stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

ja bym się do każdego konia , który wyszedł ode mnie jednak pofatygowała gdyby zaszła taka potrzeba.... to jednak dziwne, że była właścicielka nie wyraża chęci.... no i doszły nowe fakty, był u niej tylko rok..... ta para się nie rozwijała alej z jakiegoś powodu tylko postanowiono zmienić konia... to zaczyna być coraz bardziej ciekawe....
Matinka, w sumie też o tym pomyślałam. Jak ktoś jest hodowcą i zajmuje się 'zawodowo' sprzedażą koni to w sumie spoko, jakby miał do każdego jeździć to by oszalał. Ale jak ktoś sprzedaje swojego konia i nie interesuje się jego losem po sprzedaży... oczywiście, że nie musi, ale jednak ze względu na dobro konia większość chyba by się przyinteresowała. Chyba, że mieszka na drugim końcu Polski - nie zawsze wtedy jest taka możliwość.
Czasem po prostu  oprócz czytania forum  i zajmowaniem się  konikiem,  posiada się: prace, rodzinę, dom, obowiązki z w.w związane , często konie. Więc siłą rzeczy ciężko   odwiedzać sprzedanego konia i .... n o właśnie co była właścicielka ma zrobić po przyjechaniu już ? Stanąć popatrzeć i powiedzieć:  no faktycznie bryka, u mnie tak nie robił. ??
Nie rozumiem  szukania porad  tego typu na forum mając obok siebie profesjonalistów jak  trener , pasowacz siodła. Skoro są jakiekolwiek podejrzenia co do  uczciwośći sprzedającej, chyba najlepiej zgłosić to  jej  i egzekwować zwrot pieniedzy. A czy to drogą sądową czy polubowną to już kwestia dogadania się między stronami.
Koń był u właściciela testowany 2 tygodnie i został kupiony dobrowolnie po testach. Co ma teraz zrobić były właściciel? Dojeżdżać na swój koszt na darmowe treningi?

Jeśli koń nie był nafaszerowany jakimiś uspokajaczami to po prostu w nowym miejscu ma więcej żarcia i mniej pracy albo wytestował "leszcza" albo i to i to.
Były właściciel mieszka 40 km od stajni, w której teraz stoi koń. Jedzenia dostaje połowę tego co dostawał u niej. Wychodzi na padok codziennie bez wzgl na warunki pogodowe na minimum 3h. U poprzedniej właścicielki  wychodził czasami na kwaterę. A forum to jest  CHYBA po to stworzone, żeby człowiek mógł  się zapytać czy może ktoś ma jakiś pomysł, czy może miał doświadczenie z taką sytuacją, jak samemu się wyczerpały pomysły. A może po prostu komuś coś umknęło i nie widzi tego co leży pod nosem.
Dziewczyny, ja rozumiem, że każdy ma swoje życie, pracę, rodzinę, zajęcia itp. I nie oczekiwałabym, że ktoś będzie pół Polski jechał, żeby popatrzeć na konia odpalającego wrotki. Ale moim zdaniem jeśli ktoś sprzedaje zwierzę, którego zachowanie budzi wątpliwości kupującego to warto się tym zainteresować (nawet jeśli miałoby to być zainteresowanie w formie rozmowy czy napisania emaila), po to, by: 1) mieć pewność, że koniowi w nowym miejscu jest dobrze 2) zaangażowanie i chęć pomocy w rozwiązywaniu jakiegoś problemu (nawet jeśli ogranicza się jedynie do wysłuchania i powiedzenia tego, co wy już powiedziałyście) daje kupującemu wrażenie, że sprzedający nie ma nic do ukrycia, nie próbował zgarnąć kasy i pozbyć się konia niewpisującego się w wymagania, postawione przez kupującego. Czasem człowiekowi naprawdę niewiele potrzeba, żeby poczuł się lepiej i nie mial wrażenia, że został wpuszczony w maliny. Wystarczy rozmowa, minimalne zaangażowanie w problem, wysłuchanie. Tak mi się wydaje

EDIT: A co do samego konia to zgadzam się, że u poprzedniej właścicielki problem mógł nie występować. Ja obecnie próbuję wrócić do jazdy i wsiadam na konia dobrze wyszkolonego, jeżdżonego przez ogarniętą właścicielkę. Ja reprezentuje sobą poziom zaawansowanej pornografii co koń szybko wyczuł, bo nie jest do tego przyzwyczajony. Przyzwyczaił się do ogarniętych ludzi na swoich plecach. I też odpalił wroty ostatnio, co jego właścicielka widziała w jego wykonaniu po raz pierwszy w życiu. I ja jej wierzę i wiem, że to wina mojej jazdy a nie konia samego w sobie
A jeszcze dla uzupełnienia, nikt nie chciał, żeby była właścicielka za darmo przyjechała i marnowała swój czas. Padła nawet propozycja, że przywiezie się do niej, do stajni, konia z powrotem i tam ona, mając go na miejscu, mogłaby pojeździć i dziewczyna do niej by przyjeżdżała na treningi, właśnie dlatego, że kto jak nie ona, zna konia najlepiej. Nie padła konkretna kwota co prawda, ale była rozmowa, że się dogadają. Ale ona odmówiła, tłumacząc się brakiem czasu. Więc nie dziwię się, że dziewczyna jest rozżalona i szuka pomocy gdzie tylko może, a mi jest jej po prostu żal, bo znam dzieciaka już długo a nie wiem jak jej mogłabym pomóc, chociaż dobrą radą, jak wsiąść nie mogę.
Vanille sorry ,ale stajnie zajmujące się szkoleniem i handlem końmi ( w tym dobrym rozumieniu tego słowa) mają swoją pracę i swoje obowiązki....
I tak moim zdaniem postąpili super oddając konia na 2 tygodnie na "testy" ,przed zakupem...

Mnie mój kon walnął serię baranów na 2 jezdzie zanim go kupiłam( przeciuchrał mnie przez 2 hektarowe pole takim rodeo,że masakra)...no nic kupiłam go przywiozłam do nowej stajni i po 1,5 roku kilka dni temu też mi walił serię baranów ( tym razem z niewybiegania), był w szoku ,że dostał przyzwolenie na takie zachowanie..pogalopowaliśmy sobie jeszcze z 20 minut na luzie i koń następnego dnia do rany przyłóż : " Kocham Cię mamo,że dałaś mi pobiegać 😍 😍" Mój mnie ponosi im bardziej go trzymam za pysk,im bardziej mam betonową rękę tym jest większy bunt...
Koń pokazuje swoim zachowaniem,że coś jest nie tak,mnie się wydaję,że ostatnią rzeczą jest szukanie winy w koniu: należy najpierw zerknąć na siebie.

Haruś no wiesz szkoda dziewczyny no ale naprawdę jesli były sprzedający nie ma czasu no to nie ma: zajmuje się handlem końmi a nie opieką nad dziewczynkami które nie dają sobie rady ze swoim nowym nabytkiem...znam kilka przypadków osób,które długo i ciężko pracowało nad tym żeby się ze swoim koniem dogadać,żeby czerpać przyjemność z jazdy i "coś" umieć...sama nad tym pracuję..na  szczęście w chwilach zwątpienia i łez moje koleżanki mi przypominają: "pamiętaj,że ja mam swojego konia 7,8,9 lat. a Ty Siwego 1,5 roku...ja po 1,5 roku fruwałam z mojego na lewo i prawo..." Może zwyczajnie potrzebny jest czas na dogadanie się z koniem,poznanie go...
RatinaZ, z tego co zrozumiałam to prywatny właściciel? Nie wiem, nie mnie to oceniać, bo znam sytuację na tyle, na ile ją tu opisano. Jak wspomniałam gdybym ja była sprzedawcą to wykazałabym choć odrobinę zainteresowania chociażby po to, żeby ktoś nie czuł się oszukany. Ale nie chcę być źle zrozumiana - zainteresowanie takie, na ile pozwalałby mi czas. To, że ta pani nie chce go przyjąć w regularny trening mnie nie dziwi, bo jeśli ma pracę, rodzinę i własnego konia do pojeżdżenia to może rzeczywiście nie mieć więcej czasu.
Problem jest do przepracowania z trenerem. To, że ktoś ogarnięty go trochę pojeździ to jedno, ale z drugiej strony ja bym się na miejscu dziewczynki dużo pewniej czuła, gdyby (przynajmniej przez jakiś czas) każda jazda była pod okiem trenera. Z tego co wspomniała koleżanka problem występuje w losowych momentach i nie za każdym razem, więc warto, by trener był obecny wtedy, gdy wystąpi. W ten sposób prościej będzie ocenić czemu tak robi i szybko zareagować.
Generalnie, podsumowując wszystkie tu wypowiedzi. Nawet kupując konia dla amatora, do nauki, nie wiesz czy nie trafisz na wariata ( od razu piszę, że nie uważam, że ten koń to wariat, bo oprócz odpałów nie wiadomo kiedy i dlaczego i niezbyt często, jest całkiem fajnym i bardzo kontaktowym zwierzakiem) Jak pisałam, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w tej kwestii, do tej pory kupiłam tylko cztery konie i żaden mnie nie zaskoczył jakimiś dziwnymi rzeczami. Chyba po prostu miałam farta. Ostatnio miałam nawet zakusy czy mojego 14 latka, kupionego jako dzieciaka, nie oddać gdzieś w dobre ręce, a samej nie poszukać czegoś młodszego, ale to doświadczenie, skutecznie mnie chyba z tego wyleczyło. Człowiek uczy się całe życie.
Kastorkowa   Szałas na hałas
29 grudnia 2017 20:34
Koń dla amatora i do nauki dalej jest tylko i wyłącznie koniem. Mój 22 letni hucuł to misiek jakich mało, ugodowy, lubi pracować, nigdy nie odwala dziwnych akcji no niby mogłabym się dać za niego pociąć. Do momentu jak np. zobaczył nad wodą żaglówkę, która sobie pływała (nie po raz pierwszy) i ona obróciła się dziobem w naszą stronę. Zwrot na zadzie i niekontrolowana ucieczka dzikim galopem, zahamowało go dopiero nakierowanie na ogrodzenie. I co? Kto by pomyślał nie dość, że hucuł to dziadek, ale to dalej tylko koń.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 grudnia 2017 20:40
vanille, no przepraszam, dziewczyna jeździła konia 2 tygodnie, jak koń pojechał do innej stajni i ktoś sobie przestał z nim radzić, to naprawdę już jest li i wyłącznie jego problem i jakby nie był to mój jedyny, ukochany koń, to nie wiem czy by mi się chciało kłopotać, zwłaszcza jak ktoś z pretensjami wyjeżdża. ja bym się na miejscu SPRZEDAJĄCEJ też mogła poczuć zarąbiście oszukana, że ktoś 2 tygodnie jeździł, wrócił do domu i teraz na ogólnopolskim forum rozpowiada, że sprzedający go oszukał i sprzedał wariata.

haruś, no konie to nie rowery, mają własne charaktery, czują, może je coś boleć, może mają kiepskich jeźdźców, może warunki niesprzyjające. Niestety konia nie da się zaprogramować tak, że jak go sprzedasz jako grzecznego to już NIGDY PRZENIGDY nawet nie pierdnie. Nawet konie do hipoterapii się czasem płoszą. 
Wiecie co, nie wiem czy takie fajne jest odwiedzanie sprzedanych koni. Niby okej, ale z jednej strony - ani to komfortowe dla sprzedającego, ani dla tego, kto kupił. KAŻDY jeździ inaczej - mimo wszystko.... I może się każdemu dużo rzeczy nie podobać - ale czy to będzie Ok, po to jest forum, żeby zapytać - ale forum nie zna całej sytuacji.
Bo może być, że:
Wariant 1: poprzednia właścicielka miała z koniem problemy i przez to go sprzedała - i teraz to wychodzi
Wariant 2: u poprzedniej właścicielki było wszystko spoko, obecny właściciel/właścicielka kompletnie nie ogarnia i koń sobie robi co chce
Wariant 3: u poprzedniej właścicielki było OK, bo ogarniała, może koń zdradzał jakieś niewielkie symptomy samowolki, ale były one opanowane, bo poprzednia właścicielka umie jeździć - a obecni właściciele nie ogarniają, więc koń sobie robi co chce
Wariant 4: u poprzedniej wlaścicielki nic się nie działo, a obecni właściciele nie ogarniają, koniowi COŚ nie odpowiada - albo właściciel, albo atmosfera, albo nie czuje się bezpiecznie w nowym miejscu..... albo ma jakieś foszki....

Mną kiedyś "rzucił o ziemię" najgrzeczniejszy koń w stajni - no taki rekreant, człapak, na którym jeździły dzieci i bardzo go kochały, bo nic nie robił. Mnie postanowił zbryknąć i zrobił to bardzo skutecznie 😎 No i co? Podniosłam się, otrzepałam i wsiadłam dalej. Może w dzisiejszych czasach powinnam w takiej sytuacji, nie wiem, pozwać stajnię rekreacyjną........
Kiedyś najgrzeczniejszy koń w stajni (inny), ukochany koń wszystkich początkujących - spłoszył się i ciężko było doprowadzić tą jazdę do końca, bo koń był podenerwowany.

Jak to jest, że niektórym się konie płoszą, innym nie.
Koń to jest ŻYWE zwierzę i niech nikt nie oczekuje, że jak się sprzedaje konia z opisem "grzeczny, dla dziecka", to ten koń będzie maszyną, konikiem bujanym i nigdy-przenigdy mu się nic nie zdarzy... Pooglądajcie te niegrzeczne konie, polecam.
Strzyga, dlatego napisałam, że nie mnie to oceniać bo mamy ograniczoną wiedzę na temat całej sytuacji, przedstawioną wyłącznie przez jedną ze stron. I wspomniałam, że nie oczekiwałabym większego zainteresowania ze strony hodowców, bo oni tych koni sprzedają mnóstwo i ciężko, żeby angażowali się we wszystkie problemy po-sprzedażowe. Ale z tego co zrozumiałam koń był z prywatnych rąk i nie wiem - może jestem dziwna, ale ja chciałabym wiedzieć jak mu się dalej wiedzie. I niekoniecznie jechałabym na drugi koniec Polski - bo też nie mam na to czasu. Ale na pewno chciałabym wiedzieć jak się sytuacja rozwija. Nie piętnuję pani, która go sprzedała, bo być może ona się koniem interesuje, ale po prostu nie jest w stanie sprostać zbyt dużym oczekiwaniom nabywcy i wziąć go na przykład w trening (co mnie wcale nie dziwi, bo dla wszystkich doba ma tylko 24h). I być może ten fakt kupujący już ocenia jako 'olewanie' i 'zbyt małe zaangażowanie', co moim zdaniem byłoby nie fair.
Strzyga, pytanie, gdzie napisałam na ogólnopolskim forum, że sprzedający mnie oszukał i sprzedał konia wariata? Nie ja kupiłam tego konia, jedynie zapytałam czy ktoś ma jakiś pomysł co z tym zrobic. Reszta to były moje przemyślenia, że jak ktoś mówi, że koń nadaje się dla dziecka do nauki, jest bardzo bezpieczny i cierpliwy, to powinien wiedzieć co mówi, bo wiele ludzi zwraca uwagę na ogłoszenia o sprzedaży konia, właśnie kierując sie pewnymi kryteriami i pewnie gdyby nie takie zapewnienia osoby ogłaszającej, nawet by nie zwrócił na nie uwagi.
Kastorkowa   Szałas na hałas
29 grudnia 2017 21:24
[quote author=haruś link=topic=7002.msg2743227#msg2743227 date=1514582345]
Reszta to były moje przemyślenia, że jak ktoś mówi, że koń nadaje się dla dziecka do nauki, jest bardzo bezpieczny i cierpliwy, to powinien wiedzieć co mówi,
[/quote]

Może właśnie  była właścicielka wiedziała co mówi. To jest tylko koń, zwierzę jak każde inne nie maszyna a żywa istota, która ma swoje humory, odczuwa dyskomfort i może mieć gorszy dzień. Może być cwany wyczaił moment i teraz sobie pozwala bo jemu na to pozwalają. Przez dwa tygodnie próby mogło nie być problemu bo był w znanej sobie stajni a w nowym miejscu nie dano mu czasu na aklimatyzację (serio trening na dzień następny i to nie pod trenerem?) To sobie upuścił emocje poniesieniem i zobaczył, że się da i można to co ma robić innego?
jeżeli koń był testowany 2 tygodnie i nie było żadnych odpałów to najprawdopodobniej nie pasuje mu coś w tej ,,nowej,, sytuacji, miejsce, jeżdziec, siodło, konie ... powodów może być masa.
moze jako ciekawostkę opisze ,,historie,, mojej córki i jej konia 🙂
starszy koń , profesorek , który z niejednego pieca chleb juz jadł i w niejednej stajni stał, zawsze grzeczny poukładany, mendowaty dla koni na padoku ale miodzio-grzeczny i posłuszny pod siodłem. na początku tego  roku wstawiliśmy go do stajni z halą aby wdrożyć szybciej w sezon startowy, koń już pół kilometra przed stajnią zmienił sie o 180 stopni, musieliśmy doprowadzić go pod stajnie w ręku bo było tak ślisko ze koniowozem nie mogłam podjechać, po drodze były dęby , bryki i próba zwiania  😲 tak wyglądły moje oczy i córy na ten widok  😁 a potem przez cały miesiąc pobytu tam dawał takie popisy ze hoho, normą było łażenie na dwóch przez pól godziny, zero skupienia na jezdzcu ( a jeżdziec wciąż ten sam 🙂 ) płoszenie sie, odpalanie wrotek, do dzisiaj wszyscy z tej stajni mówią o nim ze wariat 🙂 a w domu to stateczny 18-latek, wrócił do domu i ponownie ten sam misiek 🙂
i to samo może być z tamtym koniem, wtedy sprzedający nic nie winien a kupujacy może czuć sie oszukany, i racje będą mieli obaj.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 grudnia 2017 21:39
haruś, no Twój ton jest jednoznaczny. Macie pretensje, że koń poniósł, a nie powinien, bo właścicielka mówiła, że jest cierpliwy. A nie jest, wiec powinna przyjechać i to naprawić, bo wprowadziła w błąd, bo miał być bezpieczny, a bryknął.  " Jednak, jeżeli ktoś sprzedając konia mówi, koń bardzo bezpieczny, cierpliwy, wybacza błędy, idealny do nauki dla dziecka bądź amatora, to powinien moim zdaniem wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, przynajmniej ruszyć tyłek, przyjechać i zobaczyć co się dzieje. "

Jakoś nie widziałam nigdy, żeby ktoś sprzedając konia, musiał robić za assistance. Jakby ktoś sprzedał samochód, kupujący jeździł nim po osiedlu sprzedającego przez 2 tygodnie i potem wyjechał na swoje osiedle i się okazało, że raz na jakiś czas coś nie działa, w związku z czym sprzedający powinien przyjechać i spojrzeć co tam nie działa 😀

Jasne, że może to zrobić jak ma czas i chęci, ale nie musi, bo to już nie jego odpowiedzialność.
haruś, tak jak dziewczyny piszą, koń to nie maszyna. Jak ktoś chce konia, który nigdy nie bryknie to musi sobie kupić konia na biegunach. Ja posiadam 14 letniego wałacha, konia profesora. Jest spokojny, cierpliwy i posłuszny. Koń dla dziecka i jeździ na nim dziecko. Jak moje dziecko na poziomie brązowej odznaki pojeździło 2 miesiące, to potrafił odpalić wrotki i sprawdzać czy spadnie. Dopiero jak zobaczył, że od niej też może dostać łomot to sobie odpuścił. Jak ja wsiadłam trochę go ustawić, to mi się wspiął w ramach protestu. Nadal uważam, że jest super spokojnym i mega cierpliwym koniem dla dziecka.

Kiedyś prowadziłam jazdy w rekreacji. Nawet konie na 3 godzinie jazdy potrafiły odpalić przy jakimś tam splocie zdarzeń.

Nie rozumiem oczekiwań wobec poprzedniego Właściciela. Ktoś dał konia na 2 tygodnie na testy - to już jest ukłon wobec kupującego.
Swoją drogą od konia wymaga się cierpliwości,spokoju i bezapelacyjnego posłuszeństwa...A po przewiezieniu do nowej stajni nawet nie dano mu czasu na zaklimatyzowanie,poznanie nowych zapachów,miejsc,infrastruktury...Gdzie tu cierpliwość nowego właściciela?
Haruś wiesz nie obraź się,ale mnie to troszkę wygląda na zasadzie: o dostałam zabawkę,zabawkę przez przypadek popsułam i żal do całego świata,że zabawka nie działa tak jak powinna.
Wiesz ja Ci dam taki przykład: mam araba i to araba lecącego,nauczonego 2 podstawowych chodów : stęp i galop...w sierpniu wystartowałam w rajdzie i dla bezpieczeństwa swojego,innych i konia postanowiłam założyć wielokrążek...koń był tak wściekły na ten wielokrążek i tak zapieniony,że masakra...10 minut po starcie pożałowałam tego kroku...wróciliśmy do domu i 2 miesiące odrabiałam ten wielokrążek: koń miał na mnie takiego focha,ale to takiego,że jeszcze z czymś takim się nie spotkałam: " w d...Cie mam mamo,przegięłaś ,teraz to nawet do Ciebie nie przyjdę i tą twoją marcheweczkę też sobie możesz schować w kieszeń.." Pretensję miałam tylko i wyłącznie do siebie za zaistniałą sytuację.
Amoja zachowuje sie w kazdej stajni inaczej. W jedenj stajni stoi kilka miesiecy ploszy sie i odpala wrotki a na drugi dzien w innej stajni jest oazą spokoju.
Tak czytam i nadziwić się nie mogę.
To jeśli ja startuje co 2 weekend w innym miejscu to wg tego co piszecie powinnam  na zawody wyjeżdżać we wtorki zamiast czwartki żeby konje halę obwąchały  😵 bo inaczej poniosą  ?
Koń ma wejść w nowe miejsce i zachowywać się cywilizowanie i bezpiecznie.
Kastorkowa   Szałas na hałas
30 grudnia 2017 09:27
Perlica no, ale co innego koń, który regularnie jeździ na zawody i jest do tego przyzwyczajony a co innego jak dla mnie jednak zmiana miejsca na stałe. Jeśli jest możliwość to jednak ja osobiście dałabym zwierzakowi czas na aklimatyzację ( i sama przy zmianie stajni tak robiłam) Atmosfera na zawodach jest jednak trochę inna.  🙄
Moim zdaniem nie potrzeba czasu na aklimatyzacje, ale trzeba sie liczyc w kazdym przypadku ze kon cos odwali. Czy to w przypadku zmiany stajni czy wyjazdu na zawody. I nie mozna miec do nikogo pretensji w tym momencie.
Co do wyjazdów na zawody - ja uważam, że dużo zależy od 2 rzeczy razem połączonych: indywidualności konia & ogarnięcia konia przez zawodnika.
Koń posłuszny, podporządkowany i dobrze wychowany, będzie się dobrze zachowywał - a przynajmniej w miarę.... Pod jednymi się konie płoszą - pod innymi te same konie się w ogóle nie płoszą...
Jest jeszcze taka opcja, patrząc na poziom wyszkolenia konia (m.in. lotne zmiany co 5) że ten koń chodził C. I chodził na munsztuku.
Owszem, munsztuk nie służy dotrzymania za mordę, to subtelne kiełzno,ale czasem najwprawniejszemu jeźdźcowi zdarza się "chycić",
a nawet jeśli nie, to munsztuk wzbudza respekt konia i poniekąd znieczula na mniej wymagające kiełzna. Munsztuk, nawet używany 100%
poprawnie, czyni konia bardziej pokornym, uległym, czasem choćby samym ciężarem. Poniekąd po to właśnie jest - został wymyślony w czasach, w których o subtelnościach komunikacji z wierzchowcem myślałby tylko jakiś nawiedzony.
To chyba nie jest częste zjawisko, ale dwukrotnie spotkałam się z koniem klasy C, który po "downgrade" bywał okazjonalnym pullerem.
Wyglądało to tak, że koń był zacnie ujeżdżony, i mogły jeździć dzieci, ale - ale koń jest koniem i czasem najświętszego konia coś ruszy, i tu się pojawiał problem.
Bo koń tak pobudzony - przestawał reagować na pomoce wstrzymujące, czyli problem nie polegał na spłoszeniu się, tylko na braku awaryjnego hamulca.

Z tego co wiem, lekarstwem dla obu koni okazał się upływ czasu. Z czasem przestały tak robić. Czy z racji wieku, czy przywróconego respektu do zwykłego kiełzna, czy z jeszcze innej przyczyny - ale przestały, i to niejako samoistnie.

Co do tego, że poprzednia właścicielka znała przywarę konia. Może tak, a może nie. Mogła jeździć tak, że skoncentrowany i luźny koń niczego nie odpalał.
I mogły jeździć dzieci; bo efekt samo-utrzymywanie się konia na pomocach (respektu, instant odpowiedzi na pomoce) trwa ok. 2-3 tyg.
halo - prawdę piszesz, tylko że:

koń ponoć ujeżdżony do Nklasy,
posiadany przez rok,
sprzedany,

bardziej obstawiałabym w takim razie, że próbowano coś więcej, ale się nie udało, być może przy okazji pojawił się właśnie buncior i ktoś stwierdził, że lepiej sprzedać i poszukać bardziej pokornego...

wszystko wg mnie można sprawdzić, przez rok ten koń był obserwowany  przez masę ludzi na pewno, trzeba dokładnie wypytać jeśli chce się udowodnić, że sprzedano go wadą
albo wziąć się za robotę i przestać już wydziwiać nad tym biedakiem

dodam, że nawet jeśli wyjdzie, że konia pozbyto się z powodu tych zachowań i będą na to świadkowie, to sprawa wyląduje w sądzie, pół roku oczekiwania na rozprawę, zapewne nie jedną, więc kolejny czas, być może biegli, masa kosztów - wiem coś o tym, bo akurat jestem w takiej sytuacji  🤔wirek: także na pw mogę doradzać  🏇
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
31 grudnia 2017 17:35
Co do wyjazdów na zawody - ja uważam, że dużo zależy od 2 rzeczy razem połączonych: indywidualności konia & ogarnięcia konia przez zawodnika.
Koń posłuszny, podporządkowany i dobrze wychowany, będzie się dobrze zachowywał - a przynajmniej w miarę.... Pod jednymi się konie płoszą - pod innymi te same konie się w ogóle nie płoszą...



Sama w to lato przerabiałam. Wzięłam konia na zawody w TREC-u. Dobrze, że przyjechałam dzień wcześniej. Koniem nie mogłam wyjechać dalej niż długość stajni  😂 Z niektórymi przeszkodami zapoznałam konia trzymając go na uwiązie, bo nie szło jechać. Koń odpuścił dopiero w dniu startu i pięciogodzinny teren bardzo uspokoił konia, chociaż na postojach kontrolnych dawał mi się we znaki. Następnego dnia, mimo problemów (ale mniejszych), przejechałam fazę tempa i kros.
A tak to ten koń chodził na lonży pod dorosłymi i dziećmi, był pierwszym koniem przy zejściu z lonży, koniem do skoków- ogólnie: koniem dla początkujących i zaawansowanych. Bardzo ogarnięty koń. A na zawodach mu odbiło.
Nie wiem gdzie, ale chyba tu pasuje.
Jak nauczyć konia spokojnego brania żarcia z ręki? Mój tak kłapie, że czasem strach dać, czy z palcami nie weźmie. Wcześniej aż tak nie było, brał łapczywie, ale wciąż bezpiecznie. A teraz rzuca się niemal, później spokoju nie daje, bo on musi dostać i obszukuje, odwala "ukłon" (kiedyś parę razy po jazdach robiłam mu rozciąganie za marchewką) z pamięci 🤔wirek: Dwoi się i troi, dopóki po chwili nie ogarnie, że ja na serio mu już nic nie dam.
famka   hrabia Monte Kopytko
11 stycznia 2018 10:56
budyń, rozpuściłaś bestię cFaną  😉  😁 moim sposobem było brak smaczków póki wszystkiego nie skończę ale to dokładnie wszystkiego, chwila luzu i dopiero smakołyk, obłęd w oczach był przez moment "ale jak to nie masz nic po kieszeniach ?"
z czasem się wyciszył i wie że żarcie dopiero na koniec i delikatnie 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się