stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
Kupiłam klacz od rolnika, chodziła głownie w zaprzęgu. Pierwsze wsiadanie u mnie wyglądało jak na 1-szym zdjęciu. Teraz jest tak jak na 2.Ale zawsze, ile razy wsiadam -to gdzieś w tyle głowy czai się lęk, ze jak się jej coś nie spodoba, to znów wywinie numer ze stawaniem dęba.A tego boję się najbardziej😒
poczta.wpaab.jpg
20231008_155948.jpg
STADNOŚĆ u klaczy.
Dwie klacze, i problem bo gdy jedną się zabiera, druga chodzi po ścianach i na odwrót (chociaż jedna z nich ma mniejszy problem z zostawaniem sama w boksie na chwilę.) Obie mam od roku (obie źrebne na podobny termin - maj), aktualnie na padoku obok siebie ale osobno bo zaczęły się kopać i bałam się ryzykować, że sobie coś zrobią... Ale do sedna. Stoją koło siebie w boksach i zastanawiam się dość poważnie czy ich w stajni nie rozsadzić i rozdzielić innym koniem, bo nie powiem jest to uciążliwe.. Czy zostawić i może kiedyś minie, albo chociażby się wyciszy... Ta która wychodzi z boksu ma w nosie tą co zostaje, ale ta co zostaje dostaje amby, że została. Pilnuje schematów, zawsze jest tak samo, wychodzi jedna, za chwile na padok idzie druga, to samo ze sprowadzaniem z padoku.
Rozdzielić? Zostawić?
katakata, Raczej mała szansa, że się wyciszy, prędzej pogorszy. Ja bym rozdzieliła
Na pewnie się nie wyciszy. Pasuje je rozdzielić. Na kiedy mają termin porodu?
Też bym rozdzieliła. Spróbować warto.
Terminy obie na maj, blisko siebie, tak się zeszły akurat czasowo.
To spróbuję dzisiaj rozdzielić, bo nie ukrywam jest to strasznie upierdliwe. Na tą chwilę mogę tylko jednym koniem, nie mam opcji inaczej. Chociaż najchętniej wywaliłabym jedną do innego budynku.
Swoją drogą ta co dostaje większej padaki to się sama zdecydować nie może czy ją kocha czy nie koniecznie. Bo tak to świruje, a w boksie są momenty kiedy się wścieka i kwiczy.
Liczę, że jak się wysypią, to każda zajmie się sobą i takie akcje ustąpią. Ale i tak pewnie znowu się problem zrobi jak trzeba będzie odsadzać młode...
Do odsadzania masz jeszcze dużo czasu ja bym się tym tym teraz w ogóle nie przejmowała 🙂. Działaj nad rozwiązaniem problemu który masz obecnie
Może Wy coś podpowiecie, bo mam już ręce opadają..
mamy w stajni konia, który notorycznie rozwala drzwi i wychodzi zwiedzać podwórko. Nie pomaga zamykanie góry, nie jest to kwestia braku siana/wody. Co można mu zrobić, albo jak zabezpieczyć żeby chciał zostać w tym boksie? To już kolejny boks, bo były zmieniane i akcja dokładnie jest taka sama. Właścicielka stajni wściekła, bo noc w noc alarm się załącza, bo mu się szwedak w dupę włącza, kolejne drzwi wymienione, bo kopie w nie zanim je otworzy.
Jako córka elektryka: prądem!
No właśnie taki mam plan. Zamontuje mu chyba pastuch przy drzwiach. Ale może spotkałyście się z patentem na obrożę elektryczną taką jak dla psów tylko dla koni?😂
Hermes tak, koleżanka stoi w stajni gdzie stosują taką samoróbkę czyli do kantara przymocowany ten psi patent, ale to wymaga obecności człowieka, który obserwuje i naciska włącznik gdy trzeba
Hermes, kiedyś na taka obroże żeśmy uczyli szacunku do pastucha w derce. Ale to myślę był inny mechanizm niż masz na myśli. Obroża ubrana pod derke i kaptur i osoba w krzakach
jak koń próbował dotykać pastucha to był użyty guzik i obroża lekko raziła delikwenta pod derką. Zwykle 2 sesje i problem znikał 😉 ale zakładam że nikt w stajni nie będzie się chował żeby złapać wycieczkowicza.
xxagaxx, ależ oczywiście właścicielka zrobi to z czystą rozkoszą, żeby dziada nauczyć 😅
Dla mnie jest za to bardzo ciekawe to, że jak ktoś napisze gdzieś publicznie, że używa OE dla psa to jest wielka drama i wogóle jak można.
A używanie prądu na konia jest normlane i nikogo to nie dziwi.
Dla jednego i drugiego zwierzęcia używa się to tylko kilka razy , bo potem nie trzeba i dla obu tych zwierzaków się to robi dla ich bezpieczeństwa.
A jednak konia można, a psa nigdy 🤣
Tak, bardzo bawi mnie wszechobecne naskakiwanie na ludzi używających mocniejszych metod jak inne zawodzą. Wiadomo, że to nie powinno być pierwsze po co się sięgnie, ale w naszym przypadku to ten głąb ostatnie spacery zafundował sobie na zamarzniętym stawie, bo otworzył WSZYSTKO♀️ więc takich upartych obrońców mogę zaprosić do mieszkania z nim w boksie, żebym głupka pilnować😅
Hermes, nigdy nie słyszałam oburzenia w stosunku do pastucha dla konia czy krowy, ale obroża dla pieska to już zło.
Ciekawi pod kątem psychologi społeczeństwa.
jak wszystkie patenty, jeśli w ogóle, to wymagają użytkowania z głową, a nie że młody koń stoi w tym 'elektryku' nieomal 2 miesiące i na padoku i w boksie, bo wg. obsługi "powinien" zachowywać się jak "umierający emeryt"....
Kiedyś znajoma kupiła wałacha, który podczas karmienie skakał po przegrodach i chciał gryźć sąsiednie konie, kilka razy zapłaciła za reperacje przegrody, aż kazali jej si wynieść, bo koń się zachowuje jak czub. Aż wpadli na pomysł i założyli mu po dwie linki "straszaki" na kratach, nawet prądu nie podłączyli, koń się oduczył, linki zdjęte ,a on czeka grzecznie czeka na jedzonko.😇
Perlica, bo większość ludzi nie rozumie że obroża elektryczna to nie od razu jest rażenie prądem, tylko w wielu przypadkach działa na zasadzie WIBRACJI aby psa wybić z jakiejś fiksacji.
Jeśli chodzi o konie to też masz fanów metod R++ jako jedynych słusznych i jak ciebie konisko ugryzie i zrobi krwiaka na pół ręki to masz nie dać marchewki jako karę 😀
xxagaxx, w sumie racja. Nie znam osobiście takich ludzi, więc nawet przez myśl mi nie przeszło.
Jednak co prUnd to prund 🤣 noc przespana przez właścicielkę stajni, a konik pokornie został w boksie. Dostał pastuch przy drzwiach i uszanował.
Hermes, elegancko 😁 często proste rozwiązania są najlepsze. A ja właśnie idę dodać prądowej mocy na padok, bo szetland odkrył, po co ma grzywę 🙃
Perlica, bo większość ludzi nie rozumie że obroża elektryczna to nie od razu jest rażenie prądem, tylko w wielu przypadkach działa na zasadzie WIBRACJI aby psa wybić z jakiejś fiksacji.
Jeśli chodzi o konie to też masz fanów metod R++ jako jedynych słusznych i jak ciebie konisko ugryzie i zrobi krwiaka na pół ręki to masz nie dać marchewki jako karę 😀
xxagaxx, doskonała kwintesencja tej paranoi "lofciania koników"!!! Boskie podsumowanie.
Z psami mam wrażenie, że "beahwioro patolka" jest dużo większa. Z jednej strony fajnie, że bezprzemocowe podejście zaczyna być standardem, z drugiej niestety jak ze wszystkim - jak do czegoś rośnie dostępność (kursy, szkolenie, "tytułologia"😉 to pojawia się problem ekspertów wykształconych, ale gówno umiejących.
Za młodu miałam troszkę do czynienia ze szkoleniem psów bojowych (także resocjalizacją) i psów policyjnych. Moje obserwacje są takie, że niestety - są rasy/osobniki, których nie da się szkolić na takich samych zasadach jak "border coli' i pochwały i dawanie smaczków prowadzą donikąd. Ja pamiętam sytuacje, gdzie nakręconego delikwenta trzeba było kijem trzasnąć, żeby fiksacja nie eskalowała, bo tego by i pozorant w pełnym kostiumie nie przeżył.
Z końmi niektórymi podobnie. Ludzie nie rozumieją, że koń spłoszony albo w amoku, to będzie biegł nawet jak mu dawno noga odpadła. I żeby takie sytuacje nie miały miejsca to czasem wcześniej trzeba użyć silniejszego bodźca.
kotbury, właśnie to jest chyba główny problem. Pełno kursów, kursikow I ludzie udają ze maja pojęcie a doświadczenia zero. I uważają ze ich metoda jest jedyną słuszna i inaczej nie można.
Może Wy coś podpowiecie, bo mam już ręce opadają..
mamy w stajni konia, który notorycznie rozwala drzwi i wychodzi zwiedzać podwórko. Nie pomaga zamykanie góry, nie jest to kwestia braku siana/wody. Co można mu zrobić, albo jak zabezpieczyć żeby chciał zostać w tym boksie? To już kolejny boks, bo były zmieniane i akcja dokładnie jest taka sama. Właścicielka stajni wściekła, bo noc w noc alarm się załącza, bo mu się szwedak w dupę włącza, kolejne drzwi wymienione, bo kopie w nie zanim je otworzy.
Hermes, mozecie spróbować z liną/ kurtyną, jakie są czasem u koni na zawodach jako drzwi. Może wtedy się uspokoi jak nie będzie czuł się zamknięty.
Spotkałam się z koniem, który demolował drewniane ogrodzenia (brał z tarana), a pastuch lub zwykły sznurek szanował i nie uciekał.
Dzisiaj w nocy telefon ze stajni był znowu... oczywiście rozpieprzył i pastuch i drzwi i poszedł w cholerę do lasu. Na szczęście udało się znaleźć delikwenta, ale został na wolnowybiegówce, bo nie ma żadnego boksu wolnego z działającymi drzwiami.
A jak go zostawisz ja noc poza boksem to trzyma się stajni czy wtedy też chce wyjść z padoku ?
espérer, zazwyczaj jak już wyłaził z padoku to chodził i zwiedzal. Wtedy właśnie wszedł nam na staw, który był ledwo zamarznięty. On nie szaleje jakoś bardzo, tyle że samym swoim ciekawskim sposobem bycia stwarza sobie niebezpieczeństwo. Jak wychodzi z boksu to zazwyczaj idzie zobaczyć inne konie w boksach, zje siano, ale no łazi bez instynktu samozachowawczego. Dzisiaj w nocy jak już go złapali to poszedł na noc na padok, na razie nikt do mnie nie dzwonił więc może jest szansa że tam został.