Instruktorem byc-czyli jak nie oszalec?

Zwracam sie do was wlasnie z tym pytaniem.Jak wedlug was powinien zachowywac sie instruktor aby budzil zaufanie wsrod dzieci a zarazem nie pozwolil sobie wejsc na glowie.I drugie pytanie jakie znacie sposoby na urozmaicenie jazd dla dzieci.
Mam tu na mysli zarowno te poczatkujace jak i dobrze jezdzace.
Z gory przepraszam jesli cos jest nie tak odnosnie regulaminu forum.Czytalam ale jest mi ciezko bo jestem nowa 😉
Pacynka,
znasz cygańskie przekleństwo?
"Obyś cudze dzieci uczył"
czyli powodzenia!  😉
Z tego co pamiętam z dzieciństwa nasz instruktor bardzo skutecznie urozmaicał nam życie i jazdy....
pracą.
Były to czasy,kiedy siano i słoma nie rosły w kostkach-zatem karmienie,ścielenie było już samo w sobie "wychowawczo -rozrywkowe" .
Wszelkie figle i niesubordynacje mieliśmy wybite z głowy zmęczeniem. Pamiętam jak z koleżanką same 6 ton owsa rozładowywałyśmy. 🤔wirek: Worki ważyły tyle co my. 🤔wirek:
Ale pewnie teraz nie wolno już uczniów do pracy zaprzęgać? Może i dobrze?

Co do rozrywek w czasie jazdy-fajna jest jazda synchroniczna od czasu do czasu. Zabawna,pouczająca i dobra dla koni bo się uczą nie ścigać się np.w terenie.
Tania i wlasnie tutaj lezy moj problem ...za moich czasow na jazde bylo trzeba zapracowac i wszytsko bylo dozwolone
Od wybierania gnoju przez koszenie trawy karmienie koni i pomocy przy zrzucaniu siana i slomy , wzamian wsiadalam na konia na 30 minut i zdarzalo sie ze jezdzilam tylko stepem ale byla to frajda.A teraz ...dzieci sa rozpuszczone nie maja co zrobic z energia i tylko grymasza .W zeszlym tygodniu jeden z rodzicow dziewczynki powiedzial mi ze moja nauka prowadzi do ubytkow w psychice jej corki poniewaz corka byla umowiona tylko na jazde a nie zdrapywanie cytuje"zaschnietego g..na z konia"
_kate dziekuje przyda sie 😉
No to chyba musisz zrobić odwrotnie. Jak nie chcą zeskrobywać etc. to niech w stajni bedą jak najkrócej.
Sztywny grafik - jazda i do domu.Kropka. Lekcja zapłacona i tyle.
Stracą najfajniejsze chwile ale na własne życzenie.
Na jeździe polecam slalomy, drążki, przejazdy przez bramki (z pachołków?) i... wyścigi (stępem!). Jeśli konie chodzą "na ogonach" to oprócz czołowego pozostali mogą zawiązać wodze i robić różne ćwiczenia. Wtedy jest też wykonalna serpentyna w kłusie ćwiczebnym bez strzemion  😀iabeł: (ale już z wodzami).
Co do podejścia: połączenie stanowczości i uśmiechu  🙂 Trzeba pamiętać imiona! - to zupełnie co innego mówić: "Aniu (przykładowo), za chwilę ci się uda!" a zupełnie co innego "Hej, TY na gniadym! nie wiesz co to półwolty?" I miło rozmawiać z... rodzicami - przy czym sztukę asertywności każdemu instruktorowi przyjdzie poćwiczyć  🤣
Kilka "zdań - kluczy" trzeba obkuć na blachę, np. "Takie jest moje zdanie na ten temat, i nie sposób, żeby ktokolwiek uczył wg zdania kogoś innego", "W tej stajni akurat tak jest przyjęte" etc.
Wypowiem się jako druga strona tzn uczeń, może nie taki ze mnie dzieciak ale jednak dopiero się uczę 😀
Jak w wakacja jeździłam w takiej jednej stadnince to bardzo mi się podobał fakt że instruktorka starała się jazdę jak najbardziej urozmaicić.
Dużo ćwiczeń, wolt, zmian kierunków, slalomów, ósemek w kłusie bez strzemion, stanie w strzemionach (nie półsiad tylko stanie), co o dziwo okazało się dość trudnym ćwiczeniem, przynajmniej na początku, drążki w kłusie, galopie, dla osób bardziej doświadczonych jakieś małe skoki.  Tak żeby jazda nie była tylko godziną wyjeżdzoną w kółko ew. z jedną zmianą kierunku.
Co do podejścia, dla mnie od samego początku wszystko co mogłam tylko zrobić przy koniach było przyjemnością więc nigdy się nie kłóciłam  🤣
Ale myślę że sympatyczny, ale stanowczy instruktor może zdziałać o wiele więcej niż taki ciągle wrzeszczący i niemiły.

Edit

Ostatnio zobaczyłam bardzo fajną zabawę na jeździe, wbrew pozorom nie tylko dla dzieci.
Berek na koniach - w ogóle bym nie pomyślała o czymś takim.
Wszystko w kłusie, instruktor po kolei wywoływał konia który ma być złapany itp
Oczywiście taką zabawę można zorganizować tylko gdy uczniowie już cokolwiek potrafią no i gdy konie sa nieagresywne  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 czerwca 2009 14:36
halo, ja przy bardziej hardkorowych przypadkach dodałabym:
"To niesamowite jak wielką wiedzę na temat koni i jeździectwa Pan/Pani posiada. Nie spotkaliśmy się czasem na kursie instruktorskim?"
"Bardzo się cieszę, że tak bardzo angażuje się Pan/Pani w pasję swojego dziecka, jednakże skoro jazda jest już zapłacona, miło by było, gdybym ja też mogła się w to włączyć"

Jeśli o dzieci chodzi, klucz polega na tym, by włączyć je w życie stajni raczej jako nagrodę, a nie karę. W stylu, kto będzie najgrzeczniejszy na jeździe, będzie mógł pomóc przy karmieniu.
Albo, kto najlepiej osiodła konia, będzie mógł wykonać jakieś specjalne ćwiczenie.

Bardzo fajnie buduje szacunek przywitanie i pożegnanie na początku  i końcu jazdy. Po tym jak wszystkie dzieci są już na koniach następuje przywitanie z instruktorem, po jeździe wszystkie konie na raz są głaskane i dopiero na dygnał instruktora można zsiąść. Dużo rywalizacji, mini zawodów.

Choć z drugiej strony ja się nie znam, jak dziecko niezbyt się sprawdzałam, wszyscy mówią, że byłabym najgorszym nauczycielem na świecie  😀iabeł:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
25 czerwca 2009 14:56
a ja uwielbiam "wszyscy zsiadacie na mój sygnał!" i trzeba równo tupnąć nogami o ziemię, jak ktoś się wlecze i zsiada wolniej, to wszystkie dzieciaki wsiadają jeszcze raz, i jeszcze.. aż do skutku  😁


swoją drogą rodzice czasem bywają bardziej nieznośni niż dzieci- pamiętam 2 lata temu przychodziła do stajni rodzina z dwójką dzieci- mniej więcej 13-letni bardzo pulchny chłopiec i jego młodsza siostra, taka kruszynka. Dziewczynka zawsze dostawała kuca felińskiego, chłopak dużego konia, najspokojniejszego w stajni. Po kilku lekcjach tatuś zaczął baaaaardzo uporczywie domagać się, żeby dzieci zamieniły się na konie  🤔
Wyścigi w stępie. Kto zakłusuje przegrywa. Fajne też.
Dziekuje wam slicznie za podpowiedzi jako tako mam juz plan jazdy🙂 Teraz pozostaje mi kwestia wolnego czasu.Dobra to postaram sie wam po krotce wyjasnic bede pracowala na polkolonii.Godziny pracy 8-16 mniej wiecej.9-12 14-16 JAZDY i ten czas pomiedzy pozostaje mi na zajecia w stajni.I zastanawiam sie nad tym wolnym czasem :czyszszenie koni ,siodel ,moze nauka skladania oglowia na czas ?maly kurs lonzowania🙂?Pomocy kochani pomocy
Jesli chodzi o prowadzenie jazd czuje sie spokojna bo mam paru swoich jezdzcow ale przebywanie sam na sam ze stadem krzyczacych bachor  niejako mnie przeraza 🤬
Poczatkujacy instruktor.
Kup worek cukierków i nagradzaj. Dasz radę. 🏇
Jeżeli trafi Ci sie jakaś starsza grupa (-naście lat już będzie chyba ok 😉 ) możesz spróbować na zajęciach wprowadzić ich w wyższy stopień wtajemniczenia - podstawy opieki, pierwsza pomoc, czyli np. owijanie (kiedy, jak i po co), zakładanie opatrunków oraz ogólnikowo o najczęstszych schorzeniach (dlaczego jak konik za dużo się tarza właściciel zaczyna skakać po ścianach  😉 )
U nas na obozach robimy też konkursy tatarskie, zajęcia z powożenia (tor przeszkód, np. tunel i slalom) i woltyżerki (takie najprostsze elementy - rybki, młynki, stanie, flagi, wskakiwanie, skok-zeskok itd.)

Pomysłów jest mnóóóstwo, na pewno w trakcie wpadną Ci jeszcze jakieś 😉

Tania, cukierki muszą być!
Tania -cos duzy ten worek  bedzie 🤣
Elbus-dziekuje no wlasnie o tym nie pomyslalam maly wyklad nie bedzie zly🙂
Ciekawe, niezbyt długie wykłady - żywienie, opieka, dlaczego tak a nie inaczej, dostosowane do wieku  fajnie urozmaicają czas  😉
Na końcu kolonii można zrobić quizz  😀
Niewidzialna   Czołowy hodowca Re-Volty
25 czerwca 2009 16:05
U nas w stajni na półkolonii poza jazdami, to dzieci mają utworzony tor przeszkód, są podzieleni na drużyny i się ścigają między sobą 😁 Są też jakieś podchody, w tamtym roku był dzień indianina  😁 Każdy musiał się przebrać.
Z obozowych (również dzieciakowych) wspomnień (z obu stron):
- na początku ludzia interesuje nawet oglądanie końskiego żarcia w paszarni i dowiadywanie się co jest czym i po co to koń dostaje; a i karmienie bywa radochą (jak konie dobrze wychowane, oczywiście)
- ogłowia można rozkładać, czyścić i składać; zaawansowani z zawiązanymi oczami, na czas
- uczyć się o częściach siodła (czyszcząc je przy okazji)
- pamiętam najróżniejsze o budowie konia, częściach ciała, o "skąd się biorą źrebaki", o różnych rasach, sportach
- można dzieciaki (zmęczywszy wcześniej) zabrać na oglądanie końskich zachowań stadnych; stanąć/usiąść pod płotem i się gapić: jak wygląda koń odpoczywający (można wtrącić o odpoczywających nogach, o układzie utaleniowym itp.), ile drzemie, jaki ma tryb życia, jak jeden drugiego z miejsca przestawia (najpierw ostrzegając, potem egzekwując), jak się konie bawią, podskubują, nawzajem ogonami od much opędzają itd.
- można robić symulację jazdy - na różne sposoby. albo każdy sam "czworobok" wykonuje. albo wszyscy słuchają poleceń instruktora (wolta, dodać, skrócić, łopatka - co tam gawiedź zna). albo w parach: jedna osoba jest koniem (na 2 nogach), druga ją trzyma np. za ramiona i idzie obok/za i prowadzi. można zrobić tak, żeby tylko jeździec znał zadanie, a koniowi umiał przekazać koncepcję (dobrze robi obu stronom na zrozumienie, co może czuć koń podczas jazdy)
- quizy są ok, a tym bardziej z drobnymi nagródkami
Na koniec dwóch obozów mieliśmy zawody
Wszystko w kłusie bez strzemion - jazda z jajkiem, jazda tyłem, jazda z kubkiem wody (tak żeby jak najmniej wylać), na czas okrążenie padoku, "skok" przez drążek i powrót, wyciaganie bacika z wiaderka i przy końcu padoku wkładanie do drugiego, typowe zręcznościówki. A do tego każda grupa musiała mieć przebrania. Bardzo fajna sprawa  😀
Najlepszej grupie można rozdać flo, dzieciaki zawsze sie cieszą (nooo, nie powiem że ja się nie cieszyłam, do tej pory wisi na ścianie  :hihi🙂
Na obozie raz widziałem konkurs na "najpiękniejszego konia". Która para miała najczystszego i najładniej przebranego konia(np. tematycznie) wygrywa, jakieś drobne nagrody. Fajna zabawa i konie czyste 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
25 czerwca 2009 21:35
Pacynka, czyżby półkolonie w Kaniach? Możecie poprzerywać koniom grzywy (starsze grupy), dziegciowanie kopyt też może być dobrą lekcją opieki nad koniem, jeśli połączysz to z mini-wykładem, dlaczego należy to robić. Jeśli ktoryś koń wymaga owijkowania, to możesz spokojnie wystawić delikwenta na korytarz stajenny i pokazać w czym rzecz, a następnie każdy po kolei zawija nogi. Co do lekcji konżowania byłabym ostrożna, to już wyższy stopień wtajemniczenia. Oprócz tego można zagonić dzieciarnię do pomocy stajennemu przy zadawaniu siana. Kostka dużo nie waży, więc dadzą radę, a sądzę, że i obsługa gniotownika i przesypywanie ziarna do worków też będzie dobrą zabawą.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
25 czerwca 2009 21:57
Pacynka, moze dni tematyczne? np. jednego dnia 'zywienie' czyli krotka (!) pogadanka o tym, co, dlaczego i w jakich ilosciach konie dostaja do jedzenia, co wolno, a czego nie wolno podawac (i dlaczego), jak sie ustala menu konkretnym koniom itp. , potem wspolne zadawanie paszy i siana, ocena 'na modelach' kondycji poszczegolnych koni itp. na koniec quiz , kolejny dzien - 'budowa konia', potem moze 'pielegnacja'- jak pogoda pozwoli moze wspolna kapiel koni?, 'hodowla', 'zasady jazdy konnej', 'sprzet jezdziecki', 'bezpieczenstwo w stajni i podczas jazdy', 'najczestsze problemy' - tu omawiamy typowe balaczki rekreantow typu 'co zrobic jak kon nie chce podac nogi do czyszczenia?' 'jak wyczyscic uporczywe zaklejki', z akcentem na odpowiedzi na nurtujace pytania i rozwiewanie watpliwosci
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 czerwca 2009 22:02
Przy okazji tego tematu poruszę trochę inną sprawę, a mianowicie kwestię karania dzieciaków za jakieś niesubordynacje.
Rozumiem, że dyscyplina musi być, ale jeśli już posuwamy się do jakiś większych kar, to trzeba być ABSOLUTNIE pewnym, że to dana osoba jest za to odpowiedzialna. A w przypadku dzieciaków/nastolatków to wcale nie jest takie oczywiste.

Piszę o tym ze względu na moje "traumatyczne" przeżycie  😉 na obozie jeździeckim, wieki temu.
Mieszkaliśmy w pokoju 4 osobowym na parterze, wieczorem (czy raczej w nocy) dwie panny postanowiły się gdzieś przejść. Na zewnątrz budynku akurat siedziały instruktorki i paliły fajkę, więc panny chciały wyjść przez okno. Niestety jedna kopnęła okno nogą, robiąc masę hałasu, i sprawa się posypała.
Następnego dnia mieliśmy karną jazdę. Kłus anglezowany bez strzemion non stop, ćwiczebny itd. Z jakiegoś powodu szanowna pani instruktor (zresztą pewnie tylko kilka lat starsza ode mnie) swoje "wysiłki" koncentrowała na mnie. Na koniec przegięła - martwy Indianin przez jakieś 5 minut w kłusie (co za idiotka?!??  😲 ). W końcu zeskoczyłam z konia z płaczem i odprowadziłam go do stajni.
Wieczorem ją zapytałam - za co?
-Za wychodzenie z pokoju w nocy, przez okno.
Trochę ją zatkało kiedy powiedziałam, że to nie ja. Zatkało ją bardziej, jak pokazałam jej ogromne wylewy podskórne na moich biodrach od nieszczęsnego Indianina. Nigdy chyba nie miałam większych siniaków.
Do końca obozu chodziła za mną i mnie przepraszała i było jej okropnie głupio. Aż mi jej szkoda było, więc nie chciałabym się sama znaleźć w podobnej sytuacji.
Dobrym pomysłem jest też "weterynaria", tak to się nazywało u nas
Dzieciaki podzielone na grupy 2-3 osobowe, każda grupa ma przydzielonego konia
Raz na trzy dni wieczorem konie po kolei wyprowadzane z boksów, dziegciowanie i smarowanie kopyt, ogólne oglądanie konia pod kątem zdrowia, smarowanie zadrapań i ranek maścią i tym podobne rzeczy.
Raz w ciągu obozu, jak była ładna pogoda, każda grupa kąpała swego rumaka  😁
Każda grupa dbał o boks swojego konia, wyrzuca gnój itp  😉
Lotnaa, przez parę minut jak pisałaś o tym wyłażeniu przez okno zastanawiałam się czy bywałyśmy na tych samych obozach hehe. 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 czerwca 2009 23:14
Burza, ja w Jaszkowie z drugiego piętra przez na wpół uchylone z 6 innymi osobami wychodziłam. Żeśmy się wtedy nie zabili..
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 czerwca 2009 23:15
Burza, ja nie twierdzę że ja to nigdy nie, ale tamtym razem to nie byłam ja  😉

A obóz gdzieś w lubuskim był  😉
No i wyszło w sumie, czy pamięta wół jak cielęciem był 😉 Strzyga jak się jest młodym i głupim w pewnym wieku, to zwykle też elastycznym 😉

Lotnaa moje w lubelskim 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 czerwca 2009 23:22
Burza, i to bardzo, bo te okna się nie otwierały całe, bo poręcz schodów była, więc to jakaś zupełna ekwilibrystyka musiała być...
zrób dzieciakom chrzest (oczywiście tym które są pierwszy raz na obozie)
ja pamiętam, że w Toporzysku (z 6-7 lat temu) wyciągnęli nas w środku nocy z łóżek, zakładali siodła i wio do stajni z nimi, potem całowanie kopyt (i bicie palcatami po pupie) picie końskiej wody i jedzenie owsa, trochę hardcorowo, ale przynajmniej nigdy tego nie zapomnę  😀
zrób dzieciakom chrzest (oczywiście tym które są pierwszy raz na obozie)
ja pamiętam, że w Toporzysku (z 6-7 lat temu) wyciągnęli nas w środku nocy z łóżek, zakładali siodła i wio do stajni z nimi, potem całowanie kopyt (i bicie palcatami po pupie) picie końskiej wody i jedzenie owsa, trochę hardcorowo, ale przynajmniej nigdy tego nie zapomnę  😀


jedyna rzecz której nienawidzilam na obozach. dla mnei to głupota.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się