"Szybcy i martwi"

"Gazeta Wyborcza": W 2008r. Polska zajęła drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Gorzej jest tylko na Litwie.
Już piaty ro co weekend pokonuję tę samą trasę Kraków-Stare Żukowice .Równe 100 km. Bocznymi drogami.
Trasę znam jak własną kieszeń ale zawsze,zawsze przytrafia mi się co najmniej jedna sytuacja,która może kosztować mnie co najmniej zdrowie. 🤔wirek:
To jakieś szaleństwo na drodze. I nie widać końca ani nadziei na poprawę.
🤔
Przyznaję się bez bicia, że boję się na drogach. Dawno straciłam potrzebę "pustej drogi" przed sobą. Gdy coś jedzie kilka kilometrów wolniej, niż bym sobie życzyła - spokojnie jadę z tyłu. Wyprzedzam tylko gdy naprawdę pusto. "Bicie rekordów trasy" też dawno mi przeszło. Teraz prędkość "podróżną" szacuję na 60 km/h - jeszcze niedawno to było 70.
A gwarancji bezpieczeństwa - niet.
Mój siostrzeniec np. (świeża sprawa) zajechał sobie na stację benzynową (przy McD). Nie zdążył wysiąść - a tu koleś czołowo - łup mu w dziób! Bo się zdenerwował, że McD zamknięty, i ostro zawrócił pod prąd  🤔wirek:
Niestety statystykę o której pisze Tania w zeszłym roku powiększył mój znajomy. Wysiadał z samochodu, pijany kierowca go zgarnął. Zostawił żonę i 2 letnie dziecko.... Żal tych którzy zostają.  Refleksja po tym co się stało nasuwa się: jakie życie jest ulotne i jak szybko może zgasnąć i co? I już nic... nie porozmawiasz, nie pośmiejesz się, zostaje taka pustka. Dużo bardziej ostrożnie jeżdżę od tego czasu.
Ja mam po drodze : http://www.pz.lap.pl/?id=news&pokaz=newsy
Karolina Kózkówna z ramienia Pana B zajmuje się wypadkami.
Palę świeczkę i jadę jakoś dalej.
W niedzielę młodzieniec w rozpadającym się audi wpadł z podporządkowanej w ogóle nie zdejmując nogi z gazu. 🤔wirek:
Dobrze,że ja jeżdżę z ograniczonym zaufaniem i mam nowe opony.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
23 czerwca 2009 11:43
Ja też się boję coraz bardziej... Dlatego cieszę się, że mój koń nie stoi już 45km ode mnie, a 450 metrów i nawet na drogę publiczną nie muszę wychodzić, żeby do niego dojść / dojechać.
Niestety, trzeba bardzo uważać na drogach.
Ja nie jeżdże autem, bo się boję:/
A przedwczoraj zginęło 3 chłopaków z mojej dzielnicy, wracali z imprezy i uciekali policji, bo byli po alkoholu i wbili sie w drzewo na mojej ulicy - spłonęli żywcem, bo policji nie udało się ich wyciągnąć z auta. Straszne to dla mnie, wczoraj stal tam zapłakany chłopak w tym miejscu i mówił że jego brat chyba był w tym aucie, bo od 2 dni sie nie odzywa. Straszne to i szkoda mi ich, co za głupia śmierć, ale jeszcze bardziej mnie to zniechęca do jazdy, bo niestety tacy kretyni co uciekają przez policją mogą sie wbić w przypadkowych przechodniów albo auta.
A przedwczoraj zginęło 3 chłopaków z mojej dzielnicy, wracali z imprezy i uciekali policji, bo byli po alkoholu i wbili sie w drzewo na mojej ulicy

A znając jeszcze naszą mentalność, to wyjdzie, że to wina policjantów, bo ich gonili...

Koło mojej miejscowości jest inna oddalona o jakieś 16 km. Kiedyś łączyła je dość kręta i wąska droga, a wiadomo jak ludzie jeżdżą... wyprzedzanie na 3 i inne takie. Była masa wypadków. I jak był jakiś wypadek śmiertelny to stawiali w tym miejscu taki pomarańczowy krzyż z takimi paskami co jak światło samochodu poświeciło to było widać. I powiem Wam, że był to niezły straszak, szczególnie jak w niektórych miejscach stało po 6-7 krzyży.
Ja sie JESZCZE nie boję, ale faktycznie jeżdżę inaczej niż kiedyś - jakoś tak rozważniej. Mam mało zaufania do innych kierowców i do rowerzystów.

Ale to co dzieje się na drogach to rzeczywiście okropne.
http://www.kurierlubelski.pl/module-dzial-viewpub-tid-9-pid-73374.html



Widziałam to wczoraj.Kierowca ma duży kredyt u Pana.B.
mam od jakiegoś roku prawko, więc niewiele i cały czas się uczę. od początku miałam ogroaniczona zaufanie i do siebie i auta i innych uczestników drogi. dlaczego do siebie i auta? bo zdaje sobie sprawe i moich umiejetnosci i mozliwosci mojego malego starego autka i nie wyjade komus pod nosem, nie rusze na skrzyzowaniu z piskiem opon itp zaufanie do autka nie mam bo jest stare i nei dziala jak potrzeba czesto gasnie wiec a noz przy wyjezdzaniu z jakiejs drogi by stanelo to by mnie cos rozjechalo.

niedawno bylam na wycieczce poza miasto, droga troche kreta, zabudowana, typ gora i dol, jechalam pod gorke ok 50 km na godzine po czym jakis ciezarowy zaczol mnei na ciaglej linii wyprzedzac a ze mial malo miejsca bo juz auta jehaly z naprzeciwka to prawie mnie zahachyl i wtedy miazga by byla z auta nie mowiac o sobie. brrr
Mnie już coraz mniej na drodze dziwi. Ludzie jeżdżą jak debile, kompletnie bez wyobraźni.  🤔wirek:
Po polsku - "pojadę jak mi się podoba i jakoś to będzie". Sami mistrzowie kierownicy  👿 Co tam ciasne zakręty na zboczach, kręte drogi w lesie, wzniesienia, śliska droga, remonty dróg, krowy prowadzone poboczem, pieszy widoczni w nocy w odległości dopiero kilku metrów, setki innych sytuacji - "miszczu" jedzie, wszyscy won z drogi.
Żeby zabijali samych siebie, to jeszcze ok, ale często giną ci przepisowi i opanowani.

Jak tylko jest kilka dni wolnych typu "długi weekend", to wolę się nie ruszać z domu. Żadnego wyjeżdżania w drogę w piątek wieczorem - jeśli już, to raczej w sobotę rano. A najlepiej w inny weekend. Tak na wszelki wypadek.
majek   zwykle sobie żartuję
23 czerwca 2009 16:24
ja codziennie jeżdżę do pracy trasą gdańską do Warszawy. Obłęd. Dziury, koleiny, ja się spieszę i jadę 120 i nagle z hukiem mija mnie cinquecento z pustą przyczepą podskakującą na wszystkie strony....

No i krew mnie zalewa jak przez miejscowość, gdzie mieszkają moi rodzice, gdzie jest ograniczenie do 40 (i tak za dużo), na ulicy bawią się dzieci, przebiegają psy itp - codziennie rano i wieczorem omijający korki w jankach karierowicze zapieprzają nawet 90 - 100 km/h.
Czasem nie da się wyjechać z własnej bramy.... Wszyscy tutejsi są ciągle `obtrąbiąni` - po prostu tak dla zasady przejeżdżamy przez wieś z dozwoloną prędkością.

A jeszcze dodam, że wielu znajomych spoza Warszawy boi sie jeździć po naszym mieście.... Za bardzo stresujące
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 czerwca 2009 17:29
nie wspominając już o arystach szos polskich czyli  motocyklistach. Co to wyłaniają sie z hukiem znikąd wprot na twój akurat zmieniający pas ruchu samochód....
dempsey   fiat voluntas Tua
23 czerwca 2009 22:39
okropna jest ta bliskosc smierci na drodze - na wyciagniecie reki..
mozna zaplacic zyciem nie tylko za swoj blad, ale za czyjs, to jest najgorsze.

ostatnio mam schizy
jak dzisiaj pojechalismy z mezem i mlodszym synkiem do Wwy a corka zostala z babcia - to zaraz przemknela mi mysl: nie powinnismy wspolnie jechac. w razie czego ja osierocimy  🤔wirek:

to samo gdy mam jechac autem jako pasazer z kims kogo nie do konca znam, a  zwlaszcza nie wiem jak prowadzi.. mam ogromne opory. najczesciej szukam wymowek, jade jakos inaczej, nawet nadkladajac drogi..
zaba   żółta żaba żarła żur
23 czerwca 2009 22:55
nie wspominając już o arystach szos polskich czyli  motocyklistach. Co to wyłaniają sie z hukiem znikąd wprot na twój akurat zmieniający pas ruchu samochód....


Owszem,niektórzy też potrafią dać do pieca,ale ci w puszkach są zdecydowanie gorsi!!!  😤

Osobiście nie cierpię wszystkich tirowców i całej reszty "ciężarowców"!Banda debili i tyle!
Powinni ich w specjalnych zakładać zamykać!!!
to co się tej chwili wyrabia na drogach to poprsotu szaleństwo  👿 Debilizm kierowców rośnie równie szybko co prędkość ich samochodów.

Jedna z moich ostatnich przygód - jadę dwupasmówką na poznańskiej woli i nagle samochód przede mną ostro hamuje i zaczyna się...cofać prosto we mnie 🍴 dobrze że mam dobre auto z solidnymi hamulcami...okazało się, że paniusia przede mną minęła zjazd na swoją ulicę  😤 😤 😤

Wystarczy że tylko popada deszcz i już same stłuczki. Przy drodze, którą codziennie udaję się do stajni co tydzień wymieniają barierki na zakręcie, który ma ogranicznie do 40km/h.
A rowerzyści to już w ogóle osobny temat - niczym święte krowy. Ma taki idiota piękną ścieżkę rowerową ale przecież lepiej jest jechać drogą, na której ledwo mijają się osobówki  🤬 ehhh czasami mam ochotę rzucić prawo jazdy w bradzo odległy kąt...
tylko raz spotkalam na drodze motocykliste, ktory mnie zdenerwowal- dokladnie wczoraj.
otoz jade sobie 3 pasmowa uliczka w warszawie i na moim pasie po lewej stronie za mna sunie majestatycznie zolty motonita. grzecznie staram sie mu zrobic miejsce (zblizamy sie do swiatel), o dziwo wszyscy kierowcy przede mna ustepuja miejsca dla niego- a ten palant stanal sobie na 'moim' pasie rowno ze mna- i stoi 😲 dodam, ze zmusil mnie do staniecia prawie okrakiem na dwoch pasach, wiec wkurzdenerwowana otwieram szybe i z calej pary klepie motocykliste w ramie chcac wymusic na nim swoja uwage. pan grzecznie zdjal kask i pyta o co mi chodzi. rownie grzecznie mowie, ze o g* i ze jak jezdzi rownie cipowato jak wlasnie stoi to trzymam za niego kciuki zeby w sezonie nikt go nie zabil. na co pana nie opuszczalo poczucie humoru i mowi, ze to chyba regula ze piekne kobiety maja rownie ciete jezyki 🤔

poza tym do motocyklistow mam zawsze jakis maly sentyment i zwracam uwage na nich na drodze- nie draznia mnie jak mnie omijaja w korku (takie ich prawo i przywilej), nie irytuja jak sobie 'szyja' miedzy pasami- o ile robia to z glowa. zreszta mysle, ze znakomita wiekszosc ma swiadomosc tego, ze jeden zly manewr i leza, co moze sie to skonczyc tragicznie.

mnie to chyba tylko denerwuja jezdzacy za bardzo zachowawczo, co np. dojezdzajac do zielonego swiatla hamuja 😲 ale wole juz tych zachowawczych, na ktorych sobie poklne lub ich obtrabie niz zasuwajacych 180 po warszawie 'bo tak'. o, i tych co mnie zmuszaja do zjazdu na pobocze, bo wlasnie wyprzedzaja na trzeciego czy czwartego..

na dlugie trasy nie cierpie wyruszac, chyba ze wyjezdzam poza polske. zawsze boje sie jednego- ze mimo ze ja jade przepisowo to trafie na swira, ktory zapierniczajac gdzies mnie 'wezmie' ze soba..stad chyba nie ma innej rady jak miec samochod dobrej konstrukcji, z dobrymi blachami. przezylam jeden wypadek voyagerem, bardzo powazny, i wiem, ze ten samochod bardzo duzo bierze 'na klate'.
Mi motocykliści nie przeszkadzają raczej, też mam do nich sentyment i staram się jeździć tak żeby im nie przeszkadzać.
Dużo osób twierdzi że wkurzajace jest to, że nagle z głosnym hukiem mijają auto, jadąc niewiadomo skąd. Owszem, ale trzeba wziąć pod uwagę że motocykl jest szybki, a w ruchu ulicznym często go nie słychać. Mój T właśnie z tego powodu zamontował sobie w moto wyjątkowo głośny tłumik - na tyle głośny że kierowcy szłyszą go szybciej niż innych. I na tyle głośny że jak odpala mi motocykl pod oknem to drżą mi szyby 😉 Ale dzięki temu jest bezpieczniej.
Bo prawdę mówiąc sporo wypadków z motocyklistami bierze się nie tylko z brawury i głupoty motocyklistów ale również z glupoty, chamstwa i nieuwagi kierowców samochodów.
mnie to chyba tylko denerwuja jezdzacy za bardzo zachowawczo, co np. dojezdzajac do zielonego swiatla hamuja 

ja też tak robie. dlaczego? bo mam slabe autko i wiele razy zdarzylo mnie sie ze swiatlo z zielonego zapalilo sie na czerwone i nie zdazylabym ani wyhamowac ani przejechac przed czerwonym swiatlem.
mnie to chyba tylko denerwuja jezdzacy za bardzo zachowawczo, co np. dojezdzajac do zielonego swiatla hamuja 

ja też tak robie. dlaczego? bo mam slabe autko i wiele razy zdarzylo mnie sie ze swiatlo z zielonego zapalilo sie na czerwone i nie zdazylabym ani wyhamowac ani przejechac przed czerwonym swiatlem.


jak jedziesz przepisowo to jestes w stanie wyhamowac, no nie mow ze masz droge hamowania 500 metrow przy dozwolonym 50 km/h? po zielonym jest jeszcze pomaranczowe i jego dlugosc pozwala na odhamowanie lub tez dodanie gazu jak nie masz szans wyhamowac.
ja jezdze dynamicznie i energicznie, ale nie za szybko. ruszajac spod swiatel zawsze zostawiam za soba o jakies 100 metrow reszte slimakow. i to tez mnie denerwuje, jakas taka flegma w ruszaniu- potem sie dziwic ze na zielonym jedzie 6 samochodow zamiast 15.
potem sie dziwic ze na zielonym jedzie 6 samochodow zamiast 15.


Dokładnie, mnie też to doprowadza do szału.
nie zawsze przyhamowuje, tylko wtedy kiedy widze ze swiatlo juz dlugo sie palilo. i wole ostaroznie hamowac a nie na leb na szyje - tak mi wygodniej a nie jak inni ze ruszaja z kopyta a potem w ostatnim momencie hamuja - wkurza mnie to. jesli chodzi o ruszanie to owszem staram sie szybko ruszac ale wiadomo ze bede wolniejsza od nowych aut z mocnym sionikime, wiec nie zawsze jest to zlosliwosc po prostu innych osob.


na dlugie trasy nie cierpie wyruszac, chyba ze wyjezdzam poza polske. zawsze boje sie jednego- ze mimo ze ja jade przepisowo to trafie na swira, ktory zapierniczajac gdzies mnie 'wezmie' ze soba..stad chyba nie ma innej rady jak miec samochod dobrej konstrukcji, z dobrymi blachami.


Niestety święte słowa. Strach, po prostu strach podróżować po naszym wspaniałym kraju. Mnie najbardziej wkurza to, że kierowcy, jak im się zwraca uwagę, że 130 to za dużo w wiosce, gdzie jest 50, jeszcze się oburzają, że marudzę i wtrącam do ich sposobu jazdy. Ciekawe tylko, że ja jadąc spokojniej i zwalniając w wioskach "tracę" na 300km trasie jakieś 20 minut. Czy dla 20 minut warto ryzykować - wg mnie nie.
Z motocyklami problem polega na przekraczaniu przez nie prędkości i to znacznym- kierowca nie może przewidzieć co się stanie.
A z prędkością w terenie zabudowanym to chyba traktor i rower jej dotrzymuje.
Kiedyś pisałam,że chciałabym mieć CB radio ale już wiem,że nie-bo domyślam się co o mnie sunącej TYLKO 70 km/h w zabudowanym mówią panowie kierowcy. 🤔
Stan dróg też na pewno jest jedną z przyczyn wypadków-ale /nie wiem jak teraz/ kiedy bywałam w USA ,gdzie drogi są fantastyczne - to kierowcy jechali poprostu przepisowo chociaż pod maską mieli to i owo.
bo mam slabe autko i wiele razy zdarzylo mnie sie ze swiatlo z zielonego zapalilo sie na czerwone i nie zdazylabym ani wyhamowac ani przejechac przed czerwonym swiatlem.
pomijajac to ze gdybym w tej sytuacji jechal za toba to wyzwal by cie od najgorszych to myśle że powinnaś udać się z autkiem na przegląd...
droga hamowania z 50km/h to zwykle mniej niz 40m biorąc pod uwage ze 50km/h to okolo 14m/s, pomaranczowe swieci sie roznie ale jest to czas okolo 5 s  czyli przelecisz z palcem w ...
Ale i tak wiem ze co bym tu nie napisal to i tak kazdy kierowca w PL jezdzi najlepiej i stylu nie zmieni. To pozostali stanowią zagrożenie  😜
bo domyślam się co o mnie sunącej TYLKO 70 km/h w zabudowanym mówią panowie kierowcy
nic takiego nie mowia, jak juz to zapytaja czy az tak trzeba paliwo oszczędzać lub czy nie dalo by sie ich przepuscic. z wulgaryzamim sie spotkalem tylko jak ktos komus zajechal...
Stan dróg też na pewno jest jedną z przyczyn wypadków-ale /nie wiem jak teraz/ kiedy bywałam w USA ,gdzie drogi są fantastyczne - to kierowcy jechali poprostu przepisowo chociaż pod maską mieli to i owo.


A nie wpadłaś na pomysł to, żw w Stanach - po prostu kierowcy są ostro "wychowani" przez Policję? Jechałaś przez ichnie pustkowia? Totalny środek "niczego" prosta droga po horyzont nie zmącony jakimkolwiek życiem, przekraczasz prędkość i nagle nie wiadomo skąd pojawia sie radiowóz?

Przy takich nieograniczonych "mozliwościach" ludność nie wytresowana pozabijałaby się w tydzień 😉

A propos motocyklistów - zawsze puszczam - niech jedzie, krzyżyk na drogę - jedynie tym z głośnymi tłumikami bym osobiście do dupy nakopała za hałasowanie o 2-giej nad ranem
drażnią mnie jeszcze motocykliści typu "spasiony pan na wypasionym motorze" , który go ledwie uwlec może przeciskający się pomiędzy samochodami w korku
ja rozumiem, takie zachowanie na skuterze (w końcu po to zostały skonstruowane), czy innych pomniejszych motorynkach - ale na czoperach itp. motorach turystycznych szerokich prawie jak samochód?!
A nie wpadłaś na pomysł to, żw w Stanach - po prostu kierowcy są ostro "wychowani" przez Policję? Jechałaś przez ichnie pustkowia? Totalny środek "niczego" prosta droga po horyzont nie zmącony jakimkolwiek życiem, przekraczasz prędkość i nagle nie wiadomo skąd pojawia sie radiowóz?
Jechałam przez ichnie pustkowia. Nasz amerykański kierowca za nic nie chciał słuchać naszych podszeptów i jechał dokładnie tak jak przepis mówi. 😂
Scena z policją pojawiającą się znikąd jest bardzo często w filmach. Tak jak scena z jakimś potwornym zbirem/terrorystą ,który pije alkohol ukryty w papierowej torebce . Dla mnie to taki znak szacunku dla prawa/czy lęku przed policją .
Zresztą właśnie będąc w USA zrozumiałam istotę scen karkołomnych pościgów samochodowych np. na autostradzie - bohater filmu może sobie szaleć i uciekać/gonić - bo wszyscy inni jadą przepisowo czyli przewidywalnie.
A na złych drogach jak u nas trzeba uważać podwójnie. Nawet nie z lęku przed karą tylko z rozsądku.

Nam się policja zjawiła dokładnie znikąd 😀  tylko wymiękili na widok polskiego prawa jazdy :P

znajomi, którzy również przemierzali (oczywiście inne) pustkowie - również mieli spotkanie z policją "znikąd" 🙂

nie wiem, czy oni jakiś satelitarny monitoring mają czy co? 😀
W USA szanuje się państwo. W PL - wszyscy z urodzenia - anarchiści. Ale "zarządzenia odgórne", żeby były przestrzegane - muszą mieć sens! Podobno w Finlandii wszyscy pilnują ograniczeń prędkości - bo wiadomo, że przekroczenie może być groźne. A u nas? Ileż to znaków po to tylko by stały? A tam gdzie trzeba - ich nie ma?
Inna sprawa, że gdyby dobrze policzyć ilość samochodów na drogach, ich długość + konieczne odstępy + przepisową prędkość - to mogłoby okazać się, że dla samochodów zwyczajnie nie ma miejsca!  👿
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się