachowanie, po zakończonym etapie pracy nagroda, adekwatna do stopnia trudności - czasem to poklepanie, czy tylko żucie z ręki, ale jak 5 latek zrobił czysta zmianę albo 3 latek ładnie galopował to zlazisz tam gdzie stoisz (a nie jedziesz kilometr do stajni bo się nie chce siodła nosić), klepiesz, marchewki dajesz i pozwalasz się wytarzać. W ogóle ja widzę po sobie że konie czytają zamiar i zdecydowanie - mam typowo ścisły umysł i jakieś mowy ciała, R+ i inne metody naturalne wylatują mi jednym uchem i wlatują drugim. Natomiast wystarczy zdecydowanie i konsekwencja w stopniowym budowaniu odruchów warunkowych i te cuda nie są potrzebne.
Nique, Nie chodziło mi o to, że to problem zdrowotny. Ale bardzo często to coś zupełnie niezwiązanego kompletnie z tym jak wymierzona jest kara, czy źle czy dobrze czy niekonsekwentnie. Ani z szacunkiem do człowieka.



Nevermind, ludzie ci tłumaczą bo nadal nie rozumiesz.
NIE ROZRÓŻNIASZ KARY OD REAKCJI.

Kara - wczoraj nie odrobiłeś lekcji to jutro nie pójdziesz do kina.
Wczoraj mnie szarpnąłeś to dziś w boksie od razu cię odgonię.
5 metrów temu mnie szarpnąłeś to jak teraz dryfujesz zadkiem to ci dam od razu bacikiem.

REAKCJA- you hit me - I hit you harder.

Przede wszystkim: dyscyplina to nie kara.
Ja tak tylko wtrącę, żeby pamiętać, żeby po reakcji na zachowanie konia od razu wrócić do spokoju. Wiele osób ma problem, że się wścieka i nabuzowuje, ustawi konia, koń przyjmuje korektę, a ta osoba dalej jest nerwowa i koń durnieje.
Jeśli jest niepożądane zachowanie - korekta - spokój i jak gdyby nigdy nic to koń o wiele szybciej załapie o co chodzi i nie będzie miał poczucia „niesprawiedliwości” (przestałem, a ty dalej się ciskasz). Konie w stadzie w ten właśnie sposób działają.
Nevermind   Tertium non datur
15 marca 2023 09:49
kotbury, Kara to działanie które ma na celu zmniejszyć częstotliwość występowania jakiegoś zachowania aż do całkowitego wygaszenia tego zachowania.

Innymi słowy - jak robisz coś żeby koń przestał się tak zachowywać, to owszem, jest to kara.

Nie rozumiem z jakiego powodu masz problem z nazywaniem rzeczy po imieniu. Kara to nie jest zło wcielone, tylko metoda wychowawcza. Tak samo przestrzegasz przed użyciem słów „uderzenie”, „bicie”. Jak uderzysz konia, żeby go zdyscyplinować, to wg Ciebie to nie jest bicie tylko dyscyplina… co? Uderzenie to uderzenie, czy w celu zachowania dyscypliny czy żeby się obronić. I nazwanie tego po imieniu nie sprawi że odpowiednia reakcja w odpowiednim momencie przestanie być słuszna.
kotbury, Kara to działanie które ma na celu zmniejszyć częstotliwość występowania jakiegoś zachowania aż do całkowitego wygaszenia tego zachowania.


Nevermind, serio... to jest właśnie dzielenie włosa na czworo.

Ja nie używam takich "metod" wychowawczych jak kara do dzieci🙂 (żadnych kar i nagród)i do konia też. Używam adekawatnych reakcji.
Uważam, że nie masz racji i mylisz definicje.

Tak, jeżeli koń używa siły, często trzeba też użyć adekwatnej siły. Tak, uderzyć batem... raczej nie ręką, bo szkoda ręki🙂
Zróbcie sobie słownik albo diagram:

Kara wg Nevermind: P+ w ogóle
Kara wg kotbury: P+ odroczone w czasie
Reakcja wg kotbury: natychmiastowe P+

I przestańcie już to wałkować, bo ciekawe rozmowy zamulacie 😉
Aj ak koń cię chce uryźć a ty wystawisz łokieć i się sam nadzieje to jest jakie plus?

Piszę z ironią.
Ten system Plusów - nomenklatura jest dla mnie śmieszny - tzn.jest rozdmuchana bańką do opisu prostych rzeczy.
kotbury, że masz łokieć wystawić w takiej sytuacji to ci podpowie mimochodem przechodząca obok boksu koleżanka. Na P+ / P- i wszystkich innych literkach da się robić szkolenia i dużo zarabiać...
Więcej czasu by mi zajęła próba zapamiętania co znaczą te literki niż praktyczne pokazanie koniowi granic.😅
Ten system Plusów - nomenklatura jest dla mnie śmieszny - tzn.jest rozdmuchana bańką do opisu prostych rzeczy.
Więcej czasu by mi zajęła próba zapamiętania co znaczą te literki niż praktyczne pokazanie koniowi granic.😅

+1.
To właśnie jest różnica między teoria a praktyka.
Kurde, ja to nie mam nawet 30 lat na karku, czyli ciągle gówniarz. I "za moich czasów" to trener był od wszystkiego, od jeżdżenia, po lonżowanie i wychowanie w boksie. Tłumaczył tak, żebym rozumiała, nie na plusy i minusy, tylko na reakcję odnośnie sytuacji, skąd, po co i dlaczego.
Behawioryste magika to się wołało to przypadków wybitnych i szczególnych, a nie po prostu niewychowanych koni 😜
Skorupski nie taki młodzik, a można u niego poczytać (między innymi) o wzmocnieniu pozytywnym, negatywnym, karze (czyli "literkach").
large_trening-koni.jpg large_trening-koni.jpg
Mnie wyszkoliły konie szkółkowe jak miałam lat 9 😜

Była sobie klacz Czajka, co umiała przycisnąć brzuchem dzieciaki do ściany w boksie, tak skutecznie że delikwent mógł tylko wzywać pomocy 😅 Nie dało się samemu wydostać.
Co należy stanowczo podkreślić, nie robiła przy tym krzywdy, tylko unieruchamiała.
Szybko wyczaiłam że jak wystawię łokieć to odpuszcza... Nie bardzo mi się to odkrycie opłaciło - często ją dostawałam 😅

Kolejnym moim nauczycielem była kucka Tuluza która to oddawała na bata. Większość dzieci bała się i przestawała wymagać czegokolwiek od niej.
Gdy zauważyłam że te bryki i strzały z zadu realnie są niegroźne to zaczęłam je prowokować - kładłam bacik na zadzie a Tuluza sadziła raz za razem. Ubaw miałam po pachy, tylko dosyć szybko się skończył, bo się kucka nauczyła że mnie to nie rusza i mi przestała brykać 😭😜
Czy to było P czy R czy B12 to mnie średnio obchodzi i nie będę się zapamiętywała jakichś teorii bo mi życia nie starczy - teorie się wszak zmieniają 😉

Jak kupiłam pierwszego konia (11lat temu), który był chamem olewającym ludzi, którzy byli jedynie parobkami do zapokajania jego potrzeb.
To mi się marzyło że jako go miłością i marchewkami i jeszcze większą miłością ujarzmię i pokażę światu POWER OF LOVE...
Tak tak, miałam epizod pierdzenia tęczą, aż mnie ów konik zaczął straszyć na lonży strzałami z dwururki w moim kierunku, ciągać na uwiązie bo on chce, a pewnego pięknego dnia, gdy w nagrodę wzięłam chama na trawkę, on mnie z premedytacją rozdeptał.
Straciłam 2 albo 3 paznokcie, skórę na połowie stopy, darłam japę z bólu, biłam ręką w łopatkę a ta szumowina jeszcze przeniosła ciężar na tą nogę którą stała na mojej stopie... Dopiero strzał z łokcia skłonił szlampę do zejścia...
Wtedy odrobiłam zadanie domowe, przeczytałam wszystko co znalazłam w necie, obejrzałam wszystko co było na YT

Każdy koń jest inny, nie da się każdego konia prowadzić jedynie pozytywnie, jest milion odcieni szarości.
Teodora, w kontekście treningu na ujeżdżalni, odpowiedzi na pomoce i właściwego wzmacniania pożądanych reakcji.
Nie ma tam rozdziału dotyczącego koni agresywnych, niebezpiecznych itp względem człowieka w obsłudze codziennej - chyba że ta część w której wspomina o eliminacji takich egzemplarzy ze stad i hodowli.
Mnie wyszkoliły konie szkółkowe jak miałam lat 9 😜

Była sobie klacz Czajka, co umiała przycisnąć brzuchem dzieciaki do ściany w boksie, tak skutecznie że delikwent mógł tylko wzywać pomocy 😅 Nie dało się samemu wydostać.
Co należy stanowczo podkreślić, nie robiła przy tym krzywdy, tylko unieruchamiała.
Szybko wyczaiłam że jak wystawię łokieć to odpuszcza... Nie bardzo mi się to odkrycie opłaciło - często ją dostawałam 😅
.

Właśnie ostatnio dzieciakom w szkółce opowiadałam o takich przyciskaczach (mój koszmar z dziecinstwa 😂 ) i się zastanawiałam skąd się takie zachowanie brało, w rekreacji pracuje już ładne kilka lat i naprawdę nie spotykam w dzisiejszych czasach takich koni. Dawniej to co drugi 😅
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się