M jak mieszkanie czyli wszystko o urzadzaniu:)

Gdy rok temu urządzaliśmy się u siebie, chłop mój wymyślił, że blaty w kuchni i parapety w salonie będą z kamienia. Poszliśmy do kamieniarza i zobaczyłam nagrobkowe płyty. Pomyślałam sobie, że w życiu nigdy nie bedę mieć w domu czegoś takiego. Później odwiedziliśmy jeszcze jednego pana w Paczkowie za Swarzędzem. Pan miał szerszy wybór, zniósł moje marudzenie, a jak powiedziałam, że nie chcę mieć w domu cmentarza, powiedział: "Proszę pójść za mną". Zaprowadził nas do swojego domu do kuchni. Okazało się, że szafki miał w tym samym wybarwieniu drewna, które my wybraliśmy. Do tego miał blat z kamienia, a na ścianie nad blatem ułożył płytki z tego samego kamienia co blat. Co tu duzo gadać- wzięliśmy te same blaty!
Nie sądziłam że kamien może sprawiać wrażenie ciepłego i tworzyc przytulny klimat w pomieszczeniu! Niestety, nie uzbieraliśmy jeszcze na płytki z kamienia na ścianę  🙂
Blat czyszczę szmatką z płynem do naczyń. Są równiez specjalne środki do konserwowania kamienia. Preparat nadaje połysk i chroni przed wnikaniem wody do kamienia. Po mokrej czy tłustej plamie blat się przebarwia- robi się ciemniejsza plama, ale po usunięciu brudu kamień odzyskuje swój kolor. To samo się robi jak otworzę zmywarkę i wylatuje z niej gorąca para.




Przyszlosciowo polecam sie zdecydowac  🙂
U nas jest granit w kuchni (blat), parapety i kominek (tu akurat cienszy wiadomo).
Na gorze tez parapety tylko juz inny kolor.
Dobrze sie utrzymuje w czystosci, swietnie wyglada.
Wyszukane i osobiscie przywiezione (jak z jajeczkiem jechalam, jak nie ja  😉  ) wlasnie z 'zaglebia kamieniarskiego' przy brodnowskim cmentarzu.
Swoja droga tamtejsi sprzedawcy w wiekszosci robia blaty/parapety/inne, poniewaz z tego maja porzadny pieniadz - w przeciwienstwie do nagrobkow.
u nas kuchnia  ma  cos koło 1,5 na 1,5 urzadzona była pod koatem funkcjonalnosci i łatwosci utrzymania wrzucam zdjecia na zobrazowanie





Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
14 lipca 2009 13:38

...



sorry za OT, ale moja przyjaciółka ma prawie identyczną kuchnię🙂 Teo, mieszkasz w jakiejś starej kamiennicy?
Diakon'ka, WSM I Kolonia 😉 Może przyjaciółka po sąsiedzku.

Układ mieszkania to była przemyślana koncepcja - na jak najmniejszej przestrzeni upchnąć przedpokój, kuchnię (wnękę właściwie) i łazienkę, jak najwięcej zostawiając na dwa pokoje ("sypialny" i "jadalny"😉. Do tego duże okna w pokojach. Taka nowoczesność 🙂 Myśl z międzywojnia (w tym konkretnym mieszkaniu zrealizowana po wojnie, bo budynek przedwojenny się nie ostał).
Gdzie się sprawdza, które ściany w mieszkaniu są nośne, a które można wywalić? I kto wyraża zgodę na ewentualne przeróbki tego typu? Spółdzielnia?
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

15 lipca 2009 13:14
U mnie- Teściowa 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 lipca 2009 13:45
Toedora wysokie to Twoje mieszkanie ?
caroline   siwek złotogrzywek :)
15 lipca 2009 13:47
Ale mam inne pytanie. Mamy kuchnię w aneksie, planowaliśmy w części pokojowej zrobić na podłodze deskę barlinecką a w części kuchennej i przedpokoju płytki. Ale ostatnio koleżanka namawiała mnie na to aby położyć deskę w całym mieszkaniu, w kuchni też. Czy to dobry pomysł?

wg mnie nie 😉 mam salon z aneksem, w aneksie na podłodze granit. wszystko to pieknie, ale przez sztywne wyznaczenie rozdziałów na podłodze nie moge przemeblowac kuchni (inny stól, czy w innym miejscu). a odczuwam aktualnie taką potrzebę... 😉
do tego dla mnie jest to podział przestrzeni - i tak małej i niewartej dzielenia. dzisiaj zrobiłąbym wszedzie parkiet i wtopiła kuchnię mocniej w salon (meble kuchenne mam mało kuchenne z wyglądu 😉) - dzieki temu byłoby bardziej przestronnie.

...no i nie byłoby pierniczenia się z myciem podłóg - do kazdej inny preparat  🙄


edit
sznurka, olejowane podłogi - jestem bardzo za 🙂 i naprawdę nie są tak upierdliwe w pielęgnacji jak wielu opowiada 😉
caroline czyli jeśli dobrze zrozumiałam Twojego posta to Twoim zdaniem jest to dobry pomysł?
Bo najpierw piszesz że wg Ciebie nie, a potem że tak 😉 Hihi
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
15 lipca 2009 14:53
Muffinka tak dla parkietu i desek! ja tak mam i super się to sprawdza. płytki łatwo się zmywają, nie szkodzi im wilgoć, a deska nadaje mieszkaniu ciepły charakter. no i umówmy się - desek nie myjesz tak często jak płytek w kuchni czy w przedpokoju, zwłaszcza jak ciemne są 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
15 lipca 2009 14:56
Muffinka, nie dla łączenia dwóch rodzajów podłóg w salonie z aneksem kuchennym. nie od poczatku do końca.
płytki do korytarza (wielkie TAK), do łazienki, do kuchni.
ale NIE do aneksu kuchennego [chyba, ze jest wydzielony barkiem, to niech mu będzie, zdzierżę, ale w ostateczności 😉]
natomaist aneks otwarty na salon i dwie rózne podłogi - wg. mnie porazka

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
15 lipca 2009 15:10
a u mnie świetnie się sprawdza. kuchnia, przedpokój i salon tworzą jedną całość, płytki są w kuchni (oddzielonej od salonu barkiem) i w przedpokoju.
jak się to z głową (albo z architektem 😉) rozplanuje to i ładnie wygląda i funkcjonalne jest.
ale nie polecam płytek z gresu polerowanego, każdy syfek na nich widać.
Kurcze, to teraz sama już nie wiem. Bo jednak nastawialiśmy się na deskę w pokoju, w części kuchennej jednak płytki. Mój małż tak chce 😉 Ja wolałabym chyba deskę wszędzie ale z drugiej strony jak czasem widzę co dzieje się na podłodze w kuchni po jakiś wojażach to wymiekam i nie wiem czy desce by to nie szkodziło 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
15 lipca 2009 15:16
phi, oczywiście, ze to MOZE być funkcjonalne.
tylko ja wolalabym mieć coś więcej niż (a) funkcjonalność, (b) meble ustawione raz na zawsze. jednak szukam czegoś więcej.

dlatego jesli kuchnia ma byc otwarta na salon (nie wydzielona barkiem) to drugi raz w zyiu nie zdecydowałabym się na robienie dwóch podłóg.
po wielu latach z podlaga drewniana w kuchni przy 3 psach, blocie na podworzu, koniach- deskom wlasnie wczoraj podziekowalalm  i zostaly wymienione na plytki bo one sa dla mnie a nie ja dla nich 😵 😂
abre   tulibudibu
15 lipca 2009 21:11
Muffinka, możesz dobrać płytki z fakturą drewna i podobnym kolorem.
Lena generalnie sciany nosne to wszystkie sciany, na ktorych opiera sie albo strop albo sciany wyzszych kondygnacji a cala reszta to najprawdopodobniej beda sciany dzialowe. Tak " organoleptycznie" to najlatwiej je rozpoznac po grubosci - nosne beda mialy powyzej 25 cm, dzialowe sporo mniej.Domyslam sie  ze pytasz o mieszkanie w bloku? W tym przypadku najlepiej byloby pojsc do spoldzielni i poprosic o rzuty mieszkan gdzie bedziesz miala wszystko zaznaczone, nie powinni robic problemu z ich udostepnieniem 🙂
caroline   siwek złotogrzywek :)
16 lipca 2009 10:30
a u mnie rewolucja... zamierzam przemalowac mieszkanie na biało (z ciemnego brązu :hihi🙂, wywalam szmaty (firanki znaczy się 😉) i montuję żaluzje drewniane. bo tak 😎
meble poprzestawiam, tylko podłogi zostawiam we względym spokoju 😉 (względnym, bo tez będą mocno odświeżane 😉)

...czasami człowiek musi... inaczej się udusi 😉

edit
i to jest chyba własnie to na czym mnie w mieszkaniu bardzo zalezy - żeby dawało więcej możliwości [bez generalnego remontu, wywalania mebli i przestawiania ścian] niż tylko to w jaki sposob zostało pierwotnie "ustawione". a jesli mają byc zmiany to przyznaję - drobne zmiany jak nowy kolor jednej ściany czy tapetka w przedpokoju... mnie po prostu nie kręca 😉 a dla nowej "wizji" nowego mieszkania kupowac nie chcę :P
Muffinka - a propos kuchni, to świetne ma RUST i HTH... tylko to już dość wysoka półka cenowa...
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

16 lipca 2009 22:31
Zawsze można zgapić drogą kuchnię i iść do prywatnego stolarza. Przyjaciel tak zrobił.
Sprawa kuchni nadal otwarta, czekamy na kredyt więc nie spieszy nam się z decyzjami...
Ale chyba zdecydujemy się na granitowe blaty w kuchni.
Właśnie się zabrałam za remont altany. Doszłam do wniosku, że może fakt iż trzeba jeszcze trochę poremontwać odstrasza klientów, więc się za to zabraliśmy. Szczególnie, że niektóre pomieszczenia nie były remontowane od lat 70-80 i wyglądają tragicznie 🙄
W altanie miałam pęknięcia na stropie, wykute rowki w ścianach po wymianie instalacji elektrycznej i jakiś bliżej nieokreślony kolor na górze ścian z białym staromodnym wzorkiem robionym wałkiem i okropnym brązem na dole. Jutro porobię wam zdjęcia tej ściany której jeszcze nie tknęliśmy i tego co już udało nam się zrobić. Remont kosztuje nas 165 zł (tyle wyniosły płyty g-k, gips, kołki i farba) 😎
Przepraszam za post pod postem.

Pytanie do osób mających lub znających mieszkania/domy z okragłymi schodami.

W moim korytarzu mam okropne stare schody, które zajmują ponad połowę jego powierzchni. Strasznie przytłaczają pomieszczenie i przyciemniają. Do tego są strome więc niezbyt bezpieczne. Myśleliśmy w przyszłości z mężem o wymianie ich na schody okragłe. Coś w tym stylu:
http://www.stobrawa.pl/?gclid=CIa4loWr65sCFYMw3godwhbv5g

W sumie jesteśmy pewni, że tylko takie schody by poprawiły wyglad tego korytarza.
Jednak moje pytanie:
Jak się w domach/mieszkaniach z takimi schodami wnosi meble na piętro? 😡

Przecież jakieś łóżka czy kanapy nie zmieszczą się aby je normalnie wnieść idąc po stopniach 🤔
W sumie to jest jedyny aspekt jaki mnie jeszcze wstrzymuje od podjęcia pozytywnej opinii co do tych schodów
Laguna - Moja siostra w domu swoim zrobiła sobie schody właśnie w tym stylu tyle że są one po prostu betonowe i obudowane deskami. Szerokie nie są ale wąskie też nie tyle że koszt budowy takich schodów już jest zdecydowanie droższy jej robiła jakaś firma je i wiem że zapłaciła ok 15tys no i nad schodami ma okno dachowe co dodatkowo rozświetla cale schody.
Coś w tym stylu
Takie schody fajnie wygladają, ale ja też mam obawy jak to jest podczas prób wniesienia czegoś większego. Ja mam w domku teoretycznie duże schody i szerokie ale jak chce się wnieść/znieść coś naprawdę sporego to jest problem w momencie gdy te schody zakręcają (na tzw spoczniku). Więc takie okrągłe schody wydają mi się mało funkcjonalne, ale z drugiej strony ile razy coś się wnosi? W sumie pewnie tylko podczas początkowego urządzania...
abre   tulibudibu
23 lipca 2009 09:41
Ja bym się bała ze względu na dzieci. W ogóle nie ufam schodom (mam lekki lęk wysokości) i oczyma wyobraźni widzę, jak urządzają na nich wspinaczkę. Sama robiłam jako dzieciak takie głupoty i cieszę się, że mnie wtedy matka nie dorwała, bo by pewnie na zawał zeszła.
Takie schody są po prostu niewygodne i to nie tylko do wnoszenia czegokolwiek ale do normalnego chodzenia. Można się na nich zabić np znosząc coś z góry, nie mówiąc już o dzieciach 😉.
Myśmy się ich z budowanego domu pozbyli na rzecz zwykłych.
Koleżanka ma bo musi, ale co się naklęli na nie ..
deborah   koń by się uśmiał...
23 lipca 2009 11:20



mam takie schody u siebie. nieprawda jest ze sa niewygodne do normalnego chodzenia. jeśli schody są odpowiedniej szerokości są wygodne i da się po nich bezpiecznie chodzić w 9 miesiacu ciąży, z dzieckiem na ręku i z innymi gadżetami.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na górze mam zamontowana bramkę która skutecznie zabezpiecza schody przed Michałkiem

natomiast jeśli chodzi o wnoszenie czegokolwiek to sadze, że mogłoby to być dosyć trudne. ale w dobie ikea i mebelków w kartonach to chyba nie problem 😉

Ja swoją sofe wnosiłam przez dodatkowe drzwi które prowadza z kina do garażu 🙂
Hexa dzięki za odpowiedź. Będę się dowiadywać w spółdzielni ( jak tylko kupię mieszkanie  😁 )
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
23 lipca 2009 15:20
Znacie może we Wrocławiu sklep gdzie dostanę duży wybór mebli do łazienki? Byłam w molochach typu Leroy czy Castorama, byłam w firmowych sklepach, gdzie są łóżka za 20tysięcy i wszystkie szafki są wąskie, nie mają nawet 50cm szerokości. A jak już są szersze to najczęściej białe :/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się